Góralszczyzna i współczesne życie górali obserwowane z perspektywy tradycji i muzyki.
Czym dla współczesnych Górali jest góralszczyzna? Jak można na nią patrzeć, jak ją rozumieć? Przyglądając się dzisiejszej rzeczywistości Skalnego Podhala poprzez jej dźwięki - a więc muzykę, jak rozbrzmiewa pod Tatrami - autorka stara się odpowiedzieć na te pytania.
Muzyka, uwikłana w konteksty dotyczące tożsamości Górali, ich stosunek do własnej tradycji, istotnych lokalnie wartości i sposobów życia, wydaje się doskonałym 'szkłem powiększającym', poprzez które możemy lepiej zrozumieć, co znaczy w nowoczesnym świecie 'być Góralem'.
Książka skierowana jest zarówno do naukowców, jak też wszystkich czytelników, którzy interesują się Podhalem i jego muzyką.
This book is the outcome of the ethnographic field research conducted by the author in Skalne Podhale region in the years of 20112015. The analysis of the material collected during the research the interlocutors statements and situations and events observed, prompted the author to make an attempt to answer the questions about the meaning of musical tradition for the contemporary highlanders, its role in their everyday life as well as its impact on the process of self-determination and developing the local identity.
Darmowy fragment publikacji:
Wste˛p
Dawno, dawno temu, za go´rami..., a dokładnie dziewie˛c´ lat temu
(w 2007 roku) w go´rach, w Bukowinie Tatrzan´skiej, wspo´lnie z Pola˛
Roz˙ek i Maria˛Majewska˛realizowałam film etnograficzny pt. Tradycja
to jest to, co kocham najwiŒcej1, kto´rego celem było zobrazowanie
stosunku Go´rali Podhalan´skich2 do własnej tradycji. Pomysł stwo-
rzenia filmu wyszedł od Marii Majewskiej, kto´ra w tamtym czasie
w Bukowinie Tatrzan´skiej prowadziła badania dotycza˛ce konstruo-
wania lokalnej wspo´lnoty. Szczego´lnym, znacza˛cym zdarzeniem dla
pojmowania lokalnos´ci stała sie˛ dla niej bukowian´ska impreza, czy
raczej festiwal, nazywany Karnawałem Go´ralskim, odbywaja˛cy sie˛ od
1973 roku. W czasie jego trwania maja˛ miejsce przegla˛dy grup
kole˛dniczych, konkursy tan´ca go´ralskiego i zbo´jnickiego, wys´cigi
kumoterek3, wieczorne zabawy przy watrze (a wie˛c ognisku) oraz wiele
innych imprez towarzysza˛cych. Trwaja˛cy tydzien´ festiwal rozpoczyna
msza s´wie˛ta z go´ralska˛oprawa˛muzyczna˛, po kto´rej naste˛puje paradny
przejazd uczestniko´w zabawy gło´wna˛ulica˛Bukowiny Tatrzan´skiej. Na
koniach, w saniach, w powozach, barwny tłum i towarzysza˛ca mu
muzyka poda˛z˙aja˛ do Domu Ludowego, kto´ry staje sie˛ centrum
festiwalowych atrakcji. To włas´nie zdarzenia Karnawału w 2007 roku
stały sie˛ dla nas kontekstem i scenografia˛podczas prac filmowych, dla
mnie zas´ okazały sie˛ duz˙o dalej
ida˛ca˛ inspiracja˛, niz˙ wo´wczas
przypuszczałam. Juz˙ w czasie zdje˛c´, przebywaja˛c ws´ro´d Go´rali,
rozmawiaja˛c z nimi, obserwuja˛c sceniczne i zakulisowe zdarzenia
1 Film Tradycja to jest to, co kocham najwiŒcej miał swoja˛premiere˛ podczas festiwalu
filmo´w etnograficznych „Oczy i Obiektywy” w 2011 roku. Po´z´niej, wraz z tekstem
wprowadzaja˛cym mojego autorstwa, został opublikowany na stronie internetowego
czasopisma antropologicznego „op.cit.”: http://opcit.pl/teksty/tradycja-to-jest-to-co-
kocham/, [doste˛p: 12.01.2012]. Aktualnie moz˙na go ogla˛dac´ on-line na stronie
https://vimeo.com/19680076, [doste˛p: 22.03.2017].
2 Zdaje˛ sobie sprawe˛, z˙e w pis´miennictwie cze˛sto uz˙ywany jest zapis „go´ral” (od
małej litery), co zgodne jest z ortografia˛ je˛zyka polskiego. Ja jednak stosowac´ be˛de˛
forme˛ „Go´ral” (od wielkiej litery), z˙eby zaznaczyc´, z˙e nie chodzi mi o jakichkolwiek
mieszkan´co´w tereno´w go´rskich, ale włas´nie o Podhalan, o ludzi ze Skalnego Podhala.
3 Kumoterki to dwuosobowe sanie cia˛gnione przez konia.
10
Wste˛p
Karnawału, zwro´ciłam uwage˛ na szczego´lna˛ role˛ muzyki nie tylko
w prezentowaniu własnej tradycji na estradzie, lecz takz˙e w porza˛d-
kowaniu wielu ro´z˙nych publicznych i prywatnych aktywnos´ci buko-
wian. Lawirowanie mie˛dzy tym, co turystyczne, zewne˛trzne, medialne
a tym, co wewne˛trzne,
lokalne, swoje, wydało mi sie˛ wo´wczas
niezwykle interesuja˛ce i całkiem nieoczywiste. W sposo´b bezpos´redni
zburzyło tez˙ moja˛ wizje˛ muzyki i w ogo´le kultury go´ralskiej, kto´ra˛
w mojej głowie wykształciły ro´z˙nego rodzaju ksia˛z˙ki, artykuły i filmy.
