W swoim nowym eseju Łukasz Gołębiewski zastanawia się nad tym, jak wyglądać będzie dystrybucja książek, muzyki, filmów, gazet i innych nośników kultury, gdy e-czytniki (np. Kindle) będą sprzedawane jak telefony komórkowe – za złotówkę. Zdaniem autora kultura popłynie wówczas do odbiorcy 'szerokopasmowo', w formie abonamentu. 'Nadchodza złote czasy dla kultury' – pisze autor, wbrew obiegowej opinii, że digitalizacja może być zagrożeniem dla biznesu
kulturalnego. Wiele uwagi autor poświęca też zagadnieniom ochrony praw autorskich, pisze m.in. o
tym, dlaczego do lamusa historii przejdą niebawem sieci darmowej wymiany plików.
Darmowy fragment publikacji:
książka | book
SZEROKOPASMOWA KULTURA
książka | book
SZEROKOPASMOWA KULTURA
łukasz gołębiewski
Biblioteka Analiz
Warszawa 2009
© Łukasz Gołębiewski, 2009
© Copyright for paper edition Biblioteka Analiz Sp. z o.o., 2009
Wolno kopiować, rozprowadzać, przedstawiać i wykonywać objęty
prawem autorskim utwór oraz opracowane na jego podstawie utwo-
ry zależne jedynie dla celów niekomercyjnych.
Wykorzystane w książce fotografie w większości pochodzą z repozy-
torium Wikimedia Commons.
Redakcja:
Jan Fatyga
Konsultacja:
Mariusz Pisarski, Maciej Foks
Korekta:
Łamanie:
Sylwia Mroczek-Zawadzka
Tatsu
tatsu@tatsu.pl
Druk i oprawa:
Elpil | info@elpil.com.pl
ISBN 978-83-61154-24-2
www.nofuturebook.pl
www.rynek-ksiazki.pl
Wydanie I
Warszawa 2009
Biblioteka Analiz Sp. z o.o.
00-048 Warszawa
ul. Mazowiecka 2/4 pok. 116
tel./fax (022) 828 36 31
Firma jest członkiem Polskiej Izby Książki
Zmiana od atomów do bitów jest nieodwracalna
i nie do zatrzymania
Nicholas Negroponte
Wprowadzenie
Świat E
— Niech pan nie mówi tak często „e” — poprosiła mnie pew-
nego razu dziennikarka radiowa przed nagraniem wywiadu.
— Te wszystkie terminy e-książka, e-czytnik, e-człowiek, e-
cywilizacja bardzo źle brzmią w nagraniu, zupełnie jakby się
pan jąkał. Proszę używać jakichś synonimów.
E-książka.... eeee-tam, eee-głupstwa pan opowiada.
Jakże często w języku mówionym samogłoski „e” uży-
wamy, gdy zabraknie nam słowa lub gdy chcemy coś pod-
dać w wątpliwość. Nie będę ukrywał, że ta dziwna rola sa-
mogłoski „e” bardzo mi odpowiada. Bo przecież, kiedy piszę
o świecie na literę „E”, to nie tylko brakuje mi słów, terminów,
ale też mam masę wątpliwości. Bardzo wiele pytań, które
stawiamy sobie w kontekście przyszłości kultury, w kontek-
ście cyfrowej kultury, bo taka jest jej przyszłość, to błądze-
nie po omacku. Na podstawie dostępnych nam technologii
możemy przewidywać trendy. Wiemy mniej więcej, w ja-
kim kierunku zmierzać powinno nasze myślenie o kulturze
— zarówno jako o wytworze ludzkiej myśli, jak i elemen-
cie transakcji biznesowych. Nie wiemy jednak bodaj naj-
ważniejszego — jakie będą potrzeby i zachowania przy-
szłych konsumentów kultury? Jakie będą ich kompetencje
do obcowania z kulturą, nauką, a w szczególności tekstem.
