Darmowy fragment publikacji:
Elżbieta Safarzyńska
Elżbieta Safarzyńska
Baśniowy
Baśniowy świat
świat
OPOWIEŚCI DLA DZIECI
OPOWIEŚCI DLA DZIECI
ilustracje: Blanka Olasik
Baśniowy świat
Elżbieta Safarzyńska
Baśniowy świat
OPOWIEŚCI DLA DZIECI
ilustracje: Blanka Olasik
Wyjazd
Deszcz zacinał jak oszalały, zupełnie nie zważając na wycieraczki,
które nie mogły za nim nadążyć. Przesuwały się monotonnie po
szybie, zza której i tak nic nie było widać. Z nieba od rana lały się
strugi wody. Laura przestała się już dawno zastanawiać, czy ulewa
kiedyś się skończy. Gdyby nie kłótnia z Mają, pewnie śmiałyby
się teraz ze wszystkiego, chociaż tak naprawdę wcale nie było
im do śmiechu. A przynajmniej śpiewałyby ulubione piosenki.
Może i tata by dołączył… Ale on siedział zamyślony, nie zwracając
zupełnie uwagi na pokłócone siostry.
4
Laura przetarła zaparowaną szybę i zamknęła oczy. Usiłowała
sobie przypomnieć, jak doszło do tego, że zamiast spędzać
wakacje u ulubionej kuzynki Hani, tłuką się teraz po śliskich,
krętych drogach, których nie ma na mapie. I zmierzają do małego
miasteczka, o którym nigdy nie słyszała… Jeszcze dzień wcześniej
dziewczynki były przekonane, że jadą nad morze do Hani. Całą
noc szeptały o wspaniałych wakacjach u kuzynki. O czystej plaży,
wysokich falach i kolorowym domku cioci, kojarzącym się z Willą
Śmiesznotką zwariowanej Pippi Pończoszanki.
5
– Już nie mogę się doczekać, kiedy tam będziemy – chichotała
ośmioletnia Maja, rozczesując długie, ciemne loki.
– Ja też – westchnęła o rok starsza Laura, zaplatając jasne, lekko
falujące włosy w dwa mysie ogonki i z zazdrością zerkając na
gruby warkocz siostry.
Dziewczynki długo snuły radosne plany, nie wiedząc nawet, kiedy
zasnęły. Śniły o wspaniałych przygodach z Hanią, tak podobną do
ich ulubionej szwedzkiej psotnicy.
Jednak sobotni ranek okazał się najgorszym w ich życiu.
Mama oznajmiła, że w związku z operacją i długą rehabilitacją
cioci nie mogą do niej jechać.
6
– A żebyście się nie nudziły, kiedy ja pojadę pomagać cioci, a tata
będzie pracował, wybierzecie się w góry do mojej przyjaciółki Alicji.
– Co? Do jakiej Alicji? – wrzasnęła Maja, zerkając ze złością
to na mamę, to na tatę i rozpryskując wokół okruchy płatków
czekoladowych. – Nigdy o niej nie słyszałam!
Jednak zmęczona mama nie zwróciła na nią uwagi. Przysiadła na
skraju krzesła i mówiła dalej:
– Alicja to moja przyjaciółka z dzieciństwa. Ostatnio co prawda
nie jesteśmy ze sobą tak blisko, ale piszemy, dzwonimy do siebie…
Wiem, że zapewni wam fantastyczną opiekę. Poza tym od lat
mówię o niej Mysikrólik. Musiałyście słyszeć.
7
Laura, pomimo niechęci do jakiejś Mysikrólikowej Alicji, pomimo
ochoty, by się rozpłakać, położyła rękę na dłoni mamy. A Maja…
– Ale ja nie chcę jechać w góry do jakiejś Alicji! Chcę chodzić na
plażę z Hanią! – wrzeszczała.
– Maju, uspokój się. Musimy jechać. – Tata od dłuższego czasu
czekał w progu, nic nie mówiąc. Jednak teraz zmarszczył brwi,
co nie wróżyło niczego dobrego.
– To jest najgorszy dzień w moim życiu! – krzyczała Maja, aż tata
w końcu nie wytrzymał.
