Darmowy fragment publikacji:
Marco Mencagli
Marco Nieri
Lecznicza
moc drzew
Wykorzystaj uzdrawiające kąpiele leśne,
dzięki którym wzmocnisz odporność, odprężysz się
i usuniesz negatywne emocje
Redakcja: Natalia Paszko
Skład: Emilia Dajnowicz
Projekt okładki: Emilia Dajnowicz
Tłumaczenie: Piotr Leonczuk
Ilustracje: strona 153, 160 pojawiają się dzięki uprzejmości Autorów;
strona 162 copyright © 2019 by Kirlionics Technologies International
Wydanie I
BIAŁYSTOK 2020
ISBN 978-83-8168-646-4
Tytuł oryginału: La terapia segreta degli alberi. L’energia nascosta delle piante
e dei boschi per il nostro benessere
Copyright © 2017 Sperling Kupfer Editori S.p.A.
Copyright © 2018 Mondadori Libri S.p.A.
Published by Mondadori Libri for the imprint Sperling Kupfer
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2019
All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie
może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym
ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania,
przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób
niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.
Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one
jednak zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne
lub wiesz o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem, zanim rozpoczniesz jakikolwiek program
poprawy zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej
książce były rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca ani autor nie ponoszą żadnej
odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania
zaprezentowanych w książce metod.
15-762 Białystok
ul. Antoniuk Fabr. 55/24
85 662 92 67 – redakcja
85 654 78 06 – sekretariat
85 653 13 03 – dział handlowy – hurt
85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal
strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl
Więcej informacji znajdziesz na portalu www.odzywianie24.pl
PRINTED IN POLAND
Dla T., z ogromną wdzięcznością i podziwem
Dla A., pięknego kwiatu słonecznika,
znalazłem Cię kiedyś na swojej drodze
i pokochałem
SPIS TREŚCI
Wstęp ...............................................................................
9
1. Piętno natury: czy naprawdę jest wieczne? ................. 15
2. Czy natura zanika? ...................................................... 29
3. Stres i układ odpornościowy a doświadczanie natury .. 43
4. Terapeutyczny krajobraz ............................................. 55
5. Kąpiele leśne ............................................................... 89
6. Jony ujemne a środowisko naturalne ........................... 113
7. Bioenergetyczny krajobraz .......................................... 129
8. Rośliny domowe oczyszczające powietrze ................... 167
Zakończenie ..................................................................... 201
Bibliografia ....................................................................... 203
O Autorach ...................................................................... 221
Wstęp
W świetle badań nad uzdrawiającym wpływem natury na
nasze zdrowie fizyczne i emocjonalne, chyba wszyscy
możemy się zgodzić ze stwierdzeniem, że bliski kontakt
z naturą łączy się bezpośrednio z naszym dobrostanem. Instynk-
townie kierujemy się ku terenom zielonym, chociaż nawet nie
wiemy, dlaczego tak się dzieje. Jednak dzisiaj sama wiedza o tym,
że natura dobrze na nas wpływa, już nie wystarczy. To fakt rów-
nie oczywisty, co niedoceniany.
W wielu krajach wysoko rozwiniętych w ostatnim stuleciu
zwiększyła się liczba drzew zaliczanych do naturalnych pomni-
ków przyrody (nie tylko w obszarach zalesionych). W Stanach
Zjednoczonych oraz niektórych państwach europejskich liczba
lasów objętych ochroną została podwojona od chwili ukształto-
wania się narodu do dnia dzisiejszego.
Ze względu na zdecydowanie pozytywny fakt, chociaż będący
w kontrze do ogólnego trendu, na co wskazują globalne statystki,
Wstęp / 9
wszyscy powinniśmy przywiązywać większą wagę do znaczenia
terenów zielonych – i przyrody w ogóle – by móc skorzystać
z ich zbawiennego wpływu na nasze zdrowie i dobre samopo-
czucie. Musimy także postarać się zrozumieć, że w określonych
miejscach i okolicznościach natura ma nam o wiele więcej do
zaoferowania.
Na razie jednak wróćmy do danych statystycznych. W Sta-
nach Zjednoczonych ponad 80 populacji zamieszkuje obsza-
ry miejskie i podmiejskie (takie, w których gęstość zaludnienia
jest równa lub większa niż 500 mieszkańców na milę kwadra-
tową), a pozostałe niecałe 20 mieszka na terenach wiejskich.
W uprzemysłowionych państwach europejskich wartości te wy-
glądają podobnie, a w niektórych przypadkach dysproporcje są
nawet większe.
I chociaż jest prawdą, że w ostatnim stuleciu obszary leśne
i zadrzewione w Stanach Zjednoczonych rozrosły się do jednej
trzeciej powierzchni całego kraju, to równocześnie amerykań-
ska populacja zwiększyła się trzykrotnie w tym samym okresie.
A przecież w wielu krajach wzrost demograficzny był wprost
proporcjonalny do redukcji terenów zielonych.
Nie powinniśmy być zatem zaskoczeni ilością globalnych
akcji „ratowania świata”, które są bezprecedensowe w historii
ludzkości. Liczne naukowe i socjologiczne badania podkreślają
jednoznacznie, jak wielkie znaczenie dla współczesnego człowie-
ka ma utrzymywanie kontaktów, lub ich odnowienie, ze środowi-
skiem naturalnym, które stanowi ewolucyjną kolebkę wszystkich
gatunków. A jednak swoją postawą udowadniamy, że z każdym
dniem oddalamy się od tej macierzy.
Nasz związek z naturą osłabł, odkąd nasz styl życia zaczęła
cechować wysoka presja społeczna i silne uzależnienie od nowo-
10 / LECZNICZA MOC DRZEW
czesnych technologii, co w ostateczności prowadzi nas do pro-
blemów zdrowotnych wywołanych wysokim poziomem stresu.
Choćby z tego powodu kontakt z naturą jest nam potrzebny.
Świadomi tych potrzeb architekci, projektanci i agenci biur
podróży coraz częściej proponują swoim klientom usługi i pro-
dukty zapewniające możliwość bliskiego obcowania z przyrodą.
Jednak ten obecny trend naszego powrotu do natury nierzad-
ko razi swoją sztucznością. Okryliśmy sposób na zmerkantyli-
zowanie natury, konsumujemy ją w bardzo krótkich okresach
wolnego czasu, które z trudem wykrawamy z wypełnionego za-
jęciami tygodnia pracy lub podczas weekendów, a w najlepszym
razie – na urlopie.
Zdajemy sobie sprawę, że niezależnie od ich intensywności,
nasze interakcje z przyrodą są krokiem we właściwym kierunku.
Jednak powinniśmy się nauczyć, jak wykorzystać w pełni na-
turalną przestrzeń wokół nas. Dzięki znajomości sposobów na
wydobycie wszystkiego, co najlepsze, z otaczającego nas świata
możemy naprawić szkody, które wyrządziliśmy sobie sami na-
szym miejskim stylem życia.
Z lektury tej książki dowiesz się, dlaczego deficyt przyrody
w naszym codziennym życiu jest źródłem poważnych szkód
społecznych i w jaki sposób zbliżenie z naturą może przynieść
nam ulgę w obliczu powracających stanów chorobowych i lęko-
wych. Nauczysz się także korzystać z ogromnego potencjału te-
rapeutycznego, jaki ukryty jest w terenach zielonych; potencjału,
który pozostaje w dużej mierze nieodkryty i dostępny jedynie
nielicznym, tak jakby z jakiegoś powodu był on celowo trzymany
w tajemnicy przed resztą społeczeństwa.
Jednak tak naprawdę nie odkryjemy tu żadnych wielkich se-
kretów, a jedynie pokażemy, w jaki sposób możemy wzmocnić
Wstęp / 11
nasz codzienny dobrostan poprzez połączenie naszego życia ze
środowiskiem naturalnym – od lasów począwszy, na roślinach
domowych skończywszy.
