Darmowy fragment publikacji:
Mistrzyni
powieść dla kobiet szukających inspiracji
Napisała:
MAŁGORZATA
SZAFRAŃSKA
Copyright © 2019 Małgorzata Szafrańska
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Cover photo by Pooky’s World
Copyright © 2019 Paulina Poprawska
Druk: DRUKARNIA Leszno
Kontakt i zamówienia:
dziennikkobiety@gmail.com
Adres www.wmatnikobiecosci.blogspot.com
ISBN: 978-83-938277-2-5
DEDYKACJA
DLA MOJEJ CÓRKI,
KTÓRA SWOIM ISTNIENIEM JEST DLA MNIE
INSPIRACJĄ,
BYM BYŁA NAJLEPSZĄ WERSJĄ SIEBIE
WSTĘP
Nie pamiętam już czasu, kiedy w mojej głowie nie powstawały
historie. Kiedyś, były przeciwko mnie. Odwracały moją uwagę od tu i
teraz. Dziś, są częścią mnie i mojego tu i teraz.
Kiedy w czerwcu 2017 roku, zamieściłam pierwszy odcinek tej
powieści na świeżutkim blogu, który nazwałam W matni kobiecości, byłam
pełna obaw. Bałam się krytyki. Bałam się bycia źle zrozumianą. A
najbardziej bałam się, że ktoś mi powie - Za kogo ty się uważasz, by
radzić nam jak mamy żyć?!
Od tego czasu minęły dwa lata, a ja dalej czasem się boje. Ale
zrozumiałam, że ja nikomu nie mówię jak ma żyć. Miałam dwa cele
publikując pierwsze odcinki Mistrzyni. Pierwszy, pisać tak, by zachęcić
każdą kobietę do czytania. Nawet tę, która nie ma kiedy, tę która nigdy
nie czyta, i tę która tego nie lubi. Drugi, by wzniecić w kobietach tę małą
iskierkę inspiracji, tak niezbędną byśmy wreszcie zdały sobie sprawę z
naszej siły, wartości i niepowtarzalności.
Ta historia nie wydarzyła się naprawdę. Ale emocje, przeżycia i
odczucia są jak najbardziej realne. Szukaj między linijkami mojego
przekazu. Bardzo dużo czasu zajęło mi nauczenie się tego, czym dziś
dzielę się z Tobą. Czytając pamiętaj o jednym. Ty też jesteś Mistrzynią.
Mistrzynią Własnego Życia.
5
1. WSTYD
Give me a reason to be, a woman... 1 słyszę dźwięki ukochanej
piosenki, które przenikają całą moją przestrzeń myślową. Krzątam się
po kuchni, jak nie ja, nie mogę nic znaleźć, wszystko wypada mi z rąk.
Zaraz obudzę Hanię tymi hałasami, albo co najmniej ruszę Karola
sprzed telewizora. Muzyka płynąca ze słuchawek, zagłusza moje
niezdarne ruchy, nie jest jednak w stanie zagłuszyć myśli, niezależnie od
tego, jak głośno będę jej słuchać.
Wszystko dziś poszło nie tak. To jeden z tych dni, kiedy mój
humorek z godziny na godzinę stawał się coraz bardziej humorzasty.
Na koniec każdego z tych dni, czuję tylko jedno. Wstyd.
Pomimo ślicznej, chabrowej sukienki, nie czułam się dziś dobrze
ubrana. Na każdym kroku porównywałam się z otaczającymi mnie
kobietami. Nie ten kolor rajstop. Może nie te buty? Włosy w
kompletnym nieładzie. Czemu choć raz nie mogę stanąć przed lustrem
i stwierdzić Jesteś piękna ?
Na tym lista katastrof się nie kończy. Waga co tydzień mnie
oszukuje dodając mi zbędnych kilogramów, ale ja tak profilaktycznie
ciągle sobie obiecuję, że będę uważać na to, co jem. Wiem, że kiedyś
przyjdzie ten dzień, że zabiorę się za siebie i pozostanę wierna moim
wszystkim postanowieniom. Choć bardzo się staram, często ulegam. A
każde ciasteczko, kawałek serniczka, rogalik z dżemem czy lody z bitą
1 Portishead, Glory Box, z płyty Dummy
6
śmietaną, kończą się tym samym. Niskim poczuciem własnej wartości.
Wstydem, że znów to sobie zrobiłam. Żalem, że jestem zbyt słaba, by
po prostu powiedzieć nie.
W poniedziałki mam zawsze najwięcej pracy ze względu na
harmonogram, jaki z Karolem sobie ustaliliśmy. Często zdarza mi się
wracać do domu po dwunastu, trzynastu godzinach. Są dni, kiedy
wracam i czeka na mnie kolacja, uśmiechnięty, choć może trochę
wykończony mąż oraz umyte i ubrane w piżamkę dziecko. Hania często
wita mnie wtedy z otwartymi ramionami, uśmiechem od ucha do ucha
i czeka grzecznie aż zdejmę buty, utulę ją i przeczytam jej książeczkę,
żeby mogła spokojnie spać, śniąc o tym, jak piękny jest świat wyobraźni.
Dziś nie jest ten dzień.
- Kiedy zamierzasz przyjechać do domu? - słyszę, kiedy odbieram
telefon od mojego męża w trakcie spotkania z kontrahentem, będąc
pewną, że to sytuacja awaryjna i na pewno dzieje się coś złego.
Oczywiście Karol tak krzyczy, że nie tylko ja go słyszę.
- Jeszcze jestem w pracy, myślę że za godzinę powinnam być. A coś
się dzieję? - pytam, starając się zachować spokój i łagodny ton,
pomimo fali negatywnych uczuć, która właśnie mnie zalewa.
- Nie, nic się nie dzieje - krzyczy naburmuszonym głosem, po czym
słyszę charakterystyczne klik i ciszę w słuchawce.
Przez kolejne piętnaście minut po tym telefonie, jedyne na czym
mogłam się skupić, to dźwięk głosu Karola odbijający się echem w
mojej głowie i myśli mężczyzny siedzącego naprzeciwko mnie.
Chłop w domu z dzieckiem a baba w pracy? Coś nie tak jest z nim, czy z
nią? To nie jest profesjonalistka.
