Darmowy fragment publikacji:
ISBN 97883-242-1065-7
Utwory
z Wirydarza poetyckiego
5
6
WIERSZE
1
DO KSIĘCIA
IMCI KRZYSZTOFA RADZIWIŁŁA,
WOJEWODY WILEŃSKIEGO
I HETMANA WIELKIEGO W. K. L.
Miej, KsiąŜę, niedoszłego Ŝniwa róŜne snopy.
Znam, Ŝem nie był na skale ślicznej Kalijopy
I nie wiem, kędy płyną kastalijskie zdroje:
Tyś mój Febus, tyś, KsiąŜę, Hipokrene moje.
Ty mi ducha dodawasz, ty wyjmujesz z ceny
Tych, co teraz ubogie biczują Kameny.
Tobie jeśli w smak będą moje głuche strony,
Jasne głową wyniosłą przesiągłem Tryjony.
2
NA OCZY KRÓLEWNY ANGIELSKIEJ, KTÓRA BYŁA
ZA FRYDERYKIEM, FALCGRAFEM REŃSKIM,
OBRANYM KRÓLEM CZESKIM
Twe oczy, skąd Kupido na wsze ziemskie kraje,
Córo moŜnego króla, harde prawa daje,
Nie oczy, lecz pochodnie dwie nielitościwe,
Które palą na popiół serca nieszczęśliwe.
Nie pochodnie, lecz gwiazdy, których jasne zorze
7
Błagają nagłym wiatrem rozgniewane morze.
Nie gwiazdy, ale słońca, pałające róŜno,
Których blask śmiertelnemu oku pojąć próŜno.
Nie słońca, ale nieba, bo swój obrót mają
I swoją śliczną barwą niebu wprzód nie dają.
Nie nieba, ale dziwnej mocy są bogowie,
Przed którymi padają ziemscy monarchowie.
Nie bogowie teŜ zgoła, bo azaŜ bogowie
Pastwią się tak nad sercy ludzkimi surowie?
Nie nieba: niebo torem jednostajnym chodzi;
Nie słońca: słońce jedno wschodzi i zachodzi;
Nie gwiazdy, bo te tylko w ciemności panują;
Nie pochodnie, bo lada wiatrom te hołdują.
Lecz się wszytko zamyka w jednym oka słowie:
Pochodnie, gwiazdy, słońca, nieba i bogowie.
3
DO ALEKSANDRY
Ma śliczna Aleksandro, gdybym świat miał w mocy,
Krwawy uraz na sercu nosząc we dnie, w nocy,
Dałbym ci go w zakładzie serce okupując,
Lecz, nędznik, rozgniewane niebo na się czując,
I to, co mam, na ołtarz twój niosę z ochotą:
Krew swoję, zdrowie, wierność, stateczność i z cnotą.
4
DO TEJśE
Tym ma nad Macedona Aleksandra moja:
Ów świat jeŜdŜąc zwojował, a do tej podwoja
Od ziemskich bohatyrów wolny hołd oddany;
Ów w ciele, Aleksandra w sercu czyni rany;
Ów zbrojnymi szeregi, ta przeraŜa wzrokiem;
Ów ogniem płomienistym, ta świat pali okiem.
8
5
DO KUPIDYNA O TEJśE
Okrutny bisurmańcze, Kupido zuchwały,
Upatrując tych ślicznych oczu wzrok wspaniały
Widzę, Ŝeś się w nich koszem warownym połoŜył,
Byś się z nich nad mym sercem swym zagonem sroŜył.
Uczyń cud, o Kupido, cud niewysłowiony:
We mnie się koszem połóŜ, do niej puść zagony.
6
NA IMIENINY ANNY
By szczęście jako chęci, tak dało moŜności,
śebym miał, zacna pani, według twej godności
Na twoje imieniny upominek złoty
I krajów cudzoziemskich subtelne roboty
Albo perły na wybór z indyjskiego morza,
Gdzie ze złotej łoŜnice wstając rana Zorza
Pokazuje w te kraje swe rumiane lice,
Albo zdobycz bogatą moskiewskiej stolice,
Z której by było pęto złote uczynione,
A na twe, zacna pani, ramiona włoŜone –
Pewnie by się takiego nic nie uchroniło,
Co by twoję osobę wiązać godne było.
Lecz jeśli do tej sprawy nie moŜe z pustego
Lubo lnu, lub konopi zebrać z pola mego,
Pogotowiu teŜ trudniej i o karmazyny,
I kosztowne podarza murzyńskiej krainy.
