Darmowy fragment publikacji:
0. pro mowa pro forma
pisz bez capsa jak blu!nierca.
my l, #e s!owo pisane to relikt utarty.
potykaj si$ o tekst ten. upadaj i podno si$.
raz. dwa. trzy. kyrie elejson. kryjesz ty.
adam.
7
1. zorganizowano casting na cz!owieka. mam 22 lata i wystarczy
prosz! opowiedzie nam co# o sobie.
mam 22 lata i wystarczy. mama mówi z!oty ch!opak o z!otym sercu. kiedy
zamykam oczy, widz$ zamkni$te oczy, dzi$ki czemu mam ciekawe spojrzenie na
powiek$ od strony rewersu. wiecznie szukam pracy, bo nie ma ko!aczy. kapitalizm
drobno ustrój. m!odo pozbawiony z!udze wpycham sobie brudne r czki do buzi.
kapitalnie spryskuj$ wymiocinami sztuczne kwiatki w butonierkach markowych
garniturów. pluj$ na listy z krzywo odci ni$tymi ustami. krwist pomadk . do krwi
mnie rozkrwawiaj . krew mnie zalewa. jestem czerwonym zalewem zegrzy skim.
stop to nie tak, #e ja nie chc$ kocha’! stop umie’ kocha’ raczej! play jestem jak
austriacki cukierek hassliebe w wersji polskiej. rezygnuj$ jeszcze bardziej si$
staraj c. si$ siebie szarpa’ ze sob , by w scenie fina!owej rozszarpa’ si$ na organy.
wtedy nie mie’ do tego g!owy, #eby si$ drogo sprzeda’. resztki mi$sa, kawa! p$ta.
moje w!asne poddawanie si$, #eby walczy’. ogie krzepnie. blask ciemnieje. nie
ma ju# si! ani zalet, ani wad. jest si$ cz!owiekiem bez w!a ciwo ci. to nie ta epoka.
dumnym krokiem z niej wykraczam. przekraczam si$. przez epok$ jak przez
skakank$ przeskakuj$. czasem na ni nadepn$, czasem napluj$. epokowy ból
przechodzi mi od stóp do g!ów. cierp cia!o jak #e chcia!o. cierpienie. za sekund
kilka wyczerpi$ si$ jak cierpki pomara czowy d#em ze s!oika. straci!em grunt pod
stopami. zyska!em gust nad gustami. zalewam nowe fundamenty. zbieram
materia!y budowlane. ocieplam si$ styropianem w zimowe dni. adoruj$ si$ sam jak
8
palec. b$d$ zdrapk z ogromn wygran . zdrapi$ si$ milimetr po milimetrze. mam
zasady. na przyk!ad nie wchodz$ drugi raz do tego samego b!ota, bo mam bardzo
!adny, czysty, a co najwa#niejsze mi!y w dotyku profil na fejsbuku…
a co to jest fejsbuku???
tak si$ mówi w miejscowniku. mi si$ przynajmniej wydaje. mo#e si$
wydawa’. macie mo#e koncentrat? bo jako skoncentrowa’ si$ nie mog$. s!ów
skondensowa’ nie potrafi$. jestem niepoczytalny jak mój blog. nie da si$ go nawet
czyta’. zerwa!em z dytyrambiczn potoczno ci mowy. zerwa!em si$ z zaj$’
pozalekcyjnych.
nie, niestety koncentratu nie mamy. dzi!kujemy za odpowied$. niech pan nam lepiej
powie czym si! pan zajmuje.
robi$ wypieki okoliczno ciowe na twarzy. nastawiam piekarnik na 250°C na
opcj$ grill, #eby policzki si$ dobrze opiek!y. pod !ó#kiem chowam przepisy gotuj z
adamem w obawie, #e je przeczytasz i skopiujesz, pragn c by’ smacznym i
szalonym ksero obtoczonym jajkiem i gorycz . pij$ kawk$, bo jaki taki oklap!y
jestem. kiedy si$ sko czy w domu cukier, id$ do spo!em po nowy. mam kas$ na
ton$ cukru. ton$ w cukrze. prze#ywam to. we wtorki i w pi tki studiuj$ na uw.
pojawiam si$ i znikam. fatalna morgana. wtedy zabieram sobie g!os. rozdaj$
przechodniom pstryczki w nos, bo mam nieodparte przez nic i nikogo wra#enie, #e
ka#dy swój za wysoko nosi. to tak jakby torebk$ sobie m!oda panna na g!ow$
za!o#y!a, bo to przecie# szaneeelll! powieki rewersem widz$ jak ona my li: hejka
hej hej hej hejka! deszczyk troszk! dzi# zapierdala i si! przez to troch! na bu$ce
rozmaza!am, ale to nic nie szkodzi przecie , bo… bo… bo... wa ne, e szaneeelll!
