Cyfroteka.pl

klikaj i czytaj online

Cyfro
Czytomierz
00026 000476 24505087 na godz. na dobę w sumie
Błyszczeć niczym foka - ebook/pdf
Błyszczeć niczym foka - ebook/pdf
Autor: Liczba stron: 400
Wydawca: E-bookowo Język publikacji: polski
ISBN: 978-8-3785-9628-8 Data wydania:
Lektor:
Kategoria: ebooki >> kryminał, sensacja, thriller >> kryminał
Porównaj ceny (książka, ebook (-21%), audiobook).
Powieść współczesna. Proboszcz Parafii im. Najświętszej Maryi Panny po Trzykroć Dziewicy w Łapach, ksiądz Zybert Malinka, otrzymuje telefon od tajemniczej osoby przedstawiającej się jako Pulsar. Pulsar twierdzi, że wie o wszystkich grzechach księdza, jakie popełnił on piastując uprzednio parafię w Wałbrzychu, z której został przeniesiony. Oczekuje, że ksiądz wyjawi te grzechy podczas publicznego występu, transmitowanego przez kluczowe media. Co więcej, wyjawienie grzechów miałoby się odbyć w formie piosenki utrzymanej w rytmie disco. Jeżeli ksiądz się nie zgodzi, wówczas Pulsar i tak wyjawi jego sekrety. Jeżeli jednak ksiądz zaśpiewa, to będzie miał szansę wygrać nagrodę w wysokości jednego miliona złotych.

Jednakże do walki o nagrodę staną również dwie inne osoby, które zostały postawione przez Pulsara w podobnej co ksiądz sytuacji. Są to: karierowicz Jacek Pasikwoka oraz świeżo upieczona żona i matka, Lidia Koziełła-Wypych.

Co łączy te trzy osoby? Kim jest Pulsar i dlaczego oczekuje od nich tak absurdalnego zachowania? Co takiego zrobili ksiądz Malinka, Jacek Pasikwoka i Lidia Koziełła-Wypych? Czy uda im się wspólnymi siłami powstrzymać Pulsara, czy może skoczą sobie do gardeł w walce o nagrodę? W jakiej kondycji jest dzisiejsze społeczeństwo i czy można wycenić ludzką godność?

Na te wszystkie pytania odpowiada książka „Błyszczeć niczym foka”, która jest wobec czytelnika swoistym lustrem. Czytelnik zareaguje na jej treść adekwatnie do swojego charakteru, ukształtowanego wychowaniem, inteligencją oraz dystansem do rzeczywistości.

Strona autora: www.facebook.com/autorlipka

Maciej Lipka
(ur. 1980 r. w Krośnie) – absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego oraz Szkoły Głównej Handlowej. Wieloletni pracownik branży consultingowej oraz muzycznej. Jest muzykiem amatorem oraz debiutującym pisarzem. W swojej powieści, w charakterystyczny jedynie dla siebie groteskowy sposób, przekazał rezultaty swoich wieloletnich obserwacji ludzkich zachowań. Jego styl charakteryzuje się ciętym językiem, okraszonym dużą dawką humoru oraz ironii. W swojej książce nie zostawia suchej nitki na społeczeństwie, wytykając jego zakłamanie, wyrachowanie, podwójne standardy i tendencję do poszukiwania mało ambitnej rozrywki. Jest również autorem powieści biurowej pt. „Tukany latają nisko”, która ma się ukazać w 2016 roku.


Znajdź podobne książki Ostatnio czytane w tej kategorii

Darmowy fragment publikacji:

MACIEJ LIPKA BŁYSZCZEĆ NICZYM FOKA © Copyright by Maciej Lipka Grafika na okładce: Alina Śliwińska Projekt okładki: Alina Śliwińska alinasliwinska.com ISBN e-book 978-83-7859-628-8 ISBN druk 978-83-7859-627-1 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione Wydanie I 2015 Mojej Drogiej Magdusi „Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie.” Carlos Ruiz Zafón 4 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka Spis treści wraz z czasem akcji ROZDZIAŁ 1: ZAŚPIEWASZ I ZATAŃCZYSZ! (STYCZEŃ 2015)................................................................6 ROZDZIAŁ 2: W WAŁBRZYSKIM CHRUŚNIAKU (WRZESIEŃ – LISTOPAD 2011).......................................28 ROZDZIAŁ 3: BARDZO GORZKA WÓDKA (STYCZEŃ – PAŹDZIERNIK 2014)...................................88 ROZDZIAŁ 4: TŁUSTY, PROGRESYWNY BIT (PAŹDZIERNIK – GRUDZIEŃ 2014)................................182 ROZDZIAŁ 5: BIELIZNA SYLVII VAN DIJK (LUTY–MARZEC 2015)...................................................220 ROZDZIAŁ 6: BY BŁYSZCZEĆ NICZYM FOKA (7–8 MARCA 2015).........................................................345 EPILOG: JEDEN MILION ZŁOTYCH NIE MOŻE SIĘ MYLIĆ........386 SENATOROWIE POSŁOWIE.....................................................................395 5 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka ROZDZIAŁ 1: ZAŚPIEWASZ I ZATAŃCZYSZ! (STYCZEŃ 2015) Ksiądz Zybert Malinka lubił chodzić po kolędzie. Jakkol- wiek w tym tygodniu mróz dawał się we znaki, a odgarnięty z ulic śnieg przypominał upiorne, ołowiane bałwany, to i tak humor mu dopisywał. Nic bowiem nie zastąpi okazji do bez- pośredniego spotkania z parafianami w ich domach. Okryty długą, czarną i ciepłą peleryną, idący przez podlaskie zaspy ksiądz, przypominał nieco Batmana patrolującego ulice Go- tham City. Porażka marketingowa nie wchodziła w grę, gdyż odpowiednio wcześniej ksiądz wysłał na zwiad Robina, swo- jego 12–letniego ministranta imieniem Sławek. Robin, tzn. Sławek, w ramach czynności zwiadowczych pukał do każ- dego z mieszkań i pytał ludzi, czy chcą przyjąć księdza. Tym samym, ksiądz Zybert Malinka wchodził już tylko w progi domostw, w których wyrażono zgodę na wizytę duszpa- sterską. Ministrant, niczym sprawny i pełen nadziei na przy- szłość telemarketer ubezpieczeniowy, zdołał przetrzeć szlaki i wyselekcjonować klientów. Spotkania z parafianami wiązały się z cierpliwym powta- rzaniem oklepanych modlitw, zwrotów i gestów. Z drugiej jednak strony, aktualizowane rokrocznie podczas rozmów z rodzinami informacje, były bardzo cenne. Sprowadzone do bardziej abstrakcyjnej formy, stanowiły bowiem inspirację do kazań, które ksiądz tworzył z prawdziwą pasją. Ponadto, odwiedzając parafian, ksiądz mógł niemal zawsze liczyć na 6 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka poczęstunek uwzględniający mocniejsze odmiany alkoholu, które w miarę kolejnych wizyt rozgrzewały, uśmierzały po- czucie zimna oraz otwierały bardziej na problemy owieczek. Oczywistym bonusem była złożona w kopercie ofiara, która zawsze stanowiła pokusę pobrania prowizji tytułem kosztów operacyjnych. Bez faktury. Bez wpisywania w księgi kance- laryjne pełnych, ofiarowanych kwot. Bez konieczności od- prowadzania podatku. „Ciekawe, ilu księży uległo pokusie i z uzyskanych środków zrobiło sobie mały Cypr?” – zasta- nawiał się wielokrotnie. Było już grubo po dwudziestej drugiej, kiedy ksiądz posta- nowił opuścić ostatnie mieszkanie, w którym zasiedział się za długo i wypił nieco za dużo. Pigwowa nalewka była jednak wyśmienita i godna samego Namiestnika Judei. Wreszcie po godzinie dwudziestej trzeciej wrócił umęczony na ple- banię przytuloną do podległego mu Kościoła Najświętszej Maryi Panny po Trzykroć Dziewicy w Łapach. Kościół ten, najmłodszy w całej miejscowości, został wybudowany sześć lat temu przy ulicy Mostowej. Charakteryzował się najnowo- cześniejszą spośród