Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Redakcja: Irena Kloskowska
Skład: Tomasz Piłasiewicz
PRojekt okładki: Aleksandra Lipińska
tłumaczenie: Katarzyna Stolba
Wydanie I
BIAŁYSTOK 2019
ISBN 978-83-8168-187-2
Tytuł oryginału: The Instinct to Heal: Curing Depression, Anxiety and Stress
Without Drugs and Without Talk Therapy
Copyright © 2003, 2004 by David Servan-Schreiber
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2016
All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana
ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych,
kopiujących, nagrywających i innych bez pisemnej zgody posiadaczy praw autorskich.
Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one jednak
zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz
o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem zanim rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy
zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej książce były
rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca i autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności
za jakiekolwiek skutki dla zdrowia mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych
w książce metod.
15-762 Białystok
ul. Antoniuk Fabr. 55/24
85 662 92 67 – redakcja
85 654 78 06 – sekretariat
85 653 13 03 – dział handlowy – hurt
85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal
strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl
Więcej informacji znajdziesz na portalu www.odzywianie24.pl
PRINTED IN POLAND
Dedykacja
Dla stażystów z prezbiteriańkiego szpitala Shadyside przy
Uniwersytecie w Pittsburghu.
Nie byłbym godny przekazywania im wiedzy, gdybym
najpierw jej sobie nie odświeżył. Chciałbym poprzez nich
zadedykować tę książkę lekarzom i terapeutom na całym
świecie, którzy są zafascynowani tajnikami ludzkiego ciała
i którzy pasjonują się jego uzdrawianiem.
Spis treści
Słowa uznania ............................................................ 9
Od Autora ................................................................... 13
1. Nowa „medycyna emocjonalna”......................... 15
2. Niezadowolenie w neurobiologii:
skomplikowany mariaż dwóch mózgów ............. 27
3. Serce i jego logika ............................................... 53
4. Życie w zgodzie z własnym sercem .................... 77
5. Metoda odwrażliwienia i przeprogramowania
za pomocą ruchu gałek ocznych (EMDR)
– uzdrawianie siłą umysłu .................................. 99
6. Metoda EMDR w praktyce ................................. 117
7. Energia światła – zresetuj swój zegar biologiczny .. 135
8. Potęga energii życiowej Qi, czyli wpływ
9. Rewolucja w żywieniu – kwasy tłuszczowe
omega-3 odżywiają mózg emocjonalny .............. 165
akupunktury na mózg emocjonowany ............... 147
10. Prozac czy adidasy? ............................................ 193
11. Miłość to potrzeba biologiczna .......................... 213
12. Jak usprawnić komunikację emocjonalną? ......... 231
13. Słuchanie sercem ................................................ 253
14. Bądź częścią czegoś większego od siebie samego .. 271
15. Od czego zacząć? ................................................ 279
Epilog ......................................................................... 297
Podziękowania ............................................................ 299
Zasoby ........................................................................ 307
Przypisy ...................................................................... 321
Słowa uznania
David Servan-Schreiber, lekarz i naukowiec stworzył wspaniały
podręcznik, z pomocą którego łatwiej pogodzić przeciwstawne
aspekty naszego mózgu – emocjonalny i racjonalny. Zapropo-
nowana przez dr. Servana-Schreibera recepta na poprawienie
kondycji psychicznej oparta jest na dogłębnym zrozumieniu me-
chanizmów działania ludzkiego mózgu, na wnikliwej analizie
najnowszej wiedzy z dziedziny neuropsychologii oraz na osobi-
stym doświadczeniu klinicznym i badawczym. Niniejsza książ-
ka daje intelektualną satysfakcję, a jednocześnie jest wyjątkowo
przejrzysta i zrozumiała.
– dr Mihaly Csikszentmihalyi
Dr Servan-Schreiber wysyła jednoznaczny przekaz psychotera-
peutom, którzy w swojej praktyce polegają wyłącznie na mowie
oraz racjonalnym myśleniu i uważają, że to jedyna droga do
świata naszych emocji. Niniejsze kompendium alternatywnych
metod leczenia z pewnością trafi do szerokiego grona odbiorców
i otworzy przed nimi zupełnie nowe możliwości.
– lek. med. Judith S. Schachter, była przewodnicząca
Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychoanalitycznego
11
12
Dlaczego niniejsza książka odnosi sukces wszędzie tam, gdzie zo-
stanie opublikowana? Ponieważ ludzie są zmęczeni i zestresowani
życiem w społeczeństwie i aktywnie szukają nowych sposobów
radzenia sobie z nowoczesnymi wyzwaniami. Po drugie napisał ją
psychiatra posiadający tradycyjne wykształcenie medyczne, który
nie boi się przełamywać stereotypów i oferuje alternatywne meto-
dy leczenia, które mogą okazać się skuteczne.
– dr n. med. Antonio Damasio
Dr Servan-Schreiber w swojej fantastycznej książce wychodzi
poza ramy konwencjonalnej psychiatrii i próbuje zintegrować naj-
nowsze badania z dziedziny neurobiologii z koncepcją bazującą
na wrodzonej zdolności mózgu emocjonalnego do uruchomienia
procesu samouzdrowienia. Autor opisuje, w jaki sposób można
»przeprogramować« mózg emocjonalny, żeby przestał skupiać się
na bolesnych traumach z przeszłości i dopasował się do obiektyw-
nej rzeczywistości. Dr Servan-Schreiber demonstruje, że proces
zdrowienia zaczyna się w mózgu emocjonalnym i odbywa się bez-
pośrednio poprzez ciało, nie poprzez tradycyjne metody leczenia,
które bazują wyłącznie na terapii słownej i logicznym myśleniu.
– lek. med. Bessel Van Der Kolk, wykładowca na wydziale
psychiatrii Akademii Medycznej przy Uniwersytecie w Bostonie
To niezwykle wciągająca i ciekawa lektura, która oferuje mnó-
stwo konkretnych sugestii. Podpowiada, w jaki sposób zniwelo-
wać dokuczliwe objawy wywołane przez stres, nerwicę i depresję.
