Darmowy fragment publikacji:
PIOTR RYTTEL
KAROL RYTTEL
HISTORIE
KRYMINALNE
WIEK XIX
CZĘŚĆ 1
KRONIKI SĄDOWE, WYROKI, RELACJE, PRZEKAZY
PSYCHOSKOK
Karol Ryttel, Piotr Ryttel
„Historie kryminalne. Wiek XIX – Część 1”
Copyright © by Karol Ryttel, Piotr Ryttel, 2017
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o., 2017
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji
nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana
w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Redaktor prowadząca: Renata Grześkowiak
Korekta: Marlena Rumak, Zuzanna Laskowska
Skład: MAG
Projekt okładki: MAG
ISBN: 978-83-8119-050-3
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3/325, 62-510 Konin
tel. 63 242 02 02
www.psychoskok.pl
e-mail: wydawnictwo@psychoskok.pl
ROZDZIAŁ I
Młodociany okrutnik
W XIX wieku na ziemiach polskich obowiązywało – zależnie od zabo-
ru – prawodawstwo pruskie, austriackie lub rosyjskie. W odpowiednich
okresach i miejscach stosowano „Powszechne prawo kryminalne dla
państw pruskich”, „Ustawę karną o zbrodniach, występkach i przekro-
czeniach” (ustawa austriacka) oraz „Kodeks kar głównych i popraw-
czych” (Rosja i zabór rosyjski).
Niektóre relacje sądowe są tak niesamowite, że wydają się zmyślone.
Nie ma jednak wątpliwości, kiedy autorem jest uczestnik postępowa-
nia, np. obrońca sądowy. Tragedia, którą opisał adwokat, często wy-
stępujący przed sądem w imieniu największych zbrodniarzy, jest tym
bardziej wstrząsająca, że jej sprawcą jest dziecko jeszcze, wyrostek, któ-
rego trudno jest pociągnąć do odpowiedzialności. Kogo można winić
za złe wychowanie chłopaka? Czy ojca, który długi czas służył w woj-
sku, czy matkę, z ledwością radzącą sobie z trudami życia? A może to
panująca powszechnie ciemnota, którą można nazwać ciemną stroną
belle epoque, ukształtowała młodocianego zabójcę.
Oto niewielka chata w guberni grodzieńskiej, położona właściwie
w głuszy leśnej, jednym słowem leśniczówka. Mieszka tu dymisjono-
wany żołnierz, który pełni obowiązki leśniczego. Jego rodzina to żona,
pomagająca w obowiązkach, i troje dzieci – w wieku kolejno 14 lat,
2 lata i kilka miesięcy. Rodzice często wychodzą z domu do pracy w le-
sie i pozostawiają młodsze dzieci pod opieką starszego chłopca. Dwula-
tek nie wymaga ciągłej troski, owszem, trzeba dać mu jeść, czymś zająć
i jest spokój. Młodsze to dopiero utrapienie, ciągle płacze i wymaga
stałego zajmowania się nim. Właściwie nią, bo to dziewczynka.
Któregoś dnia do sąsiadów wpada chłopak z leśniczówki, ma na imię
Wiktor, zdyszany i przerażony, z wołaniem o pomoc. Mówi, że w ich
domu są obcy i straszni ludzie z długimi brodami i grożą im śmier-
cią. Grzebią w kufrze z odzieżą i różnymi przedmiotami. Opowiada,
3
Kodeks Kar Głównych i Poprawczych
Podlaska Biblioteka Cyfrowa
jak z obawy o swoje życie i w poszukiwaniu ratunku ucieka, słysząc za
sobą krzyk, że zamordują jego małą siostrę. Kilku mężczyzn pośpiesznie
udaje się do leśniczówki. Zastają przerażający widok: w kolebce leży
nieżywe dziecko z przerżniętym gardłem, kufer ma wyłamane wieko,
rzeczy w nim porozrzucane, ale niczego nie brak, prócz… sera tam prze-
chowywanego, co dla sprawy ma pewne znaczenie. Dziwny to napad,
szczegóły jego, podane przez chłopca, wydają się mało prawdopodobne.
Przyciśnięty do muru Wiktor plącze się w odpowiedziach, aż w końcu
przyznaje, że kłamie. Tym razem przedstawia taką oto wersję:
– Miałem dużo pracy w domu, zmęczony położyłem się na chwilę
i zasnąłem. Obudził mnie hałas i krzyk dziecka. Zobaczyłem, jak mój
młodszy brat zamierza się nożem na siostrzyczkę. Przerażony ucie-
kłem. To on zabił, w domu nie było żadnych bandytów.
Nikt nie wierzy w tak nieprawdopodobną historię i chłopak trafia
pod sąd. Tu dopiero przyznaje się do okrutnego czynu. Z jego zeznań
wynika straszliwa prawda. Zwykle rodzice zostawiają młodsze rodzeń-
stwo pod jego opieką. Tak jest i teraz. Dziecko ciągle płacze, więc nosi
je i kołysze. Gdy tylko kładzie je do kołyski, znowu krzyczy. Za którymś
razem nie wytrzymuje i chwyta za nóż, którym przecina gardło dziew-
czynce. Dopiero wówczas zapada cisza. Wtedy nagle odczuwa winę,
więc aby odrzucić podejrzenia od siebie wyrywa zamek ze skrzyni,
rozrzuca rzeczy, część sera zjada, a resztę rzuca w krzaki.
Zeznanie chłopca zostaje potwierdzone podczas wizji lokalnej.
Sędziowie przyglądają się młodocianemu zabójcy. Widzą przed sobą
szczupłego chłopaka o wychudzonej twarzy, w której odznaczają się
płonące oczy. Wiktor jest nieletni, jedyna kara, jaka może go spotkać,
to zakład poprawczy, ale w pobliżu brak takiej placówki, więc krymi-
nalny sąd grodzieński skazuje chłopca na sześć lat i cztery miesiące
pobytu w klasztorze w Borysohlebsku. Wśród publiczności obecnej na
procesie mówi się, że skazanemu chłopcu potrzebna jest najbardziej
pomoc psychologiczna – czy znajdzie ją w murach klasztoru? Jego mo-
ralność wymaga szybkiej poprawy, a pojawiające się wyrzuty sumienia
oby pomogły mu w zrozumieniu złego czynu.
5
Tygodnik Illustrowany 1860, Nr 41 - 66. Tom II
W chacie
Nr 66, str. 624 (258/266)
Łódzka Biblioteka Cyfrowa
W 1887 roku odbył się w Rzymie tzw. kongres więzienny. Omawia-
no różne kwestie społeczne, w tym problem nieletnich przestępców.
