Darmowy fragment publikacji:
DAVID HUME
ESEJE Z DZIEDZINY
MORALNOŚCI,
POLITYKI
I LITERATURY
I
D
A
V
D
H
U
M
E
E
S
E
J
E
Z
D
Z
I
E
D
Z
I
N
Y
M
O
R
A
L
N
O
Ś
C
I
,
P
O
L
I
T
Y
K
I
I
L
I
T
E
R
A
T
U
R
Y
Postaci Davida Hume’a (1711–1776), jednego z naj-
ważniejszych przedstawicieli szkockiej i europejskiej (cid:29) lozo(cid:29) i
oświeceniowej, zdawać by się mogło, nikomu przedstawiać nie
trzeba. A jednak większość zebranych w niniejszej publikacji
esejów – dziś zaliczanych do klasyki gatunku – ukazuje się
w języku polskim po raz pierwszy.
Prezentowany wybór, nieco wbrew tytułowi, został skom-
ponowany w ten sposób, aby ukazać dokonania i poglądy
szkockiego autora przede wszystkim w dziedzinie (cid:29) lozo-
(cid:29) i polityki. Mimo że od pierwszej publikacji tych tekstów
minęło z górą dwa i pół wieku, współczesny czytelnik znajdzie
w nich wciąż aktualne i inspirujące rozważania o wolności
słowa i wolności obywatelskiej, granicach kon(cid:23) iktu politycz-
nego, partiach i stronnictwach politycznych czy warunkach
posłuszeństwa wobec władzy.
Swoje eseje adresował Hume do szerokiej publiczności
(przyniosły mu one zresztą za życia popularność dużo większą
niż choćby słynny Traktat o naturze ludzkiej), dlatego też
napisane są językiem niezwykle klarownym, a równocześnie
bogatym w idee, obserwacje i niepozbawionym ironicznego
dystansu do przedmiotu dyskusji – życia politycznego, myśli
politycznej oraz politycznej natury człowieka.
Patron medialny serii:
9 7 8 8 3 2 3 5 1 0 3 5 2
www.wuw.pl/ksiegarnia
Hume_ CALA Ok.indd 1
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
13-04-23 21:36
ESEJE Z DZIEDZINY MORALNOŚCI,
POLITYKI I LITERATURY
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
w serii KOLORY IDEI proponujemy:
José Ortega y Gasset Rozmyślania o Europie
Philippe Nemo Co to jest Zachód?
T.S. Eliot Chrześcijaństwo – kultura – polityka
Edmund Burke Rozważania o rewolucji
we Francji i o poczynaniach pewnych towarzystw londyńskich
związanych z tym wydarzeniem, zawarte w liście, który miał
zostać wysłany do pewnego gentlemana w Paryżu
Niccolò Machiavelli Rozważania nad pierwszym
dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza
Alexis de Tocqueville Raport o pauperyzmie
Max Weber Etyka protestancka i duch kapitalizmu
Eric Voegelin Od Oświecenia do rewolucji
Tony Judt Zapomniany wiek dwudziesty. Retrospekcje
Populizm, red. nauk. Olga Wysocka
Joseph de Maistre Wieczory petersburskie. O doczesnym
panowaniu Opatrzności
Saul Friedländer Refl eksy nazizmu. Esej o kiczu i śmierci
Hagen Schulze Państwo i naród w dziejach Europy
Jonathan Swift Bitwa książek, Opowieść balii
KOLORY IDEI
seria pod redakcją naukową Pawła Śpiewaka
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
DAVID HUME
ESEJE Z DZIEDZINY MORALNOŚCI,
POLITYKI I LITERATURY
Przełożył
Łukasz Pawłowski
Warszawa 2013
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Tytuł oryginału:
Essays: Moral, Political, and Literary
Recenzenci
Adam Grzeliński
Bogdan Szlachta
Projekt okładki i stron tytułowych
Jakub Rakusa-Suszczewski
Redaktor prowadzący
Szymon Morawski
Korekta redakcyjna
Anna Parcheta
Skład i łamanie
Barbara Obrębska
© Copyright by Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013
Wydanie I
ISBN 978-83-235-2967-5 (PDF)
Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego
00-497 Warszawa, ul. Nowy Świat 4
www.wuw.pl; e-mail: wuw@uw.edu.pl
Dział Handlowy WUW: tel. (0 48 22) 55-31-333; e-mail: dz.handlowy@uw.edu.pl
Księgarnia internetowa: www.wuw.pl/ksiegarnia
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Spis treści
Nota od tłumacza .................................................................................
7
Esej I. O wrażliwości smaku i uczuć ................................................... 11
Esej II. O wolności słowa .................................................................... 16
Esej III. Czy polityka może być nauką? .............................................. 21
Esej IV. O pochodzeniu rządu .............................................................. 36
Esej V. O niezależności parlamentu ..................................................... 41
Esej VI. O partiach w ogólności .......................................................... 48
Esej VII. O zabobonie i fanatyzmie ..................................................... 57
Esej VIII. O godności i podłości natury ludzkiej ................................. 65
Esej IX. O wolności obywatelskiej ...................................................... 72
Esej X. O narodzinach i postępie sztuk i nauk ..................................... 82
Esej XI. Stoik ....................................................................................... 111
Esej XII. Platonik ................................................................................. 120
Esej XIII. Sceptyk ................................................................................ 124
Esej XIV. O charakterach narodowych ................................................ 146
Esej XV. O kryterium dobrego smaku ................................................. 164
Esej XVI. O doskonaleniu sztuk .......................................................... 186
Esej XVII. O równowadze sił .............................................................. 199
Esej XVIII. O pewnych niezwykłych zwyczajach .............................. 209
Esej XIX. O umowie społecznej .......................................................... 219
Esej XX. O biernym posłuszeństwie ................................................... 241
Esej XXI. O przymierzach między partiami ........................................ 245
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Nota od tłumacza
Prezentowany wybór Esejów z dziedziny moralności, po-
lityki i literatury Davida Hume’a nieco wbrew tytułowi został
skomponowany w ten sposób, aby ukazać polskiemu czytelni-
kowi dokonania i poglądy szkockiego filozofa przede wszyst-
kim w dziedzinie filozofii polityki. W zbiorze pominięte zosta-
ły jednak rozprawy traktujące o szczegółowych zagadnieniach
politycznych epoki na rzecz podejmujących problemy bardziej
ogólne, które dla odbiorcy siadającego do lektury dwa i pół wie-
ku później pozostają aktualne i inspirujące.
