Od redaktora naczelnego
Wdzięczni Wilsonowi (s. 7)
PUNKT WIDZENIA
Stanisław Żerko
Polska i Niemcy problem reparacji (s. 14)
OPINIE
RÓJMORZE NOWY INSTRUMENT W POLSKIEJ POLITYCE ZAGRANICZNEJ
Bartosz Wiśniewski (s. 26)
Oana Popescu (s. 37)
Martin Ehl (s. 48)
Oktawian Milewski (s. 55)
Dominik Héjj (s. 68)
Mateusz Gniazdowski (s. 79)
ESEJE I ARTYKUŁY
Piotr Buras
Polityka Niemiec. Spojrzenie z Polski (s. 83)
Hieronim Grala
Kolonializm alla polacca (s. 93)
Hubert Łaszkiewicz
Duch i mrok. Stulecie rewolucji październikowej (19172017) a Polska (s. 118)
Andrzej Dąbrowski
Między placem Zamkowym a placem Krasińskich (s. 132)
ARCHIWUM
Marek Rodzik
Raport Edwarda Raczyńskiego na temat polityki brytyjskiej w czasie kryzysu sudeckiego (s. 140)
WSPOMNIENIA
Łukasz Jasina
Piotr Wandycz pochwała bycia mądrym (s. 148)
Włodzimierz Borodziej, Piotr Długołęcki
Profesor Piotr Wandycz (19232017) (s. 152)
RECENZJE
Wojciech Kozłowski
Michael North: The Baltic. A History (s. 154)
Szymon Zaręba
Yang Razali Kassim (red.): The South China Sea Disputes: Flashpoints, Turning Points and Trajectories (s. 158)
Piotr Madajczyk
Hugo Service: Germans to Poles. Communism, Nationalism and Ethnic Cleansing after the Second World War (s. 161)
Patrycja Sasnal
Alberto Gasparini (red.): The Walls between Conflict and Peace (s. 164)
Patryk Toporowski
José M. Magone, Brigid Laffan, Christian Schweiger (red.): Core-Periphery Relations in the European Union: Power and Conflict in a Dualist Political Economy (s. 168)
Bartosz Wiśniewski
Justyna Zając: Polands Security Policy: The West, Russia, and the Changing International Order (s. 172)
Ryszard Stemplowski
Patricia Friedrich (red.): English for Diplomatic Purposes (s. 176)
O autorach (s. 180)
Darmowy fragment publikacji:
WSPOMNIENIA
ŁUKASZ JASINA
PIOTR WANDYCZ
– POCHWAŁA BYCIA MĄDRYM
Wielcy polscy historycy, których życie zaprowadziło na emigrację, zbyt
słabo są obecni w naszej pamięci – niestety również w pamięci innych histo-
ryków. Czy jest to przejaw nierzadkiego w Polsce prowincjonalizmu, każącego
zapominać o tych, którzy zrobili karierę gdzie indziej, lub przeciwnie, wywyż-
szać ich przy każdej okazji? Czy świadczy to raczej o braku niezbędnej erudycji
u adeptów Klio? Bez względu na przyczynę jest to ogromny błąd. Połączenie
wiedzy i zrozumienia dziejów Europy, jakie dawało doświadczenie wyniesione
z Polski, z dystansem, jaki umożliwiało spojrzenie z daleka, pomagało tworzyć
dzieła uniwersalne – bez braków imaginarium, przydarzających się tym, któ-
rzy są zbytnio skupieni na kwestiach lokalnych.
Innym problemem polskiego historyka robiącego karierę na Zachodzie
jest ciążący na nim obowiązek społeczny, by zadbać o odpowiednie odnoto-
wanie dziejów naszego kraju jako części historii Europy i świata. Trudno się
temu dziwić. Przez dwa ostatnie stulecia pisano o nas bez nas i bez wątpienia
wciąż pisze się o nas zbyt mało. Historycy tacy jak Oskar Halecki skupiali
się na polskim spojrzeniu, i nawet pozostając na Zachodzie, nie wyszli poza
swego rodzaju naukowe getto. Niektórzy, jak Lewis Namier, wybrali dystans
do polskości. Tylko nieliczni pokonali tę barierę – należał do nich profesor
Wandycz.
