Darmowy fragment publikacji:
Gdyby kto(cid:286) ujrzał Richa po raz pierwszy, obejrzawszy zjawisko stwierdziłby
Okr(cid:266)tuj(cid:266) si(cid:266) u Richa
W normalnych okoliczno(cid:286)ciach rozpocz(cid:261)łbym tak: „Richu Bronszka wyrósł
przede mn(cid:261) jak spod ziemi”. Ale po pierwsze, okoliczno(cid:286)ci, w jakich spotykałem
lokalne „Lwie Serce” nigdy do normalnych nie nale(cid:298)ały, a po drugie, nie mo(cid:298)na
czego(cid:286) takiego powiedzieć o człowieku, który zrósł si(cid:266) z otaczaj(cid:261)cym miejscowo(cid:286)ć
borem tak (cid:286)ci(cid:286)le i dokładnie, (cid:298)e w ko(cid:276)cu sam stał si(cid:266) elementem le(cid:286)nego krajobrazu,
prawdziwym i prawnie chronionym, (cid:298)ywym pomnikiem przyrody. Tacy ludzie nie
wyrastaj(cid:261) nagle spod ziemi, lecz tkwi(cid:261) w niej korzeniami jak d(cid:266)by: niezmiennie i
gł(cid:266)boko.
krótko: stworzenie ukształtowane przez las i z lasu si(cid:266) wywodz(cid:261)ce. Go(cid:286)ć liczył sobie
lat ponad pi(cid:266)ćdziesi(cid:261)t, jakie(cid:286) sto sze(cid:286)ćdziesi(cid:261)t centymetrów wzrostu i sympatyczn(cid:261),
znamionuj(cid:261)c(cid:261) brak powa(cid:298)niejszych trosk powierzchowno(cid:286)ć. Miał maniery (cid:298)ubra i
wykazywał tak(cid:261)(cid:298) ro(cid:286)lino(cid:298)ern(cid:261) łagodno(cid:286)ć, a głos jego, choć melodyjny, posiadał
akcent dziwaczny, nienawykły do kontaktów z lud(cid:296)mi, lecz do przemierzania ost(cid:266)pów
w ró(cid:298)nych, niekoniecznie krajoznawczych celach.
Richu był wła(cid:286)cicielem dwóch, przydatnych z mojego punktu widzenia, rzeczy:
ogromnego, miłosiernego serca i oddalonego o kilka kilometrów st(cid:261)d przestronnego
mieszkania, wzniesionego na fundamentach dawnego młyna, umiejscowionego w
dodatku w dziczy, poza zasi(cid:266)giem w(cid:286)cibskich, zawistnych spojrze(cid:276) ludzkich.
Tego popołudnia sko(cid:276)czyłem ju(cid:298) robot(cid:266) w o(cid:286)rodku i, zastanawiaj(cid:261)c si(cid:266), co
uczynić z reszt(cid:261) dnia udałem si(cid:266), jak zwykle zreszt(cid:261), w kierunku „Kosowa” po łyk
ludowej kultury i gar(cid:286)ć gł(cid:266)bszych przemy(cid:286)le(cid:276) nad losami (cid:286)wiata. W (cid:298)ywicznym,
sosnowym powietrzu wyczuwało si(cid:266), (cid:298)e lato gra ju(cid:298) w oczko z jesieni(cid:261) i póki co,
wydawało si(cid:266), (cid:298)e wygrywa; niewzruszone, choć stonowane w intensywno(cid:286)ci
wrze(cid:286)niowe sło(cid:276)ce (cid:286)miało si(cid:266) pełn(cid:261) g(cid:266)b(cid:261) z bł(cid:266)kitów nieba, po którym przetaczały si(cid:266)
piskliwe nawoływania gotuj(cid:261)cego si(cid:266) do odlotu ptactwa. Przed sklepem dokazywała
niestrudzona w sprawianiu kłopotów, podniecona, podskakuj(cid:261)ca dzieci(cid:266)ca
szara(cid:276)cza; w podobnych okoliczno(cid:286)ciach filozof Tadzio Bin Laden zwykł mawiać:
„dzieci to nasz skarb, nale(cid:298)y je czym pr(cid:266)dzej zakopać”.
sklepie, w którym niepodzieln(cid:261) władz(cid:266) sprawowała puszysta, słyn(cid:261)ca z
Kupowałem akurat piwo w „Kosowie”, nale(cid:298)(cid:261)cym do GS-u drewnianym
5
dobroduszno(cid:286)ci i miłosierdzia Mirosława. Owa pełna rzadkich cnót i obyczajów
niewiasta miała w zwyczaju pochylać si(cid:266) w zatroskaniu nad zapisanym drobnymi i
licznymi literkami zeszytem, prawdziwym katalogiem jej wspaniałych,
bezprecedensowych, samaryta(cid:276)skich uczynków wy(cid:286)wiadczonym tym bli(cid:296)nim, którym
otworzyła kredyt, a którzy nie kwapili si(cid:266) jako(cid:286) z uregulowaniem zaległych
nale(cid:298)no(cid:286)ci. Ujrzawszy mnie, tylko pogroziła pi(cid:266)(cid:286)ci(cid:261).
-(cid:297)adnego piwa na kresk(cid:266)!-zadeklarowała złowró(cid:298)bna władczyni kolejki.
-Od dwóch dni jestem na bie(cid:298)(cid:261)co!-przypomniałem.
