Darmowy fragment publikacji:
Jolanta Nasiłowska
„Ja, oni i Dżej”
Copyright © by Jolanta Nasiłowska, 2015
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, sp. z o.o. 2015
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji
nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana
w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Jacek Antoniewski
Korekta: Paulina Jóźwiak
Projekt okładki: Agata Miłowska – dziękujemy w imieniu Autorki
ISBN: 978‑83‑7900‑303‑7
Wydawnictwo Psychoskok, sp. z o.o.
ul. Chopina 9, pok. 23, 62‑510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 665 955 131
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
e‑mail: wydawnictwo@psychoskok.pl
Spis treści
Podziękowania 6
Wstęp 7
Bajka, nie bajka… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
Wspomnienie o żabie i księciu
9
Rozwiane marzenia 14
Powrót do szarości
17
Wracam do gry 21
Dzień za dniem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Moja codzienność 27
Akcja Galeria 30
Smutne poranki 35
Moja Dżej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42
Diabolo 42
Grzechy i kara
49
Wyliczanka 51
Znów kara? 55
Zagubiona w miejskiej puszczy . . . . . . . . . . . . . 58
Praca, dom… 58
Miasto nocą
63
68
Samotność w parze
Coś zmienić
71
3
Codzienność i Shark 74
77
Nieżywi też się bawią
Dobijcie mnie… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81
Wakacyjnie 81
Desperacja, depresja, deszcz
85
Święty Mikołaj nie istnieje 87
Moja Dżej 89
Nóż w sercu
94
Ból kochania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97
Ona 97
Namierzyć wroga 100
Być czy nie być 104
107
Słodka rekompensata
Jak feniks . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 109
Co dalej 109
Co jest w mojej głowie 112
Małe zmiany 115
Edi 120
Po prostu – szczęśliwa . . . . . . . . . . . . . . . . . 125
Norman 125
Trudno jest żyć 129
Znów Norman 131
Praca i Norman 137
Zabłysnąć
142
Trochę ruchu nie zaszkodzi 146
4
Po drugiej stronie lustra 154
Dżej na krańcu świata . . . . . . . . . . . . . . . . . 158
Moje miejsce 158
Nirwana 162
Wszelkie podobieństwa do osób czy sytuacji mogą
wystąpić, są jednak nieprawdziwe.
Podziękowania
Chcę złożyć ogromne podziękowania dla każdego, kto wziął
udział w akcji na stronie www wspieram to
Dzięki Waszej cegiełce, mogłam zrealizować swoje marze-
nie i wydać tę książkę
Szczególnie chciałabym podziękować osobom, którym obie-
całam miejsce na pierwszej stronie:
Ani Milowskiej, Mirkowi Ciołkowi, Markowi Furmanowi,
Magdalenie Juszczak-Włodarczyk, Rafałowi Adamczakowi,
Tomkowi Knap, Anatolowi Kałasznikow, Agacie Chłopeckiej,
Ewie i Waldkowi Jędrzejczykom, Magdzie Dudziak, Jackowi Ka-
rasiowi, księgarni internetowej Polmedia de, Gosi Tokarskiej (za-
służyła na miano najaktywniejszej fanki), mojemu redaktorowi
strony Patrykowi Piłatowi, który czuwał nad postami i reklamą
książki, wspaniałej kobiecie, która chciała pozostać anonimo-
wym sponsorem oraz mojej szalonej cioci Irenie Furman i mo-
jej mamie – Marii Jaśkiewicz, która trzymała kciuki
Pozostałym Sponsorom, którzy ofiarowali mi swoje zaufanie
w mniejszym czy większym stopniu, oraz osobom, które wspie-
rały mnie nie tylko finansowo, również dziękuję z całego serca
Mam nadzieję, że książka spodoba się Wam i spędzicie miłe
chwile z moimi bohaterami
Jolanta Nasiłowska
6
Wstęp
Deszcz dudni o szybę… Otworzyłam oczy Boże… znów
kolejny beznadziejny dzień – pomyślałam… A może
nie taki beznadziejny?