Ustalono, że wyznaczona przez sąd kara zamknięcia młodocianego
przestępcy może odbywać się jedynie w zakładzie wychowawczym
lub w domu poprawy, i muszą to być instytucje publiczne. Podkreślo-
no również znaczenie kary ojcowskiej, która powinna mieć cechy ro-
dzinne, prywatne i tajemne. Ojciec mający nabyte prawo wychowania
i karcenia dziecka musi mieć poparcie prawodawcy.
W opisanym tragicznym zdarzeniu trudno mówić o braku świado-
mości młodocianego przestępcy w czasie popełnianej zbrodni, a tylko
w tym przypadku mógłby zostać oddany pod opiekę ojca w celu „do-
mowej poprawy”. Sąd wyznaczył karę zgodnie z prawem, wątpliwości
mogło budzić jedynie miejsce odosobnienia. Zastanawiająca jest rów-
nież sprawa odpowiedzialności rodziców za czyny powierzonych ich
opiece dzieci. Tu mamy jeszcze bardziej skomplikowaną sytuację, kiedy
nieletniemu, więc będącemu pod nadzorem rodziców, ci powierzają
młodsze rodzeństwo. Odpowiedzialność za zbrodnię chłopca spada na
rodziców. Jednakże jakiekolwiek ukaranie ich nie wchodziło w rachu-
bę. Byli niezamożni, walczyli o byt, kara za niewłaściwe wychowanie
dziecka byłaby zawsze za wysoka.
ROZDZIAŁ II
Samosąd
Historia opowiedziana przez M. Oldecop w periodyku petersbur-
skim z 1822 roku dzieje się w czasie, gdy po wojnie z Finlandią wojska
rosyjskie, pod dowództwem gen. Buxhoevedena, przemierzają zie-
mie w kierunku południowym, częściowo przechodząc przez tere-
ny Estonii. Za oddziałami żołnierzy podążają stada wygłodniałych
niedźwiedzi i wilków. Biada pozostającemu w tyle, bez żadnego zabez-
pieczenia – zostaje w mgnieniu oka pożarty przez zwierzęta. Dotyczy
7
to żołnierzy – maruderów i koni, które odłączają się z zaprzęgów arty-
leryjskich. W jednej tylko guberni ponad czterdziestu ludzi ginie w ten
sposób. Jakakolwiek podróż bez broni staje się niebezpieczna. Pewnego
dnia jedna z wieśniaczek lekceważy wszelkie ostrzeżenia i wybiera się
w drogę saniami. Śnieg jest duży, ale droga przetarta. Towarzyszy ko-
biecie tylko troje dzieci, jedno z nich w wieku niemowlęcym. Podróż
mija spokojnie, sanki mkną zaprzężone w jednego konia. W połowie
drogi kobieta, słyszy dziwne odgłosy i ogląda się za siebie. Widok jest
przerażający. Z sosnowego lasu w stronę sań pędzi stado wilków. Na nic
zdaje się batożenie konia, który i tak, wietrząc niebezpieczeństwo,
wytęża wszystkie siły. Dwa najbardziej dorodne wilki są coraz bliżej
i nacierają już na konia, którego utrata oznacza śmierć dla wszystkich.
Jak się ratować, nie mając żadnej broni? Trzeba złożyć kogoś w ofierze
dla dzikich bestii. Tak też wieśniaczka czyni, poświęcając swego synka,
średniego z trzech pozostałych, ciągle płaczącego z powodu pewnej
ułomności. Ten straszliwy czyn tylko na chwilę powstrzymuje watahę.
Już następne wilki pokazują się przy saniach. Ukochany, czteroletni
synek tuli się do matki, bojąc się, że teraz kolej na niego. Nikt nie wie,
co dzieje się w umyśle kobiety w tym momencie, kobiety, która widzi
jedyny ratunek dla najmłodszego w następnym okrutnym uczynku.
Spełnia go i tylko przez chwilę dźwięczy jej w uszach krzyk dziecka.
Przed całkowitą utratą świadomości powstrzymuje kobietę nadzieja,
że uda się uratować najmłodsze. Wtem czuje na plecach pazury zwie-
rzęcia, to jeden z największych wilków wdrapuje się na sanie, podnosi
więc niemowlę w górę, chcąc je ratować. Nie udaje się, sama pewnie
nie wie, czy w panice puściła dziecko, czy zostało jej wydarte przez
zwierzę. Sanie pędzą dalej, w nich zbolała kobieta, osłupiała i obojętna
na dalszy swój los. O dziwo, wilki odstępują.
Z dala widać jakąś chatę. Koń, niekierowany przez nikogo, wciąż
wystraszony minionym zajściem, wpada z saniami przez otwarte
wrota na podwórze. Tworzy się zbiegowisko, ludzie dążą z pomo-
cą. Kobiety i mężczyźni porzucają swoje zajęcia, między nimi jest
młody mężczyzna z siekierą, której w pośpiechu nie wypuścił z ręki.
8
Zgnębiona matka opowiada o zdarzeniu. Jej zwierzenia wywołują
wśród otaczających ją ludzi uczucie litości, ale i oburzenia. Wtem
podbiega do niej mężczyzna z siekierą i ze słowami: „rzuciłaś wła-
sne dzieci wilkom na pożarcie, nie jesteś godna, by żyć”, uderza
ją ostrzem w głowę, zadając natychmiastową śmierć. W procesie
sądowym za samosąd mężczyzna zostaje skazany, lecz wyrok uchyla
sam car Aleksander I Romanow i zamienia na krótkotrwały pobyt
aresztancki przy budowie twierdzy u ujścia Dźwiny. Człowiek, który
sam wymierza sprawiedliwość, unika grożącej mu wysokiej kary i ze-
słania na zawsze do guberni syberyjskiej. Świadkowie samosądu mó-
wią, że śmierć ratuje tę nieszczęsną matkę przed koszmarami, które
po takich przeżyciach tylko czyhają, by doprowadzić do szaleństwa.
Jeden z obecnych zauważa, że jedynym stworzeniem uratowanym
z tej tragedii jest koń.
ROZDZIAŁ III
Baran
Nakładem i drukiem Józefa Blumowicza ukazuje się w 1883 roku
w Wilnie „Sejm pijacki, czyli Wyrok potępienia nieszczęśliwej gorzał-
ce”. Jest to zbiór dowcipnych wierszyków, potępiających pijaństwo.
Jeden z nich mówi:
Tylko w karczmie nie bywajcie,
Gorzałczyska nie pijajcie;
Bo karczma zniszczeniem,
Waszym potępieniem.
Kto by tam słuchał pouczeń wierszoklety! Poza tym włościanie
zasadniczo niepiśmienni są. Często odwiedzają karczmę i nie stronią
od okowity, a wówczas:
9
W karczmie, rys. Kostrzewski
Tygodnik Illustrowany 1892, Nr 131 - 157. Tom VI. Seria 5
nr. 157, str. 432
Łódzka Biblioteka Cyfrowa
Tam dobrze gorzałkę smolą,
Dokazują i swawolą,
Aż się i pokłócą,
I za łby się włóczą.