9
nagle ukaza! mi si$ billboard z trafnym copy: no brain no pain. dziwi mnie tylko, #e
szanelll nie jest wodoodporna. pstryczek w nos i w dupk$ kop! t$skni$ za pesto z
suszonymi pomidorami. zup norwesk na drugie danie. posypan kolendr . lubi$
dobrze zje ’. wie#e kwiaty te#. niezapominajki najbardziej. zapomnie’ trudno.
to ciekawe. a jakie ma pan zainteresowania?
szerokie. prêt-à-porter cia!a. haute couture duszy. esemesy za pó! grosza i
du#o darmowych minut do przemilczenia przez telefon. aran#acja wn$trzno ci.
szukanie dziury w ca!ym. pomuzykuj mi kochanie, czyli konkursy typu x factor i
jaka to melodia. karaoke. melodyczny wariant egzystencjalny. na parkiecie
zgrabnie si$ ruszam, do rytmu rzecz jasna. czekam na zjawiska para pa ram.
to arcyciekawe. a teraz pobawimy si! w skojarzenia. pytanie: co#/kto# nad panem?
obraz wi$tej rodziny wisi nad moim pos!aniem. nade mn mieszka s siad
epileptyk. prawie codziennie przy niadaniu przygrywa mi ca!ym cia!em do
p!atków z mlekiem. tynk z sufitu miejscowo odpada. dzi$ki temu mam w mleku
wi$ksza ilo ’ musli tropikalnych zupe!nie za darmo.
ach to b!ahostki! a co# wi!kszego nad panem?
ci wielcy, których tak ma!o. polskie drapacze chmur, czyli co z kategorii opowiedz
mi ziom jak brzydki jest twój blok. pa!ac kultury niczym warszawska mantra. niebo
o #elazistym posmaku hemoglobiny i barwie suszonych moreli.
10
a teraz pytanie podchwytliwe: co#/kto# pod panem?
ci mali, których tak du#o. kie!kuj ce ziemniaki i szczury w piwnicy.
cmentarz niespe!nionych idei. drewniany parkiet czekaj cy na wielki powrót
odkurzacza. na parkiecie zdj$cia podeptane butem i koty, które si$ urodzi!y z
nadmiaru roztocza domowego. kiedy wieci s!o ce to w!asny cie . gdzieniegdzie
zielona trawa lub ciep!y piasek. ale to tylko w wakacje. mam racj$?
tak tak, do# ju s!yszeli#my. pan jest ciekawy, ale czas min ! oraz wyczerpali#my
ju pul! pyta’. skontaktujemy si! z panem, je#li si! w ogóle odezwiemy, bo je eli
chc! pan wiedzie , czy wygra! pan casting na cz!owieka, to musi pan sobie
najpierw u#wiadomi , e to nie jest takie !atwe, bo cz!owiek nie jest wcale !atwy.
czasem u#wiadomienie sobie tej prawdy zajmuje naszym kandydatom ca!e ycie.
niemniej jednak prosimy y , czekaj c na telefon. mamy pana namiary i wymiary.
re yser patrzy z góry. a teraz graj muzyczko graj! zaczynamy show. bo bez show
nie ma wow!
11
2. sk!adam ci bro! do stóp. zastrzel si !
jest roda. 6 grudnia. dzie moich urodzin. popo!udnie. samo centrum
miasta. samo #ycie. mam 22 lata i wystarczy. ubrany w ciuchy firmy babcia-
wydzierga!a-mi-na-urodziny-blezerek-i-szaliczek-z-mi!o ci™ wybra!em si$ na
spacer z my l o kupnie czego mnie rozweselaj cego. mo#e gazu. co krok
przystaj$ z wra#enia przed kolorowymi wystawami galerii w centrum. nie robi na
mnie dobrego wra#enia. g!o no, bo na g!os, wy miewam miernot$ emocjonaln
eksponowan za ci gn cymi si$ kilometrami szybami. przeci$tno ’ za kilka monet.
bia!o-czerwone maski ludzkie na ka#d okazj$ schodz w ekspresowym tempie, w
rytm muzyki dudni cej ze sklepowych g!o ników zawieszonych w ka#dym rogu.