Wczoraj się działo, oj działo – uśmiech zagościł na mojej
smutnej twarzy i rozświetlił zasłużone zmarszczki wkoło oczu,
ale zaraz pomyślałam o niej Nie wiedziałam, co mam o tym
wszystkim myśleć… Po tym, jak zobaczyłam ich razem, miałam
mętlik w głowie… Mają romans czy nie? Ale czy to jednak tak
naprawdę ma znaczenie, jak to się nazywa, czy ma znaczenie,
czy sypiają ze sobą czy tylko przytulają?……
Ech! – wydałam z siebie cichy, wewnętrzny krzyk rozpaczy…
I tak już nigdy nie będę znała jego myśli i nie będzie dla mnie
tak czuły, jak dla niej Chyba, że stanie się cud A wątpię, żeby
Bóg zajął się moim beznadziejnym życiem erotycznym Ma więk-
sze problemy na głowie…
Niedziela Jestem sama, ON gdzieś… Wróci późno, ale jakoś
nie brakuje mi jego obecności A jednak… Jak bardzo brakuje
Ale chyba tylko wspomnień o Nim… jaki był kiedyś, brakuje
mi tego, jaki był KIEDYŚ Ludzie się zmieniają, a ja nie mogę się
z tym pogodzić
Najbardziej boli mnie to, że jest taki teraz dla NIEJ, wysokiej
brunetki o innych niż ja kształtach Kiedyś je kochał, teraz nie-
nawidzi…
Kiedy GO poznałam, wydał mi się ideałem Wszystko zapo-
wiadało się, jak cudowna bajka… Ale nie wszystkie bajki do-
brze się kończą…
7
Teraz zostało mi tylko pakowanie wspomnień w mały smut-
ny neseser z napisem YESTERDEY…
Bajka, nie bajka…
Wspomnienie o żabie i księciu
Shark Rock Wysoki szatyn o niebieskich czarcich oczach
Poznałam go na imprezie u mojej koleżanki Nie wpadł mi
w oko od razu, ale kiedy znów nasze drogi skrzyżowały się,
coś w moim sercu drgnęło Kiedy szedł ulicą z rozwianą fryzu-
rą i rzucał od niechcenia spojrzeniem, wydawał się taki pewny
siebie Szarmancki, elegancki, ubrany trochę niemodnie Miało
to jakiś nieopisany urok
Spodobał mi się strasznie, ale wiedziałam, że moje szan-
se na jakąkolwiek bliższą znajomość z nim, są małe Ja, szara
mysz, wśród miejskich, modnie ubranych kotek, nie byłam ani
widoczna, ani interesująca Kotki kręciły się wkoło niego wpa-
trzone w mój obiekt pożądania, jak w obrazek i mruczały, kusiły
i zachęcały do bliższego poznania
Ja jednak postanowiłam działać Nie widać mnie, to muszę
coś zrobić, żeby mnie zauważył Tylko co…?
