Darmowy fragment publikacji:
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 1
Skąd Litwini
wracali
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 3
JÓZEF MARKUZA
BIRUTA MARKUZA
Skąd Litwini
wracali
CZĘŚĆ NAPISANĄ
PRZEZ JÓZEFA MARKUZĘ
Z JĘZYKA LITEWSKIEGO
TŁUMACZYŁA BIRUTA MARKUZA
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 4
Opracowanie graficzne: Janusz Barecki
Korekta: Dobrosława Paƒkowska
Ilustracje pochodzà ze zbiorów rodziny Markuzów
Copyright © by Biruta Markuza-Białostocka, Warszawa 2013
Copyright © by Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013
ISBN 978–83–244-0218-2
Wydawnictwo Iskry Sp. z o.o.
ul. Smolna 11
00–375 Warszawa
tel./faks 22 827–94–15
e-mail: iskry@iskry.com.pl
www: iskry.com.pl
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 5
Moim siostrzeƒcom,
Juracie i Olgierdowi
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 7
Biruta Markuza
WSTĘP
Przez wi´kszà cz´Êç mego ˝ycia mieszkałam z oj-
cem, po prostu byliÊmy obok siebie. Od wczes-
nego dzieciƒstwa, poprzez peregrynacje wojenne
i powojenne, a˝ do skoƒczenia liceum byliÊmy ra-
zem. Przez par´ lat mieszkaliÊmy w jednym poko-
ju. Kole˝anki gimnazjalne zazdroÊciły mi okropnie
ojca. Ka˝da z nich chciałaby mieç takiego, jak
w swoich ksià˝kach opisali ró˝ni pisarze. Ja tak
nie myÊlałam, poniewa˝ znałam cen´ tych opisy-
wanych układów. Prawda, ˝e oduczyły mnie one
małostkowoÊci i „babskoÊci”, byłam raczej chło-
pi´ca, kochałam sport, szachy, nie miałam skłon-
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 8
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
8
noÊci do kupowania sobie ciuchów, kosmetyków,
czyli tego wszystkiego, o czym marzà dorastajàce
dziewczyny i prawdziwe kobiety. Ojciec przyzwy-
czaił mnie do punktualnoÊci, dotrzymywania
danych obietnic, radzenia sobie w trudnych sytu-
acjach. Teraz to wiem i doceniam, ale gdy byłam
nastolatkà, miałam ojcu t´ pruskà szkoł´ za
złe. Do tego musiałam ojcu i sobie gotowaç (gdy
mieszkaliÊmy sami), dbaç o jego bielizn´ i skarpe-
ty (zawsze), utrzymywaç w czystoÊci kuchni´, po-
kój i łazienk´. Ojciec nie był gadatliwy, ale ch´tnie
opowiadał mi, jak to „drzewiej bywało”– porówny-
wał swoje przaÊne dzieciƒstwo i młodoÊç z obecny-
mi warunkami ˝ycia. Czasem na mojà proÊb´
opowiadał o „lepszych” przedwojennych czasach,
kiedy jeêdził co tydzieƒ do Królewca, wszedł
do Êcisłej czołówki w tenisie, brał udział w rega-
tach, taƒczył na balach w Kurhausie, gdzie poznał
mojà mam´. W przeciwieƒstwie do tych przaÊ-
nych, te drugie opowiadania ojca lubiłam. Nie
miał najmniejszych skłonnoÊci do upi´kszania czy
konfabulowania, o czym si´ przekonałam wielo-
krotnie, porównujàc relacje ojca ze Êwiadectwami
innych osób. Długo miałam wàtpliwoÊci co do je-
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 9
9
wstęp
go talentu tenisowego. Sàdziłam, ˝e poziom tego
sportu był tak niski na Litwie, ˝e nietrudno było
zostaç gwiazdà. Lecz pewnego lata wyjechaliÊmy
na urlop do Rumunii. Ojciec, namówiony przez oj-
czyma mojego m´˝a, wziàł ze sobà rakiet´ i inne
akcesoria tenisowe, aby pograç na kortach Mamai.
Ju˝ po pierwszym spotkaniu ojczym m´˝a wyraził
bardzo dobrà opini´ o umiej´tnoÊciach tenisowych
ojca i zaczàł go zupełnie inaczej traktowaç. Pa-
nowie, obaj po szeÊçdziesiàtce, umawiali si´
codziennie z Rumunami znacznie młodszymi
i naprawd´ dobrze grajàcymi. Z rozbawieniem ob-
serwowałam te˝ poczynania ojca na parkiecie. Do-
brze taƒczył i wcale nie unikał nowych taƒców.
Dwaj starsi panowie robili konkiet´ jak si´ patrzy.
Pod koniec ˝ycia, kilka lat przed Êmiercià ojca,
zamieszkaliÊmy znów razem. Odeszła druga ˝ona
taty, Bronka, wi´c ˝eby jakoÊ ukoiç jego ból, kupili-
Êmy mały dom z ogrodem, o czym zawsze marzył.
Te ostatnie cztery lata miał takie, jakie sobie kiedyÊ
zaplanował. Rano w pogodne dni wychodził od razu
do ogrodu, szedł na małe zakupy, potem czytał gaze-
ty, pisał wspomnienia – co do nich byłam nieprze-
błagana i nie pozwalałam tego zaniedbywaç. Po
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 10
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
10
południu spacerował w pobliskich laskach i ch´tnie
grywał w bryd˝a, je˝eli udało si´ zorganizowaç
czwórk´. Odszedł w przeddzieƒ planowanej ze mnà
wyprawy do litewskiego sanatorium.
Orientacja w geografii litewskich miejscowoÊci:
Kłajpeda – miasto portowe nad Morzem Bał-
tyckim.
Kowno – od 1920 roku tymczasowa stolica Li-
twy po zaj´ciu przez Polsk´ Wilna.
Lygumai – miasteczko le˝àce osiem kilome-
trów na wschód od Sereików.
Plateliai – miejscowoÊç le˝àca nad najwi´k-
szym jeziorem Litwy o tej samej nazwie, w okoli-
cy Kłajpedy.
Połàga – miasteczko kurort nad Morzem Bał-
tyckim, dwadzieÊcia kilometrów na północ
od Kłajpedy.
Sereikiai – wieÊ le˝àca dwadzieÊcia kilometrów
na północny wschód od Szawli.
Słowiki – mała miejscowoÊç, około dwudziestu
kilometrów od miasteczka Szakiai, w rejonie Jur-
barkas, le˝àcego nad Êrodkowym biegiem Niemna.
Szawle (Šiauliai) – miasto powiatowe graniczà-
ce z powiatem Akmene.
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 11
Józef Markuza
TRUDNY START.
EDUKACJA
Pierwszym êródłem mojej nauki była szkółka domo-
wa w domu rodzinnym. Mój ojciec, z zawodu cieÊla,
podczas zimowych miesi´cy prowadził zupełnie nie-
legalnà szkółk´ j´zyka litewskiego. Legalne szkoły
podstawowe były dost´pne właÊciwie dla ka˝dego, ale
były to szkoły rosyjskie, a wi´c nielubiane, i w miar´
mo˝noÊci, pod jakimkolwiek pretekstem, dzieci nie
były tam posyłane.
SiedzieliÊmy wokół du˝ego stołu w izbie, gdzie
pod jednym oknem stał warsztat stolarski ojca,
przy którym wykonywał ró˝ne drobne przedmioty
drewniane potrzebne w gospodarstwie domowym:
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 12
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
12
wiaderka, cebrzyki, balie, trepy, ły˝ki itp. Przy dru-
-gim oknie stał drugi długi stół z tabliczkami do pisa-
nia, kilkoma ksià˝kami do nabo˝eƒstwa w j´zyku
litewskim i dost´pnymi Êwiàtobliwymi gazetami; ˝ad-
nych elementarzy w j´zyku litewskim oczywiÊcie nie
było. WÊród grupki dzieci (6–10 osób) trafiał si´ i ju˝
całkiem dorosły młodzieniec, który pragnàł nauczyç
si´ litewskiego przed wyjazdem do Ameryki, aby unik-
nàç obowiàzkowej słu˝by wojskowej w carskiej armii
trwajàcej wtedy dwadzieÊcia lat. A w Ameryce trzeba
b´dzie napisaç list do swoich po litewsku, a tak˝e
umieç coÊ przeczytaç. UczyliÊmy si´ pilnie w atmos-
ferze pełnej konspiracji, bowiem mogli nieoczekiwa-
nie przyjÊç rosyjscy ˝andarmi i zamknàç wszystkich
do ciupy, jak straszył ojciec. Teraz wiem, ˝e to było
straszenie na wyrost, niemniej ojciec miałby na pew-
no du˝e kłopoty, chocia˝ w tym czasie, jak sobie przy-
pominam, ju˝ zniesiono zakaz drukowania w j´zyku
litewskim, lecz co innego druk, a co innego nielegal-
na szkółka. Nauka w szkole ojca trwała dwa zimowe
sezony, w tym czasie mo˝na było znoÊnie opanowaç
umiej´tnoÊç czytania i pisania w j´zyku litewskim.
