Darmowy fragment publikacji:
E-migra
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
E-migra
wal sadow
Warszawa, 2011
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
© Copyright by Referia.pl
ISBN: 978-83-7794-018-1
Wersja 1.6. For Jaga
***
„Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji„ jest serią opowiadań o świecie, w któ-
rym komputery i nowe technologie zaczynają odgrywać rolę główną, rzeczywi-
stość jest nieprzewidywalna, a człowiek staje się istotą po trosze zagubioną, gro-
teskową, godną współczucia i tragiczną. W zwyczajnym na pozór świecie rozgry-
wają się niezwykłe zdarzenia. Każde opowiadanie tworzy oddzielną historię. Po-
wiązane są osobą narratora, który jest „zwyczajnym prorokiem”, „archeologiem
otchłani” albo też ”badaczem sensu”.
***
Wydawnictwo: referia.pl
Warszawa, 2011
www.referia.pl
Zdjęcie: Ramona.Forcella
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
Nigdy nie zetknąłem się z nimi w świecie realnym. Poznałem niezwykłą
historię rodziny Jana wiele lat później, wędrując po Sieci. Wtedy żadnej z
postaci, które tu opisuję, nie było już na świecie – tym naszym starym,
ludzkim świecie (który oczywiście nadal istniał). Ale entropia wymiotła
niemal wszystko po moich bohaterach, wszelki ślad po nich zaginął,
oprócz zarośniętych chwastami nagrobków i wyrytych w omszałym ka-
mieniu nazwisk, które były realnym dowodem, że naprawdę tu byli.
Natknąłem się więc na nich później, w ich drugim życiu, w nowym wirtu-
alnym świecie dysków, Internetu i komputerów. W magicznej przestrzeni,
która otwarła się niespodziewanie przed pionierami i buntownikami,
dziwnymi postaciami, których nie zadowalało życie według dawnych re-
guł.
Spotkałem tam cyfrowe wersje bohaterek, zetknąłem się z fragmentami
rodzinnej biografii i mogłem swobodnie poszperać w ich przeszłości, łącz-
nie z możliwością powąchania dań z „Baru pod Wesołym Wieprzem”.
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
Ich bar był naprawdę inny od barków konkurencji. Wciśnięty między
pocztę i przystanek, przez długie lata utrzymywał przy życiu Jana i jego
rodzinę. Jan niemal całe dorosłe życie spędził w ciasnej dziupli własnej
budki fast food i w skupieniu, jakby wypełniał ważną misję charytatywną,
karmił głodnych i poił spragnionych. Zamknął się w tej plastikowej trum-
nie kiosku, gdy był jeszcze młody, zaraz po ślubie, zanim dziewczynki
przyszły na świat i dotąd z niej nie wychodził (wkrótce go stamtąd wynio-
są). Pięć lat temu wymienił ją tylko na nową - ładniejszą i nowoczesną.
Musiał nadążać za rozwojem. Miasteczko przez te wszystkie lata też się
bowiem zmieniło. „Życie w małym mieście nie ma sensu”, narzekali wcze-
śniej mieszkańcy, „w dużym mieście to co innego.” Teraz już się nie skarżą.
Diabeł przestał tu mówić „dobranoc”. Chodniki były już proste, ulice
oświetlone nocą, a fasady czyste.
Jan zrobił interes w biznesie barowym w czasach boomu. Gdy ludzie mieli
pieniądze i wszyscy kupowali wszystko. Jako pierwszy sprowadził do mia-
steczka pomysł i modę na zapiekanki. Bułka, ser i ketchup, zapieczone w
mikrofalówce.
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
To były niezapomniane dni. Alicja, jego żona, zajmowała się dziećmi, a
on od rana do wieczora wydawał zapiekanki i pobierał pieniądze, które
przynosił do domu w papierowej torbie i przy zamkniętych drzwiach, ra-
zem z Alicją liczyli i oglądali po kilka razy każdy banknot i każdą monetę,
jak ich rodzice święte obrazki. Odkładali je potem do dużego plastikowe-
go worka, który ukrywali w wersalce. Pewnego dnia przełamali się, zaufali
nowym porządkom i zanieśli wszystko do banku. Potem kupili za to mały
domek, za stadionem, koło parku. Teraz mieszka tam już inna rodzina.
- Trzeba wykąpać Azorka, bo jutro idzie do schroniska – Zula, czyli Zuzan-
na, córka Jana, odwróciła się do siostry, która pochylała się nad zeszytem
do geografii.
Długie proste włosy koloru dojrzałej pszenicy spadały jej luźno na ramio-
na. Miała siedemnaście lat.
- Przy okazji można też wykąpać Finkę. Nikt jej nie chce przyjąć, może dla-
tego, że śmierdzi. - Nika, jej młodsza siostra, leżała na kanapie z tabletem
w ręce. - Dostałam wiadomość od tej Maryli z bloków, że zginął Puszek...
jamnik.
- Na pewno się znajdzie – rzuciła z nadzieją w głosie Zula.
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
Córki Jana były wolontariuszkami w Towarzystwie Ratowania Porzuco-
nych Stworzeń. Zgarniały do domu zagubione, wygłodzone, chore psy i
przechowywały je w wielkich drewnianych budkach ze spadzistymi dasz-
kami, rozstawionymi na podwórku wzdłuż murowanego budynku gospo-
darczego.