Tak wie˛c kwestia muzyki we wspo´łczesnym z˙yciu Go´rali Podhalan´-
skich zainteresowała mnie juz˙ dziewie˛c´ lat temu. Wo´wczas jednak –
zaje˛ta kon´czeniem badan´ politycznych na ukrain´skim Wołyniu4, praca˛
zawodowa˛, a takz˙e planowaniem rozpocze˛cia studio´w muzykologicz-
nych – nie podje˛łam tego tematu, pozostawiaja˛c go jedynie swobod-
nym mys´lom.
Kiedy jednak w 2010 roku Instytut Etnologii
i Antropologii
Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego ogłosił konkurs na prowa-
dzenie studenckich grup laboratoryjnych, temat podhalan´ski do mnie
powro´cił i tak od 2011 roku wraz z grupa˛siedmiorga młodych badaczy
aspiruja˛cych do miana antropologo´w zacze˛łam realizowac´ projekt
etnograficzny zatytułowany Nowoczesnoæ i
tradycja w kulturze
wspó‡czesnych mieszkaæców Podhala5. Poszukuja˛c owych wspo´łczesnych
miejsc przecie˛cia, negocjacji i definiowania tradycji, kaz˙dy z uczest-
niko´w laboratorium skupił sie˛ na innym jej wymiarze – ja zaje˛łam sie˛
oczywis´cie muzyka˛. Przez dwa lata pracy wspo´lnie jez´dzilis´my na
Podhale (odbylis´my cztery wyjazdy terenowe, trwaja˛ce od tygodnia do
dwo´ch tygodni), pro´buja˛c wnikna˛c´ w z˙ycie codzienne i s´wia˛teczne
Go´rali Podhalan´skich, obserwuja˛c ich rzeczywistos´c´, a takz˙e
rozmawiaja˛c z nimi (w sumie zgromadzilis´my ponad czterysta
nagranych i spisanych wywiado´w etnograficznych6). W trakcie
realizacji tego projektu zostałam doktorantka˛ Wydziału Historycz-
nego Uniwersytetu Warszawskiego, a prowadzone na Podhalu badania
4 Prowadziłam wo´wczas badania do mojej pracy magisterskiej, dotycza˛ce
karnawalizacji pogla˛do´w politycznych w czasie Pomaran´czowej Rewolucji na Ukrainie.
Prace˛ pt. Obraz potoczny polityki i karnawa‡ Pomaraæczowej Rewolucji w wypowiedziach
mieszkaæców Maniewiczy na Wo‡yniu obroniłam w paz´dzierniku 2007 roku.
5 Wyniki przeprowadzonych przez nas badan´ zostały opublikowane nakładem
Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego w 2014 roku. Co s‡ychaæ na Podhalu
tradycja we wspó‡czesnoci to zbio´r siedmiu esejo´w poprzedzonych wste˛pem mojego
autorstwa.
6 Studenckie wywiady tez˙ stały sie˛ dla mnie waz˙nym elementem buduja˛cym moje
patrzenie na wspo´łczesne Podhale, jednak w tej pracy nie cytuje˛ ich bezpos´rednio.
Wste˛p
11
uczyniłam podstawa˛ pracy nad doktoratem, wyjazdy laboratoryjne
uzupełniaja˛c własnymi, samodzielnymi pobytami na Podtatrzu7.
Pocza˛tkowo bardzo intensywnie skupiałam sie˛ na samej muzyce,
kanonicznie nazywanej „go´ralska˛”8. Wo´wczas moim zamysłem było
takie podejs´cie, w kto´rym poła˛cze˛ swoje kompetencje antropologa
i muzykologa. Przede wszystkim chciałam badac´ sama˛ muzyke˛, z jej
uwarunkowaniami i znaczeniami społecznymi, rozumiana˛ zaro´wno
jako element przestrzeni społecznej, jak i jako zjawisko nalez˙a˛ce do
s´wiata sztuki dz´wie˛ko´w. Koncentrowałam sie˛ tez˙ na tradycji,
a włas´ciwie na tym, co moi rozmo´wcy nazywali owa˛ „tradycja˛
muzyczna˛”. W miare˛ pogłe˛biania mojego patrzenia na kwestie muzyki
go´ralskiej, kto´re oczywis´cie szło ro´wnolegle z poste˛puja˛cymi badania-
mi i dociekaniami teoretycznymi, doszłam do wniosku, z˙e zawe˛z˙anie
pola badan´ do tres´ci skupiaja˛cych sie˛ w sensie dosłownym na
tradycjach muzycznych jest decyzja˛ zła˛, eliminuja˛ca˛ wiele niezwykle
interesuja˛cych wspo´łczesnych praktyk i sposobo´w ich uprawomocnia-
