Darmowy fragment publikacji:
Victor Orwellsky
Spis treści
Rozdział 1 – Watykan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
Rozdział 2 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
Rozdział 3 – Szymany, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Rozdział 4 – University College Hospital, Londyn, Anglia . . . . . 36
Rozdział 5 – University College Hospital, Londyn, Anglia . . . . . 38
Rozdział 6 – Brzeg morza, Anglia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Rozdział 7 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50
Rozdział 8 – Szymany, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
Rozdział 9 – Watykan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67
Rozdział 10 – Schloss Bellevue, Berlin, Niemcy . . . . . . . . . . . . . . 73
Rozdział 11 – Watykan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76
Rozdział 12 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78
Rozdział 13 – Szczytno, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83
Rozdział 14 – Lotnisko Balice, Kraków, Polska . . . . . . . . . . . . . . . 86
Rozdział 15 – Pałac Arcybiskupów Krakowskich,
Kraków, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 91
Rozdział 16 – Kraków, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 103
Rozdział 17 – Pałac Arcybiskupów Krakowskich,
Kraków, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107
Rozdział 18 – Schloss Bellevue, Berlin, Niemcy . . . . . . . . . . . . . 115
Rozdział 19 – Kraków, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 117
Rozdział 20 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 120
Rozdział 21 – Malbork, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123
Rozdział 22 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125
Rozdział 23 – Szczytno, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129
Rozdział 24 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131
Rozdział 25 – Schloss Bellevue, Berlin, Niemcy . . . . . . . . . . . . . 136
Rozdział 26 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141
Rozdział 27 – Góry Kaukazu, Azja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 151
Rozdział 28 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156
Rozdział 29 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 166
Rozdział 30 – Wewelsburg, Niemcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 170
Rozdział 31 – Wewelsburg, Niemcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 178
Rozdział 32 – Wewelsburg, Niemcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 191
Rozdział 33 – Pałac Mierzęcin, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 201
Rozdział 34 – Pałac Mierzęcin, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 206
Rozdział 35 – Międzyzdroje, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 212
Rozdział 36 – Międzyzdroje, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 217
Rozdział 37 – Lotnisko Fiumicino, Rzym, Włochy . . . . . . . . . . . 228
Rozdział 38 – Międzyzdroje, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 231
Rozdział 39 – Zamek Czocha, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 238
Rozdział 40 – Zamek Czocha, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 244
Rozdział 41 – Bazylika św . Piotra, Watykan . . . . . . . . . . . . . . . . . 252
Rozdział 42 – Zamek Czocha, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 256
Rozdział 43 – Zamek Czocha, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 271
Rozdział 44 – Wałbrzych, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 278
Rozdział 45 – Zamek Książ, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 283
Rozdział 46 – Zamek Książ, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 287
Rozdział 47 – Watykan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 294
Rozdział 48 – Książ, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 298
Rozdział 49 – Watykan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 305
Rozdział 50 – Biały Dom, Waszyngton . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 310
Rozdział 51 – Watykan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 312
Rozdział 52 – Gdzieś na Mazurach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 314
Rozdział 53 – Mazury, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 319
Rozdział 54 – Mazury, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 324
Rozdział 55 – Mazury, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 334
Rozdział 56 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 339
Rozdział 57 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 342
Rozdział 58 – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 351
Epilog – Stare Kiejkuty, Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 358
Rozdział 1
Watykan
W apartamentach papieża panowała niczym niezmącona ci-
sza . Częściowo przysłonięte okna wpuszczały do pokojów ostatnie
promienie znikającego słońca . Na stylowym biurku, tym samym,
przy którym zwykle zasiadał papież, leżało kilka nadzwyczaj sta-
rannie ułożonych książek i niedokończony list . Już pobieżny rzut
oka na niego sprawiał, iż można było się domyślać, że autor, pi-
sząc ostatnie zdanie, na moment zawahał się . Wyglądało na to, że
to, co zamierzał przelać na papier, wymagało jeszcze przemyślenia
lub większego doprecyzowania . Pod zwyczajowymi, grzecznościo-
wymi zwrotami i nazwiskiem adresata widniała nazwa miasta, do
którego miała dotrzeć korespondencja – Kraków .
7
Przy biurku ktoś siedział w wygodnym, ogromnym fotelu . Nie
był to jednak papież . Od wejścia do apartamentu można było tylko
zauważyć wspartą na oparciu fotela rękę .
Ręka w purpurowym rękawie drgnęła na dźwięk otwieranych
szeroko drzwi . Siedzący w fotelu kardynał podniósł się gwałtow-
nie, odwracając się w kierunku wchodzących osób . Wyglądał na
zasępionego i bardzo spiętego, a opalenizna wyraźnie dodawała mu
lat . Na widok papieża w otoczeniu sióstr zakonnych uśmiechnął się
i odetchnął z prawdziwą ulgą .