Swoje eseje adresował Hume do szerokiej publiczności –
przyniosły mu one zresztą niemałą popularność, dużo większą
niż Traktat o naturze ludzkiej czy Badania dotyczące rozumu
ludzkiego, za które bardziej ceniono go po śmierci niż za ży-
cia – dlatego też napisane są językiem niezwykle klarownym,
a równocześnie bogatym w idee, obserwacje i niepozbawionym
ironicznego dystansu do przedmiotu dyskusji – życia politycz-
nego, myśli politycznej oraz politycznej natury człowieka.
Jedyne polskie wydanie Esejów ukazało się w roku 1955
w przekładzie Teresy Tatarkiewiczowej (Eseje z dziedziny mo-
ralności i literatury, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, War-
szawa 1955). Choć część tekstów w prezentowanym zbiorze
pokrywa się z tymi z wydania poprzedniego, wszystkie zostały
przetłumaczone na nowo, a także opatrzone przypisami wyja-
śniającymi liczne – tak lubiane przez Hume’a – odwołania do
postaci oraz wydarzeń historycznych i literackich, które współ-
czesnemu czytelnikowi mogą się wydać niezrozumiałe. Do ni-
niejszego wydania dołączono również informacje o zmianach,
jakie szkocki filozof wprowadzał do swego dzieła na przestrze-
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
8
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
ni blisko 40 lat, od roku 1741, kiedy to Eseje ukazały się po
raz pierwszy, do 1777, kiedy światło dzienne ujrzało ostatnie,
pośmiertne wydanie zredagowane jeszcze przez samego autora.
Przy okazji kolejnych, licznych edycji Hume ingerował nie
tylko w dobór rozpraw przeznaczonych do publikacji, dołącza-
jąc nowe i usuwając część poprzednich, ale również w tytuły
i treść poszczególnych esejów. Czasem były to zmiany kosme-
tyczne, czasem bardzo poważne. Nie tu miejsce, by rozstrzygać,
kiedy autorem powodowała szczera chęć jaśniejszego wyłożenia
swych myśli, a kiedy obawy o reakcje, jakie jego poglądy mo-
gły wywołać w zmieniających się okolicznościach społecznych
i politycznych. Z tego względu ograniczono się wyłącznie do
odnotowania co bardziej znaczących zmian, pozostawiając bez
komentarza stojące za nimi motywy.
Wszystkie przypisy w prezentowanym zbiorze zostały po-
dzielone na dwie grupy. Na dole strony zamieszczono uwagi sa-
mego Hume’a, które znalazły się w wydaniu z roku 1777, na nim
to bowiem opiera się niniejsze tłumaczenie. Informacje o zmia-
nach w stosunku do innych edycji oraz przypisy tłumacza, ze
względu na ich niekiedy znaczną objętość, przeniesiono na ko-
niec każdego z rozdziałów. W tych przypadkach, gdy konieczne
okazywało się dodanie objaśnień do odnośników samego auto-
ra, zostały one umieszczone w nawiasach kwadratowych.
W uznawanym za najlepsze i klasycznym już opracowa-
niu dzieł Hume’a przygotowanym przez Thomasa Greena oraz
Thomasa Grose’a (I wyd. z 1874 r.) kolejne wydania Esejów
opublikowane za życia autora oznaczono literami alfabetu od
A do R. Z tej metody skorzystano również w niniejszym tłuma-
czeniu. Spis kolejnych wydań wraz z przypisanymi im literami
zamieszczono poniżej.
Wszystkich powyższych zabiegów dokonano z myślą o uła-
twieniu polskiemu odbiorcy lektury dzieła szkockiego filozofa.
Niemałego trudu wymagało również oddanie w polskim prze-
kładzie niepowtarzalnego pisarskiego stylu autora – klarowne-
go jak na brytyjskiego filozofa przystało, niekiedy doprawione-
go ironią, ale – co zrozumiałe – nieco dla współczesnych uszu
archaicznego. Ocenę wszystkich tych starań pozostawiam Czy-
telnikowi.
Łukasz Pawłowski
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Nota od tłumacza
9
Lista angielskich wydań
Esejów zredagowanych przy udziale autora:
A Essays, Moral and Political. Edinburgh, 1741.
B Essays, Moral and Political. Second edition, corrected,
Edinburgh, 1742.
C Essays, Moral and Political. Vol. 2. Edinburgh, 1742.
D Essays, Moral and Political. Third edition, corrected with
additions, London and Edinburgh, 1748.
Philosophical Essays concerning Human Understanding.
London, 1748.
Philosophical Essays concerning Human Understanding.
Second edition, with additions and corrections, London,
1751.
E
F
G An Enquiry Concerning the Principles of Morals. London,
1751.
H Political Discourses. Edinburgh, 1752.
I
K Essays and Treatises on Several Subjects. London and Ed-
Political Discourses. Second edition, Edinburgh, 1752.
inburgh, 1753–1754. Four volumes.
Four Dissertations. London, 1757.
L
M Essays and Treatises on Several Subjects. London and Ed-
inburgh, 1758. One volume.
N Essays and Treatises on Several Subjects. London and Ed-
inburgh, 1760. Four volumes.
O Essays and Treatises on Several Subjects. London and Ed-
inburgh, 1764. Two volumes.
Essays and Treatises on Several Subjects. Edinburgh and
London, 1768. Two volumes.
