Darmowy fragment publikacji:
ISBN 97883-242-1073-2
KATLODYN
DUMA PIERWSZA
T r e (cid:156) (cid:230): Kiedy Fingal by‡ jeszcze bardzo m‡ody, odby‡ pod-
r(cid:243)¿ na wyspy Orkady i zosta‡ przez wichurŒ zapŒdzony do pew-
nej zatoki w Skandynawii, niedaleko stolicy Starna, kr(cid:243)la Lo-
chlinu. Starn zaprasza Fingala na ucztŒ. Fingal odrzuca za-
proszenie, bo nie wierzy Starnowi, pamiŒtaj„c, ¿e niegdy(cid:156) nie
dotrzyma‡ on praw go(cid:156)cinno(cid:156)ci. Starn zbiera swoje zastŒpy,
Fingal postanawia siŒ broni(cid:230). Gdy noc zapada, Dutmarun ra-
dzi Fingalowi dawa(cid:230) baczenie na ruchy nieprzyjaciela. Sam
Fingal idzie na zwiady. Zbli¿a siŒ do nieprzyjaciela i trafem
przychodzi do jaskini w Turtorze, gdzie Starn uwiŒzi‡ Kon-
ban-karglŒ, c(cid:243)rkŒ s„siedniego ksiŒcia. Historia branki jest nie-
zupe‡na, gdy¿ ta czŒ(cid:156)(cid:230) orygina‡u zaginŒ‡a. Fingal przychodzi
na miejsce mod‡(cid:243)w i spotyka tam Starna i jego syna Swarana,
kt(cid:243)rzy prosili ducha krainy Lodyna o proroctwo, jaki bŒdzie
wynik wojny. Walka Fingala i Swarana. Duma pierwsza koæ-
czy siŒ opisem chmurnych sal Katlodyna, istoty uwa¿anej za
Odyna Skandynawii.
O ty! opowie(cid:156)ci z lat minionych!
Dlaczego, niewidzialny wŒdrowcze! kt(cid:243)ry przyginasz
oset nad brzegami Lory, dlaczego powiewie doliny, od-
bieg‡e(cid:156) od mojego ucha? Nie s‡yszŒ ani szumu dalekie-
go strumienia! ani d(cid:159)wiŒku arfy od ska‡y! Przyb„d(cid:159),
Malwino, ‡owczyni Luty, wr(cid:243)(cid:230) bardowi jego duszŒ. Wi-
dzŒ jeziorzysty Lochlin, czarn„ burzliw„ zatokŒ Utor-
nu, gdzie Fingal z morza, z szumu wiatr(cid:243)w, na brzeg
wyszed‡. Niewielu jest bohater(cid:243)w z Morwenu w niezna-
jomym kraju!
Starn wys‡a‡ mieszkaæca krŒgu Lodyna z wezwaniem
Fingala na ucztŒ. Ale kr(cid:243)l przypomnia‡ sobie przesz‡o(cid:156)(cid:230)
i wezbra‡a w nim w(cid:156)ciek‡o(cid:156)(cid:230). (cid:132)Nie p(cid:243)jdzie Fingal pa-
5
trzy(cid:230) na omszone wie¿e Gormalu, ani na Starna. Nad
Starna srog„ dusz„ kr„¿y (cid:156)mier(cid:230), jak cienie! Albo¿ to ja
zapomnia‡em o promieniu (cid:156)wiat‡a, o bia‡orŒkiej c(cid:243)rze
kr(cid:243)l(cid:243)w? Odejd(cid:159), synu Lodyna. S‡owa twoje s„ dla Fin-
gala wiatrem; wiatrem s„, kt(cid:243)ry w jesiennym pomroku,
ju¿ tu, ju¿ tam, toczy po dolinie osty!
Dutmarunie, ramiŒ (cid:156)mierci! Kromaglasie, rycerzu
z ¿elazn„ tarcz„! Strutmorze, mieszkaæcu skrzyde‡ boju!
Kormarze, kt(cid:243)rego okrŒt przemyka siŒ po morzach swo-
bodnie, jak szlak meteoru po ciemnop‡ynnych ob‡okach!
Powstaæcie, otoczcie mnie w nieznajomym kraju, syno-
wie bohater(cid:243)w! Niech ka¿dy pojrzy ku swojej tarczy, jak
Trenmor, pan wojny. «Znijd(cid:159) do mnie (cid:150) tak mawia‡ Tren-
mor (cid:150) ty, co mieszkasz miŒdzy arfami! Odeprzyj ten stru-
mieæ, albo obr(cid:243)(cid:230) siŒ w ziemi w proch wraz ze mn„»(cid:148).
I otoczyli kr(cid:243)la pe‡ni gniewu. Nie pad‡o ani jedno s‡o-
wo, ujŒli oszczepy. Ka¿da dusza w sobie siŒ zamknŒ‡a.
Na koniec z nag‡a podni(cid:243)s‡ siŒ ‡oskot ich d(cid:159)wiŒcznych
puklerzy. Ka¿dy wst„pi‡ na sw(cid:243)j pag(cid:243)rek w(cid:156)r(cid:243)d nocy:
stanŒli pojedynczo i posŒpnie. Czasami wznosi‡ siŒ
d(cid:159)wiŒk ich pie(cid:156)ni ponad hucz„cym wiatrem!
Nad nimi wsta‡ pe‡ny ksiŒ¿yc!
Przyszed‡ wysoki Dutmarun w zbroi, ze skalistej Kro-
my, dzielny ‡owca dzik(cid:243)w! Przebywa‡ fale w czarnej ‡odzi,
kiedy siŒ budzi‡y lasy Krumtormu. Ja(cid:156)nia‡ na polowa-
niu miŒdzy wrogami. Dutmarunie, ty nie zazna‡e(cid:156) trwogi!
(cid:132)Synu (cid:156)mia‡ego Kamali! (cid:150) przem(cid:243)wi‡ (cid:150) czy mam pu-
(cid:156)ci(cid:230) siŒ naprz(cid:243)d noc„? Czy mam popatrze(cid:230) ponad moj„
tarcz„ na ich b‡yszcz„ce wojsko? Starn, kr(cid:243)l jezior,
i Swaran, nieprzyjaciel obcych, s„ przede mn„. Nieda-
remne s„ ich s‡owa przy g‡azie potŒgi Lodyna. Je(cid:156)li nie
wr(cid:243)ci Dutmarun, to ma‡¿onka jego samotna bŒdzie w do-
mostwie, na r(cid:243)wninie Kratmokraulu, gdzie siŒ spoty-
kaj„ dwa hucz„ce strumienie. Doko‡a s„ wzg(cid:243)rza z la-
sami pe‡nymi echa, a w pobli¿u toczy swe fale ocean.
