Darmowy fragment publikacji:
dla ka(cid:380)dej kobiety, ka(cid:380)dego dnia(cid:8230)
Wi(cid:281)cej informacji znajdziesz na
www.harlequin.com.pl
Emma Darcy
Testament z Brazylii
Tłumaczyła
Małgorzata Fabianowska
Droga Czytelniczko!
Witam w lipcu. Lato mieni się juz˙ wszystkimi kolorami. Jez˙eli
jesteś na wymarzonym urlopie, moz˙e sięgniesz po ksiąz˙kę z serii
Światowe Z˙ycie? Lato sprzyja lekturze i... miłości.
Oto róz˙norodna wakacyjna oferta:
Testament z Brazylii omal nie zniweczył miłości Nicka Ramire-
za i pięknej Tess...
Wygrana w Monte Carlo była pierwszym krokiem, który zrobił
Cristiano, by zdobyć Samanthę...
Filmowa opowieść i Nieprzypadkowa dziewczyna (Światowe
Z˙ycie Duo) – dwie historie o krętych drogach do szczęśliwego
związku.
Zapraszam do lektury
Małgorzata Pogoda
Harlequin. Kaz˙da chwila moz˙e być niezwykła.
Czekamy na listy!
Nasz adres:
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises Sp. z o.o.
00-975 Warszawa 12, skrytka pocztowa 21
Emma Darcy
Testament z Brazylii
Toronto · Nowy Jork · Londyn
Amsterdam · Ateny · Budapeszt · Hamburg
Madryt · Mediolan · Paryż
Sydney · Sztokholm · Tokio · Warszawa
Tytuł oryginału: The Ramirez Bride
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills Boon Limited, 2005
Harlequin Presents, 2005
Redaktor serii: Małgorzata Pogoda
Opracowanie redakcyjne: Helena Burska
Korekta: Zofia Firek
ã 2005 by Emma Darcy
ã for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin
Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2007
Wszystkie prawa zastrzez˙one, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane
w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.
Wszystkie postacie w tej ksiąz˙ce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
– z˙ywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin
i znak serii Harlequin Światowe Z˙ycie są zastrzez˙one.
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa, ul. Rakowiecka 4
Skład i łamanie: COMPTEXTÒ, Warszawa
Printed in Spain by Litografia Roses, Barcelona
ISBN 978-83-238-5023-6
Indeks 389994
ŚWIATOWE Z˙YCIE – 70
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Paczka przyszła z Brazylii. Dostarczona przez
kuriera, który otrzymał ścisłe instrukcje, mówiące,
z˙e Nick Ramirez musi osobiście podpisać jej odbiór.
Nick odprowadził wzrokiem męz˙czyznę, opusz-
czającego jego gabinet. Nie miał najmniejszej ochoty
spojrzeć na lez˙ącą na biurku paczkę ani jej otworzyć.
Nadawcą był jego biologiczny ojciec, który nie za-
słuz˙ył sobie na przywilej uczestniczenia w z˙yciu syna,
a cóz˙ dopiero wdzierania się w nie w tak obcesowy
sposób. Te drzwi zamknęły się szesnaście lat temu.
Nie, wcześniej. Duz˙o wcześniej.
Nick miał teraz trzydzieści cztery lata, a doj-
mujące poczucie odrzucenia zaczęło mu dokuczać
juz˙ wtedy, gdy miał siedem lat. Wspomnienie zagu-
bionego chłopca, jakim był wówczas, poderwało go
z fotela, byle dalej od przeklętej paczki. Próbował
wtedy znaleźć swoje miejsce w świecie dorosłych
i z bólem przekonał się, z˙e nigdzie nie pasuje.
Wobec tego nauczył się chadzać własnymi dro-
gami.
Jedna z nich doprowadziła go do tego gabinetu,
centrum dowodzenia wielkiej agencji reklamowej,
która zajmowała dwa piętra nowoczesnego budynku
6
EMMA DARCY
z widokiem na port w Sydney. Była to jego własna
firma. Sam ją stworzył i zbudował jej pozycję na
rynku.