Pierwsza myśl, jaka przyszła mu w tamtym momencie do głowy,
sprawiła, że naprawdę się ucieszył . Nareszcie będzie mógł opowie-
dzieć o tym, co dręczyło go od kilku miesięcy . Było to jak drzazga
pod skórą, której nie mógł usunąć . W końcu powie zaufanej osobie
o lawinie pozornie niepowiązanych ze sobą wydarzeń, która ma
prowadzić do zburzenia istniejącego porządku . Od wielu dni zasta-
nawiał się czy i jak można jeszcze temu jakoś zaradzić, zatrzymać
ten proces .
– Wasza świątobliwość, jakże się cieszę . Czekałem z niecierpli-
wością na powrót waszej świątobliwości – przywitał ojca świętego .
Wchodzący papież w odpowiedzi również się uśmiechnął, roz-
kładając przyjaźnie ramiona . Podszedł do kardynała .
– Miło cię widzieć . Myślałem, że spotkamy się dopiero jutro .
Obaj mężczyźni uścisnęli się serdecznie .
– Nie mogłem już dłużej czekać . Muszę waszej świątobliwości
niezwłocznie zdać relację ze spraw, które budzą mój głęboki niepo-
kój – kardynał ściszył głos, spoglądając w kierunku towarzyszących
papieżowi zakonnic .
Ten wyprostował się i spojrzał na kardynała z zaciekawieniem .
8
– Skoro zwracasz się z tym do mnie, wierzę, że sprawa jest na-
prawdę poważna . Pozwól więc, że się odświeżę i zaraz porozmawia-
my . Dzisiejsza podróż z Castel Gandolfo w tym upale była trochę
męcząca . Usiądź i poczekaj na mnie – papież udał się do sąsiadują-
cej z apartamentem łazienki .
Kardynał Romanazzi podszedł do okna .
Był jednym z najbliższych współpracowników poprzedniego
papieża . Włochem, którego zaakceptował papież Polak . Był rów-
nież osobą o ogromnym wpływie na politykę zagraniczną Stolicy
Apostolskiej . W Watykanie od lat miał ugruntowaną, mocną pozy-
cję . To właśnie jego opinie miały wpływ na działania podejmowa-
ne przez głowę Kościoła . Jego rozsądek i intuicja niejednokrotnie
pomagały w rozwiązywaniu najtrudniejszych międzynarodowych
konfliktów . Był przy papieżu, gdy narodziła się Solidarność, gdy ru-
nął mur berliński, był i wówczas, gdy Unia Europejska rozszerzyła
się na wschód .
Zajmując się sprawami ogromnej wagi, sam był człowiekiem
niezwykle skromnym, unikającym kamer i fleszy fotoreporterów .
Nigdy nie komentował wydarzeń, w które się angażował . Nie miał
osobistych aspiracji, pomimo iż miejsce, które zajmował w kościel-
nej hierarchii, wywoływało zazdrość u wielu prominentnych waty-
kańskich urzędników .
W życiu Stolicy Apostolskiej walka o zaszczyty i pozycje była
równie silna jak gorliwe manifestowanie związków z Bogiem . W tej
walce kardynał zajmował bardzo specyficzne miejsce . Wyznawał
w życiu zasadę niemówienia o nikim źle i chyba właśnie to wynio-
sło go na same szczyty władzy tego osobliwego, konserwatywnego
państwa .
9
Stojący przy oknie kardynał zamyślił się . Wspominał poprzed-
niego lokatora pokoju, w którym się znajdował .
Setki godzin spędzonych wspólnie na politycznych rozważa-
niach, których efekt zdumiewał cały świat . Upadały polityczne sy-
stemy, przetaczały się bezkrwawe rewolucje .
Nawet w najbliższym otoczeniu niewiele osób zdawało sobie
sprawę z faktu, że Romanazzi należał do grona kilkudziesięciu osób
zajmujących się konstruowaniem politycznych strategii . Ludzie ci,
rozrzuceni po całym świecie, zawsze potrafili się odnaleźć, gdy tyl-
ko wymagała tego sytuacja . Odszukać właściwy numer telefonu,
zadzwonić w najbardziej odpowiednim momencie . Czasem kilku-
minutowy telefoniczny kontakt potrafił zmienić bieg historii na róż-
nych szerokościach geograficznych, przestawiając ją na inne tory .
Romanazzi od lat perfekcyjnie wypełniał swoje zadania . To do
niego odzywał się telefon, gdy wyczerpywały się pomysły na za-
trzymanie pędzącej lawiny zdawałoby się nieuchronnych zdarzeń .
