Darmowy fragment publikacji:
5
2
3
0
6
3
S
K
E
D
N
I
T
A
V
0
M
Y
T
W
Ł
Z
0
4
7
A
N
E
C
7
0
/
6
0
2
2
R
N
,
ISSN 1641-5736
Nicola Marsh
9 771641 573024
0
Mężczyzna doskonały
06-RO-1a.indd 2
06-RO-1a.indd 2
4/25/07 10:25:26 AM
4/25/07 10:25:26 AM
dla ka(cid:380)dej kobiety, ka(cid:380)dego dnia(cid:8230)
Wi(cid:281)cej informacji znajdziesz na
www.harlequin.com.pl
Nicola Marsh
Mężczyzna doskonały
Tłumaczył
Janusz Florkiewicz
Drogie Czytelniczki!
Witajcie na początku lata! Na pewno większość z Was już
zaplanowała wakacyjne wyjazdy – oby były bardzo udane
– i niecierpliwie odlicza dni do urlopu. Czerwcowe książki z serii
ROMANS zabiorą Was w wiele ciekawych miejsc, dzięki nim
odbędziecie podróż do Grecji, Australii i na pustynię.
W tym miesiącu szczególnie polecam pierwszą część miniserii
Biurowy romans, a także nową książkę Waszej ulubionej Rebecki
Winters.
A oto wszystkie czerwcowe tytuły:
Miesiąc w Grecji – Rebecca Winters opisuje dzieje małżeństwa, które
jest solą w oku pewnej pozbawionej skrupułu intrygantce.
Mężczyzna doskonały – pierwsza część miniserii Biurowy romans.
Kobieta zafascynowana mężczyzną, którego nie widziała na oczy, ma
wreszcie okazję poznać swój ideał...
Książę pustyni – burzliwy romans praktycznej Angielki
z romantycznym szejkiem.
Na ratunek miłości – dwoje życiowych rozbitków odzyskuje wiarę
w ludzi i w lepsze jutro.
Sprawa honoru, Ślubny kontrakt (DUO) – dwie opowieści o
małżeństwach na niby, które okażą się równie trwałe jak te zawarte
z wielkiej miłości...
Życzę przyjemnej lektury!
Grażyna Ordęga
Harlequin. Każda chwila może być niezwykła.
Czekamy na listy.
Nasz adres:
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa 12, skrytka pocztowa 21
Nicola Marsh
Mężczyzna doskonały
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg
Madryt • Mediolan • Paryż
Sydney • Sztokholm • Tokio • Warszawa
Tytuł oryginału: Impossibly Pregnant
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills Boon Limited, 2005
Redaktor serii: Grażyna Ordęga
Opracowanie redakcyjne: Izabela Romanowska
Korekta: Jadwiga Przeczek, Izabela Romanowska
© 2005 by Nicola Marsh
© for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin
Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2007
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane
w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.
Wszystkie postacie w tej książce są ikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
– żywych czy umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Znak irmowy Wydawnictwa Harlequin
i znak serii Harlequin Romans są zastrzeżone.
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa, ul. Rakowiecka 4
Skład i łamanie: Studio Q, Warszawa
Printed in Spain by Litograia Roses, Barcelona
ISBN 978-83-238-5009-0
Indeks 360325
ROMANS – 910
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nie istnieje mężczyzna doskonały.
Keely Rhodes, gdy miała 19 lat
– Uwaga, przystojniak po lewej! – szepnęła z przejęciem
Emma Radield.
Keely Rhodes nie traciła czasu na dodatkowe pytania.
Natychmiast odwróciła głowę o dziewięćdziesiąt stop-
ni w lewo, by obrzucić wchodzącego mężczyznę nonsza-
lanckim spojrzeniem. Jednak tym razem nie był to typo-
wy klient WWW Designs, najlepszej agencji internetowej
w Melbourne. Keely zupełnie nie spodziewała się zobaczyć
kogoś takiego jak on.
– Co o nim sądzisz? – szepnęła Emma, otwarcie gapiąc
się na przybysza i stukając Keely łokciem w żebro.
Jestem w siódmym niebie, pomyślała Keely, podziwia-
jąc wspaniałą sylwetkę wysokiego, barczystego mężczyzny,
który podszedł do stanowiska recepcjonistki.