Złota w chacie ubogiej szukać nie potrzeba,
Ledwo dają Ŝelazo rozgniewane nieba.
Lecz jeśli i garść wody na ołtarz bogowie
Za wdzięczne przyjmowali, a ty pogotowie
Nie pogardzisz pokłonu, pani, ubogiego,
Z którym teraz oddaję do progu twojego
Wieniec, jaki natenczas z Helikonu panny
9
Uwiwszy poświęciły dniowi świętej Anny
I imieniu twojemu, nie z ziela więdłego,
Nie z kwiecia lada wiatrem opadającego,
Lecz z całej uprzejmości serca powolnego,
Którym Ŝyczę, byś szczęsna do wieku późnego
Mogła w szczęściu obchodzić imieniny swoje,
AŜeby, o cna paro, te wasze podwoje
Za boskim wspomoŜeniem kwitnęły bez miary
I w potomka lubego, i w obfite dary.
Tym cię wiąŜą natenczas Jowiszowe córy,
Tym złoty Febus – a ten pojrzawszy tu z góry
Jaśniejsze nad obyczaj pokazał swe lice,
A stary winolejca w ulŜeniu tesknice
Wyniósł z chłodnego lochu piwa wystałego,
Nie chcąc chybić zwyczaju w tym starodawnego.
7
PIEŚŃ AD IMITATIONEM HORATIUSZOWEJ
ODY „BEATUS ILLE QUI PROCUL NEGOTIIS”
Szczęśliwy człowiek, który krom zazdrości
śyje spokojnie na ojczystej włości
Przy bujnych polach i trawach zielonych,
Wolen od buntów pospólstwa szalonych,
Który w płat miłej Ojczyzny nie dawa
Ani się dworskim niewolnikiem stawa.
Niepewnym rzeczom nie da się uwodzić,
Nie da się płonnym obietnicom zwodzić;
Z odmienną łaską mir uczynił wieczny.
PróŜen kłopotów, od zmazy bezpieczny,
Marnie straconych lat swych nie Ŝałuje,
Gdy pełna wiatru nadzieja szwankuje.
Nie strach go między odmęty morskimi
Wzruszonych wałów wiatry niesfornymi,
Lubo noc płaszczem czarnym świat okrywa,
10
W pokoju darów wdzięcznych snu zaŜywa,
Na trwogę nagle nie bywa budzony,
Aby był z łoŜa do grobu wniesiony.
Okiem wyniosłym wysoko nie godzi,
Zdradą bliźniego nigdy nie podchodzi,
Wiarą nie kupczy, nie przysięga krzywo,
Wielkim się stanom nie przykrzy jak Ŝywo,
Ale przestając na swojej chudobie,
Sam dworem, łaską, sam i panem sobie.
Póki Bóg, póki zamierzone lata
Zechcą, uczciwie tu zaŜywa świata,
A z ziemie jego praca sprawiedliwa
Lichwą stokrotną nagrodzona bywa.
Stąd małe dziatki, stąd Ŝonę, stąd wszytek
I z robotniki Ŝywi swój dobytek.
Ledwo Jutrzenka ze złotej łoŜnice
Na świat pokaŜe swe róŜane lice,
On czeladź budzi, Boga modły błaga,
Jemu ptak krzycząc na polu pomaga.
Ten jest początkiem, ten i końcem wszego,
Ten błogosławi wszytkie prace jego.
Słoneczne słowik promienie tymczasem
Z ochotą wita szczebiocąc pod lasem.
Pasterz za stadem wesoło przygrawa
I wół do jarzma pracowity wstawa.
Oracz za pługiem pracowity chodzi,
Albo sad szczepi, albo płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają,
Rozliczne kwiaty pola odziewają,
Jezierne stada mnoŜą płody swoje,
Nowe na paszą wylatują roje,
Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi
I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni Ŝeńcom wieniec z kłosia wity
Lato przynosi, dar prace obfitéj.
Odrosłe trawy za kosą padają,
11
W dojrzałe zboŜa sierpem zaŜynają.
On snopia wiązać pomaga czeladzi,
On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają,
A świercze słońcu gorącemu łają,
On przed promieniem południowym w cieniu
Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
LeŜy uśpiony od szumu wdzięcznego
Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią,
Jemu się jabłka po drzewach rumienią,
Jemu pasieka hojne miody dawa,
Jemu się wełna po owcach dostawa:
Nań bukiew z lasa, nań Ŝołądź z dąbrowy,
Nań i uŜytek idzie ogrodowy.
