Darmowy fragment publikacji:
dla ka(cid:380)dej kobiety, ka(cid:380)dego dnia(cid:8230)
Wi(cid:281)cej informacji znajdziesz na
www.harlequin.com.pl
Sarah Morgan
Fortuna i miłość
Tłumaczyła
Urszula Szczepańska
Droga Czytelniczko!
Witam serdecznie w czerwcu. W tym miesiącu szczególnie pole-
cam nową ksiąz˙kę Penny Jordan ,,Ksiąz˙ę z Florencji,,. A oto
wszystkie propozycje w serii Światowe Z˙ycie:
Ksiąz˙ę z Florencji – opowieść o nietypowym związku. Arysto-
krata składa małz˙eńską ofertę... turystce.
Fortuna i miłość – historia intryg i matactw prowadzących do
szczęśliwego końca...
Spadkobierca i Dom nad morzem (Światowe Z˙ycie Duo) – dwie
barwne opowieści o ludziach, którym los zgotował moc niespodzia-
nek...
Zapraszam do lektury
Małgorzata Pogoda
Harlequin. Kaz˙da chwila moz˙e być niezwykła.
Czekamy na listy!
Nasz adres:
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises Sp. z o.o.
00-975 Warszawa 12, skrytka pocztowa 21
Sarah Morgan
Fortuna i miłość
Toronto · Nowy Jork · Londyn
Amsterdam · Ateny · Budapeszt · Hamburg
Madryt · Mediolan · Paryż
Sydney · Sztokholm · Tokio · Warszawa
Tytuł oryginału: Sale or Return Bride
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills Boon Limited, 2005
Harlequin Presents, 2005
Redaktor serii: Małgorzata Pogoda
Opracowanie redakcyjne: Małgorzata Pogoda
Korekta: Jolanta Spodar
ã 2005 by Sarah Morgan
ã for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin
Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2007
Wszystkie prawa zastrzez˙one, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane
w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.
Wszystkie postacie w tej ksiąz˙ce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
– z˙ywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin
i znak serii Harlequin Światowe Z˙ycie są zastrzez˙one.
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa, ul. Rakowiecka 4
Skład i łamanie: COMPTEXTÒ, Warszawa
Printed in Spain by Litografia Roses, Barcelona
ISBN 978-83-238-5015-1
Indeks 389994
ŚWIATOWE Z˙YCIE – 68
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Za Sebastiana Fiorukisa? – Alice z otwartymi
ustami patrzyła na swojego dziadka, który, pomija-
jąc jego reputację, przez całe z˙ycie był jej cał-
kowicie obcy. – W zamian za pieniądze, których
potrzebuję, chcesz, z˙ebym wyszła za mąz˙ za Sebas-
tiana Fiorukisa?
– Właśnie.
Gdy dziadek wykrzywił usta w nieprzyjemnym
uśmiechu, ona próbowała odzyskać głos i zapano-
wać nad emocjami. Róz˙nych rzeczy się spodziewa-
ła, ale na pewno nie tego.
Fiorukis. Grecki magnat finansowy, który przejął
w miarę dobrze prosperujące przedsiębiorstwo jej
ojca i stworzył z niego korporację dorównującą tej,
którą władał dziadek. Miliarder uwaz˙any za równie
bezwzględnego jak jej dziadek. Męz˙czyzna, który
zmieniał kobiety z szybkością godną samochodów,
jakimi jeździł, i odrzutowców, jakimi latał. Męz˙-
czyzna, który...
– Nie mówisz tego powaz˙nie! – wyrzuciła przez
zaciśnięte zęby. Na samą myśl zbierało jej się na
mdłości. – Rodzina Fiorukisów była odpowiedzial-
na za śmierć mojego ojca...
Za co gardziła nimi równie mocno, jak swoim
greckim dziadkiem.
6
SARAH MORGAN
– I przez to mój ród został skazany na wymarcie
– powiedział szorstko jej dziadek. – Teraz ja zgotuję
taki sam los rodzinie Fiorukisów. Jeśli on się oz˙eni
z tobą, nigdy nie doczeka się syna i rachunek będzie
wyrównany.
Alice przestała oddychać, zesztywniała w szoku.
