Darmowy fragment publikacji:
Redakcja: Magdalena Madura
Skład: Tomasz Piłasiewicz
PRojekt okładki: Iga Figlewska
tłumaczenie: Łukasz Głowacki
Wydanie I
BIAŁYSTOK 2018
ISBN 978-83-7377-890-0
Tytuł oryginału: The Light Between Us: Stories from Heaven. Lessons for the Living.
Copyright © 2015 by Laura Lynne Jackson LLC
© Copyright for the Polish edition by Studio Astropsychologii, Białystok 2016
All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana
ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych,
kopiujących, nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich.
Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku.
www.facebook.com/Wydawnictwo.Studio.Astropsychologii
15-762 Białystok
ul. Antoniuk Fabr. 55/24
85 662 92 67 – redakcja
85 654 78 06 – sekretariat
85 653 13 03 – dział handlowy – hurt
85 654 78 35 – www.talizman.pl – detal
strona wydawnictwa: www.studioastro.pl
sklep firmowy: Białystok, ul. Antoniuk Fabr. 55/20
Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl
PRINTED IN POLAND
Książkę dedykuję mojej mamie Lindzie Oswald,
która nauczyła mnie ufać światłu istniejącemu we mnie
oraz szanować światło istniejące między nami.
Mamo, wszelkie piękno,
do którego przyczyniam się na tym świecie,
to twoja zasługa – ty jesteś początkiem tego wszystkiego.
Książkę dedykuję także Garrettowi, Ashley, Haydenowi i Juliet,
którzy wypełnili moje życie światłem, radością i znaczeniem.
Wy jesteście źródłem wszystkiego, co robię.
I na koniec
dedykuję ją również Wam wszystkim, którzy ją czytacie.
Obyśmy zawsze nawzajem oświetlali sobie drogę.
Życie można przeżyć tylko na dwa sposoby.
Albo tak, jakby nic nie było cudem.
Albo tak, jakby cudem było wszystko.
Spis treści
Wprowadzenie ............................................................... 11
Część pierwsza
1. Pop Pop................................................................. 25
2. Dziewczyna w warzywniaku ................................. 33
3. Australia ............................................................... 39
4. Zadurzenie ........................................................... 49
5. John Moncello ...................................................... 61
6. Litany Burns ......................................................... 69
7. Moja ścieżka ......................................................... 79
8. Oksford ................................................................. 87
9. Sedona .................................................................. 93
10. Zakłócenie ............................................................ 99
Część druga
11. Otwartość ............................................................. 111
12. Przybycie .............................................................. 117
13. Ekran .................................................................... 125
14. Miłość i przebaczenie ........................................... 133
15. Co należy do ciebie ............................................... 139
16. Na zawsze rodzina ................................................ 151
17. Więcej rzeczy w niebie i na ziemi ......................... 163
18. Czapka policjanta ................................................. 171
19. Ostatnie dziecko ................................................... 181
20. Uwięziona pszczoła .............................................. 189
21. Dwa meteory ........................................................ 201
22. Windbridge .......................................................... 213
Część trzecia
23. Canarsie Pier ........................................................ 229
24. Rozwiązywanie zagadki ........................................ 239
25. Dyrektorka ........................................................... 249
26. Dotykanie spraw istotnych ................................... 259
27. Feniks ................................................................... 271
28. Drzewko bonsai .................................................... 283
29. QEEG ................................................................... 297
30. Splątanie ............................................................... 307
31. Basen .................................................................... 317
32. Angel Way ............................................................ 323
33. Światło na drugim krańcu .................................... 331
Podziękowania ............................................................... 345
WPROWADZENIE
JECHAŁAM NA ZACHÓD W KIERUNKU JERICHO, kiedy nagle zaczęłam
odbierać wiadomości.
Mocno ścisnęłam kierownicę mojej hondy i gwałtownie
skręciłam w prawo na parking przy centrum Staples. Naci-
snęłam hamulce i zatrzymałam samochód pośrodku placu
parkingowego.
Nie byłam na nie gotowa. Głęboko oddychałam, próbując
się uspokoić. Byłam naprawdę przerażona. Chwilę potem
znalazłam się w pomieszczeniu wypełnionym cierpiącymi
ludźmi. Moją rolą tamtego wieczoru było ulżyć ich cierpie-
niu. Bałam się, że mogę jeszcze bardziej pogorszyć ich stan.
Miałam na sobie czarną koszulę i czarne spodnie. Nie
chciałam rozpraszać niczyjej uwagi wzorami na mojej
koszuli lub kwiatkami na sukience. Nie zjadłam kolacji,
ponieważ byłam zbyt zaniepokojona, aby móc cokolwiek
przełknąć. Mój mąż, Garrett, nie wrócił jeszcze z pracy, więc
poprosiłam mamę, aby zajęła się dwójką małych dzieci, do-
11
12
póki on nie wróci. Byłam spóźniona i próbowałam nadgonić
stracony czas, ale ruch na drodze był zbyt duży.
Wtedy, nagle, one zaczęły się pojawiać.
Dzieci.
Wszystkie naraz. Pojawiły się w grupie. To było zadziwia-
jące. To tak, jakbyś był sam w pokoju, aż tu nagle otwierają
się drzwi i wchodzi do niego dziesięć lub piętnaście osób.
Mógłbyś ich nawet nie widzieć ani nie słyszeć, ale wiesz,
że tam są – wyczuwasz je. Wiesz, że już nie jesteś sam. To
właśnie poczułam, jadąc moją hondą – wiedziałam, że nie
jestem sama.
Wtedy też pojawiły się słowa, imiona, historie, prośby,
opisy, obrazy i wiele innych rzeczy, którymi chciały się ze
mną podzielić. Z powodu tego wszystkiego musiałam po-
wiedzieć, aby się uspokoiły.