M(cid:243)j syn, m‡ody p(cid:243)l wŒdrowiec, przypatruje siŒ wrza-
skliwym morskim ptakom. Daj Kandonowi tŒ g‡owŒ
dzika i opowiedz mu o rado(cid:156)ci jego ojca, kiedy ten szcze-
6
ciniasty si‡acz Utornu zwin„‡ siŒ na jego podniesionym
oszczepie. Powiedz mu o moich czynach na wojnie! Po-
wiedz, gdzie jego ojciec poleg‡!(cid:148)
(cid:132)Pomny na moich ojc(cid:243)w (cid:150) rzecze Fingal (cid:150) przeby‡em
to morze. Dni, kiedy oni ¿yli, by‡y czasami niebezpie-
czeæstw; a chocia¿ by‡em jeszcze w m‡odzieæczych kŒ-
dziorach, nie ogarnia‡ mnie smutkiem widok wroga.
Wodzu Kratmokraulu, to pole nocy do mnie nale¿y(cid:148).
Fingal rzuci‡ siŒ naprz(cid:243)d we wszystkiej zbroi, przeska-
kuj„c daleko przez strumieæ Turtoru, kt(cid:243)ry s‡a‡ ponury
pomruk (cid:156)r(cid:243)d nocy po mglistej dolinie Gormalu. Pro-
mieæ ksiŒ¿yca b‡yska‡ na skale, a na niej sta‡a dostojna
posta(cid:230) (cid:150) posta(cid:230) z rozwianymi kŒdziorami, podobna do
bia‡opiersich dziewic Lochlinu. Niepewne s„ i drobne
jej kroki. Podaje wiatrom pie(cid:156)æ urywan„. Chwilami
wznosi bia‡e ramiona, bo ¿al mieszka w jej duszy.
(cid:132)Torkultornie, o sŒdziwych kŒdziorach! (cid:150) m(cid:243)wi‡a (cid:150)
gdzie¿ teraz nad Lalenem twoje kroki? Poleg‡e(cid:156) przy
czarnym strumieniu, o ojcze Konban-kargli! WidzŒ ciŒ
jednak, o wodzu Lalenu, unosz„cego siŒ obok sali Lo-
dyna, kiedy noc ciemnoszata rozlewa siŒ po niebie. Cza-
sem swoj„ tarcz„ zas‡aniasz ksiŒ¿yc. Widzia‡am j„, jak
(cid:230)mi‡a siŒ na niebie. Roz¿arzasz swoje w‡osy w meteory
i ¿eglujesz noc„. Czemu¿ jestem zapomniana w tej ja-
skini, o kr(cid:243)lu krainy kud‡atych dzik(cid:243)w? Spojrzyj z sali
Lodyna na twoj„ samotn„ c(cid:243)rkŒ!(cid:148)
(cid:132)Kto jeste(cid:156), g‡osie nocy?(cid:148), rzek‡ Fingal.
Odwr(cid:243)ci‡a siŒ ze dr¿eniem.
(cid:132)Kto jeste(cid:156) w swoim zasŒpieniu?(cid:148)
Skry‡a siŒ w jaskini.
Kr(cid:243)l zerwa‡ rzemieæ z jej rŒki. O jej ojc(cid:243)w zapyta‡.
(cid:132)Torkultorn (cid:150) m(cid:243)wi‡a (cid:150) mieszka‡ niegdy(cid:156) nad pienistym
strumieniem Lalenu; mieszka‡, ale teraz w sali Lodyna
potrz„sa d(cid:159)wiŒczn„ konch„. Walczy‡ w boju ze Starnem
z Lochlinu; d‡ugo siŒ bili ciemnoocy kr(cid:243)lowie. Na ko-
niec m(cid:243)j ojciec leg‡, b‡Œkitnotarczy Torkultorn we krwi
swojej!
7
Przy skale, nad strumieniem Lalenu, przeszy‡am
skoczn„ ‡aniŒ. Bia‡ymi rŒkami zebra‡am w strumieniach
wiatru swoje w‡osy. Us‡ysza‡am wrzawŒ. Podnios‡am
oczy. Mocno wezbra‡a moja pier(cid:156) ‡agodna, po(cid:156)pieszy-
‡am nad Lalen powita(cid:230) ciebie, Torkultornie.
By‡ to Starn, kr(cid:243)l gro(cid:159)ny! Obwi(cid:243)d‡ mnie pa‡aj„cym
okiem mi‡o(cid:156)ci. PosŒpnie zmarszczy‡o siŒ jego czo‡o nad
krzywym u(cid:156)miechem. «Gdzie jest m(cid:243)j ojciec? (cid:150) zapyta-
‡am (cid:150) gdzie mocarz wojny?» (cid:150) «Sama zosta‡a(cid:156) miŒdzy
wrogami, c(cid:243)rko Torkultorna!» Wzi„‡ mnie za rŒkŒ. Pod-
ni(cid:243)s‡ ¿agiel. Przywi(cid:243)d‡ zasmucon„ do tej jaskini.
Przychodzi czasem, niby mg‡a gŒsta. Pokazuje mi tar-
czŒ mojego ojca. Lecz czŒsto z daleka, przed jaskini„,
przemyka siŒ promieæ m‡odo(cid:156)ci. Syn Starna jawi siŒ
moim oczom. Mieszka on samotnie w mojej duszy(cid:148).
(cid:132)Dziewico z Lalenu (cid:150) rzek‡ Fingal (cid:150) bia‡oramienna c(cid:243)ro
smutku! chmura pokryta prŒgami ognia przetacza siŒ
nad twoj„ dusz„. Nie pogl„daj ku ciemnoszatemu ksiŒ-
¿ycowi, ani ku meteorom nieba. Otacza ciŒ moja
b‡yszcz„ca stal, postrach twoich wrog(cid:243)w! Nie jest to stal
s‡abego mŒ¿a, ani takiego, co ma czarn„ duszŒ! Nie ma
uwiŒzionych dziewic w naszych jaskiniach nad strumie-
niem. Nie wyci„gaj„ bia‡ych r„k w samotno(cid:156)ci. PiŒkne
w kŒdziorach swoich, nachylaj„ siŒ nad ariami Selmy.
Ich (cid:156)piew nie rozlega siŒ po dzikim pustkowiu. Roz-
rzewniaj„ nas te rozkoszne d(cid:159)wiŒki(cid:148).
Fingal posun„‡ swoje kroki jeszcze dalej, g‡Œboko
w ‡onie nocy, a¿ tam, gdzie drzewa Lodyna dr¿„ w pory-
wach wichr(cid:243)w. Stoj„ tam trzy g‡azy z omszonymi g‡o-
wami: strumieæ pieni siŒ w swym ‡o¿u i gro(cid:159)nie ciem-
noszkar‡atny ob‡ok Lodyna roztacza siŒ doko‡a. Z wy-
soka, ze szczytu ob‡oku, jaki(cid:156) duch spoziera, na p(cid:243)‡
utworzony z mrocznego oparu. Wznosi niekiedy sw(cid:243)j
g‡os (cid:156)r(cid:243)d huku strumienia. Przy nim, schyleni obok
uschniŒtego drzewa,dwaj rycerze przyjmowali jego s‡o-
wa: Swaran znad jezior i Starn, wr(cid:243)g obcych. Ponuro
wspierali siŒ na ciemnych tarczach (cid:150) ich oszczepy wy-
8
tkniŒte by‡y w noc. Podmuch ciemno(cid:156)ci przenikliwie
szumia‡ w rozwianej brodzie Starna.