Czasem zwykłe swary rodzą tragedie, jak w Sokolnikach, w powie-
cie wieruszowskim, w drugiej połowie XIX wieku.
Z wiejskiej karczmy słychać rwetes i krzyki. W środku dwaj od-
wieczni adwersarze: włościanie Jaguś i Światły. Gdzie tam adwersarze,
oni zawzięcie kłócą się, a w końcu trykają się jak barany. O co im chodzi
tym razem? Właśnie o barana.
– To było tak, że Światły oskarżył Jagusia o kradzież barana i doniósł
o tym wójtowi – tłumaczy jeden z obserwatorów.
Jaguś mówi, że to potwarz i że nie daruje. Gapie mają widowisko.
Niestety na bójce się nie kończy. W pewnym momencie Jaguś jest
górą, przewraca Światłego i wtedy ten wydobytym nożem rani Jagusia
w brzuch. To nie tylko ukłucie, szarpnął nożem tak, że z rany wychodzą
wnętrzności. Panika, karczmarz przyciska brzuch rannego rękami, ktoś
biegnie po felczera i lekarza. Zawiadomiono też wójta, który przybywa
niezwłocznie wraz z pisarzem gminnym. W czasie tego zamieszania
Światły ucieka z karczmy w niewiadomym kierunku. Rannego Jagusia
przenoszą do domu, cały czas jeszcze z otwartym brzuchem. Zanim
przybędzie pomoc medyczna, pisarz sporządza protokół, w którym
Jaguś oskarża sprawcę o zadanie rany. Pierwszy przed lekarzem pojawia
się felczer. Od razu zabiera się do zszywania. Przedstawiciele władzy na
darmo starają się go powstrzymać, bardziej ufając lekarzowi. Felczer
robi swoje. Za chwilę pojawia się doktor i z niepokojem przygląda się
rannemu. Objawy zakażenia są wyraźne, najpewniej rana jest źle zszy-
ta. Nie ma już dla Jagusia ratunku, umiera na drugi dzień.
Teraz pora na działania śledcze i sądowe. Lekarz badający zwłoki
stwierdza, że rana zadana nożem okazuje się zagrażająca życiu, ale nie-
koniecznie śmiertelna. Dopiero nieumiejętne jej zszycie powoduje
stan zapalny, uniemożliwiający wyleczenie. Opinia ta nie zadawala
11
sądu, nie daje bowiem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o powód
śmierci Jagusia. Kolejną ekspertyzę wydaje wyższa instancja medyczna.
Potwierdza się wersja, że ta śmierć jest wynikiem zapalenia otrzewnej.
Rana zadana przez Światłego nie musiała być śmiertelna. Natomiast
pierwszą pomocą dla rannego powinno być odprowadzenie wnętrz-
ności na właściwe miejsce i prawidłowe zszycie brzegów rany. Nie do-
konuje tego felczer, który tak naprawdę nie miał prawa dokonywać
operacji. Tymczasem zatrzymany przez policję Światły nie przyznaje
się do świadomego i celowego zabójstwa. Utrzymuje, że był pijany i ni-
czego nie pamięta. Wójt, zapytany o opinię o obwinionym, przedstawia
go jako człowieka kłótliwego, awanturnika i pijaka. Sąd śledczy odsyła
Światłego do aresztu detencyjnego. Tu zatrzymany dokonuje próby
samobójczej, usiłuje odłamkiem szkła rozciąć sobie brzuch, ale zo-
staje odratowany. W kończącym się przewodzie sądowym następują
przemówienia prokuratora i obrońcy. Po ich wysłuchaniu sąd wydaje
wyrok. Światły za zadanie rany, która mogła przyczynić się do śmier-
ci Jagusia, zostaje skazany na oddanie do robót w aresztanckich ro-
tach poprawczych na trzy lata, z możliwością zamiany na uwięzienie
w domu roboczym. Wyznaczona kara dotyczy również próby samobój-
czej obwinionego. W stosunku do felczera sąd wykazuje, że przekro-
czył uprawnienia związane ze swoją profesją, czym naraził rannego na
niebezpieczeństwo utraty życia, w związku z tym skazuje go na cztery
miesiące osadzenia w wieży i dozór policyjny po odbyciu kary oraz
ogłoszenie wyroku w gazetach. Podstawą do wydania orzeczenia są-
dowego jest Kodeks Karny i Najwyższy Ukaz z 1864 roku.
ROZDZIAŁ IV
Zabić ojca
Bywa tak, że ojciec, posiadający majątek w formie jakiegoś interesu
czy gospodarstwa, a mający syna, chce przekazać mu dorobek życia.
12
Czasem młodemu dziedzicowi za bardzo śpieszy się do samodzielności.
Wynikają z tego nieporozumienia, kłótnie, nawet tragedie. Tomasz K.,
bogaty właściciel folwarku na Mazowszu czuje się jeszcze w pełni sił
i żelazną ręką kieruje posiadłością. Oprócz gospodarstwa rolnego z zie-
mią sięgającą do brzegów Wisły ma jeszcze młyn, puszczony w dzier-
żawę małżeństwu L. Dziewiętnastoletni syn gospodarza, Jan K., rwie
się do władzy nad majątkiem. Najmujący młyn Albertyna i Karol L.,
starsi od Jana o kilkanaście lat, ale z nim zaprzyjaźnieni, podżegają do
zbrodni. Trzykrotna próba otrucia ojca nie udaje się. Jan postanawia
wybrać bardziej radykalny sposób zabójstwa. Któregoś wieczoru zawia-
damia ojca, że na jego ziemi jest złodziej kradnący plony. Tomasz K.
bez zwłoki udaje się w kierunku pola. Idący za nim syn strzela do niego
z rewolweru. Czy to brak umiejętności posługiwania się bronią, czy
to drżąca ręka przy próbie ojcobójstwa, fakt, że kula nie sięga starego K.
Za to uderzenia kijem zadane przez syna i współdziałającego z nim
Karola L. pozbawiają go życia. Cynicznie zwierza się później Jan K.
swemu znajomemu, niejakiemu B., jak to trudno jest zabić kijem, że
dopiero wrzucenie ciała do wody z przywiązanym kamieniem upewnia
o osiągnięciu niecnego zamiaru. Wysłuchawszy opowieści Jana K., wło-
ścianin B. udaje się do wójta z donosem. Wszyscy zamieszani w sprawę
zostają aresztowani, Karol L. w czasie próby ucieczki.
