Darmowy fragment publikacji:
KATARZYNA ŁOCHOWSKA
CCCZZZEEEKKKAAAJJJĄĄĄCCC
NNNAAA OOODDDKKKUUUPPPIIIEEENNNIIIEEE
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2015
Katarzyna Łochowska
„Czekając na odkupienie”
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok sp. z o. o. 2015
Copyright © by Katarzyna Łochowska 2015
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej
publikacji nie może być reprodukowana, powielana
i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej
zgody wydawcy.
Skład: Wydawnictwo Psychoskok
Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok
Projekt okładki ©Krzysztof Krawiec
ISBN: 978-83-7900-338-9
Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.
ul. Chopina 9, pok. 23 , 62-507 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
e-mail: wydawnictwo@psychoskok.pl
Dla Anny Kuchniak – najlepszej
przyjaciółki i pierwszej czytelniczki
Spis treści
PROLOG ............................................................................................ 5
CZĘŚĆ PIERWSZA Uśpienie ........................................................... 9
ROZDZIAŁ 1 ............................................................................... 10
ROZDZIAŁ 2 ............................................................................... 35
ROZDZIAŁ 3 ............................................................................... 42
ROZDZIAŁ 4 ............................................................................... 66
ROZDZIAŁ 5 ............................................................................... 89
ROZDZIAŁ 6 ............................................................................. 106
ROZDZIAŁ 7 ............................................................................. 116
ROZDZIAŁ 8 ............................................................................. 125
ROZDZIAŁ 9 ............................................................................. 140
ROZDZIAŁ 10 ........................................................................... 152
CZĘŚĆ DRUGA Błądząc w mroku .............................................. 163
ROZDZIAŁ 11 ........................................................................... 164
ROZDZIAŁ 12 ........................................................................... 177
ROZDZIAŁ 13 ........................................................................... 190
ROZDZIAŁ 14 ........................................................................... 201
ROZDZIAŁ 15 ........................................................................... 216
ROZDZIAŁ 16 ........................................................................... 229
ROZDZIAŁ 17 ........................................................................... 243
ROZDZIAŁ 18 ........................................................................... 259
ROZDZIAŁ 19 ........................................................................... 268
ROZDZIAŁ 20 ........................................................................... 282
ROZDZIAŁ 21 ........................................................................... 297
ROZDZIAŁ 22 ........................................................................... 310
ROZDZIAŁ 23 ........................................................................... 321
ROZDZIAŁ 24 ........................................................................... 328
CZĘŚĆ TRZECIA Przebudzenie .................................................. 345
ROZDZIAŁ 25 ........................................................................... 346
ROZDZIAŁ 26 ........................................................................... 356
PROLOG
ok. 451 rok
Śmierć tańczyła na pogorzelisku.
Kilku niedobitków szukało przed nią schronienia.
Rzymskie śmiecie.
Ciemna noc, dym i kurz utrudniały widoczność. Siedziałem
na mym wspaniałym Alaricu i tryumfowałem nad wrogiem.
Wokół mnie buchały płomienie, ale nie przejmowałem się
tym. Nic mnie nie obchodziło.
Liczyła się tylko rzeź.
Zdobyliśmy tylko jakąś marną mieścinkę rzymską, ale niech
cezar wie, że Hunowie są niebezpieczni. Niech potraktuje to
jako ostrzeżenie. I niech się spodziewa swojej klęski.
Koń zadreptał nerwowo.
Zobaczyłem zbliżającego się do mnie Haszema. Twarz miał
brudną i umęczoną, ale szczęśliwą. Brat walczył dzielnie. Po
śmierci naszego ojca objął dowodzenie
i razem z nim
wyruszyłem służyć wodzowi Atylli.
5
– Bracie! – rzekł uśmiechnięty. – Dzisiaj świętujemy.