nia. Dlatego tez˙ z czasem rozszerzyłam swoje zainteresowania
badawcze na wszelka˛ muzyke˛,
jaka rozbrzmiewa dzis´ na Podhalu
i
jaka tworzona jest przez Go´rali, bez wzgle˛du na jej gatunek
i rzeczywista˛ba˛dz´ wyobraz˙ona˛tradycyjnos´c´. Kapele weselne, muzyki9
graja˛ce w knajpach10, zespoły i muzycy specjalizuja˛cy sie˛
w prowadzeniu prelekcji edukacyjnych dla turysto´w, lokalne grupy
folkowe i discopolowe – te wszystkie dz´wie˛kowe przestrzenie wydały
mi sie˛ ciekawe i, wbrew pocza˛tkowym załoz˙eniom, pro´by analizy ich
funkcjonowania, sa˛do´w na ich temat oraz zwia˛zanych z nimi praktyk
pozwoliły mi spojrzec´ na wspo´łczesna˛rzeczywistos´c´ go´ralska˛w sposo´b
zdecydowanie szerszy. Z jednej strony tak przyje˛ta perspektywa
pomogła mi dostrzec, jak pojemnym, wielorakim i niedookres´lonym
zjawiskiem (a takz˙e poje˛ciem) w z˙yciu Go´rali jest tradycja. Włas´nie
poprzez odniesienie do tych praktyk i przestrzeni, kto´re na pierwszy
rzut oka nie nalez˙ały do owego tradycyjnego „kontenera” (Ingold
i Kurttila 2000), odsłaniały sie˛ przede mna˛ kolejne sensy dotycza˛ce
tradycji, jej miejsca i uz˙ytecznos´ci we wspo´łczesnym z˙yciu Go´rali
7 Samodzielnie wybrałam sie˛ na Podhale czterokrotnie, za kaz˙dym razem spe˛dzaja˛c
tam tydzien´ lub dwa. Badania zakon´czyłam w sierpniu 2015 roku; w sumie spe˛dziłam
w terenie mniej wie˛cej trzy miesia˛ce.
8 O´ w kanon muzyki go´ralskiej dokładnie omawiam i definiuje˛ w rozdziale IV.
9 Muzyk„ Go´rale nazywaja˛ zespo´ł
w restauracjach grywaja˛ po prostu muzyki.
instrumentalny – tak wie˛c do tan´ca
10 Restauracje i karczmy, w kto´rych pracuja˛go´ralscy muzykanci, przez nich samych
ja uz˙ywac´ be˛de˛ tego potocznego
cze˛sto nazywane były knajpami. Dlatego tez˙ i
sformułowania.
12
Wste˛p
Podhalan´skich. Z drugiej strony poszerzenie tematu badawczego
spowodowało, z˙e zrozumiałam, na jak wielu ro´z˙nych poziomach
muzyka i tradycja ła˛cza˛ sie˛ z pozornie odległymi od tych zagadnien´
tres´ciami, niezwykle waz˙nymi dla ludzi, z kto´rymi rozmawiałam.
Kwestie dotycza˛ce wartos´ciowania i moralnos´ci, postrzegania siebie,
własnej wspo´lnoty (Bauman 2008) oraz obcych, rywalizacji, władzy
symbolicznej, uwarunkowan´ genderowych, sposobo´w czy stylo´w z˙ycia
(Giddens 2001), radzenia sobie z wyzwaniami wspo´łczesnos´ci – to
tylko niekto´re z tres´ci, jakie wyłaniały sie˛ z rozmo´w o muzyce i tradycji.
Im dłuz˙ej mys´lałam o muzyce na Podhalu, tym, paradoksalnie, mniej
interesowała mnie sama muzyka jako niezalez˙ny, rza˛dza˛cy sie˛
własnymi prawami je˛zyk dz´wie˛kowy (por. Jabłon´ska 2014). Oczywis´cie
odniesienia do tak pojmowanej muzyki-sztuki sa˛konieczne, by w ogo´le
dało sie˛ w tej przestrzeni poruszac´, jednak jej analiza i pro´by wnikania
w materie˛ czysto muzykologiczna˛ zdawały mi sie˛ coraz mniej istotne
dla po´z´niejszego ułoz˙enia tych wszystkich wielos´ci w pretenduja˛ca˛ do
miana koherentnej narracje˛ antropologiczna˛. W moim przekonaniu
sama muzyka, niezalez˙na od kontekstu, rozumiana jako brzmia˛ce
w czasie dz´wie˛ki, nie dawała szansy wgla˛du w to wszystko, w co
chciałam zagla˛dac´. Duz˙o głe˛biej udawało mi sie˛ dotrzec´, kiedy
o muzyce rozmawiałam z mieszkan´cami Podhala, kiedy obserwowałam
zachowania i praktyki, w kto´rych muzyka stanowiła istotny element,
oraz kiedy w nich uczestniczyłam.