Us‡yszeli st„panie Fingala. Unie(cid:156)li siŒ wojownicy
w swoich zbrojach. (cid:132)Swaranie! (cid:150) rzek‡ Starn w swojej
pysze (cid:150) powal tego wŒdrowca. We(cid:159) ojcowsk„ tarczŒ.
Jest ona ska‡„ w boju(cid:148). Swaran cisn„‡ b‡yszcz„cym
oszczepem. Utkwi‡ w drzewie Lodyna. Wtedy wrogowie
wyst„pili z mieczami. Wymieniali ciŒcia ‡oskotnej stali.
Brzeszczot Luny przeci„‡ rzemienie Swaranowej tarczy.
Upad‡a, tocz„c siŒ po ziemi. Zlecia‡ roz‡upany szyszak;
Fingal wstrzyma‡ uniesion„ stal. Rozjad‡y, rozbrojony,
stan„‡ Swaran. W milczeniu potoczy‡ okiem; rzuci‡
miecz o ziemiŒ. Z wolna przeszed‡ strumieæ w poszu-
mie wiatru.
Nie by‡ Swaran niepostrze¿ony od ojca. Starn odwr(cid:243)ci‡
siŒ z gniewem. Zmarszczy‡y siŒ posŒpnie jego kosmate
brwi nad wezbran„ w(cid:156)ciek‡o(cid:156)ci„. Uderzy‡ oszczepem
w drzewo Lodyna. Wzni(cid:243)s‡ nutŒ pie(cid:156)ni. Przyszli do lo-
chliæskiego wojska, ka¿dy swoj„ mroczn„ (cid:156)cie¿k„, niby
dwa strumienie okryte pian„, rw„ce z dw(cid:243)ch d¿d¿ystych
dolin!
Fingal powr(cid:243)ci‡ na r(cid:243)wninŒ Turtoru. PiŒknie obudzi‡
siŒ promieæ wschodu i zaja(cid:156)nia‡ na ‡upie lochliæskim
w rŒku kr(cid:243)la. Wysz‡a z jaskini w swojej krasie c(cid:243)rka
Torkultorna. Zbiera‡a po wietrze swoje kŒdziory. Zanu-
ci‡a pie(cid:156)æ dzik„, pie(cid:156)æ Lalenu konch, gdzie niegdy(cid:156) oj-
ciec jej mieszka‡. Spostrzeg‡a skrwawion„ tarczŒ Star-
na. OcknŒ‡a siŒ rado(cid:156)(cid:230) (cid:156)wiat‡em na jej obliczu. Spo-
strzeg‡a roz‡upany he‡m Swarana. ZasŒpiona, cofnŒ‡a
siŒ od kr(cid:243)la. (cid:132)Czy poleg‡e(cid:156) przy swoich stu strumie-
niach, o ukochany posŒpnej dziewicy!(cid:148)
O, Utorno, kt(cid:243)ry wznosisz, nad wodami! po czyjej
stronie s„ meteory nocy! WidzŒ, jak chmurny ksiŒ¿yc
zapada za twoje rozg‡o(cid:156)ne lasy! Na twoim szczycie miesz-
ka mglisty Lodyn, tam jest dom mŒ¿nych duch(cid:243)w. W g‡Œ-
bi chmurnej sali chyli siŒ ku przodowi Katlodyn, pan
miecz(cid:243)w. W(cid:156)r(cid:243)d faluj„cej mg‡y jego posta(cid:230) zaledwie
przeziera. Jego prawica spoczywa na tarczy. W lewicy
9
unosi p(cid:243)‡widoczn„ konchŒ. Sklepienie jego gro(cid:159)nej sali
znaczone jest nocnymi ogniami!
Oto zbli¿a siŒ r(cid:243)d Katlodyna, szereg bezkszta‡tnych
postaci. Katlodyn podaje d(cid:159)wiŒczn„ konchŒ tym, kt(cid:243)-
rzy zaja(cid:156)nieli w boju. Ale wznosi ciemnym krŒgiem sw„
tarczŒ pomiŒdzy sob„ a s‡abymi. Dla s‡abych w boju
jest niszcz„cym meteorem.
(cid:140)wietna, jak tŒcza nad strumieniem, przyby‡a bia‡o-
piersia dziewica Lalenu.
DUMA DRUGA
T r e (cid:156) (cid:230): Poranek. Fingal powraca do obozu i zdaje Dutma-
runowi dow(cid:243)dztwo. Dutmarun atakuje nieprzyjaciela i wy-
pŒdza go za strumieæ Turtoru. Fingal odwo‡uje swoich i chwali
Dutmaruna za jego zwyciŒstwo, Dutmarun jednak zosta‡
(cid:156)miertelnie raniony i nazajutrz umiera. Ku czci zmar‡ego bard
Ullin opiewa przygodŒ Kolgorma i Strinadony i na tym koæczy
siŒ ta duma.
(cid:132)Gdzie jeste(cid:156), synu kr(cid:243)lewski? (cid:150) rzek‡ czarnow‡osy
Dutmarun. (cid:150) Gdzie¿ upad‡e(cid:156), m‡ody promieniu Selmy?
Nie powraca on z ‡ona nocy! Poranek rozci„ga siŒ nad
Utornem. Nad wzg(cid:243)rzem, we mg‡ach jego s‡oæce. Wojow-
nicy, podnie(cid:156)cie tarcze przed moim obliczem. Fingal nie
mo¿e upa(cid:156)(cid:230), jak ogieæ z nieba, kt(cid:243)rego (cid:156)ladu na ziemi
nie wida(cid:230). (cid:150) Ale ot(cid:243)¿ przybywa, jak orze‡ spod skrzyd‡a
porywistych wichr(cid:243)w! W jego rŒce s„ ‡upy wziŒte na
nieprzyjacielu. Kr(cid:243)lu Selmy, smuci‡y siŒ nasze dusze!(cid:148)
(cid:132)Nieprzyjaciele s„ niedaleko, o Dutmarunie. Nad-
chodz„ jak fale we mgle, kiedy ich zapienione szczyty
wychyn„ siŒ czasem z niskop‡yn„cej mg‡y. WŒdrowiec
cofa siŒ w drodze, nie wie dok„d ucieka(cid:230). My nie dr¿„cy
wŒdrowcy! (cid:150) Synowie bohater(cid:243)w, dob„d(cid:159)cie orŒ¿a! Czy
Fingal ma sw(cid:243)j miecz podnie(cid:156)(cid:230), czy kt(cid:243)ry(cid:156) z wojowni-
k(cid:243)w bŒdzie dowodzi‡?(cid:148)
(cid:132)Czyny przesz‡o(cid:156)ci (cid:150) rzecze Dutmarun (cid:150) s„ niby
(cid:156)cie¿ki dla naszych oczu, o Fingalu! Widzimy jeszcze
10
szerokotarczego Trenmora za jego zmierzchaj„cych lat.