Podobno w niektórych domach ukrywają się jeszcze rzymskie
psy. Niektórzy mówią, że są wśród nich dziewki…
Tak... Całe nasze życie jest rozrywką. Mordujemy, rozrywamy,
katujemy, gwałcimy dziewki na oczach mężów, braci, ojców,
a potem pijemy. Uczty nie mają końca. Obrałem kolejny cel na
dzisiejszą noc. Znaleźć dziewkę i słuchać, jak krzyczy z cierpienia,
a potem… z rozkoszy.
– Chodźmy, bracie.
Stałem się niepokonany. Drżeli przede mną wszyscy. Czy to
nie cudownie słyszeć krzyki cierpienia? Wtedy wiesz, że giną
źli i ty jesteś tym, który się do tego przyczynił.
Ruszyliśmy między
zgliszczami. Szukaliśmy najmniej
zniszczonego domu. Stał na uboczu, a płomienie tylko liznęły
fasadę. Należał do jakiś zamożnych Rzymian. Jeden z naszych
ludzi powiedział, że prawdopodobnie ukrywają się w nim
mieszkańcy. Wzięliśmy pochodnie i szturmem wbiegliśmy do
domu. Mężczyźni porozdzielali się i wkrótce do moich uszu
doleciały przeraźliwe krzyki.
Wpadłem z bratem do sali – prawdopodobnie jadalni.
W rogu dostrzegłem grupkę kulących się ludzi. Mężczyźni zaraz
rzucili się na nas z bronią, ale szybko pokonaliśmy ich. Krzyk
kobiet mieszał się z jękami zabijanych. Wkrótce za nami
wpadło jeszcze trzech wojowników.
6
Oczy zalała mi czerwień wściekłości i pragnienie mordu.
Odwróciłem się w stronę kobiet. Jedna była bardzo stara.
Druga w średnim wieku, a dwie ostatnie młode. Szybkim krokiem
podszedłem do nich. Próbowały się bronić, ale ja byłem silniejszy.
Sama potęga i przewaga nad nimi dodawała mi animuszu.
Złapałem młodą za włosy i przyciągnąłem do siebie. Szarpała
się i próbowała wyrwać.
Jak wszystkie inne…
Ruszyłem w poszukiwaniu jakiegoś mniej zatłoczonego
miejsca, by móc rozkoszować się obcowaniem z dziewczyną.
Wepchnąłem ją do jakiegoś pomieszczenia i zwróciłem twarzą
do siebie. Chciałem powiedzieć coś ordynarnego, ale słowa
utknęły mi w gardle.
Była piękna.
Miała długie, czarne włosy, które lśniły w nikłym blasku
pochodni. Pełne usta, otwarte i łapiące głośno powietrze,
przyzywały mnie do siebie. Oczy rozszerzone strachem patrzyły
błagalnie, ale i tak zarejestrowałem w nich błękitny ognik złości.
Kształtne ciałko wiło się i próbowało wyswobodzić z uścisku
moich dużych rąk.
Tak. Teraz należy do mnie.
Ogarnęło mnie niesamowite pożądanie. Musiałem ją mieć.
Wszystko robiłem jak zawsze. Ostro, szybko… A jednak wyczułem,
że coś się zmieniło. Wewnątrz mnie. Chciałem… żeby czuła to
7
samo uniesienie, które targało moją duszą. Chciałem dać jej
rozkosz, aby zapamiętała ją na całe życie. Wiedziałem, że już
się od niej nie uwolnię.
Nic nie poszło po mojej myśli.
Krzyczała, szarpała się, płakała. Uczucie, jakie ogarnęło mnie,
gdy znalazłem się w niej, było nie do opisania. Czułem pulsującą
krew w uszach, a zmysły przyćmiły umysł. Dotarł do mnie krzyk
bólu, gdy przebiłem się przez naturalną ochronę jej ciała. Nie
potrafiłem się już powstrzymać. Doznania były silniejsze
i skończyłem, zanim dałem dziewczynie przyjemność.