Skrzypienie otwieranych drzwi przerwało rozmyślania kardyna-
ła . W drzwiach pojawił się Papież . Wszedł wolnym krokiem wszedł
do apartamentu .
Obecne w pokoju zakonnice zaczęły rozkładać srebrną zastawę
do kawy . Ojciec święty zaczekał, aż ciemny, aromatyczny napój wy-
pełni secesyjne filiżanki . Zakonnice dyskretnie, niemal bezszelest-
nie opuściły pokój .
Mężczyźni usiedli naprzeciw siebie na wyściełanych atłasem,
osiemnastowiecznych fotelach . W powietrzu unosiła się atmosfera
oczekiwania .
– Proszę, opowiadaj, jakie to sprawy aż tak cię poruszyły – po-
prosił życzliwie papież .
10
– Muszę przekazać coś… – kardynał zawahał się . – Chciałem jesz-
cze poczekać, ale dowiedziałem się, że w londyńskiej klinice umiera
człowiek otruty przez agentów rosyjskiego wywiadu . Wprowadzono
mu do organizmu pierwiastek radioaktywny . Jestem przekonany, że
chciał ujawnić fakty, które mogą spowodować lawinę zdarzeń, nad
którymi nikt nie zapanuje . Od lat objęte szczególną tajemnicą .
– Czy chcesz mi powiedzieć coś, czego bym nie wiedział?! –
zdumiał się papież . – Wyjaśnij to – zmarszczył brwi .
Kardynał zmieszał się .
Powoli podniósł do ust filiżankę z kawą, zastanawiając się, w jaki
sposób, jednocześnie delikatny i niepozostawiający wątpliwości,
może naświetlić papieżowi całą sprawę .
– Problem w tym, że sprawa ta dotyczy przede wszystkim sto-
sunków pomiędzy Niemcami i Polską . Ojczyznami poprzednie-
go i obecnego zwierzchnika Kościoła . Nie chcieliśmy wywoływać
niepotrzebnej paniki… Jednakże problem wciąż narasta . Konflikt
może mocno skomplikować przyszłe losy Europy – kardynał starał
się umiejętnie dobierać słowa .
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w żadnym wypadku
nie może pozwolić sobie na utratę zaufania papieża . Zwłaszcza te-
raz, gdy przekonał się, że jego wcześniejsze podejrzenia zaczynały
się sprawdzać i pomoc papieża będzie konieczna .
W pokoju zapanowała pełna napięcia cisza .
Wzrok siedzących naprzeciw siebie mężczyzn spotkał się . Kardynał
czuł się wyjątkowo niekomfortowo, zaskoczył papieża . Zarzucał sobie,
że tak ważnej sprawy nie przedstawiono ojcu świętemu, gdy obejmo-
wał swoje stanowisko . W jego oczach dostrzegł niemy wyrzut .
– Ile osób wiedziało o tym wcześniej? – zapytał papież .
11
– Trzy . Poprzedni papież, ja i kardynał, który został odesłany
ostatnio do Polski – odparł .
– Rozumiem – teraz papież przełknął łyk kawy .
– Problem ten dotyczy także Rosji… – kontynuował ostrożnie
kardynał .
Wstrzymał na chwilę oddech, wyraźnie czekając na kolejne za-
chęcające pytanie .
– Mów, proszę – papież uśmiechnął się do swojego rozmówcy
chcąc rozładować napiętą atmosferę .
Kardynał zawahał się na moment .
Poruszył się w fotelu, biorąc głębszy oddech . Czuł się winny, że
nie poinformował papieża wcześniej . Miał nadzieję, że sprawy pój-
dą w inną stronę . Teraz nie miał już żadnego wyboru . Robiło się
coraz bardziej niebezpiecznie . Zaczęli ginąć ludzie . Otruto osobę,
która mogła ujawnić ważne informacje . Ktoś za wszelką cenę chciał
utrzymać wszystko w tajemnicy . Politycy zgrabnie tuszowali pomi-
nięcie Polski w polityce energetycznej Europy .
– Jak waszej eminencji wiadomo, negocjacje Unii Europejskiej
z Rosją utknęły w martwym punkcie . I to właściwie za sprawą Pol-
ski i wysuwanego przez nią żądania zniesienia embarga na eksport
mięsa do tego kraju . Rozmawialiśmy już na ten temat . Problem
w tym, że zaistniała sytuacja nie jest taka, jak przedstawiają ją po-
litycy . To zafałszowany obraz . Z jednej i drugiej strony wschodniej
granicy Unii narasta poważny konflikt, ale proszę mi wierzyć, że to
tylko wierzchołek góry lodowej .
Kardynał wstał z fotela i począł przechadzać się po pokoju .