Książka ta jest obszernym opracowaniem dotyczącym wpły-
wu drzew, roślin i ogólnie rozumianych terenów zielonych na
nasze ciała i umysły.
Terapie lasem i medycyna leśna to nowatorskie metody uzdra-
wiania coraz częściej stosowane przez psychologów, biologów,
lekarzy oraz innych pracowników medycznych, którzy opie-
rając się na wynikach wszechstronnych badań i doświadczeń
wyniesionych z wielu dziedzin, potrafią dostrzec wielką leczni-
czą moc natury i terenów zielonych. Wśród najbardziej inno-
wacyjnych badań z tej dziedziny można wymienić te dotyczące
wpływu substancji aromatycznych (monoterpenów) wydzie-
lanych przez drzewa na układ immunologiczny oraz analizę
obecności prozdrowotnych jonów ujemnych w określonym
środowisku atmosferycznym. Granice wiedzy i doświadczeń
badawczych otworzyły się nawet na takie zagadnienia, jak
subtelne połączenia elektromagnetyczne pomiędzy biosferą
a organizmami żywymi, co pozwala dostrzec, jak na poziomie
bioenergetycznym drzewa oddziałują na ludzi i wzmacniają ich
poczucie dobrostanu.
Za pomocą metod opisanych w tej książce możesz zmienić
w efektywną formę terapii każde swoje działanie związane z na-
turą, od zwykłego spaceru na łonie przyrody po zorganizowane
zajęcia ogólnorozwojowe czy ukierunkowane na psychofizyczną
rehabilitację, jak na przykład hortiterapia, terapia naturą, ekote-
rapia czy choćby sesje coachingowe lub burze mózgów przepro-
wadzane w przestrzeni środowiska naturalnego. Obniżysz w ten
sposób poziom swojego stresu (który może powodować wiele
12 / LECZNICZA MOC DRZEW
zaburzeń fizycznych organizmu), a nawet zmniejszysz ryzyko
wystąpienia chorób serca oraz raka.
Jako eksperci, którzy z pasją przez lata zgłębiali ten temat,
chcemy za pomocą tej publikacji podzielić się naszą wiedzą i za-
proponować konkretną pomoc w nauce świadomego rozpozna-
wania i wykorzystywania leczniczych właściwości natury.
„Wiedza” i „świadomość” to kluczowe pojęcia dla naszej pa-
mięci o tym, kim jesteśmy i skąd pochodzimy, ale też kierując
się tymi słowami, możemy na nowo odkryć wartość naturalnego
środowiska, w którym żyjemy. Przyroda jest w stanie dać nam
o wiele więcej niż tylko zwykłą rozrywkę czy ucieczkę od che-
micznych, dźwiękowych czy wizualnych zanieczyszczeń.
Branie kąpieli leśnych, kontakt z drzewami, z którymi mo-
żemy się połączyć na poziomie energetycznym czy chociażby
przyniesienie rośliny do naszego domu lub miejsca pracy jest
ważnym krokiem do odzyskania połączenia z naszymi korzenia-
mi i aktem głębokiej troski o samego siebie.
Mamy nadzieję, że ta podróż sprawi ci radość.
Miłej lektury!
Wstęp / 13
1
PIĘTNO NATURY:
CZY NAPRAWDĘ JEST WIECZNE?
Z łatwością możemy to przyznać: nasz kontakt z naturą stał
się dziś niezwykle rzadkim zjawiskiem. No i co z tego?
Życie toczy się dalej… może nie do końca tak, jak byśmy
chcieli, ale jednak się toczy.
Niestety, takie nastawienie pokazuje jedynie, jak bardzo baga-
telizujemy ten problem. Lubimy naturę, wiemy, że może wpły-
wać pozytywnie na nasze samopoczucie, jednak tak naprawdę
nie są to zagadnienia, którym przypisujemy dużą rolę w naszym
życiu. Oczywiście jest to uogólnienie. Nawet we współczesnym
hipertechnologicznym świecie znajdą się osoby, które myślą
i żyją inaczej. Wśród ludzi młodych możemy zauważyć wzrasta-
jący trend do osiedlania się na wsi, co świadczy o ich dużej wraż-
liwości na sprawy ekologii i środowiska. Jednak wciąż postawa
taka pozostaje w mniejszości.
piętno natury: czy napraWdę jest Wieczne? / 15
W 2009 roku globalna populacja przekroczyła liczbę 6,8 mi-
liarda: był to rok, w którym po raz pierwszy w historii liczba
mieszkańców miast przewyższyła liczbę ludności na terenach
wiejskich, co według szacunków Worldwatch Institute miało na-
stąpić w roku 2008. Badania demograficzne wskazują na dalszy
przyrost populacji miejskiej w kolejnych latach. Najnowsze pro-
gnozy stawiają hipotezę, że do roku 2030 w obszarach zurbani-
zowanych mieszkać będzie 75 światowej populacji.
W Europie i Ameryce Północnej odsetek ten został już osią-
gnięty, a reszta świata również pędzi ku urbanizacji. Obecnie na
świecie znajduje się co najmniej dwadzieścia (a dwukrotnie wię-
cej, jeśli policzymy większe obszary metropolitalne) aglomeracji
mających ponad 10 milionów mieszkańców, z czego przynaj-
mniej dwie położone są na kontynencie afrykańskim.
Najwyższy czas, byśmy w świetle tych społecznych przemian
przestali być bierni i zamiast tego postarali się zrozumieć, w jaki
sposób wpływają one na nasz związek z naturą. Sami przed sobą
musimy przyznać, że nasza obojętność na te zagadnienia bie-
rze się z podświadomej chęci wyparcia. To podobne nastawienie
do tego, jakie wielu z nas wykazuje w stosunku do wydarzeń
o wysokiej randze społecznej: gdy stajemy w obliczu problemów,
które wydają się nam być zbyt trudne, wolimy pozostawić je do
rozwiązania komuś innemu. Jednak jeśli pozwolimy, by to inni
decydowali o naszym losie, możemy skazać się na katastrofalne
konsekwencje w przyszłości.
Wielu ludzi prowokacyjnie twierdzi, że całe to zainteresowanie
sprawami środowiska naturalnego i związkiem człowieka z natu-
rą jest zwykłą fanaberią. Inni uważają, że nasz związek z naturą
powinien ulec przekształceniu: musi stać się bardziej techniczny,
bardziej nastawiony na eksploatację, gdzie liczy się tylko sam efekt
16 / LECZNICZA MOC DRZEW
końcowy i cel, który chcemy osiągnąć, gdzie natura stanie się je-
dynie narzędziem (żeby nie powiedzieć – produktem), środkiem
do osiągnięcia postępu. Z całym szacunkiem, nie możemy zgodzić
się z takim podejściem: coś w naszym wnętrzu, jakiś cichy głos
mówi nam, że to nie jest właściwa droga. Ale czyj to głos? Być
może przemawia do nas ta część nas samych, która przechowu-
je historyczną (a raczej genetyczną) pamięć o tym, kim jesteśmy
i skąd pochodzimy.
Zatem zacznijmy właśnie od tego zagadnienia.
Przez bardzo długi czas środowisko naturalne było naszym
siedliskiem, czy mówiąc dokładniej, naszym domem. Początkowo
byliśmy cichymi lokatorami, jednak z czasem do głosu zaczęła
dochodzić nasza dominująca natura. Oto kilka faktów – według
najnowszych badań antropologicznych rodzaj Homo zamiesz-
kiwał Ziemię około 2,3 do 2,4 miliona lat temu. A bardziej
„ludzka” odmiana tego rodzaju, ta, która najbardziej przypomi-
nała współczesnego człowieka, występowała około 1 miliona lat
temu, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy nasi praprzodko-
wie nauczyli się posługiwać ogniem.