Jan K. przyznaje się do zabójstwa ojca. Mówi, że to dzięki nauce
Karola L. ma umiejętność strzelania z rewolweru, a od obojga L. bie-
rze się pomysł otrucia Tomasza K. i od nich też jest trucizna. Ponadto
Albertyna L., schowana w zaroślach, widzi zajście i jest świadkiem
morderstwa. W czasie przewodu sądowego Jan K. odwołuje jednak
poprzednie zeznania oskarżające małżeństwo L. Sam Karol L. nie
przyznaje się do winy, twierdzi, że uderzenia kijem to obrona przed
napadającym na niego Tomaszem K.
Albertyna L. do żadnego z oskarżeń nie przyznaje się i tylko wobec
niej sąd odstępuje od wymierzenia kary. Wobec Jana K. sąd uznaje,
że z powodu pragnienia jak najszybszego zdobycia spadku po ojcu,
Tomaszu K., w sposób okrutny pozbawia go życia i w związku z tym
13
skazuje ojcobójcę na pozbawienie wszelkich praw stanu, 20 lat ciężkich
robót w kopalniach i osiedlenie w Syberii na zawsze. Podobną, choć
niższą karę sąd wyznacza Karolowi, skazując go na 16 lat ciężkich robót
w kopalniach i kary dodatkowe, jak Jana K.
W zamierzchłych czasach ojcobójstwo karane było śmiercią.
W XIII wieku książę sprawujący władzę sam osądzał taką zbrodnię.
Ciało ojcobójcy było szarpane kleszczami, a po torturach zaszywano
go w worek skórzany i topiono w rzece. Podobnie było za czasów Zyg-
munta Augusta. Za każdym razem nie mogło być mowy o sukcesji po
zamordowanym.
Jan K., ojcobójca, zachował życie, ale długoletnie, ciężkie więzienie
było karą dotkliwą; jeżeli nawet przeżył 20 lat katorgi, to i tak pozostał
na zawsze w obcej i nieprzychylnej ziemi. Nie miał też najmniejszej
szansy na odzyskanie majątku ojca. Prawo nakazywało przekładanie
wyroku carowi, ale ten w takich przypadkach nie kwapił się z udzie-
leniem łaski. Wbrew pozorom już bardziej na darowanie win mogli
liczyć „polityczni”; zdarzało się, że mieli szansę wrócić do ojczyzny,
a nawet odzyskać dobra. Zesłanie „na zawsze” w gubernie syberyjskie
stanowiło eliminację najbardziej okrutnych zbrodniarzy.
ROZDZIAŁ V
Mąż, żona, kochanek
Wydawać się może, że historia tu opisana jest klasyczna. Trzy osoby
dramatu, który się rozgrywa, zachowują się jednak nie całkiem tak,
jak w takich sytuacjach bywa.
Kutno, miasto w guberni warszawskiej, zatrudnia kwatermistrza,
którym jest Ludwik S. Ma odpowiednią pozycję i dochody, postanawia
się ożenić. Jego wybranką jest córka właścicielki domu w Kłodawie.
Pierwsze dwa lata związku mijają spokojnie, chociaż nie wiadomo, czy
szczęśliwie, bo młoda żona pewnie nie kocha swego męża, skoro zbyt
14
wyraźnie okazuje swą przychylność niejakiemu O., o którym nie wiemy
nic oprócz tego, że potrafi wkraść się do małżeńskiej sypialni. Zanim
to następuje, Ludwik S. nie zwraca uwagi na zabiegi O. lub lekceważy
je, mając zaufanie do żony, którą kocha i szanuje. Podejrzliwość jego
z czasem wzrasta, ale powstrzymuje się przed bardziej radykalnymi
krokami. Za to jego żona nie wzbrania się przed podłym, bo niema-
jącym uzasadnienia donosem na męża. Zawiadamia władze, że Lu-
dwik S., pełniąc odpowiedzialną funkcję, bezprawnie zabiera dla siebie
pieniądze z kasy miejskiej i skarbowej. Przeprowadzona kontrola nie
potwierdza słuszności denuncjacji. Wówczas żona donosi po raz drugi,
informując zwierzchników męża o jego zaniedbaniach i różnych wy-
kroczeniach w pracy. Tym razem zarzuty wobec Ludwika S. potwier-
dzają się, w wyniku czego traci pracę. Tu widoczne jest irracjonalne
postępowanie żony, która, będąc na utrzymaniu męża, pozbawia siebie
i jego środków do życia. Jeszcze jakiś czas utrzymują się z wyprzedaży
różnych sprzętów, a gdy to się kończy, żona, jak to zwykle bywa, znaj-
duje schronienie u swojej matki. Nie ma tam miejsca dla zubożałego
małżonka, ale mimo niechęci ze strony teściowej przybywa do żony.
Traktowany jest źle, ale z cierpliwością znosi upokorzenia i liczy na
odmianę losu. Pewnego wieczoru Ludwik S. wchodzi niespodziewanie
do sypialni żony. To, co widzi, wywołuje u niego gwałtowną i tragiczną
w skutkach reakcję. W łóżku obok żony leży jej kochanek O. Jakimś
przypadkiem obok na stoliku znajduje się nabity rewolwer. Ludwik S.
chwyta go, wymierza jednak nie w żonę i kochanka, ale w swoją głowę
i naciska spust. Ręka drży, kula chybi. Wtedy dopiero pada strzał w kie-
runku żony, którą kula lekko rani. Kochanek ucieka. Postępowanie
Ludwika S. jest dość dziwne. Raczej należy się spodziewać, że wpierw
strzeli do wiarołomnej żony lub jej kochanka, a może do obydwojga,
a dopiero do siebie. Nie poprzestaje na nieudanej próbie samobójczej,
znalezionym w pokoju nożem usiłuje poderżnąć sobie gardło. Nie po-
zwalają na to ludzie, którzy zbiegli się na huk wystrzałów.
Podczas procesu podsądnemu Ludwikowi S. zostaje udowodnio-
ne usiłowanie zabójstwa żony i próba samobójcza. Warszawski sąd
15
kryminalny postanawia skazać go na pozbawienie wszelkich praw sta-
nu, na zesłanie do robót ciężkich w twierdzach na 12 lat, a po upływie
tego czasu na osiedlenie w odległych guberniach Syberii na zawsze.
Wyrok ten, zgodny co prawda z artykułami Kodeksu Kar Głównych
i Poprawczych, wydaje się obrońcy skazanego nadto surowy. Przypomi-
na, w jakiej desperacji jest oskarżony, który był świadkiem zdrady żony,
niedbającej nawet o ukrycie swej wiarołomności. Mówi, że trudno nie
odczuwać współczucia i zrozumienia dla niego. W sądzie apelacyjnym
adwokat przedstawia obraz życia Ludwika S. z kilku poprzednich lat.