O n w i e d z i a ł.
Skądś wiedział.
Wypadła jej z rąk teczka i plik papierów rozsypał
się po marmurowej podłodze.
– Wiesz, z˙e nie mogę mieć dzieci? – spytała
szeptem, z pobladłą twarzą, gdy pełny sens jego
słów dotarł do jej świadomości.
Przez całe z˙ycie utrzymywała ten fakt w tajem-
nicy. Jedyną niewielką pociechą w jej bólu była
pewność, z˙e nikt inny nie wie – z˙e nikt nie będzie się
nad nią litował.
Wpatrywała się w niego z łomoczącym sercem.
Przyjechała tu pełna determinacji i siły. Teraz po-
czuła się bezbronna. Całkowicie obnaz˙ona naprze-
ciw męz˙czyzny, który mimo ich pokrewieństwa był
dla niej obcym człowiekiem.
Ten człowiek patrzył na nią z zimną satysfakcją
w oczach. Jej dziadek, Dimitrios Philipos.
– Moja w tym głowa, z˙eby wiedzieć wszystko
o wszystkich – powiedział zadowolony, bez cienia
współczucia w głosie. – Informacja jest kluczem do
sukcesu w z˙yciu.
Jak moz˙na coś takiego uwaz˙ać za sukces?
Dawno temu musiała pogodzić się z faktem, z˙e
bez względu na to, co przyniesie jej przyszłość, nie
FORTUNA I MIŁOŚĆ
7
będzie z˙adnego małz˙eństwa. Jak mogła kobieta
w jej sytuacji kiedykolwiek wyjść za mąz˙?
Jej mózg pracował na najwyz˙szych obrotach,
próbując dorównać szatańskiemu geniuszowi dziad-
ka.
– Jeśli naprawdę wiesz o mnie wszystko, musisz
znać równiez˙ powód, dla którego tu jestem. Musisz
wiedzieć, z˙e choroba mojej matki postępuje, z˙e
konieczna jest operacja...
– Spodziewałem się ciebie. I nie zawiodłaś mnie.
Alice wzdrygnęła się z odrazą. Od momentu, kiedy
wysiadła z samolotu na lotnisku w Atenach, pękała jej
głowa, a tępy ból w dołku przypominał, z˙e przez kilka
ostatnich dni była zbyt zdenerwowana, z˙eby jeść.
Stawka była ogromna. W jej rękach lez˙ała przy-
szłość matki. Zalez˙ała od tego, czy uda się wynego-
cjować pewien układ z człowiekiem, który był
ucieleśnieniem zła, prawdziwym potworem.
Zachowywał się jak król, rozparty w ogromnym
pozłacanym fotelu z rzeźbionymi oparciami, wy-
szczekując rozkazy do wystraszonej słuz˙by, która
kręciła się w zasięgu jego krzyku.
Alice rozejrzała się z niesmakiem po wystawnym
pokoju. Taka jawna demonstracja bogactwa przy-
prawiała ją o mdłości. Czy ten człowiek nie miał
odrobiny wstydu? Czy wiedział, z˙e ona pracowała
na trzech posadach, z˙eby zapewnić opiekę swojej
matce?
Opiekę, jaką on powinien ją otaczać od piętnastu
lat.
Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.
8
SARAH MORGAN
Zdawała sobie sprawę, z˙e złość zaprowadzi ją doni-
kąd. Wymagało to ogromnego wysiłku, z˙eby nie
odwrócić się na pięcie i nie wyjść, zostawiając tego
starego człowieka z jego górą pieniędzy i z samotną
egzystencją, ale ona nie mogła tego zrobić. Musiała
zapomnieć o fakcie, z˙e jej dziadek był najbardziej
samolubnym indywiduum, z jakim zetknęła się
w z˙yciu, i z˙e gdyby nie chodziło o jej matkę, na
pewno by jej tu teraz nie było.
Nic nie było jej w stanie wyprowadzić z rów-
nowagi i oderwać od celu, dla którego tu przy-
jechała. On ignorował potrzeby jej matki przez
piętnaście lat, postępował, jakby w ogóle nie ist-
niała, ale Alice nie zamierzała mu dłuz˙ej pozwalać
na ignorowanie j e j.
