Darmowy fragment publikacji:
Opracowanie redakcyjne
Monumen Sp. z o.o.
Projekt okładki
Ewelina Zarosa
Skład i łamanie
Anna Szarko
Korekta
Ewa Wasilewska
Copyright© 2016 by Wydawnictwo Monumen
All rights reserved
ISBN 978-83-64789-83-0
Wydawnictwo Monumen
Os. Przemysława 16A/6
61-064 Poznań
www.miesiecznikegzorcysta.pl
Zamówienia
Księgarnia ludzi wolnych
tel. 22 266 80 20
sklep@miesiecznikegzorcysta.pl
www.monumen.pl
Druk i oprawa
Edit
Spis treści
Do Czytelnika . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
Zasada pobożności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10
O wewnętrznej zasadzie pobożności . . . . . . . . . . . . 17
O różnych doświadczeniach życia duchowego . . . . . 42
Modlitwa w oschłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
Kilka uwag o wyborze spowiednika . . . . . . . . . . . . . 56
O praktyce pobożności wśród świata . . . . . . . . . . . . 60
Po czym poznać możemy nasz postęp duchowy . . . . 78
O fałszywej pobożności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85
Jaka pokuta kogo obowiązuje? . . . . . . . . . . . . . . . 115
O dystrakcji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126
Pobożność w praktyce nabożeństw . . . . . . . . . . . . 135
Rachunek sumienia z fałszywej pobożności . . . . . . 150
Do Czytelnika
«Wy jesteście przyjaciele moi,
jeśli czynić będziecie co wam rozkazuję.»
(J 15, 13).
K reśląc te kartki, nie było zadaniem naszem
napisać wyczerpującego traktatu o pobożności, któ-
rych w języku polskim posiadamy – Bogu dzięki –
kilka dość wyczerpujących; nie o stworzenie nowej
całości nam tu chodziło, ale tylko o rozświetlenie
niektórych kwestii, które najopaczniej przez wielu
bywają pojmowane; aktualna potrzeba wywołała
napisanie tej książki.
Przez wzgląd na potrzebę wielu dusz, garnących
się do Boga, usiłowaliśmy nade wszystko zwrócić
uwagę czytelnika na samą istotę pobożności, na jej
stronę życiową, praktyczną, z pominięciem wielu
kwestii, o których nasze dzieła ascetyczne mówią
dobrze, pięknie i wyczerpująco.
Uwydatniając pobożność jako życie prowadzone
po Bożemu, usilnie staraliśmy się dowieść, że jest to
nade wszystko życie nadprzyrodzone, wewnętrzne,
którego istotą i treścią jest pełnienie woli Bożej,
— 8 —
życie zasadzające się na walce z namiętnościami
i naśladowaniu Jezusa Chrystusa; ten pogląd,
zdaniem naszem, stawiając od razu pobożność na
gruncie czynu i ofiary, najpewniej uchronić nas
może od zboczeń wybujałego a niepokierowanego
uczucia, owszem – w rozświetleniu tej drogi uwa-
żaliśmy lek zbawienny przeciw niebezpieczeństwu
fałszywej dewocji. Zresztą, pomnąc, że z natury je-
steśmy silnie nachylonymi ku stronie uczucia i jego
zewnętrznym objawom, sądziliśmy, że silnym na-
gięciem w stronę przeciwną – to jest uwydatniając
ważność oświecenia rozumu i wykształcenia woli –
zrównoważymy naturalną skłonność naszą, i sta-
niemy na prostej drodze dobrze pojętej pobożności.
Zastanawialiśmy się następnie nad praktyką
pobożności wśród świata, odpowiadając w miarę
naszej umiejętności na zarzut powszechnie czy-
niony, jakoby w stosunkach życia towarzyskiego
pobożnym być nie było można.
Staraliśmy się następnie uwydatnić, w pięknych
a dosłownych cytatach z pism ks. Morawskiego
i ks. Biskupa Gay, czym są nabożeństwa w kościele
katolickim i w jaki sposób one powinny być prak-
tykowane w duchu Świętego Kościoła. Zakończy-
liśmy uwagi nasze pocieszającym obrazem króle-
stwa Chrystusowego, którego osiągnięcie jest metą,
a zarazem nagrodą naszego życia religijnego, aby
pamięć o tym błogosławionym królestwie zachęciła
tych, którzy by zrażeni ciężkością drogi już zamie-
rzali pierzchać spod chorągwi Chrystusa Pana.
Ośmieliliśmy się też wtrącić parę uwag o fałszywej
pobożności. Drażliwa to kwestia – toteż z pewnym
wahaniem wzięliśmy się do niej – wszelako, chociaż
— 9 —
z jednej strony miłość chrześcijańska nakazywała
nam w tej mierze milczenie, przecież wzgląd na
dobro sprawy Pańskiej przeważył i ośmielił ku mó-
wieniu, a to bynajmniej nie w myśli ostrej krytyki
lub ośmieszenia, lecz w celu oświecenia jednych,
drugich zaś nauczenia, aby ludzie, widmem poboż-
ności źle praktykowanej, nie zrażali się i nie od-
stręczali od religii.