Wspomina o miłości i szacunku wobec żony, o cierpliwości, z jaką
znosi upokorzenia. Nie odwzajemnia uczuć żona, która jawnie zdra-
dza męża, nawet po jego aresztowaniu pokazuje się wszędzie ze swym
kochankiem. Zdradzony i poniżony, w stanie największego uniesienia
chce pozbawić życia samego siebie. Gdy to się nie udaje, ogłuszony
i pozbawiony możliwości kierowania się rozsądkiem, strzela do żony,
nie wyrządzając jej większej krzywdy. Następuje kolejna próba samo-
bójcza, udaremniona przez przybyłych ludzi. Po wysłuchaniu prze-
mowy obrońcy i prokuratora popierającego wyrok sądu kryminalnego
sąd apelacyjny zmienia poprzedni wyrok. Ludwik S. skazany zostaje
na dwa lata i sześć miesięcy osadzenia w wieży, a po odbyciu kary ma
być uwolniony od wszelkiej odpowiedzialności. Pobyt w areszcie ma
być zaliczony na poczet kary.
Kara spotkała zdeterminowanego męża, a gdzie kara dla niewier-
nej małżonki? W zasadzie kodeksy różnych państw przewidziały kary
za cudzołóstwo, nie tylko dla małżonka dopuszczającego się zdrady,
ale i dla osoby współwinnej. Podstawą jednak było złożenie skargi
przez osobę pokrzywdzoną. Lepiej byłoby dla Ludwika S. gdyby w porę
złożył skargę w sądzie. Obwiązujący Kodeks Kar Głównych i Popraw-
czych nazywał zdradzoną stronę związku małżeńskiego „obrażonym
współmałżonkiem” i na odpowiedni wniosek mógł ukarać sprawcę
cudzołóstwa osadzeniem w klasztorze lub nawet w wieży na czas od
sześciu do dwunastu miesięcy. Co ciekawe, Kodeks przewidział rów-
nież, że zdrada małżeńska może wyjść na jaw w trakcie postępowania
16
w innej sprawie. Wówczas, gdy skarga nie została wniesiona do sądu
cywilnego, to ten z urzędu przekazywał postępowanie sądowi duchow-
nemu. W ten sposób bez udziału Ludwika S. jego wiarołomna żona
zmuszona została do odbycia pokuty kościelnej.
ROZDZIAŁ VI
Oficerska buta
W Królestwie Polskim obowiązkiem właścicieli dworów jest zakwa-
terowanie oficerów rosyjskich. Tak jest też w Modliszewicach koło
Końskich, w dobrach należących do hrabiego Tarnowskiego. Folwar-
kiem opiekuje się zarządca J. Otrzymuje on wiadomość o rychłym
przyjeździe oficera Ł. z guberni chersońskiej. Czy to wiadomość przy-
chodzi za późno, czy to zaniedbanie służby, fakt, że kwatera zdaniem
gościa nie jest należycie przygotowana. Żąda dodatkowego, trzeciego
pokoju, obcesowo zwracając się do rządcy, w końcu grozi, że zajmie
jego mieszkanie. Dochodzi między nimi do kłótni, podczas której wy-
grażają sobie wzajemnie. Rządca czuje, że przeciwnik ma przewagę,
udaje się więc do wójta, licząc na jego interwencję. Niestety nie zastaje
wiejskiego przedstawiciela władzy. Nie pozostaje mu nic innego, jak
wrócić do folwarku. Tu spotyka go kolejna zniewaga i brutalne naru-
szenie godności. Żołnierze, wykonując polecenie oficera, przewracają
rządcę na ziemię i chłoszczą kilka razy wierzbową wiciną. Urażony J.,
wyrwawszy się żołnierzom, podbiega do Ł. i wymierza mu policzek.
W odwecie rządca zostaje pobity, w czym udział bierze czynnie także
oficer Ł. Obdukcja lekarska stwierdza obecność siniaków i ran na ciele
rządcy, więc sprawa trafia do sądu. Ciekawostką jest to, że dla lepsze-
go zrozumienia zeznań pytania sąd zadaje po rosyjsku, a świadkowie
odpowiadają po polsku. Fakt, że zatrudnienie tłumacza, na przykład
strażnika ziemskiego, może sprawę dodatkowo zagmatwać. Świadczą
przeciw rządcy żołnierze w liczbie siedmiu, a także oficer, natomiast po
17
stronie rządcy jest pisarz, sołtys i opinia lekarza. Prokurator i oskarży-
ciel prywatny wykazują, że Ł. przez swoje działanie wyraźnie naduży-
wa władzy, doprowadzając do upokorzenia rządcy na oczach służby,
narusza jego godność osobistą, a zadając rany, pozbawia na jakiś czas
możliwości wykonywania obowiązków. Sąd skazuje oficera Ł. na trzy
miesiące aresztu. Zebrani w sali sądowej ludzie podziwiają odważną
postawę rządcy, który nie poddaje się komuś, kto rządzi się jak u siebie,
nie będąc nawet zaproszonym.
ROZDZIAŁ VII
Czy Cyganie porywają dzieci?
Motyw porywania dzieci przez Cyganów pojawia się czasem w opo-
wieściach gawędziarzy. Wiadomo, że w każdej legendzie jest nieco
prawdy. Historia o zaginionej dziewczynce jest prawdziwa od początku
do końca, jej zakończenie też nie jest jak z bajki. Od trzynastu już lat
rodzice, właściciele dworu w okolicach Płocka żyją nadzieją, że ich
zaginiona dwuletnia wówczas córeczka się odnajdzie. Poszukiwania
ponawiane przez lata nie przynoszą rezultatu. Nie pomagają rozpyty-
wania i wyznaczona nagroda. Po dziecku nie ma śladu. Czy mogą ją
dziś rozpoznać? To już piętnastoletnia panna.
Któregoś dnia w dobrach pojawiają się Cyganie. Po ich odejściu
mieszkańcy stwierdzają w chatach brak wielu przedmiotów. Podejrze-
nie pada na niedawnych nieproszonych gości. Kilkunastu wieśniaków
wyrusza w pogoń. Znajdują ukrytą w zaroślach cygańską dziewczynę,
którą zabierają i stawiają przed obliczem wójta. Znajdują u niej część
skradzionych rzeczy, jej wina jest oczywista. Wypytujący ją urzędnik
przypatruje się dziewczynie i ze zdziwieniem stwierdza, że jej cera jest
jasna i delikatna, oczy niebieskie, a włosy blond. Czy tak wygląda Cy-
ganka? Wieczór przynosi wiadomość, która stawia na nogi mieszkań-
ców dworu. Stara Cyganka prosi o rozmowę, w czasie której zwierza się,
18
Cyganie, z obrazu A. Kozakiewicza
Tygodnik Illustrowany - 1888, Nr 262-287. Tom XI
Nr 279, str. 281 (277/408)
Łódzka Biblioteka Cyfrowa
że kilkanaście lat temu przejeżdżający przez wieś cygański tabor porwał
małą dziewczynkę, właśnie tę, która teraz jest zamknięta w więzieniu.
