"Dziś po ciężkich boleściach ukończyłam Dulską. Co to jest? Nie wiem. Pisałam ją w gorączce po prostu, może to właśnie będzie coś doskonałego, a może nic nie warte"
- pisała w 1906 roku w liście do męża Gabriela Zapolska.
Czas pokazał, że rzadko która komedia zrobiła taką karierę na scenach polskich jak Moralność pani Dulskiej. Wystawiana wielokrotnie, obsadzana najlepszymi aktorami, ta tragifarsa kołtuńska, jak określiła ją w podtytule sama autorka, komedia zrodzona z nienawiści do kołtunerii, drobnomieszczaństwa, chciwości i obłudy - z lekkością pokonuje bariery czasu.
W momencie pisania Moralności autorka miała za sobą 25 lat doświadczenia w pracy literackiej i teatralnej, w dorobku ponad 400 pozycji, w tym: 28 dramatów, 16 powieści, 6 tomów nowel i opowiadań oraz artykuły, kroniki, reportaże, felietony i recenzje.
Satyryczna komedia obyczajowa zdobyła sobie trwałe powodzenie dzięki znakomitej kompozycji i świetnej charakterystyce postaci. Głównym problemem sztuki jest kryzys moralności mieszczańskiej na początku XX wieku, ukazany poprzez kompromitację kołtuństwa rodziny Dulskich, szczególnie postaci tytułowej, ograniczonej, obłudnej i egoistycznej właścicielki czynszowej kamienicy. Popularność komedii sprawiła, że dulszczyzna stała się powszechnie używanym synonimem kołtunerii moralno-obyczajowej, wstecznictwa i zakłamania drobnomieszczańskiej społeczności.
Darmowy fragment publikacji:
Gabriela Zapolska
Moralnoæ
Pani Dulskiej
Tragifarsa ko³tuñska
Osoby:
PANI DULSKA
PAN DULSKI
ZBYSZKO DULSKI
HESIA, MELA DULSKIE
JULIASIEWICZOWA Z DULSKICH
LOKATORKA
HANKA
TADRACHOWA
RZECZ DZIEJE SIĘ W MIEŚCIE
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
Akt pierwszy
— 3 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
Scena pierwsza
Scena przedstawia salon w burżuazyjnym domu. Dywany, meble solidne, na
ścianach w złoconych ramach premia i Bóg wie jakie obrazy. Rogi obfitości, sztuczne
landszaft haftowany za szkłem. Pomiędzy tym stara piękna serwantka
palmy,
mahoniowa i empirowy ekranik. Lampa z abażurem z bibuły, stoliki, a na nich
fotografie. Rolety pospuszczane, na scenie ciemno. Gdy zasłona się podnosi, zegar w
jadalni bije godzinę szóstą. W czasie pierwszych scen powoli rozwidnia się, wreszcie
rozwidnia się zupełnie, gdy story podniosą.
Chwilę scena pozostaje pusta. Słychać za kulisami człapanie pantofli. Z lewej
(sypialnia małżeńska) wchodzi Dulska w stroju niedbałym. Papiloty, z tyłu cienki
kosmyk, kaftanik biały wątpliwej czystości, halka włóczkowa krótka, poddarta na
brzuchu. Idzie mrucząc, świeca w ręku. Stawia świecę na stole, idzie do kuchni.
DULSKA
Kucharka! Hanka! wstawać!… (mruczenie w kuchni) Co? jeszcze czas? Księżniczki!
Nie z waszym nosem, a już wstałam… Cicho, kucharka, nie rezonować. Palić pod
kuchnią. Hanka! chodź palić w piecu w salonie. A żywo!… (idzie ku drzwiom na
prawo) Heśka! Mela! wstawać! lekcje przepowiedzieć, gamy do grania… prędzej…
nie gnić w łóżkach!…
Chwilę chodzi po scenie, mrucząc. Idzie do pierwszych drzwi na prawo, zagląda,
łamie ręce, wchodzi do pokoju ze świecą.
Scena druga
Dulska, Hanka.
Hanka bosa, spódnica ledwo zawiązana, koszula, kaftanik.narzucony, niesie smolaki
i trochę węgli. Przykuca przy piecu, rozpala, pociąga nosem, wzdycha. Wchodzi
Dulska, zła.