Niniejsza praca jest, a zarazem nie jest o muzyce. Jest o tradycji, ale
tez˙ o wspo´łczesnos´ci. Muzyka i tradycja staja˛ sie˛ w niej jednak tylko
pewnymi nitkami, wa˛tkami narracyjnymi, kto´re wyznaczaja˛jaka˛s´ mys´l
przewodnia˛, pro´buja˛ strukturyzowac´. Nie tworza˛ jednak z˙adnego
jednolitego i spo´jnego korzenia, z kto´rego wyrastałoby dokładnie
dookres´lone drzewo be˛da˛ce obrazem s´wiata (Deleuze i Guattari
2015). Potraktowałam je raczej
jako nici w kłe˛bku niezliczonych
senso´w i znaczen´. Poda˛z˙ałam za tymi dwiema nitkami (tradycja˛
i muzyka˛), sprawdzaja˛c, w kto´rych miejscach sie˛ przecinaja˛, jak i gdzie
w owych przecie˛ciach ła˛cza˛ sie˛ z kolejnymi nic´mi, w jaki sposo´b
nabieraja˛ mocy oraz kiedy ja˛ traca˛. Posługuja˛c sie˛ metafora˛ Gillesa
Deleuze’a i Fe´lixa Guattariego, zaro´wno własna˛ prace˛ badawcza˛,
jak i po´z´niejsza˛ pro´be˛ przełoz˙enia jej na tekst pisany, zacze˛łam
postrzegac´ jako cos´ w rodzaju kła˛czy (tamz˙e). Kła˛cze „ła˛czy dowolny
punkt z innym, a z˙adna z jego włas´ciwos´ci nie odsyła w sposo´b
konieczny do własnos´ci tej samej natury; wprowadza ono do gry
bardzo ro´z˙ne ustroje znakowe, a nawet stany nie-znako´w. Kła˛cze nie
daje sie˛ sprowadzic´ ani do Jednego, ani do mnogiego. [...] Nie składa
sie˛ z jednostek, tylko z wymiaro´w albo kierunko´w ruchu. Nie ma ani
Wste˛p
13
pocza˛tku, ani kon´ca, lecz zawsze otoczenie [milieu], z kto´rego wyrasta
i sie˛ wylewa. [...] W przeciwien´stwie do struktury, kto´ra okres´la sie˛
przez zbio´r punkto´w i pozycji, stosunko´w binarnych mie˛dzy tymi
punktami oraz wzajemnie jednoznacznych relacji pomie˛dzy tymi
pozycjami, kła˛cze składa sie˛ wyła˛cznie z linii:
linii segregacji,
stratyfikacji – jako wymiaro´w; lecz ro´wniez˙ linii ujs´cia czy deteryto-
rializacji (jako wymiaru maksymalnego), poda˛z˙aja˛c wzdłuz˙ kto´rej
wielos´c´ przekształca sie˛ i zmienia swoja˛ nature˛” (tamz˙e, s. 24–25).
Filozoficzna metafora kła˛cza, rozumianego z jednej strony jako
ksia˛z˙ka, z drugiej zas´ – jako natura wspo´łczesnego s´wiata, posiadaja˛-
cego niezliczona˛ liczbe˛ powia˛zan´ mie˛dzy punktami, włas´ciwie
doskonale wpisuje sie˛ tez˙ w ponowoczesne koncepcje nadmiaru
(por. Auge´ 2010, Marody 2014), z kto´rymi mierzyc´ musza˛ sie˛ nie
lecz my wszyscy –
tylko antropolodzy w swojej pracy badawczej,
w z˙yciu codziennym. Idealna siec´ kła˛czy,
jaka˛ postuluja˛ francus-
cy filozofowie,
jes´li nawet stanowi przekonuja˛ca˛ metafore˛ wspo´ł-
czesnego s´wiata, to jako strategia pisarska wydaje mi sie˛ trudna
(a moz˙e niemoz˙liwa) do odtworzenia. Nie zamierzałam nawet
podejmowac´ takiego wyzwania, a jedynie w owym ga˛szczu powia˛zan´,
przepływo´w, punkto´w stycznych, rozła˛cznych i granicznych s´ledzic´
dwie odnogi owych kła˛czy – włas´nie muzyke˛ i tradycje˛. Zdaje˛ sobie tez˙
sprawe˛, z˙e moje s´ledztwo nie jest skon´czone, wyczerpuja˛ce
i ostateczne, z˙e owych przecie˛c´ i punkto´w stycznych da sie˛ wyznaczyc´
wie˛cej. Sama je zreszta˛ dostrzegam. Praca badawcza tez˙ moz˙e
przybierac´ kształt kła˛czy, co stwarza zagroz˙enie niemoz˙nos´ci
jej
finalizacji. Jak powiedziała mi prof. Anna Malewska-Szałygin,
w kto´ryms´ momencie trzeba postawic´ kropke˛, powiedziec´ sobie, z˙e to
koniec. Wyje˛łam zatem sekator i poobcinałam moje podhalan´skie
kła˛cza. Koniec moich dociekan´ nie oznacza jednak, z˙e tu kon´czy
sie˛ temat.
S´ledza˛c owe dwie nici-odnogi, poda˛z˙ałam ro´z˙nymi s´ciez˙kami.
Jedna˛z nich były rozmowy z go´ralskimi muzykantami, a wie˛c osobami
czynnie zajmuja˛cymi sie˛ muzyka˛. Nazywac´ ich be˛de˛ włas´nie „mu-
zykantami”, a nie „muzykami”, choc´ cze˛s´c´ moich rozmo´wco´w
z powodzeniem ła˛czy w swojej działalnos´ci wyznaczniki obu tych
termino´w. Wybrałam okres´lenie „muzykanci”, poniewaz˙ tak włas´nie
moi rozmo´wcy sami siebie okres´lali, dystansuja˛c sie˛ od tego drugiego
terminu i wskazuja˛c na jego przynalez˙nos´c´ do sztuki wysokiej:
On nie jest muzykiem, tylko muzykantem. No, to jest włas´nie ro´z˙nica
pomie˛dzy go´ralskimi muzykantami a muzykami z filharmonii. Graja˛,
14
Wste˛p
bo to jest ich taka... wiesz, to nie jest praca, to jest przyjemnos´c´. Cos´
przez˙yc´, wynies´c´ z z˙ycia, no wiadomo11.