Na dowód pokazuje i oddaje mały, złoty krzyżyk należący do dziecka.
Przepełnieni radością rodzice śpieszą do więzienia gminnego, aby sta-
rać się o uwolnienie cudem odnalezionej córki. Chcą jak najszybciej
być z nią, wynagrodzić sobie i jej lata tęsknoty i cierpienia. Czy myślą
o tym, czy ona ich pamięta, czy wie, kim są, czy będzie chciała pójść
z nimi? Może czeka ich wielkie rozczarowanie. Przecież jej opiekunką
jest do tej pory stara Cyganka, która, odkrywając prawdę, poświęciła
swoje przywiązanie do niej, nie chcąc widzieć dziewczyny w więzieniu.
Te rozważania i tak na nic, młoda aresztantka ucieka z zamknięcia.
Strażnik bezradnie rozkłada ręce, nie wiadomo, gdzie szukać zbiega.
Jak wielka jest rozpacz rodziców! Rana w sercu dopiero nieco zagojona
krwawi jeszcze bardziej. Trwają poszukiwania, jak przed laty i jak daw-
niej są bezowocne. Tym razem rodzice tracą nadzieję bezpowrotnie.
Cyganie, włócząc się taborami po okolicznych wioskach, dopusz-
czają się kradzieży, dlatego władze gminne bacznie obserwują ich po-
czynania. W miejscowości Leśniewice w powiecie gostyńskim strażnik
ziemski spostrzega bandę cygańską zmierzającą do pobliskiej karczmy.
Udaje się za nimi i wśród rozbieganej dziatwy zauważa dziecko różnią-
ce się wyglądem od pozostałych. Cyganie próbują ukryć dziewczynkę
przed wzrokiem strażnika. Ten jednak sprawdza paszporty domnie-
manych opiekunów dziecka i nie znajduje o nim żadnej adnotacji.
Dziecko, dzikie i wystraszone, jest w opłakanym stanie: ma rany na
całym ciele. Mało rozumie w narzeczu cygańskim, natomiast mówi po
polsku i po niemiecku. Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że dziew-
czynka jest ofiarą porwania. Naczelnik powiatu postanawia otoczyć ją
opieką, a podających się za opiekunów – aresztować. Podczas dalszej
obserwacji dziecka udaje się ustalić, że nie pochodzi z rodu cygań-
skiego, o czym świadczy nie tylko jasna cera i takie włosy. Cyganie nie
potrafią udzielić odpowiedzi na pytania władz gminnych oraz składają
sprzeczne zeznania. Sama dziewczynka nie pamięta, skąd ją porwano,
natomiast wskazuje sprawcę, jednego z bandy cygańskiej. To wszystko
20
nie stanowi jednak wystarczającego dowodu do oskarżenia o upro-
wadzenie, podejrzani o to zostają zwolnieni. Dziewczynkę władze
przekazują na wychowanie do zakładu dla sierot im. św. Kazimierza
w Warszawie.
Niejednokrotnie zastanawiano się, w jakim celu porywane są dzieci
przez bandy cygańskie. Okazuje się, że jednym z powodów jest wyko-
rzystywanie do uczestniczenia w pokazach cyrkowych.
ROZDZIAŁ VIII
Czarownik z końca XIX wieku
Kiedy nie ma już procesów czarownic, nie oznacza to, że lud przestał
wierzyć w wiedźmy, gusła i czary. W 1874 roku w powiecie myśle-
nickim dwaj bracia Antoni i Tomasz D. dopuścili się aktu przemo-
cy na takim jak oni włościaninie, Antonim K. Człowiek ten, już
sześćdziesięcioletni, nie wadził nikomu. Bracia jednak wyrządzili
mu krzywdę, przywiązując łańcuchami i powrozami do drzewa tak,
że tylko czubkami palców u nóg dotykał ziemi. Trzymali go wiszącego
przez dłuższy czas, narażając na cierpienia. Aresztowani przyznali
się do zarzucanego czynu, ale tłumaczyli, że chcieli Antoniego K.
nastraszyć, żeby omijał ich chatę z daleka. Wszyscy bowiem wiedzą,
że jest on znanym we wsi czarownikiem i że wystarczy, aby pojawił
się w pobliżu domostwa i obory, aby krowy przestały dawać mleko,
bydło chorowało albo i inne nieszczęście się przytrafiło. Prosili i gro-
zili Antoniemu, nawet wręczali drobne datki, ale gdy kupili krowę,
a ta nie dawała mleka, wpadli w złość. Dlatego też przywiązali go do
drzewa. Jednak gdy ludzie nadbiegli ratować Antoniego, nie prze-
szkadzali w procederze. Antoni K. skarżył się przed sądem na postę-
powanie braci, którzy bez powodu pozbawili go wolności. Sąd skazał
każdego z braci D. na kilka miesięcy więzienia. Skazani, przyjmując
wyrok, narzekali na to, że czeka ich więzienie z powodu czarownika.
21
Trzeba jeszcze dodać, że sąd wyznaczył stosunkowo niewielką karę
podsądnym z powodu ich ciemnoty.
Zastosowanie rozdziału V Kodeksu Kar Głównych i Poprawczych,
który dotyczył okoliczności zmniejszających winę i karę, podyktowane
było wyjątkowym ograniczeniem umysłowym skazanych. Doskonale
obrazował to wykorzystany przez sąd par. 141 nr 4, którego treść wy-
starczyła za uzasadnienie wyroku:
„Popełnienie przestępstwa przez lekkomyślność, niedołężność
umysłu, nierozgarnienie i grubą ciemnotę, z której korzystali inni dla
uwiedzenia do przestępstwa”.
ROZDZIAŁ IX
Prosimy nie naśladować
Gdzie są naiwni, tam pojawią się oszuści. Ta prawda stara jak świat
znajduje potwierdzenie w pewnej wiedeńskiej kawiarni. Właśnie
wchodzi do niej człowiek z chustką przy szczęce, z miną wskazującą na
duże cierpienie. Skarży się na ogromny ból zębów. Tak bardzo narzeka,
że współczujący mu ludzie gromadzą się wokół niego, a że najwięcej
wszędzie jest domorosłych lekarzy, udzielają rad. Jeden wszakże czło-
wiek chce udzielić konkretnej pomocy. Prosi tylko o chwilę zwłoki,
aby mógł przynieść potrzebne rekwizyty. W niedługim czasie wra-
ca, niosąc paczkę, a w niej podłużne drewienka z czarną kropką na
końcach. Każe cierpiącemu przyłożyć jedno z nich do bolącego zęba.
