Darmowy fragment publikacji:
© Copyright by Mateusz Skrzypczak
Projekt okładki Krzysztof Dykier
ISBN 978-83-272-4034-7
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części publikacji
zabronione bez pisemnej zgody autora.
Prolog
Issachar posiadł moc gwiazd. Jednakże po pewnym czasie zaczęła mu doskwierać
samotność. Łzom nie było końca. Nietypowe krople słonego płynu zaczęły przyjmować
najrozmaitsze kształty, dając początek nowym ciałom.
Dwie zabłąkane łzy powędrowały na jeden z wcześniej wykreowanych tworów. Pierwsza
kropla uformowała się w oręż. Ostrze utkwiło w samym sercu planety. Druga trafiła na skały,
rozpryskując się na tysiące, ba, na setki tysięcy cząstek, zasiewając życie na całym tworze.
Awatar przyjrzał się nowopowstałemu dziełu. Wreszcie nie był sam.
Wśród wszystkich żywych istnień dało się wyszczególnić jedenaście rozumnych ras.
Chciał ich obdarzyć czymś wyjątkowym, długowiecznością. Poprosił ich, aby udali się na
najwyższy szczyt planety. Pojawili się wszyscy, poza ludźmi. Issachar obdarzył resztę
drogocennym darem, a następnie zaczął szukać ludzi. Bezskutecznie. Nowy świat żył swoim
życiem, wszyscy współpracowali w pokoju i harmonii.
Nikt nie wiedział, co się stało z ludźmi. Do czasu. Do czasu, gdy prawie po dwóch
tysiącach lat przestali się ukrywać i wyszli. Całą armia. Wszczęli wojnę z pozostałymi rasami.
Zdominowali i podporządkowali sobie świat, wzbudzając tym samym do siebie nienawiść i
odrazę.
Issachar pogrążył się w smutku. Dzieło, w którym pokładał wielkie nadzieje okazało się
krwawym bękartem. Przybrał postać małego, ludzkiego chłopca o nieskazitelnie białych
włosach. Swą moc zapieczętował w Mieczu. Uwolnić ją mógł tylko czysty akt dobra wobec
tak znienawidzonego człowieka. Przed przemianą zdążył stworzyć trzy srebrne serca,
pozwalające naprawić błędy przeszłości. Jedno z nich umieścił w jednej z istot, pozostałe dwa
ukrył w różnych częściach świata. W jego sercu zostały resztki niezapieczętowanej mocy,
tworzącej złote serce, dzięki któremu Awatar mógł stworzyć dwie nowe rzeczy. Postanowił
jednak nigdy już nie korzystać z tej mocy. Mijały lata. Bardzo wiele lat.
-
Nie wszystkim podobało się życie w cieniu. Spośród dziesięciu ras znalazło się dwóch
śmiałków, którzy obmyślili plan zemsty. Nieśmiertelny Awaku oraz Skorm Alesha.
Bezgraniczna siła Nieśmiertelnych i ogromna wiedza Skormów okazała się jednak
nieskuteczna - zostali krwawo stłumieni. Musieli opuścić Ain, krainę ludzi i znaleźć swoje
własne ziemie. Awaku nie miał zamiaru dzielić się swoim i tak małym terytorium z innymi.
Zabijał każdego, kto ośmielił się wtargnąć na jego posiadłość. Również Alesha nie pozostała
bez winy. Przez dziesiątki lat manipulowała ludźmi, wykorzystując ich technologię. Zaczęła
też udoskonalać geny. Stworzyła dwunastą rasę, a może raczej gatunek ludzi – Quincych,
doskonałych naukowców. Owi ludzie szybko podwoili a nawet potroili osiągnięcia techniczne
i technologiczne swoich rodaków. Zaczęli również pracę nad tunelem wymiarowym.
Początkowo tunel ten prowadził do różnych, niezamieszkałych światów. Ostatecznie jednak
zarzucili projekt, rozwijając swoją własną cywilizację. Jednak i Alesha została wkrótce
zdemaskowana przez naukowców. Próbowali ją zabić, jednak Drakon, władca ludzi,
postanowił ją wykorzystać do swoich eksperymentów.
-
Po tysiącach lat kultura dziesięciu ras niemalże uległa zniszczeniu. Aby przetrwać, trzeba
było przyjąć zasady ludzi. Poruszać jak oni. Mówić jak oni. Wyglądać jak oni. Pomocne były
klejnoty, które Awatar wręczył wraz z długowiecznością. Pozwalały dowolnie zmieniać
kształty każdej istocie, która by go dotknęła. Ludziom nie podobała się taka polityka. Zaczęli
polowanie na cenne kamienie. Prawie wszystkie zostały zniszczone. Te, które przetrwały,
zaginęły gdzieś w świecie. Zaczęły się represje. Nikt nie wiedział, ile innych istot zdążyło
skorzystać z daru Issachara. Ludzie zabijali każdego, kto wydawał się im podejrzany. Doszło
do bratobójczej wojny. Awatar przyglądał się całemu złu, jakie spowodował człowiek.
Wykorzystał moc swego serca by stworzyć Wieczne Wrota, które umieścił w różnych
miejscach, na ogół niedostępnych dla ludzi. Ten czyn osłabił jego materialne, śmiertelne
ciało, tak iż stracił prawie całą swą pamięć.