Bycie muzykantem oznacza zatem nie tylko posiadanie umieje˛t-
nos´ci s´piewu lub gry na jakims´ instrumencie, lecz takz˙e przynalez˙nos´c´
do kategorii lokalnos´ci, zwia˛zanego z miejscem dos´wiadczenia, bycia
tam z okres´lona˛ s´wiadomos´cia˛. Termin ten od dawna funkcjonuje tez˙
na gruncie nauk etnograficznych i etnomuzykologicznych, gdzie
stosowany jest do okres´lania oso´b wykonuja˛cych muzyke˛ wiejska˛
i wywodza˛cych sie˛ z warstw chłopskich (Kotula 1970, Bien´kowski
2001). Choc´ nie wszyscy moi rozmo´wcy zajmowali sie˛ wyła˛cznie
graniem muzyki wiejskiej (jes´li w ogo´le tak moz˙na okres´lic´ dzis´
muzyke˛ go´ralska˛), nie wszyscy tez˙ zamieszkiwali tereny wiejskie (bo
np. Zakopane nie jest przeciez˙ wsia˛), to pozostane˛ przy tym terminie,
jako z˙e nalez˙y on do lokalnej nomenklatury. A zatem wszyscy moi
rozmo´wcy byli muzykantami, jednak zajmowali sie˛ muzyka˛ na ro´z˙ny
sposo´b. Wie˛kszos´c´ z nich, przynajmniej co jakis´ czas, grywała
„tradycyjnie”, a wie˛c po go´ralsku w zespołach regionalnych, podczas
uroczystos´ci kos´cielnych, waz˙nych dla lokalnej społecznos´ci s´wia˛t
i wydarzen´ albo konkurso´w i przegla˛do´w kapel ludowych. Zdecydo-
wana wie˛kszos´c´ zajmowała sie˛ tez˙ (przynajmniej od czasu do czasu)
grywaniem dla turysto´w – w restauracjach, podczas kuligo´w lub pre-
lekcji organizowanych w pensjonatach i izbach regionalnych. Niekto´-
rzy byli członkami zespoło´w weselnych, inni działali jako muzycy
sesyjni, czyli, mo´wia˛c je˛zykiem potocznym, byli muzykami „do
wynaje˛cia”. Cze˛s´c´ muzykanto´w nalez˙ała takz˙e do zespoło´w folkowych,
a nawet tych wykonuja˛cych go´ralskie disco polo. Waz˙na˛cecha˛wspo´lna˛
niemal wszystkich moich rozmo´wco´w była ich przynalez˙nos´c´ do elity
wspo´łczesnego go´ralskiego s´wiata. Sygnalizuje˛ to juz˙ teraz, bo ta
kwestia wydaje mi sie˛ kluczowa z punktu widzenia wszystkich zawar-
tych w dalszej cze˛s´ci pracy analiz i interpretacji12. Moi rozmo´wcy
w przewaz˙aja˛cej cze˛s´ci byli liderami, animatorami i znawcami własnej
historii, kultury oraz muzyki
jako tacy ros´cili sobie prawo do
definiowania, okres´lania i narzucania innym własnej wizji prawdziwej
go´ralszczyzny. Swoje zadania w tym zakresie postrzegali jako waz˙ne,
jako pewnego rodzaju powinnos´c´. Rozmawiałam jednak ro´wniez˙
z młodymi osobami – młodziez˙a˛ w wieku licealnym, a wie˛c z muzy-
kantami, kto´rzy dopiero aspirowali do tego grona, wcia˛z˙ jeszcze
i
11 W całej ksia˛z˙ce wyszczego´lnione cytaty pochodza˛ z wypowiedzi moich
rozmo´wco´w, zgromadzonych w czasie badan´ terenowych.
12 Swoje stanowisko dokładniej argumentuje˛ i przedstawiam w rozdziałach VI i X.
Wste˛p
15
podlegali go´ralskiej edukacji, dopiero mieli wybrac´ swoja˛ z˙yciowa˛
droge˛. W swojej pracy badawczej zdecydowanie cze˛s´ciej spotykałam
me˛z˙czyzn, co wydaje sie˛ dos´c´ oczywiste, poniewaz˙ graja˛cych kobiet na
Podhalu nie ma wiele13.
