Darmowy fragment publikacji:
Gdzie to jest?
Każda
porządna
książka,
traktująca
o
abstrakcyjnych
krainach,
zamieszkiwanych
przez
mityczne
istoty,
zaczyna
się
od
mapy.
Na
niej
rozrysowane
jest
ukształtowanie
terenu
oraz
nieistniejące
regiony
geograficzne.
Z
reguły
przydatna
jest
też
rozpiska,
obejmująca
imiona
i
role
co
ważniejszych
bohaterów.
Nasza
mapa
mogłaby
przedstawiać
się
następująco:
3
Zza
firewalla1
pochodzi
oprogramowanie,
czyli
przykładowo
gra
Angry
Birds,
którą
eksploatujesz
podczas
nudnych
zebrań.
W
ogóle
gdyby
nie
oprogramowanie
twój
telefon
byłby
prostokątnym
kawałkiem
plastiku.
Oprogramowanie
steruje
twoją
zmywarką
do
naczyń,
a
także
–
nie
chcemy
cię
straszyć
–
wiertłem
dentystycznym,
którym
twój
uprzejmy
pan
lub
pani
doktor
wwierca
się
w
zęby.
Jest
go
też
sporo
w
twoim
samochodzie.
Tam
kryje
się
pod
nazwą
„elektronika”.
Oprogramowanie
nie
rośnie
za
firewallem
na
drzewach.
Ani
w
ziemi.
Wytwarza
się
je
podobnie
jak
kiełbasę.
Może
to
niezbyt
fortunne
porównanie,
ale
prawda
jest
taka,
że
produkcja
programów
komputerowych
wygląda
równie
niechlujnie
jak
nabijanie
zmielonymi
wnętrznościami
świni
plastikowego
flaka.
Posługując
się
nieco
bardziej
estetycznym
przykładem,
powiedzmy,
że
oprogramowanie
buduje
się.
Dokładnie
tak
jak
deweloperzy
budują
domy.
Stawianie
budynku
rozpoczyna
się
od
projektu.
Egzaltowany
architekt,
owinięty
długim
na
dwa
metry
szalikiem,
kreśli
organiczne
linie
i
rwie
sobie
włosy
z
głowy,
gdy
nie
chcą
układać
się
one
w
sensowną
całość.
Przez
ramię
zagląda
mu
deweloper
i
tłustym
paluchem
pokazuje,
co
mu
się
nie
podoba.
Koniec
końców
obie
strony
dochodzą
do
jako
takiego
porozumienia.
Wstępnego.
Przed
nimi
jeszcze
projekty
techniczne,
przeliczenia
nośności,
a
czasem
nawet
rozrysowanie
układu
ogrodu.
Budowa
programu
rozpoczyna
się
dokładnie
w
ten
sam
sposób.
Nasz
analityk
i
projektant
podczas
serii
ciągnących
się
godzinami
spotkań
z
klientem
ustalają,
czego
zleceniodawca
tak
naprawdę
chce.
Dobrą
praktyką
naszej
branży
jest
to,
że
klient
zazwyczaj
nie
ma
pojęcia,
czego
oczekuje
i
trzeba
to
albo
wydobyć
z
niego,
uciekając
się
do
wszelkich
możliwych
sposobów,
albo
samemu
wymyślić.
Standardem
jest
również
zgłaszanie
przez
naszych
zleceniodawców
oczekiwań,
których
nie
da
się
zrealizować
z
zastosowaniem
legalnie
dostępnych
metod.
Albo
też
nie
da
się
ich
zrealizować
w
ogóle.
1
Firewall:
zapora
sieciowa
(ang.
ściana
ogniowa);
metoda
ochrony
sieci
przed
niepowołanym
dostępem
z
zewnątrz
oraz
wyciekiem
danych
na
zewnątrz.
Monitoruje
ruch
sieciowy
i
zapisuje
interesujące
wydarzenia
do
dziennika.
4
Po
zatwierdzeniu
projektu
na
scenę
wkracza
ekipa
budowlana.
Murują,
wylewają
beton,
tynkują.