– Wstydziłabyś się – powiedział cicho. – Ludzie codziennie
dowiadują się dużo gorszych rzeczy. Choćby ciocia, która złamała
nogę. A teraz pożegnajcie się z mamą, bo już wychodzimy. I bez
dyskusji – uciął tata.
8
Pożegnanie z mamą było szybkie i smutne. Obrażona Maja stała
jak kołek, nie odzywając się do nikogo. W aucie natomiast rzuciła
tylko niechętne spojrzenie Laurze, prychając ironicznie:
– Dziękuję, że jak zwykle mnie nie poparłaś! I teraz będziemy się
„świetnie” bawić!
Zanim starsza siostra zdążyła odpowiedzieć, Maja odwróciła się
w stronę okna i od razu zasnęła.
A deszcz wciąż padał i padał… Na szczęście Laurze troszkę
poprawił się humor. Kiedy dojadą na miejsce, Mai na pewno
przejdzie… Nigdy nie potrafiła się długo gniewać.
9
10
Kiedy dojechali, wciąż padał deszcz. Dawno zapadł już zmierzch,
a z lasu wypełzła mgła. Tata podjechał jak najbliżej wejścia, gdzie
czekała na nich postać w rozciągniętym swetrze, z olbrzymim
różowym parasolem. Laura, wchodząc do przytulnego wnętrza,
zauważyła, że nieduży, kamienny dom ma dwie wieżyczki. Bardzo
ją to ucieszyło. Od tej pory myślała już tylko o tym, jak dostać się
na górę. Niezbyt przytomnie podążała za gospodynią w stronę
salonu z kominkiem. Tata otrzepywał z włosów wodę, a Maja,
nadal naburmuszona, rozsiadła się w zielonym fotelu.
– Witajcie, kochani! Bardzo się cieszę, że was widzę – odezwała
się Alicja z uśmiechem. Tata odwzajemnił jej uśmiech,
a Maja naburmuszyła się jeszcze bardziej. Natomiast Laurze
przypomniały się opowieści mamy o jej przyjaciółce. Zwłaszcza
jedna – dlaczego nazywano ją Mysikrólikiem. Otóż Alicja jest
bardzo niepozorna, zupełnie jak ten maleńki ptaszek. Niewysoka,
drobna i w zasadzie niewidoczna, dopóki się nie odezwie. A kiedy
już coś powie, jej głos jest kojący i łagodny – jak u mysikrólika.
Laura uśmiechnęła się do własnych myśli. Dziewczynka nie
wiedziała dokładnie, z czym kojarzy jej się głos Alicji. Wiedziała
natomiast jedno – to na pewno będą cudowne wakacje.
11
Kolacja była przepyszna – chleb własnego wypieku, miód lipowy
i herbata z sokiem malinowym. Po posiłku dziewczynki pożegnały
się z tatą, który z samego rana miał wracać do domu. A potem
podreptały za gospodynią prosto do… wieżyczki!!!
– Do wieżyczki! – ucieszyła się Laura, a Maja wzruszyła tylko
ramionami.
– Tak, do wieżyczki. – Alicja rozpromieniła się, prowadząc
dziewczynki krętymi, kamiennymi schodami do najpiękniejszych
pokoi, jakie w życiu widziały. A przynajmniej Laura, bo Maja
wciąż była nadąsana.
12
– No to miłych snów… – uśmiechnęła się tajemniczo gospodyni,
zamykając skrzypiące drewniane drzwi sąsiadujących ze sobą
śmiesznych półokrągłych pokoików.
Laura od razu rozpakowała plecak i ułożyła równiutko ubrania
w pachnącej sosnowej komodzie. Rozejrzała się jeszcze po
swoim pokoju, po czym podeszła do okna, próbując dojrzeć coś
w nieprzeniknionych ciemnościach.
13
Deszczowa
wyprawa
Kiedy Laura próbowała dopatrzeć się czegoś w ciemnościach
ogrodu, nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, a do środka
wbiegła Maja. Padła na łóżko Laury i wyszeptała:
– Widziałaś?
– Co? – zdziwiła się Laura, siadając obok siostry na włóczkowej
narzucie.
– Za oknem są jakieś dzieci. Dziwne dzieci – dodała Maja,
przysiadając się coraz bliżej Laury.