Szkoł´ podstawowà litewsko-rosyjskà ukoƒczyłem
latem 1914 roku. Âwiadectwo ukoƒczenia odebrałem
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 13
13
trudny start. edukacja
Pierwsza fotografia dziewi´tnastoletniego
Józefa Markuzy, Kowno
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 14
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
14
w Słowikach tego dnia, kiedy przeprowadzono mobili-
zacj´ m´˝czyzn do carskiej armii. WÊród nich był tak-
˝e mój były nauczyciel. Na mojà goràcà proÊb´ wydał
mi Êwiadectwo w j´zyku rosyjskim, które przechowa-
łem do dziÊ. Po˝egnałem si´ z nauczycielem, którego
nigdy wi´cej nie spotkałem. Szkoła jest zawsze pierw-
szym etapem w ˝yciu młodego człowieka. Ten etap
dla mnie nie był łatwy ani przyjemny. Codziennie
musiałem iÊç piechotà cztery kilometry. Pół biedy
wiosnà czy latem, ale zimà, kiedy był mróz i Ênie˝y-
ca, droga ciàgn´ła si´ w nieskoƒczonoÊç. W pierw-
szym roku nauki prze˝yłem nie lada szok – w szkole
wybuchł po˝ar. Było to jesienià. Dzieci zebrane ju˝
w klasie czekały na nauczyciela i poczàtek lekcji, gdy
przez drzwi od korytarza zaczàł sàczyç si´ dym i ktoÊ
z zewnàtrz krzyknàł „pali si´!”. Ten okrzyk wywołał
panik´, wszyscy zacz´li chwytaç ksià˝ki i kurtki,
a dym ju˝ zaczàł nas dusiç. Szcz´Êliwie udało mi si´
zgarnàç ksià˝ki, chwyciç palto i przepychajàc si´, wy-
biec na powietrze. Czym pr´dzej pobiegłem do domu
i zachłystujàc si´ i kaszlàc, zdołałem opowiedzieç ro-
dzicom, co si´ stało.
Nauka została na jakiÊ czas zawieszona, a klasy
przeniesione do innego budynku. Zmieniono te˝ na-
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 15
15
wojna
uczyciela. Teraz uczył nas młody, postawny m´˝czy-
zna, dobrze mówiàcy po litewsku. Lekcje były prowa-
dzone w j´zyku litewskim, a rosyjski wykładano
codziennie po dwie godziny. Uczniowie musieli wy-
kuç biegle na pami´ç imiona i daty urodzenia całej
carskiej rodziny, aby przy odpytywaniu nigdy si´ nie
zajàknàç. W szkole były te˝ lekcje religii. Prowadził je
miejscowy ksiàdz proboszcz.
Lata szkolne przeleciały doÊç szybko, jakoÊ zdałem
koƒcowy egzamin, niedługo po tym zacz´ła si´ I woj-
na Êwiatowa.
WOJNA
Co znaczy słowo wojna i czym ona jest w moim ów-
czesnym Êrodowisku, nikt nie wiedział. W szkole
uczyliÊmy si´ wprawdzie historii i wiedzieliÊmy, ˝e
Rzymianie pokonali wiele narodów i utworzyli pot´˝-
ne imperium, ale jak to zrobili, jak wojowali i gdzie,
nie zastanawialiÊmy si´. Nie mogliÊmy sobie wyobra-
ziç, ˝e mogà byç palone domy i całe gospodarstwa,
plony na polach i w stodołach. Na samym poczàtku
wojny nic w naszym ˝yciu nie uległo zmianie, cho-
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 16
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
16
Józef Markuza (z lewej)
podczas słu˝by w armii litewskiej
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 17
17
wojna
cia˝ moja ojcowizna le˝ała tu˝ przy granicy – rzeka
Szeszupa dzieliła Rosj´ od Niemiec. Ludzie pracowa-
li w polu, dzieci bawiły si´ jak za dawnych, przedwo-
jennych czasów.
Pewnego ranka przybiegł zadyszany sàsiad z wia-
domoÊcià, ˝e od strony Słowików zbli˝a si´ konnica
i zmierza w naszà stron´. Gospodarstwo moich rodzi-
ców le˝ało przy drodze prowadzàcej do miasta Szakiai.