I znów wyrzuty sumienia i wstyd za siebie samą. Przed sobą samą
i przed całym światem. Jestem złą matką, żoną, przedsiębiorcą i
generalnie jako człowiek się nie sprawdzam. W niczym nie jestem
dobra. Nic nie robię tak, jak powinnam. Wszyscy są lepsi ode mnie.
Piosenka się kończy a ja, ze ścierką w ręku, wpatruję się w widok
za oknem. Jest spokojny, jesienny wieczór. Ja i moje uczucia znikamy
na chwilę. Rozpływamy się w mroku za oknem.
Nie jestem typem, który narzeka i marudzi. Po prostu chcę być
perfekcyjna, choć wiem, że to niemożliwe. Sama siebie skazuję na
wyrok. Wiem, że jutro znów wstanie słońce, że Ziemia dalej będzie się
7
kręcić wokół niego, a ja dalej będę sobą. Nie chcę, by cały świat mi
klaskał, nie robię niczego dla uznania czy słów wdzięczności. Ale jestem
surowym sędzią, który wydaje się nie mieć ani litości, ani za grosz
współczucia czy empatii.
Powłócząc nogami, idę do łazienki. W pośpiechu zmywam
makijaż, myję zęby i ubieram wygodną, porozciąganą koszulę. Karol już
leży w łóżku udając, że śpi. Ja też więc udaję, że nie widzę jego otwartych
oczu i kładę się koło niego, przytulając z całych sił do siebie kołdrę.
Zasypiam szybko, wykończona bardziej nie swoim dniem, ale
uczuciami, które duszą mnie od środka.
Współczesne czasy, to okres, kiedy od nowa definiujemy co to znaczy być
kobietą. W tej naszej pogoni za równymi prawami i solennymi postanowieniem, że
udowodnimy, iż jesteśmy tak silne i odważne jak mężczyźni, zatraciłyśmy sens bycia
sobą i zapominamy, o co w tym wszystkim chodzi. Co nadaje życiu sens? Czego tak
naprawdę pragniemy?
A odpowiedź jest prosta i od wieków taka sama - to więź z ludźmi i ze
światem, który nas otacza. Chcemy być powiązani z kimś, chcemy czuć, że gdzieś
przynależymy, że mamy swoje miejsce na ziemi. Chcemy być szczęśliwe i spełnione.
Ale jak to zrobić? Na pewno nie przez dążenie do perfekcji, unikanie błędów czy
wypieranie się wszelkich słabości.
Brené Brown, badaczka ludzkich historii, w 2010 roku wygłosiła wykład na
temat ludzkich relacji i tego, co czyni nas szczęśliwymi. Jej słowa przewróciły mój
świat do góry nogami. Brown, badając historie z życia wzięte, po wielu latach analizy
i przejściu załamania nerwowego, doszła do wniosku, że wstyd i strach przed
samotnością to uczucia, które nie pozwalają nam być szczęśliwymi. Boimy się
otworzyć. Przeraża nas wrażliwość i pokazanie tego, co mamy w sobie. Wstydzimy
się naszych „słabych stron” , choć osobiście nie wierzę w ich istnienie. Budujemy
wokół ściany i za wszelką cenę ich bronimy. Popadamy w paradoks robiąc coś, co
uniemożliwia nam to, czego najbardziej pragniemy. Dążąc do perfekcji, niszczymy
siebie i tą więź, która łączy nas z otaczającym światem.
Czemu łzy, poplamiona sukienka czy nieład w mieszkaniu mają świadczyć o
tym, jaką kobietą jesteś? Czy przyznanie się do tego, że czegoś nie potrafisz bądź
nie rozumiesz, to naprawdę katastrofa porównywalna z końcem świata? Według
Brown, ludzie, którzy potrafią się otworzyć i nie boją się pokazać tego, iż mają swoje
słabości, że są tylko, a może i aż ludźmi, że popełniają błędy, ci ludzie są
szczęśliwsi, czują, że są częścią tego świata, swojego otoczenia, ludzi którzy go
8
wypełniają.
Bądźmy więc odważne, nie doskonałe. Bądźmy kobiece, nie męskie. Bądźmy
sobą i przestańmy się nakręcać próbując sprostać oczekiwaniom innych, które są
często wytworem naszej chorej wyobraźni.
9
2 ZDRADA
Dla Karola byłam pierwszą dziewczyną. Pierwszą i ostatnią.
Wszystkie jego wcześniejsze kontakty z kobietami to były przelotne
miłostki. Poznaliśmy się w szkolnej bibliotece. Miał wtedy 18 lat, ja 21.
Praktykantka i maturzysta. Omotał mnie swoją charyzmą, usidlił zmysły
dotykiem i zauroczył wdziękiem. Jego wyjątkowe poczucie humoru i
zabójczy uśmiech pokochałam jednak najbardziej. Zaraz po maturze się
oświadczył. Miał pomysł na biznes, ja pomogłam mu wszystko
zorganizować. Został przedsiębiorcą, architekturę kończył zaocznie. Ja
po roku pracy w korporacji też założyłam własny interes. Nie czułam
się dobrze w rzeszy powielonych osobowości, gdzie każdy przebłysk
inności i indywidualności gasi się wiadrem zimnej wody. Rok później
byliśmy już po ślubie. W podróż poślubną polecieliśmy do Londynu.
Moje zamiłowanie do brytyjskiej literatury, a jego do architektury, nie
pozwoliło nam się nudzić. Byliśmy wyjątkową parą, ale zawsze bałam
się, że kiedyś przestanę być dla niego taka wyjątkowa.
Od samego początku bardzo dobrze nam się układało w łóżku,
byliśmy bardzo kompatybilni. Jednak odkąd zaszłam w ciążę i na świecie
pojawiła się Hania, nie mogłam w sobie odnaleźć tego czegoś. Nic nie
było w stanie mnie podniecić. Stałam się aseksualna. Starałam się
udawać, ale nie wychodziło mi to za dobrze. Karol stwierdził, że
zrobiłam się oziębła, obwiniał siebie. A ja do dziś nie wiem, co
wywołało zmianę. Nie było to tylko pojawienie się Hani na świecie.
Jeszcze zanim dowiedziałam się, że jestem w ciąży, straciłam tak na
10
prawdę apetyt na seks. Erotyzm stał się dla mnie tylko spoconą
plątaniną ciał, której nie potrzebowałam. Byłam wtedy pewna, że za
tym, co czuję, kryje się jakiś powód, jednak nie drążyłam tematu. Nie
chciałam wracać do tego co było, do swojej burzliwej przeszłości.