Ból nie ustępuje, z zachowania delikwenta wynika, że się wzmaga. Na-
stępna próba to już wielki sukces „lekarza”. Ból mija całkowicie, wszy-
scy są zachwyceni niezwykłym wynalazkiem. Cudownie wyleczony
prosi o możliwość kupna tego lekarstwa na dolegliwość, która każdego
może spotkać. Właściciel z początku niechętnie, wspominając o znacz-
nych kosztach, w końcu daje namówić się na sprzedaż w cenie jedne-
go złotego reńskiego za sztukę. Co będzie dalej, łatwo przewidzieć.
22
Zebrani jeden przez drugiego wyciągają ręce z pieniędzmi, ten woła
o pięć sztuk, inny o dziesięć. W krótkim czasie osiemdziesiąt złotych
reńskich trafia do hochsztaplera. Może on tak długo być spokojny, jak
długo któregoś z jego klientów nie zaboli ząb. Przedstawiona scenka
tak opętała umysły widzów, że poddają się sugestii i wzbogacają dwóch
oszustów o całkiem sporą sumę.
Trudno przypuszczać, czy oszuści wykorzystujący ludzką łatwo-
wierność trafią kiedykolwiek w ręce sprawiedliwości. Można domnie-
mywać, że stosują ten niecny proceder w sposób ciągły, przenosząc
się z miejsca na miejsce. A gdyby tak przewidzieć, co groziłoby im
w przypadku postawienia przed sądem? Ze względu na miejsce prze-
stępstwa podlegają prawodawstwu austriackiemu. Ustawa karna wy-
raźnie określa, co jest oszustwem: podstępne wprowadzenie w błąd
i wykorzystanie czyjejś nieświadomości. Pozostaje ustalenie wagi
przestępstwa: zbrodnia czy wykroczenie. W omawianym przypadku
mamy do czynienia ze zbrodnią, jeżeli wyrządzona szkoda przekroczy
odpowiednio wysoką kwotę. Ustalenie nieuczciwego zarobku oszustów
jest utrudnione. Wszystko wyjaśnia jednak par. 203 ustawy karnej,
mówiący o karze ciężkiego więzienia od pięciu do dziesięciu lat, jeżeli
sprawca przysporzył sobie oszustwem kwotę wyższą niż 20 zł lub gdy
działał ze szczególną śmiałością czy podstępem, a także jeżeli wpro-
wadził oszustwa u siebie w zwyczaj.
ROZDZIAŁ X
Lekarstwo ze żmii
Wymyślne i udziwnione sposoby pozbawiania życia są charakterystycz-
ne dla obyczajów w XIX wieku. Pomysłów nie brakuje. Pięćdziesięcio-
letnia Marianna Z., przeżywszy szesnaście lat z mężem, nagle zauważa,
że serce jej bije szybciej na widok ojczyma męża, co jest oznaką za-
kochania. Znudzona mężem postanawia się go pozbyć. Usłyszawszy
23
o trujących właściwościach żmii, wybiera się do lasu na jej poszukiwa-
nie. Ryzykując życiem, łapie stworzenie, gotuje w kapuście i podaje mę-
żowi. Trudno wnioskować, czy potrawa mu smakuje, ale bardzo chwali
żonę za przygotowane danie, bo nagle ustępują nękające go dolegliwości
żołądkowe. Los jest złośliwy wobec planów Marianny, bo zioła, które mu
przyrządza, zamiast szkodzić – pomagają. Próbuje na mężu następnych,
po kryjomu szykowanych mikstur – wszystko na darmo. Wygląda na to,
że podaje lek, a nie truciznę. Jeden raz tylko mąż po wypiciu napoju z ta-
jemniczym zielskiem zachowuje się jak szaleniec, ale i to mija. Pewnego
razu prosi żonę o masaż specjalnym mazidłem składającym się z mydła
i wódki. Podczas tego zabiegu kobieta wali z całych sił w mężowską
pierś. Czy to wskutek tego, czy opóźnionego działania ziół, mąż choruje
kilka tygodni, po czym umiera. Mija trochę czasu, zanim śmierć jego
wyda się podejrzana. Do strażnika ziemskiego docierają wieści o bliskim
związku Marianny z ojczymem zmarłego. Indagowana przed sądem
przyznaje się, że próbowała otruć męża. Jednak decyzja o ekshumacji
nie zapada. Bez znajomości nazwy ziół nie można stwierdzić otrucia.
Jednoznaczna przyczyna zgonu męża Marianny Z. nie jest określona.
Jednakże faktem jest usiłowanie zabójstwa i za to sąd, powołując się na
pruskie prawo kryminalne, skazuje obwinioną na sześć lat więzienia.
Złożony przez skazaną rekurs zostaje przez sąd kasacyjny oddalony.
Bezpośrednim dowodem przeciwko Mariannie Z. jest jej przyzna-
nie się do winy. Zrozumiałe jest, że działa potajemnie, szykując trujące
zioła. Prawda wychodzi na jaw, gdy strażnik ziemski łączy ze sobą to,
że jeszcze za życia męża Marianna nie kryje się ze swym afektem do oj-
czyma męża, oraz to, że jej mąż umiera w tajemniczych okolicznościach.
Niewiele brakuje do zasądzenia wobec sprawczyni usiłowania za-
bójstwa kary miecza, a nawet na „zawleczenie na plac egzekucji i stra-
cenie kołem od dołu do góry”. Ponieważ nie udaje się ustalić w sposób
pewny przyczyny zgonu męża Marianny, odpowiada ona jedynie za
usiłowanie zabójstwa na podstawie art. 838 powszechnego prawa pru-
skiego, który mówi o zamiarze zabicia i o działaniach w tym kierunku,
lecz bez wyrządzenia szkody.
24
SPIS TREŚCI
ROZDZIAŁ I .................................................................................................................................. 3
Młodociany okrutnik
ROZDZIAŁ II ................................................................................................................................. 7
Samosąd
ROZDZIAŁ III .............................................................................................................................. 9
Baran
ROZDZIAŁ IV ........................................................................................................................... 12
Zabić ojca
ROZDZIAŁ V ............................................................................................................................. 14
Mąż, żona, kochanek
ROZDZIAŁ VI ........................................................................................................................... 17
Oficerska buta
ROZDZIAŁ VII ........................................................................................................................ 18
Czy Cyganie porywają dzieci?
ROZDZIAŁ VIII ...................................................................................................................... 21
Czarownik z końca XIX wieku
ROZDZIAŁ IX ........................................................................................................................... 22
Prosimy nie naśladować
ROZDZIAŁ X ............................................................................................................................. 23
Lekarstwo ze żmii
ROZDZIAŁ XI ........................................................................................................................... 25
Książę Gokczajski czy Jan Babajew?
Opowieść o losach fałszywego księcia.
219
ROZDZIAŁ XII ........................................................................................................................ 31
Świętokradztwo
ROZDZIAŁ XIII ...................................................................................................................... 33
Nieszczęsna dola
ROZDZIAŁ XIV ...................................................................................................................... 34
Miałkie szkło
ROZDZIAŁ XV ......................................................................................................................... 36
Młynarka
ROZDZIAŁ XVI ...................................................................................................................... 39
Miała matka syna… czy córkę?