Dusza tego kr(cid:243)la nie by‡a w„t‡a, ani ¿aden nad ni„ czar-
ny uczynek nie zaci„¿y‡. Znad swoich stu strumieni
przyby‡y zastŒpy do zielonej Kolglankrony. Przed nimi
szli ich wodzowie, a ka¿dy chcia‡ dowodzi(cid:230) na wojnie.
CzŒsto wymyka‡y siŒ do po‡owy ich miecze. Gniewnie
toczy‡y siŒ ich oczy pa‡aj„ce czerwon„ w(cid:156)ciek‡o(cid:156)ci„.
Stali osobno i nucili swoje posŒpne pie(cid:156)ni. Dlaczeg(cid:243)¿
mia‡ jeden drugiemu ust„pi(cid:230)? ich ojcowie r(cid:243)wni byli na
wojnie.
By‡ tam i Trenmor ze swoim ludem; okaza‡y w m‡o-
dzieæczych lokach. Spostrzeg‡ nadchodz„cego wroga.
Ockn„‡ siŒ ¿al w jego duszy. Kaza‡ swym wodzom, aby
na przemian dowodzili wojsku; dowodzili, ale zostali
odparci. Wtedy niebieskotarczy Trenmor zeszed‡ ze
swego omszonego wzg(cid:243)rza. Poprowadzi‡ szerokoskrzyd‡„
bitwŒ i obcy pierzchnŒli! Otoczyli go czarnobrewi wo-
jownicy (cid:150) w tarczŒ uderzyli z rado(cid:156)ci. Niby przyjazny
wiatr rozesz‡y siŒ s‡owa mocy z kr(cid:243)lewskiej Selmy. Ale
wodzowie na przemian rozkazywali na wojnie, dop(cid:243)ki
nie nadesz‡o wielkie niebezpieczeæstwo (cid:150) wtedy przy-
chodzi‡a kolej na kr(cid:243)la zwyciŒ¿a(cid:230) na polu bitwy!(cid:148)
(cid:132)Nie s„ nieznane (cid:150) rzecze Kromaglas w(cid:243)dz wielu tarcz
(cid:150) czyny naszych ojc(cid:243)w. Kt(cid:243)¿ jednak ma teraz przywodzi(cid:230)
wojsku, dop(cid:243)ki nie wyst„pi r(cid:243)d kr(cid:243)lewski? Na te cztery
czarne wzg(cid:243)rza opada mg‡a. Niechaj ka¿dy wojownik
uderzy w swoj„ tarczŒ we mgle. Niechaj duchy opuszcz„
siŒ ku nam w pomroku i dadz„ nam znak do bitwy(cid:148).
Rozeszli siŒ, ka¿dy na sw(cid:243)j mglisty pag(cid:243)rek. Bardo-
wie nas‡uchiwali g‡osu ich tarcz. (cid:132)Grzbiet twojej tarczy,
Dutmarunie, zabrzmia‡ najdono(cid:156)niej. Ty musisz pro-
wadzi(cid:230) do boju!(cid:148)
Jak pomruk w(cid:243)d nadci„gn„‡ r(cid:243)d Utornu. Starn dowo-
dzi‡ bitw„ i Swaran z burzliwych wysp. Wygl„dali spoza
tarcz ¿elaznych niby Katlodyn dzikooki, kiedy wyziera
spoza za(cid:230)mionego ksiŒ¿yca i rozsypuje swoje znaki po
nocy. Nieprzyjaciele spotkali siŒ przy strumieniu Tur-
toru. Potoczyli siŒ jak strome fale. Wymieniaj„ d(cid:159)wiŒcz-
11
ne ciŒcia. Mroczna (cid:156)mier(cid:230) przelatuje nad zastŒpami. Byli
jak chmury gradu, nios„ce porywiste wichry w swoich
skrzyd‡ach. Ich deszcze hucz„ pospo‡u. Pod nimi wzdy-
ma siŒ ciemnowzburzona g‡Œbia.
Bitwo pochmurnego Utornu, jak¿e zdo‡am policzy(cid:230)
twoje rany! Odesz‡a(cid:156) z latami, kt(cid:243)re minŒ‡y; ga(cid:156)niesz
w mojej duszy!
Daleko naprz(cid:243)d zapŒdzi‡ Starn szeregi swojego woj-
ska, a Swaran czarne swoje skrzyd‡o; ale miecz Dut-
maruna nie jest pr(cid:243)¿nym ogniem. Lochlin odparty zo-
sta‡ nad swoje strumienie. Gniewni kr(cid:243)lowie ton„ w za-
dumie. Ciskaj„ milcz„cymi oczyma na ucieczkŒ swego
ludu. Zabrzmia‡ r(cid:243)g Fingala; cofnŒli siŒ synowie lesi-
stego Albionu. Ale wielu le¿a‡o przy strumieniu Turto-
ru, oniemia‡ych we krwi swojej.
(cid:132)Wodzu Kratmy (cid:150) rzecze Fingal (cid:150) Dutmarunie, ‡ow-
cze dzik(cid:243)w! Niepr(cid:243)¿no powraca m(cid:243)j orze‡ z p(cid:243)l nieprzy-
jacielskich! Dlatego rozp‡omieni siŒ bia‡opiersia Lanula
przy swoich strumieniach; uraduje siŒ Kandon, wŒdru-
j„c po polach Kratmy(cid:148).
(cid:132)Kolgorm (cid:150) w(cid:243)dz odpowiedzia‡ (cid:150) by‡ pierwszy z mo-
jego rodu w Albionie; Kolgorm, je(cid:159)dziec oceanu, je(cid:159)dziec
jego wodnych dolin. Zabi‡ on na Itornie swojego brata
(cid:150) opu(cid:156)ci‡ ziemiŒ ojc(cid:243)w. Skrycie obra‡ sobie mieszkanie
na skalistym Kratmokraulu. R(cid:243)d jego wzrasta‡ z lata-
mi; wychodzili na boje lecz zawsze ginŒli. Ta rana mo-
ich ojc(cid:243)w jest moj„ ran„, o kr(cid:243)lu wysp rozg‡o(cid:156)nych
echem!(cid:148)
Wyci„gn„‡ strza‡Œ ze swego boku! Upad‡ blady, w nie-
znanej krainie. Dusza jego posz‡a do ojc(cid:243)w, na ich burzli-
w„ wyspŒ. Tam poluj„ oni na mgliste dziki nad brzega-
mi wiatru. Milcz„c, stali woko‡o wodzowie, jak g‡azy Lo-
dyna na wzg(cid:243)rzu. Widzi je w zmroku, ze swej samotnej
(cid:156)cie¿ki, wŒdrowiec i bierze za duchy starc(cid:243)w, kt(cid:243)rzy
stanowi„ o przysz‡ych bitwach.