Gatunek Homo sapiens pojawił się niecałe dwieście tysięcy lat
temu na kontynencie afrykańskim, tym samym, z którego wywo-
dzili się jego poprzednicy na ewolucyjnej drabinie. W momencie
narodzin nowego rodzaju Homo istniały równolegle dwa gatun-
ki pokrewne: Homo erectus w Azji oraz Homo neanderthalensis
w Europie. Wkrótce potem Homo erectus wyginął, zaś człowiek
rozumny i neandertalczyk spotkali się przynajmniej 40 do 50 ty-
sięcy lat temu i żyli obok siebie przez jakiś czas – do momentu
wyginięcia tego drugiego.
Gatunek człowieka rozumnego krótko po jego pojawieniu się
na Ziemi pozostawał na kontynencie, na którym się narodził,
piętno natury: czy napraWdę jest Wieczne? / 17
czyli w Afryce. W przeciągu setek tysięcy lat swego istnienia
skolonizował najpierw Bliski Wschód, a stamtąd przemieszczał
się na kolejne terytoria: do Azji Południowo-Wschodniej, Euro-
py, Oceanii oraz Ameryki.
Przez bardzo długi czas pierwsi przedstawiciele rodzaju
Homo tworzyli społeczności zbieraczy i myśliwych, żyjąc głów-
nie z tego, co dawała im natura. Cechą osobniczą gatunku Homo
sapiens stało się stopniowe przyjmowanie rolniczego stylu życia.
Tak naprawdę pierwsi „zawodowi” rolnicy pojawili się zaledwie
11 tysięcy lat temu. Od momentu poświęcenia się rolnictwu lu-
dzie zaczęli przenosić swoje siedziby z lasów na tereny otwarte.
Ostatecznie doprowadziło to do stanu, w którym wioski my-
śliwskie zasiedlało jedynie kilkadziesiąt osób, a społeczności rol-
nicze liczone były w setkach mieszkańców. Te nowo utworzone
siedliska wymagały zatem o wiele większej życiowej przestrzeni.
Pierwsze miasta, liczące kilkuset mieszkańców, powstały
nieco ponad 8 tysięcy lat temu. (Szacuje się, że w tym czasie
populacja całego świata liczyła nie więcej niż 7 do 8 milionów
ludzi – była to bardzo skromna liczba w zestawieniu z, na przy-
kład, populacją bizonów żyjącą wówczas na równinach Ameryki
Północnej). Przez następne 8 tysięcy lat globalna populacja miast
stale rosła, nie notowano zasadniczych spadków.
Po przeanalizowaniu powyższych liczb możemy z całą pew-
nością stwierdzić, że chociaż człowiek ostatecznie odwrócił się
od lasów i sawann wraz z wynalezieniem rolnictwa, to jednak
99,5 czasu swego istnienia jako gatunek spędził w środowisku
całkowicie naturalnym. Nawet w dzisiejszym świecie znajdziemy
społeczności, które żyją jedynie w takim środowisku. My, ludzie
„cywilizowani”, określamy habitat tego typu szeroko pojmowa-
nym terminem „terenów zielonych”, czasem w połączeniu z błęd-
18 / LECZNICZA MOC DRZEW
nym stwierdzeniem o obszarach „nietkniętych przez człowieka”.
A przecież powinniśmy pamiętać, że nasz gatunek mieszkał
przecież w tym środowisku – i w żadnym innym – jeszcze chwilę
temu, patrząc przez pryzmat całej naszej ewolucyjnej historii.
Możliwe jest więc, że to nasza pamięć genetyczna popycha nas
dzisiaj ku naturalnym przestrzeniom. Istnieje wiele fascynujących
przykładów, zarówno na poziomie emocjonalnym, jak i behawio-
ralnym, które można przywołać na potwierdzenie tej tezy.
Nasza nierozerwalna więź z naturą
Społeczność naukowa do dzisiaj nie może ostatecznie usta-
lić liczby kolorów, jakie może rozróżnić ludzkie oko. Raporty
z wielu biomedycznych badań podają tutaj wartości od 100 000
do teoretycznie maksymalnej liczby 10 milionów odcieni kolo-
rów. Jednak niewątpliwie barwą, którą człowiek może rozróż-
nić w największej liczbie odcieni, jest kolor zielony. Różnice są
znaczne: zielony rozpoznajemy w około 100 odcieniach, a po-
zostałe kolory, łącznie z pochodnymi, widzimy jedynie w kilku-
dziesięciu barwach. To zjawisko ma swoje podłoże w ewolucji.
Zielony jest kolorem najczęściej występującym w środowisku
naturalnym, gdyż jest to barwa typowa dla chlorofilu obecne-
go we wszystkich pierwotnych i rozwiniętych gatunkach roślin
korzystających z procesu fotosyntezy. Przodkowie Homo sapiens,
jako że z pewnością nie zaliczali się do najsilniejszych fizycznie
ssaków zamieszkujących ówczesną Ziemię, szybko nauczyli się
klasyfikować różne odcienie zielonej barwy wśród bogactwa ro-
ślinności, tak by odczytywać znaczenie elementów otaczającego
ich świata i tym samym zwiększyć swoje szanse przetrwania.
piętno natury: czy napraWdę jest Wieczne? / 19
Taka adaptacja behawioralna przełożyła się na morfologiczne
i fizjologiczne zmiany przystosowawcze „systemów bezpieczeń-
stwa” naszych organizmów: jest to piętno natury, które nosimy
w sobie po dziś dzień.
Jeszcze bardziej zaskakująca może być analiza różnicy cza-
su reakcji organizmu człowieka na nagłe pojawienie się w jego
polu widzenia zwierzęcia lub innego poruszającego się obiek-
tu, na przykład samochodu. Ostatnie badania przeprowadzone
na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara wykazały, że
nawet ludzie zamieszkali w obszarach zurbanizowanych, którzy
bez wątpienia przyzwyczajeni są do niebezpieczeństw związa-
nych z ruchem samochodowym w miastach, o wiele szybciej
reagują na pojawienie się w ich polu widzenia zwierzęcia niż
pojazdu mechanicznego.
Przeprowadzono również badania wśród małych dzieci, które
nigdy wcześniej nie zetknęły się z potencjalnie niebezpiecznymi
zwierzętami, takimi jak pająki czy węże. Patrząc z perspektywy
poznawczej, dzieci te nie mogły być świadome zagrożenia, a jed-
nak wystarczyła jedynie prezentacja statycznych wizerunków
takich zwierząt, by wywołać fizjologiczną reakcję u małoletnich.
W podobnym eksperymencie za pomocą skomplikowanych
technik podprogowych prezentowano dorosłym zdjęcia po-
tencjalnie niebezpiecznych zwierząt (między innymi pająków)
w formie ultrakrótkich wyświetleń obrazów przedstawiających
dany bodziec na zmianę z neutralnymi obiektami, na przykład
kwiatami czy grzybami, tak by osoba badana nie była w stanie
świadomie zarejestrować tego, co właśnie widzi. Wykres elek-
troencefalograficzny wskazywał na występowanie regularnych
reakcji stresowych u badanych w momentach wyświetlania zdjęć
ze źródłami zagrożenia. Jest to dowód na to, że ten pradawny lęk
20 / LECZNICZA MOC DRZEW
jest mocno zakorzeniony w naszej podświadomości i w zetknię-
ciu z nim o wiele trudniej jest nam się kontrolować niż podczas
konfrontacji z zagrożeniami będącymi wytworem cywilizacji,
takimi jak ostre narzędzia czy broń palna.