Zatem pod borem gospodarz ochoczy
Gęste obierze na dziki zwierz toczy,
Albo więc z chciwym ptakiem w pole jedzie,
Albo smycz chartów prędkonogich wiedzie,
Lubo się trafi zając upatrzony,
Lub wywartymi ogary ruszony.
AŜ słońce wpada, nocne wstają zorze
A bydło rycząc idzie ku oborze.
On upragniony korzyść niesie z łowu,
śona wieczerzą gotuje z obłowu.
Synowie mali ku ojcu się mają,
Cnocie wczas wykną, na male przestają.
On w roczne święta kiermasze sprawuje,
Młódź po poświecie po trawie tańcuje.
Pod starym dębem siadszy gracze wieśni
W głośne fujary grają proste pieśni.
Onym się lasy wkoło odzywają,
Nimfy z faunami po kniejach igrają.
W tym bycie bieŜą lata wszytkokrotne,
A on, pod nogi Fortuny obrotne
Koła podbiwszy, fraszką dobre mienie,
12
Fraszką poczyta i drogie kamienie,
Szarłaty fraszka, fraszka złotogłowy
I pełen troski pałac marmurowy.
Niech, kto chce, w boju sławę krwią omywa,
Niechaj u dworu pogody zaŜywa,
Niechaj przez morze dla zysku Ŝegluje
I pełne wory w swym pokładzie czuje.
Z wami na polu, Muzy, bez kłopota,
Nieznaczny starzec, dokonam Ŝywota.
I wy, o łąki! o krzewiny moje!
I wy, potoki, i wy, Ŝywe zdroje!
I wy, o nimfy, co w rzekach mieszkacie,
I co w jaskiniach skrytych przebywacie,
Faunowie leśni, bądźcie mi świadkami,
śe ja do śmierci chcę przestawać z wami.
8
CIEŃ
PRZYPISANY KS. KS. J. M. JANUSZOWI RADZIWIŁŁOWI,
PODCZASZEMU NAONCZAS
W ielkiego Ks ięstwa L itewskiego A nno 1607
Brańca, ksiąŜę, ode mnie przyjmi po kolędzie,
Który widzian być moŜe, lecz iman nie będzie.
WszakŜe stróŜ ustawiczny zawsze przy twym boku
Najmniejszego od ciebie nie odstąpi kroku.
Muza go swą przewagą świeŜo poimała
I rytmem związanego tobie odesłała.
Cieniem się być mianuje, boga bezbrodego
Piastun i cór dziewiąciu Jowisza wielkiego.
Towarzysz nade wszytko poetom pijanym
I wynaleźcy wina gościem poŜądanym.
W tym się Sylwan, w tym wszyscy faunowie kochają,
Bez cienia Ŝadnych plęsów nimfy nie wszczynają.
Nagiej się przypatruje sam wolno Dyjanie,
13
A wŜdy Akteonowych rogów nie dostanie.
Cień w trudzie, cień we znoju cieszy podróŜnego,
Cień bydło, cień pastuszka obŜywia nędznego.
Gdyby nocnej na ziemię cień nie puszczał rosy,
Biedne by nasze zboŜa nie doszły pokosy,
Owocu by nie dała w jesieni Pomona,
Flora by z swego kwiecia była obnaŜona.
Mizerny by nasz wiek był, kiedyby swojego
Światu cień nie uŜyczał płaszcza czarniwego,
Którym prace i troski ludzkie ukoiwa,
A wdzięczny sen po członkach strudzonych rozléwa.
W cieniu więzień ubogi w srogim pęcie śpiewa,
W cieniu ptak rozmaity swoje gniazdo miewa.
Przed cieniem Ŝal swój słowik odnawia surowy,
Cień drzewa i rozwiłe cień zdobi dąbrowy.
Za nic wszystkie obrazy, za nic malowanie,
JeśliŜe im ozdoby z cienia nie dostanie.
Cień sławny on orator miał na pilnej pieczy,
Gdy w Atenach osłowym cieniem wsparł swych rzeczy.
Cień czatom, cień zasadzkom, cień słuŜy kradzieŜy,
Cieniem chciwy miłośnik do swej miłej bieŜy.
W czarnej cienia zasłonie do rozmów przychodzi,
W cieniu zapał serdeczny krom zazdrości chłodzi.