— 4 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
DULSKA
Jak palisz? jak palisz? skaranie boże z tym tłumokiem. Do krów, do krów, nie do
pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego,
ja ci pokażę (przykuca sama i pali w piecu) Ruszaj zbudzić panienki, a jak nie
zechcą wstać, to pościągaj kołdry.
Hanka idzie do pokoju dziewcząt, Dulska pali w piecu i dmucha, jaskrawy płomień
oświetla jej twarz tłustą i nalaną. Wraca Hanka.
Cóż panny? wstają?
HANKA
Pościągałam kołdry. Panna Hesia kopnęła mnie w brzucho.
DULSKA
Wielka afera, zgoi się do wesela.
Chwila milczenia.
HANKA
Proszę wielmożnej pani…
DULSKA
Widzisz, jak się w piecu pali…
HANKA
Proszę wielmożnej pani…
DULSKA
Ja o wszystkim myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu.
HANKA
całuje ją w rękę
Proszę wielmożnej pani! Ja chciałam prosić, że ja już od pierwszego pójdę sobie.
DULSKA
Co? Jak?
— 5 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HANKA
ciszej
Pójdę sobie.
DULSKA
Ani mi się waż. Ja za ciebie zapłaciłam w kantorze. Musisz dalej służyć. A to mi się
podoba.
HANKA
Ja dam na swoje miejsce.
DULSKA
Patrzcie ją, jak się odgryzła. Już jej się w głowie przewróciło. O! już miasto na nią
działa. Może na pannę służącą się śpieszy? co?
HANKA
Proszę wielmożnej pani, to… przez panicza.
DULSKA
A…
HANKA
Tak… ja nie chcę… bo to…
DULSKA
Znowu?
HANKA
Ciągle… a to to, a to tak, a ja przecież…
DULSKA
nie patrząc na nią
No dobrze, ja mu powiem.
— 6 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HANKA
Proszę wielmożnej pani, to na nic. Przecie wielmożna pani już nie raz, nie dwa
mówiła, że mówiła…
DULSKA
No – ale teraz to pomoże.
HANKA
Bo ksiądz mówił, żeby odejść.
DULSKA
Czy ty u księdza służysz, czy u mnie?
HANKA
Ale ja księdza muszę słuchać.
DULSKA
Idź po mleko i po bułki.
HANKA
Idę, proszę wielmożnej pani.
Wychodzi.
DULSKA
idzie ku drzwiom sypialni małżeńskiej
Felicjanie! Felicjanie! wstawaj!… spóźnisz się do biura! (idzie do drzwi sypialni
córek) Hesia! Mela! spóźnicie się na pensję…
GŁOS HESI
Mamuńciu, tak zimno! troszkę ciepłej wody…
DULSKA
Jeszcze czego! Hartujcie się… Felicjan! Wstajesz? Wiesz? ten błazen, twój syn, nie
wrócił jeszcze do domu! Co? nic nie mówisz? naturalnie! Ojciec toleruje. Niedaleko
padło jabłko od jabłoni. Ale jak będą dłużki małe – nie zapłacę.
— 7 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HANKA
uchyla drzwi od kuchni
Proszę wielmożnej pani, stróż przyszedł o meldunki tych państwa, co się
sprowadzili.
DULSKA
Idę! Hesia! Mela! Felicjan! A to śpiąca familia. No! no! z torbami poszlibyśmy, żeby
nie ja… (wchodząc do kuchni) Dlaczego stróż zostawia na dziedzińcu nową miotłę?
Deszcz leje…
Zamyka drzwi. Głos ginie.
Scena trzecia
Hesia, Mela
Hesia, Mela wybiegają ze swojego pokoju, krótkie spódniczki
jednakowe,
barchanowe kaftaniki, włosy rozpuszczone, biegną do pieca, przykucają przed
drzwiczkami.
HESIA
Chodź! chodź!
MELA
Nie ma jej?
HESIA
Nie ma, słyszysz przecież, jak myje głowę stróżowi. Ha! jak miło ogrzać się trochę.