Podziwiając z okna gmach opery i widoczny za
nim łuk mostu, myślał, z˙e przeciez˙ kaz˙dy wie, z˙e
seks świetnie się sprzedaje. A jeszcze lepiej seks
i splendor. Nick wiedział jednak o tym doskonale
i potrafił opakować te produkty lepiej niz˙ inni. Styl,
w jakim prowadził swoje kampanie reklamowe,
uczynił z niego bardzo zamoz˙nego człowieka, który
mógł sobie pozwolić na widok za milion dolarów
zarówno w biurze, jak i w luksusowym apartamen-
cie w Woolloomooloo.
Był samowystarczalnym człowiekiem sukcesu,
który nie potrzebował niczego od swoich ojców
– bogatych, władczych męz˙czyzn, jacy zwykle krę-
cili się koło jego matki.
Gdy był nastolatkiem, obsypywali go pieniędz-
mi, chcąc się jej przypodobać. Wykorzystał je do
realizacji swoich celów i ambicji. Zasłuz˙ył na nie,
bo przeciez˙ schodził im z drogi.
Od tego czasu niczego od nich nie chciał i nie
potrzebował.
Zwłaszcza od Enrique Ramireza. Brazylijczyk
miał dwie szanse, by stać się dla Nicka kimś blis-
kim. Pierwszej ani myślał wykorzystać, a drugą
zaprzepaścił, gdy osiemnastoletni Nick pojawił się
w Rio de Janeiro, chcąc poznać swego ojca. Spotkał
się z gniewną odprawą.
TESTAMENT Z BRAZYLII
7
– Czego ty ode mnie chcesz? Czy wyobraz˙asz
sobie, z˙e coś dostaniesz?! – krzyczał Ramirez.
Pogarda arystokratycznego Brazylijczyka do-
tknęła Nicka tak bardzo, z˙e odpowiedział zimno:
– Chciałem cię tylko poznać. I z pewnością
chętnie przyjmę twoje nazwisko. Widzę, z˙e bez
wątpienia nalez˙y do mnie.
Podobieństwo obu męz˙czyzn było niezaprzecza-
lne – te same gęste czarne włosy, oliwkowa cera,
głęboko osadzone zielone oczy, ocienione gęstymi
rzęsami, kształtny nos, wysokie kości policzkowe,
kwadratowy zarys szczęki, zmysłowe usta, mus-
kularne ciało.
Tak, był synem swojego ojca, bez dwóch zdań.
Po powrocie do Australii Nick wystąpił o prawną
zmianę nazwiska na Ramirez i z pewnością nie było
to z˙adne naduz˙ycie. I oto przychodzi do niego
paczka z Brazylii. Cokolwiek miałaby zawierać,
poczuł rodzący się bunt, z˙e Enrique moz˙e jednak
mieć jakiś wpływ na jego z˙ycie.
Nagle zadzwonił telefon.
– Pani Condor z˙yczy sobie z panem mówić
– oznajmiła asystentka.
Jego matka. To juz˙ drugie niemiłe zaskoczenie
tego ranka.
– Połącz ją – polecił Nick.
– Kochanie, zdarzyło się coś niezwykłego! Musi-
my natychmiast porozmawiać! – wykrzyknęła ma-
tka.
8
EMMA DARCY
– Właśnie rozmawiamy – oznajmił chłodno.
– Chodzi mi o spotkanie! Jadę teraz do miasta,
czy mogę wpaść do ciebie? Dostałam paczkę z Bra-
zylii!
– Ja tez˙ – wycedził.
Sapnęła zaskoczona.
– Chciałam powiedzieć ci o tym jakoś delikat-
nie. Co za strata, przedwczesna śmierć. A tak świet-
nie się trzymał!
Nick poczuł w sercu ukłucie bólu.