Porzucone psy stały się problemem w tej okolicy od kiedy ludziom w
miasteczku zapełniły się konta i zaczęli kupować zwierzaki, szukając praw-
dziwych przyjaciół. Porzucali je, gdy im się już znudziły. Często też im
uciekały, ginęły i błąkały się jako wygłodniałe i zdziczałe watahy. Wolonta-
riusze wyłapywali wałęsające się bezdomne stworzenia, myli je, czesali,
karmili i odstawiali do schroniska albo do nowych właścicieli.
Ojciec pomagał córkom w ich dobroczynnej pasji. Zmajstrował budki dla
czworonogów, kupował karmę, często po pracy przewoził odkarmione i
czyste pieski do nowych właścicieli i do schronisk. Gdy pięć lat temu Ali-
cja, ich matka, porzuciła rodzinę i wyjechała do Londynu, stał się zgorzk-
niałym ponurakiem, ale gdy go córki prosiły o pomoc w przygotowaniu
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
budek, czy odwiezieniu psów, czynił to bez wahania.
Tego pamiętnego dnia wieczorem, jeden dzień przed ucieczką z domu
ojca, dziewczyny wyszły na podwórko. Wydawało im się, że słyszą skowyt
Finki. Podeszły więc do ogrodzenia magazynku chłodniczego, w którym
ojciec przechowywał zapasy mięsa do barku. Przeskoczyły przez parkan i
przylgnęły do szorstkiego muru. U góry w wąskim zakratowanym okienku
ujrzały światło. Podsunęły kontener na odpady, wspięły się na okrywę i
zamarły z wrażenia. Wewnątrz, na betonowej posadzce ciągnęły się czer-
wone strugi. W kącie walała się sterta sierści. Ojciec miał na sobie czarny
gumowy fartuch i zmywał mopem świeżą krew z podłogi.
Nika była przerażona, poczuła gęsią skórkę. Spojrzała na siostrę, której
bródka trzęsła się jak wieprzowa galareta. I wtedy straciły równowagę,
blaszany kontener przechylił się, z głośnym rumorem uderzył o betonowy
chodnik, a one spadły ocierając sobie kolana i dłonie. Uciekły w popłochu
do domu i wskoczyły do łóżek, zaciągając kołdry na głowę.
Nie mogły zasnąć. Ojciec wrócił po godzinie. Słyszały w korytarzu nie-
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
równy odgłos jego kulejących nóg. Bały się panicznie, ale przylgnęły spo-
kojnie do poduszek, udając, że nic nie wiedzą.
- Odwiozłem Finkę do schroniska – rzucił gasząc światło w przedpokoju.
Nazajutrz, ojciec zanim wyszedł do swojej budy, zawołał je i pokazał im
kilka nowych sukienek i dwa notebooki, które im wczoraj kupił na promo-
cji.
- Nika, masz tu tę maść w sztyfcie na kurzajki – rzucił pijąc w pośpiechu
gorącą kawę, po czym dodał : - Zresztą... daj rękę, usunę ci ją od razu.
Po chwili z ręki poleciał biały dymek i kurzajka zniknęła. Zawinął jej opa-
trunek wokół palca i poszedł do pracy. Odetchnęły z ulgą.
Po jego zniknięciu wyszły na ulicę, upewniły się czy na pewno odjechał i
pobiegły do chłodni. Ojciec zabronił im tam wchodzić ze względu na pa-
nujące we wnętrzu niskie temperatury. Tym razem przystawiły drabinę do
okienka z drugiej strony budynku. Nie mogło być wątpliwości: na niskim
drewnianym stoliku leżała sterta psich uszu, a obok głowy kilku psów. Na-
leżały do różnych ras.
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
E-migra
- Po co tata to robi? - zapytała szlochając cicho Nika.
Twarz Zuli nagle zesztywniała, po czym wydała głośny okrzyk:
- O Boże! Na kebab?! -
Nika zapłakała, przypominając sobie wszystkie psiaki, które przekazywa-
ły ojcu, aby zawiózł je do schroniska. Zeszły z drabiny na ziemię. Zula otar-
ła łzy i chwytając siostrę za rękę, pociągnęła ją do domu.
- Musimy się stąd wynieść – wyszeptała.
- Nam też dawał ten kebab! - rzuciła Nika.
W jednej chwili runął ich świat. Wszystko, co je otaczało było złem, które
z kolei opierało się na kłamstwie. Nie mogły tu dłużej mieszkać. Spakowa-
ły w pośpiechu swoje rzeczy do plecaków. Zgarnęły wszystko, co się zmie-
ściło: ciepłe swetry, spodnie, koce, kilka konserw, chleb, zapałki. Na stole
zostawiły kopertę, w której umieściły dużą białą kartkę z napisem - „Nigdy
tu nie wrócimy. Nie szukaj nas”.
Gdy Jan wrócił wieczorem do domu, od razu dostrzegł list. Przeczytał,
Życie w Czasach Sztucznej Inteligencji
Pobierz darmowy fragment (pdf)