Badania zmysłu słuchu również potwierdzają, że ludzie ina-
czej rejestrują i odczytują dźwięki natury niż te związane z no-
woczesnym stylem życia. Na przykład, można by pomyśleć, że
sygnał składający się z serii krótkich przenikliwych dźwięków
(typowy sygnał alarmowy) bardzo szybko postawi nas w stan
pogotowia. A jednak w 2011 roku Journal of the Acoustical So
ciety of America opublikował wyniki badań, z których wynikało,
że odgłosy zwierzęcych drapieżników takich jak lew, tygrys czy
jaguar wywoływały o wiele szybsze reakcje u badanych osób niż
jakikolwiek inny dźwięk pochodzący ze sztucznego źródła. Nie
oznacza to rzecz jasna, że nagranie z rykiem lwa sprawdzi się
najlepiej jako system odstraszający niechcianych gości w naszych
domach, chociaż mógłby to być ciekawy eksperyment.
Z drugiej strony, dźwięki natury takie jak szumiący strumień
czy śpiew ptaków mogą maskować odgłosy ruchu ulicznego
czy inne dźwięki miasta, jakie docierają do naszych receptorów
słuchowych. Rzeczywiście, w otoczeniu odgłosów natury, szcze-
gólnie kiedy uda nam się przywołać je w naszym miejscu pracy,
łatwiej znosimy wszelką uciążliwość związaną z hałasem pocho-
dzącym ze sztucznych źródeł.
Wszystko wskazuje więc na to, że dźwięki środowiska natu-
ralnego są tymi, które człowiek preferuje w sposób szczególny.
piętno natury: czy napraWdę jest Wieczne? / 21
Biofilia
Wrodzona skłonność człowieka do naturalnych przestrzeni
i dźwięków oraz nasza ciekawość, zainteresowanie czy przy-
najmniej świadomość innych istot żyjących obok nas mogą być
wyjaśnione w koncepcji nazywanej biofilią.
Nazwa „biofilia”, po raz pierwszy użyta na początku XX wie-
ku i mająca wówczas nieco inne niż dziś znaczenie, została re-
aktywowana w połowie lat 80. przez harwardzkiego biologa/
entomologa Edwarda O. Wilsona (ojca socjobiologii), który za
pomocą tego terminu opisywał „naszą wrodzoną skłonność do
pozostawania skupionym na życiu i wszelkich procesach z nim
związanych”. Biofilia to „uwarunkowane genetycznie, emocjo-
nalne przywiązanie człowieka do wszystkiego, co żyje”.
Koncepcja biofilii zakłada, że człowiek jako istota, która ewo-
lucyjnie wywodzi się z miejsc bogatych w roślinność i różnorod-
ne gatunki zwierząt, posiada głęboko zakorzeniony biologiczny
pociąg do tego, co dzisiaj określamy ogólnym mianem „natury”.
Nasz związek z naturą i wszystkim, co możemy określić tym
terminem, jest zatem następstwem doboru naturalnego. Po tym
kiedy Wilson postawił już swoją hipotezę, znalazło się również
wielu innych badaczy, którzy zakładali (a następnie udowadnia-
li), że szczególne zamiłowanie człowieka do przyrody ma swoje
podłoże genetyczne. Kiedy mówimy o piętnie odciśniętym przez
naturę na pewnych ludzkich zachowaniach czy instynktownych
reakcjach, odnosimy się bezpośrednio do informacji zapisanych
w naszym kodzie genetycznym. Zjawisko to najlepiej może zi-
lustrować fakt, że osoby pochodzące z różnych kultur i krajów
znacznie oddalonych od siebie geograficznie wykazują podobne
preferencje w kontekście wyboru ulubionej przestrzeni życiowej.
22 / LECZNICZA MOC DRZEW
Każdy z nas nosi w sobie te środowiskowe archetypy już od bar-
dzo dawna.
Próbując opisać taki modelowy habitat człowieka, sięgnijmy
ponownie do prac Edwarda Wilsona. W swojej książce Przyszłość
życia pisze on: „Badania przeprowadzone (…) w ciągu ostatnich
30 lat w przedmiocie psychologii środowiskowej konsekwentnie
prowadzą do następujących wniosków: człowiek woli przebywać
w środowisku naturalnym, szczególnie w ośrodkach o charakte-
rze sawanny czy parku. Lubi, kiedy otwiera się przed nim odle-
gły, otwarty widnokrąg z trawiastym, łagodnie ukształtowanym
terenem, gdzieniegdzie poprzetykanym pojedynczymi drzewami
czy zagajnikami. Potrzebuje również bliskości jakiegoś zbiornika
wodnego: oceanu, jeziora, rzeki albo strumienia. Stara się osiedlać
na wzniesieniach, z wysokości których może bezpiecznie obser-
wować zarówno teren sawanny, jak i obszar wodny. Krajobraz tego
typu preferowany jest w stopniu niemal absolutnym ponad siedli-
ska miejskie, które są bądź to całkowicie pozbawione elementów
przyrody, bądź wyposażone w nie jedynie w niewielkim zakresie”.
Autor dodaje, że nie każde środowisko naturalne postrzega-
my jako równie atrakcyjne: „W pewnym stopniu ludzie źle re-
agują na taki krajobraz leśny, który ogranicza ich pole widzenia,
posiada zaburzoną charakterystykę roślinności oraz nierówną
strukturę podłoża – krótko mówiąc, chodzi o tereny porośnię-
te niskim, gęstym lasem mocno zakrzewionym w przyziemnej
warstwie roślin. Człowiek czuje się najlepiej, gdy przebywa
w przestrzeni, która wydłuża jego linię widzenia”. Możemy tutaj
wysnuć wniosek, że przodkowie naszego gatunku wykazywali
podobne preferencje.
W różnych badaniach dochodzono do podobnych obserwa-
cji; szczególnie warto tu wspomnieć o dwóch z takich doświad-
piętno natury: czy napraWdę jest Wieczne? / 23
czeń. W 1993 roku profesor Roger Ulrich z Uniwersytetu Texas
A M opublikował pracę, w której opisywał, że podczas pre-
zentacji różnych modeli krajobrazu naturalnego, te spośród nich,
które przyporządkowane były do kategorii sawann, bardziej niż
inne kojarzyły się badanym ze spokojem i równowagą umysłu.
Inni amerykańscy naukowcy, John D. Balling i John H. Falk,
zauważyli, że podobne tendencje można zaobserwować jeszcze
wyraźniej podczas badań przeprowadzanych w grupie małych
dzieci, które w mniejszym stopniu uwarunkowane są znajomo-
ścią przedstawianych modeli.
Celem tych prac badawczych było określenie preferencji śro-
dowiskowych wśród osób z różnych grup wiekowych, którym
przedstawiano modele krajobrazu podzielone na pięć kategorii
(sawanna, las liściasty, las iglasty, wilgotny las równikowy oraz
pustynia). Wyniki pokazały zdecydowaną przewagę wskazań na
sawannę w grupie dzieci od 8 do 11 lat, z kolei dzieci starsze
równie często wybierały las liściasty (środowisko, jakiego mo-
gły już doświadczyć w bardziej bezpośredni sposób). Te dwa
rodzaje krajobrazu naturalnego były o wiele bardziej popularne
w badanej grupie niż pozostałe trzy: wygląda na to, że ewolu-
cyjne piętno natury najsilniej do nas przemawia w dzieciństwie,
a wraz z wiekiem do głosu zaczynają dochodzić kwestie kultu-
rowe, więc kierujemy się w stronę środowisk, z którymi jesteśmy
bardziej oswojeni.
Dryfujący związek?
Pomimo wrodzonej skłonności człowieka do środowiska natu-
ralnego, zjawisko urbanizacji wywiera na nas jako gatunek coraz
24 / LECZNICZA MOC DRZEW
większy wpływ i nie dotyczy to tylko kwestii mentalnych oraz
związanych z fizycznym samopoczuciem.
Wiemy, że z biologicznej perspektywy nie różnimy się zbyt-
nio od naszych przodków i piętno natury wciąż jest bardzo sil-
nie obecne w naszych najbardziej podstawowych instynktach.