Q Essays and Treatises on Several Subjects. London and Ed-
P
R Essays and Treatises on Several Subjects. London and Ed-
inburgh, 1770. Four volumes.
inburgh, 1777. Two volumes.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Esej I
O wrażliwości smaku i uczuć
Niektórzy ludzie charakteryzują się pewną wrażliwością
uczuciową, która czyni ich niesłychanie czułymi na wszyst-
kie wypadki życiowe i sprawia, że każde pomyślne wyda-
rzenie wzbudza w nich ożywioną radość, zaś niepowodzenia
i przeciwności losu przyprawiają ich o przejmujące zgryzoty.
Przysługami i dobrymi uczynkami łatwo można pozyskać ich
przyjaźń, jednak najmniejsza obraza rodzi w nich uczucie roz-
żalenia. Każdy uczyniony im honor czy dowód uznania napawa
ich dumą ponad miarę, lecz równie wrażliwi są na najmniejszy
przejaw lekceważenia. Ludzie o takim charakterze doświad-
czają bez wątpienia zarówno żywszych radości, jak i bardziej
dojmujących smutków niż ludzie o chłodniejszym i spokojniej-
szym usposobieniu. Wziąwszy jednak wszystko pod uwagę są-
dzę, że każdy człowiek wybrałby owo spokojniejsze usposobie-
nie, gdyby tylko taki wybór był mu dany, ono bowiem pozwala
mu w pełni nad sobą panować. Dobre lub złe zrządzenia losu w
niewielkim stopniu poddają się naszej kontroli, a kiedy osobę
o wrażliwym usposobieniu dotknie jakieś nieszczęście, wów-
czas smutek lub rozżalenie całkiem ją opanowują, odbierając w
jej oczach wszelki urok wydarzeniom życia codziennego, które
przecież – gdy umiemy się nimi właściwie rozkoszować – naj-
więcej przyczyniają się do naszego poczucia szczęścia. Wielkie
przyjemności przydarzają się nam o wiele rzadziej niż wielkie
nieszczęścia, tak więc wrażliwy charakter częściej wystawio-
ny jest na działanie tych drugich. Ponadto osoby o tak żywych
uczuciach łatwo zatracają całkowicie rozsądek i roztropność,
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
12
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
podejmując w rezultacie mylne decyzje, których potem nierzad-
ko odwrócić już nie sposób.
Niektórzy ludzie przejawiają bardzo podobną do wrażli-
wości uczuciowej wrażliwość smaku. Wyczula ona człowieka
na wszelkiego rodzaju piękno i brzydotę, tak samo jak tamta
wyczula go na sukcesy i porażki, zobowiązania i niepowodze-
nia. Kiedy człowiekowi obdarzonemu tą zdolnością odczyta-
my wiersz lub pokażemy obraz, subtelność jego uczuć sprawi,
że poczuje się dotknięty każdym elementem tego dzieła. Mi-
strzowskie pociągnięcia pędzla lub pióra sprawią mu wyjątkową
przyjemność i rozkosz, lecz wszelkie niedociągnięcia i głupstwa
wywołają w nim równie silne poczucie wstrętu i zażenowania.
Kulturalna i inteligentna rozmowa dostarczy mu najlepszej roz-
rywki, lecz grubiaństwo i impertynencja równie wielką będą
dla niego przykrością. Krótko mówiąc, wrażliwość smaku przy-
nosi ten sam skutek co wrażliwość uczuciowa, a mianowicie po-
szerza gamę doznawanych radości i smutków, czyniąc nas tym
samym podatnymi zarówno na troski, jak i przyjemności, które
omijają pozostałą część rodzaju ludzkiego.
Niemniej jednak sądzę, i chyba każdy się ze mną zgodzi, że
mimo tego podobieństwa między nimi, wrażliwość smaku jest
cechą pożądaną i godną pielęgnacji, natomiast wrażliwość uczu-
ciowa jest w równym stopniu cechą godną ubolewania i – jeśli to
możliwe – naprawy. Dobre i złe zrządzenia losu w niewielkim
stopniu poddają się naszej kontroli, lecz to, jakie książki będzie-
my czytać, jakim rozrywkom będziemy się oddawać i w jakim
towarzystwie będziemy się obracać, zależy tylko i wyłącznie od
nas. Filozofowie starali się uczynić szczęście człowieka w pełni
niezależnym od wszelkich rzeczy wobec niego zewnętrznych.
Takiego stopnia doskonałości nie sposób osiągnąć, jednak każ-
dy mądry człowiek będzie usiłował oprzeć swe szczęście przede
wszystkim na przedmiotach podległych jego kontroli, a po temu
nie masz lepszego środka jak właśnie wrażliwość smaku. Kie-
dy człowiek ma tę cechę, wówczas większe szczęście znajduje
w czymś, co odpowiada wymaganiom jego smaku, niż czymś,
co zaspokaja jego żądze, tak, że bardziej raduje go wiersz lub
jakaś myśl niż nawet najdroższy zbytek, na jaki może sobie po-
zwolići.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
O wrażliwości smaku i uczuć
13
Bez względu na związek, jaki naturalnie zachodzi pomię-
dzy tymi dwoma rodzajami wrażliwości, jestem przekonany,
że nic nie stanowi lepszego lekarstwa na wrażliwość uczuć, jak
kultywowanie wzniosłego i bardziej wysublimowanego smaku
pozwalającego oceniać charakter ludzi, genialność utworów
literackich oraz wytworów sztuk wyzwolonych. Mniejsze lub
większe zamiłowanie do tych oczywistych uroków pobudzają-
cych zmysły zależy całkowicie od większej lub mniejszej wraż-
liwości naszego charakteru. A jednak w odniesieniu do nauk
i sztuk wyzwolonych szlachetność smaku jest w pewnym stop-
niu tożsama z rozumnością lub przynajmniej zależy od niej tak
dalece, że stają się niemożliwe do rozróżnienia. Aby popraw-
nie ocenić genialny utwór, potrzeba wziąć pod uwagę tak wiele
opinii, zestawić tak wiele okoliczności, posiąść tak wielką wie-
dzę na temat ludzkiej natury, że nikt, kto nie dysponuje wielce
roztropnym osądem, nie będzie w stanie dobrze sprostać takie-
mu zadaniu. I oto kolejny powód, dla którego warto kultywo-
wać zamiłowanie do sztuk wyzwolonych – poprawi ono naszą
zdolność rozumowania i pozwoli formułować trafniejsze sądy
w sprawach życiowych. Wiele rzeczy, które innym sprawiają
przyjemność lub wywołują w nich smutek, nam wyda się zbyt
błahymi, by warte były uwagi. Ponadto stopniowo pozbędziemy
się również owej, jakże kłopotliwej wrażliwości uczuciowej.
