Zbiór przystępnie napisanych i pięknie ilustrowanych legend związanych z polskim morzem. Znajdziesz tu następujące historie: Dlaczego woda morska jest słona?, Jurata, królowa Bałtyku, Morze się pali, Panny wodne, Kto pierwszy rozpalił ogień na Rozewiu?, O mądrym rybaku i głupim diable, O tym, jak chleb w kamień się zamienił, Śledź i flądra, Przemienieni w buki, Łosoś i węgorz, Legenda o Mikołajku, Kaszubska tabaka, Gdańskie lwy.
Darmowy fragment publikacji:
Legendy morskie
Dlaczego woda morska jest słona? .................................
Jurata, królowa Bałtyku ......................................................
Morze się pali ......................................................................
Panny wodne .......................................................................
Kto pierwszy rozpalił ogień na Rozewiu? .......................
O mądrym rybaku i głupim diable ...................................
O tym, jak chleb w kamień się zamienił ..........................
Śledź i flądra ........................................................................
Przemienieni w buki ..........................................................
Łosoś i węgorz .....................................................................
Kaszubska tabaka ...............................................................
Gdańskie lwy ........................................................................
Legenda o Mikołajku ..........................................................
3
6
10
14
18
22
26
30
34
38
42
46
48
Dlaczego woda morska jest słona?
Działo się to bardzo dawno temu w pewien mroźny, grudniowy dzień.
Nastka spieszyła się do domu. Kiedy skręcała już w znajomą bramę
gospody, zauważyła leżącego w śniegu człowieka.
– O Boże! Co ci się stało? – krzyknęła.
Podniosła biedaka i z wielkim trudem zawlokła go do domu.
– Przecież on ledwie żyje. Ja zaparzę zioła, a ty rozcieraj mu dłonie, bo
ma całkiem zmarznięte! – zawołała mama dziewczynki.
Długo trwało, zanim człowiek poczuł się lepiej.
– Bardzo dziękuję za ocalenie mi życia – powiedział ze łzami w oczach.
Przez kilka tygodni pozostał w gospodzie, aż zupełnie wyzdrowiał.
Któregoś dnia przyglądał się Nastce, kiedy gotowała kaszę. W pewnej
chwili dziewczynka powiedziała:
– Ojej, znowu zabrakło nam soli. Rzadko ją kupujemy, bo jest bardzo
droga – wyjaśniła gościowi.
3
Nieznajomy zamyślił się. Potem cały wieczór skrobał coś w drewnie.
W końcu powiedział:
– Zrobiłem mały, drewniany wiatraczek. Gdy zabraknie ci soli, wypo-
wiedz zaklęcie: „Poratuj, wiatraczku, w niedoli, nasyp trochę soli”.
– Czy to możliwe, aby wiatraczek dawał sól? – zapytała z uśmiechem
Nastka.
– Możliwe, ale pamiętaj: ten dar jest tylko dla ciebie. Nie wolno go niko-
mu oddawać – odpowiedział poważnie.
Następnego dnia tajemniczy gość podziękował za opiekę i opuścił
gościnną gospodę. Początkowo Nastka nie wierzyła w czarodziejską
moc wiatraczka. Któregoś dnia wypróbowała go i przekonała się, że
naprawdę dawał sól. Wtedy postawiła go na honorowym miejscu, żeby
służył w potrzebie.
Pewnego dnia do portu przypłynął statek. Cała załoga przyszła
do gospody na kolację. Jeden z marynarzy przypadkowo usłyszał, jak
dziewczynka wypowiada zaklęcie, i aż usta otworzył ze zdziwienia.
– Muszę go mieć – powiedział do siebie. – Zrobię wszystko, aby go zdo-
być.
4
Udając ból brzucha, został w gospodzie na noc, gdy jego koledzy
wrócili na statek. Kiedy wszyscy zasnęli, on dostał się do kuchni, gdzie
stał wiatraczek.
„Może nie powinienem tego robić?” – pomyślał przez chwilę.
– Oddam, kiedy następnym razem będziemy w Gdańsku – obiecał sobie
cichutko.
O świcie okręt wypłynął z portu. Marynarz szybko wypowiedział
słowa zaklęcia i z wiatraka zaczęła sypać się sól.