Dałby Bóg, aby usiłowania nasze w tej mierze
pożądany skutek odniosły.
Zasada pobożności
«A Pan stworzył wszystko,
a pobożnie żyjącym dał mądrość.»
(Syr. 43, 33).
Dziwnie ludzie są ciemni, nawet z liczby na-
joświeceńszych
i wykształconych, gdy chodzi
o jaką kwestię duchową, duszy i sprawy zbawienia
dotyczącą. Osobliwą ciemnotę zdradzają ludzie
światowi, w zrozumieniu i określeniu pobożności
katolickiej aż smutek ogarnia słuchać ich mowy
w tych kwestiach.
Sądzą zazwyczaj, że pobożność polega na speł-
nianiu licznych praktyk religijnych, na przesiady-
waniu w kościołach, na odmawianiu długich mo-
dlitw, na postach i dalekich pielgrzymkach.
Sądzą, że pobożność właściwą jest i dostępną
tylko zakonnikom i zakonnicom, a przynajmniej
osobom nie mającym obowiązków lub będącym
w podeszłym wieku... że jest pewną słabością sto-
sowną dla płci słabszej lub nieoświeconego ludu...
wreszcie dla księży – jakoby z urzędu im niezbędną.
Sądzą, że pobożność jest sposobem spędzenia
— 11 —
czasu dla tych, którzy nic nie mają do roboty, i że
na to, aby być pobożnym, potrzeba wyjątko wego
położenia, swobody, usposobienia i t. p.
Sądzą też ludzie, że właściwością pobożności
są ustawiczne interesy i krętaniny z kościoła do
zakrystii, przedłużane spowiedzią przesiady-
wanie u księży, a przy tym – nudne moralizowanie
wszystkich. I jakżeby tacy pobożni nie mieli być
jednostronnymi, ciasnymi w poglądach, nieprzy-
jaciółmi oświaty, pracy i postępu – fanatykami
wreszcie!... jakżeby nie mieli być nudnymi a nawet
nieznośnymi w pożyciu?
Wyrazy «bigot i dewotka» określające po świato-
wemu osoby pobożne, wyobrażają wszystkie wyżej
wymienione cechy – w tych krótkich wyrazach
mieszcząc całą ich karykaturę. Tak ludzie sądzą,
a na podstawie tych sądów czują się w zupełności
upoważnieni do nienawidzenia pobożności, a przy-
najmniej do stronienia od niej. A jednak, jakże się
oni mylą i jak bardzo powierzchownymi są ich sądy
w tym względzie! Bo czymże jest pobożność w istocie?
Sam wyraz «pobożność» mieści w sobie zna-
czenie doskonale odpowiadające w naszej pol-
skiej mowie swojej etymologii. Być pobożnym,
znaczy tyle co «żyć po Bożemu». Pobożność jest to
więc życie prowadzone według myśli i woli Bożej,
są to przykazania Boże spełnione, jest to zasada
Chrystusowa w czyn wprowadzona, jest to duch
Chrystusa wszystkie sprawy człowieka ożywia-
jący. I tym się różni pobożność od religijności, że
przez religijność wypełniamy ściśle przykazania,
jako sługa spełniający pańskie rozkazy z obawą
i uszanowaniem, przez pobożność zaś wypełniamy
— 12 —
przykazania z miłością, a przeto z pewną rączością,
jako syn miłujący, który zna wolę ojca i wykonuje
ją z pośpiechem.
«Wy jesteście przyjaciele moi» mówi Zbawiciel
do Apostołów, a w ich osobie do nas wszystkich –
«jeśli czynić będziecie co wam rozkazuję. Już nie
będę was zwał sługami, bo sługa nie wie co czyni
Pan jego, lecz was nazwałem przyjaciółmi, bo
wszystko com słyszał od Ojca, oznajmiłem wam»
(J 15, 14–15).
Prawdziwa pobożność zasadza się więc na
czynie z wiary i miłości płynącym – istota jej cał-
kowicie wewnętrzna; z wewnątrz uwydatnia się na
zewnątrz, przenika nie tylko wszystkie czyny czło-
wieka, jak woda gąbkę przesiąka, ale nadto i za-
sadę tych czynów, jest ich motorem ukrytym, sprę-
żyną i siłą. Jest to królo wanie Chrystusa w duszy,
na zewnątrz się odzwierciedlające.
Pobożność nie stanowi odrębnego stanu, jak
to wielu sądzi, ale stosuje się do każdego, każdy
uszlachetniając i czyniąc go zasługującym na
żywot wieczny.