Rozwiązanie samo pojawiło się w niedługim czasie Moja
przyjaciółka wychodziła za mąż Dostałam zaproszenie dla mnie
i partnera Zadowolona, że mam pretekst, postanowiłam go za-
prosić Przypadkowe spotkanie się z nim zajęło mi trochę czasu
Nie wiedziałam przecież, gdzie mieszka, a z dawną koleżanką
9
nie miałam już kontaktu Ale kiedy zrezygnowana wracałam
chodnikiem do domu, zobaczyłam w oddali znajomą sylwetkę
Prawie zaczęłam skakać z radości
– Raz kozie śmierć – powiedziałam do siebie, odgarnęłam
niesforną grzywkę, poprawiłam okulary na nosie i pobiegłam
za nim
Kiedy stanęłam przed nim z bijącym sercem, zapytałam, czy
zechciałby mi towarzyszyć na weselu Ku mojemu zdziwieniu,
zgodził się dość szybko Wymieniliśmy telefony, a na pożegna-
nie mrugnął do mnie okiem
– Ale podrywacz – pomyślałam
*
Kiedy nadszedł wielki dzień, ubrałam się elegancko, w małą czar-
ną i klasyczne szpilki Fryzura – rozpuszczone szalone loki Nie,
raczej grzeczny ułożony koczek Umówiliśmy się pod Urzędem
Stanu Cywilnego Kiedy na niego czekałam, dopadła mnie nie-
pewność, czy aby na pewno przyjdzie, ale w tej właśnie sekundzie
ukazał się moim oczom przystojny, ubrany w ciemny garnitur
i modny krawat, uśmiechnięty ON Oniemiałam, ale starałam się
trzymać fason Pokazał butelkę wina, mrugnął do mnie podając
ramię i weszliśmy do środka
Bawiłam się świetnie Okazał się wyrafinowanym tancerzem
i fascynującym słuchaczem Szaleliśmy na parkiecie do białego
rana Kiedy impreza się kończyła, nasze usta spotkały się niby
przypadkowo i zaskoczone języki rozpoczęły taniec To był po-
czątek namiętnej znajomości
Zakochałam się na zabój, ON we mnie też (chyba) ON był
czuły, namiętny i taki opiekuńczy Był inny od kolegów, których
10
znałam wcześniej i to mnie w nim pociągało Kochał mnie, a ja
jego i to było w tym wszystkim najwspanialsze Odwzajemnio-
na miłość, na którą tak długo czekałam…
*
Szczęśliwe dni trwały Budziłam się co rano, nie mogąc uwierzyć
we własne szczęście Jadąc do pracy, myślałam o nim i o tym,
jaka jestem szczęśliwa Kiedy po mnie przyjeżdżał samochodem,
jechaliśmy gdziekolwiek, a ja nie spuszczając z niego wzroku,
wciąż nie mogłam się nadziwić, skąd mam tyle szczęścia Za-
wsze miał dla mnie jakiś upominek i to było urocze Patrzyłam
na niego maślanym wzrokiem i z dumą, że ON jest właśnie mój,
tylko mój i kocha właśnie mnie Nie mogłam uwierzyć, że taki
mężczyzna pokochał mnie!
Jak ja GO kochałam…
Nigdy się nie kłóciliśmy, a ja uwielbiałam spędzać z nim każ-
dą chwilę Byłam dla niego najpiękniejszą i najcudowniejszą oso-
bą na świecie Postanowiliśmy więc zamieszkać razem Trafiła
się jednak okazja na pracę w kurorcie wakacyjnym w pięknym
hotelu Ja miałam być pokojową, ON zajmować się zaopatrzeniem
kuchni Trzy miesiące na rajskiej wyspie Wspólne mieszkanie
na razie odłożyliśmy
– Będzie cudownie – skakałam z radości, kiedy już mieliśmy
paszporty i zgodę na pracę w ręku – a jak wrócimy, wprowadzę
się do Ciebie
– Koniecznie mała – przytakiwał Shark – Koniecznie – po-
wtarzał, patrząc na mnie z miłością
Pojechaliśmy Podróż do raju nie trwała długo Samolotem
trzy godziny Później jednak trwała kolejne trzy, bo na miejsce
11
musieliśmy płynąć łodzią Mimo zmęczenia, cieszyłam się jego
towarzystwem Mogłabym być z nim non stop, 24 godziny na
dobę, zmęczona i niewyspana Nie przeszkadzało mi to w ogó-
le Ważne, że on był przy mnie
Dotarliśmy na miejsce w nocy Dookoła nie było widać nic
szczególnego, jedynie w powietrzu unosił się niezwykły zapach
upalnego klimatu W dali słychać było szum fal, tak mi się przy-
najmniej zdawało Zamieszkaliśmy w uroczym domku hotelo-
wym Wydał się przytulny i nie za duży, ale bardzo przestrzenny
Zmęczeni poszliśmy spać Rano obudziło mnie słońce i jakiś
hałas Kiedy podeszłam do okna, moim oczom ukazał się nie-
ziemski widok Przed oknem rozbijały się fale o małe, porozrzu-
cane po plaży skały Morze miało kolor turkusu, a biały piasek
raził w oczy Do okna zaglądała wesoło wygięta palma i stuka-
ła w szybę pióropuszem, zapraszając do wyjścia Oniemiałam
z wrażenia Podskakiwałam przy oknie jak mała dziewczynka
W wyobraźni już ułożyłam nasz idealny plan pobytu
Podbiegłam do NIEGO i pieszczotliwie budziłam
– Wstawaj śpiochu – szeptałam do ucha – spójrz jak tu pięk-
nie, wstawaj, bo prześpimy cudowny dzień!