– Zacząłem szczegółowo studiować ten problem, odkrywając
coraz więcej łączących się ze sobą elementów . Na tle zachodzących
12
wydarzeń przybierają wyraźny kształt misternie ułożonej intrygi,
wpływającej na obecny układ polityczny naszego kontynentu .
– Intrygi? – zapytał papież . – Nie bardzo cię rozumiem… Czy
na poparcie tej tezy masz jakieś konkretne dowody?
– Postaram się wyjaśnić – ożywił się kardynał . – Analizując sy-
tuację podczas wspólnych dyskusji, zastanawialiśmy się, skąd bio-
rą się aż tak złe stosunki kraju, z którego wywodził się poprzedni
papież, z Rosją . Spektakularny, narastający kryzys . Wzajemna nie-
chęć i agresja .
Co najdziwniejsze, można by jeszcze zrozumieć tę sytuację
w chwili, kiedy Polska rządzona była przez doświadczonych w ko-
munizmie ludzi, zrozumieć ich zadawnioną niechęć do symboli
poprzedniego systemu . Ale jak wytłumaczyć ostatnie dziesięć lat?
Dziesięć lat prezydentury człowieka, który był przyjacielem Krem-
la . Jak wytłumaczyć fakt, że właśnie podczas tej prezydentury re-
lacje między obydwoma krajami z roku na rok stawały się coraz
bardziej trudne i napięte?
Kardynał zamilkł .
W apartamencie panowała cisza przerywana jedynie głośnym
oddechem papieża .
– Wspomniałeś coś o roli mojej ojczyzny… – odezwał się pa-
pież .
– Tak, chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że to właśnie
przy jej udziale w Rosji powstała ostatnia koncepcja ominięcia Pol-
ski w dostawach surowców energetycznych do Niemiec i innych
krajów Europy Zachodniej .
Poza tym, wasza świątobliwość, proszę się zastanowić: jak czę-
sto zdarza się, by szef rządu jednego kraju został członkiem kie-
13
rownictwa ogromnego światowego koncernu w innym państwie?
I to poprzedni szef rządu kraju tak odmiennego politycznie . Czy to
normalna biznesowa procedura?
– To rzeczywiście przypadek dosyć szczególny… Co dalej? – pa-
pież wydawał się być coraz bardziej zaciekawiony .
– Jestem przekonany, że kolejnym krokiem będzie ominięcie
Polski w tranzycie kolejowym z Rosji do Niemiec za pośredni-
ctwem morskich promów towarowych… Wobec tego nasuwa się
pytanie, czy niechęć prezydentów obu sąsiadujących państw może
mieć aż tak ogromne skutki ekonomiczne . Czy możemy mieć
pewność, że przypadkowo wskazany analityk polityczny lub eko-
nomiczny zechce zrozumieć, że miliardy euro zostają wydane, by
opłacić ambicje prezydenta największego kraju świata? Co takie-
go stało się przyczyną tej sytuacji? Komu i dlaczego naprawdę na
tym zależało? Czyżby odżyły tradycje przedwojennych pomysłów
na pakty w stylu Ribbentrop-Mołotow? Chęć osłabienia znaczenia
kraju będącego jednym z fundamentów Kościoła w Europie? Jaką
rolę w eskalowaniu tego konfliktu odegrały inne rządy – na przy-
kład Stanów Zjednoczonych?
Kardynał przechadzał się po pokoju . Jego podekscytowanie
rosło .
– Śledziłem tę sytuację coraz bardziej zaintrygowany… stara-
łem się odpowiedzieć na nasuwające się pytania i wątpliwości…
Doszedłem do zatrważających wniosków .
Kardynał zatrzymał się na chwilę przy oknie . Zamilkł na mo-
ment, starając się pozbierać myśli . Chciał jak najbardziej rzeczowo
i wiarygodnie przekazać wynik swojej analizy .
Odwrócił się do papieża .
14
– Czy ktoś jeszcze wie o wynikach twoich przemyśleń? – zapytał
ojciec święty .
– Tak, swoje wątpliwości konsultowałem z… – kardynał za-
wahał się – z przyjacielem . Kiedy zaczęliśmy łączyć fakty, coraz
dokładniej poznawać relacje pomiędzy poszczególnymi wydarze-
niami i ludźmi, doszedłem do wniosku, że mamy do czynienia ze
spiskiem na skalę światową . Również z udziałem osób, których na-
zwiska nie schodzą z pierwszych stron gazet .
Papież wstał ze swojego fotela i podszedł do kardynała . Złapał go
oburącz za przedramiona .
– Muszę poznać całą prawdę – zwrócił się gwałtownie do kar-
dynała .