Na Utorno noc siŒ opu(cid:156)ci‡a. Wci„¿ stali wodzowie
w ¿alu. Wiatr kolej„ szumia‡ w ich w‡osach. Nareszcie
Fingal wydar‡ siŒ zadumie swojej duszy. Wezwa‡ Ullina,
12
mistrza arfy i kaza‡ wznie(cid:156)(cid:230) pie(cid:156)ni. (cid:132)Nie spadaj„cy to
ogieæ, kt(cid:243)ry raz b‡y(cid:156)nie i ga(cid:156)nie w nocy, nie odlatuj„cy
to meteor, ten, kt(cid:243)ry pad‡ przed nami. R(cid:243)wna‡ siŒ on
gor„copromiennemu s‡oæcu, d‡ugo raduj„cemu siŒ na
wzg(cid:243)rzu. Wezwij imiona jego ojc(cid:243)w z ich dawnych do-
mostw!(cid:148)
Bard (cid:156)piewa‡: (cid:132)Itorno, kt(cid:243)ry powstajesz z m(cid:243)rz wzbu-
rzonych! Czemu twoja g‡owa tak pochmurna we mgle
oceanu? Z twoich dolin przyby‡ r(cid:243)d nieulŒk‡y, jak po-
tŒ¿noskrzyd‡y orze‡. R(cid:243)d Kolgorma, pana ¿elaznych tar-
czy, mieszkaæc(cid:243)w sali Lodyna.
Na rozg‡o(cid:156)nej wyspie Tormotu wznosi siŒ Lurtan,
strumienisty pag(cid:243)rek, i nachyla lesist„ g‡owŒ nad mil-
cz„c„ dolin„. Tutaj, przy pieni„cym siŒ (cid:159)r(cid:243)dle Krurutu,
mieszka Rurmar, ‡owca dzik(cid:243)w! C(cid:243)rka jego by‡a piŒk-
na, jak promieæ s‡oneczny, bia‡opiersia Strinadona!
Niejeden kr(cid:243)l rycerzy, niejeden bohater ¿elaznych
tarczy, niejeden m‡odzieniec o gŒstych kŒdziorach przy-
chodzi‡ do rozg‡o(cid:156)nej echem sali Rurmara. Przychodzili
w zaloty do dziewicy, wynios‡ej ‡owczyni dzikiego Tor-
motu. Ale ty obojŒtnie patrzysz ze swych stopni, wyso-
ko‡ona Strinadono!
Kiedy sz‡a przez wrzosy, jej pier(cid:156) by‡a bielsza ni¿ puch
we‡nianki: kiedy sz‡a przy nadbrze¿nych falach, bielsza
by‡a ni¿ piana fal morskich. Jej oczy by‡y dwiema ja-
snymi gwiazdami; jej oblicze jak tŒcza niebios w desz-
czu. Otacza‡y je czarne w‡osy jak p‡yn„ce ob‡oki. Ty(cid:156)
by‡a dusz mieszkank„, bia‡orŒka Strinadono!
Przyby‡ Kolgorm na okrŒcie i kr(cid:243)l konch, Korkulsu-
ran,bracia z Itornu. Przybyli zaleca(cid:230) siŒ s‡onecznemu
promieniowi dzikiego Tormotu. Ujrza‡a ich odzianych
w d(cid:159)wiŒcz„c„ stal. Dusza jej przylgnŒ‡a do modrookie-
go Kolgorma. Wyjrza‡o nocne oko Ullochlinu i ujrza‡o,
¿e Strinadona rŒce wyci„ga‡a.
Rozjedli siŒ gniewem bracia. Spotka‡y siŒ milcz„co
ich pa‡aj„ce oczy. Odwr(cid:243)cili siŒ. Uderzyli w tarcze. Ich
rŒce zadr¿a‡y na mieczach. Rzucili siŒ w b(cid:243)j rycerski
o d‡ugow‡os„ StrinadonŒ.
13
Korkulsuran poleg‡ we krwi. Rozgniewa‡ siŒ jego oj-
ciec na swojej wyspie. WypŒdzi‡ Kolgorma z Itornu, na
wszystkie wiatry. Na skalistych polach Kratmokraulu
osiad‡ on nad obcym strumieniem. Ale kr(cid:243)l nie smuci‡
siŒ samotnie: by‡ przy nim promieæ (cid:156)wiat‡a, c(cid:243)rka
d(cid:159)wiŒcznego Tormotu, bia‡oramienna Strinadona(cid:148).
DUMA TRZECIA
T r e (cid:156) (cid:230): Osjan po chwili zadumy opisuje sytuacjŒ Fingala
i stanowisko wojsk Lochlinu. Rozmowa miŒdzy Starnem i Swa-
ranem. Przygoda Kormantrunara i Foinabragali. Starn wspo-
mina w‡asn„ przesz‡o(cid:156)(cid:230) i chce nam(cid:243)wi(cid:230) swojego syna, aby
zdradziecko napad‡ na Fingala, kt(cid:243)ry odszed‡ samotnie na
pobliskie wzg(cid:243)rze. Swaran wzbrania siŒ; sam Starn bierze to
na siebie, ale zostaje pokonany i od Fingala wziŒty w niewolŒ.
Fingal wyrzuca mu jego okrucieæstwo i puszcza na wolno(cid:156)(cid:230).
Sk„d przybywa strumieæ lat? Dok„d one odp‡ywaj„?
Gdzie strony swoje wielobarwne ukrywaj„ we mgle?
Ogl„dam siŒ na przesz‡o(cid:156)(cid:230), lecz ona ciemno jawi siŒ
oku Osjana, niby promienie ksiŒ¿yca, odbite w dalekim
jeziorze. Tutaj wstaj„ pa‡aj„ce promienie wojny! Tam
mieszka milcz„cy i s‡aby r(cid:243)d. fladnego roku czynami
nie naznacza, z wolna przemijaj„c! Ty, co mieszkasz
miŒdzy tarczami! Ty, co obudzasz gasn„c„ duszŒ! Znijd(cid:159)
ze (cid:156)ciany, arfo Kony, o trzech g‡osach! Przyb„d(cid:159) z tym,
co przesz‡o(cid:156)(cid:230) o¿ywia; co budzi znik‡e postacie w ich
czarno(cid:156)niadych latach?
Utornie, wzg(cid:243)rzu burz, widzŒ r(cid:243)d m(cid:243)j na twoim zbo-
czu. (cid:140)r(cid:243)d nocy nachyla siŒ Fingal nad grobem Dutma-
runa. Przy nim kroki jego rycerzy, ‡owc(cid:243)w dzika. Przy
strumieniu Turtoru, w g‡Œbokich cieniach stoi lochliæ-
skie wojsko. Rozw(cid:156)cieczeni kr(cid:243)lowie stali na dw(cid:243)ch
wzg(cid:243)rzach i patrzyli przed siebie sponad wypuk‡ych tar-
czy. Patrzyli na nocne gwiazdy, kt(cid:243)re pa‡aj„c, wŒdro-
wa‡y na zachodzie. Katlodyn nachyla siŒ z g(cid:243)ry, jak bez-
kszta‡tny meteor w ob‡okach. Rozsy‡a on wiatry i na-
14
znacza je swym znakiem. Ujrza‡ Starn, ¿e kr(cid:243)l Morwe-
nu nigdy nie ulegnie w boju.