On leniwie się przeciągnął, spojrzał za okno i wciągnął mnie
do łóżka Po małym baraszkowaniu, wzięliśmy prysznic i po-
szliśmy się zameldować do pracy Zaczynaliśmy od jutra, więc
cały dzień spędziliśmy na cudownie niebiańskiej plaży, smaga-
ni promieniami słońca i muskani lekkim wiatrem Wieczorem,
siedząc na tarasie, popijaliśmy wino i rozmawialiśmy o wszyst-
kim Było cudownie
Poznaliśmy też inną parę, która przyjechała do pracy i miesz-
kała obok nas Poznaliśmy się tego wieczoru bliżej, robiąc
12
wspólną kolację Wydali się sympatyczni, aczkolwiek trochę
dziwaczni Jeszcze mi to nie przeszkadzało, było cudownie i ide-
alnie
Dni mijały na pracy, plaży i wieczornych kolacjach z sąsiada-
mi Po jakimś czasie, zaczęło brakować mi bliskości Sharka Nie
zajmował się mną jak kiedyś Nie byłam w centrum JEGO uwagi
Czy wspólne mieszkanie zaczęło nas zmieniać?
Kiedy kolejny raz siedzieliśmy na tarasie, pijąc wino, kolejny
raz w towarzystwie znajomych, chciałam przejść się sama z Shar-
kiem po plaży Chciałam turlać się nocą po piasku, kochać w fa-
lach morskich i poczuć jego miłość Tak bardzo brakowało mi
intymności z ukochanym… Shark jednak nie chciał Poczułam
się źle, poczułam się na drugim miejscu, nie jak ktoś najważ-
niejszy Wcześniej nie doświadczyłam uczucia zazdrości, bo nie
miałam powodu, dzisiaj ono wdarło się w moje serce i zostawi-
ło małą rysę O co byłam zazdrosna? O to, że mnie nie słuchał,
że był wpatrzony w Trevora i jego żonę? Sama nie wiem, ale to
uczucie było nieprzyjemne
Tego wieczoru poznałam też miejscowe moskity, które uatrak-
cyjniły mój wypoczynek Pocięły moje ciało, odnajdując każdy
jego zakamarek Od ukąszeń swędziało mnie wszystko i wszę-
dzie, a cała reszta zaczęła mnie irytować Miły wieczór zaczął się
przeradzać w koszmarną noc Po pewnym czasie byłam wściekła
i poszłam spać bez pożegnania
Rano wstałam w złym nastroju Ukąszenia swędziały jak
diabli, a mnie dopadła co miesięczna przypadłość kobieca Nie
miałam ochoty ani na baraszkowanie, ani na wyjście na plażę
Co dopiero na pracę Znajomi również zaczęli mnie irytować
Właśnie dzisiaj, kiedy chciałam troszkę samotności, kręcili się po
13
domku i narzucali swoją obecnością Jak nie planowali nam dnia,
to przynosili jedzenie Jak nie wołali na kawę, to wołali na pla-
żę Nie dzisiaj Proszę Dzisiaj chciałam być sama i tylko sama…
Shark nie chciał mnie zrozumieć i był na mnie zły, robiąc wy-
rzuty, że jestem niewdzięczna Może i byłam Ale chciałam małej
chwili samotności, malutkiej chwileczki, żeby poczuć, że jest jak
dawniej W głowie pulsował obraz wymarzonego związku, mie-
szając się z niepewnością Chyba zbyt wymarzonego, bo niepew-