Ciskaj(cid:261)ce gromy spojrzenie Mirosławy zanurkowało w zeszyt, by po chwili
złagodnieć.
-No tak, no tak-westchn(cid:266)ła pojednawczo.-Ci(cid:266)(cid:298)ko za wami nad(cid:261)(cid:298)yć.
Jej m(cid:261)(cid:298), prosty, o wiecznie zaro(cid:286)ni(cid:266)tej twarzy m(cid:266)(cid:298)czyzna w wieku dwudziestu
Richu d(cid:296)gn(cid:261)ł mnie w plecy i uraczył szczerym u(cid:286)miechem niepełnego
lat po ukrzy(cid:298)owaniu Chrystusa, s(cid:261)czył piwko przed lokalem, rozgl(cid:261)daj(cid:261)c si(cid:266)
charakterystycznym, niezbyt bystrym wzrokiem po przyległo(cid:286)ciach dziedziczonego z
pokolenia na pokolenie interesu. Zło(cid:286)liwi okre(cid:286)lali go mianem „Prezes”; był wszak
m(cid:266)(cid:298)em szefowej, a poza tym jako jeden z nielicznych mieszka(cid:276)ców miejscowo(cid:286)ci
posiadał ci(cid:261)gn(cid:261)cego co dzie(cid:276) wypełniony drewnem wóz, „kunia”. Na choler(cid:266) mu
„ku(cid:276)”, jak sam nazywał zwierz(cid:266) „Prezes”, zwłaszcza w erze ci(cid:261)gników dociec si(cid:266) nie
dało; jedni twierdzili, (cid:298)e ka(cid:298)dy dobiera sobie przyjaciół z własnego grona, inni, (cid:298)e
ograniczona percepcja m(cid:266)(cid:298)a Mirosławy stanowiła przeszkod(cid:266) w pomy(cid:286)lnym
zaliczeniu egzaminów uprawniaj(cid:261)cych do samodzielnego prowadzenia pojazdów
mechanicznych.
uz(cid:266)bienia, co oznaczało nie jedno, lecz przynajmniej dwa piwa na miejscu. Prawd(cid:266)
powiedziawszy, uradował mnie widok człowieka; sezon miał si(cid:266) ku ko(cid:276)cowi,
podobnie jak moja umowa o prac(cid:266) w o(cid:286)rodku. Zdawałem sobie spraw(cid:266), (cid:298)e wkrótce
moje skromne oszcz(cid:266)dno(cid:286)ci si(cid:266) sko(cid:276)cz(cid:261), a przecie(cid:298) nie bez znaczenia był fakt, (cid:298)e
niebawem nadejdzie owa straszliwa pora roku, w czasie której nie dało si(cid:266) tak po
prostu uwalić pod pierwszym lepszym drzewem i bez uszczerbku dla zdrowia,
przenocować.
Usiedli(cid:286)my na ławeczce przed „Kosowem”, ocienionej wielk(cid:261), czerwon(cid:261)
reklam(cid:261) parasola produkuj(cid:261)cej napoje firmy. Niby lato przemijało, a jednak pory
skóry wyławiały jeszcze przyjemne ciepło dojrzałego, w sile wieku sło(cid:276)ca. Pod
s(cid:261)siednimi parasolami wierciły si(cid:266) resztki pałaszuj(cid:261)cych fast-foody turnusów, choć
6
Od zeszłego roku, faktycznie, przypomniałem sobie pełen obaw, (cid:298)e plan nie
nie brakowało ju(cid:298) siedz(cid:261)cych przy piwku, zatopionych w my(cid:286)lach nad ustalanymi
przez skupy cenami grzybów, tubylców.
-Richu-zacz(cid:261)łem niepewnie-dobrze wiesz, (cid:298)e znamy si(cid:266) od lat.
-Od zeszłego roku-sprostował.
wypali. Zostawiłem go na chwil(cid:266) i zainwestowałem w nast(cid:266)pne dwa browarki.
-Od zeszłego roku, racja. Czasem dwana(cid:286)cie miesi(cid:266)cy to jak dwana(cid:286)cie lat.
-Słyszałem co(cid:286) o tym. Rok (cid:298)ycia człowieka to jak dziesi(cid:266)ć u psa-zgodził si(cid:266),
beztrosko siorbi(cid:261)c trunek.-Wiem co(cid:286) o tym, bo mam psa. Postarzał mi si(cid:266), jasna
cholera, i zmechacił jak wykładzina w pokoju.
-Zmechacił?
-Coraz cz(cid:266)(cid:286)ciej musz(cid:266) czesać mu sier(cid:286)ć.
-A czeszesz?
-A znamy si(cid:266) od lat, bym miał ci opowiedzieć o tak osobistych sprawach?
Przestraszyłem si(cid:266) nie na (cid:298)arty i zamówiłem jeszcze jedn(cid:261) kolejk(cid:266).
Pomy(cid:286)lałem, (cid:298)e powróc(cid:266) do tematu, kiedy ju(cid:298) sobie dziobnie porz(cid:261)dniej; w stanie
zmi(cid:266)kczonym mo(cid:298)e łatwiej mu b(cid:266)dzie oswoić si(cid:266) z my(cid:286)l(cid:261), (cid:298)e na jaki(cid:286) czas domostwo
jego stanie si(cid:266) równie(cid:298) domostwem drogiego mu kolegi.
-Wiesz, Richu, czasem (cid:298)al mi tych wszystkich ludzi, co to nie maj(cid:261) gdzie mieszkać,
zwłaszcza zim(cid:261)-podniosłem kwesti(cid:266) bezdomno(cid:286)ci.