Dwa razy uderzy‡ z w(cid:156)ciek‡o(cid:156)ci w drzewo. Wybieg‡
przed syna. Zanuci‡ ponur„ pie(cid:156)æ; i s‡ucha‡ wiatru we
w‡osach. Odwr(cid:243)ceni od siebie stali obaj, niby dwa dŒby,
nachylone przeciwnymi wiatrami; ka¿dy z nich zwisa
nad swoim rozg‡o(cid:156)nym strumieniem i w pŒdzie burzy
potrz„sa konarami.
(cid:132)Anir (cid:150) rzek‡ Starn jezior (cid:150) by‡ niegdy(cid:156) ¿ar‡ocznym
ogniem. Z jego oczu (cid:156)mier(cid:230) pada‡a na pola walki.
Jego rado(cid:156)ci„ by‡o powalanie ludzi. Krew by‡a dla
niego strumieniem, kt(cid:243)ry ze ska‡ omszonych niesie
w lecie rado(cid:156)(cid:230) zwiŒd‡ym dolinom. Ruszy‡ on nad je-
zioro Lutkormo bi(cid:230) siŒ z wysokim Kormantrunarem,
tym od Urloru strumienistego, mieszkaæcem skrzy-
d‡a bitwy.
W(cid:243)dz Urloru przyp‡yna‡ do Gormalu na czarnopier-
sich okrŒtach. Ujrza‡ c(cid:243)rkŒ Anira, bia‡orŒk„ Foinabra-
gale. Ujrza‡ dziewicŒ! NieobojŒtnie spoczŒ‡o jej oko na
je(cid:159)d(cid:159)cu burzliwych grzywaczy. Uciek‡a w zmroku na
jego okrŒt, niby promieæ ksiŒ¿yca przez ciemn„ mg‡Œ.
Anir goni‡ j„ po g‡Œbiach; przyzywa‡ niebieskich wia-
tr(cid:243)w. Nie sam by‡ Anir! Starn by‡ przy jego boku. Niby
m‡ody orze‡ Utornu zwraca‡em oko swoje na ojca.
Przybyli(cid:156)my do hucz„cego Urloru. Naprzeciw nas wy-
szed‡ ros‡y Kormantrunar ze swoim ludem. Potykali-
(cid:156)my siŒ (cid:150) ale wr(cid:243)g przem(cid:243)g‡. Ojciec m(cid:243)j sta‡ rozjad‡y.
(cid:140)cina‡ mieczem m‡ode drzewa. Jego oko pa‡a‡o z gnie-
wu. Zrozumia‡em duszŒ kr(cid:243)la i ust„pi‡em w cienie. Pod-
j„‡em z pobojowiska strzaskany szyszak i tarczŒ prze-
bit„ stal„; oszczep m(cid:243)j nie mia‡ ostrza. Tak poszed‡em
szuka(cid:230) nieprzyjaciela.
Ros‡y Kormantrunar siedzia‡ na skale przy p‡on„-
cym dŒbie, a obok pod drzewem siedzia‡a g‡Œbokopier-
sia Foinabragala. Rzuci‡em przed ni„ rozbit„ tarczŒ.
Przem(cid:243)wi‡em s‡owami pokoju: «Anir znad wielu jezior
le¿y przy wzburzonym morzu. Kr(cid:243)l zosta‡ przebity w bo-
ju, a Starn gr(cid:243)b mu stawia(cid:230) bŒdzie. PrzychodzŒ tutaj,
15
syn Lodyna, do bia‡orŒkiej Foinabragali prosi(cid:230) j„ o je-
den kŒdzior jej w‡os(cid:243)w, aby spocz„‡ z jej ojcem w gro-
bie. A ty, kr(cid:243)lu szumi„cego Urloru, ucisz bitwŒ, dop(cid:243)ki
Anir nie przyjmie konchy z r„k ognistookiego Katlodyna».
Wybuchaj„c p‡aczem powsta‡a i oderwa‡a kŒdzior
swoich w‡os(cid:243)w, kŒdzior, kt(cid:243)ry sp‡yn„‡ z podmuchem wia-
tru po jej faluj„cej piersi. Kormantrunar poda‡ mi kon-
chŒ i chcia‡, aby siŒ z nim weseli(cid:230). Spocz„‡em w cieniach
nocy i oblicze swoje skry‡em g‡Œboko pod szyszak. Sen
sp‡yn„‡ na nieprzyjaciela. Wsta‡em, podobny do skrada-
j„cego siŒ ducha. Przebi‡em bok Kormantrunara. Nie
usz‡a mi i Foinabragala. Bia‡e jej ‡ono tarza‡o siŒ we krwi.
Dlaczeg(cid:243)¿ to, o c(cid:243)rko bohater(cid:243)w, obudzi‡a(cid:156) moj„ za-
ciek‡o(cid:156)(cid:230)?
Ockn„‡ siŒ poranek. Nieprzyjaciel pierzchn„‡, jak mg‡a
ulatuj„ca. Anir uderzy‡ w wypuk‡„ tarczŒ. Zawo‡a‡ swe-
go ciemnow‡osego syna. Przyby‡em, pokryty wstŒgami
wŒdruj„cej krwi. Trzy razy kr(cid:243)l zakrzykn„‡, jak ryk wi-
chru wypadaj„cego spo(cid:156)r(cid:243)d chmur nocy. Trzy dni ra-
dowali(cid:156)my siŒ nad pobitymi i zwo‡ywali(cid:156)my jastrzŒbie
z niebios. Przyby‡y one od wszystkich wiatr(cid:243)w na ucztŒ
nad wrogami Anira. Swaranie, Fingal jest sam na swo-
im wzg(cid:243)rzu w(cid:156)r(cid:243)d nocy. Przebij skrycie kr(cid:243)la swoim
oszczepem; jak Anir, uraduje siŒ moja dusza(cid:148).
(cid:132)Synu Anira (cid:150) rzek‡ Swaran (cid:150) nie bŒdŒ mordowa‡
w ciemno(cid:156)ci. Ja idŒ naprz(cid:243)d w (cid:156)wietle: jastrzŒbie zla-
tuj„ siŒ ze wszystkich wiatr(cid:243)w. Przywyk‡y one i(cid:156)(cid:230) moim
(cid:156)ladem, bo nie jest on pr(cid:243)¿ny w bitwie(cid:148).
Obudzi‡ siŒ pa‡aj„cy gniew kr(cid:243)la. Trzy razy podni(cid:243)s‡
sw(cid:243)j b‡yszcz„cy oszczep. Lecz, cho(cid:230) ju¿ siŒ zamierzy‡,
oszczŒdzi‡ syna i sam z po(cid:156)piechem w noc siŒ zapu(cid:156)ci‡.
Nad strumieniem Turtoru jest ciemna jaskinia, mieszka-
nie Konban-kargli. Tam zdj„‡ szyszak kr(cid:243)l(cid:243)w i zawo‡a‡
na dziewicŒ Lalenu; ale ona by‡a daleko w brzmi„cych
salach Lodyna.