– Daruj sobie te miny. Nie zapominaj, z˙e to ty
przyjechałaś do mnie. To ty chcesz pieniędzy.
– Dla mojej matki.
– Mogła poprosić mnie sama, gdyby miała odro-
binę charakteru.
Alice z bezwzględną determinacją stłumiła w so-
bie nową falę gniewu. Czuła, z˙e jeśli ulegnie emo-
cjom, ten człowiek pokaz˙e jej drzwi.
– Matka jest bardzo chora...
– I tylko dlatego tu jesteś, prawda? – spytał ze
wstrętnym uśmiechem. – Nic innego nie skłoniłoby
cię do przekroczenia progu mojego domu. Nienawi-
dzisz mnie. Ona nauczyła cię mnie nienawidzić.
Jesteś wściekła i próbujesz to ukryć, bo nie chcesz
ryzykować, z˙e ci odmówię. Boisz się, z˙e mógłbym
zatrzasnąć wieko swojej szkatuły i przyciąć ci pal-
FORTUNA I MIŁOŚĆ
9
ce. – Odrzucił do tyłu głowę i zaśmiał się z sa-
tysfakcją.
Nie chcąc uwierzyć, z˙e ktoś moz˙e być tak bez
reszty pozbawiony sumienia, Alice rozłoz˙yła ręce
i spróbowała odwołać się do jego rozsądku.
– Ona była z˙oną twojego syna...
– Nie przypominaj mi. – Wyprostowany w fote-
lu patrzył na nią bez cienia zakłopotania czy z˙alu.
– Szkoda, z˙e nie urodziłaś się chłopcem. Wygląda
na to, z˙e odziedziczyłaś po nim charakter. Jesteś
nawet do niego trochę podobna, poza tymi jasnymi
włosami i niebieskimi oczami. Powinnaś mieć ciem-
ne włosy i ciemne oczy i gdyby mój syn nie dał się
uwieść tamtej kobiecie, miałabyś pochodzenie, na
jakie zasługujesz, i nie z˙yłabyś od piętnastu lat na
wygnaniu. To wszystko mogłoby być twoje.
Alice rozejrzała się wokół. Wszędzie kłuły
w oczy oznaki zamoz˙ności, od ostentacyjnych posą-
gów, które strzegły drzwi do kaz˙dego pokoju w tej
rezydencji, po ogromną fontannę na dziedzińcu.
Pomyślała o własnym domu w niebezpiecznej
dzielnicy Londynu – małym mieszkaniu na par-
terze, które zaadaptowała na potrzeby niepełno-
sprawnej matki. Potem pomyślała o niej – o swojej
matce i jej długiej walce o przez˙ycie.
Zacisnęła zęby i z podwójnym wysiłkiem po-
wstrzymała się, z˙eby nie wyjść z pokoju.
– Jestem zadowolona z pochodzenia, jakie mam
– powiedziała oschle – i kocham Anglię.
– Nie odpyskuj! – warknął wściekle. – Jeśli
będziesz odpyskiwać, on się nigdy z tobą nie oz˙eni.
10
SARAH MORGAN
Moz˙esz nie wyglądać na Greczynkę, ale masz się
zachowywać, jakbyś nią była. Masz być łagodna,
posłuszna i nie odzywać się niepytana na z˙aden
temat.
Alice patrzyła na niego z niedowierzaniem.
– Czy ty naprawdę myślisz, z˙e wyjdę za mąz˙ za
jakiegoś Fiorukisa?
– Jeśli chcesz dostać pieniądze, tak. Wyjdziesz
za Sebastiana Fiorukisa i dopilnujesz, z˙eby się nie
dowiedział o twojej bezpłodności. Ja dopilnuję,
z˙eby warunki umowy wiązały go z tobą małz˙eń-
stwem, dopóki nie wydasz na świat potomka. Wia-
domo, z˙e to się nie stanie, więc będzie uwięziony
w bezdzietnym małz˙eństwie na zawsze. – Dimitrios
Philipos odrzucił w tył głowę i parsknął obrzyd-
liwym śmiechem. – Mówią, z˙e zemsta jest daniem,
które najlepiej smakuje na zimno. Czekałem na tę
chwilę piętnaście lat, ale warto było. To prawdzi-
wy majstersztyk. Ty będziesz narzędziem mojej
zemsty.