Kiedy Hania miała trzy lata, Karol zorganizował z kumplami z
firmy wyjazd na mecz do Francji. Nie było go dwie noce. Dwie noce
spędziłam sama, śpiąc spokojnie w swoim łóżku. On dwie noce spędził
rozmyślając jak mi się przyznać, że zdradził mnie z jakąś Francuzką,
którą poznał w trakcie meczu. Powiedział mi o tym zaraz po powrocie,
nie wiedząc jak do tego doszło. Ból w jego oczach był tak szczery, że
było mi go żal.
- Jak mecz? Widziałam skrót w telewizji. Lillie dało im się nieźle we
znaki. Szczerze powiedziawszy nie wiem czy zasłużyli na remis. Jak
myślisz? - mówię, pomagając Karolowi rozpakować się. Hania
pochrapuje u siebie. Za oknami ciemno, ponuro i mroźnie - Karol,
coś taki cichy? - wołam głośniej, by zwrócić jego uwagę. Stoi i
wpatruje się we mnie swoimi wielkimi, piwnymi oczami. Minę ma
nieciekawą, jakby miał zaraz zemdleć albo puścić pawia - Dobrze się
czujesz?
- Muszę ci coś powiedzieć - mówi wolno, spokojnie, ale z napięciem
w głosie. Nie patrzy mi w oczy. Jego wzrok jest skierowany na mnie
ale gdzieś się rozpływa po drodze.
- Co się stało? - pytam przerażona widząc, że to coś naprawdę
katastrofalnego. Karol nie jest typem do poważnych rozmów i
psychoanalizy. Od razu przychodzi mi do głowy, że pewnie jest
chory. Bardzo chory. Czekam cierpliwie aż się odezwie, a niepewność
zaczyna mnie zżerać od środka - Karol, cholera jasna, powiedz to
wreszcie!
- Przepraszam, ja tak bardzo cię przepraszam... - płacze wpadając w
moje ramiona trochę niezdarnie. Nie mogąc utrzymać równowagi,
opadam na wykładzinę a on ze mną. Widząc łzy w jego oczach, czuję
moje własne, wielkie i soczyste pod powiekami - Musisz mi
wybaczyć, Gosia, proszę, powiedz, że mi wybaczysz!
Nic nie mówię. Nie wiem jak mam się odezwać. Nie wiem, co mam
powiedzieć. Nie mogę się ruszyć, nie czuję swojego ciała. Nie czuję nic,
jakby ktoś mi zamroził serce. Jego słowa, jego łzy i to co one oznaczają,
11
powoli wnikają we mnie, w moją skórę i zaczynam czuć palące ciepło.
Prawie słyszę syczenie w uszach jak lód, na który wylewa się wrzątek.
Wiem już, dlaczego płacze. Nie musi mówić tego na głos. Nie chcę,
żeby to robił. Zaczyna łkać, a ja wraz z nim. Topimy się trzymając się
w ramionach, bojąc się puścić. Obawiając się tego co będzie, gdy w
końcu to zrobimy.
Nie wybaczyłam mu od razu, jednak wróciliśmy do życia jakby nic
się nie stało już od następnego poranka. Coś się jednak między nami
zepsuło i zaczęłam obsesyjnie interesować się tematem zdrady. Gdy
trafiłam na wykład Esther Perel, która tak pięknie mówiła o tym,
dlaczego uciekamy się do zdrady, zrozumiałam wiele rzeczy. Myślę, że
był łatwą zdobyczą. Nie był doceniany przeze mnie, nie w kontekście
ojca czy mężczyzny, ale właśnie nie doceniany jako kochanek.
Wystarczyła iskierka. Odepchnęłam go. Nie pozwalałam się do siebie
zbliżyć. Nie czyni go to wolnym od winy. Sprawił mi ogromny ból,
zburzył mój światopogląd i pozorny spokój. Godzinami wyobrażałam
sobie, jak posuwa tę Francuzkę.
Kiedy myśli zatruły mnie do granic wytrzymałości, podczas
kolejnej z nieprzespanych nocy Karol wiercąc się w łóżku, objął mnie
nagle swoim ramieniem, poczułam to ciepło co kiedyś. Pierwszy raz od
tygodni czułam ulgę dzięki jego dotykowi. Zrozumiałam, że nasz
związek się zakończył. To co było, już nie wróci. Nie damy rady tego
naprawić. Ale możemy zacząć od nowa. I zaczęliśmy. Nie wyobrażałam
sobie życia bez niego. Byliśmy i dalej jesteśmy świetnymi partnerami.
Uzupełniamy się, dogadujemy, dbamy o siebie. Nigdy nie chciałam
nikogo innego. On też nie. Dałam mu furtkę wyjścia. Mógł odejść bez
żadnych konsekwencji. Błagał, bym dała mu drugą szansę. Wydawało
mi się, że się nam udało. Dopóki nie zjawił się On.
Odkąd w moim życiu pojawił się Karol, myślałam, że żaden
mężczyzna już się dla mnie nie będzie liczył. Śmiałam się mówiąc, że z
jednym jest dość kłopotów. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że jestem
w innych ramionach, że dotykają mnie inne dłonie, patrzą na mnie inne
oczy.
Czy to, co się stało, stało się dlatego, że mnie zdradził? Czy czułam
gdzieś w podświadomości, że muszę mu się odwdzięczyć tym samym?!
Nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie, ale choć z jednej strony
jestem przerażona, to z drugiej czuję podniecenie, którego w życiu
12
jeszcze nie czułam. Co przyniesie przyszłość? Kolejną porażkę, czy
może jednak coś dobrego co sprawi, że moje życie stanie się pełniejsze?
Czas pokaże, jakie okażą się moje decyzje.
W każdym związku są wzloty i upadki. Początki, jak to wszyscy określają,
to motyle w brzuchu, wieczna potrzeba bycia ze sobą, dotykania się. Nigdy nie macie
się dosyć. Wszystko się zmienia, kiedy życie puka do drzwi. Poziom hormonów
opada, pożądanie gaśnie. I zostaje … co? Rutyna? Nieee… zostajemy my, dalej ci
sami. Błąd, który popełniamy, to brak zaangażowania i pasji w naszym życiu.