korporacyjne agencje reklamowe, odpowiedzialne za specjalnie przygotowan
kampani$ outdoorow produktu maska
wi$tego miko!aja pod k tem
nadchodz cych wielkimi krokami wi t bo#ego nawrócenia zbi!y niew tpliwie
kokosy. maska wi$tego miko!aja to produkt, który w miejsce wystaj cych oczek
oferuje bia!e pomponiki. wszystko po to, aby móg! cieszy’ si$ z !askotania powiek
puchem wi tecznym. nie ma szans na SALE, bo szale stwo kupowania trwa i
tylko patrze’ jak nic nie zostanie na plastikowych mordach manekinów. plastikiem
kart visa ogo!acaj je ja nie pa stwo ze sztuczno ci. u wiadamiam sobie wiat z
plastiku. seksi-pleksi. wiat z napisem: tylko odpady plastikowe. tu si$ wrzuca
pleksi! wyobra#am sobie ziemi$ zawini$t przez jakiego wistaka w sreberko. tak
tak... zupe!nie takie niewinne sreberko, jakie ma na stanie fioletowa czekolada
prosto z alp, tak puszysta, #e ho ho! zamykam kubki smakowe. nigdy nie
12
próbowa!em, ale wydaje mi si$, #e nie lubi$ konsumowa’ fekaliów, ani tych z
plastiku ani tych sreberkowych. pech chcia!, #e oczu zamkn ’ nie zd #y!em.
spojrzenia od strony rewersu w! czy’. na awersie jak na tacy podano mi sklepow
pstrokacizn$. mam awersj$. razi mnie. wali po oczach d!ugimi wiat!ami. zrazi!em
si$ i mam nabyty uraz. wol$ wiat za zamkni$tymi powiekami. eko.
potkn !em si$ o walaj c si$ po chodniku, czerwon czapk$ wi$tego
miko!aja. dok!adniej rzecz ujmuj c: o puszysty pompon. a teraz to ju# lec$ na koci
!eb. kolano spotyka si$ z brukiem. zupe!nie jak w randce w ciemno, kiedy spotyka
si$ nie to, co by si$ akurat chcia!o. si!a grawitacji jest silna. powoduje, #e ulica
dotyka mojego kolana ostro i ochoczo, a# krew sika na jednego z przechodniów.
s!ysz$ czyj miech. nagle przera!liwy okrzyk: id$ mi z tym p!ynnym wirusem
krwistym! stereo mam. chcia!bym unikn ’ niesmaku. niestety nie potrafi$. s!owa mi
dzi nie smakuj . za du#o w nich ziarenek goryczy. otaczam si$ skorup cynizmu.
moj krew pompuje serce twardsze ni# ze spi#u. umywam od tego r$ce!
prys! czar zakupów, a wszystko przez unosz c si$ w cz steczkach O2
spo!eczn dysleksj$ emocjonaln . mia!em ochot$ na co bardzo nie w konwencji
wi t, na co urodzinowego, czyli zaskakuj cego. nic mnie ju# chyba nie zaskoczy.
pfff! a# tu nagle starsza kobiecina ze wsi na mej drodze staje. drog$ mi zachodzi.
oto ona z zawi zan na g!owie chust w ludowe wzory niechlujny straganik z
kwiatami na marsza!kowskiej rozstawi!a i widocznie ka#demu przechodz cemu
obok m$#czy!nie w parad$ wej ’ zamierza!a, by wie#o ’ i dos!ownie kwiecisto ’
swych produktów zachwala’: panie one #wie ute’kie i d!ugo oj d!ugo one panu
postoj . uwierzy!em jej na s!owo. chciwie z!apa!em bukiet, terminala nie mia!a,
wi$c wyj !em gotówk$ i nios$ go ju# dumnie. dumnie, a co! bo kto by nie chcia! za
siódemaka d!ugoletnio ci kupi’. i to na urodziny! no kto? ja, ale tak mi przykro, #e
13
ona tu stoi na zimnie sama jak ja id$…
id$ niby bez celu, a jednak do domu. nudz$ si$ szybko. zaczynam mi$tosi’ w
wychud!ych palcach niebieskie g!ówki chabru. gram w kocha-lubi-szanuje. sam
id$. droga powrotna do domu sk!ada mi w dniu mych urodzin najszczersze
#yczenia wiecznej samotno ci. id$, by biec, by zaparzy’ gor c herbat$ i powoli
dolewa’ do niej mleka, zanim jeszcze wyjmie si$ torebk$ z niebieskim nadrukiem
earl grey. wszystko po to, aby poczu’ si$ tak angielsko, zrobi’ sobie takie T time.