To genetyczne dziedzictwo kształtowane przez setki tysięcy lat
możemy odnaleźć nawet we współczesnym stylu życia, który
nie ma już przecież nic wspólnego z życiem pośród sawann czy
lasów. Nie możemy być jednak pewni, czy piętno to nie zosta-
nie w przyszłości zastąpione czymś innym lub czy nie zaniknie
w całości lub jakiejś swej części.
Odbieramy jednak pewne sygnały, które powinny dać nam
nieco do myślenia. Jednym z nich jest nasza skłonność do lekce-
ważenia przyrody. Mieszkamy na co dzień w miejscach, w których
tereny zielone występują w stopniu minimalnym (lub nie ma ich
wcale), więc mamy ograniczone możliwości kontaktu z natural-
nymi sposobami życia, co w ostateczności może doprowadzić do
sytuacji, w której uznamy, że takie życie jest dla nas nieosiągalne,
lub zaczniemy je postrzegać w zniekształconym świetle.
Lekceważenie przyrody jest powszechne w dzisiejszym świe-
cie, więc przyzwyczailiśmy się do myśli, że nie ma żadnej realnej
alternatywy dla naszego sposobu życia, a jedynym rozwiązaniem
jest przyzwyczaić się do obecnej sytuacji. Jednak ignorowanie
okoliczności, które niepostrzeżenie prowadzą do chronicznego
stresu, nie jest żadnym rozwiązaniem. Wrócimy do tej kwestii
w dalszej części książki. Na razie chcemy podkreślić, że ten me-
chanizm adaptacji do nowoczesnego świata ma swoją cenę – na
przykład zmniejsza się nasza empatia w stosunku do środowiska
naturalnego, co wywołuje w nas wiele niezdrowych zachowań,
które ostatecznie przekształcają się w niezdrowe nawyki.
piętno natury: czy napraWdę jest Wieczne? / 25
Innym niepokojącym sygnałem jest niechęć, jaką miejskie
dzieci wykazują w stosunku do natury. Na pierwszy rzut oka
zabawna wydawać się może sytuacja, w której dziecko reaguje
ze strachem na widok zwierzęcia gospodarskiego, na przykład
kurczaka czy kaczki, które okazuje się być zbyt żywotne. Jed-
nak kiedy się nad tym głębiej zastanowić, nie ma tu żadnych
powodów do śmiechu: to jeden ze smutniejszych przejawów
naszego współczesnego sposobu życia, w którym nie znajdu-
jemy miejsca dla leśnych spacerów czy zwykłego wspinania
się po drzewach. Tego typu aktywności zastąpiliśmy naduży-
waniem telefonów, telewizji czy komputerów. Widać z tego,
jak styl życia może wpływać na odciśnięte w naszym wnętrzu
piętno natury, czy mówiąc dokładniej – na naszą genetycznie
uwarunkowaną potrzebę przebywania w środowisku, które
obejmuje naturę.
Obserwacje tego typu doprowadziły do sformułowania kon-
struktywistycznej teorii, według której nasz pociąg do środo-
wiska naturalnego jest nie tylko wrodzony, ale też wzmocniony
przez doświadczenia z lat wczesnego dzieciństwa, kiedy to ak-
tywności podejmowane w plenerze były tymi, które najbardziej
nas kształtowały i sprawiały nam największą radość. Podczas
tych dziecięcych zabaw elementy przyrody (drzewa, kwiaty, łąki,
zwierzęta, itp.) aktywnie uczestniczyły w tworzeniu naszego
indywidualnego tła poznawczego, które mocno zakorzeniło się
w pamięci kulturowej każdego z nas.
W taki sposób powstała nasza afektywna i emocjonalna więź
z naturą. Nie postrzegamy natury jako czegoś obcego, ale jako
część nas samych. To kluczowy aspekt procesu kształtowania
osobowości u dzieci, którego konsekwencje towarzyszyć im będą
przez całe ich dalsze życie.
26 / LECZNICZA MOC DRZEW
Przebywanie na terenach zielonych jest niezwykle pożytecz-
ne dla dzieci. Przestrzeń taka jest niczym sala gimnastyczna dla
mniej sformalizowanych (czyli bardziej swobodnych) zabaw,
które wzmacniają zdolności motoryczne, wspierają rozwój kre-
atywności i dają wiele możliwości do nauki nowych rzeczy. Prze-
prowadzone badania wykazały, że spędzanie czasu w parku lub
innym przyjaznym środowisku naturalnym pobudza umiejętno-
ści poznawcze dzieci, zarówno tych w wieku przedszkolnym, jak
i wczesnoszkolnym.
Doświadczenia wykazały również, że badane osoby zacho-
wały zwiększoną wrażliwość na środowisko naturalne nawet po
osiągnięciu dorosłości. Co więcej, jeżeli dziecko nauczyło się
dostrzegać w pełni wartość natury, to pozytywne nastawienie
w stosunku do przyrody przejawiać się będzie również w jego
dorosłym życiu, a takie podejście zapewni mu znaczne korzyści
zarówno w sferze mentalnej, jak i fizycznej.
Na co więc czekasz? Ruszaj do parku (razem z dziećmi, jeśli
je posiadasz) i czytaj dalej!
piętno natury: czy napraWdę jest Wieczne? / 27
2
CZY NATURA ZANIKA?
S próbujmy pomedytować. To proste ćwiczenie, być może
znane już wielu z was, nie wymaga żadnych mentalnych czy
fizycznych przygotowań. Jedyne narzędzie, jakiego potrze-
bujemy, to nasze zaangażowanie.
Po pierwsze, znajdź park lub inną naturalną albo częściowo
naturalną przestrzeń, która ci się spodoba i będzie dostępna.
Dobrym pomysłem może być powtarzanie tego ćwiczenia przy
każdych odwiedzinach w danej przestrzeni, do momentu kiedy
stanie się ono twym pozytywnym nawykiem. Na początku wy-
starczy, że wybierzesz park, do którego masz najbliżej.
Ćwiczenie nie zajmie więcej niż kilka minut. Potraktuj je jako
krótką, przyjemną przerwę w codziennych czynnościach, która
w żaden sposób nie zaburzy ci innych planów dnia.
Kiedy już znajdziesz swoje miejsce, powinieneś zlokalizować
w jego obrębie punkt położony na wzniesieniu, z którego bę-
dziesz miał dobry widok na całe otoczenie oraz skąd dostrzeżesz
czy natura zani Ka? / 29
różne elementy środowiska naturalnego. Pomyśl o sobie nie jak
o widzu, ale raczej jak o właścicielu tej całej zielonej przestrzeni
i o kimś, kto jako jedyny jest w stanie prawdziwie i głęboko do-
cenić jej wartość.
Przez pierwszą minutę przyglądaj się uważnie swemu oto-
czeniu. Być może zauważysz elementy, które nie będą ci się po-
dobać, ale postaraj się skupić na tym, co najbardziej przyciąga
twoją uwagę.
Czas rozpocząć właściwą pracę. Nie wystarczy, byś podziwiał
czy tylko doceniał krajobraz, w którym się znajdujesz: powi-
nieneś zapamiętać tę scenę jako prawdziwie przynależną tobie,
zobaczyć to miejsce ze swojej, bardzo osobistej i dlatego tak
unikalnej, perspektywy. Jak to osiągnąć? Musisz wykonać kilka
mentalnych fotografii, tylko dla siebie, które pomogą ci zacho-
wać żywe wspomnienia tego doświadczenia. Aby upewnić się,
że o nich nie zapomnisz, wyobraź sobie, że w pamięci twego
„mentalnego aparatu fotograficznego” kończy się wolne miejsce
i że możesz zrobić jeszcze tylko trzy zdjęcia. Musisz dokonać
rozważnego wyboru: uwiecznić trzy najpiękniejsze sceny, które
najlepiej oddadzą obraz otaczającej cię przestrzeni.
Oczyść swój umysł.