Alice patrzyła na niego z obrzydzeniem w oczach.
– Nie mogę tego zrobić. – Uniosła rękę do szyi,
łapiąc oddech.
Sebastian Fiorukis miał wszystkie cechy, jakimi
pogardzała. Miałaby spędzić z˙ycie z kimś takim...
Zamknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć,
w jaki sposób znalazła się w tej sytuacji. Nigdy nie
uznawała waśni rodzinnych i zemsty. Była Angielką!
– Jeśli zalez˙y ci na pieniądzach, zrobisz to.
Przygryzła wargę, zbierając gorączkowo myśli.
Potrzebowała tych pieniędzy.
FORTUNA I MIŁOŚĆ
11
– To nie jest w porządku...
– To jest sprawiedliwość – wycedził lodowatym
głosem. – Sprawiedliwość, którą nalez˙ało wymie-
rzyć rodzinie Fiorukisów dawno temu. Grecy za-
wsze mszczą swoich zmarłych i ty, choć jesteś tylko
pół-Greczynką, powinnaś to wiedzieć.
Alice patrzyła na niego w bezradnym milczeniu.
To nie był właściwy moment. Nie mogła mu powie-
dzieć, z˙e nienawidzi wszystkiego co greckie. Z˙e
wcale nie czuje się Greczynką i nigdy nie będzie się
nią czuła.
Powtarzała to sobie, zanim przyjechała dzisiaj do
willi swojego dziadka. Gotowa była zrobić wszyst-
ko, byle zdobyć potrzebne pieniądze. Nie doceniła
go jednak. Nie przewidziała, z˙e obróci jej despera-
cję na własną korzyść.
Widziała chłód w jego oczach i przez głowę
przebiegła jej myśl, z˙e uczynienie wroga z tego
człowieka byłoby krańcową głupotą. Potem niemal
się roześmiała z własnej naiwności. Oni juz˙ byli
wrogami. Od dnia, w którym jej matka uśmiechnęła
się do jej ojca i zdobyła jego serce, burząc nadzieje
Dimitriosa na ślub z grecką dziewczyną.
– Fiorukis nie zgodzi się na małz˙eństwo ze mną
– powiedziała spokojnie. – Odmówi.
Wtedy nie musiałaby spędzić reszty z˙ycia z męz˙-
czyzną, którego uczyła się nienawidzić od dziecka.
Nie ma mowy, z˙eby się zgodził, pocieszała się w my-
ślach. Sebastian Fiorukis porzucał kolejne kobiety,
cynicznie lekcewaz˙ąc ich uczucia. Po co miałby się
z nią oz˙enić, skoro ich rodziny były w stanie wojny?
12
SARAH MORGAN
– Sebastian Fiorukis jest przede wszystkim biz-
nesmenem – powiedział dziadek szyderczym tonem
– i nie oprze się kuszącej ofercie, którą mu złoz˙yłem
w zamian za małz˙eństwo z tobą.
– Jakiej ofercie?
– Powiedzmy, z˙e mam coś, na czym mu zalez˙y,
a to podstawa wszystkich udanych negocjacji w bizne-
sie. Poza tym on jest męz˙czyzną, który nie minie obo-
jętnie z˙adnej atrakcyjnej kobiety. Z jakichś powodów
ma słabość do blondynek, więc masz szczęście, a ra-
czej będziesz miała, jak tylko zdejmiemy z ciebie te
dz˙insy i ubierzemy cię w coś porządnego. Jeśli chcesz
tych pieniędzy, nie zrób niczego, co by go zniechęciło.
A teraz sprzątnij ten bałagan z mojej podłogi.
Alice schyliła się i drz˙ącymi rękami pozbierała
papiery, zastanawiając się gorączkowo, co dalej.
Jaki miała wybór?
– Jeśli to zrobię, dasz mi pieniądze?
– Nie, ale dostaniesz je od Fiorukisa. To będzie
część naszej umowy. Co miesiąc będzie przelewał
na twoje konto ustaloną sumę. Na co je wydasz,
twoja sprawa.