MELA
No! nie pchaj się, ja także…
— 8 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HESIA
Czekaj, poprawię. A teraz daj grzebień, to cię uczeszę.
MELA
Daj spokój! Jak zobaczy, będzie krzyk.
HESIA
Niech krzyczy. Ja się nie boję.
MELA
Ale ja się boję. To tak nieprzyjemnie, jak ktoś głośno krzyczy.
HESIA
Bo ty jesteś sentymentalna. Ty się wdałaś w ojca. Lelum polelum…
MELA
Skąd ty wiesz, jaki jest ojciec? przecież ojciec nic nie mówi.
HESIA
E! już ja wiem. Zresztą masz jego nos.
MELA
To dziwne.
HESIA
czesze ją
Co?
MELA
Niby, że dziecko podobne do ojca albo do matki. Jak to się dzieje?
HESIA
A ja wiem! a ja wiem…
— 9 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
MELA
nieśmiało
Wiesz?… powiedz!
HESIA
Nie ma głupich, nie powiem, ale wiem.
MELA
Kto ci powiedział?
HESIA
Kucharka.
MELA
O! kiedy?
HESIA
Wczoraj, jak mama poszła do teatru, a nas nie wzięła, bo to niemoralna sztuka.
Poszłam do kuchni i tam Anna mi powiedziała! Och! Melu!… Och, Melu!
Tarza się po dywanie śmiejąc się.
MELA
Hesia! Ja myślę, że to grzech.
HESIA
Co?
MELA
Mówić z kucharką o takich rzeczach.
HESIA
Kiedy to prawda. Tak jest naprawdę.
MELA
Gdyby to mama wiedziała!
— 10 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HESIA
No to co? Krzyczałaby, ona wiecznie krzyczy.
MELA
po chwili
A mnie nie powiesz?
HESIA
Nie. Nie chcę cię brać na swe sumienie. Nie gorsz malutkich!…
Chwilę milczą. Hesia wstaje i na palcach idzie do sypialni Zbyszka, zagląda i wraca
do pieca, w pół drogi spotyka ją Mela, siadają. Hesia na fotelu, a Mela zaplata jej
włosy w warkocze.
No, zrób teraz ze mnie dziewczę z czarną kosą, spod wiejskiej strzechy.
MELA
To nie kręć się.
HESIA
Wiesz, Zbyszko znów poszedł na lumpkę.
MELA
Nie ma go?
HESIA
Nie ma. Coś bym ci powiedziała, ale przysięgnij się, że nikomu nie powiesz. Nachyl
się… Zbyszko lata za Hanką.
MELA
Po co?
HESIA
E… bo ty… co z tobą gadać!… No powiedz sama, czy można z tobą gadać?
MELA
No, bo mówisz, że lata…
— 11 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HESIA
No, lata czy zaczepia, czy kocha się, czy jak?
MELA
Och, Hesiu! Zbyszko?
HESIA
No co? Nie byłaś na Halce? Nie wiesz, jak to się dzieje? Panicz, no i „nieszczęsna
Halka gwałtem tu idzie…”
Śmieje się serdecznie.
MELA
Ale to na scenie… potem, to było wtedy, jak takie kontusze nosili, ale Zbyszko…
och, Hesiu!…
Wchodzi Hanka, klęka przy piecu.
HESIA
O, Hanka! Ja się jej zapytam. Zobaczysz, czy ja kłamię.
MELA
ze strachem
Hesiu, nie pytaj się, ja proszę!…
HESIA
Dlaczego? to swoja rzecz… Zresztą mama nie słyszy.
MELA
Hesiu, mnie czegoś przed Hanką wstyd.
Milczenie.
HESIA
cicho
No, to się nie będę pytać, ale ja widziałam wczoraj, jak on ją tu a tu szczypał.
— 12 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
MELA
A mówisz, że się w niej kocha.
HESIA
No… no właśnie.
MELA
Przecież, gdyby się w niej kochał, to by ją nie szczypał.
HESIA
Wiesz co – ciebie pod klosz… no, no!…
MELA
Za co, Hesiu, pod klosz?
HESIA
Za twoją głupotę!