Cienia pragnie nowoŜeń, nowo za mąŜ dana
Cienia pragnie, w łoŜnicy nie pierwej oddana,
AŜ słońce wóz zapędzi w gadytańskie morze
A nocne się ku dołu nachyliły zorze.
Niejednego cień z krwawej potrzeby uwodzi,
Cieniem z przegranej bitwy niejeden wychodzi.
Cień za starych Rzymianów drogo był płacony,
Bo na cień marnej pompy pobór był złoŜony.
Tysiąc zbrojnych okrętów Myceny stawiły,
Aby się w cieniu wziętej Heleny zemściły,
A sprzysięgli Grekowie obegnawszy Troję
Przez dziesięć lat dla cienia kładli na się zbroje.
CóŜ nadzieja – jedno cień dobra jest przyszłego,
14
Ta w nieszczęściu podnosi człowieka nędznego.
Dla cienia i zwierz głodny odbiega łupieŜy,
Gdy za marą łakomstwem uwiedziony bieŜy.
Naonczas gdy bogowie ziemię nawiedzali,
Cienia miasto zasłony bóstwa zaŜywali.
Równy cień Jowiszowi, równo z nim panuje:
Cień i światło po niebie wzajem naśladuje.
Cień w dziale swoim trzyma acherontskie brody
I straszne surowego Radamanta grody.
Trzyma dusz zmazy próŜnych szczęśliwe pokoje
I pola, kędy płyną niepamięci zdroje.
Kędy jasne niezwykłą słońce rdzą przypadnie,
Skąd nocy wiekuistej strach na ludzi padnie,
Cień niepraw, Ŝe glanc traci pochodnia tak wdzięczna
Lub teŜ światła odstrada błędna twarz miesięczna,
Cień tego jest przyczyną. Świat nic nie wywodzi
AŜ do włoska małego, za czym cień nie chodzi.
Lotem ptaki a biegiem zwierza najprętszego
Cień wycieka, cień wpojśród morza głębokiego
Ściga nawy, Ŝaglami i wiosły niesione,
Poprzedzając w swym pędzie Eurusy szalone.
Cień nauczył godziny po słońcu najdować
I rozliczne po ścianach kompasy malować.
Egipskie piramidy, niebotyczne skały
Talesowi za cieniem pomierne się zdały.
Cień dworski marnotrawca półmiski plądruje,
Pełne czary, puchary, sklenice nicuje.
Jako dziecię ma radość, kiedy je cień jego
We skle łudzi, a ono mniema być drugiego.
Albo dziewczyna licha, gdy w zwierciadło swoje
Patrząc, widzi twarz drugą, widzi drugie stroje
I dziwując się myśli, cóŜ wŜdy się to dzieje,
śe ona twarz z nią płacze, z nią się wespół śmieje?
Cień i w ogniu nie gore, i w wodzie nie tonie,
Miesza się między hufy, straszy z ludźmi konie,
W krwawym boju bezbronny nie odniesie rany.
15
Cień Narcyza o gardło przyprawił kochany,
Bo skoro się oglądał w przeźroczystej wodzie,
Z miłości cienia podległ śmiertelnej przygodzie.
I my, co ziemię małą, małe morze mamy,
A myślą górolotnią nieba się tykamy,
Cień niestetyŜ i marę zostawim po sobie.
Cień z nami w grób, cień wiecznie stróŜem naszym w grobie,
Ale próŜno wspominać cień naszego wieka
I igrzysko niestałej fortuny człowieka:
Ten, który z cienia powstał, świat nieogarniony,
Będzie z nami w cień drogi znowu obrócony.
9
C Z W A R T A K
PRZYPISANY KSIĘCIU IMCI KRZYSZTOFOWI
RADZIWIŁŁOWI, WOJEWODZIE WIL. I HETMANOWI
W ielkiemu W ielkiego K sięstwa L itewskiego
Szukałem upominku w lichej gaździe mojej
Dla ciebie, zacne ksiąŜę, lecz w chudobie mojej
PróŜnom miał na bogatsze przesadzać się dary.
Przyjm z łaską od chudego i ten czwartak stary.
Nie gardź czwartakiem; dobrze naonczas bywało,
Póki nam jeszcze starych czwartaków stawało.
Teraz się nowych dudków i złych namnoŜyło,
Bodaj się nigdy o nich nam było nie śniło.
Cztery rzeczy są, z których człowiek się wydaje:
Kompanija, zabawy, mowa, obyczaje.