wszystkich łapskich kościołów architek- turą. Zamiarem architekta było niewątpliwie ukazanie łącz- ności rozwijającej się cywilizacji dwudziestego pierwszego wieku z Niebem. W praktyce jednak kościół wyglądał jak skarłowaciała strażnica Mordoru, oddana w wieczyste użyt- kowanie fanklubowi Gargamela. Smukła i poskręcana wieża zdawała się straszyć nawet w letnie, pogodne dni. Brakowało jedynie złowieszczego śmiechu, który unosiłby się stamtąd nad okolicznymi domostwami. Ksiądz Malinka cicho wszedł do domu. Księgowanie datków postanowił odłożyć na dzień 7 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka następny. Niedbale rzucił swoje odzienie nieopodal łóżka. Wiedział już, że pani Lucynka śpi. Nie chciał, aby czekała z kolacją, zwłaszcza w okresie obfitujących w poczęstunki wizyt duszpasterskich. Proboszczem w Łapach był od nie- dawna. Nieco ponad dwa lata temu zastąpił proboszcza Czesława Piłkę, który został usunięty w dziwnych okolicz- nościach. Jak relacjonowało kilkunastu okolicznych miesz- kańców, pewnego wieczoru proboszcz Piłka szedł boso przez miejscowość odziany jedynie w owczą skórę. W lewym ręku trzymał kadzidło, a w prawym odciętą głowę świni. Gospo- dyni parafialna, pani Lucynka, z udziałem policji zaprowa- dziła go z powrotem na teren parafii. Wezwano też karetkę. Od tego czasu słuch po proboszczu zaginął, a w oficjalnych ogłoszeniach duszpasterskich jego nazwisko wypływało w kontekście dłuższego urlopu. Ksiądz Malinka zbliżał się do swoich pięćdziesiątych trzecich urodzin. Swój wiek odczuwał szczególnie w obrębie układu pokarmowego. Kilka pochłoniętych w ciągu dnia zup, kotletów oraz cała gama wielokolorowych nalewek dawały o sobie znać kłuciem w wątrobie. Ksiądz Malinka wiedział jednak, że po całym dniu jest zbyt rozbudzony i zbyt przeje- dzony, aby pójść spać. Będąc ubranym jedynie w białe slipki pamiętające jeszcze szalone ogniska nad Jeziorem Wigry u schyłku lat siedemdziesiątych, poszedł na paluszkach do kuchni. Idąc, przelotnie zobaczył swoje odbicie w lustrze. Wiedział, że od czasu przybycia do Łap jego waga mogła wzrosnąć o co najmniej dwadzieścia kilogramów. „Strasznie się zaniedbałem” – przeszło mu przez myśl. – „Kiedyś to był chociaż tenis, a obecnie to nawet nie wiem, gdzie mam dresy. 8 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka Zresztą i tak bym się w nie teraz nie wcisnął”. Niedawno przestał oszukiwać samego siebie i pogodził się z myślą, że nie przypomina już tamtego Zyberta sprzed lat. Jedynie jego wzrost, wynoszący metr osiemdziesiąt dwa centymetry, po- został bez zmian od momentu wstąpienia do seminarium. Obok sylwetki, największe zmiany zaszły w obrębie jego twarzy. Stała się ona zdecydowanie szersza i bardziej nalana. Fakt, że ludzki nos rośnie przez całe życie, nie mógł umknąć księdzu Malince. Jego trąba przez ostatnie lata stała się bo- wiem zdecydowanie dłuższa i bardziej garbata, co w połą- czeniu z głęboko osadzonymi oczami dawało twarzy wyraz zmęczenia życiem. Zakola, które konsekwentnie zdobywały coraz większe połacie głowy, zmuszały księdza do obcinania się na jeża. Tej długości włosy niemal przy każdym oświetleniu przypominały ołówkowego koloru ląd zalewany przez tsunami łysiny. Z kuchennej szafki wyjął szklankę oraz butelkę czeskiej Becherovki. Zawsze robiła dobrze na trawienie. Gdy wrócił do pokoju i odpalił laptopa, poczuł przypływ energii niczym surfer na rozgrzanej plaży. Nie wiedział jeszcze, w jakie rejony zniosą go ciepłe fale internetowego oceanu. Zanim odpalił przeglądarkę, usłyszał dźwięk komunika- tora Skype. Jedna nowa wiadomość. Zastanawiał się, czy nie poczekać z tym do rana, ale ciekawość zwyciężyła. Wiadomość została nadana przez nieznanego mu użyt- kownika o pseudonimie Pulsar123 i brzmiała: „Szczęść Bo!”. Ksiądz Malinka niespecjalnie palił się do odpowiedzi. „Jakiś żartowniś” – pomyślał. Chwilę później wyskoczyła kolejna wiadomość: – „Jak tam po kolędzie?”