Piotr Wandycz zmarł 29 lipca 2017 r. w Branford w stanie Connecticut,
nieopodal New Haven, gdzie na Uniwersytecie Yale spędził większość
***
148
4 (71) 2017
Piotr Wandycz – pochwała bycia mądrym
zawodowego życia. Pozostał ze swoją uczelnią związany również na emery-
turze, dzięki znakomitemu pomysłowi, jakim było i jest na wielu uniwersyte-
tach amerykańskich (w tym każdym z tzw. Ligi Bluszczowej) udostępnienie
emerytowanym wykładowcom biura i infrastruktury. To właśnie dzięki gesto-
wi Profesora mogłem pracować w tamtejszej bibliotece i nie byłem jedynym
przybyszem z Polski, który taką możność otrzymał.
Poznałem jednak Profesora wcześniej, podczas jednej z jego wi-
zyt w Lublinie (gościł on kilkakrotnie w Instytucie Europy Środkowo -
-Wschodniej, kierowanym ówcześnie przez Jerzego Kłoczowskiego, a także na
Katolickim Uniwersytecie Lubelskim). Był to rok 2003, a Profesor był obok
Jerzego Łukaszewskiego – wieloletniego rektora College of Europe w Brugii
– gościem konferencji poświęconej polskim tradycjom federalistycznym.
Z tej okazji ukazał się wywiad rzeka z Wandyczem, przeprowadzony przez
Sławomira Łukasiewicza (O federalizmie i emigracji: reminiscencje o rzeczach
istotnych i błahych, Instytut Europy Środkowo-Wschodniej, 2003), wbrew ty-
tułowi opowiadający również o innych fragmentach biografii Profesora i po-
zostający do dziś głównym źródłem informacji na ten temat (obok bibliografii
jego prac mających charakter naukowych zestawień, publikowanych w ko-
lejnych księgach pamiątkowych, których było aż pięć, łącznie ze specjalnym
numerem „Kwartalnika Historycznego”).
Od tej pory oprócz historyka Wandycza, którego poznawałem dzięki
jego syntezom i monografiom, zaczął się dla mnie wyłaniać (a obraz ten po-
głębił się podczas kolejnych spotkań) Piotr Wandycz jako intelektualista pu-
bliczny, polski historyk, który stał się również historykiem amerykańskim,
postać odpowiadająca idealistycznym wyobrażeniom z początku tego tekstu.
W swoim tekście Piotr Wandycz. Mistrz polityki historycznej („Plus Minus”
z 12 sierpnia 2017 r.) Sławomir Dębski porównywał (oczywiście z zachowa-
niem wszelkich proporcji) zmarłego ze Zbigniewem Brzezińskim. Zestawienie
roli politycznej obydwu zmarłych zawsze wypadnie na korzyść Brzezińskiego,
który pozostał niedościgniony na polu polityki, choć w nauce osiągnął być
może mniej niż Wandycz. Późniejszy profesor Yale też zresztą zaczynał od po-
lityki. Jako młody człowiek angażował się w życie polityczne postpiłsudczy-
kowskiej emigracji i podzielał częste wśród niej federalistyczne koncepcje.
Polski Ruch Wolnościowy Niepodległość i Demokracja (NiD), kierowany
przez Rowmunda Piłsudskiego, był chyba najciekawszym zjawiskiem młode-
go pokolenia państwowców. Wyszło zresztą z niego też kilku wybitnych póź-
niej naukowców, takich jak Zbigniew Kruszewski czy Jerzy Zubrzycki.
4 (71) 2017
149
Łukasz Jasina
Wandycz nigdy jednak nie zajął się polityką USA, choć w kraju tym
naturalizował się mniej więcej wtedy, gdy zrobił to wielki Zbig. Obu tych
historyków wiele łączyło. Ich ojcowie byli dyplomatami i politykami głębo-
ko zaangażowanymi w pracę państwową w II Rzeczypospolitej, a wcześniej
w walkę niepodległościową, choć Damian Kohn (późniejszy Wandycz), o kil-
ka lat starszy, włączył się do niej już w dobie PPS. Obydwaj przedstawiciele
starszego pokolenia wywodzili się z Galicji. Obydwaj także, choć z różnych
powodów, znaleźli się w czasie wojny na kontynencie amerykańskim, a po-
tem zostali ważnymi postaciami diaspory. Tadeusz Brzeziński stanął na czele
Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Damian Wandycz kierował dwiema placów-
kami istotnymi dla życia naukowego Polaków w USA – Polskim Instytutem
Naukowym w Ameryce, a potem Instytutem Józefa Piłsudskiego w Nowym
Jorku. Ich działalność wspierał też syn Damiana Wandycza.
Piotr Wandycz był od Brzezińskiego sześć lat starszy. Kraj opuścił nie
jako dziecko, ale już jako niemal dorosły człowiek, w 1939 r. Maturę zdał
w 1941 r. w polskiej szkole w państwie Vichy. Resztę wojny spędził w Wielkiej
Brytanii, gdzie wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Zakończył
służbę w stopniu podporucznika.