„Chwila, chwila”, powiedziałam na głos, szukając w to-
rebce mojego małego czerwonego notatnika i długopisu.
Zaczęłam pisać tak szybko, jak potrafiłam, ale nie nadąża-
łam. Wiadomości było zbyt wiele. Napływały jak szalone.
Powiedz im, że wciąż tutaj jestem – powiedział jeden głos.
Powiedz im, że wciąż jestem częścią ich życia – powiedział
drugi.
Powiedz im: „Kocham was i widzę, co się dzieje”.
Proszę, nie płaczcie za mną. Wszystko jest OK.
Nie umarłem. Cały czas jestem twoim dzieckiem.
Nie traktuj mnie, jakby mnie nie było, bo jestem.
Proszę, powiedz im, że nigdzie nie odszedłem!
Siedziałam w moim niedbale zaparkowanym samocho-
dzie nieopodal centrum Staples i bazgrałam w notatniku.
Byłam kobietą otoczoną przez dzieci, których nikt inny nie
widział.
Historie z niebaWprowadzenie
13
Po kilku minutach wcisnęłam notatnik do torebki, wje-
chałam z powrotem na drogę i pognałam tak szybko, jak
mogłam, w stronę hotelu Huntington Hilton. Szybko prze-
mknęłam przez hotelowy hall i dotarłam do pokoju konfe-
rencyjnego, gdzie odbywało się spotkanie. Napis znajdujący
się przed pokojem sugerował, co miało się dziać tamtego
wieczoru. Brzmiał on: „Jak słuchać, kiedy twoje dzieci do
ciebie mówią”.
Był to zwykły pokój konferencyjny: brązowe kotary, wi-
szące u sufitu lampy, luksusowy dywan i obrotowe krzesła.
Pośrodku znajdował się duży, prostokątny stół, przy któ-
rym siedziało dziewiętnaście sztywno wyglądających osób.
Kiedy weszłam do środka, popatrzyli na mnie i zamilkli.
Mieli smutne, udręczone twarze. Zdawało mi się, że minęła
minuta, zanim ktokolwiek wziął oddech.
To byli rodzice.
Gospodarze tamtego wieczoru, Phran i Bob Ginsbergo-
wie – dyrektorzy Forever Family Foundation – podeszli do
mnie i rozładowali napięcie. Przytulili mnie na powitanie
i poprosili, abym usiadła. Powiedziałam, że nie, dziękuję
– nie było mowy o siedzeniu, ponieważ byłam zbyt zdener-
wowana. Bob stanął z przodu sali i odchrząknął.
„Oto Laura Lynne Jackson” – powiedział delikatnym gło-
sem. „Jest certyfikowanym medium współpracującym z Fo-
rever Family Foundation i przybyła tu dzisiaj, aby pomóc
nam nauczyć się rozmawiać ze swoimi dziećmi”.
Bob odsunął się na bok i oddał mi głos. Wzięłam głę-
boki oddech, następnie spojrzałam na bazgroły w swoim
notatniku. Rodzice wpatrywali się we mnie i czekali. Nie
wiedziałam, co powiedzieć, ani jak zacząć. Minęła kolejna
długa chwila ciszy.
14
Nikt nie wiedział, co się wydarzy, a najmniej ja sama.
W końcu podniosłam wzrok i przemówiłam.
„Wasze dzieci są tutaj” – powiedziałam. „I jest coś, o czym
chciałyby, abyście wiedzieli”.
Nazywam się Laura Lynne Jackson. Jestem żoną, matką
i nauczycielką angielskiego w szkole średniej.
Jestem także medium.
Choć nie jestem prawdopodobnie tym, o czym myślą
ludzie, kiedy słyszą słowo „medium”. Nie odczytuję przy-
szłości z liści herbaty, kart tarota ani nie mam żadnego kon-
kretnego miejsca, w którym świadczyłabym swoje usługi.
Nie jestem wróżką i nie mam kryształowej kuli (no dobra,
mam jedną, ale jest malutka i służy wyłącznie do celów
dekoracyjnych; nie mogłam się oprzeć, kiedy zobaczyłam ją
w sklepie, więc ją kupiłam). Po prostu posiadam dar, który
bardziej uwidocznił się u mnie niż u innych.
Jestem jasnowidzem, co znaczy, że potrafię pozyskiwać
informacje na temat ludzi i wydarzeń, ale nie za pomocą
pięciu tradycyjnych zmysłów. Posiadam również zdolność
jasnosłyszenia – słyszę dźwięki, ale nie uszami, oraz jasno-
czucia, dzięki czemu potrafię czuć różne rzeczy niekonwen-
cjonalnymi sposobami.
Na przykład mogę usiąść przy stoliku w restauracji i na-
gle zacząć odczuwać energię ludzi, którzy siedzieli przy
nim przede mną, zupełnie tak, jakby pozostawili przy nim
energetyczne odciski palców. Jeśli poczuję, że jest to energia
negatywna, wtedy grzecznie mówię kelnerce, że chciała-
bym usiąść gdzie indziej, a jeśli nie ma wolnych miejsc, po
Historie z niebaWprowadzenie
15
prostu wychodzę. Mój mąż i dzieci, a przede wszystkim
kelnerka, nie są wtedy zbyt zachwyceni.
Oprócz posiadania tych wszystkich zdolności, jestem tak-
że medium, to znaczy, że potrafię się komunikować z ludź-
mi, którzy już opuścili ten świat.
Jeśli chciałbyś zapytać, jak stałam się medium, moja od-
powiedź brzmi – nie wiem. Od bardzo dawna próbuję to
zrozumieć.
