Prezentowany wybór, nieco wbrew tytułowi, został skomponowany w ten sposób, aby ukazać dokonania i poglądy szkockiego autora przede wszystkim w dziedzinie filozofii polityki. Mimo że od pierwszej publikacji tych tekstów minęło z górą dwa i pół wieku, współczesny czytelnik znajdzie w nich wciąż aktualne i inspirujące rozważania o wolności słowa i wolności obywatelskiej, granicach konfliktu politycznego, partiach i stronnictwach politycznych, czy warunkach posłuszeństwa wobec władzy.
Większość zebranych w niniejszej publikacji esejów - dziś zaliczanych do klasyki gatunku - ukazuje się w języku polskim po raz pierwszy.
Darmowy fragment publikacji:
Esej XX
O biernym posłuszeństwiei
W poprzednim eseju staraliśmy się wykazać błędność teo-
rii politycznych rozwijanych w tym kraju, jak również systemu
religijnego jednej z partii oraz filozoficznego drugiej. Obecnie
przystępujemy do zbadania praktycznych konsekwencji, jakie
każda z partii wyprowadza z nich w kwestii poddaństwa należ-
nego suwerenowi.
Jako że posłuszeństwo wobec zasad sprawiedliwości opiera
się całkowicie na interesach społeczeństwa wymagających wza-
jemnego wyrzeczenia się dóbr innych ludzi w celu zachowania
pokoju, jest oczywiste, że gdyby realizacja zasad sprawiedliwo-
ści miała przynieść ze sobą zgubne konsekwencje, wówczas,
w tak niezwykłych i tak palących okolicznościach, cnota ta
musi zostać zawieszona, ustępując miejsca pożytkowi społecz-
nemu. Zasada fiat iustitia, ruat caelum – sprawiedliwości musi
stać się zadość, choćby niebo miało runąć – jest bez wątpienia
fałszywa, a poprzez poświęcenie celu na rzecz środków prowa-
dzi do absurdalnej idei podporządkowania im obowiązków. Ja-
kiż zarządca miasta wahałby się choćby chwilę przed spaleniem
przedmieść, jeśli tylko ułatwiałyby one przystęp wrogowi? Ja-
kiż generał powstrzymałby się przed splądrowaniem neutralne-
go kraju, jeśli wymagałyby tego okoliczności wojny i jeśli tylko
w ten sposób mógłby utrzymać swoją armię przy życiu? Tak
samo rzecz ma się z obowiązkiem posłuszeństwa. Zdrowy roz-
sądek poucza nas, że jeśli rząd skłania nas do posłuchu jedynie
ze względu na płynący z niego pożytek społeczny, obowiązek
ten w wyjątkowych przypadkach, kiedy posłuszeństwo prowa-
242
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
dziłoby niechybnie do wielkich szkód dla społeczeństwa, musi
zawsze ustąpić przed pierwszym i zasadniczym zobowiązaniem.
Salus populi suprema lex – dobro ludu winno być najwyższym
prawem. Zasadę tę podzielali ludzie wszystkich epok – żaden
człowiek, kiedy czyta o powstaniach przeciwko Neronowi czy
Filipowi II, nie jest na tyle oczarowany istniejącym porządkiem
sił, by nie życzyć powodzenia przedsięwzięciu i nie chwalić
jego autorów. Nawet nasza szlachetna partia królewska mimo
swej wyszukanej teoriiii musi w tego rodzaju przypadkach są-
dzić, odczuwać i decydować tak, jak reszta rodzaju ludzkiego.
Przyznawszy przeto ludziom prawo do oporu w wyjątko-
wych okolicznościach, wytrawny myśliciel zmierzyć się musi
z pytaniem o stopień konieczności usprawiedliwiającej sprze-
ciw i czyniącej go prawomocnym lub godnym pochwały. W tym
miejscu muszę wyznać, że zawsze trzymać będę stronę tych,
którzy obowiązkowi posłuchu przyznają wielką wagę, a wszel-
kie jego naruszenie uznają za rozwiązanie ostateczne, uzasad-
nione jedynie w rozpaczliwych wypadkach, kiedy społeczność
znajduje się w stanie najwyższego zagrożenia przemocą i de-
spotyzmem. Jest bowiem oczywistością, iż obok krzywd, jakie
niesie ze sobą wojna domowa – zwykle towarzysząca buntom
– pojawienie się wśród ludu skłonności do rebelii jest naczelną
przyczyną despotyzmu władców i skłania ich do wielu gwał-
townych postępków, których stosowanie nie przyszłoby im do
głowy, jeśliby tylko każdy z ich poddanych skłonny był do pod-
daństwa i posłuszeństwa. Z tego to właśnie powodu zabójstwo
tyrana lub zamach na niego dopuszczane przez starożytnych za-
miast napawać tyranów i uzurpatorów nabożnym lękiem, czy-
niły ich po dziesięciokroć gwałtowniejszymi i bardziej nieustę-
pliwymi. Słusznie więc dla tych przyczyn powyższa metoda
jest obecnie zakazana przez prawa narodów i spotyka się z po-
wszechnym potępieniem jako zdradziecki sposób wymierzania
sprawiedliwości tym dręczycielom społeczeństwa.