Problemy codzienności rządzą nami i naszym światem. Pozwalamy im dyktować
warunki. Częściej myślimy o tym, czego nam brak, niż o tym, co mamy na
wyciągnięcie ręki. Ludzi, którzy nas otaczają, bierzemy za pewniak.
Niektórzy twierdzą, jak na przykład Sylwester Stalone, że jeśli nad
związkiem trzeba pracować, to znaczy, że nie jesteśmy z właściwą osobą. Nie
powinniśmy się zmieniać tylko po to, by partner widział nas jako bardziej
interesujące, ciekawsze. Nie powinniśmy zmieniać naszych nawyków tylko dlatego,
że druga połówka ich nie lubi czy nie toleruje.
Inni twierdzą, że związek to sztuka kompromisów i ciągłej pracy nad sobą i
związkiem. By być z jedną osobą w stałym związku do końca życia, trzeba czasem
się poświęcić dla dobra sprawy.
Ale z tym poświęceniem, to bym się nie zgodziła. Jacek Walkiewicz opowiadał
o różnicy między poświęceniem a zaangażowaniem. Mamy na przykład dobrą
jajecznicę na boczku. Mało fit, za to jaka pychota. I żeby ta jajecznica powstała,
kura musiała się zaangażować, by znieść jajko, a świnia musiała się poświęcić,
byśmy mogli ją zjeść. Widzicie różnice?
Uważam, że tego na co dzień nam brakuje. Zamiast czytać Cosmopolitan,
powinnyśmy zatrzymać się na moment, wziąć głęboki wdech i spojrzeć na swoje życie
i ludzi w nim z perspektywy. Wszystko, co robimy, powinnyśmy robić z
zaangażowaniem i pasją, bo mamy ogromne szczęście, że żyjemy, jesteśmy tu i
możemy kochać siebie i innych. Bądźmy wdzięczne, nie próżne. Bądźmy
zaangażowane a nie poświęcajmy się. Kochajmy i dajmy się kochać.
13
3 RYZYKO
Jak zwykle w pośpiechu wbiegam po schodach, żeby nie spóźnić
się na spotkanie z potencjalnym klientem. To duża firma, gruba szycha
w okolicy. Gdyby udało mi się podpisać z nim kontrakt, miałabym
zapewnioną płynność finansową na następne pół roku i może
mogłabym więcej zainwestować w rozwój firmy.
Jest 11:59 kiedy pukam do ciemnobrązowych drzwi na najwyższej
kondygnacji tego eleganckiego biurowca. Lekko podenerwowana ale
dobrze przygotowana. Czekam, aż drzwi się otworzą. Wiem co mam
robić. Dokładnie znam profil działalności firmy „Perspektywa”.
Opracowałam też wstępną ofertę marketingową. Jeżeli wszystko
pójdzie zgodnie z planem, pokaże również moje pomysły na kampanię
reklamową, nad którą pracowałam ostatnie trzy noce. Bardzo mi zależy
na podpisaniu tego kontraktu.
Nie widzieliśmy się
jeszcze osobiście, wszystko ustalaliśmy
telefonicznie. Miałam jakieś wyobrażenie tego tajemniczego faceta,
który, jak wywnioskowałam z opowieści, które krążą o nim po mieście,
zdaje się mieć cały świat w dupie. Ale to, co zastałam na miejscu,
przerosło moje oczekiwania. W mojej głowie wyglądał jak gangster z
włoskiej mafii. Wielki chłop z mieszanką mięśni i tłuszczu, najpewniej
w drogim garniaku i świecących lakierkach. Jakież było moje zdziwienie,
kiedy drzwi otworzył mi idealnie wyrzeźbiony, przystojny, wysoki facet
z oczami niczym błękitne tafle zamarzniętego jeziora.
- A, to Pani - mówi od niechcenia leniwym, aczkolwiek męskim tonem,
14
kierując się od razu w stronę swojego biurka.
- Dzień dobry, Małgorzata Szafrańska. Rozmawialiśmy przez telefon -
przedstawiam się oficjalnie, niepewnie ruszając za nim w głąb tego
przestronnego pomieszczenia.
Biel aż razi w oczy. Wszędzie jest tak czysto, elegancko i
gustownie. Wysokie do sufitu okna otaczają mnie ze wszystkich stron a
widok przez nie jest niesamowity. Pożółknięte już topole kołyszą się w
swym pełnym gracji tańcu a słońce
jeszcze odważnie grzeje,
przedzierając się przez nieliczne chmury.
- Niech Pani siada - mówi do mnie wskazując krzesło naprzeciwko
obszernego biurka w kształcie litery L, za którym sam siada
wygodnie. Ma na sobie zieloną bluzę z kapturem, jasny T-shirt, spod
którego wychodzą nieliczne, ciemne włosy, obcisłe, markowe dżinsy,
białe skarpetki i ... niebiesko-białe tenisówki. Na mistera Polski może
i nie pójdzie, ale jest w nim coś, co mnie onieśmiela i intryguje. Ja
natomiast nie zrobiłam na nim pozytywnego wrażenia. Raczej zdaje
się mną poirytowany niż zainteresowany.
Siadam niezdarnie w fotelu i wyciągam swoje materiały. iPad,
teczka, wyciszony telefon. Kiedy jestem gotowa podnoszę wzrok z nad
moich fantów i momentalnie prawie zapominam, że mam język w gębie.
Damian Czajkowski patrzy bezczelnie wprost na mnie tymi swoim
błękitnym oczami. Dłonie ma splecione na brzuchu a nogi szeroko
rozłożone pod stołem. Czeka wyraźnie na mój ruch. A ja tonę w jego
oczach.
- Nie sprecyzował Pan dokładnie ani budżetu, ani też swoich
oczekiwań. Dokładnie zapoznałam się z materiałami dostępnymi na
temat firmy i z tym, co sam mi Pan podesłał i przygotowałam
wstępną ofertę. Czy mam zacząć, czy może chce Pan jeszcze
poczekać na kogoś - mówię, starając się jak tylko mogę nie dać
opanować się zwątpieniu, które próbuje się przedrzeć przez pancerz
mojej wątłej pewności siebie. Już wyobrażam sobie, jakie zwątpienie
by zasiało we mnie ziarna. Za wysoko mierzę. Za duży klient jak na
moje możliwości. Nie ta liga.