(Chwila. Nagle:)
Ach! chciałabym wiedzieć, gdzie ten Zbyszko tak nocami chodzi?
MELA
Może do parku na spacer, teraz tak ładnie.
HESIA
Głupia jesteś!
(nagle do Hanki)
Hanka, nie wiesz ty, gdzie tak panowie po nocach chodzą?
HANKA
Skądże ja?…
HESIA
No, tak jak pan Zbyszko, do rana, prawie co dzień.
— 13 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HANKA
Ano musi gdzieści…
HESIA
Pytałam się go, mówił – na lumpkę, a kucharka śmiała się także i mówiłá, że to do
nocnych kawiarni. Ach, Boże, kiedy ja się już naprawdę czegoś porządnie dowiem!!
Kiedy ja już będę duża! Kiedy nie będzie przede mną tajemnic!
MELA
A ja tak wolę.
HESIA
Co?
MELA
Nie wiedzieć o niczym. To tak jakoś miło. Ja wolę nic nie wiedzieć.
HESIA
Tuman!
Scena czwarta
Też same, Dulska.
DULSKA
przez scenę jak huragan przelatuje
Czego wy tu? Co to? Ubierać się! Hanka, sprzątać! Mela, gamy! Felicjanie!…
Wpada do sypialni małżeńskiej.
— 14 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
HESIA
do Meli
Zostań jeszcze, już wicher przeleciał. „Felicjanie!”
MELA
Hesiu!…
HESIA
Co? rodzicielka! E… przesądy!
MELA
zgorszona
Hesiu, patrz, Hanka się śmieje.
HESIA
No to co? Niech się śmieje! Cóż to, ja nie mam własnego sądu?
(do Hanki)
Czego się śmiejesz, idiotko? Sprzątaj! Albo czekaj, byłaś kiedy w nocnej kawiarni?
HANKA
Hi! hi! Panienka też… Ja nawet nie wiem, gdzie to jest.
HESIA
Boś głupia. Kucharka była, jak była młoda. Mówi, że tam panowie siedzą, piją
likiery i że tam bardzo wesoło. Kucharka mówiła, że tam są młode, ładne panny i
że…
MELA
Cicho, Hesia! Jeszcze mama usłyszy.
Hanka wychodzi.
HESIA
Idź, idź! to nie dlatego, że mama, tylko że ty nie chcesz, żeby ci się w głowie
rozświetliło.
— 15 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
MELA
Mówiłam ci – wolę nie wiedzieć.
HESIA
Przed chwilą się sama pytałaś.
MELA
O co?
HESIA
O te… dzieci…
MELA
To co innego.
HESIA
Dlaczego?
MELA
Bo tamto o dzieciach to ciekawe, a to brzydkie.
HESIA
Wcale nie, to jeszcze ciekawsze.
MELA
Może być, ale mnie to zaraz potem smutno.
HESIA
O!… idzie lump!
— 16 —
Copyright by Netpress Digital Sp. z o.o.
www.nexto.pl
Scena pi¹ta
Hesia, Mela, Zbyszko. Zbyszko – kołnierz podniesiony, twarz zmięta, zmarznięty,
skrzywiony. Młode to, a już niemożliwe; choć chwilami coś w głębi źrenic się
przewija.
HESIA
Gdzie byłeś, gdzie byłeś?
ZBYSZKO
odsuwa ją laską
Poszła!
HESIA
Gdzie byłeś? Lumpowałeś się? Mój złoty, powiedz, powiedz… Ja nic nie powiem
mamie.
ZBYSZKO
Poszła!
HESIA
Ładnie się wyrażasz! Nie powiesz? A ja wiem! W nocnej kawiarni byłeś, likiery
piłeś, ładne panny były… tak ładnie śmierdzisz cygarami… u, u!… jak ja to lubię…
ZBYSZKO
Mówię ci, poszła!
MELA
Hesiu, daj spokój!
HESIA
Tak? To tak ze mną? Poczekaj, ja też dorosnę, ja też pójdę na lumpę, ja też będę
chodziła po kawiarniach i będę pić likiery… po nocnych kawiarniach, jak ty, jak ty!
Skacze przed nim na jednej nodze.
— 17 —
Pobierz darmowy fragment (pdf)