W poszukiwaniu odpowiedzi na swoje pytania podda-
wałam się rygorystycznym testom. Pierwszy przeszłam
w Forever Family Foundation – naukowej organizacji non
profit pomagającej ludziom, którzy stracili bliskich. Kolejny
– w Instytucie Badań Stosowanych nad Ludzkim Potencja-
łem Windbridge w Arizonie. Tam przeszłam wielostopnio-
we testy przeprowadzane przez naukowców i z małej grupki
osób stałam się jedynym certyfikowanym medium.
W tym samym czasie, kiedy szukałam odpowiedzi, szu-
kałam swojego prawdziwego celu, starannie skrywałam
swoje zdolności przed resztą świata. Wtedy jeszcze nie
wiedziałam, w jaki sposób te zdolności wpłyną na moje
życie. Nie wiedziałam, co z nimi robić. Przez większą część
mojego życia starałam się torować dla siebie ścieżkę, która
nie miała nic wspólnego z byciem medium.
Na ostatnim roku studiów studiowałam w Oksfordzie,
zgłębiałam Shakespeare’a i skupiałam się wyłącznie na na-
uce. Po ukończeniu studiów rozważałam karierę w zawo-
dzie prawnika i zostałam przyjęta do dwóch renomowanych
szkół prawa, ale mimo wszystko zdecydowałam się robić
to, co mnie pasjonuje – nauczać. Uważam siebie przede
wszystkim za nauczycielkę. Czytanie aury i komunikacja
z duchami nie pasowały do mojego życia akademickiego.
16
Przez prawie dwadzieścia lata wiodłam podwójne życie.
Za dnia uczyłam nastolatków o Makbecie i Gronach gniewu,
a wieczorem – kiedy mój mąż opiekował się dziećmi – sie-
działam w sypialni i rozmawiałam przez telefon z celebry-
tami, sportowcami, astronautami, politykami, dyrektorami
i wieloma innymi ludźmi, udzielając im porad wykraczają-
cych poza zwykłe ludzkie doświadczenie.
W trakcie prowadzenia podwójnego życia odkryłam coś
bardzo ważnego. Zdałam sobie sprawę, że wcale nie jestem
inna od reszty. Choć moje zdolności sprawiały, że czułam
się wyjątkowa, że nie byłam „normalna”, uświadomiłam so-
bie, że bycie „obdarowaną” w ten szczególny sposób wcale
nie jest darem samym w sobie.
Cudowny dar, którym zostałam obdarowana – to jest
świadomość, że wszyscy jesteśmy połączeni więzami świa-
tła i miłości, zarówno tutaj, na ziemi, jak i poza nią – to dar,
który należy do każdego z nas.
Tak jak moje całe życie, tak i ta książka jest podróżą od
ciemności do światła. Opowiada historię podróży, którą
odbyłam w poszukiwaniu zrozumienia mojego prawdziwe-
go celu i sposobów, w jakie jesteśmy połączeni ze światem
dookoła nas. Mam wielką nadzieję, że w mojej podróży
znajdziesz coś, co będzie miało znaczenie dla twojego życia.
Jeśli tak się stanie, to prawdopodobnie dojdziesz do tego
samego wniosku co ja, a mianowicie, że silne więzi, które
łączą nas z bliskimi tutaj i po śmierci, mogą – pod warun-
kiem że otworzymy na nie swoje serca i umysły – w nie-
Historie z niebaWprowadzenie
17
prawdopodobny sposób wpłynąć na poprawę naszego życia
na ziemi i na to, jak kochamy innych.
Ale nawet kiedy już to zrozumiałam, nie miałam za-
miaru dzielić się tym ze światem. Nie planowałam pisania
książki. Ale nagle, pewnego dnia, kiedy miałam dyżur na
szkolnym korytarzu w placówce, gdzie nauczam, poczułam
ogromny napływ informacji i olśnienie, którym obdarował
mnie wszechświat. To było jak piorun, który uderzył we
mnie, i natychmiast wszystko stało się jasne. Podstawowa
instrukcja była bardzo prosta.
Musisz podzielić się swoją historią.
Nie miało to nic wspólnego ze mną, tu chodziło jedynie
o przekaz. Życiowe lekcje, które wyłoniły się z odczytów,
których dokonywałam, nie miały pozostać tajemnicą. Miały
zostać ujawnione światu.
Książka ta nie jest pamiętnikiem opisującym moje ży-
cie. Dzielę się swoją historią tylko po to, aby opowiedzieć
o najgłębszych i najbardziej znaczących odczytach, których
dokonywałam przez lata. O odczytach, które połączyły ludzi
z bliskimi znajdującymi się po drugiej stronie i zarazem
pomogły uleczyć stare rany, uporać się z przeszłością, uło-
żyć sobie życie na nowo, a także zrozumieć prawdziwy cel
w życiu. Owe odczyty były dla mnie niezmiernie wzrusza-
jące i pouczające.
Zarówno odczyty, jak i historia mojego życia sprowadza-
ją się do tego samego – ukazują nieustanne poszukiwanie
odpowiedzi przez człowieka. Jako studentka literatury
mierzyłam się z jednymi z najbardziej dogłębnych pytań:
Dlaczego tutaj jesteśmy?, Co to znaczy istnieć?, Jaki jest
nasz cel w życiu? Nie twierdzę, że znalazłam odpowiedzi na
18
wszystkie pytania. Jedyne, co mogę zrobić, to opowiedzieć
swoją historię, a także podzielić się moim przekonaniem, że
jeśli choć w najmniejszym stopniu nie bierzemy pod uwagę
możliwości istnienia życia po życiu – jeśli nie bierzemy pod
uwagę mnóstwa dowodów, które pojawiły się w ostatnich
latach na temat świadomości i jej istnienia po śmierci –
sami zamykamy się na źródło wielkiego piękna, pociesze-
nia, uzdrowienia i miłości. Ale jeżeli jesteśmy otwarci na
rozmowę, to nasza otwartość może sprawić, że staniemy się
bardziej pogodni, szczęśliwi i autentyczni. Będziemy bliżej
naszej prawdy, bliżej naszego własnego ja, będziemy najlep-
szymi wersjami samych siebie – wersjami, które pozwolą
nam być lepszymi dla innych i pozwolą nam zmieniać świat.