Lachlan Brant rzeczywiście przyciągał wzrok, a sądząc
po pewności siebie, z jaką prowadził w radiu swoją audycję,
niewątpliwie zdawał sobie z tego sprawę. Keely oderwała
od niego oczy i ze zdziwieniem spojrzała na przyjaciółkę.
– Nie poznajesz?
Nicola Marsh
Emma pokręciła głową.
– Możesz mi wierzyć, że zapamiętałabym takiego króle-
wicza z bajki.
– Nazywa się Lachlan Brant. Zaczynasz kojarzyć?
– Ten Lachlan Brant? – spytała Emma, oglądając męż-
czyznę od stóp do głów. – Ciało dorównuje seksowne-
mu głosowi. Wybacz, ale chyba zaczynam ślinić się na
jego widok.
– Rzeczywiście, nie najgorszy – przyznała Keely, a kiedy
przyjaciółka znacząco uniosła brew, dodała: – Zgoda, cał-
kiem niezły.
Emma uniosła drugą brew.
– Przyznaj, że jest atrakcyjny.
Keely podniosła ręce, dając do zrozumienia, że się pod-
daje.
– No już dobrze. Jest zabójczo przystojny. Zadowolona?
Emma westchnęła.
– Byłabym zadowolona, gdyby taki facet zwrócił na
mnie uwagę.
Keely przewróciła oczami.
– Przecież tak naprawdę interesuje cię tylko Harry Bu-
chanan. Rozumiem, czym jest pierwsza miłość, ale mogła-
byś wreszcie uwolnić się od niego. Nikt ci nie powiedział,
że jesteś beznadziejną romantyczką?
– Nie potraię się zmienić – odpowiedziała z uśmiechem
Emma. – Jak sądzisz, po co on tu przyszedł?
Keely napełniła kubek zimną wodą ze zbiornika stojące-
go obok. Przełknęła kilka łyków i powiedziała:
– Kto wie? Może zamierza umówić się na randkę z na-
szą jaśnie oświeconą szefową? – Chyba że udało mu się
Mężczyzna doskonały
odkryć, kto dał mu się we znaki w czasie audycji na żywo
w ubiegłym tygodniu, dodała w myślach, nieco zaniepoko-
jona. To byłoby straszne.
– Niemożliwe! Na pewno ma lepszy gust – stwierdziła
Emma.
Keely nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać o Ra-
quel, wściekłej szefowej z piekła rodem, jak mówiła o niej
większość pracowników. Wzruszyła ramionami, zastana-
wiając się, czy zamiast podziwiać osobisty urok Lachlana
Branta, nie powinna raczej schować się przed nim w swo-
im gabinecie. Tym bardziej, że czekało na nią sporo pra-
cy. Musiała dokończyć projekt strony internetowej dla
największej w Melbourne irmy zajmującej się sprzętem
sportowym, czekała ją też praca nad ekskluzywną stroną
dla „Flirtu” – nowego czasopisma dla kobiet, a oprócz tego
chciała wymyślić jakąś niespodziankę na spotkanie z oka-
zji urodzin Emmy.
– Muszę wracać do pracy – powiedziała, po raz ostatni
spoglądając w stronę Lachlana Branta.
Emma westchnęła.
– Ja też. Spotkamy się na lunchu o dwunastej u Sammy’ego?
Wyślę e-maila do Tahlii.
– Nie wiem, czy uda się jej wyrwać. Od czasu, gdy zosta-
ła dyrektorem handlowym, rzadko rusza się zza biurka.
– Wiesz, jak bardzo zależy jej na kolejnym awansie.
Keely skinęła głową. Rozumiała to doskonale. Sama
przesiadywała w pracy w nieskończoność, starając się od
roku o stanowisko naczelnego graika. Miała szansę je zdo-
być, o ile Nadia zdecyduje się wreszcie odejść na urlop ma-
cierzyński.
Nicola Marsh
– Tak, ale jeśli przestanie chodzić z nami na lunch, stanie
się strasznie nudna.
Emma spojrzała sceptycznie na przyjaciółkę.
Keely zachichotała.
– Chociaż z drugiej strony nie potraię sobie wyobrazić
jej jako nudziary – przyznała.