Podstawowa˛ metoda˛ badawcza˛ w terenie stały sie˛ dla mnie pogłe˛-
bione, wyczerpuja˛ce rozmowy, a wie˛c wywiady etnograficzne, kto´re,
jak chciał James Clifford, „reprezentuja˛ cos´ szczego´lnego ws´ro´d za-
chodza˛cych na siebie metod socjologicznych i etnograficznych: sa˛one
szczego´lnie głe˛bokim, rozbudowanym i opartym na interakcji spotka-
niem badawczym” (2004, s. 141). Spotkanie takie zakłada „wspo´lne
zamieszkiwanie, systematyczna˛obserwacje˛ i zapisywanie danych, sku-
teczne porozumiewanie sie˛ [...], uwage˛ skierowana˛ na głe˛bokie czy
ukryte struktury i znaczenia” (tamz˙e, s. 159). Moje rozmowy, wywiady
etnograficzne, przybierały ro´z˙ny kształt, nie opierały sie˛ na konkret-
nym, zamknie˛tym kwestionariuszu. Pocza˛tkowo załoz˙yłam sobie
wste˛pny schemat zawieraja˛cy szereg temato´w, jakie chciałam poruszyc´
– dotyczyły one definiowania muzyki go´ralskiej, przestrzeni praktycz-
nej realizacji tejz˙e, sposobo´w kształcenia i wchodzenia w z˙ycie
zawodowe młodziez˙y, praktyki zawodowej muzykanto´w, postrzegania
i kategoryzowania ro´z˙nych zdarzen´ muzycznych. Kaz˙da z rozmo´w
przebiegała jednak inaczej – nie narzucałam rozmo´wcom swojej
koncepcji, lecz raczej pozwalałam im mo´wic´ o tym, o czym sami
chcieli, co im wydawało sie˛ najwaz˙niejsze. Problemy, jakie napotyka-
łam podczas niekto´rych z rozmo´w, wynikały z faktu, z˙e Go´rale sa˛
doskonale obyci z ro´z˙nego rodzaju wywiadami – zaro´wno tymi dla
prasy, jak i dla badaczy ro´z˙nych dyscyplin nauki i na ich potrzeby maja˛
przygotowana˛ jaka˛s´ zestandaryzowana˛, oficjalna˛ narracje˛ – cze˛sto na
samym pocza˛tku rozmowy to włas´nie ona była mi prezentowana.
Przedarcie sie˛ przez nia˛okazało sie˛ jednak łatwiejsze, niz˙ pocza˛tkowo
przypuszczałam, co chyba zawdzie˛czam moim osobistym uwarunko-
waniom, kto´re James Clifford nazwałby pewnie „habitusem” (2004).
Kiedy bowiem moim rozmo´wcy orientowali sie˛, z˙e naprawde˛ znam sie˛
na muzyce, z˙e rozumiem, co do mnie mo´wia˛ i z˙e sama potrafie˛ grac´,
rozmowy nabierały nagle zupełnie innego charakteru. Wydaje mi sie˛,
z˙e włas´nie ten moment rozpoznania był kluczowy – tu rozstrzygały sie˛
losy ich patrzenia na mnie – czy jestem kolejnym turysta˛, kto´rego
trzeba obsłuz˙yc´ (bo tak wypada) i porzucic´, czy raczej moge˛ stac´ sie˛
jakiegos´ rodzaju rozumieja˛cym partnerem. Na szcze˛s´cie prawie
zawsze spełniał sie˛ ten drugi scenariusz, a wraz z jego wdroz˙eniem
13 To zagadnienie szczego´łowo omawiam w rozdziale IX.
16
Wste˛p
rozmowy najcze˛s´ciej stawały sie˛ pro´ba˛ przekonania mnie do konkret-
nych racji, sposobo´w wartos´ciowania, patrzenia, rozumienia. Roz-
mowy prowadziłam w roz˙nych miejscach – w go´ralskich domach, w re-
stauracjach, podczas festiwali, festyno´w, koncerto´w. Do niekto´rych
rozmo´wco´w wracałam wielokrotnie, z innymi spotykałam sie˛ tylko
przelotnie, nie wszystkie wywiady nagrywałam, czasami sporza˛dza-
łam jedynie notatki terenowe (szczego´lnie dotyczyło to spotkan´
o charakterze zupełnie towarzyskim – dyktafon całkiem zmieniłby
charakter zdarzenia – a takz˙e rozmo´w w restauracjach, w kto´rych było
tak głos´no, z˙e pro´by nagrywania kon´czyły sie˛ zupełnym niepowo-
dzeniem)14.
Druga˛ nicia˛ mojego s´ledztwa było uczestnictwo, choc´ i ono ła˛czyło
sie˛ cze˛sto z rozmowami. Owe pro´by wspo´lnego dos´wiadczania zdarzen´
społecznych (Hastrup 2006) włas´ciwie przeszywały na wskros´ całe moje
bycie tam, jednak da sie˛ w nich wyznaczyc´ kilka punkto´w szczego´lnych.
Jednym z nich stały sie˛ konkursy, przegla˛dy, koncerty i festiwale
muzyczne, podczas kto´rych z jednej strony stawałam sie˛ cze˛s´cia˛
widowni, z drugiej zas´, szczego´lnie na po´z´niejszym etapie badawczym,
miałam okazje˛ zagla˛dac´ za kulisy (por. MacCannell 2002) i spogla˛dac´
na s´wiat (a takz˙e słuchac´ s´wiata) z tej wewne˛trznej perspektywy.
Kolejnymi waz˙nymi miejscami moich obserwacji były podhalan´skie
restauracje i karczmy oferuja˛ce wyste˛py muzyczne na z˙ywo. Zawsze
starałam sie˛ siadac´ blisko muzykanto´w, nie tylko po to, by jak najlepiej
słyszec´ dz´wie˛ki muzyki, lecz takz˙e po to, by podsłuchiwac´ rozmowy
oso´b graja˛cych. Waz˙ne w tych miejscach były dla mnie ro´wniez˙ reakcje
i wypowiedzi przybyłych do restauracji gos´ci. Ponadto trzykrotnie
uczestniczyłam w pogadankach czy prelekcjach o kulturze i muzyce
go´ralskiej organizowanych specjalnie dla turysto´w w prywatnych izbach
regionalnych i pensjonatach. Miałam tez˙ okazje˛ brac´ udział w zupełnie
prywatnych go´ralskich spotkaniach towarzyskich, obiadach i innych
zdarzeniach zarezerwowanych tylko dla oso´b z „wewna˛trz”.