Konwersacja to wszystko, czego chcę. Chcę pokazać, że
poza naszym tradycyjnym spojrzeniem na świat istnieje coś
więcej. Chcę przyjrzeć się temu, co niejednokrotnie widzia-
łam w moich odczytach, a mianowicie, że wszechświat działa
zgodnie z zasadą synchroniczności – niewidzialną siłą, która
łączy wydarzenia i wlewa znaczenie we wszystko, co robimy.
Chcę, abyś zrozumiał, że niniejsza książka trafiła w twoje
ręce nie bez powodu.
Przede wszystkim jednak chcę skupić się na omówieniu
niesamowitej prawdy, która stała się dla mnie jasna w re-
zultacie pracy, którą wykonuję – prawdy, że cudowne nici
energii światła łączą nas wszystkich tutaj, na ziemi, oraz
łączą nas z bliskimi, którzy już stąd odeszli.
Ja widzę te nici światła. Widzę światło istniejące pomię-
dzy nami.
Ponieważ to światło jest, łączy nas ze sobą, splata nasze
losy, ponieważ wszyscy czerpiemy energię z tego samego
źródła, dlatego wiemy, że prawda jest inna.
Historie z niebaWprowadzenie
19
Nikt nie żyje wyłącznie swoim małym życiem.
Nikt nie jest zapomniany przez wszechświat.
Wszyscy, w znaczący sposób, możemy przyczynić się do
polepszenia tego świata.
Problem w tym, że niektórzy nie rozpoznali jeszcze, jak
olbrzymia moc w nich drzemie.
Nie oczekuję, że moje idee zostaną zaakceptowane bez
żadnego sprzeciwu. Od prawie dwudziestu lat jestem na-
uczycielką i niełatwo przekonują mnie niezbyt przemy-
ślane teorie i zadziwiające argumenty. Zawsze zachęcam
swoich uczniów do krytycznego myślenia – do zgłębiania,
analizowania i podawania w wątpliwość – i w ten sposób
podchodziłam do mojego daru. Pozwoliłam, aby moje zdol-
ności zostały przetestowane przez naukowców i badaczy.
Rozmawiałam z ludźmi o głębokim intelekcie, gotowymi
do odkrywania nowych rzeczy. Zapoznawałam się z nowin-
kami naukowymi z ostatniego ćwierćwiecza, które ujawniły
niesamowite rzeczy na temat ludzkich zdolności.
Zrozumiałam, jak wiele niesamowitych wydarzeń z mo-
jego życia jest spójnych z tym, czego się teraz dowiadujemy
na temat siły przetrwania ludzkiej świadomości.
Najważniejsze lekcje przedstawione w tej książce nie
pochodzą wcale od naukowców czy badaczy. Nie pochodzą
one również ode mnie. Nie jestem prorokiem ani wyrocz-
nią. Jestem jedynie kanałem do przekazywania informacji.
Najważniejsze lekcje pochodzą od zastępów istot światła prze-
mawiających do nas z zaświatów.
20
Dokonywałam odczytów dla setek ludzi, niektórzy z nich
byli sławni i bogaci, ale większość nie. W owych odczytach
łączyłam ich z bliskimi, którzy odeszli już z tego świata. Oni
oferują nam niesamowite spojrzenie na życie i wszechświat.
Pierwszy krok tej podróży jest łatwy – wymaga od nas je-
dynie otwarcia swojego umysłu na możliwość istnienia rze-
czywistości, której nie jesteśmy w stanie pojąć za pomocą
pięciu zmysłów.
Większość z nas już o tym wie. Większość z nas wierzy
w istnienie wyższej mocy bez względu na to, jak się ona na-
zywa. Ja nazywam ją wszechświatem. Inni nazywają ją Bo-
giem. Wychowano mnie w wierze w Boga, w którego nadal
wierzę. Jednak według mnie wszystkie religie są jak wielki
talerz, który został rozbity na wiele małych kawałków. Choć
wszystkie te kawałki są inne, są one wciąż częścią tego sa-
mego talerza. Słowa, których używamy do opisania naszych
wierzeń, nie są tak ważne, jak same wierzenia.
Zatem jesteśmy skorzy do tego, aby wierzyć w coś po-
tężniejszego niż my sami – w coś, czego nie możemy udo-
wodnić lub wyjaśnić, ani w pełni zrozumieć. Nie boimy
się wykonać tego skoku. Ale jeśli odważymy się wykonać
kolejny skok – to znaczy uwierzymy, że nasza świadomość
nie umiera wraz z ciałem fizycznym, ale kontynuuje swoją
podróż – wtedy dzieje się coś naprawdę cudownego.
Chodzi o to, że jeśli wierzymy w życie pozagrobowe,
musimy również brać pod uwagę możliwość połączenia się
z Drugą Stroną.
Historie z niebaWprowadzenie
21
Mówiąc szczerze, gdyby wiele z tych zadziwiających
rzeczy, które wydarzyły się w moim życiu, nigdy się nie
wydarzyło, chyba nie wierzyłabym, że są one możliwe. Ale
się wydarzyły, a więc wiem, że są nie tylko możliwe, ale
również prawdziwe.
Wiem także, że kiedy otworzymy swoje umysły na to, iż
jesteśmy częścią tej samej całości obejmującej przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość, to zaczniemy zauważać powią-
zania, znaczenie i światło tam, gdzie wcześniej widzieliśmy
jedynie ciemność.