– Ależ oczywiście – odparł podekscytowany kardynał . – Chcia-
łem przeprosić, że zwlekałem, ale moje śledztwo doprowadziło mnie
również do Watykanu – usprawiedliwiał się . – Wśród najbardziej
zaufanych ludzi waszej eminencji jest osoba będąca uczestnikiem
zaplanowanych wydarzeń, o których przyszedłem opowiedzieć .
– Kogo masz na myśli? – przerwał zaintrygowany papież . Spoj-
rzał w oczy rozmówcy .
– To…
W tym momencie słowa kardynała zagłuszył dźwięk rozbijanej
szyby .
Na białej sutannie pojawiła się krew . Kardynał przytrzymywany
przez ojca świętego za ręce osunął się na kolana . Chwilę potem jego
ciało upadło bezwładnie na podłogę .
15
Rozdział 2
Stare Kiejkuty, Polska
Zbliżał się wieczór .
W jednym z mazurskich jezior można było dostrzec pomarań-
czowe odbicie promieni słonecznych . Sielski obrazek dopełniał
sosnowy las kołyszący się delikatnie w rytm podmuchu popołu-
dniowego wiatru .
Do maleńkiej miejscowości o nazwie Stare Kiejkuty trudno było
trafić przypadkowo . Ukryta na końcu świata wśród lasów i jezior
oddalona była o wiele setek kilometrów od Warszawy .
Jeszcze trudniejsze od znalezienia tej mazurskiej wioski było
uzyskanie informacji, że to właśnie tutaj znajduje się tajemniczy
ośrodek szkoleniowy polskiego wywiadu . Pilnie strzeżony, poło-
16
żony na uboczu, stał się miejscem częstych wizyt znakomicie wy-
szkolonych agentów . Przyglądając się mapie trudno było dostrzec
położone w pobliżu lotniska Szymany .
Biegnącą wśród lasów wąską drogą jechało granatowe audi A6
na niemieckich numerach rejestracyjnych . Siedzący za kierowni-
cą mężczyzna spokojnie prowadził samochód . Razem z towarzy-
szącą mu kobietą mogli w tych stronach uchodzić za potomków
zamieszkujących kiedyś te tereny Niemców . Mężczyzna miał oko-
ło czterdziestki . Był wysokim, przystojnym blondynem o śniadej
karnacji . Urodził się we Francji, ale od lat mieszkał w Niemczech .
W zasadzie swoje francuskie korzenie rozpoznawał bardziej na
rodzinnych fotografiach niż w narodowym samopoczuciu . Było
w nim jednak mało niemieckiego ducha . Marc, tak na imię miał
mężczyzna, był nonkonformistą . Nie poddawał się narzucanej za-
wodowej dyscyplinie . Buntował przeciw utartym sposobom my-
ślenia i wynikającego z tego postępowania . Szukał zawsze swojej
prawdy . Fakt, że szybko się nudził, nie odrywał go od podejmowa-
nych spraw, zwłaszcza wówczas, gdy te wciągały go swoją tajem-
niczością .
Towarzysząca mu kobieta była znacznie młodsza . Długie kru-
czoczarne włosy harmonizowały z jasną cerą i zielonymi oczami .
Smukłe nogi znakomicie współgrały z jej szczupłą sylwetką . Była
bardzo ładną dziewczyną . Oceniając jej wiek, chyba tak można
było o niej powiedzieć .
Oboje byli dziennikarzami opiniotwórczego niemieckiego
dziennika . Mieszkali i pracowali w Hamburgu . To tam była sie-
dziba ich redakcji . Niedaleko portu . Kierowca samochodu był
niezwykle zdolnym, odnoszący sukcesy na polu dziennikarstwa
17
śledczego człowiekiem . To on był korespondentem tragicznych
zdarzeń w Nowym Jorku w 2001 roku . To za jego sprawą zde-
maskowano siatkę europejskiej agendy Al-Kaidy, która doprowa-
dziła do zamachów w Madrycie i Londynie . Był wszędzie tam,
gdzie działy się ważne dla świata wydarzenia . Często ryzykował
życiem realizując swoje materiały . Ryzykował, lecz gdy tylko na
jego biurku dzwonił telefon, a temat okazywał się interesujący,
pakował walizkę i znikał, pojawiając się w najodleglejszych zakąt-
kach świata .