- Może Pani nawijać, na nikogo nie czekamy - odpowiada dalej patrząc
wprost na mnie. Jestem trochę zdziwiona jego odpowiedzią.
Oczekiwałam całego sztabu ludzi. A tu jest tylko on. Jedno biurko i
15
segregatorów
tona
Komandora. Czyżby sam wszystkim się zajmował?
równiutko poukładanych na półkach
Nie owijając w bawełnę, zaczynam swoją litanię. Szczegółowo,
jednak na tyle zwięźle, na ile się da. Omawiam wszystko to, co wymaga
omówienia. Nie unikam jego wzroku, nie mogę okazać słabości ani
tego, jak niepewnie się czuję w jego towarzystwie. Siedemnaście minut
później siadam wygodniej na krześle. Skończyłam.
- Ok, gdzie mam podpisać? - pyta, bez wyraźnego entuzjazmu.
- Tutaj - pokazuję wykropkowane miejsce na umowie, którą właśnie
omówiłam. Jestem w szoku, że chce podpisać ją od razu, zwłaszcza
biorąc pod uwagę jego brak entuzjazmu. Uśmiecham się delikatnie,
ale w sercu czuję pożar. Udało mi się!
Gdy wychodzę z jego biura oddycham z ulgą. Współpraca z nim
będzie nie lada wyzwaniem, i czuję lekką ekscytację na myśl o tym, jak
dużo czasu będziemy spędzać razem. Nie tylko ekscytację. Trochę się
obawiam tych spędzonych z nim, sam na sam godzin, w tym
powalającym biurze, z jego przeszywającym spojrzeniem i tendencją do
patrzenia mi prosto w oczy.
je całkiem zignorować. Czajkowski
Wiele o nim słyszałam. Choć nie lubię plotek i nic sobie z nich nie
robię, ciężko
jest mężem
przyjaciółki mojej ostatniej klientki. Niezły z niego typek. Bezczelny,
wulgarny, zbyt pewny siebie, nadziany i zaangażowany w niejeden
ciemny interes. Ma rodzinę, piękny dom, samochody. A ja mam mu
pomóc rozsławić jego nowy biznes. Buduje domy w różnych częściach
Polski. Zazwyczaj są to ekstremalne miejsca, wyjątkowe, pełne
powalających widoków. Teraz będzie je wynajmował w ramach
wypadów wakacyjnych, wyjazdów zorganizowanych i wycieczek dla
firm. Chce te miejsca również wypromować za granicą. To daje mi pole
do popisu.
Postanawiam podejść do sprawy wyjątkowo profesjonalnie. To dla
mnie życiowa szansa. Nie mam już szesnastu lat, żeby dać się
onieśmielać. Będę z nim pracować przez następne sześć miesięcy, ale
dam sobie radę. Jak nie ja, to kto!?
Strach jest częścią naszego życia, ale nie powinien być paraliżujący. Każdego
dnia musimy wstawać z uśmiecham na ustach i cieszyć się na wyzwanie jakim jest
16
kolejny dzień. Często jednak przez strach rezygnujemy z wielu rzeczy.
Odpuszczamy sobie. Stwierdzamy, że ryzyko jest zbyt duże.
Ale strach powinien być naszym sprzymierzeńcem. Nie jest on oznaką ludzi
słabych, bo tylko głupi się nie boją. To tylko żółta lampka ostrzegawcza, którą
czasami po prostu trzeba zignorować.
Dla niektórych strach jest paraliżujący. Boją się przede wszystkim odrzucenia.
Boją się porażki. Bo te przytrafiają się każdemu. Jednak nie ryzykując, zawsze
będziemy w swojej bezpiecznej strefie i nasze życie będzie nijakie.
Moim mottem już jakiś czas temu stało się powiedzenie, które jest też tytułem
książki Richarda Bransona, założyciela firmy Virgin - „Screw it, let’s do it!” co w
przekładzie najlepiej przetłumaczyć - pieprzyć wszystko, zrobię to - jednak oficjalne
tłumaczenie jego książki to „Zaryzykuj - zrób to”. Branson nazywany przez swoich
znajomych i pracowników Doktorem Yes, jest osobą, która mając przed oczami
cel, dąży do niego, po kolei eliminując przeszkody. I choć teraz jest miliarderem, to
droga do sukcesu nie była dla niego drogą usłaną różami. Na jego przykładzie
widać, jak ważne jest otaczać się odpowiednimi osobami, które będą ci mówić - You
can do it. Dasz radę! Tak jak powtarzali Bransonowi jego rodzice.
Otaczanie się odpowiednimi ludźmi ważne jest nie tylko w interesach ale i w
spełnianiu marzeń i siebie. Jacek Walkiewicz, jak opowiada o swoim marzeniu - o
Kamperze- mówi wyraźnie. Żeby nie jego żona, nigdy by tego marzenia nie spełnił.
To ona pomogła mu zrobić ten ostatni i najważniejszy krok mówiąc „Zrób to, bo
to twoje marzenie, a marzenia są po to by je realizować”.
Jacek Walkiewicz mówi również o zmianie własnego języka, jakiego
używamy. Nie powinniśmy mówić UDAŁO SIĘ … tylko ZROBIŁAM TO.
Bo w życiu ludziom nic się nigdy nie udaje. To, że ktoś odnosi sukces, to zasługa
często wielu lat pracy, przemyśleń, starań. A kiedy mówimy udało się, to tak
jakbyśmy oddawali zasługę szczęściu, albo losowi.
Bądźmy dumni ze swoich sukcesów, tych małych i tych dużych. Nie pozwólmy,
by strach nas paraliżował. By odbierał nam szansę na życie pełne przygód i wyzwań.
By odbierał nam szansę na szczęście. Podejmujmy ryzyko. Inwestujmy w siebie i w
przyszłość. Otaczajmy się ludźmi, którzy nas popchną do przodu, a nie ściągną do
dołu.
Często ci się wydaję, że jeszcze chwila a się rozsypiesz? Mam trzydzieści parę
lat a czasami czuję się, jakbym tylko udawała dorosłą. Taka zabawa w dom i życie
na niby. Wewnątrz dalej coś we mnie nie dojrzało. Może właśnie dlatego ta zabawa
mnie tak pochłonęła. Wzięłam na siebie zbyt wiele, chcąc udowodnić, że tak, ja już
jestem duża! Ja mogę wszystko już zrobić sama, nikt mi nie musi pomagać! Problem
17
pojawia się, gdy doba ma dalej dwadzieścia cztery godziny a ja mam zajęć na
trzydzieści sześć. Rzeczywistość mnie przerasta. Chcę dać z siebie wszystko, być
najlepszą wersją siebie. W domu, w pracy, w życiu. Chcę wszystkich uszczęśliwiać.