Część pierwsza
1
Pop Pop
W ŚRODOWE SŁONECZNE POPOŁUDNIE W SIERPNIU, kiedy miałam
jedenaście lat, moja siostra, brat i ja kąpaliśmy się w nie-
głębokim basenie (ok. 1 metra głębokości), który znajdował
się za naszym domem na Long Island. Do zakończenia wa-
kacji pozostało jedynie kilka dni, a więc z ostatnich dni tam-
tego lata staraliśmy się wycisnąć tyle zabawy, ile się dało.
Mama przyszła, aby powiedzieć nam, że jedzie do Roslyn
odwiedzić dziadków. Podróż samochodem do Roslyn zaj-
muje jakieś pięćdziesiąt minut. Przez lata zawsze jeździłam
z nią do swoich dziadków i zawsze uwielbiałam te podró-
że. Ale kiedy trochę dorosłam, inne zajęcia zajmowały mi
czas i wtedy mama czasami jeździła sama, zostawiając nas
w domu. Tamtego pięknego letniego dnia mama wiedzia-
ła, że nie ma szans, aby wyciągnąć któreś z nas z basenu,
i skłonić do wycieczki wraz z nią.
„Bawcie się dobrze, dzieci” – zawołała do nas. „Za kilka
godzin będę z powrotem”. I to wszystko.
Ale nagle, nie wiedzieć dlaczego, wpadłam w panikę.
25
26
Czułam to głęboko w swoich kościach. Był to zwykły,
niczym niewyjaśniony atak paniki. Szybko stanęłam na nogi
na środku basenu i krzyknęłam do mamy.
„Zaczekaj, jadę z tobą!”.
Mama zaśmiała się. „W porządku, zostań w domu” – od-
powiedziała. „Baw się z rodzeństwem, jest piękny dzień”.
Ale ja z całych sił przebierałam rękami, starając się do-
trzeć do krawędzi basenu. Brat i siostra patrzyli na mnie,
zastanawiając się, co się dzieje.
„Nie!” – wrzasnęłam. „Chcę jechać z tobą! Proszę, po-
czekaj na mnie”.
„Ale wszystko w porządku, Lauro…”.
„Nie, mamo. Muszę jechać z tobą!”.
Mama przestała się śmiać. „Dobra, uspokój się” – odpo-
wiedziała. „Wejdź do domu i przebierz się, a ja poczekam”.
Wbiegłam do środka cała mokra, wrzuciłam na siebie
jakieś ubrania, pędem wybiegłam na dwór i na wpół prze-
moczona wsiadłam do samochodu, cały czas panikując.
Godzinę później byłyśmy już koło domu dziadków i wtedy
zobaczyłam, jak mój dziadek – na którego mówiłam Pop
Pop – macha w naszą stronę, stojąc na werandzie za do-
mem. Dopiero kiedy się z nim spotkałam i uścisnęłam go,
panika zaczęła słabnąć. Przez następne kilka godzin siedzia-
łam z Pop Popem na werandzie: rozmawialiśmy ze sobą,
śmialiśmy się, śpiewaliśmy i opowiadaliśmy sobie kawały.
Kiedy przyszedł już czas, aby wracać do domu, pocałowa-
łam go, uścisnęłam i powiedziałam, że go kocham.
Już nigdy więcej nie widziałam go żywego.
Historie z niebaPop Pop
27
Nie zdawałam sobie sprawy, że Pop Pop czuł się słaby
i zmęczony. Dorośli nigdy mi o tym nie mówili. Tamtego
dnia, kiedy byłam z nim, zachowywał się jak zwykle – był
ciepły, zabawny i skory do wygłupów. Chyba zebrał w sobie
całą siłę, jaką miał, aby w mojej obecności sprawiać pozory
zdrowego. Trzy dni po naszej wizycie Pop Pop udał się do
lekarza. Lekarz przekazał mu bardzo przygnębiającą wiado-
mość, powiedział, że ma białaczkę.
Trzy tygodnie później Pop Pop już nie żył.
Kiedy mama usadziła na kanapie moją siostrę, brata
i mnie i oznajmiła nam delikatnie, że Pop Pop umarł, po-
czułam, jak wzbierają we mnie różne emocje. Szok. Zmie-
szanie. Niedowierzanie. Gniew. Głęboki smutek. Poczucie
wielkiej straty.
Co najgorsze, przeszywało mnie druzgocące poczucie
winy.
Z chwilą, kiedy dowiedziałam się, że dziadek nie żyje,
zrozumiałam, dlaczego ogarnęła mnie wtedy taka panika
i koniecznie chciałam się z nim zobaczyć. Przeczuwałam,
że niedługo umrze.
Oczywiście nie wiedziałam tego na sto procent. Nie wie-
działam nawet, że był chory. Niemniej jakoś to przeczu-
wałam. Inaczej dlaczego tak bardzo pragnęłam się z nim
spotkać?
Ale skoro to przeczuwałam, dlaczego nie powiedziałam
o tym dziadkowi, mamie ani nie przyznałam tego przed
samą sobą? Nie naszła mnie żadna jasna myśl, która wy-
raźnie przekazałaby mi, że coś złego dzieje się z moim
dziadkiem. Jechałam do niego, nie rozumiejąc, że będzie
to nasze ostatnie spotkanie. Towarzyszyło mi jedynie tajem-
nicze przeczucie. W ogóle go nie rozumiałam, ale czułam
28
się przez nie okropnie źle, tak jakbym miała jakiś udział
w śmierci dziadka. Zdawało mi się, że miałam jakiś związek
z okrutnymi siłami, które odebrały mu życie, i to właśnie
wywoływało we mnie poczucie winy.