Kobieta w zasadzie dopiero debiutowała w swoim zawodzie . Była
początkująca dziennikarką, tyle tylko, że od pozostałych członków
zespołu dziennikarskiego różnił ją jeden znamienny fakt . Była cór-
ką właściciela wydawnictwa . Ta potencjalna nobilitacja na co dzień
utrudniała jej życie . Ambitna, zdolna dziewczyna otoczona była
znaczącymi uśmiechami kolegów po fachu i cieplarnianą atmo-
sferą tworzoną przez funkcyjnych pracowników gazety . „W końcu
córka szefa” – zakodowali sobie, kiedy dołączyła do zespołu . Ucie-
szyła się, kiedy Marc zaproponował jej wspólną podróż . Wyjecha-
li zostawiając krótką informację: „jedziemy realizować materiał,
wracamy za kilka dni . Będziemy w kontakcie” . Dokąd pojechali,
nie wiedział nawet jej ojciec . Kiedy wyjeżdżała, był w Chicago na
kongresie . Usprawiedliwiła się nadzieją, że zdąży wrócić przed jego
przyjazdem . Ojciec wprawdzie nie kontrolował jej oficjalnie, ale lu-
bił wiedzieć, co się z nią dzieje .
Mężczyzna, skupiony na jeździe milczał . Kobieta wyglądała na
lekko zmęczoną . Przeciągnęła się na siedzeniu, które po wielu go-
dzinach jazdy stawało się coraz mniej wygodne .
– Jesteś pewien, że ta wyprawa ma sens? – zapytała .
18
– Wiesz, w naszym zawodzie czeka cię sporo takich doświad-
czeń, kiedy długo nie będzie można powiedzieć, że to co robisz
w danej chwili, ma sens . Chyba ma – uśmiechnął się .
– No tak, mój ojciec, przestrzegał mnie przed tym zawodem . Wiesz,
nie chciał, bym pracowała w rodzinnym interesie – poirytowała się .
– Rodzinnym interesie? – mężczyzna roześmiał się . – Ładnie to
nazwałaś . Ogromny światowy koncern, potentat prasowy . Szkoda,
że nie jestem synem twojego ojca . Wiedziałbym, co z tym zrobić
– zażartował .
– Zawsze możesz zostać jego zięciem – zadrwiła .
Mężczyzna zmieszał się .
– To na szczęście tak prawdopodobne jak wygrana na loterii
– odparł .
Spojrzała na niego marszcząc brwi .
– Nic się nie bój, już tata znajdzie dla mnie jakiegoś bankrutu-
jącego księcia .
Słabnący blask zachodzącego słońca przebijał się przez sosnowe
igły . Widok za oknem zachęcał do zatrzymania samochodu, jednak
nie to było zamiarem kierowcy .
– Mam nadzieję, że dojedziemy przed zmrokiem – odezwał się .
– Myślisz, że znajdziemy jakieś wygodne miejsce, gdzie mogli-
byśmy się zatrzymać? – kobieta miała już wyraźnie dość podróży .
– Sądząc po tym, co planujemy, raczej celę z niewygodnymi
pryczami – mimo zmęczenia nie opuszczał go dobry nastrój – ale
nie jestem pewien, czy nas do tego oryginalnego hotelu wpuszczą .
Spojrzała na niego, wyraźnie się ożywiając .
– Przeanalizujmy twoją rozmowę z informatorem raz jeszcze .
Możesz ją powtórzyć?
19
Zamyślił się, starając przypomnieć sobie zdarzenie, o które go
pytała .
– Telefon do redakcji zadzwonił krótko przed północą . Byłem
zaskoczony, bo na ogół o tej porze nikt już nie dzwoni… siedziałem
nad artykułem o dostawach broni do Iraku…
– Wspominałeś coś o tym – wtrąciła kobieta . – Udało ci się do-
trzeć do pośrednika .
– Właśnie… wówczas całkowicie mnie to pochłaniało . Jak mó-
wiłem, zadzwonił telefon . Podniosłem słuchawkę . Po drugiej stro-
nie odezwał się niski męski głos mówiący po niemiecku ze wschod-
nim akcentem .
– Myślisz, że to był Polak?
– Nie wiem… tak trudno ich odróżnić od Rosjan .
Odkręciła butelkę z coca-colą .
– Ledwo żyję… Przepraszam . I co powiedział?
– Zapytał o mnie . Doskonale wiedział z kim chce rozmawiać .
Mam wrażenie, że chciał się upewnić, że ma do czynienia właśnie
ze mną… To nie był przypadkowy telefon .
Uniosła brwi ze zdziwieniem .
– Dziwne . Skąd wiedział, że siedzisz w redakcji tak długo . Zresz-
tą, to akurat nieważne . Co było dalej?
– Stanowczo poprosił o dyskrecję . Przedstawił się jako pracow-
nik lotniska w Szymanach . Nie wiedziałem, o jakich Szymanach
mówi . Precyzyjnie określił lokalizację . Powiedział, że na tym nie-
wielkim lotnisku lądują od pewnego czasu jakieś podejrzane sa-
moloty .
Poprawiła się na fotelu .
– Samoloty? – powtórzyła . – Co miał na myśli ?