. 9 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka Ksiądz, występujący pod pseudonimem zybert.lapy, od- pisał: – „Szczęść Boże, w porządku. Czy w czymś mogę pomóc?” Pulsar123: „Tak, zaśpiewać i zatańczyć :–)”. Ksiądz Malinka, ponad pijackie rozmowy, zdecydowanie przedkładał sobie dobra stołu i multimedialną ofertę stron internetowych. Już chciał wyłączyć Skype’a, gdy zobaczył komunikat: Pulsar123: „Wiem, co zrobiłeś”. zybert.lapy: „???”. Pulsar123: „Wiem o Wałbrzychu i innych rzeczach”. Ksiądz Malinka poczuł, jak zimna fala krwi uderza go od okolic kości ogonowej, płynąc aż do mózgu. zybert.lapy: „Ale o co chodzi? Możesz konkretniej? Czego chcesz?” Pulsar123: „Zadzwonić. Jaki masz numer?” Ksiądz Malinka nie zastanawiał się długo i wklepał numer do komunikatora. Po chwili jego telefon zadzwonił. Ksiądz nerwowo zaczął rozglądać się po pokoju. „Gdzie jest to cho- lerstwo?” – pomyślał. Telefon dzwonił coraz dłużej, jednak źródło dźwięku było trudne do ustalenia. Wreszcie uświa- domił sobie, że telefon jest w ubraniach. Dorwał się do rzu- conych obok łóżka szat i nerwowo zaczął je przeszukiwać. Telefon umilkł. Ksiądz zaklął i wciąż przeszukiwał ubrania. Wreszcie wyciągnął z kieszeni wysłużonego Samsunga. Te- lefon zadzwonił ponownie. Tym razem ksiądz odebrał po- spiesznie. – Co tak długo? – usłyszał głos osobnika podającego się za Pulsara123. 10 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka – Nie mogłem znaleźć telefonu. O co chodzi? – stanow- czym głosem zapytał ksiądz. – Wiem o Wałbrzychu i o całej tej aferze. Dużo o tobie wiem. – Czy może mi pan wyjaśnić, o co panu chodzi? Jest późno i nie mam ochoty na żarty – odrzekł ksiądz zdecydo- wanie. Czuł jednak, że drży na całym ciele. – Już wyjaśniam. Chcę, abyś zamienił się w słuch. Nie radzę odkładać telefonu. W przeciwnym razie o wszystkim dowie się zarówno prasa, jak i twoi zwierzchnicy. Ksiądz zagryzł wargi. Czuł, że nogi i pośladki mu zdrę- twiały, a serce wali jak młot pneumatyczny w sierpniu na pomorskiej ekspresówce. Pulsar123 kontynuował: – Mam propozycję nie do odrzucenia. Chciałbym, abyś napisał i wykonał piosenkę w rytmie disco, składającą się z niemniej niż trzech zwrotek i refrenu. W piosence chciałbym, abyś ujął właśnie to, czego nie chcesz ujawnić swoim owieczkom. Ksiądz Malinka nie wiedział już w tym momencie czy śpi, czy ma pijackie rojenia, czy też tak najzwyczajniej w świecie zwariował, dzieląc tym samym los swojego poprzednika. – Ale co mam ujawnić? Co to za żarty są? – zapytał. – Ty dobrze wiesz co i ja dobrze wiem co – odparł Pulsar123. – Możesz to ująć w minimum trzech zwrotkach. Pamiętaj, że chodzi o zaśpiewanie o tych najbardziej pi- kantnych wydarzeniach. Po napisaniu piosenki dasz mi ją do wglądu, a ja sprawnie przeprowadzę, że tak powiem, jej audyt i pokażę ci, co możemy jeszcze dodać. Nie chciałbym, 11 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka abyś pominął którykolwiek z kluczowych faktów z twojego życia. Następnie wykonasz tę piosenkę podczas wskazanego przeze mnie publicznego występu. – Przepraszam pana! – ksiądz podniósł głos, biorąc jednak poprawkę na fakt, że nie może go usłyszeć gosposia. – Czy pan ze mnie robi idiotę? Grozi mi pan, że jeżeli nie zastosuję się do tych debilnych poleceń, to ujawni pan te rze- komo krępujące fakty z mojego życia. Czy tak? – Dokładnie tak. – Nie wiem, czy pan zauważył, ale zastosowanie się do pana prośby wiąże się z tym, że ja te rzekomo krępujące fakty i tak będę musiał ujawnić podczas publicznego występu! – Zgadza się! – Dodatkowo również do tego zaśpiewam i zatańczę! – ksiądz Malinka był coraz bardziej wściekły. – Czy widzi pan niespójność w pańskim rozumowaniu? Mam dobrą radę. Proszę się rozłączyć i już więcej nie dzwonić! W przeciwnym razie idę na policję, a oni będą szukać tego numeru! Po drugiej stronie słuchawki usłyszał dobrotliwy i za- razem ironiczny śmiech. – Ojczulku! Po pierwsze, życzę łapskiej policji sukcesów w ustalaniu właściciela numeru na kartę. Po drugie, to ja ci dobrze radzę zamknąć się i posłuchać do końca. Zbliżamy się bowiem do kluczowego punktu całej imprezy. Zostałeś księciu wytypowany do wykonania swojej autobiograficznej piosenki wraz z dwiema innymi osobami, które dostały po- dobne zadanie odnośnie faktów ze swojego życia. I teraz uwaga: Osoba, która najlepiej wykona swoją piosenkę, do- stanie nagrodę w wysokości jednego miliona złotych. 