WzdŒty gniewem d„¿y‡ tam, gdzie Fingal samotnie
spoczywa‡: kr(cid:243)l le¿a‡ na tarczy, na swoim tajemnym
wzg(cid:243)rzu.
16
Surowy ‡owcze kud‡atego dzika! to nie s‡aba dziewi-
ca le¿y przed tob„. Ani ch‡opiec na ‡o¿u z paproci, nad
szumi„cym strumieniem Turtoru. To ‡o¿e mocarzy,
z kt(cid:243)rego powstaj„ oni do dzie‡a (cid:156)mierci! £owcze kud‡a-
tego dzika, nie bud(cid:159) straszliwego mŒ¿a!
Starn, mrucz„c, przyszed‡. Fingal porwa‡ siŒ w zbroi
(cid:132)Kto jeste(cid:156), synu nocy!(cid:148) Milcz„c cisn„‡ oszczepem. Wy-
mieniali ciosy w ponurej walce. Puklerz Starna upad‡,
rozdwojony, na ziemiŒ. On sam przywi„zany jest do
dŒbu. Ockn„‡ siŒ promieæ poranku. Fingal pozna‡ kr(cid:243)-
la. Milcz„c przez chwilŒ rzuca‡ na niego spojrzenia.
Wspomnia‡ sobie na minione dni, kiedy bia‡o‡ona Agan-
deka st„pa‡a, jak d(cid:159)wiŒk pie(cid:156)ni. Zdj„‡ rzemienie z r„k
jego. (cid:132)Odejd(cid:159) (cid:150) rzecze (cid:150) synu Anira: odejd(cid:159) na powr(cid:243)t
do Gormalu konch (cid:150) powraca promieæ, kt(cid:243)ry by‡ za-
szed‡. Wspomnia‡em na bia‡opiersi„ tw„ c(cid:243)rkŒ; precz
st„d, straszliwy kr(cid:243)lu! Precz st„d, do niespokojnego
twojego mieszkania, pochmurny wrogu kochank(cid:243)w!
Niech cudzoziemiec omija ciebie, zasŒpieæcze na twojej
sali!(cid:148)
O ty! opowie(cid:156)ci z lat minionych!
17
KOMALA
OPOWIE(cid:140)˘ DRAMATYCZNA
T r e (cid:156) (cid:230): Poemat ten wa¿ki jest ze wzglŒdu na (cid:156)wiat‡o, jakie
rzuca na staro¿ytno(cid:156)(cid:230) utwor(cid:243)w Osjana. Karakul, o kt(cid:243)rym
jest tutaj mowa, jest to Karakalla, syn Sewera, kt(cid:243)ry w roku
211 dowodzi‡ wypraw„ przeciw Kaledoæczykom. R(cid:243)¿norodno(cid:156)(cid:230)
metrum dowodzi, ¿e poemat by‡ pierwotnie u‡o¿ony do d(cid:159)wiŒ-
k(cid:243)w muzyki i by(cid:230) mo¿e, przedstawiany naczelnikom klan(cid:243)w
w uroczystych chwilach. Tradycja przekaza‡a opowie(cid:156)(cid:230) pe‡-
niejsz„ ni¿ ta, kt(cid:243)r„ mamy w pie(cid:156)ni:
Komala, c(cid:243)rka Sarna, kr(cid:243)la Inistore, czyli wysp Orkad(cid:243)w,
zakocha‡a siŒ w Fingalu. Ujrza‡a go w czasie uczty, na kt(cid:243)r„
jej ojciec zaprosi‡ Fingala po powrocie z Lochlinu, po (cid:156)mierci
Agandeki. Jej mi‡o(cid:156)(cid:230) by‡a tak gwa‡towna, ¿e posz‡a za nim
przebrana za m‡odzieæca, kt(cid:243)ry pragnie odznaczy(cid:230) siŒ w bo-
jach. TajemnicŒ jej odkry‡ wkr(cid:243)tce Hidalan, syn Lamora, je-
den z rycerzy Fingala, kt(cid:243)rego mi‡o(cid:156)ci„ niegdy(cid:156) wzgardzi‡a.
Jej romantyczna mi‡o(cid:156)(cid:230) i piŒkno(cid:156)(cid:230) tak zachwyci‡y kr(cid:243)la, ¿e
zamierza‡ uczyni(cid:230) j„ swoj„ ¿on„. Wtem nadesz‡a wie(cid:156)(cid:230) o na-
je(cid:159)dzie Karakula. Fingal wyruszy‡, by powstrzyma(cid:230) nieprzyja-
ciela, a z nim Komala. Pozostawi‡ j„ na wzg(cid:243)rzu, sk„d mog‡a
spogl„da(cid:230) na armiŒ Karakula, a sam poszed‡ do boju, przy-
rzek‡szy wprz(cid:243)dy, ¿e powr(cid:243)ci tej¿e nocy, je¿eli prze¿yje.
FINGALM
HIDALAN
KOMALA
OSOBY:
MELILKOMA
DERSAGRENA
BARDOWIE
DERSAGRENA
} c(cid:243)rki Morniego
£owy przesz‡y. (cid:150) fladnego d(cid:159)wiŒku na Ardwenie, tyl-
ko strumieæ huczy! C(cid:243)rko Morniego, przyjd(cid:159) od brzegu
Krony. Po‡(cid:243)¿ ‡uk, a we(cid:159) arfŒ! Niech noc zastanie nas
18
przy pie(cid:156)ni, niech wielka bŒdzie nasza rado(cid:156)(cid:230) na Ard-
wenie.
MELILKOMA
B‡Œkitnooka dziewico, noc siŒ szybko przybli¿a! Sza-
ra noc ciemnieje na r(cid:243)wninie. Nad strumieniem Krony
widzia‡am jelenia; wydawa‡ siŒ w mroku jak brzeg
omszony, ale nagle uciek‡. Na ga‡Œzistych rogach za-
igra‡ meteor! straszliwe oblicza przesz‡o(cid:156)ci wyjrza‡y z ob-
‡ok(cid:243)w Krony.
DERSAGRENA
To znaki (cid:156)mierci Fingala. Kr(cid:243)l tarcz upad‡! zwyciŒ¿y‡
go Karakul. Podnie(cid:156) siŒ Komalo, ze ska‡y, podnie(cid:156) siŒ
we ‡zach, c(cid:243)rko Sarna! Zgin„‡ m‡odzieniec twojej mi‡o-
(cid:156)ci; jego duch jest ju¿ na naszych pag(cid:243)rkach.
MELILKOMA
Oto siedzi ¿a‡osna Komala! ko‡o niej dwa siwe psy
strzyg„ szorstkim uchem i chwytaj„ przelotne powie-
wy. Jej rumiany policzek spoczywa na jej ramieniu; wiatr
g(cid:243)rski igra w jej w‡osach. B‡Œkitne oko zwraca siŒ ku
b‡oniom obietnicy. Gdzie¿ jeste(cid:156), o Fingalu? Noc siŒ wo-
ko‡o gromadzi.