ROZDZIAŁ XVII .................................................................................................................... 41
Napad na ulicy Leszno
ROZDZIAŁ XVIII .................................................................................................................. 43
Uwiodła dziecko?
ROZDZIAŁ XIX ...................................................................................................................... 46
Rozprawa między panem a włościankami
ROZDZIAŁ XX ......................................................................................................................... 51
Niewinne dziewczę
ROZDZIAŁ XXI ...................................................................................................................... 53
Uwięzienie szklarza
ROZDZIAŁ XXII .................................................................................................................... 54
Teatroman
ROZDZIAŁ XXIII ................................................................................................................. 57
Waleczna dziewczyna
220
ROZDZIAŁ XXIV .................................................................................................................. 58
„Adwokat” z ulicy Chmielnej
ROZDZIAŁ XXV .................................................................................................................... 63
Włościański upór
ROZDZIAŁ XXVI .................................................................................................................. 66
Kieleckie w ogniu
ROZDZIAŁ XXVII ............................................................................................................... 71
Mały topielec
ROZDZIAŁ XXVIII ............................................................................................................. 72
Oszustwo w kolei żelaznej
ROZDZIAŁ XXIX .................................................................................................................. 76
Przemytnicy
ROZDZIAŁ XXX .................................................................................................................... 79
1 maja
ROZDZIAŁ XXXI .................................................................................................................. 80
Samookaleczenie
ROZDZIAŁ XXXII ............................................................................................................... 81
Zhańbienie czy nadużycie płciowe?
ROZDZIAŁ XXXIII ............................................................................................................. 83
Polityczny denuncjator
ROZDZIAŁ XXXIV ............................................................................................................. 85
Proces posła
ROZDZIAŁ XXXV ................................................................................................................ 86
Zdrada państwa czy niefrasobliwość
221
ROZDZIAŁ XXXVI ............................................................................................................. 87
Zabójstwo hrabiego
ROZDZIAŁ XXXVII ........................................................................................................... 90
Przygoda Stanisława Staszica
ROZDZIAŁ XXXVIII ........................................................................................................ 93
Zabawa z fuzją
ROZDZIAŁ XXXIX ............................................................................................................. 94
Fatalna „pięcioreńskówka”
ROZDZIAŁ XL .......................................................................................................................... 95
Szlachta przeciw włościanom
ROZDZIAŁ XLI ....................................................................................................................... 98
Oszustwa notariusza
ROZDZIAŁ XLII ..................................................................................................................... 99
Zbrodnia w Sahrynie
ROZDZIAŁ XLIII ............................................................................................................... 101
Proces polityczny Mikołaja Raszewskiego
ROZDZIAŁ XLIV ................................................................................................................ 102
Plebanie i szynki w niebezpieczeństwie
ROZDZIAŁ XLV ................................................................................................................... 104
Jubiler Arszagi
ROZDZIAŁ XLVI ................................................................................................................ 107
Uciekł od kary miecza
ROZDZIAŁ XLVII .............................................................................................................. 109
Pręgierz
222
ROZDZIAŁ XLVIII ........................................................................................................... 110
Rękami dziecka
ROZDZIAŁ XLIX ................................................................................................................ 111
Szpieg w seminarium
ROZDZIAŁ L ........................................................................................................................... 115
Mali bandyci
ROZDZIAŁ LI ......................................................................................................................... 116
Trucicielka
ROZDZIAŁ LII ...................................................................................................................... 119
Król propinacji przed sądem
ROZDZIAŁ LIII .................................................................................................................... 121
Skatowany więzień
ROZDZIAŁ LIV .................................................................................................................... 123
Matka?
ROZDZIAŁ LV ....................................................................................................................... 124
Nieostrożność
ROZDZIAŁ LVI ..................................................................................................................... 125
Żelazne alibi
ROZDZIAŁ LVII .................................................................................................................. 127
Wierny pies
ROZDZIAŁ LVIII ................................................................................................................ 128
Dziewiętnastowieczni zbójcy
ROZDZIAŁ LIX .................................................................................................................... 135
Usiłowanie zabójstwa
223
ROZDZIAŁ LX ....................................................................................................................... 136
Jan Matejko
ROZDZIAŁ LXI .................................................................................................................... 142
Morderstwo stróża Kasy Oszczędności
ROZDZIAŁ LXII .................................................................................................................. 147
Kara śmierci
ROZDZIAŁ LXIII ............................................................................................................... 149
Śmierć generała, czyli nieudolność sądu
ROZDZIAŁ LXIV ................................................................................................................ 158
Relacja świadka sądowego
ROZDZIAŁ LXV .................................................................................................................. 160
Włościanin ze wsi Bezwoli
ROZDZIAŁ LXVI ................................................................................................................ 163
Tragedia panny Cecylii G.
ROZDZIAŁ LXVII ............................................................................................................. 164
Bluźnierstwo, obelgi, obraza…
ROZDZIAŁ LXVIII ........................................................................................................... 166
Śmiertelne pobicie
ROZDZIAŁ LXIX ................................................................................................................ 170
Do haremu
ROZDZIAŁ LXX .................................................................................................................. 171
Śmierć hrabiego
ROZDZIAŁ LXXI ................................................................................................................ 174
Zły ojciec – książę Urusow
224
ROZDZIAŁ LXXII ............................................................................................................. 180
La Ferme walczy z oszustami
ROZDZIAŁ LXXIII ........................................................................................................... 183
Morderstwo w pociągu
ROZDZIAŁ LXXIV ........................................................................................................... 184
Litościwa sprawiedliwość
ROZDZIAŁ LXXV .............................................................................................................. 186
Proces defraudanta Filomena Zalewskiego
ROZDZIAŁ LXXVI ........................................................................................................... 192
Wiarołomna narzeczona
ROZDZIAŁ LXXVII ......................................................................................................... 194
Komunikaty, obwieszczenia, edykty
ROZDZIAŁ LXXVIII ...................................................................................................... 208
Obłąkany adwokat
ROZDZIAŁ LXXIX ........................................................................................................... 211
Zabójstwo ucznia
ROZDZIAŁ LXXX .............................................................................................................. 211
Zagraniczni księża
ROZDZIAŁ LXXXI ........................................................................................................... 212
Ojcowie reformaci w Wejherowie
ROZDZIAŁ LXXXII ......................................................................................................... 214
Paweł Chrzanowski i jego syn
225
Dziękujemy za skorzystanie z oferty
naszego wydawnictwa i życzymy
miło spędzonych chwil przy kolejnych
naszych publikacjach.
Wydawnictwo Psychoskok
Pobierz darmowy fragment (pdf)