Splot przypadkowych wydarzeń daje początek przyjaźni Marty i Filipa, którzy decydują się na wyjazd do Londynu w poszukiwaniu nowych perspektyw. Bohaterem pozostającym w cieniu głównych wydarzeń jest młody pisarz-amator. Pewnego dnia dostrzega, że zbiegi okoliczności kształtują losy nie tylko wymyślonych przez niego postaci, lecz także i jego życie. Jak odnaleźć swoje miejsce w świecie rządzonym przez przypadek?
Darmowy fragment publikacji:
Single
Piotr Kępski
Jirafa Roja
Warszawa 2009
© Copyright by Piotr Kępski, 2009
© Copyright by Jirafa Roja, 2009
Na okładce wykorzystano obraz Pavla Šlejhara „Lot”
Redakcja i korekta: Sylwia Mroczek-Zawadzka
Projekt okładki:
Zdjęcie autora:
Łamanie:
Druk i oprawa:
Tatsu
Jana Kępska
Tatsu
Drukarnia Naukowo-Techniczna
Oddział PAP S.A.
tatsu@tatsu.pl
ISBN 978-83-61154-26-6
www.jirafaroja.pl
Wydanie I
Warszawa 2009
Londyn
PRELUDIUM
Byłapiątaczterdzieścirano.Jakubstałprzyoknieipatrzył,
jakosiedlepowolibudzisiędożycia.Asfaltowąalejką,która
wiłasięmiędzyblokami,sunęliodczasudoczasupojedyn-
czyprzechodnieotwarzachzamazanychszarzyznąporanka.
Narozległymplacuporośniętymtrawąiotoczonympółko-
lemdrzewpojawiłosiędwojestarszychludzizpsami,które
urządzałysobiegonitwy.Małybiałykundelzapalczywieuja-
dałcienkimgłosem.
Jakubnierazzastanawiałsię,skądtylepsówwtymmie-
ście,idlaczegoichwłaścicielewyprowadzająjenaspacertak
wcześnie,kiedyinniludziejeszcześpią.Dopieroteraz(nie
spałmniejwięcejodpółgodziny,zbudziłgobólwprawym
obojczyku),patrzącnasiwegłowyobojgastarszychludzi,ich
lekkoprzygarbioneplecyipowolnychód,uświadomiłsobie,że
psystanowiłydlanichcośwrodzajupretekstu,któryuspra-
wiedliwiałichsamotnośćibezsenność,wypełniałpustkębu-
dzącegosiękolejnegodniaipozwalałopuścićbetonowąklatkę
mieszkania.Ludziezawszepotrzebująjakichśegzystencjal-
nychalibi,pomyślał,szczególniekiedysąsamotni.Dlanie-
gotakimalibibyłowymyślanieispisywaniehistorii,których
pozanimikilkomamożeosobaminiktnieczytał.
Wykonałkilkawymachówiobrotówprawąręką,żebyją
rozruszać.Powypadkuobojczykirękapobolewałygojeszcze.
Najwyraźniejrehabilitacjatrwałazakrótko,aonsampowinien
7
więcejćwiczyć,możenawetpowinienzacząćchodzićnabasen,
takjakradziłamupielęgniarkaMarta.Tylkożeniemiałkiedy
robićtegowszystkiego.Pracawbiurzepodróży,pisanieispo-
tkaniazMartąwypełniałymucałyczas,jakimdysponował.To
dziwne,jakniewieleczynnościmożnazmieścićwjednymżyciu,
pomyślałJakubilekkoskrzywiłsiępodwpływembólu.
Gdybynieprzypadkowywypadek,niezłamałbyobojczyka
inieprzeleżałbykilkutygodniwszpitalu.Gdybyniewypa-
dek,niepoznałbypielęgniarkiMarty.Gdybyniewypadek,je-
gopowieśćbyłabygotowaimiałazupełnieinnezakończenie
(ipoczątek,bopoczątkizwyklepiszesięnakońcu).
Toniesamowite,jakprzypadkowezdarzeniamogązabu-
rzyćrytmnaszegożycia.Niczymmałedziecko,którewchodzi
dootwartegopokoju,zabawiasięwszystkimiprzedmiotami
będącymiwzasięguręki,poczymporzucajewbezładzie.
Czyżbywydarzeniaostatnichtygodnibyłyczymśwrodza-
jutajnegoszyfru,któryskrywajakąświadomośćdlamnie?