-Bo ja wiem-Richu wzruszył ramionami.-Nie my(cid:286)lałem o tym.
-Najbardziej wkurza ta znieczulica. Niby ma si(cid:266) przyjaciół, kolegów, ale kiedy
zwrócisz si(cid:266) do nich po pomoc, okazuje si(cid:266), (cid:298)e nie maj(cid:261) ani czasu, ani ch(cid:266)ci.
-Ja tam zawsze mam czas-Bronszka si(cid:266)gn(cid:261)ł po kolejne piwko, przygl(cid:261)daj(cid:261)c si(cid:266) z
rozbawieniem jedz(cid:261)cej loda nastolatce. –I ch(cid:266)ci-dodał.-No i mam gdzie si(cid:266) podziać.
przytomno(cid:286)ć umysłu. Mo(cid:298)e, nale(cid:298)ało wzi(cid:261)ć go na przetrzymanie, a mo(cid:298)e trzeba było
powiedzieć mu o sprawach wprost, nie owijać, lecz wyłuszczyć, justować tłusto-
wielkimi literami. Zaryzykowałem.
-Uwa(cid:298)asz, (cid:298)e mógłbym zatrzymać si(cid:266) u ciebie na klika tygodni?
Richu si(cid:266)gn(cid:261)ł po le(cid:298)(cid:261)c(cid:261) na stole paczk(cid:266) papierosów, moich papierosów. Zapalił,
zaci(cid:261)gn(cid:261)ł si(cid:266), po czym, nie spiesz(cid:261)c si(cid:266), wypu(cid:286)cił dym nosem.
-Bo?
-Nie mam gdzie mieszkać.
Ci(cid:266)(cid:298)ko b(cid:266)dzie, pomy(cid:286)lałem. Im wi(cid:266)cej Richu pił, tym wi(cid:266)ksz(cid:261) wykazywał
7
-Czemu nie rzekłe(cid:286) od razu?-twarz Richa rozpromieniła si(cid:266).-Mógłby(cid:286), jak najbardziej,
dlaczego nie-powiedział wesoło.-Przynie(cid:286) jeszcze po piwku, zastanowimy si(cid:266) nad
tym gł(cid:266)biej.
Westchn(cid:261)łem z ulg(cid:261) i stoj(cid:261)c w kolejce pomy(cid:286)lałem, (cid:298)e Richu to jednak dobry,
znaj(cid:261)cy (cid:298)ycie człowiek. Kiedy wróciłem, drapał si(cid:266) po głowie, zastanawiaj(cid:261)c si(cid:266) nad
czym(cid:286) intensywnie.
-Kilka tygodni, czyli konkretnie ile?-zapytał marszcz(cid:261)c brwi.
-Ze sze(cid:286)ć?-zapytałem niepewnie.
-Prawie dwa miesi(cid:261)ce-stwierdził chłodno.
-Dwa, góra trzy. Do czterech.
-Sze(cid:286)ć tygodni, czyli cztery miesi(cid:261)ce-obliczał.-My(cid:286)lisz, (cid:298)e skoczysz zaraz po cztery
piwa dla mnie, cztery dla siebie i sprawa zostanie tak po prostu załatwiona?
-Jeszcze osiem-o(cid:286)wiadczyłem stanowczo pani Mirce.
A gdy przytaszczyłem butelki do stolika, Richu popatrzył ze wzruszeniem na owoce
mego czynu, gdy(cid:298) widział, (cid:298)e obfito(cid:286)ć ich wielka, a smak dobry. I przytulił je do serca
jak dzieci, i ulitował si(cid:266) nad niedol(cid:261) moj(cid:261).
-Dobrze my(cid:286)lałe(cid:286), załatwione-przemówił uroczy(cid:286)cie, gdy(cid:298) w tym stanie dana mu ju(cid:298)
została zdolno(cid:286)ć prorokowania; widzenia tego, co zakryte.
Pies Richa Szarik tudzie(cid:298) brat Richa- Roman Pał(cid:261)(cid:298)ek
Bronszka zamieszkiwał w miejscowo(cid:286)ci tak niewielkiej, (cid:298)e stanowiła wła(cid:286)ciwie
osad(cid:266), składaj(cid:261)c(cid:261) si(cid:266) z ogromnej, słu(cid:298)(cid:261)cej wszystkim mieszka(cid:276)com stodoły, pi(cid:266)ciu
czy sze(cid:286)ciu domostw, kilku rodzin, (cid:298)ywego inwentarza w postaci kilku krów, owiec i
(cid:286)wi(cid:276), oraz przystanku Miejskiego Zakładu Komunikacji. (cid:297)eby wysi(cid:261)(cid:286)ć z do(cid:286)ć rzadko
przeje(cid:298)d(cid:298)aj(cid:261)cego t(cid:266)dy autobusu, nale(cid:298)ało nacisn(cid:261)ć wpierw przycisk „na (cid:298)(cid:261)danie”,
jakby sam kierowca nie dowierzał, (cid:298)e mo(cid:298)na mieszkać w takiej dziurze.