Wstawiają
okna
i
układają
kafelki.
Wznoszą
więźbę
dachową
i
przeklinają.
Za
firewallem
dzieje
się
podobnie.
Zaczyna
się
konstruowanie
systemu.
Pisanie
kodu,
którego
zwykły
śmiertelnik
nigdy
nie
zobaczy.
Pojawiają
się
kolejne
komponenty,
uruchamiane
są
kolejne
funkcje,
które
potem
połączymy
w
potencjalnie
sensowną
całość.
Wykończeniem
będzie
interfejs
użytkownika,
czyli
coś
na
kształt
tapety
na
ścianie.
Siedzący
na
kanapie
domownik
widzi
tylko
jej
wzór.
Nie
dostrzega
cegieł
i
żelbetu,
na
których
oparł
się
budynek.
Podobnie
użytkownik
komputera
nie
będzie
oglądał
wnętrzności
programu.
Zachwycą
go
eleganckie,
nowoczesne
ekrany.
Dotknie,
a
przed
jego
oczami
pojawi
się
lista
ukochanych
piosenek,
ściągniętych
za
darmo
z
jakiegoś
serwera.
Gdy
odziani
w
waciaki
budowlańcy,
umordowani
i
poplamieni
wapnem,
zejdą
z
budowy,
wkraczają
eksperci,
których
celem
jest
dokonanie
odbioru
technicznego.
Przeglądają
uważnie
każde
pomieszczenie,
weryfikując
zgodność
z
projektem.
Węszą
i
z
natury
są
podejrzliwi.
Dokładnie
tak
samo
jest
u
nas.
Gorliwi
testerzy
z
zaciętym
wyrazem
twarzy
próbują
dowieść,
że
nasze
dzieło
jest
absolutnie
do
niczego,
nie
zgadza
się
z
projektem
i
nadaje
wyłącznie
do
kosza.
Kiedy
destruktorzy
już
skończą,
a
program
mimo
wszystko
przetrwa,
to
samo
robi
zespół
testowy
klienta,
aby
upewnić
się,
że
pochodzący
zza
firewalla
produkt
spełnia
jego
wymagania.
Po
pomyślnym
odbiorze
budynku
do
nowiusieńkich
lokali
wprowadzają
się
pełni
entuzjazmu
mieszkańcy.
Od
razu
zauważą
jednak
każdą
krzywą
fugę,
wybrakowaną
framugę
czy
nierówną
klepkę.
Będą
marudzić.
Podobnie
użytkownicy
systemu
informatycznego.
Początkowo
niby
uszczęśliwieni
jego
wdrożeniem.
Nic
bardziej
mylnego.
Po
pierwszej
fali
pozytywnych
odczuć
natychmiast
zaczynają
zgłaszać
irracjonalne
żądania.
System
ma
robić
coś,
do
czego
nie
został
zaprojektowany.
To
tak,
jakby
mieszkaniec
naszego
bloku
zażądał,
aby
w
toalecie
dało
się
wyprawić
imprezę
dla
czterdziestu
osób.
Oczywiście
bez
przesuwania
ścian.
Trzeba
jednak
sprawiedliwie
dodać,
że
pewne
zabiegi
konserwacyjne
są
konieczne.
Odmalowanie
klatki
schodowej
czy
odśnieżenie
podjazdu.
Czasem
trzeba
posadzić
w
5
ogrodzie
nowe
drzewa.
My
też
musimy
poprawiać
program.
Usuwać
usterki
czy
dodawać
funkcje.
Tyle,
jeśli
chodzi
o
teorię.
W
praktyce
pewne
elementy
mogą
się
nieco
różnić
od
przedstawionego
modelu.
Ale
o
tym
później.
Pewnie
jesteś
ciekaw,
kto
zamieszkuje
ziemie
za
firewallem?
My.
My,
którzy
robimy
software2
dla
ciebie.
My
zza
firewalla.
2
Oprogramowanie,
program,
system
informatyczny;
potocznie
„soft”
6
Pobierz darmowy fragment (pdf)