Być idealną matką, przedsiębiorcą, córką, synową, kochanką, koleżanką. To tak,
jakbym próbowała przeskoczyć przez poprzeczkę, którą sama powiesiłam wysoko
nad głową. Ja naiwnie wierzę, że dam radę. Kombinuję, wymyślam, przekładam.
Podstawiam sobie kartonowe pudła, wznoszę się wyżej i wyżej. Cała ta konstrukcja
chwieje się już pod moim ciężarem, a do poprzeczki jeszcze daleko. Nawet jak dam
radę ją kiedyś przeskoczyć, to czeka mnie upadek z wysokości. Kiedyś spadnę, ale
jeszcze nie dziś. A może nie…
Z czego bierze się dążenie do perfekcji i branie na siebie więcej niż powinnyśmy?
Niestety cały czas walczymy ze stereotypami i z tym jak zostałyśmy wychowane, z
tym jaki obraz kobiety nam wpajano. A jak mówi Reshma Saujani, powinnyśmy
uczyć nasze córki odwagi a nie perfekcji. Powinnyśmy przestać mówić naszym
córkom- Uważaj, Nie rób, Nie próbuj, Ostrożnie. Od synów oczekujemy więcej, a
kiedy skaczą, nie zastanawiamy się ile nabiją sobie siniaków i jak to będzie
wyglądać do spódniczki, tylko jak daleko skoczą.
Bądźmy odważne! Nie bójmy się ryzykować, i bądźmy dumne z siebie i z
naszych osiągnięć. Nie umniejszajmy ich. Nie bagatelizujmy. Mówmy głośno i
wyraźnie.
TAK, ZROBIĘ TO.
TAK, DAM RADĘ.
TAK, ZROBIŁAM TO!
18
PUNKTY MOCY
Także przeczytaj i zacznij najlepszą dekadę w swoim życiu.
Myśli mają ogromną moc. Im szybciej to sobie uświadomisz, tym
lepiej. Każdego dnia przenika przez naszą głowę tysiące myśli i
zmieniają one naszą rzeczywistość. Biadolimy, że niewiele możemy
zrobić - a to wcale nie jest prawda!
Les Brown, jeden z mówców, których ubóstwiam i który jest dla
mnie ucieleśnieniem sukcesu, mawia: Niektórzy mówią, że to będzie ich
rok. Ale dla mnie rok to za mało. Czuję w sobie zbyt wielki głód życia i
wiem, że cała kolejna dekada będzie moją!
1. Doskonałość nie istnieje.
istocie bezbłędny,
Doskonałość –
bezproblemowy, całkowicie zadbany
i dopracowany w każdym
szczególe, nienaganny. Termin określający cechę m.in. osoby,
czynności, umiejętności, dzieła, przedmiotu, produktu.
Proszę, wyrzuć to słowo ze swojego słownika. Teraz. Bez dyskusji.
Zapisz je na dużej kartce, opluj ją, pognieć i wyrzuć do śmieci. Ok.
Zrobione. I kamień z serca.
Doskonałość nie
przerażającym stanem.
Załóżmy taki scenariusz. Zakładasz sobie jakiś cel, chcesz wykonać
jakąś czynność, cokolwiek by to nie było, chcesz by to było idealne.
Załóżmy, że możesz ten cel osiągnąć. Co potem? Usiądziesz i będziesz
istniała, byłaby okropnie
istnieje. A
jakby
stan
lub efekt w
swej
19
z siebie dumna? Wątpię. Człowiek powinien się udoskonalać, pracować
nad sobą, ulepszać się CAŁY CZAS! Ale nie w celu osiągnięcia
doskonałości, ale w celu przeżywania samego procesu stawania się
czymś więcej. Lepszą kobietą, przedsiębiorcą, matką, żoną, siostrą,
przyjaciółką. A zawsze możesz stać się czymś więcej. Ta droga, którą
podążasz by wskoczyć poziom wyżej powinna być ekscytująca i
powinna dawać ci radość i szczęście. I z każdą, nawet najmniejszą
zmianą, z każdym „ukończonym poziomem” powinnaś świętować,
chwalić się, być dumna z tego, że działasz. Pamiętaj. Nie masz dążyć,
do czegoś, co nieistnieje. Ale masz wysoko stawiać poprzeczkę. Sobie.
Nie innym. Zmiany zaczyna się i kończy na sobie.
2. Samorozwój przede wszystkim.
Pracuj nad sobą. Każdego dnia. Ciężej pracuj nad sobą niż nad
czymkolwiek innym jak mawiał Jim Rohn. Nie tylko w pracy dawaj z
siebie 100 , nie w domu ale w życiu, które prowadzisz. Czytaj. Książki
są źródłem ogromnej wiedzy. Każdy człowiek, którego nazwałabyś
człowiekiem sukcesu, którego mogłabyś podziwiać, każdy z nich czyta.
Słuchaj ludzi, którzy dzielą się swoimi wizjami, przemyśleniami,
doświadczeniami, dokonaniami.
wszystko, czego chcesz się z książek nauczyć.
Nie twórz wymówek. Każda z nas ma dobę, która ma 24 godziny i ani
minuty więcej. Więc nie mów mi, że ja mogę, ja mam czas a ty nie!
Znajdź czas, znajdź w sobie głód wiedzy, która jest ci niezbędna by żyć
nie najlepiej jak potrafisz, ale jeszcze lepiej. Poznawaj nowe rzeczy,
zapisuj się na kursy, zajęcia. Próbuj nowych smaków, bądź między
ludźmi, podróżuj, zwiedzaj, ucz się. Bądź czymś więcej. Podnieś swoje
standardy i stań się ucieleśnieniem rozwoju.
Żeby prowadzić lepsze życie, musisz sama najpierw stać się lepsza.
Silniejsza, pewniejsza siebie, dzielniejsza.