Cała rodzina wyległa na podwórze, aby przyjrzeç si´
konnicy. WiedzieliÊmy, ˝e rosyjska stra˝ graniczna
była ju˝ wycofana i koszary, gdzie mieszkali ˝ołnierze,
stały puste. Wkrótce nadjechał mały konny oddział,
pierwsi ˝ołnierze niemieccy, których zobaczyliÊmy. By-
li to pi´kni m´˝czyêni na dorodnych koniach, w nie-
widzianych dotàd mundurach, na głowach mieli
lÊniàce, czarne hełmy z wie˝yczkami, na plecach
wisiały karabiny, a przy bokach, przytrzymywane r´ka-
mi, sterczały piki. Wyglàdali bardzo dostojnie i uro-
czyÊcie. Oddział zatrzymał si´ przy naszej zagrodzie,
a jeden z Niemców zwrócił si´ do nas w nieznanym j´-
zyku; zdaje si´, ˝e o coÊ pytał. Poniewa˝ nic nie zrozu-
mieliÊmy, wi´c i nic nie odpowiedzieliÊmy. Z czasem,
kiedy wojna rozprzestrzeniła si´, z niektórych zasły-
szanych słów doszliÊmy do wniosku, ˝e Niemiec sta-
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 18
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
18
rał si´ dogadaç z nami po polsku; na pewno to nie był
niemiecki, bo przecie˝ poszczególne słowa niemieckie
byÊmy rozumieli.
To pierwsze spotkanie z niemieckimi ˝ołnierzami
wypadło dobrze, doszliÊmy do wniosku, ˝e nie ma po-
wodu, aby ich si´ baç. Niestety dopiero znacznie póê-
niej poznaliÊmy ich cechy dokładniej.
Po tym wydarzeniu sàsiedzi zacz´li politykowaç:
– Ruskie si´ wystraszyli, uciekli, wi´cej ich nie zo-
baczymy, teraz trzeba uczyç si´ niemieckiego.
– Nie ma co si´ spieszyç, sàsiedzie. Rosyjskie im-
perium silne, jeszcze zobaczycie, co b´dzie, na razie to
sam poczàteczek.
Istotnie, był to tylko oddział zwiadowczy, póêniej
wszystkimi drogami posypały si´ oddziały wojska
i zagł´biały si´ w kraj. Ale tym razem Niemcy nie pa-
nowali tu długo, wojska rosyjskie szybko poradziły
sobie z wypchni´ciem Niemców w kierunku Prus
Wschodnich. Kiedy ju˝ podchodziły do Królewca,
wojska niemieckie dowodzone przez marszałka Hin-
denburga przełamały front i prawie całkowicie zdruz-
gotały siły rosyjskiego frontu wschodniego. Wtedy ju˝
drugi raz przyszli Niemcy i pozostaliÊmy pod ich oku-
pacjà a˝ do zakoƒczenia wojny.
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 19
19
wojna
Okupant prowadził wobec litewskich włoÊcian po-
lityk´ rabunkowà i wyniszczajàcà. Nało˝ył obowiàzek
oddawania niemieckiej władzy ogromnych danin zbo-
˝a, mi´sa, masła, wełny i lnu, prócz tego niemieccy
˝ołnierze urzàdzali sobie w poszczególnych wsiach
prywatne rabunkowe wycieczki. Uzbrojeni ˝ołnierze
na wozach zaprz´˝onych w konie zaje˝d˝ali na po-
dwórze i ˝àdali oddania daniny. Kiedy gospodarz tłu-
maczył, ˝e ju˝ oddał co nale˝y, i pokazywał kwity, szli
sami rewidowaç spi˝arnie i schowki, zabierajàc, co im
si´ podobało.
Raz widziałem jednà nieudanà prób´ grabie˝y.
Fura zaprz´˝ona w dwa konie (jeden z nich był bardzo
chudy i chyba chory) stan´ła za naszym polem,
a na drugim polu, tu˝ obok, kobieta bronowała lek-
ko, chodzàc za zaprz´giem. Jej koƒ był młody i dobrze
utrzymany. Niemiec wyprzàgł chorowitego konia i po-
szedł z nim na pole kobiety. DomyÊliłem si´, jaki był
cel tej roszady – zamieniç chudego na dobrze utrzy-
manego konia. Kobieta te˝ si´ domyÊliła, ale udawa-
ła, ˝e nie wie, o co Niemcowi chodzi. Lecz kiedy ten
chciał wyprzàc jej konia – smagn´ła Niemca batem
po głowie, a potem waliła gdzie popadło. Napastnik
spiesznie si´ wycofał i razem z chudà szkapà wrócił
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 20
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
20
do wozu. Siedzàcy na wozie ˝ołnierze głoÊno recho-
tali. Sàdz´, ˝e podczas drugiej wojny podobne zajÊcie
nie skoƒczyłoby si´ tak dobrze.