Moge˛ wie˛c powiedziec´, z˙e w mys´l definicyjnych wyznaczniko´w
dyscypliny prowadziłam klasyczne badania etnograficzne, kto´re
zakładaja˛ wymo´g „intensywnej, »głe˛bokiej« wzajemnej relacji, czegos´,
co w sposo´b kanoniczny zapewnia praktyka przestrzenna długotrwa-
łego, nawet jes´li tylko czasowego, zamieszkiwania w danej społecz-
nos´ci” (Clifford 2004, s. 145). Wprawdzie nie spe˛dziłam na Podhalu
roku,
jak pisze James Clifford, „badania terenowe moga˛ sie˛
lecz,
14 W sumie odbyłam czterdzies´ci osiem rozmo´w, z kto´rych trzydzies´ci jeden
nagrałam i dokonałam ich transkrypcji. Pozostałe opracowałam w postaci notatek
terenowych.
Wste˛p
17
ro´wniez˙ wia˛zac´ z powtarzaja˛cymi sie˛, kro´tkimi wizytami” (tamz˙e,
s. 145)15, a takich odbyłam osiem. Jes´li włas´nie badania terenowe
i posiadanie okres´lonego terenu badawczego sa˛ tymi wartos´ciami,
kto´re czynia˛ z antropologii specyficzna˛, oddzielna˛ nauke˛, to ja taki
teren miałam. Było nim Skalne Podhale – miejscowos´ci połoz˙one na
samym południu Polski u sto´p Tatr, a wie˛c Poronin (w kto´rym miesz-
kałam), Biały Dunajec, Murzasichle, Bukowina Tatrzan´ska, Kos´cie-
lisko i Zakopane. Z˙egnałam dom, by pojechac´ tam, ruszałam w podro´z˙,
kto´ra „denotuje mniej czy bardziej dobrowolna˛ praktyke˛ opuszczenia
znanego miejsca w poszukiwaniu odmiennos´ci, ma˛dros´ci, mocy,
przygody i innej perspektywy widzenia” (tamz˙e, s. 178). Choc´ wia-
domo, z˙e teren „w antropologii społeczno-kulturowej został ukształto-
wany przez »historycznie specyficzny wachlarz odległos´ci, granic
i sposobo´w podro´z˙owania«” (tamz˙e), to wspo´łczes´nie nie jest on tak
łatwy do zdefiniowania i oznaczenia, jak bys´my sobie tego z˙yczyli.
„Sprawy te podlegaja˛ zmianom, jako z˙e geografia odległos´ci i ro´z˙nicy
zmienia sie˛ w sytuacjach postkolonialnych/neokolonialnych, rekonfi-
guracji ulegaja˛ stosunki władzy w badaniach, rozwijaja˛ sie˛ nowe
technologie transportu i komunikacji, a takz˙e dopuszcza sie˛ fakt, z˙e
»krajowcy« maja˛ osobliwe globalne dos´wiadczenia i historie zwia˛zane
z zamieszkiwaniem i podro´z˙owaniem” (tamz˙e, s. 145). Poza klasycz-
nie rozumianym terenem moje badania wkraczały zatem takz˙e na inne
grunty: prowadziłam je i w Warszawie, i w całkowitych nie-miejscach
(por. Auge´ 2010),
jakie oferuje internet. Moi go´ralscy rozmo´wcy
przyjez˙dz˙ali czasem do Warszawy (na przykład na Europejskie Targi
Muzyczne „Co jest grane”, na obchody Roku Kolberga, na wyste˛py
w Teatrze Wielkim czy koncerty zespoło´w, kto´rych byli członkami).
Jeden z takich koncerto´w, podczas kto´rego zespo´ł Trebunie-Tutki
prezentował muzyke˛ go´ralska˛ dzieciom, osobis´cie zorganizowałam
w Filharmonii Narodowej. Z kilkoma z moich rozmo´wco´w utrzymy-
wałam tez˙ kontakt poprzez serwisy społecznos´ciowe. Pro´buja˛c poznac´
lokalny sposo´b patrzenia na s´wiat, regularnie czytałam internetowa˛
wersje˛ „Tygodnika Podhalan´skiego”16, najbardziej poczytnej z go´ral-
skich gazet, zagla˛dałam na strone˛ serwisu informacyjnego „Watra.pl”,
a takz˙e słuchałam lokalnego Radia Alex17. Tak wie˛c be˛da˛c w domu,
15 James Clifford pisał, z˙e do klasycznych badan´ nalez˙a˛ tez˙ „[...] »narodowe«
warianty antropologii znane z wielu europejskich i nie-zachodnich krajo´w, gdzie norma˛
sa˛kro´tkotrwałe ponawiane wizyty, a do rzadkos´ci nalez˙a˛kilkuletnie w pełni finansowane
wyjazdy badawcze” (2004, s. 178).
16 http://24tp.pl/, [doste˛p: 17.08.2017].
17 http://www.radioalex.pl/, [doste˛p: 17.08.2017].