Poza tym należy stwierdzić, iż skoro w normalnym po-
rządku rzeczy posłuszeństwo jest naszym obowiązkiem,
przede wszystkim musi nam ono zostać wpojone i niewiele jest
przedsięwzięć bardziej niedorzecznych niż owa usilna staran-
ność i troska zmierzająca do wymienienia wszystkich sytuacji,
w których opór staje się dopuszczalny. A zatem choć filozof
O biernym posłuszeństwie
243
w toku dyskusji słusznie przyznaje, że zasady sprawiedliwości
mogą zostać zawieszone w przypadkach nagłej potrzeby, cóż
należałoby powiedzieć o kaznodziei lub kazuiście, który swym
zasadniczym celem uczyniłby odkrycie takich wyjątkowych
przypadków, a następnie dążył do wdrożenia swych zasad z całą
siłą argumentacji i elokwencji? Czyż nie lepiej uczyniłby, pro-
pagując zasadę ogólną niż wskazując na poszczególne wyjątki,
które ludzie chyba nazbyt skłonni są przyjmować, a następnie
rozszerzać?
Istnieją jednak dwa argumenty, jakie można przywołać
w obronie tego stronnictwa w naszym kraju, które tak praco-
wicie upowszechnia zasady oporu; zasady, co należy otwarcie
wyznać, ogólnie rzecz biorąc, zgubne i szkodliwe dla społecz-
ności. Pierwszy argument bierze się stąd, że członkowie partii
przeciwnej wynoszą doktrynę posłuszeństwa na tak niebotycz-
ne wyżyny, iż nie tylko nie wspominają o żadnych wobec niej
odstępstwach wynikających z wyjątkowych okoliczności (co
można by jeszcze wybaczyć), ale otwarcie takim odstępstwom
się sprzeciwiają. Koniecznością stało się zatem położenie na-
cisku na te wyjątki oraz obrona pokrzywdzonej prawdy i wol-
ności. Drugi i być może lepszy argument opiera się na naturze
brytyjskiego ustroju i formy rządu.
Cechą szczególną naszego ustroju jest nadanie najwyższe-
mu władcy takiego dostojeństwa i godności, że choć ogranicza-
ny przez prawa, jest on w pewnym sensie, jeśli chodzi o jego
własną osobę, ponad prawem i nie może być ani przesłuchiwa-
ny za jakąkolwiek szkodę i niesprawiedliwość, jakie popełnił,
ani też za nie ukarany. Sprawiedliwość ma przystęp wyłącznie
do jego ministrów lub osób działających z jego upoważnienia.
I tak perspektywa osobistego bezpieczeństwa skłania księcia
do przyzwolenia na swobodę ustanawiania praw, a gwarancje
pokoju osiąga się, karząc pomniejszych przestępców. Unika się
tym samym zagrożenia wojną domową, która musiałaby nie-
chybnie wybuchnąć, gdyby suweren na każdym kroku narażo-
ny był na bezpośrednie ataki. I chociaż nasze prawa oddają ów
zbawienny pokłon księciu, zasada ta nie pozwala nam rozsąd-
nie pojąć, w jaki sposób może dojść do zniszczenia ustroju lub
też ustanowienia bojaźliwego poddaństwa, kiedy książę chroni
swoich ministrów, podtrzymuje niesprawiedliwości i zagarnia
244
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
dla siebie całą władzę przynależną wspólnocie państwowej.
Taki przypadek nigdy nie jest klarownie regulowany przez
prawa, ponieważ w swym zwyczajnym trybie nie są one w sta-
nie mu zapobiec ani powołać do życia nowej władzy obdarzo-
nej najwyższymi uprawnieniami zmierzającymi do zduszenia
książęcych nadużyć. Z racji tego jednak, że prawo bez reme-
dium na jego nadużycie byłoby absurdem, owym remedium
jest w tym przypadku dopuszczalny w wyjątkowych okolicz-
nościach sprzeciw, kiedy sprawy zachodzą tak daleko, że staje
się on jedynym sposobem obrony ustroju. Sprzeciw taki będzie
oczywiście częstszy w przypadku rządu brytyjskiego niż in-
nych, które są prostsze i składają się z mniejszej liczby części
i stronnictw. Tam gdzie król jest absolutnym suwerenem nic nie
skłania go do zaprowadzenia despotyzmu na tyle rozbuchanego,
by mógł spowodować rebelię. Tam jednak, gdzie jego władza
jest ograniczona, niemądra ambicja, za którą nie muszą wcale
stać wielkie przywary charakteru, może postawić go w tym nie-
bezpiecznym położeniu. Powszechnie uznaje się, że tak właśnie
miały się sprawy z Karolem I, a jeśli wolno nam wyznać prawdę
teraz, kiedy uczucia wrogości już przycichły, to samo tyczy się
Jakuba II. Byli to mężowie łagodni i być może w swym prywat-
nym usposobieniu dobrzy, ale ich mylna ocena natury naszego
ustroju, a następnie zagarnięcie całej władzy ustawodawczej
wywołały konieczność postawienia gwałtownego oporu, który
drugiego z nich formalnie pozbawił władzy, używanej przezeń
tak nieroztropnie i nieostrożnie.
i Zasada biernego posłuszeństwa popierana w czasach Hume’a przez
partię torysów mówiła, że bunt przeciwko królowi i wszystkim ludziom
oraz instytucjom działającym z mocy królewskiego polecenia jest zawsze,
niezależnie od okoliczności niedopuszczalny.
ii Chodzi o omawianą w niniejszym eseju zasadę biernego posłu-
szeństwa.
Pobierz darmowy fragment (pdf)