˚ycie stawało si´ z ka˝dym dniem coraz ci´˝sze.
Gospodarstwa ogołocono z bydła, trzody chlewnej
i koni. Nie było jak uprawiaç pól, nie było co siaç, bra-
kowało ziarna. Musz´ jednak przyznaç, ˝e okupacyj-
na administracja działała sprawnie. Zorganizowano
szkoł´ dla dzieci i młodzie˝y, oczywiÊcie niemieckà,
a poniewa˝ innej nie było, zaczàłem do niej chodziç.
W ten sposób zaczàłem swojà niemieckà edukacj´.
Prócz lekcji w j´zyku niemieckim uczyliÊmy si´ te˝
Êpiewaç po niemiecku. Naszym nauczycielem był pa-
stor ewangelicki.
Przyszła pami´tna, najci´˝sza dla nas wiosna
1917 roku. Wiele ludzi nie miało co jeÊç. Nie było
chleba, bo nie było go z czego piec. Je˝eli ktoÊ miał jesz-
cze garÊç zbo˝a, mełł jà na ˝arnach w domu, poniewa˝
młyny były pod niemieckim nadzorem. Chleb wypieka-
no z resztek màki z dodatkiem trocin, ziemniaków i sie-
mienia lnianego. Było to paskudztwo! Od takiego
jedzenia zacz´ły si´ przeró˝ne choroby, pokazała si´
krwawa dyzenteria. W tych fatalnych nastrojach zbli-
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 21
21
niepodległość
˝ał si´ koniec wojny. Pojedynczo wracali m´˝czyêni
zmobilizowani przed laty do carskiej armii. PrzynieÊli
pierwsze pogłoski o mo˝liwoÊci utworzenia niepodle-
głej Litwy, lecz nikt nie wiedział, kto miałby to zrobiç.
Po cichu szeptano, ˝e wszechwładny car został pozba-
wiony tronu. Takie wiadomoÊci przekazywano sobie
z ust do ust, ˝adna bardziej wiarygodna informacja nie
docierała na dalekà litewskà wieÊ.
NIEPODLEGŁOŚĆ
Było lato 1918 roku. Na płotach i przed koÊciołem
rozlepiono odezwy do narodu mniej wi´cej tej treÊci:
„Powstało niepodległe paƒstwo – Litwa”. Nieco
mniejszymi literami zach´cano młodych m´˝czyzn,
aby jako ochotnicy wst´powali do organizowanego li-
tewskiego wojska. Dziwiono si´ powszechnie, ponie-
wa˝ nikt nie wiedział, gdzie jest ta niepodległa Litwa,
bo w naszej gminie cała władza była w r´kach nie-
mieckich ˝andarmów. Prawda, coÊ si´ jednak zmie-
niało. Nasz niedaleki sàsiad, Barsztajtis, młody
m´˝czyzna, który niedawno powrócił z carskiej ar-
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 22
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
22
mii, ju˝ par´ razy przeszedł koło naszego obejÊcia
ubrany w szary szynel, z trójkolorowà wst´gà na r´-
kawie, uzbrojony w rosyjski karabin. Mówił, ˝e jest
funkcjonariuszem policji w Słowikach, nikt jednak
nie wiedział, jakà pełnił tam funkcj´.
W naszej wsi najwy˝szà władzà był zawsze sołtys.
Ale w zaistniałej sytuacji nawet on nie wiedział, kogo
słuchaç. Niemcy nadal czuli si´ panami sytuacji i nie
zamierzali opuÊciç Litwy. Dworami pozbawionymi
właÊcicieli zarzàdzali wyznaczeni przez Niemców eko-
nomowie, pola były orane i obsiewane. Widocznie za-
rzàdcy spodziewali si´, ˝e zbiory te˝ b´dà do nich
nale˝eç w myÊl przysłowia – kto sieje, ten zbiera. Taka
niejasna sytuacja ciàgn´ła si´ do 1919 roku.
Pewnego dnia przeczytałem ogłoszenie na słupie
zawiadamiajàce, ˝e rodzàce si´ nowe niepodległe paƒ-
stwo potrzebuje ludzi wykształconych, ró˝norakich
specjalistów i urz´dników. W celu ich przygotowania
organizowane sà kursy w Kownie. Wymieniono takie
dziedziny:
komunikacja – pracownicy poczty i telegrafu, ko-
lejarze;
ekonomia – buchalterzy, pracownicy biurowi.