Być może jednak posunąłem się za daleko mówiąc, że
wyrobiony smak dla sztuk wyższych ostudza uczucia i czyni
nas obojętnymi na uroki tych przedmiotów, za którymi resz-
ta ludzkości ugania się z takim zapałem. Po głębszym namyśle
dochodzę do wniosku, że raczej poprawia on naszą zdolność
doznawania wszelkich delikatnych i przyjemnych namiętności,
a jednocześnie chroni umysł przed uległością wobec prymityw-
niejszych i bardziej nieokiełznanych emocji.
Ingenuas didicisse fideliter artes,
Emollit mores, nec sinit esse ferosii.
Uważam, że taki stan rzeczy ma dwie naturalne przyczyny.
Po pierwsze, nic tak nie poprawia charakteru jak studiowanie
piękna, czy to w poezji, sztuce wymowy, muzyce czy malar-
stwie. Sprawia ono, że smak danego człowieka nabiera wytwor-
ności, której innym ludziom brakuje. Wzbudzane przez owe
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
14
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
piękno emocje są delikatne i szlachetne. Odciąga ono umysł od
pośpiechu spraw codziennych i interesów, skłania do refleksji,
pozwala na znalezienie spokoju i rodzi przyjemną zadumę, któ-
ra ze wszystkich dyspozycji umysłu najbardziej służy miłości
i przyjaźni.
Po drugie, wrażliwość smaku sprzyja miłości i przyjaźni,
ponieważ ogranicza nasz wybór znajomych do garstki ludzi
sprawiając, że towarzystwo większości innych, jak i rozmowy
z nimi, stają się nam obojętne. Rzadko kiedy zdarza się, by lu-
dzie przywiązani wyłącznie do spraw doczesnych, niezależnie
od tego, jak tęgim umysłem obdarzeni, potrafili trafnie oceniać
charaktery ludzkie lub dostrzegać owe trudne do uchwycenia
różnice i podziały stawiające jednego człowieka wyżej innych,
a to dlatego, że zadowalają się towarzystwem każdego o względ-
nie lotnym umyśle. Rozmawiają z nim o swoich rozrywkach
i sprawach z tą samą szczerością, z jaką rozmawialiby z kim-
kolwiek innym, a w razie jego nieobecności nigdy nie doznają
uczucia pustki czy osamotnienia, ponieważ nie mają kłopotu
ze znalezieniem innych rozmówców. Nawiązując do uznanego
francuskiego autora1, możemy powiedzieć, iż zdolność sądzenia
podobna jest w swym działaniu do zegara – nawet najprostszy
wystarczy do odczytania godziny, ale tylko te najbardziej skom-
plikowane potrafią pokazać minuty i sekundy oraz wychwy-
cić najmniejszy upływ czasu. Ktoś, kto dysponuje gruntowną
wiedzą tak na temat książek, jak i ludzi znajdzie przyjemność
w obcowaniu z jedynie nieliczną grupą wybranych towarzyszy.
Zbyt wyraźnie dostrzega, na ile obce reszcie rodzaju ludzkiego
są kwestie, które jego zajmują. A jako że swoje sympatie ogra-
nicza do wąskiego kręgu znajomych nic dziwnego, że rozwijają
się one bardziej, niż gdyby podobnymi uczuciami bez zastano-
wienia obdarzał grupę znacznie większą. Miejsce wesołości
i rubaszności łączących kompanów od kieliszka zajmuje w tym
wypadku trwała przyjaźń, zaś żarliwa młodzieńcza żądza prze-
kształca się w dostojne uczucie.
1 Mons. Fontenelle, Pluralité des Mondes. Soir. 6. [wyd. pol.
Rozmowy o wielości światów, przeł. Eustachy Dębicki, Wydział Filozofii
i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1999].
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
O wrażliwości smaku i uczuć
15
i Wydania M i późniejsze zawierają w tym miejscu następujący
przypis: „Trudno ocenić, jak dalece wrażliwość smaku i uczuć są ze sobą
powiązane w pierwotnej konstytucji umysłu. Mnie związek między nimi
wydaje się bardzo silny. Wszak kobiety, które obdarzone są większą wraż-
liwością uczuciową niż mężczyźni, przejawiają również większą wrażli-
wość smaku w stosunku do przedmiotów upiększających życie, do stroju,
ekwipażu i zwyczajnej przystojności zachowania. Doświadczenie wszel-
kiej wspaniałości w tych dziedzinach pobudza ich smak szybciej niż nasz,
a gdy tak się dzieje, zaraz do głosu dochodzą również uczucia”.