si$ zmarz!o i zimne palce. nieoczekiwanie co zabola!o. co w pi$t$ uwiera. co si$
przesuwa. natenczas palucha atakuje. ju# wyja niam, bo podejrzewam: a co to? a
kto to? pojawi! si$ mianowicie egzystencjalny problem kamyków zbieranych w
dzieci stwie. schylam si$ i sprawdzam co w bucie siedzi. wpad! mi akurat do buta
opal ognisty i uwiera mnie w stop$ ogniem i opala mojego ko lawego palucha. te
moje kamyki nale# ce do poka!nej kolekcji lat dzieci$cych ró#ni si$ od siebie
stanowczo. ka#dy z nich ma inny charakter. ka#dy stara si$ wyczu’ nastrój swojego
w!a ciciela i zgadn ’ próbuje, gdzie i kiedy najlepiej spa ’, wpa ’, si$ wkra ’ ma.
raz bursztyn wpad! na kaw$, chyba latte to by!a z piank puszyst . czasem opal
szlachetny wpadnie jak w kompot liwka. czasem agat na nastroju hu tawk$. nie
powiem – ci$#ko mi wtedy na duszy i w ogóle na wszystkim nielekko. najgorzej
bywa jednak wtedy, kiedy szlachetny betonowy kamie (odlew serca, który zrobi!
mi kardiochirurg jak mia!em 12 lat) spada na nog$ z wysoko ci balkonu drugiego
pi$tra, bo nie mo#na chodzi’ wtedy na spacery. ale dzi szcz$ cie w nieszcz$ ciu –
opal ognisty do buta wpad! troszk$ poparzy’.
zamiast sztucznych kwiatów mam wie#e i buta w r$ce. bomba w
bombonierce!
14
tak sobie mi, tak nijak, a zgnito bije serce
sam si! nosz! wysoko – i po co to? ten wokó! szum?
id! m!odszy, #mielszy, nios! bomb! w bombonierce.
tym co tu tu za mn w bramie – bum bum bum!
dochodz$. do bloku z betonu, w którym nie ma wolnej mi!o ci. mieszkali my
razem, ale wyprowadzi!a si$ ode mnie. mieszkam teraz z erosem. serce jest
wytrzebione. eros ukrywa w swoim ko!czanie tasak z telezakupów mango.
mieszkam. przemieszkuj$ sobie ten zimny wieczór jak si$ da. imbirowa herbata z
plastrem pomara czy. earl grey nie ma. nie ma po angielsku. mleka nie ma. nie ma
!at. siorbi$, bo gor ca. siadam przy biurku à la ludwik szesnasty. otwieram
mechanicznie laptopa. uruchamiam procesor. z$by o z$by strzelaj z zimna.
importowana herbata przegrywa na finiszu z polsk zim .
linux gra muzyczk$ znan nawet
laikom komputerowym, lepo
korzystaj cym z mydl cych oczy okien windows. ten d#ingiel niesie jednak w jaki
niewyja niony sposób nadziej$. na lepsze #ycie, na szcz$ cie, na niewybrakowane
towary z internetu, na nowe zaproszenia do znajomo ci, na wiat!o ’, na boga, na
maila od nieznajomych, na spam od samej paris hilton, na gadu gadu. na chorob$ ci
inne rodki. nie mog$ jednak wyj ’ z klimatu czarnych chmur przeciekaj cych jak
paj$czyna, w któr nalewa si$ wody jak w hamak, #eby zrobi’ sobie !ó#ko wodne.
wyj ’ ze skorupy cynizmu nie potrafi$. palce mnie wierzbi . proza #ycia. # daj
ode mnie poezji. nadziei po beznadziei na wynos. zapakowa’? na zapas. # daj
puszczenia si$ smutno w sie’. rozgadania si$ smutno na czacie. w ko cu zapisania
wierszem pustki wirtualnej kartki. zamazania jej faktur znaków o kolorze
automatycznym. stukam kursyw napr$dce czarne my li bia!ym wierszem. stuk
puk...
15
wszystko jest ró owym nic przez ma!e n
dialogi uczucia monologi
! cznie z nami
to klej ce si! nic
mizerny ma!y ró owy klej cy
balon z gumy balonowej
na ko’cu musia! wystrzeli nam w twarz
odkocha!em si! ju
wi!c ch!tnie bym si! zakocha!
mam chusteczk! haftowan co ma cztery rogi
rzuc! j pod nogi
komu# kto przytuli i ju nie pu#ci
udusi ale nie wypu#ci
nie, to nie b!dziesz ty
postanawiam si$ upokorzy’ do granic mo#liwo ci. za pomoc autostrady
telekomunikacyjnej zastawiam sid!a w internetowym wiecie marze i oczekiwa .
gram w urodzinow samotno ’ w sieci. zarzucam urodzinowe sieci. stuk puk... jest
tam kto?
chore serce oddam w dobre r!ce
r!ce, które lecz
naucz mnie kwiatów
najlepiej na wieki wieków
zamiast poruchaj
pokochaj
16
Pobierz darmowy fragment (pdf)