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 23
23
niepodległość
W domu mieliÊmy powa˝nà narad´. Mój starszy
brat, Szymon, ju˝ ucz´szczał na kurs nauczycie-
li szkół podstawowych, wi´c postanowiono, ˝e i ja
powinienem spróbowaç dostaç si´ na któryÊ z wymie-
nionych kursów w Kownie. W ogłoszeniu była adno-
tacja, ˝e kandydaci b´dà przyjmowani po zdaniu od-
powiednich egzaminów.
W płóciennym woreczku podró˝nym miałem zmia-
n´ bielizny, bochenek chleba, dwa jajka na twardo,
çwierç połcia słoniny i zawini´ty w skrawek gazety ka-
wałek szarego mydła. Do kieszeni, gdzie miałem tro-
ch´ moich pieni´dzy zarobionych na koszeniu siana,
tata wło˝ył par´ banknotów „ostmarek”. Tak wyglàdał
mój baga˝ siedemnastolatka wyruszajàcego na podbój
Kowna. Nigdy nie byłem w wi´kszym mieÊcie, nigdzie
poza nasze miasteczko gminne nie wyje˝d˝ałem, by-
łem zwykłym, gapowatym wiejskim chłopakiem.
Do Kowna z naszej wsi mo˝na było si´ dostaç
na dwa sposoby: kolejà Wyłkowysk–Kowno lub paro-
statkiem płynàcym Niemnem na trasie Jurbarkas–
Kowno. Ojciec zawiózł mnie furmankà nad rzek´
– wysadził na przystani parostatku, prze˝egnał i uÊcis-
nàł dłoƒ, pierwszy raz jak m´˝czyênie.
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 24
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
24
Dom rodzinny we wsi Jusˇkakaimis.
Józef z rodzicami i siostrà Martà, rok 1922
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 25
25
bez domu
BEZ DOMU
Kowno było w owym czasie niewielkim, biednym
miastem liczàcym około dwudziestu tysi´cy miesz-
kaƒców. Chłopakowi takiemu jak ja, który w ˝yciu
nie widział ˝adnego miasta, wydawało si´ wielkie
i budziło niepokój pot´gowany faktem, ˝e nie miałem
dokàd pójÊç ani gdzie si´ zatrzymaç. MłodoÊç i wiara
w siebie zawsze były podwalinami sukcesu.
Wysiadłem z parostatku wczesnym popołudniem
i szedłem, rozglàdajàc si´, przez plac Ratuszowy. Do-
szedłem do katedry, na prawo biegła ulica Wileƒska,
prosto – ulica Valancˇiusa. Sam nie wiem dlaczego wy-
brałem ulic´ na wprost, mo˝e to był tzw. szósty zmysł,
który bardzo mi pomógł w stawianiu pierwszych kro-
ków w Kownie.
Jeszcze przed wybuchem wojny przyjechał do
nas mój wuj Juszkajtis, brat matki. Mieszkał wtedy
w Kownie i imał si´ wszelkich zawodów i zaj´ç. Był
introligatorem, konduktorem kolejowym, lokajem
u biskupa. Jego adres ciàgle si´ zmieniał, wi´c go nigdy
nikomu nie podawał. Słabo go pami´tałem, jak przez
mgł´, ale teraz bardzo si´ zdziwiłem, gdy zobaczyłem
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 26
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
26
wuja stojàcego w uchylonych drzwiach małego warsz-
tatu szewskiego. Podszedłem, powiedziałem, kim je-
stem i skàd przybywam, wuj te˝ był bardzo zdziwiony,
zaczàł wypytywaç o matk´ i innych krewnych. Oczy-
wiÊcie zaprosił mnie na nocleg i zaproponował, ˝ebym
zamieszkał u niego, póki czegoÊ lepszego nie znajd´.
Wuj był niebywałym dziwakiem. Całe ˝ycie miesz-
kał sam, nigdy si´ nie o˝enił, z krewnymi nie utrzy-
mywał ˝adnych kontaktów. Był niezwykle pobo˝ny,
codziennie chodził do koÊcioła, du˝o si´ modlił
po polsku, chocia˝ nie znał polskiego j´zyka. ˚ył bar-
dzo skromnie, mo˝na powiedzieç ascetycznie, choç
był doÊç zamo˝ny. Du˝o dawał na koÊciół, wspoma-
gał biednych i ˝ebraków. Warsztacik szewski nabył
tylko po to, aby daç prac´ młodemu Polakowi, który
po wyuczeniu zawodu szewskiego nie mógł znaleêç
pracy. Wuj był właÊcicielem warsztatu, a Polak prowa-
dził działalnoÊç usługowà i był kierownikiem sklepiku
z butami. Obaj codziennie chodzili do koÊcioła, naj-
cz´Êciej na ranne nabo˝eƒstwo, a jeÊli z jakichkolwiek
powodów było to niemo˝liwe, szli wieczorem lub
modlili si´ w domu. W tym czasie wuj pracował jako
konduktor na kolei i jeêdził na trasie Kowno–Ryga.