ii „Pilne wyuczenie się szlachetnych sztuk łagodzi obyczaje i nie po-
zwala trwać w dzikości”, Owidiusz, Listy z Pontu, ks. II, 9, 47–48; utwór
ten nie został przełożony na język polski.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Esej II
O wolności słowa
Nic bardziej nie zaskakuje cudzoziemców goszczących
w naszym kraju niż panująca tu wolność publicznego wygłasza-
nia dowolnych komentarzy i otwartego krytykowania wszelkich
działań podejmowanych przez króla lub jego ministrów. Jeśli
rząd decyduje się na wypowiedzenie wojny, ogłasza się, iż – czy
to celowo, czy też w wyniku niewiedzy – działa na szkodę inte-
resów państwa, bowiem w obecnej sytuacji zachowanie pokoju
byłoby niepomiernie korzystniejsze. Jeśli z kolei ministrowie
skłaniają się ku pokojowemu rozwiązaniu, polityczni żurnaliści
wnet zaczynają pałać żądzą wojny i zniszczenia, a koncyliacyj-
ne działania rządu określają jako niegodne i tchórzliwe. Z tej ra-
cji, iż żaden inny ustrój polityczny, tak republikański, jak i mo-
narchiczny nie dopuszcza tego rodzaju swobody – w Holandii
i Wenecji jest ona jeszcze mniejsza niż we Francji czy Hiszpa-
nii – w naturalny sposób rodzi się pytanie, dlaczego wyłącznie
w Wielkiej Brytanii korzystamy z tego przywileju?i
Powód, dla którego prawo przyzwala nam na taką swobodę,
zdaje się leżeć w niejednolitej naturze naszego ustroju, nie jest
on bowiem ani w pełni monarchiczny, ani też w pełni republi-
kański. Jeśli nie błądzę w moich spostrzeżeniach, to w polityce
prawdą jest, że dwie krańcowo różne cechy ustroju polityczne-
go, wolność i poddaństwo, często są sobie bardzo bliskie. Kiedy
jednak odsuniemy się nieco od owych krańców i wolność zmie-
szamy z odrobiną monarchii, poszerzymy panujący w danym
ustroju zakres swobód; jeśli jednak przeciwnie, to monarchię
zmieszamy z odrobiną wolności, nieuchronnie sprawimy, że
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
O wolności słowa
17
ucisk stanie się dotkliwszy i trudniejszy do zniesienia. W ustro-
ju absolutnym, takim jak francuski, gdzie prawa, zwyczaje
i dyktaty religii zgodnie starają się wywołać w ludziach zado-
wolenie z warunków, w jakich żyją, monarcha nie ma powodów,
by obawiać się swoich poddanych, a w związku z tym będzie
bardziej skłonny, by obdarzyć ich szerokim zakresem wolności,
tak w mowie, jak i działaniu. W przypadku ustroju w pełni re-
publikańskiego, panującego na przykład w Holandii, gdzie ża-
den urzędnik nie jest dość potężny, by zagrozić państwu, nic nie
stoi na przeszkodzie, aby owym urzędnikom przyznać szerokie
uprawnienia decyzyjne. I choć takie rozwiązanie jest niezwykle
korzystne dla utrzymania spokoju i porządku, znacznie ograni-
cza ono swobodę działania pojedynczego człowieka i sprawia,
że każdy obywatel odnosi się do władzy z wielkim respektem.
Okazuje się zatem, że owe dwa przeciwległe bieguny, monar-
chia absolutna i republika, pod pewnymi względami są do sie-
bie bardzo zbliżone. W pierwszym wypadku władza państwowa
nie obawia się ludu, w drugim – to lud nie obawia się władzy.
Ów brak podejrzliwości w każdym z tych ustrojów rodzi wza-
jemne zaufanie pomiędzy władzą a obywatelami, które z kolei
w monarchiach sprzyja powstawaniu pewnego rodzaju wolno-
ści, w republikach zaś pewnego rodzaju arbitralnej władzy.
Aby dowieść prawdziwości drugiej części przedstawionego
wyżej twierdzenia, zgodnie z którą każdy ustrój polityczny do-
puszcza bardzo różne metody postępowania władzy, a rozmaite
mieszaniny wolności i monarchii czynią jarzmo poddania albo
łatwiejszym, albo trudniejszym do zniesienia, musimy odwołać
się do słynnej uwagi Tacyta, który o Rzymianach pod rządami
cesarzy powiedział, iż ani zupełnej niewoli, ani zupełnej wol-
ności znieść nie mogą: „Nec totam servitutem, nec totam liber-
tatem pati possunt”ii. W swym barwnym opisie życia politycz-
nego i ustroju z czasów panowania królowej Elżbiety pewien
słynny poeta uwagę tę przetłumaczył i odniósł do Anglików:
Et fit aimer son joug a l’Anglais indompté,
Qui ne peut ni servir, ni vivre en liberté
Henriade, liv. Iiii.
Idąc za powyższymi uwagami, ustrój Rzymu pod rządami
cesarzy powinniśmy uznać za mieszankę despotyzmu i wol-
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
18
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
ności, w której despotyzm przeważył, zaś ustrój angielski za
mieszankę tego samego rodzaju, w której to jednak wolność
bierze górę. Konsekwencje takiego stanu rzeczy potwierdzają
poprzednie twierdzenie i pozostają zgodne z tym, czego moż-
na by się spodziewać po tego rodzaju mieszanych formach rzą-
du, wywołujących podejrzliwość i wzajemne obawy. Cesarze
rzymscy, a przynajmniej wielu z nich, byli najbardziej przera-
żającymi spośród tyranów, jacy w całej historii zhańbili rodzaj
ludzki. Nie ma również wątpliwości, że okrucieństwo ich było
powodowane przede wszystkim podejrzliwością i świadomo-
ścią, że wszyscy wielcy Rzymianie z największym trudem zno-
szą panowanie rodziny, która jeszcze niedawno była im równa.
Z drugiej strony, jako że ustrój angielski ma przede wszystkim
charakter republikański – choć silnie zabarwiony elementami
monarchii – aby przetrwać musi odnosić się do urzędników
z największą podejrzliwością, odbierać im wszelką swobodę
decyzyjną, zaś życie i losy każdego człowieka zabezpieczyć
poprzez podporządkowanie ich powszechnym i niezmiennym
prawom. Żadne działanie nie może zostać uznane za przestęp-
stwo, jeśli w sposób oczywisty nie jest przestępstwem w świetle
prawa. Nikogo nie można oskarżyć o występek inaczej niż na
drodze postępowania sądowego. I nawet sędziowie oskarżonego
muszą być równymi mu obywatelami, których własny interes
zobowiązuje do tego, by bacznym okiem obserwowali wszelkie
naruszenia i gwałty ze strony swych ministrów. Wszystkie te
przyczyny sprawiają, że swoboda, a być może i samowola, są
dziś w Wielkiej Brytanii równie powszechne, jak niegdyś nie-
wolnictwo i tyrania w Rzymie.