Zaczęłam sobie myśleć, że coś musi być ze mną poważnie
nie tak. Nigdy nie spotkałam kogoś, kto potrafiłby prze-
czuć czyjąś śmierć, a teraz, kiedy przytrafiło się to mnie,
nie byłam w stanie tego zrozumieć. Rozumiałam jedynie,
że okropnie jest wiedzieć coś takiego. Doszłam do przeko-
nania, że nie jestem normalna, że jestem przeklęta.
Tydzień później miałam sen.
We śnie byłam dorosła i byłam aktorką. Mieszkałam
w Australii. Miałam na sobie długą, kolorową, dziewiętna-
stowieczną suknię i czułam się w niej piękna. Nagle bardzo
zaczęłam martwić się o rodzinę – tę samą rodzinę, którą
miałam w prawdziwym życiu. Brakowało mi tchu i upadłam
na podłogę. Czułam, że umieram.
Ale się nie zbudziłam – sen trwał dalej. Poczułam, że opusz-
czam swoje fizyczne ciało i staję się swobodnie unoszącą się
świadomością, zdolną obserwować wszystko dookoła siebie.
Zobaczyłam całą moją rodzinę, która zebrała się dookoła mo-
jego ciała w pokoju, w którym upadłam – wszyscy płakali. By-
łam tak zdenerwowana, widząc ich cierpienie, że próbowałam
do nich wołać. „Nie martwcie się, ja żyję! Śmierć nie istnieje!”
– powiedziałam. Jednak na nic się to zdało, ponieważ mój
głos już nie istniał, a więc nie mogli mnie słyszeć. Jedyne, co
mogłam zrobić, to przesłać im swoje myśli. I w tej chwili za-
częłam się od nich oddalać niczym balon wypełniony helem,
Historie z niebaPop Pop
29
który ktoś wypuścił. Uniosłam się wysoko, wysoko nad nich
w ciemność – była to gęsta, pełna spokoju ciemność, w której
migotały piękne światełka. Poczułam wtedy, jak ogarnia mnie
uczucie spokoju i zadowolenia.
Nagle ujrzałam coś niesamowitego.
To był Pop Pop.
Był tam, w przestrzeni tuż nade mną, ale nie w swoim
fizycznym ciele, lecz raczej duchowym, które było piękne
i niezaprzeczalnie należało do niego. Moja świadomość
natychmiast rozpoznała jego świadomość. Był on punk-
tem światła, przypominał jasną gwiazdę na nocnym nie-
bie. Światło to miało w sobie moc, przyciągało mnie do
siebie niczym magnes i napełniało mnie miłością. Miałam
wrażenie, że widzę prawdziwą naturę Pop Popa – nie jego
ziemskie ciało, ale raczej to wspaniałe, wewnętrzne światło,
którym naprawdę był. Widziałam energię jego duszy. Zro-
zumiałam wtedy, że Pop Pop jest bezpieczny i że znajduje
się w pięknym miejscu wypełnionym miłością. Zrozumia-
łam, że jest w domu, dotarło do mnie również to, że jest to
miejsce, z którego my wszyscy przychodzimy i do którego
należymy. Wrócił do miejsca, z którego przybył.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że to był Pop Pop oraz że
ciągle w pewien sposób istnieje – mój smutek osłabł.
W chwili, kiedy dotarło to do mnie, poczułam wielką mi-
łość, wielką ulgę i wielkie szczęście. Kiedy już niemal zna-
lazłam się w domu wraz z Pop Popem, poczułam, że coś
mnie obejmuje i ciągnie w drugą stronę.
Wtedy się zbudziłam.
Podniosłam się na łóżku. Miałam całą mokrą twarz. Pła-
kałam. Ale nie byłam smutna. To były łzy szczęścia. Płaka-
łam, ponieważ spotkałam się z Pop Popem!
30
Leżałam w łóżku, a po policzkach jeszcze długo ciekły
mi łzy. Zobaczyłam, że śmierć nie oznacza, iż tracimy tych,
których kochamy. Wiedziałam, że Pop Pop jest wciąż obec-
ny w moim życiu. Byłam niezmiernie wdzięczna za ten sen.
Dopiero lata później – wiele lat później – zdobyłam na
tyle doświadczenia, aby zrozumieć, jakie znaczenie dla
mojego życia miało odejście Pop Popa i wydarzenia temu
towarzyszące.
To, co poczułam wtedy w basenie, było początkiem po-
dróży duszy Pop Popa do innego miejsca. Ponieważ bardzo
go kochałam – ponieważ łączyła mnie z nim bliska więź –
moja dusza czuła, że jego dusza niedługo wyruszy w podróż.
Odczuwanie tego wcale nie było żadnym przekleństwem.
Dzięki temu miałam okazję spędzić ostatnie magiczne po-
południe z Pop Popem. Jeżeli to nie był dla mnie dar, co to
było w takim razie?
A sen?
Sen przekonał mnie o jednej rzeczy – że Pop Pop nie
umarł. Po prostu przebywa gdzieś indziej. Ale gdzie? Gdzie
on dokładnie jest?
Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie, kiedy miałam
jedenaście lat. Jednak z czasem uświadomiłam sobie, że jest
on po Drugiej Stronie.
Co rozumiem przez Drugą Stronę?
Stosuję prostą analogię, aby to wyjaśnić. Wyobraź sobie,
że twoje ciało to samochód – z początku jest nowy, potem
starszy, a potem bardzo stary. Co dzieje się z samochodami,
kiedy robią się bardzo stare? Pozbywamy się ich.
Historie z niebaPop Pop
31
Ale my, ludzie, nie jesteśmy porzucani jak samochody.
My idziemy dalej. Kontynuujemy podróż. Jesteśmy wspa-
nialsi niż samochód, samochód nigdy nas nie definiował.
Definiuje nas to, co bierzemy ze sobą, kiedy porzucamy
samochód, kiedy zostawiamy go za sobą. Żyjemy dłużej niż
samochód.