W ciągu następnych pięciu minut skupiaj się jedynie na wy-
borze takich trzech spośród wielu potencjalnych obrazów, które
zachowasz jako osobiste wspomnienie tego krajobrazu. Te trzy
obrazy pozostaną w twoim wnętrzu i będziesz mógł sięgać po
nie w dowolnej chwili, by poprawić swój nastrój.
Za każdym razem, kiedy przygotowujemy się do zrobienia
ważnego zdjęcia, aktywujemy naszą świadomość i próbujemy
dostrzec jak najszerszy plan, jego głębokość, zwracamy uwagę
na szczegóły, grę świateł i cieni, kontrasty oraz kolory… Tym, co
30 / LECZNICZA MOC DRZEW
przyciągnie naszą uwagę, może być kształt drzewa lub krzewu,
miękkość kępy trawy, kontrastowe kolory kwiatów lub listowia
różnych gatunków roślin, błękit nieba lub kształt chmur w tle,
obecność bawiących się dzieci lub poczucie ukojenia w odosob-
nionym miejscu. Szczegóły są bardzo ważne: to one budują uni-
kalność sceny, którą obserwować możemy jedynie przez moment.
Pierwszy spust migawki.
Zmiana ujęcia. Ponownie przyjrzyj się szczegółom i wybierz
ten, którego nie dostrzegałeś wcześniej.
Drugi spust migawki.
Kolejna scena warta zapamiętania.
Trzeci spust migawki.
Teraz zamknij na chwilę oczy i zobacz oczami umysłu wszyst-
kie trzy ujęcia. Doceń pracę, którą właśnie wykonałeś, i poczuj
satysfakcję.
To już koniec ćwiczenia. Poświęciłeś trzy dłuższe chwile,
bardziej lub mniej świadomie, na medytację nad pięknem przy-
rody i próbowałeś zachować je w swej pamięci, wzmocniłeś tym
samym swoje wrodzone poczucie przynależności do naturalne-
go świata.
Oto właśnie miałeś swój moment krótkiego, ale bardzo kon-
kretnego doświadczania natury.
Wpływ, który trudno zignorować
Niektórzy mogą nie chcieć spróbować ćwiczenia, które opisali-
śmy powyżej, ponieważ uznają je za bezsensowne i głupie. Ale
to tylko potwierdza tezę, że nasza relacja z naturą jest zaburzo-
na: to, jak powierzchownie i bezmyślnie podchodzimy do jej
czy natura zani Ka? / 31
doświadczania. Brak kompleksowej informacji i wiedzy o tym,
co możemy zyskać na obcowaniu z przyrodą, nie pozwala nam
świadomie korzystać z jej terapeutycznego i uzdrawiającego po-
tencjału. W efekcie wzmacniamy w sobie brak zainteresowania
empatycznym przeżywaniem natury, co z kolei prowadzi do
takich naszych zachowań i nawyków, które odbijają się w nega-
tywny sposób na naszym mentalnym i fizycznym samopoczuciu.
Żeby pełniej przedstawić wagę problemu, posłużymy się kil-
koma przykładami.
W wielu anglojęzycznych państwach, w Azji Wschodniej,
a ostatnio również w krajach skandynawskich przeprowadzono
liczne badania dotyczące korelacji między zdrowiem a blisko-
ścią terenów zielonych. Należy podkreślić znaczenie tych prac
naukowych, gdyż ich zakres wychodzi poza proste założenie, że
„natura dobrze na nas działa”, a zamiast tego skupiono się na
dostarczeniu szczegółowych danych o tym korzystnym wpły-
wie przyrody. Wyniki, często odnoszące się do prób badawczych
stanowiących duży wycinek populacji, okazały się być niezwykle
interesujące.
W 2010 roku, w opracowaniu Scandinavian Journal of Public
Health, grupa naukowców z kilku duńskich uniwersytetów pod
kierownictwem profesor Ulriki K. Stigsdotter opublikowała wy-
niki badań przeprowadzonych na próbie 11 238 obywateli Danii.
Celem eksperymentu było nie tylko zbadanie wpływu przyrody
na zdrowie, ale również analiza tego, jak jakość życia (rozumiana
w odniesieniu do stanu zdrowia) łączy się ze stresem. Wyciągnię-
to niezwykle istotne wnioski: badani, którzy mieszkali dalej niż
kilometr od terenów zielonych (parków, lasów, dzikich plaż, itp.),
wykazywali o 42 większą skłonność do reakcji stresowych niż ci,
którzy mieszkali nie dalej niż 300 m od takich terenów.
32 / LECZNICZA MOC DRZEW
Ponadto okazało się, że ci z pierwszej grupy, którzy nie
zgłaszali problemów na tle nerwowym, odwiedzali naturalne
przestrzenie częściej niż ci, którzy określali się mianem zestre-
sowanych. To błędne koło – ludzie pod wpływem stresu nie mają
ochoty na kontakt z naturą, co pozbawia ich czynnika przywra-
cającego równowagę i tylko pogłębia mentalne oraz fizyczne
zaburzenia. Osoby często odwiedzające tereny zielone w różny
sposób tłumaczyły swoją potrzebę kontaktu naturą: najczęściej
wymieniano chęć odnalezienia ciszy i spokoju (a także ukojenia
nerwów w przypadku tych bardziej zestresowanych), potrzebę
aktywności fizycznej i utrzymania dobrej formy oraz podejmo-
wanie społecznych interakcji.
Niezależnie od powodów, wszyscy badani podkreślali, że re-
gularne spędzanie czasu na łonie przyrody jest korzystne dla ich
zdrowia: chociaż ci, którzy obcowali z naturą rzadziej niż pozo-
stali, częściej doświadczali stresu. Podobne badania przeprowa-
dzono w wielu innych częściach świata: od Australii po Chiny, od
Japonii po Stany Zjednoczone i od Kanady po Wielką Brytanię.
Wszystkie wykazały, że wśród osób mieszkających w pobliżu na-
turalnych przestrzeni odnotowuje się mniejszą śmiertelność oraz
podatność na zachorowania (łącznie z rakiem i chorobami serca).
Wyniki tych badań zyskały potwierdzenie w kolejnych latach
przy użyciu coraz bardziej zaawansowanych narzędzi do gro-
madzenia i analizowania danych zebranych na określonym ob-
szarze i pośród wybranej grupy ludzi. W 2008 roku w The Open
Public Health Journal japońscy naukowcy pod kierownictwem
dr. Qing Li (jednego z pierwszych badaczy, którzy analizowali
zbawienny wpływ kąpieli leśnych na człowieka) opisali wyniki
swoich badań przeprowadzonych na szeroką skalę w każdej pre-
fekturze Japonii, które wykazały bezpośredni związek między
czy natura zani Ka? / 33
dużym zalesieniem w danym regionie a niewielką liczbą zgonów
w tym obszarze z powodu choroby nowotworowej. Wśród kobiet
było to szczególnie dobrze widoczne w odniesieniu do nowo-
tworów macicy, piersi i płuc, zaś wśród mężczyzn – w przypad-
kach nowotworów prostaty, wątroby oraz okrężnicy.
Dane o liczbie zgonów z powodu nowotworu płuc zebrane
wśród żeńskiej populacji prefektur Tokio i Hiroszima – zalesio-
nych odpowiednio w 36 i 72 – wskazywały na wyższy o 13
odsetek zgonów w prefekturze z mniejszą ilością terenów le-
śnych. Wśród mężczyzn różnica w liczbie zgonów z powodu
raka prostaty sięgała prawie 20 . Obie te wartości są statystycz-
nie istotne nawet po uwzględnieniu liczby palaczy i wskaźników
wzrostu populacji w badanych regionach. Tym samym dr Qing
Li potwierdził związek dużych obszarów leśnych z mniejszą za-
padalnością na choroby nowotworowe.