Z oczu spadły klapki. Trzeźwo spojrzałem na jej zapłakaną
twarz, zaciśnięte usta i słone łzy. Nadal trzymałem ją w objęciach
i pomyślałem, że muszę coś powiedzieć. Cokolwiek.
– Nie płacz – szepnąłem. – Następnym razem…
Dziewczyna spojrzała na mnie z odrazą.
– Bądź przeklęty! – krzyknęła.
Poczułem tylko ostrze przecinające moje gardło. Nie mogłem
uwierzyć, że ten anioł mógł być do tego zdolny. Patrzyłem na
nią zszokowany, ale wiedziałem, że dobrze wprowadziła ostrze.
Umrę ze spuszczonymi spodniami.
I to była ostatnia moja myśl. Zaczął się początek egzystencji.
Przeklętej, bolesnej egzystencji, która sprawiła, że w miejscu serca
powstała czarna dziura. I tylko jedno może ją zapełnić.
Zemsta na aniele.
8
CZĘŚĆ PIERWSZA
Uśpienie
Odchodzę w zaświaty, nie czekaj na mnie więcej.
Łez nie roń, uśmiech prześlij prędzej.
Na progu czeka na mnie ktoś wyjątkowy,
Skrzydlaty oblubieniec w dobroć uzbrojony.
Dłoń do mnie wyciąga, uśmiecha się szczerze,
Żegnaj, więc, żegnaj! Mów za mnie pacierze.
9
ROZDZIAŁ 1
Jak wygląda piekło?
Nie miałam czasu, żeby zastanawiać się nad takimi błahymi
sprawami. Zapewne kiedyś się tam znajdę, więc po co sobie
zawracać głowę tak wcześnie?
Teraz miałam znacznie ważniejszy problem. Z trudem
trafiłam kluczem w zamek wiktoriańskich drzwi. Zapaliłam
światło w przedpokoju mojego
jednorodzinnego małego
domku. Zmusiłam swoje stopy do stawiania kolejnych kroków,
ale nie było to proste po wypiciu niezliczonej ilości wódki
i dwóch piw. Sama się dziwiłam, że mogę chodzić. Impreza się
przedłużyła i jak co weekend zabalowałam trochę bardziej.
Niebezpiecznie zachwiałam się na moich dziesięciocentymetrowych
obcasach i zapewne wyrżnęłabym orła, gdyby nie szafka
i odrobina wprawy. Z drobnymi komplikacjami zdjęłam buty
i skierowałam się w stronę łazienki, ściągając po drodze
bluzkę. Stanęłam przed lustrem i zapatrzyłam w swoje odbicie.
Farbowane blond włosy w nieładzie, oczy odrobinę podpuchnięte
przez promile, po makijażu jakiś niewielki ślad. Jednym słowem
wyglądałam jak… dziwka. Uda lepiły mi się po spędzonych
upojnych chwilach z Jamesem, a w podbrzuszu jeszcze pulsował
nerw rozkoszy.
Nie ma co ukrywać. Nie jestem cnotliwą dziewczynką.
10
Zdjęłam mini spódniczkę, czarne kabaretki i wskoczyłam
pod prysznic, o mało co nie przygrzewając głową w szklaną
kabinę. Ciepła woda zmyła ze mnie odrętwienie i trochę
poprawiła zdolność mojego myślenia.
Pomyślmy.
Czy chciałam się zmienić?
Oczywiście, że nie! Kocham moje rozbiegane życie. Chyba
zwariowałabym spędzając czas jak rodzice czy siostra. Dlatego
wyrwałam się stamtąd. Oni nie potrafili zrozumieć mojego
imprezowego stylu. Co dzień raczyli mnie tekstami w stylu:
Marnujesz swoje życie lub Nie zasługujesz na to, by być w tej
rodzinie. Dlatego znalazłam jedyne wyjście, które w odpowiedni
sposób rozwiązywało mój problem. Zwiałam z domu i przeleciałam
cały Atlantyk, aby osiedlić się w Nowym Orleanie. I tak oto
jestem. Drżyjcie kluby nocne! Nadchodzi Cass Spencer,
wykwalifikowana imprezowiczka, zapalona ateistka i najlepsza
kochanka w Nowym Orleanie!