Rady dr. Servana-Schreibera oparte są na publikacjach naukowych
w renomowanych periodykach medycznych oraz na latach edukacji
i doświadczeń klinicznych. Wartka narracja i opisy historii jego pa-
cjentów stanowią szerszy kontekst dla cytowanych wyników badań.
– dr Robin S. Rosenberg, psycholog kliniczny
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiSłowa uznania
13
Niniejsza książka oferuje przegląd alternatywnych metod lecze-
nia, dzięki którym można uwolnić swój wrodzony potencjał do
samouzdrowienia, drzemiący w każdym z nas. Mamy do niego
naturalne prawo i nie musimy polegać na lekach, zabiegach chi-
rurgicznych czy manipulacjach technologicznych.
– lek. med. Larry Dossey
David często cytował znakomitych mistrzów takich jak Erickson,
których podziwiał w szczególności za ogromny intelekt, głębię
emocjonalną i troskę o drugiego człowieka. Obserwując go zro-
zumiałem, o co mu chodziło, ponieważ on sam jest uosobieniem
powyższych cech.
– dr n. med. Jonathan D. Cohen, dyrektor centrum badawczego
przy Uniwersytecie Princeton, zajmującego się relacją
między mózgiem, umysłem i zachowaniem
Od Autora
„Wyzdrowieć” to słowo o niebagatelnym znaczeniu. Czy
autorowi i lekarzowi zarazem wypada używać go w książ-
ce na temat depresji, stresu i stanów lękowych? Wielo-
krotnie nurtowało mnie to pytanie. W moim przekonaniu
zwrot „powrót do zdrowia” oznacza, że pacjent nie cierpi
już z powodu dolegliwości, które dokuczały mu podczas
pierwszej wizyty, a po zastosowanym leczeniu – tak jak po
zaaplikowaniu antybiotyków w przypadku infekcji – obja-
wy choroby nie nawróciły. Na podstawie własnych obser-
wacji, jaki i wyników badań naukowych zauważyłem, że
wykorzystanie w praktyce metod opisanych w niniejszej
książce przynosi identyczne rezultaty. Ostatecznie uzna-
łem, że użycie słowa „wyzdrowieć” w kontekście leczenia
objawów depresji, stresu i lęków jest jak najbardziej uza-
sadnione, a nieużycie go, byłoby nieuczciwe.
Zagadnienia przedstawione w niniejszej książce zostały
w znacznym stopniu zainspirowane dziełami innych auto-
rów, jak: Antonio Damasio, Daniel Goleman, Tom Lewis,
Dean Ornish, Andrew Weil, Judith Hermann, Bessel van
der Kolk, Joe LeDoux, Mihaly Csikszentamihalyi, Scott
Shannon oraz pracami wielu innych lekarzy i naukowców.
15
16
Na przestrzeni lat spotykaliśmy się na tych samych kon-
ferencjach, obracaliśmy się w tych samych kręgach zawo-
dowych i czytaliśmy te same publikacje naukowe. Nie da
się ukryć, że na wielu płaszczyznach zagadnienia i punkty
odniesienia zaprezentowane na łamach napisanych przez
nas książek się pokrywają. Ponieważ niniejsza pozycja zo-
stała opublikowana później niż dzieła wyżej wymienionych
autorów, pozwoliłem sobie skorzystać z ich talentu i po-
dobnie jak oni, starałem się przedstawić skomplikowane
pojęcia naukowe w prosty i zrozumiały sposób. W tym
miejscu pragnę podziękować im za inspirację oraz za
wszelkie dobre rozwiązania od nich zaczerpnięte i wyko-
rzystane w niniejszej książce. Rzecz jasna biorę całkowitą
odpowiedzialność za koncepcje, z którymi się nie zgadzają
lub do których mogliby mieć zastrzeżenia.
Historie pacjentów przytoczone na łamach niniejszej
książki pochodzą z mojego doświadczenia klinicznego,
z wyjątkiem kilku, opatrzonych przypisem, odnoszących
się do przypadków opisanych w literaturze fachowej. Na-
turalnie imiona oraz wszelkie dane identyfikacyjne zosta-
ły zmienione celem ochrony prywatności pacjentów. Dla
lepszego efektu literackiego, w niektórych przypadkach
postanowiłem połączyć cechy kliniczne dwóch różnych
pacjentów w jedną historię.
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresji1.
Nowa „medycyna emocjonalna”
Zarówno poddawanie w wątpliwość, jak i wiara we wszystko,
to dwa równie wygodne rozwiązania, które zwalniają nas
z konieczności myślenia.
– Henri Poincaré, Nauka i Hipoteza
Życie każdego z nas jest wyjątkowe… i wyjątkowo cięż-
kie. Aż dziw bierze, że bywamy zazdrośni o innych.
„Szkoda, że nie jestem piękna, jak Marilyn Monroe”.
„Szkoda, że nie jestem gwiazdą rocka”.
„Szkoda, że moje życie nie jest tak barwne, jak życie
Ernesta Hemingwaya”.
Owszem, będąc na miejscu kogoś innego, nie mieliby-
śmy swoich codziennych problemów – ale z pewnością
mielibyśmy cudze!
Być może Marilyn Monroe była najseksowniejszą, naj-
sławniejszą i najbardziej pożądaną kobietą swojego poko-
lenia. Ale ponieważ nie potrafiła poradzić sobie z ciągłym
poczuciem osamotnienia, zaczęła szukać pocieszenia w al-
koholu, a w końcu przedawkowała środki nasenne. Mimo
że Kurt Cobain, lider zespołu rockowego Nirwana, doszedł
17
18
do sławy w ciągu kilku lat, popełnił samobójstwo przed
swoimi trzydziestymi urodzinami. Podobny finał miało ży-
cie Ernesta Hemingwaya, którego ani Nagroda Nobla, ani
barwny życiorys, nie uchroniły przed poczuciem głębokiej
pustki egzystencjalnej. Paradoksalnie talent, podziw, sła-
wa, czy pieniądze nie gwarantują łatwiejszego życia.