Jego dalsza kariera potoczyła się stosunkowo szybko. Po ukończeniu
Uniwersytetu w Cambridge i doktoracie w London School Economics udał
się do mekki młodych naukowców – Stanów Zjednoczonych, jedynego wów-
czas państwa, które badaczom takim jak Wandycz mogło zaoferować szansę
na naukową karierę i realizację marzeń historyka. Po kilku latach pracy na
Uniwersytecie Indiany (wtedy jeszcze mało znanym) przenosi się na Yale,
gdzie wykłada między innymi historię dyplomacji. Yale to czołówka ame-
rykańskiej nauki, a sam Wandycz staje się szybko nie tylko jednym z naj-
bardziej uznanych ekspertów w swojej dziedzinie, lecz także nieformalnym
autorytetem w sprawach Europy Środkowej i Wschodniej. To jego rekomen-
dacjom zawdzięczali swoje posady tacy badacze jak Roman Szporluk czy Ihor
Szewczenko. To po nim otrzymał katedrę na Yale Timothy Snyder.
Piotr Wandycz uzyskał wprawdzie amerykańskie obywatelstwo, ale nie
wiązało się ono dla niego z takimi wyborami, przed jakimi stanął Brzeziński.
Naukowiec bowiem służy państwu zupełnie inaczej. Polityk nie może być
jednocześnie „polski” i „amerykański”; historyk – zwłaszcza w kraju takim
jak Stany Zjednoczone – może współtworzyć dorobek naukowy obydwu kra-
jów. Niezwykła pracowitość Wandycza, piszącego w obydwu językach, znacz-
nie mu to ułatwiała. Obywatelstwo USA paradoksalnie pomogło mu też
150
4 (71) 2017
Piotr Wandycz – pochwała bycia mądrym
w utrzymywaniu kontaktów z krajem – jego podróże do polskich archiwów
i inne prywatne wizyty w PRL nie legitymizowały reżimu tak, jak mogłaby to
uczynić wizyta polityka emigracyjnego.
Wandycz przynależał do naukowego mainstreamu Stanów Zjednoczo-
nych i zachodniego świata oraz do polskiego świata naukowego na emigracji.
Po 1989 r. stał się też częścią grupy polskich historyków i autorytetem dla
wielu z nich, czynnie uczestniczył w życiu naukowym kraju. Przekroczył więc
granice, przed jakimi zatrzymało się wielu polskich emigrantów – wewnętrz-
nej gettoizacji oraz niemożności pogodzenia pozycji naukowej w Polsce i za
granicą.
Dzięki szerokim kompetencjom udało mu się również uniknąć pułap-
ki, jaką było pisanie wyłącznie o Polsce. Syntezy i monografie dotyczące jej
historii zajmują wprawdzie poczesne miejsce w jego dorobku, a niejeden
amerykański historyk twierdzi, że to z jego książki The Lands of Partitioned
Poland, 1795–1918 (University of Washington Press, 1984) dowiedział się
czegoś o historii Polski na kursie uniwersyteckim. To Wandyczowi zawdzię-
czamy biografie Augusta Zaleskiego czy Aleksandra Skrzyńskiego. Ale spod
jego pióra wyszły też prace na temat historii dyplomacji w szerszym ujęciu,
a także historii Czechosłowacji. Sprawa polska pojawiała się w wielu z nich
obszernie, wyraziście, ale zawsze zgodnie z zasadami sztuki. Wandycz, zamiast
służyć sprawie polskiej za wszelką cenę, służył jej dobrze.
Niewykluczone, że Piotr Wandycz zostanie uznany za jednego z naj-
wybitniejszych historyków polskich drugiej połowy XX w. Jeśli chodzi o jego
pozycję międzynarodową – podobnej nie zdobył przed nim żaden Polak. I być
może długo nie zdobędzie.
4 (71) 2017
151
WŁODZIMIERZ BORODZIEJ
PIOTR DŁUGOŁĘCKI
PROFESOR PIOTR WANDYCZ (1923–2017)
29 lipca 2017 r. zmarł profesor Piotr Wandycz – polski i amerykański
historyk, wybitny naukowiec i znawca dziejów Polski oraz Europy Środkowej
i Wschodniej.
Profesor Wandycz był autorem wielu książek i artykułów naukowych
poświęconych historii dyplomacji i historii polskiej polityki zagranicznej.