Wszystko, czego doświadczyłam, podpowiada mi, że
przeżywamy nasze ciała. Idziemy naprzód. Nasza podróż
trwa. Jesteśmy ponad naszymi ciałami. Definiuje nas to,
co bierzemy ze sobą, kiedy porzucamy swoje ciało – nasze
radości, marzenia, miłość, świadomość.
Nie jesteśmy ciałami obdarzonymi duszami.
Jesteśmy duszami obdarzonymi ciałami.
Nasze dusze trwają. Nasza świadomość trwa. Energia, która
nas napędza, też trwa dalej. Zatem Druga Strona to miejsce, do
którego idą nasze dusze, kiedy ciała odmawiają posłuszeństwa.
To rodzi wiele pytań. Czy Druga Strona jest miejscem? Czy
to strefa? Sfera? Czy jest ona materialna czy duchowa? Czy
jest to tylko przystanek czy stacja końcowa? Jak wygląda? Jakie
rodzi odczucia? Czy jest tam pełno złotych chmur i perłowych
bram? Czy są tam aniołowie? Czy jest tam Bóg? Czy Druga
Strona to niebo?
Bardzo powoli uświadamiałam sobie, czym jest Druga
Strona, i jestem pewna, że nawet dziś wiem na jej temat
niewiele. Jednak wcale nie trzeba jej w pełni rozumieć, aby
czerpać z niej ogromne pocieszenie. W istocie tak wielu
z nas wierzy w to, że bliscy, którzy odeszli, są wciąż z nami
– są z nami duchem, są w naszych sercach oraz we wspo-
mnieniach. Ta wiara daje nieustanną nadzieję.
Prawda dotycząca tego, co się dzieje, kiedy nasi bliscy
odchodzą, jest o wiele bardziej pocieszająca, niż większość
32
ludzi zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ dusze tych osób
są znacznie bliżej nas, niż nam się wydaje.
Oto dwie pierwsze prawdy, które poznałam dzięki swo-
jemu darowi:
1. Nasze dusze po śmierci żyją nadal i powracają do miej-
sca, które nazywamy Drugą Stroną.
2. Druga Strona jest naprawdę blisko nas.
Jak blisko? Spróbuj tego. Weź do ręki zwykłą kartkę pa-
pieru. Trzymaj ją przed sobą tak, jakbyś starał się coś na
niej przeczytać. Zauważ, że owa kartka papieru jest granicą,
która dzieli przestrzeń, w której się znajduje. Może być bar-
dzo cienka i byle jaka, ale niezaprzeczalnie wciąż stanowi
granicę. Tworząc granicę, dzieli dużą ilość molekuł, atomów
i cząstek subatomowych. Kiedy trzymasz ją przed sobą,
ty – oraz miliard innych rzeczy – jesteś po jednej stronie,
a miliard jest po drugiej stronie: krzesła, okna, samochody,
ludzie, parki, góry i oceany.
Mimo wszystko z twojej strony kartki możesz widzieć,
słyszeć i mieć dostęp do drugiej strony bez większego pro-
blemu – w istocie twoje palce już tam są, ponieważ trzymają
kartkę. Jedna i druga strona mogą być od siebie oddzielone,
ale w praktyce są jednym i tym samym. Druga strona kartki
jest tutaj.
Kiedy podczas czytania tej książki natkniesz się na słowa
„Druga Strona”, przypomnij sobie wtedy tę kartkę, o której
przed chwilą pisałam. Zadaj sobie wtedy pytanie: Co, jeśli
granica pomiędzy naszym ziemskim życiem a życiem po śmierci jest
tak cienka i przenikalna, jak pojedyncza kartka papieru?
Co, jeśli Druga Strona jest tutaj?
Historie z nieba2
Dziewczyna w warzywniaku
NA DŁUGO PRZED ZDARZENIEM W BASENIE byłam dziwnym, małym
dzieciakiem.
Byłam nadpobudliwa i miałam zmienny nastrój. W eks-
tremalny sposób reagowałam na zwykłe rzeczy. „Kiedy
Laura jest szczęśliwa, jest szczęśliwsza od wszystkich in-
nych dzieci, jakie widziałam” – napisała moja mama w dzie-
cięcym pamiętniku, kiedy miałam roczek. „Ale kiedy jest
smutna, jest smutniejsza od innych dzieci”.
Wiele dzieciaków jest pełnych energii i niespokojnych,
ale ja dosłownie miałam w sobie silnik, który ciągle praco-
wał, i nie było sposobu, aby go wyłączyć. Kiedy poszłam do
pierwszej klasy, już w pierwszym tygodniu mama otrzymała
telefon od szkolnej pielęgniarki.
„Najpierw przekażę pani dobrą wiadomość” – powiedzia-
ła pielęgniarka. „Udało nam się powstrzymać krwawienie”.
Bawiąc się na boisku szkolnym, wpadłam na drabinę
i poważnie rozcięłam sobie czoło. Mama zabrała mnie do
lekarza, który założył kilka szwów.
33
34
Tydzień później, będąc w swojej sypialni, wpadłam
w złość, ponieważ moja siostra otrzymała zaproszenie na
kąpiel w basenie sąsiada, a ja nie. Przewróciłam ciężką,
drewnianą drabinkę od łóżka piętrowego, która uderzyła
mnie w tył głowy. Mama zabrała mnie znowu do lekarza,
który założył mi trzy kolejne szwy. Potem poprosił ją, aby
usiadła i zaczął zadawać wiele trudnych pytań.