Tahlia Moran była śmiałą, tryskającą energią dziewczy-
ną, która jako dusza towarzystwa potraiła stworzyć świet-
ną atmosferę na każdym spotkaniu. Urodziwa i pewna sie-
bie sprawiała, że Keely popadała przy niej w kompleksy,
choć były serdecznymi przyjaciółkami.
– Do zobaczenia w południe – powiedziała do Emmy.
Jednak zanim zdążyła odejść, zamachała do niej Chry-
stal, recepcjonistka doskonała i, jak głosiła biurowa plotka,
osoba lubiąca dobrze się bawić. Keely ruszyła przez błysz-
czący od szkła i chromu hol, zadowolona, że włożyła swój
najlepszy strój służbowy. Przybrała obojętną minę, jakby
widok Lachlana Branta stojącego w recepcji nie zrobił na
niej najmniejszego wrażenia.
– Keely, pani Wilson chce zamienić z tobą parę słów, za-
nim zabierzesz pana Branta na górę – powiedziała Chry-
stal, uśmiechając się przy tym zalotnie do Lachlana i nie
zaszczycając Keely spojrzeniem.
Keely starała się zachować zimną krew. Nie miała po-
jęcia, dlaczego Raquel mogłaby ją wzywać. Nie rozumiała
też, dlaczego właśnie ona ma zaprowadzić Branta do gabi-
netu szefowej. Przybrała minę chłodnej urzędniczki i od-
wróciła się do niego.
– Witam. Jestem Keely Rhodes. Zechce pan usiąść i po-
czekać chwilę, a ja postaram się zaraz wrócić.
Mężczyzna doskonały
Mężczyzna, któremu w czasie audycji na żywo udzie-
liła ostrej reprymendy, spojrzał na nią badawczo. Niebie-
ska koszula podkreślała błękit jego oczu. Po raz pierwszy
w dwudziestosześcioletnim życiu Keely jej serce niebez-
piecznie przyspieszyło. Dotychczasowe randki z typowy-
mi przeciętniakami nie wywoływały w niej tak silnych
emocji.
– Miło mi panią poznać – powiedział Brant z uśmie-
chem i wyciągnął rękę na powitanie.
Keely nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia.
Była realistką, twardo stąpającą po ziemi, i dzięki Bogu ta-
kie podejście do życia jeszcze nigdy jej nie zawiodło. Dla-
czego miałaby kierować się romantycznymi uniesieniami,
jak Emma, lub bujać w obłokach, nie wiedząc, czego chce
od życia, jak Tahlia? Marzenia o czymś, co nie może się
spełnić, wpędzały jedynie we frustrację. Nie miała ocho-
ty ryzykować.
Nagle zdała sobie sprawę, że nie zareagowała na gest
Branta. Szybko wyciągnęła rękę. Poczuła gorący uścisk,
który wywołał w niej dziwny dreszcz.
– Oczywiście, zaczekam – usłyszała.
W rzeczywistości głos Lachlana Branta był o wiele głęb-
szy i cieplejszy, niż się wydawało w radiu.
Keely spędziła niejedną noc na słuchaniu radiowych
porad Branta. Wyobrażała sobie, że jest dużo starszy i ma
wiele doświadczenia życiowego. Dopiero zdjęcie w gazecie
przekonało ją, że jest inaczej. Ale na tym zdjęciu Lachlan
Brant nie prezentował się nawet w połowie tak interesująco
jak w rzeczywistości.
Wymienili uściski dłoni.
10
Nicola Marsh
– Świetnie. Naprawdę postaram się wrócić jak najszyb-
ciej – powiedziała, zastanawiając się, co on miał w sobie
takiego, że czuła się przy nim niepewnie. Był dobrze zbu-
dowany, miał zmysłowy głos i uwodzicielski uśmiech. Czy
to wystarczało, by stać się bożyszczem kobiet? Oprócz te-
go dorobił się stopnia naukowego z psychologii i utrzymy-
wał się z analizowania ludzkich zachowań. W ubiegłym ty-
godniu Keely uznała, że w czasie audycji pozwolił sobie
na zbytnią pewność siebie, więc zadzwoniła, by utrzeć mu
nosa. Nazwała go między innymi gruboskórnym szarlata-
nem. Teraz mogła mieć tylko nadzieję, że nie rozpoznał
jej głosu.