Niepewnym krokiem weszłam do sypialni. Zarzuciłam na
siebie cieniutką koszulkę nocną i wskoczyłam pod kołdrę.
Niestety alkohol nie zatrzymał natłoku myśli. Zrobiłam dużo
złych rzeczy, ale chciałam się jedynie uwolnić. Może mam
dwadzieścia dwa
lata,
jestem niegrzeczną dziewczynką
i studentką historii, która nie słucha rodziców i ucieka z domu
mając osiemnastkę, przy okazji zabierając im większą część
11
funduszy. Cóż… jako sławni lekarze na pewno dadzą sobie
radę bez kilku papierowych banknotów.
Tego ostatniego wieczoru, gdy z nimi rozmawiałam,
a raczej kłóciłam, straciłam rodzinę na zawsze. Była to sobota.
Wyszłam z koleżkami niby na przyjęcie urodzinowe, ale
wszystkie wylądowałyśmy w klubie nocnym. Cieszyłam się
z mojej niedawno otrzymanej pełnoletniości i od razu wypiłam
trochę więcej niż zazwyczaj. Wkrótce mój świat zaczął się
niebezpiecznie zamazywać.
Wtedy poznałam jego.
Nieznajomy mężczyzna podszedł do mnie i zapytał, czy
wszystko w porządku. Chyba otumanienie alkoholowe kazało
mi powiedzieć, że chcę wracać do domu. Z chęcią zaproponował
mi podwózkę, a ja poszłam za nim jak owieczka. Wtedy
widziałam tylko jego niesamowite ciało i piękne zielone oczy.
Wsiadłam do samochodu, a mężczyzna włączył radio i ruszył
z piskiem opon. Wkrótce zauważyłam, że jedziemy w przeciwnym
kierunku niż mu wskazałam. Tylko uśmiechnął się pod nosem
i powiedział, żebym się nie martwiła. Samokontrola jednak
zaczęła opadać, a strach ogarnął moje ciało.
Zatrzymał auto gdzieś na obrzeżach miasta. Natychmiast
złapałam za klamkę i dosłownie wypadłam z samochodu. On
także wysiadł. Bez słowa złapał mnie za włosy, podciągnął do
góry i oparł o maskę samochodu, wypinając mój tyłek w jego
12
stronę. Krzyczałam. Wyrywałam się. Kopałam.
Nikt mnie nie słyszał. Nikt mi nie pomógł.
Podciągnął krótką spódniczkę do góry, zdarł majtki
i uśmiechnął się demonicznie. Jakimś cudem widziałam jego
twarz odbijającą się w przedniej szybie. Może sprawiły to
światła samochodu? Moja podświadomość mówiła mi, że on
w taki sam sposób widzi mój strach odbijający w szkle. Wtedy
zrozumiałam, że nie wygram, bo trafiłam na ten typ
bezdusznego barbarzyńcy, który cieszy się strachem.
I stało się. Pamiętam, że krzyknęłam z bólu. I usłyszałam
jego szorstki głos wypowiadający jedno słowo. Dziewica. A ja
nie mogłam oderwać załzawionych oczu od jego zielonych
tęczówek. I gdy rżnął mnie na masce swojego samochodu, ja
obiecałam sobie
jedną rzecz, która ma sens w moim
popapranym życiu.
Nigdy więcej zielonych oczu.