Jest wiele przykładów podobnych badań i przyjrzymy się im
w kolejnych rozdziałach tej książki. Są one tym bardziej warto-
ściowe, że wykraczają poza eksperymenty przeprowadzane w za-
mkniętej laboratoryjnej przestrzeni, by obiektywnie oszacować
korzyści wynikające z obecności i rozmiarów terenów zielonych
na danym obszarze, nie bazując wyłącznie na opiniach czy od-
czuciach mieszkańców lub osób odwiedzających te miejsca.
Mamy zatem ewidentny dowód na to, że powszechny i pogłę-
biający się proces odejścia od natury stanowi nie tylko potencjal-
ne, ale bardzo realne ryzyko wystąpienia powikłań zdrowotnych.
34 / LECZNICZA MOC DRZEW
Różne oblicza zdrowia
Termin „zdrowie” odnosi się nie tylko do stanu fizycznego.
W 1948 roku Światowa Organizacja Zdrowia ustaliła następującą,
aktualną po dziś dzień, definicję zdrowia: „stan pełnego fizyczne-
go, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity
brak choroby czy niepełnosprawności”. Zdrowie oceniamy z wielu
perspektyw – fizycznej, emocjonalnej czy nawet społecznej.
W odniesieniu do jednej z tych perspektyw, wiele badań wska-
zywało na społeczne (a także ekonomiczne) korzyści wynikające
z lokowania terenów zielonych w obszarach zurbanizowanych.
Wielu ludzi uważa publiczne parki za miejsca niebezpieczne,
szczególnie w nocy. Jest to po części lęk uzasadniony, szczególnie
jeśli elementy architektury, krajobrazu czy roślinności w danym
miejscu ograniczają widoczność lub obszar taki jest niedosta-
tecznie oświetlony czy nieuczęszczany. Jednak pomimo tych
stereotypów, obecność parków, ogrodów i innych terenów zie-
lonych w miastach łączy się ze statystycznie mniejszą przestęp-
czością. Świadczą o tym wyniki wielu badań przeprowadzonych
w Stanach Zjednoczonych (Chicago w 2001 roku oraz Portland
w stanie Oregon w 2012 roku), które zestawiały ze sobą dane
policyjne dotyczące przestępczości z odsetkiem terenów zielo-
nych w wybranych częściach miasta. Porównano ze sobą obszary
miejskie z niewielką lub nieistniejącą publiczną strefą zieleni
z terenami, gdzie odsetek takich miejsc był wysoki, ze szczegól-
nym uwzględnieniem obecności drzew, i okazało się, że ogólna
liczba wszystkich przestępstw (włamań, kradzieży i napadów)
była wyraźnie wyższa w tym pierwszym obszarze. Wnioski są
jednoznaczne. Dla przykładu, badania przeprowadzone w Chi-
cago wykazały, że tereny pozbawione zieleni odznaczały się śred-
czy natura zani Ka? / 35
nią przestępczości wyższą o ponad 50 , z najwyższą wartością
56 w kategorii „brutalnych przestępstw”.
Zebrane dane potwierdziły również dobrze znane biologicz-
ne prawo, odnoszące się zarówno do ludzi, jak i zwierząt: wraz
z kurczeniem się życiowej przestrzeni nasilają się antyspołeczne
zachowania, przejawy agresji są coraz częstsze, bardziej zaczy-
namy myśleć o sobie i ignorujemy potrzeby innych. W obsza-
rach zamieszkanych i wszędzie tam, gdzie brakuje naturalnej
przestrzeni, szczególnie tej do użytku publicznego, następuje
poważne załamanie stosunków międzyludzkich, z kolei obco-
wanie z przyrodą działa uspokajająco, pomaga się zrelaksować
oraz usuwa stres i zmęczenie psychiczne.
Analizując wyniki badań, można dostrzec kolejne dwa kluczo-
we elementy składające się na zdrowie w aspekcie społecznym.
W dzielnicach ozdobionych szpalerami drzew rosnących wzdłuż
ulic, trawnikami oraz dużymi terenami zielonymi ludzie chęt-
niej spędzają czas na świeżym powietrzu i łatwiej pokonują lęk
związany z brakiem poczucia bezpieczeństwa w parkach. Wysoki
poziom kontroli społecznej wynikający z dużej liczby osób prze-
bywających w danym obszarze jest czynnikiem prewencyjnym
zniechęcającym do nieodpowiednich zachowań. Co więcej, osoby
mieszkające w pobliżu publicznych terenów zielonych mają moż-
liwość lepszego poznania swoich sąsiadów i zbudowania z nimi
trwalszej więzi, ponieważ rozwijają w sobie poczucie przynależ-
ności do lokalnej społeczności i odpowiedzialności za nią.
Istnieje wiele innych badań, w których stawiano podobne tezy,
a które również potwierdziły, że natura działa jako „stabilizator
społeczny” i ułatwia wzajemny kontakt ludziom o różnym sta-
tusie socjoekonomicznym oraz o różnym pochodzeniu. Innymi
słowy, jeżeli regularnie obcujemy z naturą, chętniej nawiązujemy
36 / LECZNICZA MOC DRZEW
kontakty z innymi ludźmi, na przykład gdy siedzimy na ławce
w parku czy spacerujemy alejkami wśród zieleni.
Pokolenie ekranu
Nie miniemy się z prawdą, jeśli powiemy, że w dzisiejszym świe-
cie dla coraz większej części populacji przedmiotem, z którym
mamy najczęstszy kontakt, jest obiekt wyposażony w ekran do-
wolnego typu. Nie chcemy demonizować korzystania z kompu-
terów, smartfonów, tabletów, telewizorów czy innych produktów
nowoczesnej technologii ani nie negujemy ich przydatności,
jednak wszyscy powinniśmy się dobrze zastanowić nad tym, ile
czasu poświęcamy tym urządzeniom, szczególnie w odniesieniu
do czasu, jaki pozostawiamy sobie na kontakt z naturą.
Technologia daje nam dzisiaj dostęp do informacji w stopniu
o wiele większym, niż miało to miejsce jeszcze parę lat temu,
i może znakomicie ułatwić nam życie w różnych jego aspektach.
Jednak powinniśmy pamiętać, że konsumowanie informacji jest
obosieczną bronią.
Według statystyk, konsumpcja informacji niezwiązanych
z życiem zawodowym zwiększyła się od 1980 do 2009 roku
o ponad 450 : można powiedzieć, że w tym okresie nasze mózgi
przeżyły prawdziwe bombardowanie. Europejska agencja Eu-
rostat donosi, że dostęp do internetu w warunkach domowych
zwiększył się z 41 w 2004 roku do 83 w roku 2015.
Badanie przeprowadzone w 2015 roku wśród użytkowników
internetu w Wielkiej Brytanii wykazało że:
• 96 osób w wieku pomiędzy 16. a 24. rokiem życia (czyli pra-
wie wszyscy) korzysta z internetu poza domem (w przypadku
czy natura zani Ka? / 37
badanych w wieku powyżej 65 lat jest to 29 ), głównie za
pomocą smartfonów i tabletów,
• prawie 61 osób dorosłych korzysta z sieci społecznościo-
wych (Twitter, Facebook, Instagram, itp.), a 79 spośród nich
robi to codziennie lub niewiele rzadziej; oznacza to, że prawie
połowa dorosłych Brytyjczyków niemal każdego dnia łączy
się z sieciami społecznościowymi,
• 76 badanych osób dorosłych przyznało, że w ostatnim roku
dokonało zakupów towarów lub usług za pośrednictwem
internetu (w 2008 roku odsetek ten wynosił 53 ), często
podkreślając, że ten sposób pozwolił zaoszczędzić im czas
w porównaniu z tradycyjnymi metodami zakupów. (Idealnie
byłoby, gdyby ta oszczędność czasu została przeznaczona na
interakcje z naturą, jednak niewiele na to wskazuje).