– Dosyć, już dosyć, dziękuję, wiatraczku – krzyczał marynarz.
– Zatrzymać go, zróbcie coś! – wołali inni.
Ale sól sypała się nadal. Było jej tak dużo, że zasypywała statek, który
zaczął tonąć.
– Wszyscy do szalup! – rozkazał zdenerwowany kapitan.
Zrozpaczeni marynarze patrzyli ze smutkiem, jak ich statek idzie
na dno. Kiedy chcieli się napić, spróbowali wody w Bałtyku i okazało
się, że jest bardzo słona. Wiatraczek wciąż unosił się na fali i sypał solą,
a morze było coraz bardziej słone.
5
Jurata, królowa Bałtyku
Dawno temu w głębinach Bałtyku żyła sobie piękna i dobra królowa
Jurata. Mieszkała w pałacu z bursztynu. Była opiekunką wszystkich
istot żyjących w morzu. Rządziła mądrze i sprawiedliwie.
Pewnego dnia ślimaki przyniosły jej niepokojącą wiadomość:
– Królowo, jakiś młody rybak zarzuca sieci w naszym morzu i łowi
ryby.
Królowa wybuchnęła strasznym gniewem.
– Tak nie można. Nie pozwolę, żeby ginęły ryby. Trzeba ukarać win-
nego – powiedziała wzburzona.
6
– Całkowicie się z tobą zgadzamy – odpowiedziały Syreny. – Oczarujemy
go swoim śpiewem, zwabimy w morską głębinę i utopimy – odrzekły
zgodnie.
Jurata wraz z Syrenkami wypłynęła w morze. Ich słodki śpiew
słychać było z daleka. Siedząc na brzegu morza, młody rybak Kuba
przygotowywał sieci do połowu.
„Któż tak pięknie śpiewa?” – zastanawiał się. Kiedy spojrzał w stronę
morza, ujrzał przepiękną dziewczynę. Był nią oczarowany. Na widok
młodzieńca Jurata zapomniała o jego winach. Przeszła jej cała złość, bo
zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia.
7
Skinęła berłem i przemówiła:
– Jestem Jurata, królowa Bałtyku. Przypłynęłam tu, żeby ukarać cię za
twoje przewinienia. Pokochałam cię jednak i przebaczę ci wszystko,
jeśli ty pokochasz mnie tak mocno, jak ja ciebie.
– Pani, i ja pokochałem cię całym sercem. Będę ci wierny do końca życia –
powiedział wzruszony Kuba.
– Będę tu przypływać co wieczór, żeby się z tobą spotykać – obiecała
Jurata.
Po tych słowach królewski orszak zniknął. Rybak długo wpatrywał się
w morze, ale nie zobaczył ani Juraty, ani Syren.
8
Od tego dnia Jurata codziennie spotykała się z rybakiem. Byli
bardzo szczęśliwi. Niestety, Peron, który był władcą burz, nie mógł
pogodzić się z tym, że królowa spotyka się z człowiekiem.
– Jurato, za karę giń razem ze swoim bursztynowym pałacem –
krzyknął wzburzony. Spienione fale roztrzaskały łódź Kuby, a jego
samego wir wciągnął na dno morza.
Kiedy dziś na Bałtyku szaleje sztorm, wicher roznosi jęki ryba-
ka, a fale wyrzucają na brzeg kawałki bursztynów, które są pozosta-
łością po pałacu pięknej Juraty.
9
Morze się pali
Działo się to dawno temu. Pewien kapitan żaglowca pływał po Bałtyku
i przewoził towary. Źle mu się wiodło, bo wiatry nie były dla niego po-
myślne. „Chyba mam pecha” – pomyślał.
Następnym razem po wypłynięciu w morze znów natrafił na prze-
ciwny wiatr. Krzyknął wtedy ze złością:
– Znowu ten głupi wiatr skacze jak oszalały! A niech go wszyscy diabli
wezmą!
Ledwie wymówił te słowa, a stanął przed nim diabeł Purt i zapytał:
– Czy mógłbym ci jakoś pomóc, kapitanie?
– Nie możesz mi pomóc, bo prześladuje mnie pech – odburknął zły
kapitan.
10
Pobierz darmowy fragment (pdf)