W każdym przeto stanie, na każdym stanowisku
i przy każdym obowiązku pobożnym być można
i trzeba, każdy obowiązek według myśli Bożej speł-
niać, bo nie ma tak dalece pochłaniającej pracy,
która by nam przeszkodzić mogła w miłowaniu
Boga, a na czynnej miłości Bożej cała pobożność
zawisła, jak to już wyżej zauważyliśmy.
Święty Paweł wymownie nas tej prawdy uczy:
«I któż mnie odłączy – woła on – od miłości Chry-
stusowej? Utrapienia, czy ucisk, czy głód, czy na-
gość, czy niebezpieczeństwo, czy prześladowanie,
— 13 —
czy miecz? nic nie zdoła mnie odłączyć od miłości
Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie Panu na-
szym» (Rz 8, 35–39). A w innym miejscu pisze: «Cho-
ciaż tedy jecie, choć pijecie, choć co innego czynicie,
wszystko ku chwale Bożej czyńcie» (1 Kor 10, 31).
Jeśliby córka bardzo swą matkę kochająca, a od
niej oddalona, cały dzień ciężką była zajęta pracą,
czy jej ta praca przeszkodzi serdecznie matkę mi-
łować i dla niej pracować? Nie ciągle wprawdzie
będzie ona o niej myślała, ale od czasu do czasu
wspomni na nią, westchnie, zatęskni, i pocieszy
się tą myślą, że chociaż matki nie widzi, dla niej
jednak wszystkie trudy ponosi.
Podobny stosunek zachodzi pomiędzy duszą po-
bożną a Bogiem. Prawdziwie pobożnym być może
tedy rolnik, rzemieślnik, żołnierz, bankier, młoda
panienka, mężatka, a nawet osoba śród świata
żyjąca, byle się obyczajów i zasad świata strzegła.
A na dowód tego, że w każdym stanie pobożnym być
można, Kościół nam przedstawia cały poczet świę-
tych, którzy w najróżniejszych stanach i rodzajach
prac dostąpili wysokiego stopnia uświętobliwienia.
Mówiliśmy wyżej, że pobożność jest to życie
prowadzone po Bożemu; otóż życie takowe jest
nade wszystko życiem uregulowanym, uporządko-
wanym, w którym każdy obowiązek znajduje odpo-
wiednie miejsce, w którym wreszcie według zale-
cenia Chrystusowego «oddaje się Bogu co Bożego,
a cesarzowi co cesarskiego», to znaczy – w którym
człowiek wiernie spełnia swe powinności względem
Stwórcy: czci, miłości i posłuszeństwa, a względem
bliźnich miłości i sprawiedliwości. Praktyki zaś po-
bożne – które ludzie mylnie biorą za samą istotę
— 14 —
pobożności – są tylko sposobem utrzymania w czło-
wieku życia nadprzyrodzonego, pomocą w postępie
ku doskonałości. Porównać by je można do prawi-
dłowego oddychania, które aczkolwiek istoty życia
nie stanowi, niezbędnym jest jednak sposobem
utrzy mania przy życiu organizmu człowieka. Stąd
wynika, że praktyki pobożne o tyle tylko są dobre,
o ile podtrzymują w duszy życie wiary – szkodliwe
zaś stają się od chwili, w której człowiek odwra-
cając się od swego celu istotnego, jakim jest speł-
nienie woli Bożej, wykonywałby praktyki pobożne
dla przyjemności, jaką w nich znajduje, lub uwa-
żałby je za cel swego życia.
Modlitwa, sakramenty – niezaprzeczenie są oso-
bliwym środkiem naszego z Bogiem stosunku, są
kanałem, jakim łaski Boże na nas spływają, za-
sileniem duszy, istotą Prawdy, Dobra, i Piękna...
Bractwa1, przez Kościół wiernym zalecone, są
uregulowaniem niektórych pobożnych praktyk,
oraz łącznej pracy duchowej, w celu większego po-
stępu w cnocie, dłuższe zaś przebywanie na modli-
twie w kościele lub domu, bywa często wynikiem
gorętszej ku Bogu miłości, jednak ani modlitwa
przedłużona, ani częstsze przystępowanie do sa-
kramentów – ani też zapisywanie się do licznych
bractw, treści pobożności nie stanowi. Bo czyż mogę
się nazywać pobożnym, to znaczy według woli Bożej
postępującym, jeśli dla błogiego rozczulenia, któ-
rego na modlitwie doznaję, przedłużam ją kosztem
1 Na początku dwudziestego wieku, kiedy powstał tekst,
bractwami nazywano wspólnoty religijne np. Bractwo
Dobrej Śmierci, Bractwo Różańcowe, Bractwo Najświęt-
szego Sakramentu.
Pobierz darmowy fragment (pdf)