Zdarzają się jednak ludzie, którym udaje się znaleźć
złoty środek. Zwykle są przekonani, że życie jest dla nich
łaskawe. Potrafią docenić najbliższych w swoim kręgu
i małe codzienne przyjemności: posiłki, sen, przedsię-
wzięcia, związki. Nie należą do żadnej sekty, ani nie są
wyznawcami konkretnej religii. Mieszkają w różnych kra-
jach. Niektórzy są bogaci, inni biedni. Żyją w związkach
małżeńskich albo w pojedynkę. Niektórzy są wyjątkowo
uzdolnieni, inni całkiem zwyczajni. Wszyscy doświadczyli
porażek, rozczarowań, trudnych chwil. Los nie oszczędza
nikogo. Na ogół jednak tacy ludzie wydają się być lepiej
przygotowani do pokonywania życiowych przeszkód. Po-
trafią z powodzeniem wyjść z sytuacji kryzysowych oraz
znajdują sens w życiu, jakby lepiej rozumieli samych siebie
i innych oraz mieli plan na swoją egzystencję.
W jaki sposób można osiągnąć taką wytrzymałość? Jak
wyrobić w sobie skłonność do odczuwania szczęścia? Po-
święciłem dwadzieścia lat na studiowanie i uprawianie me-
dycyny zarówno na czołowych uniwersytetach w Stanach
Zjednoczonych, Kanadzie i Francji, jak również pod okiem
tybetańskich uzdrowicieli i indiańskich szamanów. Z cza-
sem udało mi się wypracować rozwiązania, które okazały
się skuteczne zarówno dla mnie, jak i moich pacjentów. Ku
mojemu zaskoczeniu nie były to metody, które poznałem na
studiach. Nie bazowały ani na lekach, ani na terapii słownej.
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNowa „medycyna emocjonalna”
19
Punkt zwrotny
Dojście do tego wniosku – i nowego stylu uprawiania me-
dycyny – wcale nie było takie proste. Rozpocząłem karierę
medyczną jako naukowiec z krwi i kości. Po studiach od-
szedłem z „branży medycznej” na pięć lat, żeby zgłębiać,
w jaki sposób neurony układają się w sieci, kształtujące
myśli i emocje. Doktoryzowałem się w dziedzinie neuro-
biologii kognitywnej na Uniwersytecie Carnegie Mellon
pod kierunkiem dr. Herberta Simona, jednego z nielicz-
nych, jak dotąd, psychologów uhonorowanych Nagrodą
Nobla oraz dr. Jamesa McClellanda, jednego z pionierów
nowoczesnej teorii sieci neuronowych. Wyniki mojej pracy
doktorskiej zostały opublikowane w prestiżowym perio-
dyku „Science” – spełnienie marzeń każdego naukowca.
Prawdę mówiąc po tej stricte naukowej edukacji miałem
trudności z odnalezieniem się w szpitalnej rzeczywistości
i dokończeniem stażu na psychiatrii. Praca z pacjentami
wydawała mi się zbyt „spokojna”, nijaka, niemal… zbyt
łatwa. Praca na oddziale klinicznym zupełnie różniła się od
świata niepodważalnych danych i matematycznej precyzji,
do których przywykłem. Ale otuchy dodawała mi świado-
mość, że dzięki niej nauczę się, jak leczyć pacjentów z za-
burzeniami psychicznymi, na jednym z najlepszych w kra-
ju wydziałów psychiatrii pod względem merytorycznym
i praktycznym. Wieść niesie, że psychiatria na Uniwersy-
tecie w Pittsburghu otrzymuje więcej funduszy federal-
nych na badania naukowe, niż jakikolwiek inny kierunek
medyczny, w tym prestiżowy wydział transplantologii. Nie
ukrywam, że miano „badacza klinicznego” przyjemnie
łechtało moje ego.
20
Niebawem dzięki stypendiom uzyskanym od National
Institutes of Health oraz z pomocą prywatnych fundacji
mogłem otworzyć własne laboratorium. Miałem wszystko,
czego dusza zapragnie, a na dodatek mój głód zdobywania
wiedzy naukowej wreszcie został zaspokojony. Jednakże
niedługo potem, w konsekwencji kilku przeżyć, moje po-
dejście do medycyny oraz kierunek kariery uległy całko-
witej zmianie.
Pierwszym z nich była podróż do Indii, z ramienia orga-
nizacji charytatywnej „Lekarze bez granic”, w której dzia-
łałem jako członek amerykańskiej rady nadzorczej w latach
1991-2000. Miałem pomagać uchodźcom tybetańskim
w Dharamsali – rezydencji Dalai Lamy. Tam zobaczyłem,
jak wygląda tradycyjna medycyna tybetańska. Miejscowi
uzdrowiciele traktowali chorobę jako „brak równowagi”
i diagnozowali ją poprzez wnikliwe „słuchanie” rytmu pul-
su w nadgarstkach oraz „czytanie” z wyglądu języka i mo-
czu. W swojej praktyce stosowali jedynie akupunkturę, tra-
dycyjne zioła i zalecali medytację. Nie miałem wątpliwości,
że z powodzeniem uzdrawiali pacjentów cierpiących na
choroby przewlekłe, tak samo jak my na zachodzie, jednak
ich metody leczenia były znacznie tańsze i miały o wiele
mniej skutków ubocznych.
Jestem psychiatrą i większość moich pacjentów cierpi
na choroby przewlekłe. (Depresja, stany lękowe, zabu-
rzenia dwubiegunowe oraz stres to choroby przewlekłe).
Zacząłem się zastanawiać, czy traktowanie przez medycy-
nę konwencjonalną tradycyjnych metod leczenia po „ma-
coszemu” – wpajane mi podczas studiów – bazowało na
faktach czy ignorancji. Wprawdzie medycyna Zachodu od-
nosiła oszałamiające sukcesy w leczeniu stanów ostrych,
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNowa „medycyna emocjonalna”
21
jak zapalenie płuc, zapalenie wyrostka robaczkowego, czy
złamania kości, jednak znacznie gorzej radziła sobie z do-
legliwościami chronicznymi, między innymi depresją i sta-
nami lękowymi.