Jego ojciec nie z˙yje. Odszedł.
Spojrzał na lez˙ącą na biurku paczkę – ostatni
kontakt z człowiekiem, którego juz˙ nigdy nie pozna
bliz˙ej.
– Podarował mi wspaniały szmaragdowy na-
szyjnik – mówiła dalej.
Z zadowoleniem w głosie zaczęła mu szczegóło-
wo opisywać biz˙uterię. Matka uwielbiała piękne
przedmioty. Niewątpliwie to ona nauczyła Nicka,
na czym polega wartość seksu i splendoru. Kaz˙dy
z męz˙czyzn, z którym dzieliła łoz˙e – mąz˙ czy
kochanek – płacił nad wyraz hojnie za ten przywilej.
Obecnie miała piątego męz˙a, ale Nick nie wątpił,
z˙e gdyby na horyzoncie pojawił się jakiś super-
bogaty męz˙czyzna, nie odpuściłaby mu. A jednak
nie wyszła za mąz˙ za Enrique Ramireza.
Być moz˙e nie miała ochoty wynosić się na stałe
do dalekiego kraju tylko dlatego, z˙e sławny gracz
w polo był jurorem w konkursie Miss Świata w Rio
TESTAMENT Z BRAZYLII
9
de Janeiro akurat wtedy, gdy Nadia Kilman zdobyła
ów tytuł.
Nie miała tez˙ zamiaru zajść z nim w ciąz˙ę,
zwłaszcza planując małz˙eństwo z Brianem Stee-
le’em, dziedzicem fortuny rodu bajecznie bogatych
właścicieli kopalń. Bez trudu przekonała narzeczo-
nego, z˙e jest ojcem dziecka, które nosiła w swym
łonie. Z powodu małz˙eństwa musiała zrezygnować
z pełnienia obowiązków Miss Świata, lecz bynaj-
mniej nie przestała zachowywać się jak królowa.
Nick zastanawiał się, czy pozostałby synem Bria-
na Steele’a, gdyby matka nie została przyłapana na
kłamstwie. Po rozwodzie wciąz˙ uwaz˙ał Briana za
swojego ojca i dziwił się, dlaczego kontakt z nim się
urwał.
– To nie moja wina, z˙e juz˙ jej nie kochasz
– przekonywał z˙arliwie. – Jestem twoim synem.
– Nieprawda.
– Nie moz˙esz wziąć rozwodu z dzieckiem! Na-
wet jeśli masz inną rodzinę.
– Nie jestem twoim ojcem! Na Boga, chłopcze,
spójrz w lustro. Nie ma między nami ani śladu
podobieństwa! – krzyknął wreszcie Brian.
Nick w pierwszej chwili nie uwierzył. To praw-
da, z˙e nie miał rudawych włosów, jasnej cery i nie-
bieskich oczu, ale uznał, z˙e jest po prostu bardziej
podobny do matki.
– Nie chcesz mnie, tak? – zapytał z rozpaczą.
– Dlaczego miałbym uwaz˙ać za syna dziecko
10
EMMA DARCY
innego faceta? Twój ojciec nazywa się Enrique
Ramirez i mieszka w Brazylii. Wątpię, by zechciał
przyjść do twojej szkoły na wywiadówkę, ale mo-
z˙esz poprosić matkę, z˙eby cię z nim skontaktowała.
Siedmioletni Nick pobiegł do matki.
– Kochanie, tak mi przykro, Brian rzeczywiście
nie jest twoim ojcem. Ale masz wspaniałego oj-
czyma w Harrym, który jest przeciez˙ znacznie mil-
szy – pocieszyła go.
– Chcę wiedzieć, kto jest moim prawdziwym
ojcem – upierał się nieszczęśliwy malec. – Czy on
o mnie wie?
– Niestety – westchnęła. – Przyjechał kiedyś do
Australii grać w polo, a twój dziadek – choć tak
naprawdę nie jest twoim dziadkiem, rozumiesz – za-
prosił go do swojej posiadłości, gdzie ma prywatne
boisko. Sądziłam, z˙e Enrique okaz˙e się dyskretny
i będzie udawał, z˙e mnie nie zna. Lecz gdy cię
zobaczył...
– Rozpoznał mnie jako swojego syna?
– No cóz˙, jesteście tak podobni... Musiałam wy-
znać wszystko, a on to oczywiście wykorzystał
– wyjąkała.
Ryzykując skandal i cierpienie dziecka.
Gdy Nick oznajmił to Ramirezowi, ojciec nie
okazał z˙adnego poczucia winy.
– Twoja matka mogła mi odmówić – rzekł,
wzruszając ramionami. – Nigdy nie spałem z kobie-
tą, która tego nie chciała. Wybór nalez˙ał do niej.
TESTAMENT Z BRAZYLII
11
– A więc moje z˙ycie cię nie obchodziło – rzucił
z goryczą Nick.
Enrique niecierpliwie strzelił palcami.
– To ja dałem ci z˙ycie. Postaraj się znaleźć
w nim przyjemność. Grzebanie w przeszłości nic
nie da ani tobie, ani mnie.
Rada była dobra i Nick w pełni z niej skorzystał.
Dlatego nie miał najmniejszej ochoty otwierać pacz-
ki z Brazylii.
– Co przysłał ci ojciec? – zapytała słodkim gło-
sem Nadia, nie mogąc dłuz˙ej ukryć ciekawości.
– Napisał mi, z˙e naszyjnik jest dowodem wdzięcz-
ności za urodzenie mu tak niezwykłego syna. Jes-
tem pewna, z˙e tobie ofiarował coś znacznie cenniej-
szego.
– Jeszcze nie otworzyłem swojej paczki.
– Więc zrób to, Nick. Nie mogę się juz˙ do-
czekać. Twój ojciec był bajecznie bogaty.
Nick widział to bogactwo podczas jedynej wizy-
ty w arystokratycznym domu ojca, pełnym cennych
przedmiotów, przekazywanych z pokolenia na po-
kolenie, lecz wcale go nie pragnął.
– Będę u ciebie za kwadrans – oznajmiła matka.
– Pokaz˙esz mi wszystko. Czyz˙ to nie cudowne, z˙e
pamiętał o tobie?
Jak zwykle wylazła z niej totalna egoistka.
– Nie, to nie jest cudowne – wycedził Nick
– a przeciwnie, obraźliwe. Ojciec czekał az˙ do
chwili śmierci, zanim w ogóle przyznał się do mnie.
12
EMMA DARCY
– Och, daj spokój, co było, minęło. Trzeba jak
najlepiej wykorzystywać to, co się ma – powiedzia-
ła sentencjonalnie.
Z˙elazna zasada działania Nadii Kilman-Steele-
-Manning-Lloyd-Hardwick-Condor.
– Masz rację, mamo. Czekam na ciebie i twój
naszyjnik – odparł Nick z rezygnacją.
Matka załoz˙y go przy pierwszej nadarzającej się
okazji. Była połowa listopada, nie będzie więc mu-
siała długo czekać. Sezon przyjęć i wizyt zbliz˙ał się
wielkimi krokami.
Nick odłoz˙ył słuchawkę i jeszcze raz spojrzał na
paczkę. Miał ochotę zwyczajnie wyrzucić ją do
kosza, a zarazem był ciekaw, co tez˙ zawiera. Naj-
lepiej znać ostatnie słowo, pomyślał cynicznie. Łat-
wiej będzie zapomnieć.
W paczce znalazł dwa listy.
Jak moz˙na było przewidzieć, jeden był od ad-
wokata, który zarządzał spadkiem po Enrique Ra-
mirezie. Drugi został ręcznie zaadresowany do Ni-
cka. Okazało się, z˙e stary Ramirez wiedział o z˙yciu
syna niemal wszystko. Ostatnie zdanie listu przy-
prawiło Nicka o zawrót głowy.