Mężczyzna skończył we mnie, klepnął mocno mój tyłek
i podciągnął spodnie. Złapał mnie za włosy, przyciągając do
siebie, a ja pisnęłam z nagłego bólu w podbrzuszu. Pocałował
moją skroń, wyciągnął z kieszeni pieniądze, wciskając mi je
w stanik. Odwrócił w swoją stronę i znów zmusił do spojrzenia
w te zielone tęczówki. Uśmiechnął się do mnie i wycisnął
brutalny, władczy pocałunek na moich ustach, po czym popchnął
mnie na ziemię. Upadłam boleśnie, uderzając ramieniem
13
o kamień. Ostatkiem sił widziałam, jak mężczyzna wsiada do
samochodu i odjeżdża z piskiem opon. Do tej pory nie wiem,
czy w jasnym świetle tarczy rozdzielczej rzeczywiście zobaczyłam
łzy na jego policzkach. Odjechał i zostawił mnie samą. Pamiętam,
jak zimno trzęsło mym ciałem a upokorzenie wypalało piętno
na mym sercu.
Nigdy więcej zielonych oczu.
I tej zasady trzymam się aż do teraz.
Rano obudził mnie czyjś dotyk. Zerwałam się z obolałym
ciałem. Zobaczyłam jakiegoś staruszka, który pochylał się nade
mną z wystraszoną miną. Co się stało, dziecko? Wtedy nie
wytrzymałam
i rozpłakałam się. Zdołałam tylko wyjąkać
nazwisko. Najbardziej znane w całej okolicy. Gdy tylko
podjechał samochód mojego ojca, wiedziałam, że to nie
koniec kłopotów. Jakoś zapakowałam się na tylne siedzenie
i zapatrzyłam w szybę. Wiedziałam, że mój ojciec cały czas
obserwuje mnie w lusterku. Nic się nie odzywałam. Mój umysł
zaprzątały zielone oczy.
W domu rozpętało się piekło. Moja własna matka wpadła
do przedpokoju i na powitanie wymierzyła mi siarczysty
policzek. Krzyczała, wrzeszczała, a ja patrzyłam w jedno miejsce
na ścianie. Dopiero gdy ojciec potrząsnął mną, spojrzałam
w jego zagniewaną twarz. Jak ty wyglądasz! Jak mogłaś to
zrobić! W tym momencie chciałam krzyknąć, że sama sobie
14
tego nie zrobiłam, ale nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa.
Po prostu zignorowałam ich histeryczne wrzaski i skierowałam
się odrętwiała w stronę schodów. Chciałam tylko wziąć
prysznic i iść spać. Takie zachowanie jeszcze bardziej rozwścieczyło
rodziców. Z ust ojca padło jedno słowo, które złamało moje
bariery. Dziwka! Trzasnęłam drzwiami od mojego pokoju
i przekręciłam w nich klucz. Oczywiście rodzice dobijali się do
nich. Wtedy spojrzałam w lusterko na toaletce. I rzeczywiście
wyglądałam jak dziwka.
Moje oczy były zapuchnięte i czerwone od płaczu, zza
dekoltu wystawały banknoty, a na policzkach miałam czarne
ślady rozmazanego tuszu. Jednak najgorsze dopiero miałam
zobaczyć. Mini spódniczka została mocno podwinięta, a na
udach ślady krwi ostro kontrastowały z białą skórą. I to
właśnie ten widok sprawił, że podjęłam decyzję, która
wywróciła mój świat do góry nogami.
Następnego dnia rodzice wtajemniczyli w całą sprawę moją
starszą siostrę, która także kształciła się na wyspecjalizowanego
doktora. Oczywiście gorąco ich popierała. Cała rodzina nastawiła
się przeciwko mnie. Zaczekałam, aż dom opustoszeje i zabrałam
wszystkie karty kredytowe rodziny, gdy wyjechali rano do
pracy. Nie tracąc ani chwili wyruszyłam do najbliższego banku.
W metrze miałam wrażenie, że ludzie się na mnie patrzą
i mają ochotę obrzucić mnie błotem.
15
Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego
wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy
kolejnych naszych publikacjach.
Wydawnictwo Psychoskok
16
Pobierz darmowy fragment (pdf)