Inne, bardziej osobiste doświadczenie, uświadomiło mi
moje własne aroganckie podejście do leczenia. Podczas
wizyty we Francji moja bliska przyjaciółka z dzieciństwa
opowiedziała mi o tym, jak udało jej się wyjść z głębokiej
depresji. Odmówiła przyjęcia leków przepisanych przez
lekarza i postanowiła poszukać alternatywnych metod le-
czenia. Spróbowała tak zwanej „sofrologii”, techniki wy-
korzystującej głęboką medytację, która pozwala przeżyć na
nowo wyparte wcześniej emocje. Po leczeniu czuła, że jest
„normalniejsza niż kiedykolwiek”. Nie tylko pozbyła się
depresji, ale przede wszystkim udało jej się zrzucić z serca
trzydziestoletni ciężar tłumionego smutku po stracie ojca,
który zmarł, gdy miała sześć lat.
Dzięki alternatywnym metodom leczenia moja przy-
jaciółka poczuła znaczną ulgę, odzyskała energię i sens
życia. Cieszyłem się razem z nią, ale jednocześnie byłem
wstrząśnięty i rozczarowany samym sobą. Ja, po tylu latach
zgłębiania tajemnic mózgu i umysłu, szkoleń z zakresu
psychologii klinicznej i psychiatrii, nigdy nie byłem świad-
kiem tak znakomitych rezultatów, a co gorsze nie miałem
możliwości poznania takich metod leczenia. Prawdę po-
wiedziawszy aktywnie mnie do nich zniechęcano – jakby
były narzędziem szarlatanów, niegodne poznania, nawet
w celu zaspokojenia czysto naukowej ciekawości. Jednakże
moja znajoma zyskała na nich znacznie więcej niż kon-
wencjonalne metody, które znałem – leki psychotropowe
i psychoterapia – mogły jej zaoferować.
22
Gdyby przyszła do mnie na konsultację, najprawdopodob-
niej tylko ograniczyłbym jej szanse na rozwój emocjonalny,
którego doświadczyła dzięki niestandardowym metodom
leczenia. Skoro po tylu latach edukacji nie mogłem nawet
pomóc naprawdę bliskiej mi osobie, cóż warta była moja
wiedza? Z czasem udało mi się otworzyć umysł – i serce
– na odmienne i często skuteczniejsze metody leczenia.
Siedem naturalnych metod leczenia opisanych w niniej-
szej książce bazuje na swoistych mechanizmach zacho-
dzących w mózgu, dzięki którym można wyjść z depresji,
pozbyć się stresu i stanów lękowych. Każda z nich została
wnikliwie zbadana, a korzyści z nich płynące udokumento-
wane i opublikowane w prestiżowych periodykach nauko-
wych. Opisane przez mnie metody, w związku z tym, że ich
zasady działania wykraczają poza naukowe rozumowanie,
zostały w dużej mierze wykluczone z głównego nurtu me-
dycyny i psychiatrii. Nie ulega wątpliwości, że medycyna
konwencjonalna powinna dołożyć wszelkich starań, by
zgłębić mechanizm ich działania, nie istnieje jednak żad-
ne uzasadnienie, by wykluczać rozwiązania, które są łatwe
i skuteczne wyłącznie dlatego, że trudno nam zrozumieć,
w jaki sposób funkcjonują. W obecnych czasach zaintereso-
wanie alternatywnymi metodami leczenia jest tak wielkie,
że nie możemy ich dłużej bagatelizować. Całe mnóstwo
słusznych argumentów przemawia za tym, by otworzyć
się na nowe sposoby leczenia.
Sytuacja jest opłakana
Zaburzenia psychiczne o podłożu stresowym – w tym de-
presja i stany lękowe – to zmora naszych czasów. Statystki
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNowa „medycyna emocjonalna”
23
są niepokojące: badania kliniczne sugerują, że powodem
50–75 procent wszystkich wizyt lekarskich jest stres, a bio-
rąc pod uwagę współczynnik śmiertelności, stanowi on po-
ważniejsze ryzyko niż palenie tytoniu1, 2. W rzeczy samej 8
na 10 najczęściej stosowanych leków w Stanach Zjednoczo-
nych przepisuje się na schorzenia bezpośrednio związane ze
stresem: antydepresanty, anksjolityki (leki przeciwlękowe),
środki nasenne, leki na nadkwasotę, zgagę i wrzody żołądka
oraz leki na nadciśnienie3. W 1999 roku spośród wszystkich
rodzajów leków na amerykańskim rynku najlepiej sprzeda-
wały się trzy leki przeciwdepresyjne: Prozac, Paxil i Zoloft4.
Szacuje się, że co ósmy Amerykanin przyjmował anytdepre-
santy, z czego prawie połowa z nich przez ponad rok5.
Chociaż stres, stany lękowe i depresja są coraz po-
wszechniejsze, pacjenci z problemami psychicznymi nie
mają zaufania do tradycyjnych metod leczenia zaburzeń
emocjonalnych, czyli leków i psychoterapii. Już w 1997
roku badanie przeprowadzone przez harwardzkich na-
ukowców ujawniło, że większość Amerykanów mających
tego typu zaburzenia, wybierała metody „alternatywne
i uzupełniające” zamiast tradycyjnej psychoanalizy i tera-
pii farmakologicznej6.
Psychoanaliza zaczyna tracić na popularności. Chociaż
zdominowała psychiatrię w ciągu ostatnich trzydziestu lat,
zaczęła tracić na wiarygodności, ponieważ jej skuteczność
nie została jednoznacznie dowiedziona7. Każdy mieszka-
niec Nowego Jorku – jednego z ostatnich bastionów psy-
choanalizy w anglojęzycznym świecie – prawdopodobnie
zna kogoś, komu rozmowy terapeutyczne pomogły, ale
równie często zdarzają się osoby, które na lata utknęły
w martwym punkcie, leżąc na kozetce u psychoanalityka.