To z powyższych powodów wolność słowa w tym Króle-
stwie przyćmiewa tę tolerowaną w innych ustrojach. Obawia-
my się, że władza dyktatorska może niepostrzeżenie zapano-
wać nad nami, jeśli w porę nie zahamujemy jej postępów i jeśli
nie będziemy dysponować prostym sposobem przekazywania
informacji o takim zagrożeniu pomiędzy odległymi krańcami
Królestwa. Często rozbudzanie ducha ludu jest więc konieczne
dla poskromienia nadmiernych ambicji dworu, zaś obawa przed
jego rozbudzeniem musi zduszać takie ambicje w zarodku. Nic
skuteczniej nie przyczyni się do realizacji tego celu niż właśnie
swoboda wypowiedzi, dzięki której wszelkie zdolności, rozum
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
O wolności słowa
19
i geniusz narodu można zaprząc do służby po stronie wolno-
ści, każdego zaś człowieka zachęcić do jej obrony. A zatem tak
długo jak republikański składnik naszego ustroju pozostanie
niezależny od jego elementów monarchicznych, naturalnie dbał
będzie o utrzymanie wolności słowa.
Należy jednak przyznać, że brak granic w wolności słowa
jest jedną z ułomności prześladujących te właśnie mieszane for-
my ustrojów i jest rzeczą trudną, a być może całkiem niemożli-
wą, by skutecznie temu zaradzićiv.
i Wydania od A do P zawierają w tym miejscu dodatkowe zdanie:
„I czy nieograniczone korzystanie z wolności przynosi społeczeństwu po-
żyteczne czy też zgubne skutki?”.
ii Zob. Tacyt, Dzieje, ks. I, 16, w: Tacyt, Dzieła, t. 2, przeł. Seweryn
Hammer, Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1957.
iii „Słodkim uczyniła swe jarzmo w oczach tych niezwyciężonych
Anglików,
Którzy ani w poddaństwie, ani w wolności żyć nie mogą”
Wolter, La Henriade, ks. I.
iv W wydaniach od A do P miejsce ostatniego zdania zajmuje na-
stępujący wywód: „Uznawszy zatem, że wolność jest tak istotna dla pod-
trzymania naszego mieszanego ustroju, znaleźliśmy odpowiedź na drugie
pytanie – czy taka wolność przynosi pożyteczne czy też zgubne skutki –
ponieważ nie masz nic ważniejszego dla każdego państwa jak zachowanie
istniejącego ustroju, zwłaszcza jeśli jest to ustrój wolny. Gotów jednak
jestem pójść jeszcze krok dalej i oznajmić, że utrzymanie tej wolności
z tak nielicznymi wiąże się niedogodnościami, że można uznać ją za pra-
wo powszechnie przysługujące rodzajowi ludzkiemu. Wszelkie rodzaje
rządów powinny na nią przyzwalać za wyjątkiem kościelnego, dla które-
go w istocie byłaby zabójcza. Nie powinniśmy obawiać się, że wolność ta
przyniesie nam ze sobą niepożądane skutki podobne do tych, jakie niosły
ze sobą tyrady ludowych demagogów w Atenach czy trybunów w Rzy-
mie. Człowiek czyta książkę lub pamflet w samotności i ze spokojnym
umysłem. Nie ma wokół siebie nikogo, od kogo mógłby zarazić się nie-
zdrową pasją, nie popędza go do działania żadna siła ani energia. A nawet
jeśli poddałby się jakiemu buntowniczemu nastrojowi, nie dysponuje żad-
nym gwałtownym rozwiązaniem mogącym dać upust jego namiętności.
W rezultacie wolność słowa pisanego, choćby i nadużywana, niezwykle
rzadko prowadzi do społecznego zamętu czy rebelii. Co zaś do owych
pomruków niezadowolenia i skrywanych żali, które może rodzić, lepiej,
by znalazły one ujście w słowach i w ten sposób dotarły do uszu władzy,
zanim będzie za późno, by im zaradzić. Prawdą jest, że rodzaj ludzki prze-
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
20
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
jawia skłonność do dawania większej wiary pogłoskom niesprzyjającym
władzy niż ją wychwalającym, lecz jest to nieodłączna cecha ludzi, nieza-
leżna od tego, czy cieszą się wolnością, czy nie. Plotka może rozchodzić
się równie szybko jak pamflet i być równie szkodliwa. Nie, będzie nawet
szkodliwsza tam, gdzie ludzie nie przywykli do swobodnego myślenia
i rozróżniania pomiędzy prawdą a fałszem.
Postęp wiedzy dowodzi również, że ludzie nie są tak przeraźliwym
potworami, za jakich ich brano i że pod każdym względem lepiej ich pro-
wadzić jak rozumne stworzenia, niż kierować nimi lub poganiać niby tępe
bestie. I tak aż do czasów powstania Republiki Zjednoczonych Prowincji
[Hume ma na myśli ówczesne Niderlandy] panowało przekonanie, że tole-
rancji nie sposób pogodzić z dobrym rządem. Niemożliwe wydawało się
również, by ludzie różnych wyznań religijnych żyli ze sobą w harmonii
i pokoju, darząc jednakowymi względami wspólny kraj i siebie nawza-
jem. Anglia dała przykład wolności obywatelskiej i choć obecnie wolność
ta zdaje się być przyczyną pewnych niepokojów, jak dotychczas nie do-
prowadziła do żadnych szkodliwych skutków. Mamy również nadzieję, że
ludzie z dnia na dzień coraz bardziej nawykli do swobodnej dyskusji na
tematy publiczne, nauczą się lepiej je oceniać tak, że wszelkie jałowe plot-
ki i plebejskie okrzyki będą miały w ich oczach mniejszą siłę uwodzenia.