20
– Stwierdził, że samoloty odlatywały natychmiast po lądowaniu
z pominięciem standardowych procedur .
– Czy powiedział ci, dlaczego zadzwonił właśnie do ciebie?
– Tak, powiedział , że zna moje publikacje . Wytłumaczył, że za-
skoczył go fakt, iż pracownicy dostawali wtedy zaskakująco wyso-
kie premie . Nocne lądowania bez zapowiedzenia, premie, wszystko
to wydało mu się bardzo dziwne .
– To logiczne, ale dlaczego nie zadzwonił do jakiejś polskiej ga-
zety? Z pewnością też by się tym zainteresowali .
– Mówił, że nie ufa polskiej prasie . Wiesz, powiedział mi coś
jeszcze . Coś, co wydało mi się zupełnie nieprawdopodobne .
– Co takiego? – zapytała .
– Powiedział, że domyśla się, co dzieje się w tym ukrytym przed
ludźmi miejscu, ale nie wyjawił co miał na myśli .
W samochodzie zapanowało milczenie .
Mężczyzna zmarszczył czoło, przypominając sobie tamtą roz-
mowę . Kobieta zastanawiała się nad tym, co powiedział . Spojrzała
przez okno samochodu .
– Nigdy wcześniej o niczym takim nie słyszałam – powiedziała
niepewnie .
– Ja też… na drugi dzień sprawdziłem stronę internetową tego
lotniska . I wiesz, co tam znalazłem?
– Tak?
– Informację, że działalność lotniska została zawieszona – po-
wiedział .
Samochód wtoczył się na kamienistą drogę . Mogło się wydawać,
że koniec świata był już blisko . Kierowca starał się prowadzić go
tak, by jak najmniej nim rzucało .
21
– Ach, te polskie drogi – pomyślał .
Jazda we wskazane przez tajemniczego rozmówcę miejsce bu-
dziła w nim mieszane uczucia . To, że na lotnisku lądują jakieś sa-
moloty, nie jest jeszcze czymś nadzwyczajnym .
Faktem jest, że byli niedaleko od miejsca, w którym kilkadziesiąt
lat temu zbudowano tajną kwaterę Adolfa Hitlera . Wiedział, że to
właśnie tutaj decydowały się losy wschodniej części Europy . Wi-
dział, że to właśnie tutaj Hitler cudem uniknął śmierci . Możliwość
odwiedzenia sąsiedniego kraju, w którym znajdowało się miejsce
owiane tajemnicą, ucieszyła go . Polska pełna była śladów i blizn
przeszłości . Tajemnicze zamki, podziemne korytarze, ukryte skar-
by zostały wpisane w jej historię .
– Chyba jesteśmy już na miejscu – odezwał się do swojej to-
warzyszki . Możemy pojechać do Szczytna i tam poszukać miejsca
do spania lub znaleźć coś tutaj, w jakiejś prywatnej kwaterze . Co
robimy?
– Jest mi wszystko jedno… Może rozejrzymy się po okolicy? Za
chwilę będzie ciemno . Wiesz, a może pojedziemy do tego miejsca,
które polecił mi kolega z redakcji?
– Możemy, spróbuję je wobec tego znaleźć .
Samochód toczył się spokojniej .
– Czy ten człowiek kontaktował się jeszcze później z tobą? Czy
zostawił ci jakieś namiary na siebie? – wróciła do poprzedniej roz-
mowy .
– Nie . Nie chciał . Podałem mu swój numer telefonu komórko-
wego . Prosiłem, żeby zadzwonił, gdyby zdarzyło się coś ważnego .
Na tym rozmowa się skończyła .
– Kiedy to było? – zapytała .
22
Zastanawiał się przez chwilę .
– Jakieś trzy tygodnie . Musiałem uporać się z bieżącymi tema-
tami – chciałem tu przyjechać . Zadzwonił po dwóch tygodniach,
poprosił o spotkanie . Na miejscu w Szymanach . Właściwie wezwał
mnie na to spotkanie . Był tak zdecydowany, że nawet nie pomyśla-
łem o odmowie . Zaskoczyło mnie tylko bardzo dokładne wyzna-
czenie terminu – jutro o 6 rano… Postanowiłem spotkać się z tym
człowiekiem . Pojechać do Polski . Cieszę się, że dałaś się namówić
na wspólny wyjazd .
– Ależ nie mogę odpuścić takich tematów . W końcu wszystko
dopiero przede mną – zaśmiała się .
– Zdecydowanie – potwierdził .
Samochód zjechał z asfaltu w leśną drogę biegnącą wśród igla-
stych drzew . Na jej końcu, jak się po chwili okazało, znajdowało się
jezioro .
Nad jego brzegiem stała stara chata, jak z realistycznego obrazu .