24
Najpopularniejszą obecnie formą psychoterapii jest
terapia kognitywno-behawioralna. Odnosi ona spekta-
kularne sukcesy, które poparte są obszernymi badaniami
dowodzącymi jej skuteczności w przypadku rozmaitych
jednostek chorobowych – od depresji do zaburzeń obse-
syjno-kompulsywnych. Pacjenci, którzy nauczyli się kon-
trolować własne myśli i systematycznie analizować swoje
przekonania i przypuszczenia, radzą sobie zdecydowanie
lepiej od innych. Jednak dla wielu z nich niemal nieustan-
ne skupianie się na myślach i reakcjach pojawiających się
w danej chwili, zawęża ich perspektywę na pozostałe
aspekty życia, w tym – co najbardziej istotne – wyczucie
własnego ciała.
Oprócz psychoterapii istnieje tak zwana „psychiatria
biologiczna”. To nowoczesna forma leczenia psychiatrycz-
nego koncentrująca się przede wszystkim na administro-
waniu pacjentom leków psychotropowych, jak Prozac,
Zoloft, Paxil, Xanax, Zyprexa, węglan litu etc. Psychiatria
została prawie całkowicie zdominowana przez leki psy-
chotropowe. Rozmowa terapeutyczna w gabinecie lekar-
skim – mimo dowiedzionej skuteczności – wykorzystywa-
na jest niewspółmiernie rzadko. Odruch przepisywania
leków jest nagminny, stąd też, gdy pacjent rozpłacze się
przed lekarzem, to niemal na pewno otrzyma receptę na
leki antydepresyjne.
Leki psychotropowe mogą być niewiarygodnie pomoc-
ne. W niektórych przypadkach są tak skuteczne, że niektó-
rzy psychiatrzy – jak Peter Kramer, autor poczytnej książki
Listening to Prozac (Słuchając Prozacu) – przytaczają przy-
padki pacjentów, którzy dzięki terapii farmakologicznej
przeszli całkowitą transformację osobowości8. Podobnie
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNowa „medycyna emocjonalna”
25
jak wszyscy moi koledzy po fachu, ja sam niejednokrotnie
przepisywałem leki psychotropowe, szczególnie w przy-
padku poważnych zaburzeń psychicznych. Uważam, że wy-
nalezienie skutecznych leków psychotropowych to jedno
z ważniejszych osiągnięć dwudziestowiecznej medycyny.
Niestety korzyści z nich płynące kończą się wraz z odsta-
wieniem leku, a znaczny odsetek pacjentów ma nawroty
choroby9. Dla przykładu, badanie przeprowadzone przez
zespół harwardzkich naukowców specjalizujących się w te-
rapiach farmakologicznych wykazało, że u niemal połowy
pacjentów, którzy przestali przyjmować antydepresanty,
objawy choroby wróciły w ciągu roku10. Rzecz jasna leki
przeciwlękowe i przeciwdepresyjne nie „wyleczą” choroby
tak, jak antybiotyki leczą infekcje. Prawdę mówiąc nawet
najbardziej skuteczne leki w przypadku problemów emo-
cjonalnych rzadko stanowią idealne rozwiązanie. Pacjen-
ci podskórnie zdają sobie z tego sprawę i często unikają
przyjmowania leków psychotropowych w sytuacjach, gdy
nie mogą sobie poradzić po stracie kogoś bliskiego lub
mają stresującą pracę.
Zupełnie inne podejście
Obecnie na całym świecie propaguje się alternatywne me-
tody leczenia zaburzeń emocjonalnych, które odchodzą od
konwencjonalnej terapii słownej i Prozacu. Przez pięć lat
w szpitalu Shadyside przy Uniwersytecie w Pittsburghu
korzystaliśmy z rozmaitych metod naturalnych, bazują-
cych przede wszystkim na wrodzonej tendencji organi-
zmu do samouzdrowienia, zamiast polegać na lekach lub
psychoterapii.
26
Na podstawie naszych doświadczeń udało nam się sfor-
mułować następujące wnioski:
• Wewnątrz mózgu znajduje się mózg „właściwy”, tak
zwany mózg emocjonalny. Ten „mózg w mózgu” jest
zbudowany inaczej, ma inną organizację komórkową,
a wręcz zupełnie odmienną kompozycję biochemicz-
ną w porównaniu do reszty kory nowej, czyli najbar-
dziej „zaawansowanej” części mózgu, odpowiedzialnej
za przetwarzanie myśli i mowy. Do pewnego stopnia
Układ limbiczny
Wewnątrz mózgu ludzkiego znajduje się mózg emocjonalny. Wszystkie ssaki posiadają
tak zwane struktury „limbiczne” zbudowane z innego rodzaju neuronów niż „kogni-
tywna” kora mózgowa, odpowiedzialna za mowę i abstrakcyjne myślenie. Struktury
limbiczne kontrolują emocje i zachowania instynktowne. Głęboko w mózgu znajduje
się ciało migdałowate – grupa neuronów odpowiedzialna za reakcję obronną na strach.
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNowa „medycyna emocjonalna”
27
mózg emocjonalny funkcjonuje niezależnie od tego
bardziej „rozwiniętego”. W istocie pobudzenie aktyw-
ności w mózgu emocjonalnym za pomocą racjonalnego
myślenia i mowy jest w dużej mierze ograniczone.
• Mózg emocjonalny jest odpowiedzialny za zdrowie
psychiczne człowieka, a dodatkowo kontroluje więk-
szość funkcji fizjologicznych organizmu: pracę serca,
ciśnienie tętnicze, układ hormonalny, pokarmowy,
a nawet odpornościowy.
• Zaburzenia emocjonalne są wynikiem nieprawidło-
wego funkcjonowania mózgu emocjonalnego. W wie-
lu przypadkach do dysfunkcji w tym obszarze mózgu
dochodzi na skutek bolesnych doświadczeń z prze-
szłości, które mogą warunkować nasze zachowanie
w teraźniejszości.
• Leczenie polega przede wszystkim na „przeprogramo-
waniu” mózgu emocjonalnego tak, by przystosował się
do sytuacji obecnej, zamiast odruchowo reagować na
podstawie minionych doświadczeń. Osiągnięcie tego
celu jest skuteczniejsze przy użyciu metod, które dzia-
łają poprzez ciało, ponieważ wtedy mają bezpośredni
wpływ na mózg emocjonalny, niż odwoływanie się
do terapii bazujących wyłącznie na rozmowie i racjo-
nalnym myśleniu, które dla mózgu emocjonalnego są
mało czytelne.