-
Na przestrzeni lat agresja ludzi zaczęła zanikać. Lecz straty już uczynione. Wraz z ich
polityką wojenną szedł ich postęp cywilizacyjny. Użycie magnesów przeciwstawnych
znalazło największe zastosowanie w inżynierii. Odkryli, że serce planety składa się z
ogromnego skupiska ciężkich metali. W pewnym momencie ich osiągi konstrukcyjne
wyprzedziły metody walki. Zbudowano generator, który był w stanie stworzyć tak silne pole
magnetyczne, aby obiekty wielkości całych budynków mogły unosić się nad ziemią. Mimo
takiego postępu ulubioną bronią ludzi dalej były miecze. Rasa ludzka podzieliła się na
królestwa. Wśród nich dominowały dwa – Arion i Drakonia. Były one rządzone przez
rodzeństwo, potomstwo Drakona. Tron Drakonii objął Birkoff, a Arionu jego siostra Kenomi,
która panowała raptem pięć lat, po czym umarła podczas lokalnej epidemii. Po tym
nieszczęsnym wydarzeniu władzę w Arionie objęła Meta, daleka krewna Birkoffa.
Konflikt
Złapał płaczącą córeczkę i wybiegł z domu. Dzielnica zamieszkiwana przez Krinów stała
w płomieniach. Jak stąd uciec? Brama Wschodnia w płomieniach. Ze strony Bramy
Południowej dochodzą odgłosy walk. Dokąd uciec? Most! Most łączący z zachodnią częścią
miasta. Ale to jest dzielnica Wryków, nienawidzących ludzi będących z pochodzenia
Krinami. Trzeba zaryzykować. To też są ludzie. Na pewno pomogą ludziom, którzy
rozpaczliwie próbują uratować swe życie.
- Gdzie mamusia? – Dziewczynka zdołała wydusić rozpaczliwe pytanie pośród łez i
dominujących płomieni.
- Mamusia czeka na nas przy moście.
Biegli ile sił w płucach. Jeszcze tylko jedna ulica dzieliła ich od bezpieczeństwa.
Wszędzie pełno dymu. W oddali malowały się kontury kobiety.
- To mamusia! – Dziewczynka rozpromieniała.
Po chwili kontury nabrały ostrości. Kobieta upadła, a w miejscu, gdzie przed momentem
stała, ukazał się mężczyzna z zakrwawionym nożem.
- Mamo! – Mała w rozpaczy przekrzyczała panujący chaos.
- Śmierć Krinom! – Napastnik zauważył dziewczynkę zalaną łzami oraz jej ojca,
kurczliwie ją trzymającego i ruszył w ich kierunku.
Wszystko nagle stało się jasne i takie oczywiste. Morderca jej matki był nikim innym jak
bojówkarzem Wryków, którzy zaczęli eksterminację Krinów, zamieszkujących całą
wschodnią część miasta, oddzieloną mostem i rzeką od zachodniej.
Z mostu spowitego dymem zaczęli się wyłaniać następni bojówkarze.
- Śmierć Krinom! – Zagrzmiał gromki okrzyk.
Napastnik się zbliżał. Niebo zrobiło się czarne. Wydawało się ruszać. Uniósł nóż i już
miał się rzucić na bezbronnych, gdy nagle został stratowany przez ciężkozbrojnego konnego.
Czarne niebo zdawało się przybliżać do ziemi. Owo niebo w mgnieniu oka przerodziło się w
deszcz. Deszcz strzał. Bojówkarze Wryków zaczęli padać jeden po drugim. Konny ruszył w
stronę mostu, a z okolicznych uliczek wyjeżdżali kolejni konni.
- Czy to pomoc, tatusiu?
Przypatrzył się symbolom widniejącym na zbrojach konnych.
- Nie sądzę. Chodź. – Złapał ją za rękę – Musimy jak najszybciej opuścić miasto.
Ruszyli w kierunku Bramy Południowej, skąd już od pewnego czasu nie było słychać
odgłosów walk. Biegli. Potknęła się o czyjeś truchło. Kolanami zaryła o podłogę, zdzierając
je aż do krwi. Z bólu rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Musisz być silna.
- Ale ja już nie mogę!
- Zrób to dla mamy.
- Dla mamy?
- Tak, mama na pewno by w ciebie wierzyła.
Wziął ją na ramiona i wznowił bieg. Ogień zaczynał przygasać. Z dzielnicy Krinów nie
zostało prawie nic, same pogorzelisko. Zbliżał się do bramy. Wokół było coraz więcej ciał.
Zarówno ciała zamordowanych Krinów jak i bojówkarzy Wryków. Nie było czasu się
zastanawiać, dlaczego leżą razem. Dlaczego zginęli razem.
Minął bramę. Biegł. Nie zwolnił. Myśl o uratowaniu córki i siebie samego dodawała
staremu młynarzowi sił.
Świst. Uchwyt ramion się rozluźnił. Zaczęła spadać. Chciał ją złapać, ale nie mógł. Jego
ręce i nogi nie słuchały się go. Pociemniało mu w oczach jeszcze zanim zdążył upaść. Strzała
trafiła go w górny odcinek kręgosłupa.
- Tato! – Podniosła głowę – Tato, nie! Tatusiu! Nie zostawiaj mnie.
Ostatnim, co zobaczyła, był nadciągając konny z otwartym wielkim worem skierowanym
w jej stronę.
-
Nikt nie chciał wspominać rzezi we Wrykrinie, która zapoczątkowała wojnę Arionu z
Drakonią, trwającą pięć lat, której rozejm został okupiony rzeką krwi.
Ruiny Wrykrinu nigdy nie zostały odbudowane. Postawiono tam pomnik, przed
Południową Bramą. Pomnik miał za zadanie przestrzec przed bratobójczą walką. Ale też miał
upamiętnić moment, gdy dwa zwaśnione ludy pogodziły się w obliczu wspólnego wroga,
ginąc ramię w ramię.
Pokój nie mógł jednak trwać wiecznie.
Pobierz darmowy fragment (pdf)