Byłam drobnym, chudym dzieciakiem z blond włosami
i grzywką, ale potrafiłam być nieznośna. Mama, kiedy mnie
ubierała, musiała trzymać mnie za rękę lub nogę. Jak puściła
na sekundę, to już mnie nie było. Ciągle w coś wchodziłam,
czy to w drzwi, w ściany, skrzynki pocztowe czy zaparko-
wane samochody. Kiedy mama na chwilę spuszczała mnie
z oka, zaraz potem słyszała trzask lub uderzenie. Najpierw
mnie przytulała i pocieszała, a potem mówiła: „Och, Laura
Lynne znów weszła w ścianę”.
Kiedy złościłam się na starszą siostrę, Christie, zaczyna-
łam tupać nogami, spuszczałam głowę i biegłam w jej stro-
nę niczym byk. Albo uderzałam w nią i ją przewracałam,
albo przebiegałam obok, jeśli udało się jej na czas odsunąć.
„Idź do swojego pokoju” – mówiła mama, „i nie wychodź
z niego, dopóki nie zaczniesz zachowywać się jak człowiek”.
Najgorszą karą dla mnie było siedzenie bez ruchu.
Kiedy naprawdę stawałam się nieznośna, mama kazała
mi siedzieć na krześle i się nie ruszać. Ale nie przez godzinę
czy dziesięć minut – mama dobrze wiedziała, o co chodzi.
Miałam siedzieć spokojnie przez jedną minutę.
Jednak nawet to było za długo. Nigdy nie wytrzymywa-
łam całej minuty.
Historie z niebaDziewczyna w warzywniaku
35
Uważamy siebie za stałe i trwałe istoty fizyczne. Ale nimi
nie jesteśmy.
Jak wszystko inne we wszechświecie, tak i my składamy
się z atomów i molekuł, które cały czas wibrują, cały czas się
poruszają. Atomy i molekuły wibrują z różną intensywno-
ścią. Kiedy przyjrzymy się krzesełku, wcale nie wydaje nam
się, aby atomy i molekuły, z których się składa, poruszały
się. Ale w istocie tak jest. Ów wibracyjny ruch definiuje całą
materię, wszystko, co istnieje, całe życie. Wcale nie jeste-
śmy istotami tak stałymi, jak nam się wydaje. W gruncie
rzeczy jesteśmy energią. Mam wrażenie, że moje ruchy wi-
bracyjne były nieco bardziej intensywne niż u innych dzieci.
Oprócz tego miałam całkiem normalne dzieciństwo. Do-
rastałam w cudownej, pełnej drzew wsi o nazwie Greenlawn
na Long Island, którą zamieszkiwali ludzie z klasy średniej.
Mój ojciec należał do pierwszego pokolenia węgierskich
imigrantów i uczył francuskiego w szkole średniej. Moja
mama, której rodzice przybyli z Niemiec, była nauczyciel-
ką angielskiego również w szkole średniej i wychowywała
w domu trójkę dzieci, zanim wróciła do nauczania.
Nie byliśmy biedni, ale musieliśmy liczyć się z pieniędz-
mi. Musiałam czekać na wizytę u fryzjera i nosiłam rzeczy
po starszej siostrze. Mama poświęcała się dla nas, abyśmy
mieli cudowne dzieciństwo. Jeśli nie było jej stać na nowe
zabawki, z kolorowych kartonów sama robiła znakomite
samochody, pociągi i wioski. Na naszych śniadaniówkach
z brązowego papieru codziennie malowała jakieś scenki
i postacie. Na święta i urodziny dekorowała cały dom, a na
jedno z przyjęć mojej siostry zrobiła czepek nie tylko dla niej,
ale również dla jej wszystkich przyjaciół. Odciągała nas od
telewizora i zachęcała do bycia kreatywnymi. Christine i ja
36
malowałyśmy i rysowałyśmy. Otworzyłyśmy nawet naszą
malutką galerię (dziesięć centów za jedno dzieło sztuki).
Dzięki mamie moje dzieciństwo było magiczne.
Ale nie da się zaprzeczyć, że byłam trudnym dzieckiem.
Pewnego dnia, kiedy miałam sześć lat, mama zabrała mnie
ze sobą do warzywniaka. Kiedy czekałyśmy w kolejce do kasy,
nagle wypełniły mnie emocje. Miałam ochotę wybuchnąć
płaczem. To było tak, jakbym stała na plaży, aż tu nagle wiel-
ka fala emocji uderzyła we mnie i zwaliła mnie z nóg – tak
silne i niepokojące było to, czego doświadczyłam. Stałam,
odczuwając nieznośny smutek i zmieszanie. Nie odzywałam
się do mamy. Wtedy moją uwagę zwróciła kasjerka.
Była młoda, chyba miała nieco ponad dwadzieścia lat,
i niczym szczególnym się nie wyróżniała. Nie płakała ani
nie patrzyła krzywym okiem. Wyglądała na znudzoną.
Ale ja wiedziałam, że ona nie była po prostu znudzona.
Wiem, że była źródłem potwornego smutku, który wówczas
odczuwałam.
Nie miałam wątpliwości, że absorbowałam smutek ka-
sjerki. Nie wiedziałam, co to znaczy i dlaczego tak się dzie-
je. Nie wiedziałam nawet, czy jest to coś niezwykłego, czy
nie. Wiedziałam jedynie, że odczuwam jej smutek, że to
dla mnie bardzo przykre i niepokojące oraz że nie potrafię
tego powstrzymać.
Tego rodzaju doświadczeń miałam znacznie więcej. Cza-
sami mijałam kogoś na ulicy i wtedy uderzało mnie uczucie
niepokoju lub gniewu. Innymi razy absorbowałam emocje
przyjaciół i kolegów czy koleżanek z klasy. Najczęściej
doświadczenia te były dla mnie trudne i wywoływały we
mnie niezadowolenie. Ale odczuwałam również szczęśliwe
emocje.
Historie z nieba
Pobierz darmowy fragment (pdf)