• Mózg emocjonalny kontroluje naturalny mechanizm or-
ganizmu do samouzdrowienia – „instynkt zdrowienia”.
To wrodzona funkcja mózgu, która pobudza organizm
do powrotu do zdrowia i stanu równowagi, podobna do
innych naturalnych procesów naprawczych zachodzą-
cych w organizmie, jak gojenie się ran lub eliminowanie
28
infekcji. Metody leczenia, które oddziałują bezpośrednio
na ciało, aktywują te instynktowe mechanizmy.
Metody terapeutyczne opisane na łamach niniejszej
książki wpływają bezpośrednio na mózg emocjonalny
z niemal całkowitym pominięciem terapii słownej. Cho-
ciaż alternatywne metody leczenia są coraz popularniej-
sze, na cele tej publikacji wyselekcjonowałem jedynie te,
które osobiście wykorzystuję w swojej praktyce lekarskiej,
i które zyskały sobie wystarczająco dużo uwagi ze strony
świata nauki, że mogę stosować je bez obaw wśród moich
pacjentów oraz polecać kolegom po fachu. Poszczególne
terapie zaprezentowane w kolejnych rozdziałach zostały
zilustrowane historiami pacjentów, którzy dzięki alterna-
tywnym metodom leczenia doświadczyli całkowitej trans-
formacji. Starałem się również wykazać ich skuteczność
z naukowego punktu widzenia. Najbardziej nowatorskie
z nich to między innymi tak zwana metoda EMDR, czyli
„odwrażliwienie i przeprogramowanie za pomocą ruchu
gałek ocznych” (EMDR – ang. eye movement desensitization
and reprocessing), trening synchronizacji rytmu serca z od-
dechem, a nawet regulowanie rytmu dobowego za pomocą
symulacji świtu (dzięki której będziesz mógł zrezygnować
z budzika). Inne – jak akupunktura, racjonalne żywienie,
aktywność fizyczna, umiejętność wyrażania emocji oraz za-
angażowanie w coś „ważniejszego” od nas samych – choć
wywodzą się z wielowiekowych tradycji, dzięki najnow-
szym osiągnięciom nauki zyskały na znaczeniu.
Jednakże wszystkie z nich oddziałują na emocje. Na począ-
tek przeanalizujemy, w jaki sposób działa mózg emocjonalny
i jak ważna jest jego relacja z ciałem w procesie zdrowienia.
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresji2.
Niezadowolenie w neurobiologii:
skomplikowany mariaż dwóch mózgów
Nie wolno traktować intelektu jak bóstwo. Ma on, rzecz jasna,
silne muskuły, ale brak mu osobowości. Nie może nami rządzić,
a jedynie służyć.
– Albert Einstein
Życie pozbawione emocji nie miałoby żadnego sensu.
Cóż znaczyłoby życie bez miłości, piękna, sprawiedli-
wości, prawdy, godności, honoru oraz satysfakcji z nich
wszystkich płynącej? Doświadczenia te, jak i emocje z nimi
związane, są jak kompas – krok po kroku prowadzą nas
w odpowiednim kierunku. Zwykle dążymy do osiągnięcia
miłości, piękna, sprawiedliwości i próbujemy trzymać się
z daleka od wszystkiego, co jest ich przeciwieństwem. Brak
emocji sprawia, że tracimy grunt pod nogami – nie może-
my dokonywać wyborów dotyczących tego, co jest dla nas
najistotniejsze.
Ludzie z poważnymi zaburzeniami psychicznymi tracą
tę umiejętność. Żyją w emocjonalnej próżni – na „ziemi ni-
czyjej”. Weźmy Petera, młodego i błyskotliwego Kanadyj-
29
30
czyka, który trafił na oddział ratunkowy w moim szpitalu,
gdy byłem jeszcze rezydentem.
Od jakiegoś czasu słyszał głosy wmawiające mu, że jest
żałosny i nic nie potrafi, a najlepiej będzie, jak ze sobą
skończy. Stopniowo głosy w jego głowie przejęły nad nim
kontrolę i jego zachowanie stawało się coraz bardziej ir-
racjonalne. Przestał się myć, nie chciał jeść i siedział za-
mknięty w swoim pokoju przez kilkanaście dni z rzędu.
Mieszkająca z nim matka była przerażona. Peter był jej
jedynym synem, najlepszym na roku studentem filozofii.
Zawsze był nieco ekscentryczny, ale ostatnio jego zacho-
wanie zaczęło przekraczać wszelkie przyjęte normy.
Pewnego dnia wpadł w szał, nawymyślał jej i rzucił się
z rękami do bicia. Musiała wezwać policję i w ten sposób
znalazł się na oddziale psychiatrycznym. Dzięki lekom Pe-
ter w znacznym stopniu się wyciszył, a głosy w jego głowie
w ciągu kilku dni praktycznie zniknęły. Przyznał, że odtąd
mógł nad nimi „zapanować”. Nie oznaczyło to jednak, że
wszystko wróciło do normy.
Po kilkunastu tygodniach leczenia – leki psychotropowe
przyjmuje się przez długi czas – jego matka była równie
zmartwiona, co pierwszego dnia w szpitalu.
– On w ogóle nic nie czuje – powiedziała z żalem w gło-
sie. – Proszę tylko na niego spojrzeć. Wszystko przesta-
ło go interesować. Nie robi absolutnie nic. Siedzi całymi
dniami w domu i pali papierosy.
Przyglądałem się Peterowi, gdy mi o tym mówiła. Obraz
nędzy i rozpaczy. Lekko przygarbiony, twarz bez wyrazu,
oczy zapatrzone w dal, przemierzał szpitalny korytarz w tę
i z powrotem niczym zombie. Ten zdolny student zupełnie
ignorował ludzi i świat go otaczających. Dla rodzin pacjen-
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNiezadowolenie w neurobiologii: skomplikowany mariaż dwóch mózgów
31
tów takich jak Peter, najbardziej niepokojący jest właśnie
stan emocjonalnej apatii. Ale jego halucynacje i złudzenia
– zagłuszone przez leki – były znacznie bardziej niebez-
pieczne, zarówno dla niego, jak i jego otoczenia, niż do-
świadczane przez niego skutki uboczne. Sęk w tym, że nie
da się żyć bez emocji*.
