Każdy wielki człowiek był kiedyś mały, a gdy był mały, w jego życiu zdarzyło się coś, co sprawiło, że w przyszłości stał się wielki. W tej książce przeczytasz historie siedmiu chłopców, którzy żyli wprawdzie dawno temu, ale mimo to do dziś podziwia ich cały świat.
Kto wie, może i Ty jesteś kolejnym dzieckiem, które urodziło się po to, by zostać kimś niezwykłym? Być może wkrótce także w Twoim życiu wydarzy się coś, co sprawi, że w przyszłości Twoje imię będzie sławne? A może już się coś takiego zdarzyło?
Te historyjki pomogą Ci odkryć skarb, który nosisz w sobie i który ma moc zmienić Twoje życie we wspaniałą przygodę. Ten skarb to talent, marzenie, a może po prostu wielkie serce. Jedno jest pewne – jesteś właścicielem któregoś z nich, musisz tylko sprawdzić którego!
Znajdź podobne książki
Ostatnio czytane w tej kategorii
Darmowy fragment publikacji:
A l e k s a n d r a P o l e w s k a
Bajkowe
biografie
A l e k s a n d r a P o l e w s k a
Andersen
Gutenberg
Kopernik
Kolumb
Matisse
Mozart
van Gogh
Redakcja i koRekta
Agata Chadzińska
Anna Kendziak
Rysunki
Monika Malinowska
OpracOwanie graficzne i skład
Andrzej Witek
prOjekt Okładki
Łukasz Kosek
ISBN 978-83-60293-87-4
© 2014 Dom Wydawniczy „Rafael”
ul. Dąbrowskiego 16
30-532 Kraków
tel./fax: 12 411 14 52
e-mail: rafael@rafael.pl
www.rafael.pl
JAN GUTENBERG (1396-1468)
Dziś trudno sobie wyobrazić, że w dawnych czasach nie istniały drukarnie,
a książki przepisywano i ilustrowano ręcznie. W 1396 roku urodził się w nie-
mieckim mieście Moguncja chłopiec, który jako dorosły mężczyzna wynalazł
tak zwaną ruchomą czcionkę, dzięki której powstały pierwsze drukarnie. Ów
chłopiec to Jan Gutenberg. Dziś nazywany jest ojcem druku. Nawet ta książ-
ka, którą w tym momencie czytasz, jest owocem tego, co on wynalazł niemal
600 lat temu.
Malowane klocki
Bajka o Gutenbergu
J
an uwielbiał księgi. Księgi, nie książki. Całe stulecia temu, czyli wtedy,
kiedy Jan Gutenberg miał dziewięć lat, książki wyglądały całkiem inaczej
niż dziś i nazywano je księgami. A jak wyglądały? Były dużo większe, grubsze
i cięższe. Stronice nie były zrobione z papieru, ale z pergaminu, a ich treść nie
była drukowana w drukarni, lecz przepisy- wana całymi tygodniami ręcz-
nie przez kopistów. Dawne stroni-
ce były dużo piękniejsze niż
w dzisiejszych książkach.
Kopiści zapełniali je
pięknymi, kaligrafowa-
nymi literami, barw-
nymi ilustracjami
i złoceniami. Okładki
starodawnych ksiąg
również były wspanial-
sze niż dzisiaj. Oprawia-
no je w skórę, czasami
w srebro i wcale nie tak
rzadko zdobiono szlachetnymi
Malowane klocki
5
5
kamieniami. Dlatego też gdy Jan był małym chłopcem, księgi były bardzo
kosztowne i na ich kupno mogły sobie pozwolić naprawdę zamożne rodziny.
I choć rodzina Gutenbergów nie żyła w biedzie, to niestety w swym domu
w Moguncji nie miała najcieńszej nawet książeczki. Jan naturalnie bardzo nad
tym faktem ubolewał, zwłaszcza, gdy ojciec jego najlepszego kolegi Franza
Metterlinga krótko po świętach wielkanocnych ku pił inkrusto waną rubinami
Biblię. Franz zaprosił któregoś popołudnia Jana do swojego domu i za zgodą
ojca pozwolił mu obejrzeć drogocenny egzemplarz Pisma Świętego.
Biblia spoczywała na honorowym miejscu w domowej kaplicy Metter-
lingów. Kilka tygodni przed jej kupieniem pan Metterling zamówił u najlep-
szego mogunckiego stolarza specjalny, pięknie rzeźbiony stolik, na którym
miała spoczywać, i posrebrzany łańcuch u jednego z miejskich złotni-
ków. Kosztowne księgi bowiem bardzo często przykuwano łań-
cuchem do mebla, na którym leżały, by uchronić je przed
kradzieżą. Biblia Metterlingów również była w ten sposób
zabezpieczona.