18
Wste˛p
troche˛ bywałam tez˙ na Podhalu. Odwiedzałam strony internetowe
i facebookowe instytucji podhalan´skich (takich jak domy kultury, rady
gminy, rady miejskie), a takz˙e muzyko´w i ich zespoło´w. Waz˙nym dla
mnie z´ro´dłem stały sie˛ takz˙e produkowane przez samych Go´rali teksty
(pisane i filmowe) o charakterze naukowym, akademickim lub po-
pularyzatorskim, kto´rych jest całkiem sporo, jako z˙e wspo´łczes´nie elity
go´ralskie same roszcza˛ sobie prawo do autoreprezentacji i bycia eks-
pertami we własnej sprawie. Wszystkie te działania ro´wniez˙ zaliczam
do pewnego rodzaju aktywnos´ci terenowych, bo przeciez˙ wspo´łczes´nie
„ro´z˙ne praktyki przestrzenne zyskały prawomocnos´c´” (Clifford 2004,
s. 147).
W sposobie prowadzenia badan´ takz˙e dostrzegam owe kła˛czaste
wielos´ci, rozrosty, punkty styczne i wyznaczania granic, o kto´rych
pisali Gilles Deleuze i Fe´lix Guattari (2015). Zreszta˛ w moim odczu-
ciu sa˛ one jakos´ciami działaja˛cymi na bardzo wielu poziomach, co
przyczynia sie˛ do kolejnych rozrosto´w znaczen´ i senso´w. Naste˛pnym
z takich poziomo´w jest sposo´b patrzenia na s´wiat przez badacza
i ludzi, kto´rych s´wiat pro´bujemy badac´. Wiadomo juz˙, z˙e pogodzenie
tych ro´z˙nych sposobo´w patrzenia jest trudne, tak samo jak za nie-
wykonalne nalez˙y uznac´ przedstawienie s´wiata oczami „innych” –
naszych badanych (por. Clifford 2004, Hastrup 2006). Antropologia,
ten „szczego´lny je˛zyk”,
jest zawsze jakims´ „dyskursem o s´wiecie,
sposobem opisywania go, wyjas´niania lub interpretowania” (Hastrup
2006, s. 87). Staje sie˛ empiryczna˛ filozofia˛. Na poziomie aktywnos´ci
w terenie etnografia oczywis´cie da˛z˙y do wspo´łbycia, wspo´łodczuwania
i podzielania społecznych dos´wiadczen´, jest realna i dos´wiadczana.
„Praca jednak nie kon´czy sie˛ w tym miejscu – antropologia to wie˛cej,
niz˙ tylko etnografia” (tamz˙e, s. 91–92), bo jej zadaniem staje sie˛ prze-
łoz˙enie „lokalnej wiedzy kulturowej” i owego podzielanego dos´wiad-
czenia na cos´ w rodzaju wiedzy naukowej (antropologii włas´nie), kto´ra
musi byc´ teoretyczna i hipotetyczna. Tak rozumiana antropologia
poszukuje przełoz˙en´ i wyjas´nien´, „radykalnych interpretacji”, nalez˙a˛-
cych „do innego porza˛dku niz˙ zjawiska, kto´re sa˛ przedmiotem
wyjas´nien´” (tamz˙e, s. 97). Nie przedstawie˛ tu zatem jakiejs´ kulturowej
prawdy o Podhalu ani nawet nie opowiem o tym, jak Go´rale patrza˛na
wspo´łczesny s´wiat. Podejme˛ sie˛ raczej pro´by analizy, mojej inter-
pretacji dos´wiadczen´ terenowych, odbytych rozmo´w oraz zastanych
teksto´w kultury (artykuło´w, stron i portali internetowych itd.). Moja
strategia tekstowa zasadza sie˛ zatem na poda˛z˙aniu za zdobytymi
w szeroko rozumianym terenie nic´mi muzyki i tradycji, zderzaniu ich
z mys´lami antropologicznymi, socjologicznymi, filozoficznymi, his-
torycznymi oraz muzykologicznymi i szukaniu poła˛czen´ z wybranymi
Wste˛p
19
punktami, liniami i kontekstami – tymi, kto´re wydały mi sie˛ najistot-
niejsze z punktu widzenia moich rozmo´wco´w.
A zatem powto´rze˛: praca ta jest o muzyce i o tradycji na Podhalu
w ich wspo´łczesnym wymiarze, ale nie tylko. Poprzez te dwie prze-
strzenie postaram sie˛ spojrzec´ na kwestie dotycza˛ce dzisiejszej
go´ralskiej toz˙samos´ci, konstruowania wspo´lnoty, wytyczania prefero-
wanych wartos´ci, norm, wizji s´wiata, domu, rodziny, postrzegania
obcych, kształtowania po´l władzy symbolicznej
i prawa do samo-
okres´lania, funkcjonowania i praktykowania go´ralszczyzny – tej na co
dzien´ i tej na sprzedaz˙. Choc´ czynie˛ to nieche˛tnie, jes´li miałabym
dokonac´ jakies´ jednozdaniowej syntezy wszystkich tych wa˛tko´w,
powiedziałabym, z˙e moja praca dotyczy kontekstowos´ci pojmowania
i praktykowania tradycji oraz muzyki w ich wspo´łczesnych obliczach
na Skalnym Podhalu. Stawiam sobie takz˙e dwa teoretyczno-praktyczne
cele czy tez˙ zadania. Po pierwsze, chce˛ pokazac´, w jaki sposo´b poprzez
muzyke˛ antropolog moz˙e badac´ rzeczywistos´c´ społeczna˛. Po drugie
zas´, chce˛ zobrazowac´ moz˙liwos´ci takiej operacjonalizacji terminu
„tradycja”, by okazał sie˛ on praktycznym narze˛dziem analizy antro-
pologicznej.
Pobierz darmowy fragment (pdf)