Z drugiej strony, pozostawione same sobie, emocje
wcale życia nie ułatwiają. Trzeba je utemperować poprzez
racjonalną analizę, która dokonywana jest przez „mózg
kognitywny”. W przeciwnym razie podejmowalibyśmy
nierozsądne decyzje pod wpływem impulsu, co mogłoby
zaburzyć skomplikowaną dynamikę naszych relacji z inny-
mi. Gdyby nie koncentracja, racjonalne myślenie i plano-
wanie, miotałyby nami przypadkowe odczucia związane
z przyjemnościami lub frustracjami. Utrata kontroli nad
własną egzystencją prowadzi do utraty sensu życia.
Inteligencja emocjonalna
„Inteligencja emocjonalna” to pojęcie najlepiej definiują-
ce równowagę pomiędzy emocjami a rozsądkiem. Zostało
ono ukute przez badaczy z Uniwersytetów w Yale i New
Hampshire1. Ta prosta – ale bardzo istotna – koncepcja
została rozpowszechniona dzięki książce Daniela Golema-
na, reportera naukowego pracującego dla dziennika „The
New York Times”2. Była ona szeroko dyskutowana na ca-
łym świecie i wznowiła debatę dotyczącą kwestii: „Czym
jest inteligencja?”.
* Obecnie stosowane leki psychotropowe mają znacznie mniej niepoko-
jące skutki uboczne. Mogą zagłuszyć halucynacje i złudzenia pacjenta bez
całkowitego wyłączenia jego emocji.
32
Pierwotna i najbardziej ogólnikowa definicja inteligen-
cji zainspirowała psychologów na początku dwudziestego
wieku do stworzenia pojęcia „ilorazu inteligencji”. We-
dług niej inteligencja to zestaw umiejętności mentalnych,
na podstawie których można przewidzieć, czy dana osoba
odniesie życiowy sukces. Ogólnie rzecz biorąc mniema-
no, że im bardziej ktoś jest „inteligentny” – to znaczy,
im wyższy jest jego iloraz inteligencji (IQ) – tym większy
„sukces” odniesie. Aby zweryfikować to założenie ówcze-
śni badacze z dziedziny psychologii stworzyli osławiony
test na inteligencję. Przede wszystkim ocenia on zdolność
abstrakcyjnego myślenia oraz umiejętność elastycznego
traktowania pojęć logicznych. Niemniej jednak związek
pomiędzy ilorazem inteligencji a poziomem „sukcesu”
w ogólnym tego słowa znaczeniu (pozycja społeczna, do-
chód, pozostawanie w związku małżeńskim, zapewnienie
potomstwu dobrego startu w życiu) okazał się – delikatnie
mówiąc – mało istotny. Według niezależnych badań nieca-
łe 20 procent tak rozumianego sukcesu można przypisy-
wać ilorazowi inteligencji.
Nasuwa się zatem jednoznaczny wniosek – na sukces
składa się pozostałe 80 procent czynników. W związku
tym coś innego niż abstrakcyjna inteligencja i logika de-
terminują odniesienie sukcesu.
Carl Jung i Jean Piaget – szwajcarscy pionierzy odpo-
wiednio w dziedzinie psychiatrii i psychologii dziecięcej
– już w latach pięćdziesiątych sugerowali, że istnieje kilka
rodzajów inteligencji. Bezsprzecznie są ludzie – jak Mo-
zart – którzy mają nadzwyczajną „inteligencję muzyczną”.
Inni odznaczają się niezwykłą „inteligencją kształtu” – na
przykład Rodin – a są też i tacy, którzy mają doskonałe
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNiezadowolenie w neurobiologii: skomplikowany mariaż dwóch mózgów
33
wyczucie ruchu. Na myśl przychodzi Michael Jordan albo
tancerz, Rudolf Nureyev.
Naukowcy z Yale i New Hampshire ujawnili jeszcze je-
den rodzaj inteligencji, polegającej na umiejętności zrozu-
mienia i kontrolowania emocji. To właśnie „inteligencja
emocjonalna” bardziej niż jakikolwiek inny rodzaj inte-
ligencji jest gwarantem życiowego sukcesu i ma niewiele
wspólnego z współczynnikiem IQ.
W celu zmierzenia poziomu nowoodkrytego rodzaju
inteligencji, naukowcy postanowili zdefiniować „iloraz
emocjonalny”, w skrócie „EQ”. Oparli swoją definicję na
czterech niezbędnych umiejętnościach:
1. Umiejętność rozpoznawania własnych emocji oraz sta-
nów emocjonalnych u innych;
2. Umiejętność zrozumienia naturalnego przebiegu po-
szczególnych emocji (tak samo, jak na szachownicy
skoczek i goniec poruszają się po różnych polach, tak
strach i złość, na przykład, objawiają się w inny sposób
i inaczej wpływają na nasze zachowanie);
3. Umiejętność racjonalnego analizowania własnych
emocji oraz emocji innych;
4. Umiejętność regulowania własnych emocji oraz emocji
innych3.
Powyższe cztery umiejętności są podstawą do osiągnię-
cia kontroli nad samym sobą oraz sukcesu społecznego
i stanowią fundament dla samoświadomości, samokon-
troli, współczucia, współpracy oraz umiejętności rozwią-
zywania konfliktów. Chociaż wydają się one elementarne
– i większość z nas jest przekonana, że je posiada – w rze-
czywistości jest zupełnie inaczej.
34
Pamiętam, na przykład, młodą zdolną studentkę medy-
cyny z Uniwersytetu w Pittsburghu. Zgodziła się wziąć
udział w moim eksperymencie mającym na celu zloka-
lizowanie emocji w mózgu. Podczas badania uczestnicy
zostali poproszeniu o obejrzenie materiału filmowego za-
wierającego wstrząsające, często brutalne sceny, a jedno-
cześnie ich mózgi były skanowane z użyciem rezonansu
magnetycznego*.