Kto łotrom brat, fraszką się bawi, prawdziwego
Nic nie rzecze, a górny – strzeŜ się takowego.
Cztery rzeczy na świecie nieoszacowane:
Wolność, nauka, cnota, zdrowie niestargane.
Wolność serca, nauka rozumu dodawa,
Cnota klejnot jest dusze, zdrowie Ŝywot dawa.
Cztery są na człowieku pokusy: wmniemanie,
16
śe mądry, męŜny, mocny, Ŝe mu wieku stanie.
MoŜny lekce powaŜa, zbyt mądry szaleje,
Wiek nader ubezpiecza, bogaty hardzieje.
Cztery rzeczy ma w sobie mieć sędzia: cierpliwość,
Miłosierdzie, roztropność, świętą sprawiedliwość.
Mądrze ma odpowiadać słuchawszy cierpliwie,
Prawnie dany wykonać dekret lutościwie.
Z czterech rzeczy przychodzi człowiek do godności:
Gdy czytał, widział siła, był w sprawach, w trudności.
Kto nieuk, niebywalec, nie miał z nikim sprawy,
Trudności nie skosztował, to jest prostak prawy.
Cztery rzeczy ma człowiek i nie ma w całości:
Męstwo, przyjaźń i rozum przy doskonałości,
Jest męŜny na męŜnego, jest w przyjaźni zdrada,
Błąd się w mądrym znajduje, w doskonałym wada.
Cztery rzeczy nas gubią, a próŜno wetować:
W sprawach z początku błądzić, nie chcieć się sprawować
Według zdrowej porady, w zaciągi się wdawać,
Nad siłę większy koszt wieść, niŜ cię moŜe stawać.
Dla czterech rzeczy lepiej jest odstradać świata
NiŜ ich doznać: ubóstwa na sędziwe lata,
Wywołania z ojczyzny, z chorobą więzienia
I po dobrze nabytej sławie obelŜenia.
Cztery rzeczy na świecie, którymi się brzydzi
Pan Bóg i których człowiek dobry nienawidzi:
Łakomego bogacza, kaleki hardego,
A młodzika bez wstydu, starca wszetecznego.
To czworo nam obficie przyjacioły daje:
Cnota przy stateczności, hojność, obyczaje.
Kto cnotą, statkiem świeci, hojnie chleba dawa
I ludzki jest, takiemu przyjaciel dostawa.
To czworo nade wszytko człowieka frasuje:
Kiedy swych własnych dzieci pogrzeb odprawuje,
Gdy utraci majętność, gdy nieprzyjacielskie
Szczęście widzi a głupie sprawy przyjacielskie.
Cztery rzeczy z cięŜkością musi człowiek znosić:
17
SłuŜyć długo, nagrody za to nie odnosić,
Prosić, nie wziąć, czuć niewdzięk nad wierne posługi,
Nadzieją być omylon czekając czas długi.
Cztery rzeczy niesyte nigdy u kaŜdego:
Ucho, język i ręka, a serce do tego.
Ucho zawsze chce słuchać, język nie ustawa,
Ręka chce brać, a serce pragnąć nie przestawa.
Cztery rzeczy są, które nie mogą być skryte:
Miłość, ból i nienawiść, pieniądze obfite.
Wzdychaniem się wydaje miłość, ból sarkaniem,
Poglądaniem nienawiść, pieniądze zbieraniem.
Cztery rzeczy wnet zbyte, a niepostrzeŜone:
Panieństwo, czas i kamień a słowo rzeczone.
Czasu próŜno wetować, panieństwa przywrócić,
Głos wypuszczon, rzucony kamień nazad wrócić.
Cztery rzeczy widzimy, nie widząc ich znaku:
Drogi ptaszej pod obłok, węŜowego ślaku,
Toru, którym po wodzie zwykły chodzić łodzi,
I ścieŜki na powietrzu, którą dym wychodzi.
Tym czworgiem kiedy człowiek od Boga nadany,
Godzien, aby był zaraz kanonizowany:
Gdy Ŝyje świątobliwie, w krzywdach jest cierpliwy,
Sekret umie zachować, a w słowie prawdziwy.
Cztery rzeczy, którym wnet przyjaciół nie stanie:
Młodość i teŜ bogactwo, moŜność i kochanie;
Młody – gdy star, bogaty – gdy stracił, upadnie,
A moŜny i kochanek – gdy z łaski wypadnie.