Nie wiemy też jaką postać przyjmie sam przekaz, na ile zo-
stanie zdominowany przez technologie. „E” świat, to świat
w w w . n o f u t u r e b o o k . p l
8
e - b o o k • s z e r o k o p a s m o w a k u l t u r a
wątpliwości. Świat, z którym wiąże się równie dużo nadziei
i szans, jak i zagrożeń. Postaram się je tutaj omówić, część
z nich przedstawiłem też w mojej wcześniejszej publikacji
„Śmierć książki | No Future Book”[1].
Głównym przedmiotem rozważań w tej książce nie są
jednak przyszłe zachowania konsumentów, których przewi-
dzieć nie jesteśmy w stanie. Oczywiście, technologie i spo-
sób ich wykorzystania będą miały ogromny wpływ na na-
sze przyszłe potrzeby, a kultura jest w szczególny sposób
uzależniona dziś od technologii, ale problem ten wolałbym
pozostawić socjologom. Tym, co interesuje mnie najbardziej,
i czemu chciałbym poświęcić ten esej, jest funkcjonowanie
kultury cyfrowej na rynku. Na rynku bardzo konkurencyjnym.
Na rynku znikających dóbr materialnych, rynku wypełnio-
nym niezliczoną ilością dóbr wirtualnych, które mają swoją
wartość, a zatem mają też cenę, choć ich powielenie i trans-
misja nic nie kosztują. Jak zarabiać na kulturze cyfrowej? To
podstawowe pytanie z punktu widzenia przyszłego rynku.
Najbardziej, z racji moich zainteresowań, zajmować mnie bę-
dzie rynek książki, choć nie da się o nim w przyszłości myśleć
w oderwaniu od rynków: muzyki, ilmu, gier komputerowych
oraz rozmaitych cyfrowych platform edukacyjnych. Nie da
się też myśleć w oderwaniu od świata Internetu i od struktu-
ry hipertekstu, która umożliwia swobodne „nawigowanie”
od leksji[2] do leksji. Wreszcie, coraz
trudniej myśleć o kulturze wyłącznie
jako o treści, w oderwaniu od tego, co
w technologicznym języku określamy
mianem hardware, a więc od maszy-
ny, a także w oderwaniu od platform
komunikacji, czyli od transmisji.
1. Biblioteka Analiz,
Warszawa 2008 (▶ patrz
bibliograia). Na stronie
internetowej www.no-
futurebook.pl można
zapoznać się z zawar-
tością.
2. Fragment hiper-
tekstu połączony za-
zwyczaj z innymi frag-
mentami za pomocą hi-
perlinków. Tekst hipertekstowy składa
się z takich kawałków — leksji.
Piszę ten esej w przekonaniu, że
kulturę czeka złoty okres. Jak nigdy
w w w . n o f u t u r e b o o k . p l
w p r o w a d z e n i e
•
(cid:436) w i a t
e
9
wcześniej w dziejach może być ona szeroko dostępna, stąd
mój użyty w tytule termin „szerokopasmowa kultura” (bro-
adband culture). Jestem też przekonany, że na kulturze bę-
dzie można zarabiać łatwiej i więcej niż kiedykolwiek. Wyma-
ga to jednak całkowicie nowego modelu dystrybucji „dóbr”,
które pozbawione są materialnej formy. Musimy nauczyć się
sprzedawać wytwory myśli, byty (czy też „bity”) wirtualne.
Wbrew pozorom nie wydaje się to ani niemożliwe, ani spe-
cjalnie skomplikowane.
Problem jednak w tym, że wydawcy (nie tylko książek,
także muzyki, ilmu) wciąż nie potraią oderwać się od
myślenia o kulturze w jej materialnym wymiarze. I pono-
szą z tego powodu wymierne straty. Im dłużej wydawcy
będą bagatelizować potrzeby nowego konsumenta, tym
większe będą te straty dla kultury. Bo tracą przecież nie
tylko wydawcy. Tracą też twórcy. I jeśli wydawcy nie po-
zwolą im zarabiać na ich dziełach, to twórcy obejdą się
bez wydawców.