W drzwiach do gabinetu stanęła jego matka.
Nawet w wieku pięćdziesięciu pięciu lat – przy
czym wyglądała najwyz˙ej na trzydzieści pięć – była
niezwykłą pięknością o kuszącym, seksownym
ciele.
Za kaz˙dym razem, kiedy Miss Świata pojawiała
TESTAMENT Z BRAZYLII
13
się publicznie, oczy wszystkich skierowane były na
nią, a reszta obecnych przestawała nagle istnieć.
Gęste, błyszczące włosy falowały niczym stru-
mień ciemnobrązowego jedwabiu. Wielkie burszty-
nowe oczy miały własności hipnotyczne. Gdy spog-
lądała na jakiegoś męz˙czyznę, odnosił on wraz˙enie,
z˙e cały się w nich zanurza. Kształt jej nosa był wręcz
doskonały, a pełne, zmysłowe usta czarowały
wdziękiem, podobnie jak lśniące, drobne, śniez˙no-
białe zęby.
Olśniewające piękno tej kobiety znakomicie
podkreślały równie olśniewające, najmodniejsze
stroje i wspaniała biz˙uteria. Dziś nosiła na sobie
czerń i biel, przełamane stosowną nutą czerwieni.
Od progu wyciągnęła ręce do syna. Z cynizmem
rzucił słowa, które powinny nieco ostudzić jej bez-
brzez˙ną próz˙ność:
– Nie sądzę, z˙ebyś była jedyną kobietą, która
otrzymała dziś rano naszyjnik od Enrique Ramireza.
Mimo wielu kuracji botoksem udało jej się zmar-
szczyć brwi.
– Co masz na myśli?
– Gdy jeździł po całym świecie, grając w polo, nie
z˙ałował nasienia. Mam przyrodniego brata w Ang-
lii i drugiego w USA; obaj wywarli na nim równie
wielkie wraz˙enie, jak ja, chociaz˙ wszyscy trzej
jesteśmy bękartami. A to oznacza, z˙e bez wątpienia
przesłał dziś dowody wdzięczności takz˙e ich ma-
tkom.
14
EMMA DARCY
Matka Nicka wzruszyła ramionami.
– To fakt, trudno było mu się oprzeć. Ale to
niedobrze dla ciebie, Nick. Zapewne podzielił spa-
dek na trzy części – zauwaz˙yła trzeźwo.
Spadek nie miał najmniejszego znaczenia.
Nick najbardziej pragnął spotkać swoich braci.
W tym celu musiał spełnić zwariowaną fantazję
zmarłego ojca, który za pośrednictwem nieślub-
nego syna zapragnął przez˙yć zupełnie inne z˙ycie,
wypełnione prawdziwą miłością, oddaniem, wier-
nością i urokami ojcostwa. Jednym słowem po-
stawił warunek: albo Nick oz˙eni się i w ciągu
dwunastu miesięcy spłodzi dziecko, albo nigdy
nie dowie się niczego więcej o przyrodnich bra-
ciach.
Takie oto wyzwanie rzucił synowi Enrique.
Reszta nie miała znaczenia.
Nick nie wierzył wprawdzie w miłość, małz˙eń-
stwo i szczęście rodzinne, ale dla spotkania z braćmi
gotów był zgodzić się na podane warunki. Ciekawi-
ło go, czy pozostałe dzieci Enrique są do niego choć
trochę podobne; chciał czuć, z˙e nie jest zupełnie
sam na świecie.
– Nie ma z˙adnego spadku – skłamał, wiedząc, z˙e
nie moz˙e wyjawić matce prawdy. Po czym dodał
z krzywym uśmieszkiem: – Ojciec łaskawie poin-
formował mnie o istnieniu rodziny, której poszuki-
wałem w wieku osiemnastu lat. Trochę zbyt późno,
jak na mój gust.
Pobierz darmowy fragment (pdf)