Cztery rzeczy ma w sobie mieć sługa cnotliwy:
Ma być wierny, cierpliwy, pilny i prawdziwy.
Pilny w usługowaniu, prawdziwy w mówieniu,
Cierpliwy w posłuszeństwie, wierny w poruczeniu.
Cztery rzeczy ma w sobie pan mieć z powinności:
Miłosierdzie, cierpliwość, baczność przy hojności.
Miłosierdzie odpuszcza, nagradza baczenie,
Hojność dawa, kłopoty wytrzyma cierpienie.
Cztery rzeczy ma ten mieć, który co rozdawa:
18
Wiedzieć, dlaczego i co kiedy komu dawa.
Dlaczego, by dać słusznie; co, by zaś niemało;
Komu, by godzien; kiedy, by się na czas dało.
Czterech rzeczy najbarziej pragnie białogłowa:
Gładkości i z dostatkiem, szat, dobrego słowa.
To jej świat, gdy się stroi, gdy za gładką mają,
Gdy ma tyle, ile chce, gdy jej dowierzają.
To czworo rycerskiego człeka hydzi prawie:
Skępstwo a przy tym kłamstwo, nieśmiałość, bezprawie.
Jałat to, a nie junak, kto niesprawiedliwy,
W Ŝyciu marny, w potrzebie tchórz, w mowie kłamliwy.
Cztery rzeczy ma mnich mieć, co w klasztor wstępuje:
Starać się, aby spełnił to, co obiecuje,
Czynić to, co mu kaŜą, jeść to, co mu dają,
A nie być markotliwym, gdy napominają.
A tu juŜ ten mój czwartak niechaj na tym stanie,
Wyszedszy od kaleki, przy mnichu zostanie.
Jeśli mię tak nieszczęście chce dłuŜej piastować,
I panu do konwentu przyjdzie apelować.
10
śYWOT LUDZKI
Nie to Ŝywot Ŝyć długo, ale Ŝyć cnotliwie.
Bo jeśli Ŝywot długi długością właściwie
śycia naszego mierzym, bydlęta z tej miary
Czemu mają od Boga większe niŜ my dary?
Lecz Ŝywot ten doczesny przeszcie jest i wrota
Do niebieskiego Bogu równego Ŝywota,
Do którego się rodzim, stąd drogą nazwany
Do Ŝywota wiecznego Ŝywot ten stroskany.
Bo ten Ŝywot, którego długo zaŜywają
(Acz nie wszyscy) ci, którzy w ziemi oczy mają,
Ziemski Ŝywot właściwy a Ŝywot bydlęcy,
Co im właśnie naleŜy, który teŜ zwierzęcy
19
Stan swym własnym poczyta, a ten skoro minie,
IŜe juŜ swój czas skończył, i sam z czasem ginie.
Nie tak człowiek, któremu nieba rozkazują;
Tym kwoli Ŝyw, te jemu inakszy gotują
śywot on nieskończony a Ŝywot prawdziwy,
Który przyzna dobremu sędzia sprawiedliwy.
To twój Ŝywot, człowiecze, ten cię niech zabawi,
A błoto błotnej ziemie niechaj cię nie bawi.
A jako lekką nogą zawady przenosi
Ten, co bieŜy w zawodzie i tylko podnosi
Do celu podanego oczy swe z Ŝądości,
I ty wszytkim wzgardziwszy trzymaj się słuszności.
Niech się za dobrym mieniem inszy uganiają,
Niech zacność i rozkoszy szczęściem poczytają:
Ten, co Bogu w pokoju winną chwałę dawa,
A bliźniemu, co jemu naleŜy, oddawa,
PróŜen i domniemania, próŜen i sromoty,
Nadzieję, bojaźń, Ŝądzą i wszelkie kłopoty
Pod nogi swoje podbił, ten u mnie szczęśliwy,
Ten mnie Ŝywym przykładem, ten mistrz niewątpliwy.
Ani dbam, chocia na mię z okrutnej swej gęby
Pokazuje Fortuna wściekła straszne zęby.
Co mnie po wielu, trochą gdy się obejść moŜe;
Im mię więcej ta ślepa jędza zapomoŜe,
Niestała pani, więcej u mnie będzie chciała.
Kiedy mam to czym wzgardzić, choćby się pukała,
Nic nie weźmie, nie weźmie nic i wróg szalony.
Szczęśliwy, gdy od Szczęścia będę oddalony.
20
Pobierz darmowy fragment (pdf)