ność co do miłości Sharka, narastała Chciałam być tylko z NIM
Wciąż myślałam o tym, że chyba nie jestem na tyle ważna dla
NIEGO, aby spędził ze mną chociaż jeden wolny dzień czy wie-
czór Uwielbiał być w towarzystwie innych ludzi i przedkładał
je nad moje Tak przynajmniej czułam
Rozwiane marzenia
Pracowaliśmy już około miesiąca Sześć godzin w tygo-
dniu i wolny jeden cały dzień Wtedy mogliśmy robić,
co chcieliśmy Nasze zmiany z Sharkiem nie zawsze tra-
fiały na ten sam wolny dzień tygodnia Dzisiaj w końcu zgrali-
śmy się w czasie
– Dzisiaj będzie mój i tylko mój – myślałam sobie, leżąc w łóż-
ku po przebudzeniu Miałam dobry nastrój Pojechaliśmy więc do
miasteczka na małe zakupy Shark, chciał mi coś kupić seksownego
14
– Będzie fajnie – przekonywałam się z niepewnością, siedząc
w małej uroczej knajpce i popijając kawę – będzie…
Patrzyłam na Sharka, a on na mnie Wziął mnie za rękę
i chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy głośny śmiech
– Hej, popatrz Trevor kogo tu mamy! – szczebiotała Trevorova
Dosiedli się do nas, a Shark puścił moją rękę Nie mogłam
uwierzyć w swojego pecha Resztę wycieczki oczywiście spędzi-
liśmy wspólnie
Poszliśmy na zakupy W małych ciasnych sklepikach przy-
mierzałam mnóstwo ubrań Wszystkie dopasowane, eksponują-
ce ciało Nie czułam się w nich komfortowo Za każdym razem
kiedy mówiłam, że nie czuję się w tym dobrze, pani Trevorowa
przymierzała podobną kreację i wychodząc z kabiny, ekspono-
wała swoje idealne ciało, mówiąc:
– Nie można się wstydzić kobiecości Coś ty taka zacofana –
i śmiejąc się głośno, podchodziła do Sharka, kołysząc biodrami
Shark był zachwycony jej wyglądem i tylko słyszałam pod
moim adresem wymówki typu:
– Czemu taka nie jesteś?
Byłam wściekła Pokłóciliśmy się i co prawda kupił mi ja-
kiś fatałaszek, ale ani ja, ani chyba on, nie byliśmy zadowoleni
z wycieczki
Wieczorem poszłam spać, nie mając ochoty na towarzystwo
pani Trevorowej Shark wręcz przeciwnie Zasnęłam sama, po-
płakując
Kolejnego wieczora znów było to samo, taras, wino, znajo-
mi Jedyną zmianą był tylko głośniejszy, niż do tej pory, chichot
pani Trevorowej, kiedy Shark opowiadał dowcipy Ja siedziałam
zamyślona, aż w końcu znudzona brakiem zainteresowania moją
15
osobą, poszłam sama spać Oni siedzieli do późna, śmiejąc się
i nie tęskniąc za moim towarzystwem
Było mi źle… Co się w ogóle stało? Wciąż zadawałam sobie
tysiące pytań: dlaczego, dlaczego, dlaczego? Taka jedna mała
kłótnia i wszystko pękło? Nigdy wcześniej się nie kłóciliśmy Za-
wsze było idealnie Co stało się z naszą miłością? A może wcale
jej między nami nie było?
