W małym domku pod lasem mieszkała z mamą mała dziewczynka, którą wszyscy nazywali Zielonym Kapturkiem. Pewnego razu mama Zielonego Kapturka poprosiła ją, aby odwiedziła swojego dziadka, który mieszkał po drugiej stronie lasu, a od wczoraj był poza zasięgiem operatora sieci komórkowej…
Zielony Kapturek to pierwsza książeczka z serii BAŚNIE ODWRÓCONE, w której autor prezentuje współczesne podejście do klasycznych utworów tego gatunku literackiego. Bajka ta, inspirowana oczywiście Czerwonym Kapturkiem Charles’a Perraulta z XVII wieku, prezentuje nowe, z gruntu ekologiczne podejście do świata przyrody, małych dziewczynek i… myśliwych.
Znajdź podobne książki
Ostatnio czytane w tej kategorii
Darmowy fragment publikacji:
BAŚNIE ODWRÓCONE
TADEUSZ WOŹNIAK
ZIELONY
KAPTUREK
.
W małym domku pod lasem mieszkała dziew-
czynka ze swoją mamą. Był wczesny poranek i wła-
śnie zdejmowała pranie ze sznurka rozciągniętego między
drzewami. Suszyła się na nim również sprana zielona blu-
za z kapturem, którą mała nosiła prawie co dzień, więc oko-
liczni mieszkańcy nazwali ją Zielonym Kapturkiem.
– Kapturku, jesteś tam? – z głębi domku dobiegł głos ma-
my. Po chwili właścicielka głosu pojawiła się na ganku. –
Martwię się o dziadka. Od wczoraj telefon zgłasza, że abo-
nent jest poza zasięgiem. Zaczynam się niepokoić. Zawsze
wieczorem dzwonił. Dziadek Zielonego Kapturka mieszkał
po drugiej stronie lasu i dziewczynka często odwiedzała go
razem z mamą.
– Może tylko padła mu bateria? Zaraz po śniadaniu pój-
dę go odwiedzić – obiecała.
– Doskonale – odparła mama. – Weź baterię i, na wszel-
ki wypadek, ładowarkę z kilkoma końcówkami. Przygotuję
też placek z jabłkami. To jego ulubiony deser. Tylko bądź
ostrożna i obiecaj, że ani na moment nie zejdziesz z leśnej
drogi. Pamiętaj, że ostatnio kręci się tu wielu myśliwych.
Nie rozmawiaj z żadnym z nich. To nie są dobrzy ludzie.
Ciągle polują na zwierzęta!
Zielony Kapturek solennie obiecał, że będzie przestrze-
gał zaleceń mamy, ale gdy tylko wszedł do lasu, założył słu-
chawki, włączył aplikację znanego portalu internetowego,
wrzucił telefon do koszyka z plackiem, naciągnął zielony
kaptur na głowę i zapomniał o obietnicy!
Dziewczynka odwiedzała dziadka wiele razy, ale jeszcze
nigdy nie szła przez puszczę sama. Im głębiej wchodziła
między drzewa, tym mroczniej robiło się dookoła. Pokryte
mchem wiekowe dęby i buki zdawały się szeptać między
sobą złowieszczo. Zrobiło się parno. Nawet wszędobylskie
ptaki zamilkły. Złociste promienie słońca z trudem przebi-
jały się przez splątaną gęstwinę i nawet najbystrzejsze oko
nie zdołałoby dostrzec w okolicy najmniejszego ruchu.
Z nieba dobiegał jedynie klangor żurawi ciągnących na pół-
noc.
Zielony Kapturek poczuł, że ogarnia go niepokój. Na do-
miar złego nawigacja w smartfonie od kilku chwil bez prze-
rwy powtarzała: „Trasa zaktualizowana! Zawróć! Zawróć!”.
.
Dziewczynka wprawdzie wiedziała, że to tylko aplikacja
szwankuje, ale nie poprawiło to jej nastroju. „Gdzie ja je-
stem? Co to za miejsce? Chyba nigdy tu nie byłam. Wcale
mi się tu nie podoba”. Przyspieszyła kroku, oglądając się
niespokojnie za siebie. Przez moment wydawało się jej,
że wśród zarośli mignęła jakaś postać. Miała na sobie kom-
binezon w zielono-żółte łaty i zielone gumofilce. Myśliwy!
Zdenerwowany Zielony Kapturek przyspieszył. Po chwili
zorientował się, że biegnie już ile sił w nogach! „Nie wolno
ulegać panice! Może to nie myśliwy!” – przemknęło mu
przez głowę. Zatrzymał się i rozejrzał dookoła – był w sa-
mym środku puszczy. To tu ostatnio grasował osławiony
zły myśliwy.
Wszyscy na Warmii i Mazurach znali go jako Złego Elfa,
ponieważ miał wielkie uszy z pędzelkami siwych włosów,
wyłupiaste oczy i ogromne końskie zębiska. Chodziły słu-
chy, że po wielu latach polowań jego układ pokarmowy tra-
wił jedynie mięso! Mieszkańcy okolicznych wiosek bali się
wychodzić po zmroku z domów i z trwogą rozglądając się
wokół, szeptali o okropnych zwyczajach myśliwego. Wszyst-
kie zwierzęta z lasu unikały go jak ognia, a sarny opowia-
dały sobie, że uwielbia polować na wszystko, co się rusza.
Pewien gronostaj zaklinał się, że widział na własne oczy,
jak Zły Elf wspinał się po drzewie, żeby w okresie lęgowym
wybierać pisklaki z gniazd! Podobno lewe oko zaszło mu
bielmem, bo używał tylko prawego do patrzenia przez ce-
lownik optyczny swojego sztucera.
Nagle za plecami dziewczynka usłyszała chrząknięcie.
– Witaj, Zielony Kapturku! Co sprowadza cię do naszej
prastarej puszczy?
Zaskoczona, odwróciła się błyskawicznie i odetchnęła
z ulgą. To wilk! Wreszcie jakaś przyjazna istota w tym
okropnym miejscu!
Pobierz darmowy fragment (pdf)
Gdzie kupić całą publikację:
Opinie na temat publikacji:
Inne popularne pozycje z tej kategorii:
Czytaj również:
Prowadzisz stronę lub blog? Wstaw link do fragmentu tej książki i współpracuj z Cyfroteką :