3. Cel jest niezbędny.
Musisz marzyć. Musisz mieć plany i marzenia. Cele. Takie małe i takie
większe, nawet takie ogromne. Nie wstydź się ich. Nie ważne czy są
drogie w realizacji, odpowiednie dla ciebie, twojego wieku, pozycji czy
Czerp inspirację ze słów mocy. Prowadź dziennik i zapisuj w nim
20
sytuacji - to nie ma znaczenia. Miej marzenia! Wszystkie te marzenia i
plany powinnaś spisywać.
Z celami i marzeniami jest jednak jeden problem. Często kierujemy
się w życiu nie swoimi pragnieniami. Dlatego zapisując o czym marzysz,
zawsze daj powód, dlaczego tego pragniesz. Dążenie do realizacji celu,
o którym nie marzysz, jest skazane na porażkę, pozbawia cię cennego
czasu i wypłukuje z ciebie entuzjazm. Kiedy obierzesz już kierunek,
wyznaczysz sobie cele, wszystkie „powinnam” zamień na „muszę”. Bo
w życiu nie masz tego co powinnaś mieć, ale co musisz mieć. Ty nie
powinnaś uwierzyć w nieskończoną moc możliwości jaką masz, ty
musisz w to uwierzyć.
Musisz się nakręcać każdego dnia, jak katarynka. Rozbujaj w sobie
tą chęć, tą żądzę życia. Całym swoim jestestwem poczuj apetyt na życie,
w którym musisz osiągać założone cele. Nic jednak nie dzieje się z dnia
na dzień. Musisz mieć plan na to, jak zdobędziesz swój cel. Rozpisz
wszystko w pamiętniku. Jak plan treningowy i użyj wizualizacji.
Codziennie wyobraź sobie jak zdobywasz to, o czym marzysz. Zobacz
siebie, taką jaką pragniesz. I trzymaj się celu za wszelką cenę. Nigdy się
nie poddawaj, bo jesteś Mistrzynią. A Mistrzynie się nie poddają.
Mistrzynie się uczą i idą dalej z podniesioną głową.
4. Poznaj swoją wartość.
Znasz to. Stoisz w damskiej toalecie i myjesz ręce. Koło ciebie staje
ekstra laska, w świetnych ciuchach, przepiękną torebką i nieskazitelnym
makijażem. Jej ruchy są płynne. Jest pewna siebie. Uśmiechnięta. Jest
świetna. Patrzysz na nią ukradkiem, potem na siebie i znów na nią. I
masz ochotę usiąść i beczeć jak owca. Albo w pracy koleżanka
opowiada o kolejnych wakacjach na Bahamach. Ty już nawet nie
wysyłasz pocztówek z wakacji. Wakacje w puszczy pod namiotem albo
kolejne wakacje nad polskim morzem w miejscowości o głupiej nazwie
nikomu nie zaimponują. Albo stajesz na miejskim parkingu, wychodzisz
z auta i zauważasz kobietę parkującą koło ciebie. Twoje stare,
przechodzone auto wygląda przy jej sportowym BMW jak kura przy
pawiu. I tak się właśnie teraz czujesz. I masz ochotę latać wokoło jak
kura, której odcięli głowę. Na dziko. Bo wkurza cię to, jak się właśnie
czujesz.
G-O-R-S-Z-A!
21
Przykłady jak te, mogłabym przytaczać do jutra. Bo twoje dziecko
nie jest takie jak inne dziecko - „takie wybitne i wyróżniające się”. Bo
twoja figura daje dużo do życzenia i widzisz wszystko co w niej jest do
dupy. W sumie cała jest do dupy. Bo nie mieszkasz tak jak pani X lub Y
a na twojej ścianie nie wiszą obrazy kupione na aukcji lub zdjęcia z
corocznej wizyty u fotografa. Co za sterta głupot! Od dzisiaj przestajesz
to robić. Przestajesz się porównywać. Bo czym różnisz się od reszty tych
bab, do których się porównujesz, może po cichu zazdrościsz? Nie znasz
ich. Nie wiesz czy to, co widzisz sprawia, że są szczęśliwe. A wszystko
co one mają nie sprawia, że są lepszymi osobami, lepszymi kobietami.
Znajdź w sobie to co piękne, co nieprzeciętne i chwal się tym.
Wyeksponuj to, sama dla siebie. I stań się kobietą, którą chcesz być, a
nie tą, która wygląda tylko na taką, która ma wszystko to, czego ty nie
masz. Znaj swoją wartość. Zapisz na kartoniku, plakietce, czymkolwiek
co będzie fajnie wyglądało te słowa, tak żebyś widziała je codziennie
: Jestem Mistrzynią! Jestem warta wszystkiego co najlepsze w życiu!
Każdy ma swoją wizję twojej osoby, swoją opinie o tobie. Może
słyszysz z jednej i z drugiej strony, że się nie nadajesz, że to nie dla
ciebie, że to nie wypada, że nie dasz rady. Nigdy nie pozwól by czyjaś
opinia na twój temat cię definiowała. Ty wiesz jaka jesteś, na co cię stać
i kim możesz się stać. Ty i tylko ty decydujesz. Nigdy, przenigdy nie
pozwól, by słowa krytyki sprawiły, że padniesz na ziemię i podasz się.
Nie wszystkim twój sukces jest „na rękę”, nie wszyscy będą ci
kibicować. No i dobrze. Nie potrzebujesz takich ludzi. Nie poświęcaj
im uwagi, nie trać energii na walkę z nimi, na dyskusje z nimi, ale też ich
nie krytykuj, nie złość się, nie dołuj. Po prostu nie poświęcaj im uwagi.
Zwyczajnie ich zlej.
5. Samodyscyplina i determinacja.
Miałaś tak kiedyś? Siedzisz na fotelu, oglądasz telewizję. Myślisz,
mogłabym coś ze sobą zrobić. Podziwiasz kobiety z tego kłamliwego
pudła przed tobą albo z okładki ostatniej gazety dla Pań. Co wtedy
myślisz? Ale im się udało? Ale one mają szczęście? Fuksa? To przez
pieniądze męża, tatusia? A może sukces tylko dzięki puszczaniu się na
lewo i prawo?