Czasem nie wracał do domu przez kilka dni.
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 27
27
bez domu
Odkàd znalazłem tani pokój
i zamieszkałem
w pewnej odległoÊci od mieszkania wuja, odwiedza-
łem go doÊç rzadko. Gdy przyszedłem pewnego dnia,
nie zastałem go w domu. Warsztat szewski te˝ był za-
mkni´ty. Od sàsiadów dowiedziałem si´, ˝e kiedy wuj
wyjechał na par´ dni do pracy, młody szewc zlikwido-
wał warsztat i sklepik, buty, przybory i materiały
sprzedał, pieniàdze ze sprzeda˝y przywłaszczył sobie
i wyjechał do Wilna.
Wilno i ziemie wileƒskie w tych latach były jakby
ziemià niczyjà. Najpierw pod władzà bolszewików,
póêniej na krótko Litwinów, wreszcie, po złamaniu
warunków umowy dwustronnej, w 1920 roku generał
˚eligowski przyłàczył je do Polski. Na tych terenach
były dobre warunki do znikni´cia i ukrywania si´
przest´pców.
Pierwszy mój zawód i praca były dziełem przypadku.
Przeglàdajàc gazety, znalazłem ogłoszenie o naborze
na kurs łàcznoÊci – obsługa poczty, telefonów i telegra-
fu. Podany był termin i miejsce, gdzie kandydaci majà
si´ zgłosiç na wst´pne egzaminy. Komisja egzamina-
cyjna nie chciała pozwoliç mi zdawaç, poniewa˝ nie
ukoƒczyłem osiemnastu lat. Dopiero ostatniego dnia,
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 28
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
28
gdy okazało si´, ˝e nie ma wielu kandydatów, pozwo-
lono mi przystàpiç do egzaminu, który zdałem dobrze
i zostałem przyj´ty na kurs. Po pomyÊlnie zdanym eg-
zaminie koƒcowym musiałem odbyç praktyk´, po niej
ju˝ mogłem si´ uwa˝aç za urz´dnika łàcznoÊci.
Praktyka wyglàdała tak jak normalna praca. Nie
miałem tylko ustalonego wynagrodzenia, a czas pra-
cy był nienormowany. Praktyk´ odbywałem w Kow-
nie na stacji telegrafu i telefonów, byli tam zatrud-
nieni m´˝czyêni ró˝nych narodowoÊci: Rosjanie,
Niemcy, Litwini i Polacy. Ci Niemcy byli przedtem
˝ołnierzami w wojskowej słu˝bie łàcznoÊci, Rosja-
nie to przedwojenni pracownicy tej bran˝y. Mimo
zło˝onego składu personalnego kontakty mi´dzy na-
mi były dobre, kole˝eƒskie. Dopiero póêniej, kie-
dy do pracy przyszło wi´cej młodych Litwinów,
stosunki zacz´ły si´ psuç. Chocia˝ od dawna obo-
wiàzywał j´zyk litewski jako urz´dowy, nie prze-
strzegano tej zasady restrykcyjnie. Wszyscy pra-
cujàcy mówili dobrze po rosyjsku i ch´tnie u˝ywali
tego j´zyka. Przyszedł jednak czas, kiedy stanowczo
zacz´to ˝àdaç, aby ka˝dy urz´dnik mówił po litew-
sku. Stosunki w pracy zepsuły si´. Rosjanie i Niem-
cy byli znacznie starsi od Litwinów, j´zyk litewski
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 29
29
bez domu
przychodził im z trudem, wi´c po jakimÊ czasie
odeszli.
Kiedy ucz´szczałem na kurs, a tak˝e w czasie
praktyki, musiałem gdzieÊ mieszkaç i coÊ jeÊç. Pieni´-
dzy miałem bardzo mało, znikàd ˝adnej pomocy, wa-
runki ˝ycia były ci´˝kie. Podczas kursu mieszkaliÊmy
po dwóch lub nawet czterech w pokoju, aby było ta-
niej, czasem któryÊ z nas dostawał z domu przesyłk´
z jedzeniem, dzieliliÊmy si´ wszyscy, ale to były spo-
radyczne zdarzenia. SzukaliÊmy mo˝liwoÊci zarobku,
najcz´Êciej i najłatwiej mo˝na było najàç si´ do piło-
wania i ràbania drewna, poniewa˝ wszystkie mieszka-
nia były opalane drewnem. Nast´pna mo˝liwoÊç
zarobku była przy wyładunku i załadunku wszelkich
towarów na dworcach. JakiÊ czas mieszkaliÊmy w po-
bli˝u koszar. Po wyjÊciu Niemców koszary zajmowa-
li litewscy ochotnicy. Cz´sto dostawaliÊmy od nich
kociołek zupy, o ile coÊ zostało z posiłku ˝ołnierzy.