Otoczona była pochylającym się płotem, a z taflą wody łączył ją
niezbyt szeroki drewniany pomost prowadzący w głąb jeziora . Do
niego przycumowana była mała łódka .
Rozpościerająca się obok łąka porośnięta była ziołami i polnymi
kwiatami .
– Miejsce jak z bajki . To tutaj . Zaraz się przekonamy, czy twój
kolega dobrze nam doradził – zapytał .
– Boże, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje! – zachwyciła się .
– Nie powiedział mi, że jego znajomy mieszka w tak cudownej oko-
licy .
Powoli podjechali pod chatę, tak aby nikogo nie wystraszyć swo-
im nagłym pojawieniem się .
23
Samochód zatrzymał się . Oboje podeszli do wejścia .
– Halo! Czy jest tam ktoś? Dzień dobry! – zawołał po polsku .
Miał niewątpliwy talent do języków . Z każdej części świata,
w której bywał, przywoził sporo słów i zwrotów .
Nawoływanie przyniosło spodziewany skutek . Z chaty wyszedł
mężczyzna, około pięćdziesiątki . Przystojny, ze srebrzącymi się
włosami . Swoim wyglądem nie przypominał sportowca . Nie wy-
glądał na kogoś, kto przeżył tutaj całe życie .
– Dobry wieczór . W czym mogę pomóc? – spojrzał na rejestra-
cję samochodu i dalej odezwał się po niemiecku . – Nieczęsto zda-
rza się, by ktoś tutaj zabłądził . Co państwa do mnie sprowadza?
– O, jaka niespodzianka! – rzekł zaskoczony mężczyzna . – Taki
przystojny gospodarz witający nas w naszym języku . Nazywam się
Marc Perce, a to moja partnerka Monik . Jesteśmy dziennikarzami .
Przyjechaliśmy, aby zrobić materiał o pięknych Mazurach .
– Cel zacny, Mazury zawsze fascynowały swoim urokiem . Je-
stem Kajetan . Mieszkam tutaj – spojrzał na nich . – Pozwolę sobie
zgadnąć – szukacie miejsca, aby się zatrzymać?
– Chyba jest pan jasnowidzem – zażartowała Monik . – Jestem
gotowa oddać wszystko, aby choć na trochę tu zamieszkać . Mój
znajomy mieszkał u pana kilka dni w zeszłym roku .
– Na wszystko to chyba pani towarzysz by się nie zgodził
– uśmiechnął się Kajetan . – Znajomy? Z Niemiec? Rzeczywiście,
chyba zrobił mi reklamę . Skoro pani wyznanie było takie szczere,
nie śmiałbym się przeciwstawić pani woli . Na jak długo zamierza-
cie się tutaj zatrzymać?
– Nie chcemy sprawiać panu kłopotu, najwyżej na dwie noce
– Marc starał się usprawiedliwić nagłe najście .
24
– Nie przyjmuję na ogół gości, oczywiście mam na myśli tych,
których nie zapraszam . Proszę, zabierzcie swoje bagaże i wejdźcie
do środka .
– Jesteśmy bardzo wdzięczni – podziękowała Monik .
Podeszli do samochodu . Marc otworzył drzwi i wyjął telefon
komórkowy . Spojrzał na wyświetlacz . Na skali zasięgu miał ledwie
widoczną jedną kreskę .
– Nie jest tak źle – ucieszył się . – Kto by pomyślał, że w takim
miejscu będzie sygnał . Można zamówić pizzę – zażartował .
– Nie sądziłam, że nasza wycieczka przekształci się w rajski
urlop – odezwała się Monik, wyjmując swoje rzeczy z bagażnika .
– Zabierzesz moją walizkę?
– Oczywiście, zaraz do ciebie przyjdę . Mam nadzieję, że gospo-
darz ma dla nas dwa osobne pokoje .
– Nie przejmuj się, w najgorszym wypadku będziesz, jak w każ-
dym przeciętnym filmie, spał na kanapie – Monik wydawała się
bawić sytuacją . – Mam nadzieję, że nie chrapiesz?
Marc zmieszał się .
– Chyba wystarczy, że nie palę – odezwał się do siebie .
Monik w doskonałym humorze poszła w kierunku chaty .
Marc wyjmował ciężkie walizy .
– Ciekawy jestem, kim jest nasz gospodarz – pomyślał . – Nie
wygląda na mieszkańca Mazur . Mam nadzieję, że nie trafiliśmy na
jakiegoś agenta .
Upewnił się, że ukryty pod marynarką tkwi średniej wielkości
rewolwer . Nie był zwolennikiem posiadania broni, ale życie zmu-
siło go do poszukiwania sposobów dbania o własne bezpieczeń-
stwo .
25
Pobierz darmowy fragment (pdf)