Szerokopasmowo kultura będzie płynąć nie w formie
pojedynczych sprzedawanych w Internecie plików, lecz
bezpośrednio do mobilnych czytników wykorzystujących
technologie e-papieru. Czytników dających komfort lektury
i bogactwo taniego obcowania z dowolną treścią.
Właśnie czytnik, czyli hardware, urządzenie umożliwia-
jące mobilny dostęp do internetowych zasobów kultury,
jest podstawą do zawartych w tej książce rozważań. Kon-
cepcja szerokopasmowej kultury zasadza się na przekona-
niu, że czytnik będzie dobrem ogólnodostępnym, niczym
dzisiaj telefon komórkowy. Taka wszechobecność pozwo-
liłaby na uruchomienie strumienia usług związanych z do-
starczaniem kultury, najprawdopodobniej sprzedawanej
w abonamentowych pakietach, jak minuty do wykorzysta-
nia w sieci komórkowej.
w w w . n o f u t u r e b o o k . p l
10
e - b o o k • s z e r o k o p a s m o w a k u l t u r a
Technologia komputerowa i komunikacyjna w naturalny
sposób zmierza w stronę takiego urządzenia, które łączyć
będzie cechy czytnika, elektronicznego notesu, banku da-
nych i komunikatora. Urządzenie takie — określane zwykle
terminem PDA[3] (Personal Digital Assistant) — o ile stanie
się w pełni mobilne i funkcjonalne jak powiedzmy laptop,
powinno zrewolucjonizować nie tylko rynek dóbr przyna-
leżnych do świata kultury, lecz być może przede wszystkim
sam rynek komunikacji. Wówczas rzeczywiście świat będzie
w zasięgu ręki, a człowiek w dowolnej sytuacji, w dowolnym
miejscu będzie mógł korzystać z nieograniczonych zaso-
bów intelektualnych, wymieniać się informacjami, czytać
i tworzyć.
Świat, o którym piszę, będzie światem bez księgarń i bez
drukarni. Będzie światem, w którym
kultura w wymiarze materialnym
będzie przegrywać nierówną kon-
kurencję z kulturą cyfrową. Świa-
tem, w którym papierowa książka
czy płyta CD w niedługim czasie
staną się dobrami rzadkimi, luksu-
sowymi. Oczywiście, książka papie-
rowa długo nie zniknie całkowicie
z rynku. Ale straci swoją dotychcza-
sową funkcjonalność, będzie jedy-
nie miłym dla oka przedmiotem na
półce, który obrasta kurzem. Stanie
się w gruncie rzeczy bibelotem. Ktoś
może chcieć mieć w domu samowar,
co nie znaczy, że do parzenia herbaty
na co dzień nie używa elektrycznego
czajnika, prawda?
3. Termin PDA wprowadziła na po-
czątku lat 90. XX wieku irma Apple. Jak
dotąd jednak rozwiązania technolo-
giczne przebiegają w dwóch częściowo
rozdzielnych kierunkach — stworzenia
kieszonkowego komputera (palmtop
i podobne urządzenia) oraz inteligent-
nego telefonu (smartphone), choć ist-
nieje też wiele hybryd, jak chociażby se-
ria produktów iPAQ. Wydaje się jednak,
że dopiero zastosowanie technologii
e-papieru, początkowo w czytnikach
e-książek, spowoduje technologiczny
przełom, jakim staną się w pełni mo-
bilne inteligentne urządzenia do czy-
tania, przeglądania mediów i witryn
WWW, komunikacji, a także tworzenia
własnych aplikacji i korzystania z edy-
cji tekstów, arkuszy kalkulacyjnych i in-
nych użytecznych aplikacji biurowych.
Zapewne trudno byłoby zaprojektować
w pełni funkcjonalne urządzenie służą-
ce jednocześnie do czytania i komuni-
kacji, które spełniałoby wymogi minia-
turyzacji, dlatego wydaje się, że rozwią-
zania technologiczne pójdą w kierunku
wzornictwa obecnych czytników e-
książek, tyle że wzbogaconych o funk-
cjonalności palmtopa i smatfonu.
w w w . n o f u t u r e b o o k . p l
Pobierz darmowy fragment (pdf)