Zmęczona myślami wstałam i poszłam do nich Wzięłam
Sharka za rękę i wyciągnęłam na plażę Chciałam spędzić z nim
choć jeden romantyczny wieczór On się wzbraniał, szukając
wymówek, że nie wypada zostawiać towarzystwa, ale w końcu
poszedł
Noc była magiczna Gwiazdy migotały nad głowami, wydając
się tak blisko, że można by było po nie sięgnąć Morze szumia-
ło i rozbijało się o nasze stopy Chciałam się przytulić do niego,
ale poczułam, że jest jakiś sztywny i obcy Stanęłam przed nim
i spojrzałam mu w oczy Było cudownie cicho i bajeczni Było
tak bajecznie, że poczułam… poczułam… ból brzucha
– Muszę iść do ubikacji… – powiedziałam tylko i pobiegłam
czym prędzej do najbliższej toalety Najwyraźniej nawet zjedzo-
ne dzisiaj potrawy nie chciały ze mną współpracować
I tak w cudownej scenerii nie wydarzyło się nic…
*
Rano obudziłam się zmęczona niestrawnością Boże, a miałam
spędzić romantyczny wieczór i porozmawiać Spojrzałam na
NIEGO Obudził się
– Cześć – powiedziałam cicho
– Cześć – odpowiedział smętnie
16
– Słuchaj, może spędzimy ze sobą dzisiaj czas, tylko we dwo-
je… – zaczęłam rozmowę
ON milczał Nie odpowiedział nic Dopiero po chwili, zmu-
szony właściwie przeze mnie, odezwał się:
– No nie wiem
– Dlaczego? – byłam zaskoczona
ON nie chciał rozmawiać
– Shark! Dlaczego?
Milczał Nie wiedziałam, co się dzieje Poszłam do pracy, a on
do sąsiadów Wieczorem położyliśmy się do łóżka w milczeniu
O dziwo, nie było kolacji z Trevorami Dziwiłam się w duchu,
ale nie zapytałam Shark po jakiejś chwili przytulił się i jak kie-
dyś, kochaliśmy się Było miło, ale jakoś inaczej… Nie chciałam
się już zastanawiać Ważne, że był blisko
Resztę dni spędziliśmy wydawać się mogło, że normalnie
Wieczorami spotykaliśmy się na kolacji, czasem z Trevorami,
czasem sami Ja przestałam domagać się uwagi i jakoś wszystko
wróciło do normy…
Powrót do szarości
Wróciliśmy do domu bogatsi o doświadczenia i parę
tysięcy euro Od razu pojechałam do NIEGO i tam
zamieszkałam, zgodnie z wcześniejszymi planami
17
Nasz związek jednak nie wyglądał już tak pięknie, jak kiedyś
Coraz częściej się kłóciliśmy Coraz częściej Shark wracał póź-
no, a ja spędzałam samotnie wieczory Nie wiedziałam czy mnie
unika, czy na prawdę ma tyle pracy Któregoś dnia po awantu-
rze o moje rzeczy w JEGO łazience, spakowałam się i wyszłam
ON nie wybiegł za mną Ja nie czekałam, żeby mnie zatrzy-
mał Wszystko zniknęło i umarło Mieliśmy siebie dość
Po półrocznym urlopie bezpłatnym, wróciłam do dawnej
pracy Każdy wypytywał co u mnie, co u Sharka Odpowiada-
łam, że w porządku Nie mówiłam prawdy Nie miałam ochoty
na opowiadanie i tłumaczenie, dlaczego się to skończyło Na-
prawdę, ta miłość mnie chyba przerosła Chciałam, żeby było
zbyt idealnie? Za dużo chyba wymagałam Ale jeśli było mu źle
ze mną, to dlaczego nic nie mówił? Dlaczego więc sam nie za-
kończył tego związku? Myśli męczyły i biegały po głowie Mu-
siałam o nim zapomnieć Tylko jak? Dni bez niego były jakieś
szare i długie Nie wiedziałam, że będę to tak przeżywać Liczy-
łam w głębi mojej smutnej duszy na to, że któregoś dnia, wpad-
nie do mnie z kwiatami, rzucimy się na siebie i będziemy żyli
długo i szczęśliwie… Niestety nic takiego nie nadchodziło Mnie
duma też nie pozwalała na zrobienie kroku
Tęskniłam jednak każdym kawałkiem ciała Serce usycha-
ło Kiedy GO spotykałam przypadkiem, bolał mnie JEGO widok,
bolało, że nie mogę go dotknąć ani przytulić Każdego poranka
moje serce malało, malało, wysychało i robiło się coraz mniej-
sze Samotność podjadała codziennie spory jego kawałek, a ono
bolało i bolało…
18
Pobierz darmowy fragment (pdf)