Wielbiciele wolności lubią myśleć, że ów szczególny przywilej, jakim
cieszy się Wielka Brytania, nie może nam być łatwo odebrany i że będzie
istnieć dopóty, dopóki nasz rząd zachowa choćby resztkę swobody i nie-
zależności. Rzadko zdarza się, by jakiegoś rodzaju wolność została w jed-
nej chwili całkiem utracona. Niewola wzbudza wśród ludzi nawykłych do
wolności tak wielkie przerażenie, że aby jej z miejsca nie odrzucono musi
opanowywać ich stopniowo, przybierając przy tym rozmaite zwodnicze
kształty. Jeśli jednak kiedykolwiek utracimy wolność słowa, zapanuje nad
nami natychmiast. Prawa wymierzone przeciwko rewolucyjnym podżega-
czom i oszczercom są w chwili obecnej tak surowe, jak to tylko być może.
Dalsze ograniczenia można wprowadzić, wyłącznie zarządzając cenzurę
prasy lub przyznając sądom szeroką swobodę karania za wszystko, co nie
przypadnie im do gustu. Powyższe rozwiązania stanowiłyby jednak tak
jawne pogwałcenie wolności, że najpewniej działania despotycznego rzą-
du na nich by się skończyły. Jeśli kiedykolwiek takie próby się powiodą,
brytyjska wolność zginie na zawsze”.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Esej III
Czy polityka może być nauką?
Jest kwestią sporną czy rozmaite formy rządów zasadniczo
się od siebie różnią i czy nie jest tak, że każda z nich może być
zarówno dobra, jak i zła w zależności od tego, czy dobrze lub źle
się ją wciela w życie1. Gdyby zgodzić się, że wszystkie rodzaje
rządów są do siebie podobne, ewentualne różnice leżą zaś wy-
łącznie w charakterach i postępowaniu rządzących, większość
sporów politycznych dobiegłaby końca, a gorliwe orędowanie
na rzecz jednej formy ustroju przeciw drugiej byłoby jedynie
dowodem zaciekłości i głupoty. Choć umiarkowanie to cecha
mi bliska, nie mogę jednak przystać na powyższe twierdzenia
i trudno byłoby mi uznać, że sprawy ludzkie nie opierają się na
żadnej trwalszej podstawie jak jeno na przypadkowych humo-
rach i usposobieniach tych lub innych ludzi.
Nie ulega wątpliwości, że ci, którzy utrzymują, iż prawość
ustroju zależy od prawości charakteru tworzących go ludzi,
mogą na poparcie swej tezy przywołać wiele przykładów z hi-
storii dowodzących, iż ta sama forma rządu przechodząc z rąk
do rąk raz okazywała się dobra, a innym razem zła. Porównaj-
my ze sobą ustrój francuski pod rządami Henryka III i Henry-
1 „For forms of government let fools contest,
Whate’er is best administer’d is best”
Essay on Man, Book 3.
[„Niech się kłócą próżniacy o rządu rodzaie;
Dobrze zawiadywany naylepszym się staie”;
Alexander Pope, Wiersz o człowieku, List III, przeł. Ludwik Kamiński,
Warszawa 1816, s. 37].
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
22
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
ka IV. Niestałość, podstępność i ucisk ze strony władzy, waśnie,
bunty, zdrady, rebelie i brak lojalności ze strony poddanych –
oto czym charakteryzowały się nieszczęsne rządy pierwszego
z nich. Lecz kiedy tylko bohaterski i miłujący swój kraj książę
przejął tron i umocnił się na nim, wówczas rząd, ludzie i w ogó-
le wszystko zmieniło się nie do poznania, a to wyłącznie za
sprawą odmienności charakteru oraz metod postępowania obu
monarchówi. Przykłady tego rodzaju można by mnożyć niemal
w nieskończoność, czerpiąc i z dawnych, i z najnowszych dzie-
jów zarówno naszego kraju, jak i innych.
W tym miejscu należy jednak dokonać pewnego rozróż-
nienia. W każdym ustroju absolutnym bardzo wiele zależy od
pracy urzędników i jest to jedna z wielkich bolączek tej formy
rządów. Niemniej jednak republikański, wolny rząd nigdy nie
mógłby powstać, gdyby poszczególne ograniczenia oraz mecha-
nizmy kontroli, jakich dostarcza konstytucja, nie miały w rze-
czywistości żadnego znaczenia i nie sprawiały, że działanie na
rzecz wspólnego dobra leży tam w interesie wszystkich, nawet
podłych ludzi. Oto cel tego rodzaju ustrojów i taki też jest ich
rzeczywisty skutek, jeśli tylko mądrze zostały zaprowadzone.
Tam jednak, gdzie przy ich obmyśleniu i ustanawianiu zbra-
kło czy to umiejętności, czy uczciwości, stają się one źródłem
wszelkiego nieporządku i najgorszych zbrodni.
Tak przemożny jest wpływ praw i poszczególnych form
rządu, tak mało zaś zależy od usposobienia i charakteru two-
rzących je ludzi, że rezultaty tychże praw możemy przewidzieć
z dokładnością i pewnością równą niemal naukom matematycz-
nym.
W Republice Rzymskiej cała władza ustawodawcza znajdo-
wała się w rękach ludu, a szlachta i konsulowe pozbawieni byli
nawet prawa weta. Tę nieograniczoną władzę posiadał cały lud,
nie jego ciało przedstawicielskie. W rezultacie, kiedy wskutek
rozwoju i podbojów liczba obywateli Rzymu znacznie wzrosła,
zaś zamieszkiwane przez nich terytoria znajdowały się niekiedy
bardzo daleko od stolicy, to lud miejski, choć był on ze wszech
miar godny pogardy, przesądzał o wyniku niemal każdego gło-
sowania. Schlebiał mu więc każdy, kto zabiegał o popularność.