Opublikował m.in. biografie Augusta Zaleskiego i Aleksandra Skrzyńskiego
– ministrów spraw zagranicznych II RP. Zajmował się także historią stosun-
ków Polski ze Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Należał do
grona najwybitniejszych naukowców zajmujących się szeroko rozumianą hi-
storią stosunków międzynarodowych. Stale popularyzował za granicą wiedzę
o polskiej historii.
Piotr Wandycz urodził się w 1923 r. w Krakowie. Podobnie jak starszy
odeń o pokolenie Henryk Wereszycki – dziś równie nieznany poza kręgiem
specjalistów – pochodził ze spolonizowanej rodziny żydowskiej. Jego ojciec
Damian czuł się w pełni Polakiem. Jak Wereszycki, przybrał nowe nazwisko
w czasie służby w Legionach.
Po agresji ZSRR na Polskę w 1939 r. Piotr Wandycz przedostał się do
Francji, a następnie do Wielkiej Brytanii, gdzie został żołnierzem Polskich Sił
Zbrojnych na Zachodzie. Studiował na uczelniach w Grenoble, Cambridge
i Brugii, doktoryzował się w London School of Economics and Political
Science. Od lat 50. był związany zawodowo z uniwersytetami amerykańskimi
– m.in. kierował Instytutem Studiów Rosyjskich i Wschodnioeuropejskich
Yale University. Pełnił także funkcję prezesa Polskiego Instytutu Naukowego
w Ameryce. W 2014 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą
Orderu Odrodzenia Polski.
Tak mógłby brzmieć oficjalny nekrolog, opublikowany gdziekol-
wiek. Współtwórcy serii wydawniczej Polskie Dokumenty Dyplomatyczne,
152
4 (71) 2017
Profesor Piotr Wandycz (1923–2017)
wydawanej przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, pragną dołączyć
kilka zdań od siebie.
Profesor Wandycz był jednym z wielu ludzi ze Starego Kontynentu, któ-
rzy przyczynili się do dzisiejszej dominacji uczelni amerykańskich na świato-
wej mapie nauki. István Deák, Roman Szporluk, Maria Todorova – by wy-
mienić tylko kilka nazwisk historyków pochodzących z naszej części Europy
– robili i robią to samo, kształtując umysły najlepszych amerykańskich stu-
dentów. Przekłada się to na jakość ich książek, których im równie często co
zasadnie zazdrościmy.
Ponadto Piotr Wandycz pozostał historykiem bez ambicji kształtowa-
nia życia publicznego, jakie kierowały – znowu wybieramy losowo naukow-
ców pochodzących z Europy – Hannah Arendt, Zbigniewem Brzezińskim czy
Henrym Kissingerem. Po prostu robił swoje i robił to mistrzowsko. Wystarczy
zajrzeć do książek Marka Kornata, uznanego historyka dyplomacji okresu mię-
dzywojennego: prace Wandycza, także te najstarsze, cytuje on wielokrotnie.
Zazwyczaj studia nad historią najnowszą starzeją się szybko – rzadko
są przywoływane po 30 latach. Dlaczego dorobek polskiego historyka z Yale
wciąż jest aktualny? Odpowiedź brzmi banalnie: znał on kilka języków i miał
porządny warsztat, przede wszystkim zaś obce mu były formuły „my” czy
„nasi”. Rozumiał interesy aktorów historii i nie porządkował ich według kate-
gorii nacjonalistycznych, co nie oznacza, że nie wartościował ich zachowań.
Miał jasny pogląd na mechanizmy rządzące światem. Polska niekoniecznie
znajdowała się w centrum wydarzeń, była natomiast w skali europejskiej jak
najbardziej realnym podmiotem.
Ze względu na swoje doświadczenie i pozycję, zdrowy rozsądek i szero-
kość horyzontów Piotr Wandycz został zaproszony przez PISM do Komitetu
Redakcyjnego Polskich Dokumentów Dyplomatycznych. Ucieszył się, że
wielokrotnie dyskutowany pomysł takiej serii zostanie w końcu zrealizowany.
W 2006 r., kiedy było już co pokazać, poprosiliśmy go o recenzję dwóch to-
mów opublikowanych i jednego w przygotowaniu. Nie będziemy jej cytować
– zbyt jest pochlebna. Emanuje z niej ulga, że w jego starej ojczyźnie nareszcie
zaczęła ukazywać się seria, która nie musi się obawiać porównań ze starszymi,
zachodnioeuropejskimi kuzynami.
A my pozostajemy dłużnikami Profesora, bo z jego książek wiele się
nauczyliśmy.
4 (71) 2017
153
Pobierz darmowy fragment (pdf)