Jednak nie samym chlebem człowiek ˝yje. ByliÊmy
młodzi i szukaliÊmy te˝ rozrywek. W miejskim parku
przy alei WolnoÊci był teatr, co prawda nieczynny, ale
w du˝ej altanie, przylegajàcej do budynku teatru, da-
wała koncerty orkiestra d´ta. Za wejÊcie do parku
trzeba było płaciç. ZnaleêliÊmy wyjÊcie: w ciemnym
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 30
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
30
rogu na ulicy Kiejstuta mo˝na było przeskoczyç płot,
okrà˝yç budynek teatru i dostaç si´ do parku, gdzie
grała orkiestra. Âcie˝kami spacerowali ludzie, mo˝na
było posiedzieç na ławce, pogapiç si´ na spacerujà-
cych i na co ładniejsze dziewczyny. Kina ju˝ wtedy
działały, lecz dla nas były za drogie.
Z czasem powstał i teatr, odbywały si´ w nim
spektakle „latajàcego teatru Wajczkusa” – jak sama
nazwa wskazuje, nie był to teatr stały. Dopiero zaczy-
nało si´ mówiç o prawdziwym teatrze i operze, w któ-
rej miał wyst´powaç Êwiatowej sławy tenor Kipras
Petrauskas. Bardzo powoli rodziło si´ kulturalne ˝ycie
Litwy.
Polityka dla mnie wtedy nie istniała. Miałem swo-
je kłopoty zwiàzane głównie z brakiem pieni´dzy, my-
Êlałem przede wszystkim,
jak je zarobiç. Jednak
niespodziewanie polityka sama przyszła do mnie, i to
w czasie godzin mojej pracy.
Litwa doczekała si´ wreszcie, po raz pierwszy,
uznania de facto ze strony innych paƒstw, nieco póê-
niej nastàpiło te˝ i uznanie de jure. Cieszyłem si´ wraz
z kolegami z tych decyzji mi´dzynarodowej dyploma-
cji, nie bardzo rozumiejàc ich znaczenia. Przygotowa-
nia do pierwszych wyborów do sejmu szły pełnà parà,
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 31
31
bez domu
Józef z kuzynem Piotrem grajà w krokieta
przed chatà Markuzów w Jusˇkakaimis
Biruta 3.1:Layout 1 3/19/13 10:57 AM Page 32
JÓZEF MARKUZA i BIRUTA MARKUZA • Skąd Litwini wracali
32
widoczna była aktywnoÊç ró˝nych partii politycznych.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało r´ce pełne
roboty, o czym mogłem si´ przekonaç wielokrot-
nie na własne oczy. Cz´sto widziałem dyplomatów
w Urz´dzie Telegrafu, gdy˝ w owym czasie telefon nie
był wiarygodnym Êrodkiem łàcznoÊci, szczególnie
z krajami, w których ju˝ działały nasze przedstawiciel-
stwa. W pilnych, nieznoszàcych zwłoki sprawach
u˝ywano aparatu Juzo, który od razu drukował na pa-
sku papieru słowa czcionkà łaciƒskà. Do przekazywa-
nia dyplomatycznych zleceƒ wyznaczano doÊwiad-
czonych pracowników umiej´tnie operujàcych tym
aparatem. Z Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy-
chodził najcz´Êciej pan A. Balutis, czasem bywał sam
minister pan J. Pureckis. Prowadzili za pomocà Juzo
rozmowy z przedstawicielami w Moskwie, Berlinie
i w innych krajach. Z czasem i ja nauczyłem si´ bie-
gle pracowaç na tym aparacie i wiele razy wysyłałem
korespondencj´ dyplomatycznà. Pracownicy telegrafu
składali zobowiàzanie, przysi´g´ zachowania w abso-
lutnej tajemnicy wszystkiego, czego dowiedzieli si´
podczas pracy.
W 1920 roku Litwa ju˝ miała pewnà, choç niewiel-
kà, sił´ wojskowà, jej podstaw´ stanowili ochotnicy.
Pobierz darmowy fragment (pdf)