Odeszła, starając się zapanować nad trzęsącymi się no-
gami. Miała wielką ochotę obejrzeć się i sprawdzić, czy na-
dal ją obserwował. Od kiedy faceci tacy jak on interesują
się dziewczynami takimi jak ja? – pomyślała. Zawsze miała
kłopoty z nadmiarem kilogramów. Choć nie miała najgor-
szej igury, nie była chuda jak to ostatnio stało się modne.
Zatrzymała się przed drzwiami Raquel, wzięła głęboki
oddech i weszła do środka.
– Wreszcie jesteś. Dlaczego to tak długo trwało?
Raquel Wilson była kompetentną szefową i miała dość
energii, by kierować irmą WWW Designs przez co naj-
mniej dziesięć najbliższych lat, ale swoim podejściem do
pracowników przypominała rozzłoszczonego rottweilera.
Niektórzy za plecami nazywali ją Rottie. Sporo ryzykowa-
li. Gdyby Raquel się o tym dowiedziała, mogliby mieć po-
ważne kłopoty.
Keely zacisnęła zęby i zmusiła się do uprzejmego
uśmiechu.
Mężczyzna doskonały
11
– Zatrzymał mnie jeden z klientów.
– Lachlan Brant? – spytała Raquel, a w jej oczach poja-
wił się przebiegły błysk, jak zwykle, gdy w biurze zjawiał
się zamożny klient.
– Tak.
– Bardzo dobrze – powiedziała Raquel, odkładając dłu-
gopis na stertę dokumentów na biurku. Wydawało się, że
na ich przejrzenie potrzeba kilku lat. – Właśnie on będzie
twoim nowym zadaniem specjalnym.
Boże, gdy Raquel mówi o zadaniu specjalnym, to za-
wsze oznacza kłopoty, pomyślała Keely. Kto mógł, unikał
zadań specjalnych jak ognia. W takich wypadkach Raquel
żądała, by nie odstępować klienta na krok, zbierać o nim
wszelkie informacje, znać najdrobniejsze szczegóły z jego
życia i dbać o niego tak, by nie przyszło mu do głowy szu-
kać innej agencji. Ten sposób okazywał się tak skuteczny,
że zapewniał irmie czołowe miejsce na rynku.
Jednak perspektywa zajmowania się wyłącznie Lachla-
nem Brantem była tak dalece stresująca, że Keely poczuła
ochotę, by natychmiast popędzić do najbliższej lodziarni.
Kiedyś traktowała wyjście na lody jako najlepszy sposób na
wszelkie troski i kłopoty i choć udało się jej skończyć z tym
tuczącym uzależnieniem, odruch pozostał.
Nie mogła uciec, więc zmusiła się, by zrobić zadowo-
loną minę.
– Brzmi bardzo zachęcająco, ale mam teraz na głowie in-
nych klientów. „Flirt” właśnie opuszcza drukarnię…
– Aktualnie Lachlan Brant jest twoim najważniejszym
zadaniem. Nie wątpię, że z pozostałymi sprawami też so-
bie poradzisz.
12
Nicola Marsh
Raquel wstała i podeszła do szklanej ściany, za któ-
rą rozciągał się imponujący widok na Federation Square
i piękną kopułę Flinders Street Station.
– Keely, mam do ciebie pełne zaufanie. Jeśli ci się powie-
dzie, możesz liczyć na awans.
Świetnie. Po prostu cudownie. Jak w tej sytuacji mo-
głabym odmówić zajęcia się panem Lachlanem Brantem?
– pomyślała Keely.
– Postaram się najlepiej, jak potraię – zapewniła, choć
doskonale zdawała sobie sprawę, że szefowa nigdy nie była
do końca zadowolona.
– Świetnie. A teraz przyprowadź pana Branta do mnie. Zo-
baczymy, czy uda się go namówić do podpisania umowy.
Keely skinęła głową, zdobyła się na grymas przypomi-
nający uśmiech i ruszyła z powrotem do holu.
Lachlan wstał, gdy tylko zbliżyła się do recepcji.
– Czy teraz zajmie się pani mną? – spytał.
Nawet nie wiesz, jak chętnie bym to zrobiła, pomyślała
Keely i skinęła głową.
– Proszę za mną.
Brant potraktował to jak najbardziej dosłownie i przez
całą drogę do pokoju Raquel szedł tuż za nią. Dobrze, że
mnie nie rozpoznał, myślała Keely, mając nadzieję, że tak
już zostanie.