Jakubpodrapałsięponieogolonympoliczku.Gdybynawet,
toitakniemamklucza,którypozwoliłbymiodczytaćprze-
kazodukrytegonadawcy,pomyślałodwracającsięodokna
ikierującsięwstronęregałuzksiążkami.Schyliłsięisię-
gnąłpojednąznich.Najejsfatygowanej,wytartejokładce
widniałydwasłowawydrukowanebiałymikapitalikamina
kiczowatymzielonkawo-niebieskimtle:KUNDERA,apod
spodem:ŻART.
Przekartkowałpośpieszniepoczątek.Zbliżającsiędośrod-
ka,corazuważniejprzeglądałtekst.Wkońcuznalazłfrag-
mentzaznaczonyołówkiem.
Czyżbyprzypadki,pozatym,żesięzdarzają,żeistnieją—
równieżcośmówiły?Niemuszęchybapodkreślać,żejestem
nawskrośracjonalistą.Alewidoczniezostałowemniecoś
zirracjonalnychzabobonów,choćbynaprzykładowodziwne
8
przeświadczenie,żewszystkiezdarzenia,któremniewżyciu
spotykają,mająponadtojakiśsens,żecośznaczą;żepoprzez
tewydarzeniażyciemówicośosobie,żestopniowozdradza
namjakąśswojątajemnicę…(Przeskoczyłwzrokiemokilka
linijekdalej).Żetozłudzenie?Tak,byćmoże,tonawetpraw-
dopodobne,aleniemogęwyzbyćsięowejpotrzebywieczne-
gorozwiązywaniaswegowłasnegożycia(jakbyrzeczywiście
byłwnimukrytyjakiśsens,jakieśznaczenie,jakaśprawda),
niemogęwyzbyćsiętejpotrzeby,jeślinawetjesttojedynie
potrzebazabawy(taksamojakzabawąjestrozwiązywanie
rebusów).*
Pomyślał,żetesłowamogłybybyćmottemhistorii,którąpi-
sze.Wcześniejwybrałcoprawdafragmentzinnejksiążki,ale
zawirowaniaostatnichtygodnizmieniłysenstego,cochciał
powiedzieć.Podczaspobytuwszpitalu,kiedyleżałunieru-
chomionynałóżku,wpatrującsięwbiałysufit,nanowoprze-
myślałcałąpowieść.
Wyglądałototak,jakbyautoripostacizjegotekstużyli
wprzedziwnejsymbiozie,tworząccośwrodzajuskompliko-
wanegosystemunaczyńpołączonych.Najpierwwypadeksa-
mochodowywprowadziłzamieszaniewżyciuautora,apotem
tenchaosprzeniósłsięnalosyMartyCichej,FilipaRomera
iinnychosóbuwikłanychwfabułępowieści.Najwyraźniej
losspłatałJakubowifigla,wprowadziłturbulencjewdwóch
światach:realnymiksiążkowym.Wcześniejniebyłotego
wplanach.Czybyłtolos,czyprzypadek,zastanawiałsięJa-
kub.Amożebyłtoprzypadek,czylilos?
* MilanKundera,Żart,przełożyłaEmiliaWitwicka.
Sen
1.
Ostatniespojrzenienazegarek.00:12.Niedługopotemzasną-
łem.Miałemdziwnysen.
Lecęsamolotem.Siedzęwfoteluiczytamgazetę.Ot,tak,
żebyzabićczas.Mójwzroktrafianarubrykęznekrologami.
Zwykleichnieczytam.Zcałymszacunkiem,szkodaczasu.
Przecieżpracuję,jestemzabiegany,niemamgłowydotakich
rzeczy.Wkalendarzumamzapisanąlistępilnychsprawdoza-
łatwienia.Niejestemgrabarzemanispecjalistąodspadków.
Jednakweśniezacząłemprzeglądaćnekrologi.Całalitania
nazwisk,pochlebnychepitetówizasług.Nasznajukochańszy,
nieoceniony,zasłużony,wieloletniitakdalej.Jakbydopiero
pośmiertnieludzieodważalisiędobrzepisaćoinnych.Wsu-
mietożałosneismutne.
Chciałemodłożyćgazetę.Iwtedymójwzrokpadłna…
Nie,toniemożliwe…
Przeczytałemjeszczeraz.Nieuwierzyłbym,gdybymnie
widziałtegonawłasneoczy.NekrologFilipaRomera.Coś
tam,cośtam…odszedłnaszdrogi…
— Cozabzdury?—mruknąłem.—Żartysobierobią?
PrzecieżtojajestemFilipRomer!
Nawetwieksięzgadza.Żyłlat35…Bardzodziwneuczu-
cie.Czytaćswójnekrolog,siedzącwsamolocie.
10
Pobierz darmowy fragment (pdf)