– Jak to dziwne dzieci? – Starsza siostra zrobiła wielkie oczy.
– No bo one unosiły się nad ziemią?! – Maja sama już nie była
pewna, co widziała. Jednak zanim Laura odpowiedziała, rozległo
się nieśmiałe pukanie do okna.
14
Siostry spojrzały na siebie. Zastanawiały się przez chwilkę, czy
nie udawać, że nie słyszały pukania. Jednak Laura, jako starsza
siostra, postanowiła być dzielna.
– Nie ma się czego bać – powiedziała, podnosząc się powoli. –
No bo kto mógłby pukać do okna w wysokiej wieży? I do tego
w środku nocy? – mówiła, zbliżając się do witrażowych szybek.
Przełknęła głośno ślinę i otworzyła okno. I już chciała powiedzieć:
„Ha, ha, ha, widzisz, nikogo tu nie ma”… Ale wtedy do pokoju
weszły, a może raczej wleciały… dzieci.
– Mówiłam ci, że tam są jakieś dziwne dzieci. – Maja zaszczękała
zębami, szczelniej opatulając się narzutą.
15
– Wcale nie dziwne – roześmiał się jasnowłosy chłopiec,
ochlapując Laurę wodą. – Jesteśmy Chmurowymi Dziećmi.
– Chmurowymi? – zdziwiły się siostry, nie do końca wierząc w to,
co zobaczyły.
– Tak, Chmurowymi – dodała dziewczynka. – Ja jestem Burzowa
Chmurka.
– A ja Deszczowy Obłoczek. – Chłopiec ukłonił się, wymachując
mokrym kapeluszem.
– Jestem Maja, a to Laura. – Młodsza siostra nie miała już dłużej
ochoty ukrywać się pod włóczkową narzutą.
– Moja siostra czasami jest chmurna albo chmurzasta – roześmiał
się Obłoczek, podskakując wesoło i mocząc jeszcze bardziej mokrą
już podłogę.
16
– Raz na jakiś czas muszę porzucać piorunami, inaczej bym pękła.
A wtedy Obłoczek, mój brat, wspiera mnie i też się zachmurza.
I dlatego są takie dni jak dzisiaj. Deszczowe i szare. – Chmurka
zerknęła na siostry. – Jesteście na mnie złe?
– Skądże znowu. – Laura przytuliła zasmarkaną dziewczynkę,
zupełnie nie zwracając uwagi na przemoczoną piżamę. – Przecież
deszcz też jest potrzebny. Na przykład roślinom.
– No i czasami trzeba się nachmurzyć! – powiedziała Maja. – Ale
tylko troszkę – dodała szybko, widząc ostrzegawcze spojrzenie
Laury.
17
– Dziękuję wam za zrozumienie. – Chmurka uśmiechnęła się
po raz pierwszy, odkąd weszła do wieżyczki. – Zawsze wszyscy
narzekają na złą pogodę… Ale pewnie mają rację. Przyjemniej jest,
gdy świeci słońce. Od dziś już nie będę tak często rzucać ze złością
piorunami!
– Rzucaj sobie, rzucaj. – Maja uśmiechnęła się z zazdrością, że
ona tak nie potrafi. – Tylko oczywiście nie za często – szepnęła,
zerkając na Laurę.
– To może chcecie się z nami pobawić? Wyczarować deszcz albo
chmurki? – zapytał Obłoczek, a Maja aż podskoczyła, zacierając
z radości ręce.
18
– Tak! – odparła Laura, zdziwiona, że tak szybko zgodziła się na
zabawę z nieznajomymi dziećmi. – Tylko czy pani Alicja nie będzie
miała nic przeciwko? – zawahała się.
– Mysikrólik? – roześmiał się Obłoczek, chlapiąc kroplami
deszczu. – Zapewniam cię, że nie byłaby przeciwna naszym
zabawom.
– Znacie panią Alicję? – zapytała Laura.
– Oczywiście, że tak – przytaknęła wesoło Chmurka. – Wszyscy ją
tu znają! Ona jest…
– Cicho sza! – przerwał jej brat. – Same się przekonają – dodał
z tajemniczym uśmiechem, przykrywając siostry obszernymi
płaszczami.
19
Pobierz darmowy fragment (pdf)