Próżniactwu ludu sprzyjały rozdawnictwo zboża i doraźne ła-
pówki otrzymywane od niemal każdego kandydata. W rezulta-
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Czy polityka może być nauką?
23
cie stawał się on coraz bardziej rozpasany, a Pola Marsowe prze-
kształciły się w scenę permanentnego zgiełku i buntów. Kiedy
do owych nikczemnych obywateli dołączyli uzbrojeni niewolni-
cy, zapanowała anarchia, zaś wprowadzenie despotycznej wła-
dzy cezarów było największym dobrodziejstwem, jakie mogło
spotkać ówczesnych Rzymian. Oto skutki rządów demokra-
tycznych sprawowanych bez pośrednictwa reprezentantów.
Szlachta może sprawować kontrolę nad częścią lub peł-
nią władzy ustawodawczej na dwa różne sposoby: albo każdy
szlachcic dzierży część władzy na mocy swej przynależności
do tego stanu, albo też władzę sprawują poszczególne grupy
szlachty, a każda z nich cieszy się odmiennymi uprawnieniami
i przywilejami. Przykładu pierwszej z tych form ustrojowych
dostarcza arystokracja wenecka, przykładu drugiej – polska.
W systemie weneckim szlachta jako całość dysponuje pełnią
władzy i żaden szlachcic nie ma innych przywilejów niż te, któ-
re otrzymał z nadania reszty. W ustroju polskim każdy szlachcic
sprawuje szczególną, dziedziczną władzę nad swymi wasalami
w zależności od posiadanego majątku, zaś szlachta jako taka
nie dysponuje żadną inną władzą niż ta, którą czerpie ze współ-
działania swych poszczególnych przedstawicieli. To, jak różne
w swym funkcjonowaniu i charakterze są oba te ustroje, można
jasno ukazać choćby a priori. Wenecka szlachta stoi wyżej od
polskiej, nawet jeśli pominiemy dzielące je różnice usposobie-
nia i wykształcenia. Szlachta, która wspólnie dzierży władzę,
dołoży wszelkich starań dla zachowania pokoju zarówno we
własnym gronie, jak i wśród poddanych i żaden z jej członków
nie zdobędzie nawet na chwilę takiej pozycji, która by mu po-
zwoliła stanąć ponad prawem. Stan szlachecki będzie panował
nad ludem bez uciekania się do dotkliwej tyranii czy naruszania
własności prywatnej, ponieważ wprowadzenie rządów despo-
tycznych nie leży w interesie tej grupy jako całości, mimo że
może sprzyjać interesom niektórych jej przedstawicieli. W ta-
kim ustroju przedstawiciele szlachty i ludu nie są sobie równi,
ale zarazem podział ten jest jedynym obowiązującym w pań-
stwie. Ogół szlachty tworzy jedno ciało, lud zaś – drugie, nie
dochodzi jednak do owych prywatnych waśni i sporów, które
wszędzie sieją spustoszenie i zgubę. Nietrudno dostrzec przy-
wary polskiej szlachty pod każdym z wymienionych względów.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
24
Eseje z dziedziny moralności, polityki i literatury
Możliwe jest stworzenie wolnego ustroju, w którym jed-
na osoba, powiedzmy doża, książę lub król, otrzyma znaczne
uprawnienia, tworząc tym samym właściwą przeciwwagę dla
innych części władzy ustawodawczej. Ów najwyższy urzędnik
państwowy może być mianowany w drodze wyboru lub dzie-
dzicznie. Choć z pozoru to pierwsze rozwiązanie zdaje się ko-
rzystniejsze, wystarczy chwila zastanowienia, by dostrzec, iż
w porównaniu z drugim niesie ze sobą większe problemy, które
ponadto wynikają z ponadczasowych i niezmiennych przyczyn.
Wybór nowego władcy to zadanie o tak wielkich i tak daleko-
siężnych konsekwencjach, iż z konieczności doprowadzi do po-
działu ludu na zwalczające się frakcje. W takim zaś wypadku
groźba wojny domowej, największego możliwego zła, niemal
z pewnością pojawi się przy okazji każdego bezkrólewia. Wy-
brany książę może być cudzoziemcem albo tubylcem. W tym
pierwszym wypadku brakuje mu wiedzy na temat poddanych,
odnosi się więc do nich z podejrzliwością i sam jest z podejrz-
liwością traktowany. W rezultacie otacza się wyłącznie obco-
krajowcami, którzy pragną jedynie jak najszybciej powiększyć
swe majątki, póki jeszcze łaskawość i władza ich pana mogą im
w tym pomóc. Tubylec z kolei wnosi na tron wszelkie prywat-
ne animozje i przyjaźnie, a jego wyniesienie zawsze budzi za-
zdrość tych, którzy niegdyś uważali go za równego sobie. Poza
tym korona jest nazbyt cennym trofeum, by kiedykolwiek przy-
znano ją wyłącznie w uznaniu zasług kandydata. Rywalizacja
o nią zawsze skłania pretendentów do posłużenia się siłą, pie-
niędzmi lub intrygą dla zdobycia głosów elektorskich, skutkiem
czego wybory nie dają większej szansy na wyłonienie dobrego
władcy, niż gdyby kwestia ta zależała wyłącznie od urodzenia.
Możemy więc uznać za uniwersalną prawdę polityki, iż naj-
lepszą formą monarchii jest ta, w której książę sprawuje wła-
dzę dziedziczną, arystokracji ta, w której szlachta nie posiada
wasali, demokracji zaś ta, w której lud zabiera głos za pośred-
nictwem swoich przedstawicieli. Aby jednak lepiej dowieść,
iż w dziedzinie polityki istnieją prawdy ogólne, niezależne od
wpływu zarówno usposobienia, jak i wykształcenia władcy lub
jego poddanych, powinniśmy przyjrzeć się innym zasadom tej
nauki, które również zdają się mieć uniwersalny charakter.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Pobierz darmowy fragment (pdf)