– Czy my mieliśmy okazję już kiedyś się spotkać?
Keely zamarła z ręką na klamce. Nerwowo przełknęła
ślinę.
– Nie sądzę – odparła, starając się zachować spokój.
– Keely to rzadkie imię. Przysiągłbym, że gdzieś je ostat-
nio słyszałem – powiedział z przekonaniem Lachlan.
Mężczyzna doskonały
13
Keely odpowiedziała uśmiechem i zapukała do drzwi
Raquel, czekając jak zwykle na szczekliwe zaproszenie.
– Proszę wejść – rozległ się przytłumiony skrzek.
– Czyżbym przyszedł w złym momencie? – mruknął
pod nosem Lachlan, po czym lekko oparł dłoń na plecach
Keely, przepuszczając ją przodem.
Keely już dawno się zorientowała, że jakiekolwiek ko-
mentarze na temat szefowej mogła wymieniać wyłącznie
z Emmą i Tahlią, jednak świadomość, że na jej plecach wy-
lądowała ręka Lachlana, spowodowała, że na chwilę prze-
stała myśleć racjonalnie.
– Raquel jest bardzo zajęta – wyjaśniła, otwierając drzwi
do gabinetu.
– Ja nie mam zwyczaju poszczekiwać na potencjalnych
klientów – powiedział cicho Brant i zmarszczył brwi.
Rottie wyszczerzyła zęby, starając się przywołać na twarz
życzliwy uśmiech. Wyciągnęła rękę na powitanie.
– Dzień dobry, panie Brant. Proszę siadać i od razu za-
czynamy.
Na tym zakończyła uprzejmości. Sięgnęła po skoroszyt
z dokumentami i przesunęła go po blacie biurka w stro-
nę gościa.
– Proszę mówić do mnie po imieniu. Mam nadzieję, że
cała ta papierkowa robota to zwykła formalność? – spytał
Lachlan, wskazując na dokumenty, które przejrzał szybko
i bez zainteresowania. – Zasięgnąłem opinii już wcześniej.
Wydaje się, że WWW Designs odpowiada moim potrze-
bom, więc darujmy sobie wykresy sprzedaży. Chcę od ra-
zu przejść do rzeczy.
Oczy Raquel zabłysły za okularami bez oprawki. Najwy-
14
Nicola Marsh
raźniej była zadowolona, że bez większego wysiłku zyskała
poważnego klienta.
– Cieszę się, że jesteś zdecydowany i że wybrałeś właś-
nie naszą irmę, by dbała o twoje sprawy w internecie. Mo-
że weźmiesz ze sobą te dokumenty. Zostawisz je u Crystal,
gdy już zostaną podpisane. Tymczasem Keely pokaże ci,
gdzie powstają jej bajeczne projekty.
Bajeczne projekty? – pomyślała Keely. Rottie musiało
bardzo zależeć na tym kliencie.
– Już nie mogę się doczekać – odrzekł Lachlan.
Keely poczuła nagłą chęć, by uciec, nie zawracając so-
bie głowy perspektywą awansu. Lachlan przez cały czas
przyglądał się jej badawczo. Mogłaby przysiąc, że w jego
spojrzeniu było coś więcej niż zainteresowanie jej zdolnoś-
ciami plastycznymi. Jakim cudem mężczyzna taki jak on,
mógłby być mną zainteresowany?
– Proszę za mną – odezwała się.
Spodziewała się, że szefowa powie coś na pożegnanie
i nie zawiodła się.
– Keely, daj z siebie wszystko. To ma być twój najlepszy
projekt.
Keely uśmiechnęła się, zaciskając zęby, i skinęła głową.
Zupełnie jakbym dotychczas nigdy się nie starała, pomy-
ślała. Jednak z drugiej strony musiała przyznać, że w towa-
rzystwie Lachlana nie potraiła być sobą. Rottie miała rację,
przypominając jej, by skupiła się na pracy.
Zamknęła za sobą drzwi od gabinetu szefowej.
– Czy ona zawsze jest taka? – spytał Lachlan.
– Raquel działa tylko na najwyższych obrotach. Dzięki
temu irma ciągle utrzymuje się w czołówce – wyrecyto-
Pobierz darmowy fragment (pdf)