Osada stanowiła poło(cid:298)on(cid:261) w sosnowej g(cid:266)stwinie oaz(cid:266), przeci(cid:266)t(cid:261) niewielk(cid:261),
wpadaj(cid:261)c(cid:261) do pobliskiego jeziora, od niedawna czyst(cid:261), niezbyt gł(cid:266)bok(cid:261) rzek(cid:261), która
w minionych czasach (cid:286)wietno(cid:286)ci rozlewała si(cid:266) obficie, tworz(cid:261)c idealne warunki do
powstania młyna.
pozostało(cid:286)ciach takiego wła(cid:286)nie młyna. Niegdy(cid:286) wchodził w skład maj(cid:261)tku
nale(cid:298)(cid:261)cego do panicza; młyn, jak powszechnie wiadomo, słu(cid:298)y do mielenia ziarna na
Domostwo Richa, jak ju(cid:298) zauwa(cid:298)yli(cid:286)my póki co przytomnie, powstało na
8
m(cid:261)k(cid:266), a nie odwrotnie. Poczynili(cid:286)my ostatni(cid:261) uwag(cid:266), by wskazać gł(cid:266)bok(cid:261) i
wszechstronn(cid:261) wiedz(cid:266) autora, który dzi(cid:266)ki oczytaniu, wiedzy i bogatemu
do(cid:286)wiadczeniu wie, do czego słu(cid:298)yły młyny w ogóle, a Richa w szczególno(cid:286)ci. W
ka(cid:298)dym razie, obecnie młyn ów, dzi(cid:266)ki ró(cid:298)nym splotom okoliczno(cid:286)ci i
skomplikowanej historii przypadł w udziale Richowi Bronszce, jego bratu Romanowi
Pał(cid:261)(cid:298)kowi oraz nie(cid:286)wiadomemu bogactwa psu Szarikowi.
Fakt posiadania choćby fragmentarycznego młyna zobowi(cid:261)zywał, a w
pewnych okoliczno(cid:286)ciach-przytłaczał. Jako pełnoprawny i dumny wła(cid:286)ciciel
historycznej i jak najbardziej u(cid:298)ytecznej społecznie nieruchomo(cid:286)ci, Richu
zachowywał si(cid:266) na swoich wło(cid:286)ciach niczym prawdziwy dziedzic z t(cid:261) ró(cid:298)nic(cid:261), (cid:298)e był
otwarty na potrzeby bli(cid:296)nich nie rozporz(cid:261)dzaj(cid:261)cych takim jak on maj(cid:261)tkiem,
podzielonym na kilka izb. Richu miał dwa pokoje, przy (cid:286)cianach których, niczym w
okopach, rozlokowano sze(cid:286)ć bojowych, słu(cid:298)(cid:261)cych do spania stanowisk ogniowych,
pami(cid:266)taj(cid:261)c(cid:261) przedwojenne czasy, opalan(cid:261) drewnem kuchni(cid:266), kibelek, do którego co
dzie(cid:276) rano gospodarz przybytku udawał si(cid:266) w celu „wyszlakowania” oraz imponuj(cid:261)cy,
zagracony sprz(cid:266)tami strych. Z uwagi na zu(cid:298)ycie drewnianego materiału odwiedzało
si(cid:266) go tylko w ostateczno(cid:286)ci i wył(cid:261)cznie na własn(cid:261) odpowiedzialno(cid:286)ć.
Przed chałup(cid:261) znajdowały si(cid:266): poro(cid:286)ni(cid:266)te owocowymi drzewami wi(cid:286)ni, jabłoni i
grusz podwórze, buda psa Szarika z psem Szarikiem wł(cid:261)cznie, słu(cid:298)(cid:261)ca za
tymczasowe składowisko butelek szopa na drewno, a tu(cid:298) za tym artystycznym
nieładem płyn(cid:266)ła własnym niewymuszonym tempem wspomniana, wpadaj(cid:261)ca do
jeziora rzeczka.
Richu, jak sam podkre(cid:286)lał z dum(cid:261), prowadził dom otwarty i nie miał w
zwyczaju, z ró(cid:298)nych zreszt(cid:261) wzgl(cid:266)dów, zamykania drzwi na noc. Ka(cid:298)dy, kto
znajdował si(cid:266) w potrzebie przenocowania i wykazywał szlachetn(cid:261) wol(cid:266) podzielenia
si(cid:266) alkoholem z gospodarzem, mógł tu sobie wej(cid:286)ć, zostawić na stole flaszk(cid:266), po
czym z czystym sumieniem udać si(cid:266) na zasłu(cid:298)ony spoczynek w poczuciu dobrze
spełnionego obowi(cid:261)zku.
Jednak(cid:298)e idea otwartego, go(cid:286)cinnego domu wyra(cid:298)aj(cid:261)ca si(cid:266) w prostej filozofii
(cid:298)yciowej „go(cid:286)ć w dom, wino pod łó(cid:298)ko”, domu, w którym obok folkloru kwitnie
braterstwo oparte na wspólnocie degustacji zi(cid:286)cić si(cid:266) nie mogła, głównie z powodu
stró(cid:298)a, któremu na imi(cid:266) Szarik.
wła(cid:286)cicieli; je(cid:286)li to prawda, to obserwuj(cid:261)c Szarika, jego psa, nale(cid:298)ało znale(cid:296)ć
Podobno oswojone zwierz(cid:266)ta z czasem coraz bardziej upodabniaj(cid:261) si(cid:266) do
9
Był to jedyny pies, którego wybuchy niepohamowanej rado(cid:286)ci miały w sobie
Mo(cid:298)e dlatego, (cid:298)e Richu jadał i gasił pragnienie regularnie, a czasem nawet si(cid:266)
odpowied(cid:296) na nast(cid:266)puj(cid:261)ce pytania: dlaczego Richu nie rzucał si(cid:266) w szale rado(cid:286)ci na
ludzi, dlaczego noc(cid:261) nie mordował owiec i dlaczego nie cuchn(cid:261)ł, jak zwykł to czynić
jego wilczuropodobny stwór?
mył, natomiast jego pies-niekoniecznie. Szarik sam był sobie winny. Normalne
stworzenie, gdy jest głodne, zdobywa po(cid:298)ywienie udaj(cid:261)c si(cid:266) na polowanie, natomiast
stwór Richa polował tylko wtedy, gdy akurat udało mu si(cid:266) wyswobodzić z okowów
solidnego ła(cid:276)cucha.
jednocze(cid:286)nie co(cid:286) z badania, w jaki sposób po(cid:298)reć przedmiot uwielbienia.
-Leniwe bydl(cid:266)!-karcił zwierz(cid:266) Richu, gdy zdesperowany Szarik rzucał si(cid:266) na
powitanie w nadziei, (cid:298)e zdarzy si(cid:266) cud i otrzyma co(cid:286) do (cid:298)arcia.-Bronszka mi st(cid:261)d!
Na sugesti(cid:266), (cid:298)e mo(cid:298)e warto od czasu do czasu podrzucić psu jak(cid:261)(cid:286) ko(cid:286)ć,
Richu prychn(cid:261)ł pogardliwie.
-Spójrz na niego-wskazał r(cid:266)k(cid:261) na t(cid:266) (cid:298)yw(cid:261), kudłat(cid:261) skarg(cid:266) i rozczarowanie.-Co
widzisz?
-Du(cid:298)ego psa.
-Do licha, ja te(cid:298)! Miesza(cid:276)ca wilczura, nie francuskiego, rozpieszczonego, domowego
pudelka. Widz(cid:266) drapie(cid:298)nika, samca, który sam potrafi zadbać o zdobycie pokarmu.
Podanie mu gotowego jedzenia pod nos, to jak zniewa(cid:298)enie jego pierwotnej,
drapie(cid:298)nej, dzikiej natury. To jak rzucenie patyka lwu z poleceniem: „aport!”.
oblizuj(cid:261)c pysk wywieszonym j(cid:266)zorem. Podobnym spojrzeniem szanuj(cid:261)ca si(cid:266)
gospodyni obrzuca w(cid:266)dzon(cid:261) makrel(cid:266), zastanawiaj(cid:261)c si(cid:266), czy jest wystarczaj(cid:261)co
tłusta.
którego(cid:286) dnia wkupiłem si(cid:266) po prostu w jego łaski resztkami jedzenia, z czego
wyci(cid:261)gn(cid:261)łem pewne osobiste wnioski. O ile(cid:298) łatwiej zadzierzgn(cid:261)ć wi(cid:266)zy przyja(cid:296)ni
maj(cid:261)c (cid:286)wiadomo(cid:286)ć, (cid:298)e r(cid:266)ka, któr(cid:261) wyci(cid:261)gasz, nie zostanie natychmiast po(cid:298)arta.
Z bratem Richa Pał(cid:261)(cid:298)kiem rzecz przedstawiała si(cid:266) pro(cid:286)ciej; ten nie musiał
warować, uwi(cid:261)zany przy budzie, i chocia(cid:298), podobnie jak Szarik, zdobywał pokarm
wszelkimi dost(cid:266)pnymi sposobami, to jednak nie miał w sobie owej nieprzewidywalnej
dziko(cid:286)ci. Przeciwnie, Pał(cid:261)(cid:298)ek okazał si(cid:266) człowiekiem łagodnym jak baranek i
ugodowym jak premier RP.
Na d(cid:296)wi(cid:266)k słowa „aport” Szarik spojrzał na mnie roz(cid:298)arzonymi (cid:286)lepiami,
Min(cid:266)ło troch(cid:266) czasu, nim Szarik pozwolił zbli(cid:298)yć mi si(cid:266) do siebie i pogłaskać;
10
Pał(cid:261)(cid:298)ek mierzył jakie(cid:286) metr siedemdziesi(cid:261)t w damskich butach na wysokich
obcasach, których na szcz(cid:266)(cid:286)cie nie nosił i prawdopodobnie ubierać nie zamierzał.
Stachura mógłby o nim powiedzieć, (cid:298)e nie był co prawda tak długi jak miesi(cid:261)c, choć
jak najbardziej szczuplutki jak pensja. Z twarzy Pał(cid:261)(cid:298)ka beztroski u(cid:286)miech nie znikał
prawie nigdy, podobnie jak ze słownictwa ulubiony zwrot: „spooko, luzik”; zawsze i
wsz(cid:266)dzie towarzyszył mu gest lekcewa(cid:298)(cid:261)cego machania r(cid:266)k(cid:261).
Brata Richa, Romana, zwano Pał(cid:261)(cid:298)kiem z dwóch powodów; po pierwsze, w
oszcz(cid:266)dno(cid:286)ci zajmowania przestrzeni istotnie przypominał łody(cid:298)k(cid:266), a po wtóre
dlatego, (cid:298)e w czasie picia miał zwyczaj niekontrolowanego kołysania si(cid:266), tak (cid:298)e
obserwuj(cid:261)c go w takim stanie, bez problemu mo(cid:298)na było wprowadzić si(cid:266) w stan
hipnozy. Co niektórzy, zwłaszcza ci bardziej, stanowi(cid:261)cy na szcz(cid:266)(cid:286)cie mniejszo(cid:286)ć w
(cid:298)yczliwej wi(cid:266)kszo(cid:286)ci, zło(cid:286)liwcy, wołali za nim: „sierociniec”; autor niniejszego
opowiadania jest tym faktem oburzony i gł(cid:266)boko dotkni(cid:266)ty, jako (cid:298)e po pierwsze
Pał(cid:261)(cid:298)ka znał i szanował, a po wtóre nie przypuszcza, by jako typowe dzieci(cid:266) lasu
wykazywał kiedykolwiek przypadło(cid:286)ć zwan(cid:261) „chorob(cid:261) sieroc(cid:261)”.
Pał(cid:261)(cid:298)ek kołysał si(cid:266) nie dlatego, (cid:298)e musiał, lecz dlatego, (cid:298)e robił to celowo;
ojcem jego wiatr, matk(cid:261) wzdychaj(cid:261)ce li(cid:286)ćmi, szepcz(cid:261)ce korony drzew. Ukształtowała
go natura i to jej melodii dochował wierno(cid:286)ci, i tak jak bł(cid:266)dny rycerz walczył z
wiatrakami, tak wiecznie rozedrgany, rozchybotany Pał(cid:261)(cid:298)ek pragn(cid:261)ł utulić w swych
w(cid:261)tłych ramionach cały (cid:286)wiat, kołysz(cid:261)c go pieszczotliwie do snu spokojnego,
kolorowego, pozbawionego trosk. W(cid:286)ród wtajemniczonych powstała nawet
przy(cid:286)piewka na ten temat: „Pał(cid:261)(cid:298)ek, Pał(cid:261)(cid:298)ek, chudy niczym dr(cid:261)(cid:298)ek, wiatr wygina
konarami wst(cid:261)(cid:298)ek, nie złamie si(cid:266) i nie połamie dzielny nasz Pał(cid:261)(cid:298)ek”.
Zaprzyja(cid:296)niłem si(cid:266) z nim i z jego kołysaniem, poniewa(cid:298) nie dało si(cid:266) go nie
lubić, poza tym wykazywał nadzwyczajne uzdolnienia w kierunku połowu ryb, o
których wspomnimy jeszcze, jak wspomina je autor-czule i z ut(cid:266)sknieniem.
Mieszkanie u Richa i systematyczne poszerzanie horyzontów my(cid:286)lowych
Jedno z najwa(cid:298)niejszych twierdze(cid:276) stanowi, (cid:298)e „tanie wino jest dobre,
poniewa(cid:298) jest dobre i tanie”. Dotychczas nie miałem okazji do zbadania słuszno(cid:286)ci tej
teorii; przyznaj(cid:266) bez bicia, (cid:298)e delektowałem si(cid:266) przewa(cid:298)nie innymi, mniej zacnymi
trunkami. Nie w(cid:261)tpiłem jednak(cid:298)e, (cid:298)e mieszkanie u Richa ubogaci mnie wewn(cid:266)trznie,
11
Jedyna niedogodno(cid:286)ć polegała na tym, (cid:298)e najbli(cid:298)szy sklep znajdował si(cid:266) w
przysporzy nowych do(cid:286)wiadcze(cid:276) i poszerzy horyzonty my(cid:286)lowe, otworzywszy me
jestestwo na zupełnie nowe doznania.
odległo(cid:286)ci czterech kilometrów od nas; na upartego mo(cid:298)na by podej(cid:286)ć do tematu „z
kamasza”, ale po pierwsze uparty jako(cid:286) nie jestem, po drugie-udanie si(cid:266) tam to cała
prawdziwa wyprawa, a po trzecie Richu jako(cid:286) nie miał zaufania do wycieczek
pieszych, mijaj(cid:261)cych po drodze liczne, urokliwe, ocienione miejsca z mi(cid:266)ciutkimi,
zapraszaj(cid:261)cymi do chwili wytchnienia dywanikami trawy i mchu.
jedno(cid:286)ladami, które, z punktu widzenia policji stanowiły zagro(cid:298)enie ruchu drogowego
polegaj(cid:261)cego na tym, (cid:298)e to przewa(cid:298)nie rower prowadził Richa, a nie odwrotnie-ten
znajdował doskonał(cid:261) wymówk(cid:266), by na rower nie wsiadać i do sklepu si(cid:266) nie
fatygować.
opatrzonego akcyz(cid:261) Skarbu Pa(cid:276)stwa tytoniu, ogl(cid:261)daj(cid:261)c legalny teleexpress i
popijaj(cid:261)c znaczne ilo(cid:286)ci takiego(cid:298) legalnego taniego i dobrego wina.
Odk(cid:261)d gospodarz przybytku otrzymał do(cid:298)ywotni zakaz kierowania wszelkimi
Siedzieli(cid:286)my przy stole pal(cid:261)c skr(cid:266)ty wykonane z jak najbardziej legalnego,
Owa legalno(cid:286)ć konsumowania produktów rodzimego przemysłu sprawiła, (cid:298)e
wpadłem w nastrój podniosły, patriotyczny. Po dwóch butelkach stwierdziłem, (cid:298)e
polskie tanie i dobre wino nie jest takie złe i nawet daje si(cid:266) polubić. Nie było to
oczywi(cid:286)cie odkrycie zasługuj(cid:261)ce na „Nobla”; Richu z Pał(cid:261)(cid:298)kiem wiedzieli o tym od
dawna.
-To wspaniałe, móc tak siedzieć w(cid:286)ród przyjaciół we własnym kraju, cieszyć si(cid:266) ich
(cid:286)wiatłym towarzystwem, delektuj(cid:261)c si(cid:266) polskimi wyrobami-zauwa(cid:298)yłem.-Pi(cid:266)kny jest
nasz kraj jak długi i szeroki; długo i szeroko maluje si(cid:266) jego pomy(cid:286)lna przyszło(cid:286)ć-
zauwa(cid:298)yłem rozmy(cid:286)laj(cid:261)c, (cid:298)e stanowczo wol(cid:266) szwedzki stół od hiszpa(cid:276)skich butów.
-Te(cid:298) tak to widz(cid:266). Polskie jest najlepsze, to si(cid:266) czuje w ostatnich latach- podj(cid:261)ł temat
Richu, wła(cid:286)ciciel młyna, ze szklanki popijaj(cid:261)c wino.
-We(cid:296)my na przykład ten ruski, tani spirytus od Długiego-wtr(cid:261)cił Pał(cid:261)(cid:298)ek.-Ohyda.
Mam wra(cid:298)enie, (cid:298)e nic si(cid:266) tam nie zmieniło. Jakby eksportuj(cid:261)c te swoje chemikalia
chcieli nas kolejny raz podbić. Co oni nim robi(cid:261), czyszcz(cid:261) zbiorniki na paliwo?
Wykorzystuj(cid:261) nasz(cid:261) tradycj(cid:266), nasze obyczaje, słowia(cid:276)skie nawyki i zalety.
krze(cid:286)le niczym boja w czasie sztormu, u(cid:286)miechaj(cid:261)c do ostatniej szklanki wina typu
„im wi(cid:266)cej ciebie tym mniej”. Poznałem w (cid:298)yciu wiele straszliwych słów, takich na
Pał(cid:261)(cid:298)ek wydawał si(cid:266) przemawiać przytomnie, jednak(cid:298)e kołysał si(cid:266) ju(cid:298) na
12
Nastała chwila kłopotliwego milczenia. Znajdowali(cid:286)my si(cid:266), jak powiadaj(cid:261)
przykład jak: „praca”, „obowi(cid:261)zek”, „powinno(cid:286)ć”, „(cid:286)wiadomo(cid:286)ć” czy
„odpowiedzialno(cid:286)ć”, ale nic nie odda grozy czaj(cid:261)cej si(cid:266) w wyra(cid:298)eniu „ostatnia
szklanka wina”. Kryje si(cid:266) w nim kres, pustka, bolesny brak, ostateczno(cid:286)ć i
nieodwołalno(cid:286)ć. „Ostatnia szklanka wina” przynosi ze sob(cid:261) zatrwa(cid:298)aj(cid:261)c(cid:261) mo(cid:298)liwo(cid:286)ć,
(cid:298)e nast(cid:266)pnej mo(cid:298)e ju(cid:298) nie być.
-Z drugiej strony-rzekłem-nawet najpodlejszy spirytus nie mo(cid:298)e być z natury zły, bo
przecie(cid:298) nic nie rodzi si(cid:266) złe. Na pocz(cid:261)tku jest dobre, dopiero pó(cid:296)niej, wskutek
ró(cid:298)nych niesprzyjaj(cid:261)cych okoliczno(cid:286)ci (cid:298)ycia, nabywa niepo(cid:298)(cid:261)danych cech.
-Wła(cid:286)nie, co taki spirytus wła(cid:286)ciwie mo(cid:298)e, (cid:298)e wyprodukowano go w Rosji i (cid:298)e u(cid:298)yty
do niewła(cid:286)ciwych celów-nasi(cid:261)kn(cid:261)ł barbarzy(cid:276)stwem?
-Nic za to nie mo(cid:298)e, poniewa(cid:298) nie miał wpływu na własny los i dobór przyjaciół. Nie
w(cid:261)tpi(cid:266) jednak, (cid:298)e gdyby, mówi(cid:266) oczywi(cid:286)cie teoretycznie, stał tu teraz na stole, mimo
oczywistego ska(cid:298)enia wydobyliby(cid:286)my z niego to, co najlepsze. Nie co rosyjskie, lecz
co polskie.
znawcy, w stanie przej(cid:286)ciowym pomi(cid:266)dzy łaknieniem a syto(cid:286)ci(cid:261), mi(cid:266)dzy pustk(cid:261) a
pełni(cid:261), wulgarn(cid:261) materi(cid:261) a duchowym absolutem. Mi(cid:266)dzy młotem faktów, a
kowadłem nirwany. Stan przykry, tym bardziej, (cid:298)e widzieli(cid:286)my ju(cid:298) wspaniałe
krajobrazy raju, wszystkie egzotyczne rodz(cid:261)ce w obfito(cid:286)ci drzewa, krain(cid:266) mlekiem i
miodem płyn(cid:261)c(cid:261). Wystarczyło zerwać te owoce do g(cid:261)siorka, dodać miodu, i
samorobne winko jak ta lala. Lecz nam nie dane było przekroczenie granicy edenu,
wprowadzenia domowych technologii produkcji napojów i zamieszkania pod
drzewem wiadomo(cid:286)ci dobrego i złego. Archanioł Michał schował swój płomienny
miecz zach(cid:266)caj(cid:261)c-„prosz(cid:266), panowie, odpocznijcie sobie, bo wargi wasze na wiór
suche, a nogi utrudzone”, a my nic nie mogli(cid:286)my, stali(cid:286)my w miejscu jak wryci,
sparali(cid:298)owani, nie mog(cid:261)c pój(cid:286)ć dalej, jeno spogl(cid:261)daj(cid:261)c (cid:298)ało(cid:286)nie na te delicje, jak
patrzy si(cid:266) na przegrodzon(cid:261) szyb(cid:261) wystaw(cid:266) sklepu monopolowego. Nie mogli(cid:286)my,
poniewa(cid:298) nie mieli(cid:286)my przy sobie szklanego rogu obfito(cid:286)ci, z którego mo(cid:298)na by
zaczerpn(cid:261)ć, a bardzo pragn(cid:266)li(cid:286)my czerpać.
Wszelako Richu był szcz(cid:266)(cid:286)liwym posiadaczem dwóch rowerów, oczywi(cid:286)cie-
jak zapewniał-sprawnych technicznie. Pierwszy to legendarna „Ukraina”, drugi to
damski składak ze spadaj(cid:261)cym co chwila ła(cid:276)cuchem. Ten drugi stał u niego od
zawsze, za(cid:286) posiadanie „Ukrainy” zawdzi(cid:266)czał przypadkowi.
13
-Wła(cid:286)ciwie nie ma o czym opowiadać-skromnie spu(cid:286)cił oczy Richu Bronszka.-
Siedziałem akurat u Długiego i popiłem ju(cid:298) nie(cid:296)le-wspominał rozmarzony.-Nie to,
(cid:298)ebym musiał, ale skoro ju(cid:298) kto(cid:286) postawił, odmówić nie wypada. No i wypiłem sobie,
bo co człowiek na tym padole, szkoda gadać. Pomy(cid:286)lałem, (cid:298)e głupio tak wracać do
domu wieczorem, piechot(cid:261). Kto wie, co czai si(cid:266) w nieprzeniknionym zmierzchu, jaki
diaheł zastawia w ciemno(cid:286)ci sidła? A (cid:298)e przed barem stała całe mnóstwo
bezpa(cid:276)skich rowerów, po(cid:298)yczyłem pierwszy lepszy, no i dojechałem. Dało si(cid:266), tylko
nogawki spi(cid:261)łem spinaczem, bo si(cid:266) cholery wkr(cid:266)cały.
powiedzeniu: „nie pij wódki, nie pij wina, kup se rower Ukraina”. Gdyby tamtego dnia
Richu porz(cid:261)dnie nie popił, nigdy nie stałby si(cid:266) posiadaczem sprz(cid:266)tu, po który nikt si(cid:266)
zreszt(cid:261) do tej pory nie zgłosił.
-Wiesz-zwrócił si(cid:266) do mnie po namy(cid:286)le Bronszka-szanuj(cid:266) ci(cid:266), poniewa(cid:298) goszcz(cid:266) pod
swoim dachem jak brata. Mam te(cid:298) w stosunku do ciebie ogromne zaufanie, tak
wielkie, (cid:298)e gdyby(cid:286) teraz po(cid:298)yczył rower i pojechał do Długiego byłbym pewny, (cid:298)e go
zwrócisz.
Paradoks przygody polegał na modnym w czasach socjalistycznych
Westchn(cid:261)łem, wsiadłem na rower i pojechałem po ruski spirytus do Długiego,
Spo(cid:298)ywanie du(cid:298)ych ilo(cid:286)ci zawieraj(cid:261)cych procenty napojów niew(cid:261)tpliwie
bo przecie(cid:298) „Polak nie kaktus, pić musi”. Z tej nocy pami(cid:266)tam jeszcze dwie rzeczy:
(cid:298)e wróciłem z dwoma flaszkami spirytusu oraz toast: „to po małym, jakby powiedział
rolnik wyjmuj(cid:261)c j(cid:261)dra z sieczkarni”.
Kilka uwag o samopoczuciu, gigantycznych szczurach i zdobywaniu po(cid:298)ywienia
nale(cid:298)y do czynno(cid:286)ci przyjemnych, i ten, kto wpadł na sposób ich produkcji zasługuje
na najwy(cid:298)sze uznanie i dozgonn(cid:261) wdzi(cid:266)czno(cid:286)ć ludzko(cid:286)ci. Ta jasno(cid:286)ć w głowie, te
my(cid:286)li wzniosłe, te wizje prorocze, ten nastrój uroczysty-s(cid:261) sprawy, które wymykaj(cid:261)
si(cid:266) ulotnym, wci(cid:261)(cid:298) zmiennym znaczeniom słów.
przekracza nasze siły i mo(cid:298)liwo(cid:286)ci, stanowi o warto(cid:286)ci cywilizacji i warunkuje wszelki
post(cid:266)p. Jaka(cid:298) rado(cid:286)ć, jaka duma wypływa z faktu, (cid:298)e dali(cid:286)my rad(cid:266) naszemu
zdawałoby si(cid:266) niezwyci(cid:266)(cid:298)onemu, wyzywaj(cid:261)cemu nas na pojedynek z wysoko(cid:286)ci
stołu, dysponuj(cid:261)cemu procentow(cid:261) przewag(cid:261), przeciwnikowi.
Ponadto ci(cid:261)głe mierzenie si(cid:266) z wyzwaniem, które na pierwszy rzut oka
14
Pobierz darmowy fragment (pdf)