– Czy mogę ją otworzyć? – zapytał Jan, spogląda-
jąc błagalnie w oczy ojca swego najlepszego kolegi.
– Możesz, ale ostrożnie – powiedział z uśmie-
chem pan Metterling. – Jest bardzo ciężka, więc
uważaj, żeby nie wyślizgnęła ci się z rąk.
Jan zbliżył się do rzeźbionego stolika i pogładził
delikatnie okładkę Biblii. Była zrobiona z drewna
i obciągnięta brązową skórą. Rogi jej zabezpieczo-
ne były pozłacanymi okuciami, zaś w samym środku
przymocowany był pozłacany krzyż wysadzany wi-
śniowymi rubinami wielkości migdałów.
– Piękna, prawda? – pan Metterling zapytał z dumą,
widząc w twarzy chłopca niekłamany zachwyt.
– Pewnie, że tak – szepnął Jan. – Bardzo chciał-
bym, żeby mój ojciec też taką kupił.
– Kupi! – roześmiał się ojciec Franza. – Interesy
dobrze mu idą, więc pewnie kupi niedługo!
Jan słyszał kiedyś, że jeden z zaprzyjaźnionych
z jego rodziną mnichów, ojciec Bruno, raz w tygodniu
stawał przed Biblią spoczywającą w zakrystii ich para-
fialnego kościoła, pytał Boga, co chciałby jemu, swo-
jemu skromnemu słudze powiedzieć i na chybił trafił
otwierał świętą księgę. Fragment, na którym spoczął
6
Bajkowe biografie
wzrok mnicha, miał być odpowiedzią Boga na dany tydzień. Chłopcu bardzo
ten zwyczaj się spodobał i obiecał sobie, że gdy tylko będzie miał okazję, zro-
bi to samo.
– Boże, czy chciałbyś mi coś powiedzieć? – zapytał po cichutku, zerkając
na duży krzyż wiszący na ścianie domowej kaplicy. – Bo ja bym chciał, żebyś
coś mi powiedział.
Po tych słowach Jan otworzył Biblię. Zapomniał jednak o jednej bardzo waż-
nej rzeczy. Miał dziewięć lat i nie umiał jeszcze dobrze czytać, a na domiar złego
Biblia napisana była w języku łacińskim, nie zaś w jego ojczystym niemieckim.
Na szczęście pan Metterling czuwał.
– Widzę, chłopcze, że Biblia otworzyła ci się na sa-
mym początku Ewangelii według świętego Jana, czyli
twojego imiennika! – uśmiechnął się. Pan Metter-
ling był bardzo przyjaznym człowiekiem.
– Naprawdę? – zdziwił się Jan.
– Tak. Jeśli chcesz, powiem ci, co tam
jest napisane. Znam trochę łacinę.
Pan Metterling spojrzał na pergaminową
stronicę zapełnioną pięknymi, gotyckimi li-
terami składającymi się w łacińskie zdania.
– Och, Janie – westchnął – nie mogłeś
otworzyć tej Ewangelii w miejscu, gdzie jest
opis jakiegoś cudu? Otworzyłeś na bardzo
trudnym fragmencie. Mogę ci go przeczy-
tać, ale nie jestem pewien, czy go zrozu-
miesz. Jesteś dopiero chłopcem, ja jestem
doświadczonym, dorosłym kupcem i mimo
tego prawie nic nie rozumiem z tego frag-
mentu.
– Niech pan przeczyta – poprosił zdecy-
dowanym tonem Jan.
– Na początku było Słowo – czytał ojciec Fran-
za – a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. I nic
się bez Niego nie stało, co się stało... – zawiesił w koń-
cu głos i spojrzał pytająco na kolegę swego synka.
– Zrozumiałeś coś z tego?
– Oczywiście – odpowiedział natychmiast Jan –
Wszystko. Wszystko zaczęło się od słowa. Przecież
Malowane klocki
7
ta piękna Biblia pełna jest słów. Gdyby ich nie było, nie byłoby i jej. Byłaby
tylko księga z pustymi stronicami z pergaminu.
Pan Metterling popatrzył na chłopca z zaskoczeniem i zamknął Pismo
Święte.
– Nauczę się czytać – stwierdził nagle pewnym tonem mały Gutenberg.
– Nauczę się łaciny, będę ciężko pracował i kupię sobie taką samą. Będzie tyl-
ko moja: Biblia Jana Gutenberga!
Jan zastanawiał się, czy zaprzyjaźniony z jego rodziną mnich ojciec Bruno nie
zechciałby nauczyć go choć kilku łacińskich zdań. Nazajutrz więc, mimo że po-
goda była bardzo deszczowa i że obiecał swemu młodszemu bratu Fridrichowi,
że pobawi się z nim klockami, postanowił wybrać się na drugi koniec miasta, do
klasztoru, w którym ojciec Bruno mieszkał razem ze swoimi braćmi mnichami.
Ponieważ podejrzewał, że przez klasztorną furtę będzie mu trudno dostać się do
środka, zdecydował, że od razu spróbuje przeskoczyć przez kamienny mur ota-
czający przyklasztorny sad. A sad właśnie kwitł i wyglądał naprawdę pięknie.
Mnich rąbał akurat drewno na opał. Jan zaproponował, że będzie układał po-
rąbane już drewno na zgrabny stosik. Układając je, opowiedział ojcu Bruno
o swoich planach, o Biblii Metterlingów i fragmencie Ewangelii według świę-
tego Jana, który poprzedniego dnia ukazał się jego oczom, po otwarciu księgi
metodą mnicha.
– „Na początku było Słowo – recytował z pamięci Jan – a Słowo było u Boga
i Bogiem było Słowo”. Gdyby nie było słów, nie byłoby także Biblii, prawda?
– Bardzo słuszne spostrzeżenie – odpowiedział mnich. – Jednak słowo,
mój mały, to bardzo poważna sprawa – podkreślił ojciec Bru-
no, dziwiąc się nieco, że tak mały chłopiec zapamiętał tak
niełatwy fragment Janowej ewangelii. – Dzięki temu, że
mamy słowa, możemy w ogóle myśleć. Nie da się myśleć
bez słów – tłumaczył mnich. – Myśli to słowa. Zauważyłeś to?
– Prawdę mówiąc, nie – odpowiedział Jan.
– Również dlatego od słowa się wszystko zaczyna – kontynuował
mnich. – Od słowa zaczyna się myśl, a myśli zamieniają się w czyny.
Poza tym słowo ma niezwykłą siłę. Dzięki niemu można komuś spra-
wić wielką przyjemność, choćby powiedzieć, że jest bardzo mądry. Albo
można przynieść komuś wiadomość, na którą od dawna czekał. Wy-
obraź sobie, że twój ojciec jest rycerzem i bierze udział w wojnie. Two-
ja rodzina przez długi czas nie ma od niego żadnego znaku życia. I nagle
ktoś przychodzi do waszego domu i mówi, że wasz ojciec ma się dobrze
i właśnie wraca do Moguncji.
– Słowem można też sprawić komuś przykrość, prawda? – bardziej
stwierdził niż zapytał chłopiec.
8
Bajkowe biografie
– O tak. I to na wiele sposobów, niestety.
– Można na przykład nazwać kogoś głupkiem – zauważył Jan.
– Można, ale są też słowa, które sprawiają o wiele więcej bólu. Kiedy, mój
mały, używasz słów, żeby kogoś okłamać, mówisz rzeczy bardzo miłe i pięk-
ne, ale nieprawdziwe.
Mnich wziął do ręki siekierę, którą chwilę wcześniej rąbał drewno.
– Spójrz, Janie, słowo jest jak siekiera. Możesz go użyć do dobrych ce-
lów i do złych. Siekierą możesz narąbać drew, dzięki którym rozpalisz w pie-
cu i ogrzejesz się, a możesz też... no cóż, odrąbać komuś głowę. Słowem
można kogoś pocieszyć i zniszczyć.
Malowane klocki
9
Deszcz najwyraźniej miał zamiar przestać padać, a niebo roziskrzyło się od
słonecznych promieni, którym udało się rozgonić granatowe chmury. Chwilę
później oczom Jana i ojca Bruna ukazała się przepiękna tęcza.
– Piękna, prawda? – zachwycił się mnich. – Wiele lat temu stałem przed
zamkniętą Biblią i pytałem Boga, co chciałby mi dziś powiedzieć. Otworzyłem
ją jak zwykle i moim oczom ukazał się fragment o tęczy właśnie.
– Naprawdę? To w Biblii jest również napisane o tęczy? – dziwił się
chłopiec.
– Niejeden raz – uśmiechnął się ojciec Bruno.
– I co tam było napisane?
– Dawno temu Bóg zesłał na ziemię wielkie deszcze, by ukarać ludzi. Pa-
dały one tak długo, że zatopiły całe miasta i ich mieszkańców. Uratował się tyl-
ko jeden sprawiedliwy człowiek i jego rodzina. Ten człowiek miał na imię Noe.
Bóg, zanim spuścił kataklizm, kazał mu wybudować potężną łódź zwaną arką.
10
Bajkowe biografie
Pobierz darmowy fragment (epub)
Gdzie kupić całą publikację:
Opinie na temat publikacji:
Inne popularne pozycje z tej kategorii:
Czytaj również:
Prowadzisz stronę lub blog? Wstaw link do fragmentu tej książki i współpracuj z Cyfroteką :