Powyższe badanie wskazało na tendencje, które są wspólne
dla wszystkich państw wysoko rozwiniętych. A to jeszcze nie
wszystko.
Według wyników badań przeprowadzonych ostatnio
w Stanach Zjednoczonych, około 75 pracujących dorosłych
w wieku pomiędzy 18 a 44 lata przyznaje się do regularnego
sprawdzania konta firmowej poczty elektronicznej nawet na
urlopie. W Wielkiej Brytanii nie wygląda to lepiej: w ankie-
tach dotyczących preferencji technologicznych wypełnionych
przez 500 pracujących osób, prawie 60 z nich przyznało, że
sprawdza firmowy e-mail na wakacjach, a ponad 40 robi to
codziennie poza godzinami pracy.
Jednak nadmierne uzależnienie od urządzeń elektronicznych
związane jest nie tylko z naszym środowiskiem pracy: z ankiety
przeprowadzonej wśród 2000 dorosłych osób przez firmę Du-
38 / LECZNICZA MOC DRZEW
rex wynika, że 40 badanych wykazuje mniejszą chęć na seks,
jeżeli ich partner używa telefonu komórkowego w łóżku, a 41
przyznaje, że przed zaśnięciem oboje wraz z partnerem częściej
skupiają swoją uwagę na smartfonach niż na „czymkolwiek in-
nym”. Biorąc to wszystko pod uwagę, łatwo wyobrazić sobie, jak
telefony komórkowe mogą wyrugować naturalne zachowania
z naszego życia.
Nie może też zaskakiwać fakt, że uzależnienie od technologii
wpływa także na nasze preferencje behawioralne.
W 2010 roku z inicjatywy sekretariatu Konwencji o Różno-
rodności Biologicznej przeprowadzono ankietę w grupie 10 000
dzieci i nastolatków w wieku od 5 do 18 lat pochodzących
z dziesięciu państw: Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Hisz-
panii, Stanów Zjednoczonych, Japonii, Chin, Meksyku, Singa-
puru oraz Australii.
Na prośbę o wskazanie aktywności, które są dla nich najważ-
niejsze, około 40 badanych wskazało na „oglądanie telewizji
lub granie na komputerze”, gdzie jednocześnie kwestia „ochrony
środowiska” była istotna jedynie dla 4 .
Na początku 2012 roku dwójka naukowców z uniwersy-
tetu Maryland School of Business przeprowadziła ekspery-
ment, który udowodnił, że już po krótkim czasie korzystania
z telefonu komórkowego osoby badane wykazują mniejszą,
w porównaniu do grupy kontrolnej, skłonność do zachowań
prospołecznych, czyli takich, które nakierowane są na wspiera-
nie społeczności lub innych osób. Użytkownicy komórek byli
również mniej zaangażowani w rozwiązywanie werbalnych
testów, nawet kiedy poinformowano ich, że każda właściwa
odpowiedź nagradzana będzie wpłatą określonej kwoty na cele
charytatywne.
czy natura zani Ka? / 39
Po przeanalizowaniu wyników badań naukowcy sformu-
łowali wniosek, że korzystanie z telefonu komórkowego daje
nam poczucie połączenia z innymi i zaspokaja naszą naturalną
potrzebę przynależności. Tłumaczy to nasz brak chęci do oso-
bistych kontaktów z sąsiadami oraz zanik empatycznych i pro-
społecznych zachowań. Za tym fizycznym wykluczeniem innych
ludzi z naszego życia idzie mniejsza empatia, jaką wykazujemy
w stosunku do natury, skupienie się tylko na sobie oraz osłabie-
nie inteligencji emocjonalnej. Nie jest to również korzystne dla
naszego psychicznego i fizycznego samopoczucia.
Jednym z głównych źródeł stresu, zarówno w ujęciu jednost-
kowym, jak i zbiorowym, jest nadmiar informacji, którymi jeste-
śmy nieprzerwanie bombardowani. Być może ty sam nie czujesz
się zestresowany, ale wiedz, że jesteś w mniejszości. To nie przy-
padek, że tak wielu ludzi dzisiaj poszukuje tej tajemniczej recep-
ty na szczęście. Eva M. Selhub, profesor medycyny z Harvard
Medical School, przeprowadziła badania, z których wynika, że
więcej niż trzy na cztery książki wydane po roku 2000 znajdujące
się w ofercie internetowej księgarni Amazon ma w swoim tytule
słowo „szczęście”.
Według profesor Selhub szukamy sposobu na pokonanie po-
wszechnego dzisiaj psychicznego i fizycznego zmęczenia, które
dotyka nas, kiedy stykamy się z bodźcami o nawracającym cha-
rakterze, takimi jak liczne i łatwo dostępne źródła informacji.
W ujęciu fizjologicznym, oglądanie obrazu wyświetlanego
na ekranie stymuluje te obszary mózgu, w których znajdują się
gęsto upakowane receptory dopaminy będącej neuroprzekaźni-
kiem wspomagającym różne funkcje organizmu i produkowanej
jako nagroda za dążenie do zaspokajania kluczowych potrzeb,
takich jak głód, pragnienie, aktywność fizyczna, itp. Przyjemność,
40 / LECZNICZA MOC DRZEW
jaką odczuwamy, kiedy zaspokajamy te potrzeby, jest wynikiem
uwalnianej z mózgu dopaminy. To bardzo potężny ewolucyjny
mechanizm. Ludzie nauczyli się, jak rozszerzyć jego działanie na
procesy wykształcone w drodze ewolucji kulturowej: na przykład
nawet otrzymanie prezentu może uruchomić ten mechanizm.
Nasz mózg postrzega nadejście nowej wiadomości e-mail
czy sms jako taki właśnie prezent, niespodziankę czekającą na
odpakowanie.
Wyszukiwanie informacji w internecie również wiąże się
z oczekiwaniem nagrody: nasz mózg regularnie uwalnia kolejne
dawki dopaminy pod wpływem bodźców płynących z ekranu.
Pomyślmy teraz o ilości wiadomości, jaką codziennie odczy-
tujemy na ekranach naszych urządzeń. Przyzwyczajamy się do
niemal ciągłego przypływu dopaminy, co w końcu prowadzi do
uzależnienia.
Znaleźliśmy się w punkcie, w którym nie zastanawiamy się
nad tym, dlaczego jest nam tak trudno wyłączyć telefon, nawet
kiedy jesteśmy na wakacjach, albo dlaczego musimy sprawdzać
nasze konta na profilach społecznościowych nawet w godzinach
pracy: zawodowe obowiązki są dla nas obciążeniem i źródłem
stresu, które mózg postrzega jako zagrożenie dla naszego dobro-
stanu. Nowy wpis w mediach społecznościowych jest prezentem
zapewniającym nam kolejną dawkę dopaminy, której tak bardzo
potrzebujemy w danym momencie. Jednak wszystko to sprawia,
że coraz trudniej jest nam się skoncentrować na obowiązkach,
stajemy się rozkojarzeni i psychicznie zmęczeni.
Im bardziej zmęczeni i poirytowani jesteśmy, tym bardziej ro-
śnie nasz poziom stresu. Czytanie e-maili dotyczących pracy za-
wodowej, kiedy jesteśmy na urlopie, nie tylko jest świadectwem
pracoholizmu: to bardzo konkretny objaw możliwego uzależ-
czy natura zani Ka? / 41
nienia. Ciągłe skupianie uwagi na smartfonach i komputerach,
by uniknąć poczucia „odcięcia od informacji”, w rzeczywistości
oddala nas od innych, o wiele bardziej istotnych kwestii, a do-
datkowo zabiera nam bardzo dużo czasu. Z pewnością nie taka
jest recepta na szczęście.
Jednak mamy dobrą wiadomość: istnieje lepsza droga. Krótki
jej fragment opisaliśmy już na początku tego rozdziału.
42 / LECZNICZA MOC DRZEW
Pobierz darmowy fragment (pdf)