12 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka – Co takiego? – Malinka nie wierzył własnym uszom. – Książęce ucho w tej kwestii nie zawodzi – odparł Pulsar123. – Księciu, dobrze słyszałeś! Masz szansę wygrać jeden milion złotych! Nowych złotych oczywiście. Jeżeli jednak nie wykonasz tej piosenki, informacje o tobie zostaną i tak opublikowane w najlepszych mediach plotkarskich, a ty nie zobaczysz ani złotówki. – Jeszcze raz,...o ile dobrze rozumiem, w każdym przy- padku ta rzekoma prawda wyjdzie na jaw? – Dokładnie tak – potwierdził Pulsar123. – Jednak w przypadku dobrowolnego ujawnienia w piosence, masz szansę wygrać milion i resztę życia spędzić z dala od afery, powiedzmy na przykład na misji w Afryce. Ha, ha, ha! Taki żarcik. Mam na myśli dowolne miejsce, na przykład możesz leżeć na Kubie. Ha, ha, ha! Albo na Dominikanie. Nowe, lepsze życie, ojczulku! – Co mam niby robić? – zapytał Malinka. – Wszystkie instrukcje będę przekazywał telefonicznie. Aby nie wyszło, że jestem gołosłowny, jutro przyjdzie paczka „na zachętę” z kwotą dziesięciu tysięcy złotych. Później co ty- dzień będziesz otrzymywać po pięć tysięcy złotych. Traktuj to jako zaliczkę. Na napisanie piosenki masz miesiąc. Jeżeli jednak zrezygnujesz lub ulotnisz się po otrzymaniu zaliczki, to gwaran- tuję ci, że będziesz biedny. Dosłownie i w przenośni. – Ale ja nie umiem pisać piosenek! – jęknął Malinka. Nie wiedział, czy w tej chwili ma się śmiać, płakać, czy może krzyczeć. – Spokojnie. Msze prowadzisz, to jesteś rozśpiewany. Ka- zania piszesz, to i z tekstem sobie poradzisz. W kwestii me- 13 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka lodycznej odwiedzi cię mój konsultant. Będziesz wiedział, co i jak zaśpiewać. Za ten czas radzę się inspirować Polo Hits TV. Czekaj na mój znak! – Ale... Ksiądz Malinka usłyszał, że rozmówca odłożył słuchawkę. Dopiero teraz zauważył, że jest cały mokry i siedzi na dy- wanie obok rozrzuconych szat. Gotów był zrzucić całą za- istniałą sytuację na karb wypitego alkoholu, jednak czuł, że wszystko, co dziś wypił, ulotniło się z organizmu. Wiedział już, że dziś nie zaśnie. Nalał sobie do szklanki Becherovki i wypił od razu połowę. Zrozumiał, że musi zrobić rachunek sumienia. *** Mróz namalował na szybach symetryczne, lecz nic nie- znaczące kształty. Lidka nie chciała obudzić ani rodziców, ani męża z dzieckiem. Obudzenie rodziców zawsze wiązało się z upierdliwymi pytaniami w stylu: „Co tutaj robisz?” lub „Dlaczego chodzisz po nocy?”. „Właśnie szukam wolnego cietrzewia, aby pobrać mu fragment miednicy. Wówczas Królestwo Nabu przyłączy się do nas” – takiej głupiej od- powiedzi była tym razem gotowa udzielić Lidka na równie głupie pytanie rodziców. Będący właścicielami domu ro- dzice na szczęście jednak się nie przebudzili. Znacznie go- rzej byłoby z Krystiankiem. Ten słodki wcześniaczek długo nie dawał się uśpić. Około dwudziestej trzeciej Lidka traciła już nadzieję. Jednak z pomocą męża, który równocześnie zasnął wraz z Krystiankiem, w domu w końcu zapanowała 14 Maciej Lipka Błyszczeć niczym foka
Pobierz darmowy fragment (pdf)

Gdzie kupić całą publikację:

Błyszczeć niczym foka
Autor:

Opinie na temat publikacji:


Inne popularne pozycje z tej kategorii:


Czytaj również:


Prowadzisz stronę lub blog? Wstaw link do fragmentu tej książki i współpracuj z Cyfroteką: