Radek, sześcioletni chłopiec przeprowadza się na wieś. Jest z tego powodu bardzo szczęśliwy, bo przecież na wsi można robić tyle ciekawych rzeczy. Najbardziej jednak interesuje go samotny sąsiad, pan Mietek, który nie ma najmniejszego zamiaru zaprzyjaźnić się z małym chłopcem. Ale Radek postanawia go „oswoić”, a sposobów na to ma co niemiara. Niestety każdy przynosi odwrotny skutek, przez co tylko jeszcze bardziej złości pana Mietka. Aż pewnego dnia znajduje dziurę w drzewie, dzięki której udaje mu się zaprzyjaźnić z sąsiadem. Niestety wkrótce pan Mietek odejdzie na zawsze. I choć Radkowi będzie bardzo smutno, to i tak będzie miał go w sercu i zawsze będzie z nim rozmawiał przez dziurę w drzewie. To historia pełna śmiechu i wzruszeń. O wielkiej przyjaźni i rozstaniu, która ma za zadanie oswoić dzieci ze śmiercią najbliższych osób.
Darmowy fragment publikacji:
Katarzyna Michalec
Dziura
w drzewie
© Copyright by Katarzyna Michalec e–bookowo
Projekt okładki: Katarzyna Michalec
ISBN e–book 978–83–7859–887–9
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e–bookowo
www.e–bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e–bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2017
ROZDZIAŁ I
– Jeszcze tylko robot Pędziwiatr i już wszystko spa-
kowane – powiedział z dumą Radek, gdy usiłował we-
pchnąć plastikowego robota do przepełnionej walizki.
Pędziwiatr to zdalnie sterowany robot – ulubiona
zabawka Radka. Bez niego nigdzie się nie rusza. Jak
twierdzi sześcioletni chłopiec, porusza się on z prędko-
ścią wiatru i nic nie jest w stanie go dogonić. A ponadto
jest niezniszczalny. No, przynajmniej był do dzisiaj, bo
kiedy Radek wskoczył na walizkę, aby ją domknąć, coś
strzeliło w środku wydając dźwięk przypominający ko-
nającego robota:
– Łeeoo…
– O rety! Pędziwiatr! – krzyknął przerażony chłopiec
i podniósł wieko walizki.
Robot leżał bezwładnie z oderwanym kółkiem i mi-
gającym na zielono lewym okiem. Radek wyjął z niego
baterie i pomyślał, że tato na pewno coś na to poradzi,
zwłaszcza, że w nowym domu jest wielki garaż pełen
różnych narzędzi. Właśnie, w nowym domu…
Już następnego dnia Radek z rodzicami miał się prze-
prowadzić na wieś. Chłopiec był z tej przeprowadzki
bardzo zadowolony, bo jak uważał, w nowym domu jest
e-bookowowszystko, czego potrzebują sześcioletni chłopcy. Mia-
nowicie piwnica pełna pająków, strych, gdzie można
szukać duchów, wielki ogród z drzewami owocowymi,
na których można zawiesić huśtawkę lub zbudować
domek. Poza tym, w pobliżu mieszka sąsiad, który ma
kury, kota i psa. A za ogrodem znajduje się niewielki
lasek i strumyk, w którym można moczyć nogi latem,
a zimą ślizgać się po lodzie. Tam się dopiero dzieje! Nie
to, co w małym parku za blokiem, do którego Radek za-
wsze chodził z mamą. Na wsi przecież mama nie musi
go ciągle pilnować. No bo co się może stać? Tak uważał
Radek i z niecierpliwością wyczekiwał przeprowadzki.
Wreszcie nastał ten wyjątkowy dzień. We wtorek spod
bloku Radka wyruszyły aż trzy ciężarówki z meblami
i wszystkimi rzeczami, które przydadzą się w nowym
domu. Mieszkanie na drugim piętrze zostało zupełnie
puste. Tylko w pokoju Radka wisiał na ścianie obraz
z Myszką Miki, którego chłopiec nie chciał zabrać ze
sobą. Jak twierdził, jest już za duży na takie dziecinne
obrazki. I kiedy mama pytała dwukrotnie, czy jest pe-
wien, że chce go zostawić, ten stanowczo odpowiadał:
– Tak, jestem na sto procent pewien. W końcu to ob-
razek dla maluchów.
Zatem wszystko spakowane, więc można ruszać
w drogę. Kiedy wyjechali już za miasto, Radek stwierdził,
że jednak będzie tęsknił za swoim obrazkiem i zaczął tak
5
e-bookowogłośno płakać, że musieli zawrócić i zabrać z mieszkania
tę ostatnią rzecz.
Kiedy już dotarli do nowego domu, Radek nie mógł
się nacieszyć. Biegał po ogrodzie, wbiegał do domu,
potem do garażu, wskakiwał na płot, aby zobaczyć, co się
dzieje na podwórku sąsiada. A działo się tam naprawdę
wiele. Wielka kura prowadziła za sobą stadko maleńkich
kurczątek, pod studnią pies kopał głęboką dziurę, a na
parapecie wygrzewał się leniwy kot. Nigdzie natomiast
nie było sąsiada, którego tak wypatrywał Radek. Ko-
niecznie chciał go poznać. Wkrótce chłopca zawołała
mama, bo przecież trzeba było rozpakować wszystkie
rzeczy. I tak resztę dnia Radek spędził na układaniu
swoich ubrań, zabawek, książek i innych przedmiotów,
którymi szybko zastawił cały pokój.
– Skąd się tyle tego wszystkiego nazbierało? – zasta-
nawiał się, po czym stwierdził, że pokój jest zdecydo-
wanie za mały i zaproponował rodzicom zamianę na ich
sypialnię. Oczywiście nie było nawet mowy o żadnej za-
mianie, więc Radek musiał zadowolić się swoim małym
pokojem, który i tak był o wiele większy niż jego po-
przedni.
6
e-bookowoKatarzyna Michalec Dziura w drzewieROZDZIAŁ II
Następnego dnia Radka wyrwał ze snu bardzo nie-
typowy dźwięk. To kogut sąsiada stał na płocie i darł się
w niebogłosy. Radek podszedł do okna i docisnął nos do
szyby.
– Rety, czy to ptaszysko musi się tak wydzierać? Mam
nadzieję, że to tylko dzisiaj, bo w przeciwnym razie będę
musiał coś z tym zrobić.
Radkowi najwyraźniej nie w smak była taka pobudka.
Nie pozostało więc nic innego jak ubrać się i zejść do
kuchni na śniadanie. Stamtąd dochodziły niezwykłe za-
pachy ciastek z kremem, które piekła jego mama.
– Ciastka z kremem? O tej porze? – powiedział za-
skoczony. – Pewnie i mamie sprzyja nowe miejsce i teraz
codziennie będzie piekła ciastka, tort i rogaliki z czeko-
ladą, kisiel owocowy, budyń i… ach jak dobrze, że tu je-
steśmy. To dopiero będzie życie.
Po śniadaniu Radek wziął kilka ciastek i postanowił
pójść przywitać się z sąsiadem. Gdy tylko wyszedł za
furtkę, omal nie potknął się o własne sznurowadło.
– To dopiero byłaby katastrofa, gdybym się prze-
wrócił i wysypał ciastka – pomyślał i schylił się, aby
zasznurować but. Talerz z ciastkami postawił na ziemi.
7
e-bookowoKatarzyna Michalec Dziura w drzewieNie zauważył, że ukradkiem w jego stronę maszerowała
gromada mrówek, które po chwili zatopiły się w słodkiej
masie. Wkrótce Radek stał już na progu domu sąsiada
i uporczywie stukał do drzwi, gdyż był zbyt mały, aby do-
sięgnąć do dzwonka. Wtem drzwi otwarły się na oścież
i pojawił się starszy pan z siwymi włosami i wielkim
brzuchem.
– Ale wielki brzuch – powiedział zdumiony Radek,
którego głowa była dosłownie na wysokości brzucha są-
siada. Pan Mietek położył obie ręce na biodrach i w tym
momencie Radek uniósł głowę. Sąsiad najwyraźniej nie
był z tej wizyty zadowolony.
– Dzień dobry – uśmiechnął się chłopiec. – Od teraz
będziemy sąsiadami, więc pomyślałem, że przyjdę się
z panem przywitać. Przyniosłem też ciastka z kremem.
Moje ulubione.
Sąsiad niepewnie wziął do ręki talerz z ciastkami, a że
wyglądały bardzo smakowicie, postanowił skosztować
jedno. Kiedy już miał je w ustach, zatopione w masie
mrówki zaczęły go gryźć w język. Sąsiad natychmiast
wypluł zawartość ust i zajrzał do pozostałych ciastek,
w których aż się roiło od mrówek.
– O ty łobuzie – rozzłościł się. – Sam sobie zjedz te ciastka.
Zanim Radek zdążył się wytłumaczyć, sąsiad zatrza-
snął mu drzwi przed nosem. Chłopiec jeszcze krzyknął
przez zamknięte drzwi:
8
e-bookowoKatarzyna Michalec Dziura w drzewie – W takim razie wpadnę tu jutro. Do zobaczenia.
– Jeszcze tego brakowało – sąsiad mruknął sam do
siebie.
Radek wyrzucił ciastka na trawę i wrócił do domu.
9
e-bookowoKatarzyna Michalec Dziura w drzewie
Pobierz darmowy fragment (pdf)