Do dziś wyraźnie pamiętam ten eksperyment i do tej pory
mam awersję do tego rodzaju filmów, ponieważ obejrza-
łem ich tak wiele. Jak tylko zaczęliśmy projekcję, ciśnienie
i puls badanej kobiety błyskawicznie wzrosły. Zmartwiłem
się na widok tak silnej reakcji stresowej do tego stopnia, że
zaproponowałem jej przerwanie eksperymentu. Nie kryjąc
zaskoczenia zapewniła mnie, że wszystko jest w porządku.
Powiedziała, że nic nie czuje, a oglądane obrazy nie mają
na nią żadnego wpływu i nie mogła zrozumieć, dlaczego
zasugerowałem zaprzestanie badania!
Później dowiedziałem się, że miała bardzo mało przyja-
ciół i żyła jedynie pracą. Nie wiedząc czemu członkowie
mojego zespołu nie darzyli jej sympatią. Czy mogło to być
spowodowane faktem, że mówiła wyłącznie o sobie i spra-
wiała wrażenie, jakby nie dbała zupełnie o ludzi ze swojego
otoczenia? Sama również nie miała pojęcia, dlaczego nikt
jej nie doceniał.
Dla mnie pozostanie ona typowym przykładem osoby
z wysokim „IQ”, ale z bardzo niskim „EQ”. Wyraźnie nie
była świadoma własnych emocji i w efekcie była „ślepa”
* Podczas obrazowania metodą rezonansu magnetycznego (nuklearnego)
można zaobserwować zmiany w aktywności neuronów w poszczególnych
obszarach mózgu pod wpływem zmieniających się myśli i emocji.
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresjiNiezadowolenie w neurobiologii: skomplikowany mariaż dwóch mózgów
35
na emocje innych. W moim odczuciu trudno jej będzie
zrobić karierę naukową. Nawet najbardziej zatwardziali
„jajogłowi” muszą pracować w zespołach, tworzyć więzi,
zarządzać i współpracować z ludźmi. Niezależnie od naszej
pozycji zawodowej okoliczności zawsze będą wymagać od
nas interakcji z innymi. Pewnych rzeczy nie sposób unik-
nąć i w dłuższej perspektywie odniesienie sukcesu zależy
od naszej umiejętności wchodzenia w relacje z otoczeniem.
Na podstawie obserwacji zachowań małych dzieci moż-
na się przekonać, jak trudne jest zdefiniowanie własnych
emocji. Płaczące niemowlę zwykle nie ma pojęcia dlaczego
płacze. Może dlatego, że jest głodne albo smutne, może
jest mu gorąco, a może po prostu dlatego, że jest zmęczone
po całym dniu zabawy. Dzieci płaczą nie rozumiejąc, co jest
nie w porządku. Nie wiedzą, co mogą zrobić, by poczuć się
lepiej. W takich sytuacjach rodzice z niskim poziomem in-
teligencji emocjonalnej będą sobie gorzej radzili, ponieważ
nie będą potrafili odczytać emocji niemowlęcia, a przez to
zaspokoić jego potrzeb. Rodzice z większym ilorazem in-
teligencji emocjonalnej bez trudu znajdą sposób na uspo-
kojenie dziecka. Istnieje niezliczona ilość opisów, jak wy-
bitny pediatra swoich czasów, T. Berry Brazelton, jednym
słowem lub gestem potrafił ukoić nieustannie płaczące
dziecko. To prawdziwy wirtuoz inteligencji emocjonalnej.
Chociaż nieumiejętność rozróżnienia poszczególnych
stanów emocjonalnych to zjawisko często spotykane wśród
dzieci, z moich obserwacji wynika, że podobne trudności
mieli lekarze rezydenci na moim oddziale. Zestresowani
wyczerpującymi dyżurami i wykończeni nocnymi wezwa-
niami kilkanaście razy w tygodniu, najczęściej rekompen-
sowali to sobie nadmiernym podjadaniem. Ich ciała mó-
36
wiły: „Potrzebuję przerwy”, „Potrzebuję snu”, jednak oni
słyszeli jedynie: „Potrzebuję, potrzebuję…”. Zaspokajali te
żądania organizmu za pomocą jedynej formy gratyfikacji
potrzeb fizycznych – jedząc śmieciowe jedzenie dostępne
w szpitalu 24 godziny na dobę. W tej sytuacji wykorzy-
stanie inteligencji emocjonalnej polegałoby na odwołaniu
się do czterech umiejętności opisanych przez naukowców
z Yale:
• Po pierwsze, trafna identyfikacja danego stanu emocjo-
nalnego (zmęczenie, nie głód).
• Po drugie, świadomość mechanizmów nim rządzących
(stan przejściowy, który pojawia się i znika kilkakrotnie
w ciągu dnia wtedy, kiedy organizm jest przeciążony).
• Po trzecie, umiejętność racjonalnego przeanalizowania
problemu (zjedzenie kolejnej porcji lodów będzie do-
datkowym obciążeniem dla mojego organizmu, a póź-
niej będę miał poczucie winy).
• W końcu, przejęcie kontroli nad sytuacją i zareagowa-
nie w odpowiedni sposób (przetrwać fazę zmęczenia lub
wziąć przerwę na „oddech”, a nawet uciąć sobie dwu-
dziestominutową drzemkę; tego typu alternatywy są
znacznie bardziej odprężające niż kolejna filiżanka kawy
albo batonik i zawsze uda nam się wygospodarować na
nie trochę czasu).
Przejadanie się to bardzo powszechny problem, lecz
wyjątkowo trudny do opanowania. Większość dietetyków
i specjalistów zajmujących się otyłością zgadza się w tej
kwestii: niedostateczna kontrola nad własnymi emocjami
to jedna z głównych przyczyn otyłości w społeczeństwach
obciążonych dużym stresem, w których jedzenie nagminnie
Samodzielne usuwanie lęku, stresu i depresji