Otworzyła ze zdumienia usta. Jej dziadkowi uda-
ło się skonstruować umowę, która jego samego
miała nic nie kosztować.
Sebastian Fiorukis musiałby się nie tylko oz˙enić
z wnuczką swojego największego wroga, ale jesz-
cze zapłacić za ten przywilej. W jakim celu miałby
przyjąć tak oburzającą propozycję?
Przyłoz˙yła rękę do skroni, modląc się, z˙eby prze-
stała ją boleć głowa. Z˙eby mogła jasno myśleć.
FORTUNA I MIŁOŚĆ
13
Wiedziała o swoim dziadku wystarczająco duz˙o,
by móc przypuszczać, z˙e Sebastian Fiorukis, mniej-
sza o powody, zgodzi się na ten układ. Co oznacza-
ło, z˙e ona, dla pieniędzy, będzie zmuszona zrobić
jedyną rzecz, której obiecała sobie nie zrobić za nic
w świecie.
Będzie musiała wyjść za mąz˙.
I to nie za kogokolwiek,
lecz za człowieka,
którego rodzina była winna śmierci jej ojca. Za
człowieka, którego nienawidziła.
– Po co miałby nam składać wizytę Dimitrios
Philipos? – Sebastian Fiorukis chodził po tarasie
swojej luksusowej ateńskiej willi, nagle zatrzymał
się i spojrzał w nieodgadnioną, całkowicie pozba-
wioną wyrazu twarz swojego ojca. – Nasze rodziny
są skłócone od trzech pokoleń.
– Widocznie to jest powód jego propozycji –
powiedział ostroz˙nym tonem Leandros Fiorukis.
– Uwaz˙a, z˙e czas się pogodzić. Publicznie.
– Pogodzić? Nie przypominam sobie, z˙eby Di-
mitrios Philipos kiedykolwiek wyciągał rękę do
zgody. On jest z gruntu zły i kompletnie pozbawio-
ny sumienia.
Sebastiana zdumiał fakt, z˙e jego ojciec dopusz-
cza samą moz˙liwość spotkania z tym człowiekiem.
Zdawał sobie jednak sprawę, z˙e ojciec się starzeje,
a utrata rodzinnego przedsiębiorstwa wiele lat temu
wciąz˙ była jego udręką.
– Chcę, z˙eby ta wojna się wreszcie skończyła –
przyznał z westchnieniem Leandros. – Chcę spę-
14
SARAH MORGAN
dzać w spokoju starość z twoją matką, wiedząc, z˙e
odzyskaliśmy naszą prawowitą własność. Nie mam
juz˙ zdrowia do walki.
Perspektywa zmierzenia się oko w oko z z˙y-
ciowym wrogiem wywołała
niebezpieczny
uśmiech na twarzy Sebastiana. On na szczęście
nie miał
takich oporów, a wręcz palił się do
starcia.
Leandros sięgnął po jakieś papiery.
– Układ, jaki ci proponuje, jest zadziwiający.
– Tym bardziej nie nalez˙y wierzyć w szczerość
jego intencji.
– Byłbyś głupcem, gdybyś go nie wysłuchał,
a wiem, z˙e nie jesteś głupcem. Dimitrios Philipos
nie przestał być Grekiem. Wychodząc z propozycją
spotkania, wyraz˙a ci uznanie.
– Dzień, w którym Philipos wyrazi mi uznanie,
będzie dniem, w którym sięgnę po broń – wycedził
Sebastian leniwie, nie spuszczając wzroku z twarzy
ojca i zauwaz˙ając zmarszczki niepokoju i cienie pod
oczami.
– Zgodziłem się na spotkanie w twoim imieniu...
– powiedział Leandros znuz˙onym głosem.
Sebastian zacisnął zęby i przyrzekł sobie, z˙e
zakończy tę wojnę raz na zawsze, nawet gdyby
musiał pokonać Philiposa gołymi rękami.
– Dobrze. Czas z tym skończyć. Powiedz, co on
proponuje.
– Chce ci zwrócić twoje dziedziczne prawo
własności. Przekazuje ci swoją firmę. – Roześmiał
się szorstko i rzucił papiery na stół. – Moz˙e powi-
Pobierz darmowy fragment (pdf)