KOMALA
O strumienisty Karunie! dlaczeg(cid:243)¿ widzŒ twoje wody
krwi„ p‡yn„ce? Czy zgie‡k wojny rozleg‡ siŒ nad twoimi
brzegami? a (cid:156)pi kr(cid:243)l Morwenu? Wyst„p, synu nocy,
ksiŒ¿ycu! Wyjrzyj spomiŒdzy ob‡ok(cid:243)w; wstaæ, abym
mog‡a dostrzec blask jego stali na b‡oniu jego obietni-
cy. Albo niech przyjdzie meteor, kt(cid:243)ry ojcom naszym
w(cid:156)r(cid:243)d nocy przy(cid:156)wieca i swym czerwonym promieniem
poka¿e mi drogŒ do mego poleg‡ego rycerza. Kto obroni
mnie przed ¿alem? Kto przed mi‡o(cid:156)ci„ Hidalana? D‡ugo
musi Komala czeka(cid:230), zanim Fingal siŒ poka¿e, otoczo-
ny wojskiem, jak promieæ poranku w chmurze wcze-
snej ulewy.
19
HIDALAN
Roztocz siŒ, mg‡o posŒpnej Krony, roztocz siŒ po (cid:156)cie¿-
ce kr(cid:243)la! Zakryj przed moim okiem (cid:156)lad jego i wygoæ ze
mnie pamiŒ(cid:230) przyjaciela. Rozproszy‡y siŒ t‡umy wal-
cz„cych; nie t‡ocz„ siŒ st„pania za d(cid:159)wiŒkiem jego stali.
O Karunie, p‡yæ krwawym strumieniem! W(cid:243)dz ludu
poleg‡.
KOMALA
Kto poleg‡ na rozg‡o(cid:156)nych brzegach Karunu, synu
chmurnej nocy? By‡¿e on bia‡y, jak (cid:156)nieg Ardwenu?
Kwitn„cy jak ‡uk tŒczy? By‡y¿ jego w‡osy podobne mgle
pag(cid:243)rk(cid:243)w, lekkiej i k‡Œbi„cej siŒ (cid:156)r(cid:243)d dnia promienne-
go? By‡¿e on w bitwie, jak piorun z nieba? By‡¿e prŒdki,
jak ‡ania pustkowia?
HIDALAN
O, ¿ebym tak m(cid:243)g‡ widzie(cid:230) jego kochankŒ, wdziŒcz-
nie opart„ na skale! Zaczerwienione oczy we ‡zach
przygas‡y; rumiane policzki skry‡y siŒ przez p(cid:243)‡ w kŒ-
dziorach! Zadmij, mi‡y powiewie! Podnie(cid:156) ciŒ¿kie kŒ-
dziory dziewicze, abym ujrza‡ bia‡e ramiŒ i zasmucony,
piŒkny policzek.
KOMALA
WiŒc to syn Komala poleg‡, wodzu ¿a‡obnej wie(cid:156)ci?
Grzmot przetacza siŒ nad wzg(cid:243)rzami! piorun leci na ogni-
stych skrzyd‡ach! nie przestrasz„ one Komali; bo jej Fin-
gal poleg‡. Powiedz, wodzu ¿a‡osnej wie(cid:156)ci, czy upad‡
kruszyciel puklerzy?
Rozbieg‡y siŒ ludy po pag(cid:243)rkach! Nie us‡ysz„ ju¿ ni-
HIDALAN
gdy g‡osu kr(cid:243)la.
KOMALA
Niech przera¿enie (cid:156)ciga ciebie na twoich polach! Niech
ciŒ zniszczenie porwie, kr(cid:243)lu (cid:156)wiata! Niech kilka kro-
k(cid:243)w zawiedzie ciŒ do grobu i niechaj tylko jedna dzie-
wica nad tob„ zawodzi! Niech zostanie podobn„ Komali
20
(cid:150) zap‡akan„ we dniach m‡odo(cid:156)ci! Na c(cid:243)¿e(cid:156), Hidalanie,
powiedzia‡, ¿e m(cid:243)j wojownik poleg‡? Jeszcze bym chwi-
lŒ wygl„da‡a jego powrotu; jeszcze bym my(cid:156)la‡a, ¿e go
widzŒ na dalekiej skale; jakie(cid:156) drzewo by‡oby mnie zwo-
dzi‡o jego postaci„; wiatr pag(cid:243)rka brzmia‡by dla moje-
go ucha d(cid:159)wiŒkiem jego rogu. O gdybym by‡a na brze-
gach Karuna! a¿eby ‡zy moje gor„ce twarz mu obmy‡y!
HIDALAN
Nie le¿y on na brzegach Karuna: na Ardwenie gr(cid:243)b
sypi„ mu rycerze. Popatrz na nich, miesi„cu, ze swych
chmur; niechaj tw(cid:243)j promieæ zaja(cid:156)nieje na jego piersi,
aby go Komala w blasku jego zbroi ujrza‡a.
KOMALA
Zatrzymajcie siŒ rycerze gr(cid:243)b wznosz„cy, a¿ zobaczŒ
kochanka! Zostawi‡ mnie sam„ na polowaniu. Nie wie-
dzia‡am, ¿e idzie na wojnŒ. Przyrzek‡ z noc„ powr(cid:243)ci(cid:230),
a nie powr(cid:243)ci‡, kr(cid:243)l Morwenu! Dr¿„cy mieszkaæcze ska‡,
czemu¿e(cid:156) mi nie powiedzia‡, ¿e ma polec? Widzia‡e(cid:156) go
w krwi m‡odo(cid:156)ci, a nie powiedzia‡e(cid:156) tego Komali.
MELILKOMA
Co za wrzawa na Ardwenie? Kt(cid:243)¿ tam b‡yszczy w do-
linie? Kt(cid:243)¿ to idzie, podobny do potŒgi strumienia, kie-
dy jego t‡umne fale pa‡aj„ ksiŒ¿ycem?
KOMALA
Kt(cid:243)¿, je(cid:156)li nie Komali nieprzyjaciel, syn kr(cid:243)la (cid:156)wiata!
Duchu Fingala! nakieruj z ob‡oku ‡uk Komali przeciw
niemu! Niech kr(cid:243)l (cid:156)wiata padnie, jak jeleæ w puszczy.
To Fingal w t‡umie duch(cid:243)w. Dlaczego przychodzisz, m(cid:243)j
kochanku, straszy(cid:230) i rozradowa(cid:230) moj„ duszŒ?
FINGAL
Podnie(cid:156)cie, bardowie, pie(cid:156)æ o bitwach strumieniste-
go Karuna! Uciek‡ Karakul przed moim orŒ¿em z pola
swojej pychy. Siedzi z daleka, niby meteor, co otacza
ducha nocy, kiedy wiatry pŒdz„ go ponad wrzosowym
roz‡ogiem, a doko‡a b‡yszcz„ czarne lasy. Czy s‡yszŒ jaki(cid:156)
21
Pobierz darmowy fragment (pdf)