Przeglądasz Internety, widzisz wylansowane „mega gwiazdy” z photo
shopa albo zwykłe dziewczyny, jak ty, które miały trochę więcej odwagi
22
i determinacji. Podziwiasz metamorfozy innych, zastanawiając się kiedy
przyjdzie kolej na twoją. Jak masz coś zrobić, coś przygotować,
zwlekasz, przeciągasz chwile, aż robisz coś na ostatni moment i nie
masz już czasu dać z siebie wszystkiego. I zaczynasz żałować, że nie
zmobilizowałaś się wcześniej.
Musisz jedno zapamiętać. Jedyne co cię różni od każdej innej
kobiety na świecie to to, czego nie widać, co jest zamknięte w twojej
głowie. Tylko i wyłącznie to nas różni. Nic więcej. Mamy te same kości,
taką samą budowę naszego organizmu. A to co na zewnątrz, to co
widać, to ty kreujesz w zależności od stanu umysłu, od tego jak dbasz o
siebie, o swoją świątynie.
Lubię myśleć o swoim ciele jak o świątyni, a o swoim rozumie jak
o ogrodzie. Jedno i drugie wymaga ogromu pracy. Pracy, którą warto
wykonać, i którą musisz wykonać, jeżeli chcesz prowadzić życie, o
którym marzysz. Wszyscy powoli umieramy, jednak nieliczne z nas
żyją. Musisz zdecydować, chcesz żyć czy powoli umierać.
A kiedy siedzisz i nic nie robisz, bądź użalasz się nad sobą,
krytykujesz, zazdrościsz, narzekasz. Wtedy jesteś jedną z tych, które
chodzą, oddychają, ale nie żyją. I które potem żałują, że czegoś nie
zrobiły, że nie znalazły w sobie woli i energii by działać. Samodyscyplina
to dyscyplina narzucona samemu sobie, zazwyczaj w celu osiągnięcia
konkretnego celu, do którego tak długo zmierzasz, aż go osiągniesz.
Przestań tworzyć wymówki, przestań się poddawać. Przestań wybierać
to, co łatwiejsze, szybsze. Nie czekaj za zachętę, pochwałę, docenienie
twoich starań od innych. To co robisz, rób bo chcesz, przede wszystkim
dla siebie.
Wstań z tego fotela i przestań być śmierdzącym leniwcem. Spójrz
na świat. Jest tak piękny, że dech zapiera. Chcesz, żeby to wszystko
przeszło ci pod nosem? Masz tyle do stracenie i jeszcze więcej do
zyskania. Więc zacznij już dziś pracę nad sobą. Zacznij czytać, stań się
mądrzejsza, bystrzejsza. Wiedza otwiera nowe horyzonty, zmienia cię i
sprawia, że wszystko wydaje się możliwe. Ćwicz mięśnie ciała i umysłu.
Umysł przez czytanie i codzienne afirmacje. Stojąc przed lustrem
powtarzaj sobie JESTEM PIĘKNA. Kontroluj swoje myśli. Nie
pozwalaj by wdzierały się do twojej głowy słowa zwątpienia, krytyki,
narzekania. Powtarzaj sobie, że dasz radę. Potrafisz. Jeśli nie teraz, to
wkrótce. Jesteś skazana na świetność. Jesteś Mistrzynią swojego życia.
23
To co sobie powtarzasz każdego dnia, w to będziesz wierzyć. Więc nie
zaczynaj dnia od Nie mogę, Nie chce mi się, Nie dam rady, Nie potrafię. Kładź
się spać powtarzając sobie Dam radę, Nauczę się, Potrafię, Zdołam, Chce mi
się, Mam apetyt na życie.
Zasypiając, wyobraź sonie jak będzie wyglądał twój poranek.
Zobacz to oczyma wyobraźni. Ze szczegółami. Wstajesz przed
budzikiem, uśmiech nie schodzi ci z twarzy bo wiesz, że to jest twój
dzień. Wskocz w sportowe rzeczy i wybiegnij na świat. Zobacz siebie
jak mijasz kolejne elementy otaczającego cię krajobrazu, spójrz do góry
i podziwiaj. Albo włącz płytę Chodakowskiej i zrób jej program
treningowy, weź kijki, idź na spacer, porozciągaj się trochę. Niech twoje
ciało poczuje, że żyje. Szczęście jakie poczujesz po treningu, jest
niepowtarzalne. I duma z samej siebie.
Wiem, że zanim to nastąpi, w głowie stworzysz tysiąc myśli na nie,
że wiele razy rezygnowałaś. Ale jeśli dobrze nastawisz się wcześniej, a w
twoich myślach nie będzie śmieci, to z dnia na dzień będzie łatwiej.
Nie rezygnuj. Bądź zdeterminowana. Masz swoje cele,
zapisałaś je wszystkie. Zawsze miej je przy sobie, często je czytaj, edytuj,
udoskonalaj. Zobacz siebie jak je realizujesz, zobacz to w swojej głowie
a potem zrób to sama, w rzeczywistości. Nie poddawaj się! Nigdy.
Czytaj i słuchaj o znanych kobietach na świecie. Tych silnych
postaci z naszej współczesnej historii, które mają za sobą przejebane
dzieciństwo, biedę, rodzinne tragedię i tysiące porażek - ale się nie
poddały. One powinny być wzorem, inspiracją, okruchem nadziei.
6. Strach i odwaga.
Boimy się wielu rzeczy. Na co dzień opinii innych. Tego, że zostaniemy
wyśmiane. Że usłyszymy słowa krytyki, które pozwalamy by raniły nas
do samej duszy. I tego jak będziemy się wtedy czuć. Boimy się
odrzucenia. Że staniemy się niechciane, zbędne. Nie dość dobre czy
piękne by być z mężczyzną twoich marzeń. Nie wystarczająco
wykształcone, mądre, odważne, by walczyć o swoją wymarzoną pracę,
czy o cokolwiek innego, o czym skrycie marzymy. Bo swoich pragnień
też się boimy. Często nawet wstydzimy. Ale kto kurwa mać powiedział,
że nie masz się bać! Nie na tym to polega. Masz iść do przodu i robić
swoje POMIMO STRACHU, KTÓRY ODCZUWASZ!
Boisz się? No i co! Ja też.
24
Jak zaczynałam biegać ważyłam dużo za dużo. Bałam się, że będą się ze
mnie śmiać. Że wieloryb w trampkach czy coś. Wiem co to znaczy
słuchać krytyki, wiem co to znaczy być wyśmiewanym. Znam to.
Bałam się publikując swój pierwszy post na tym blogu czy
wcześniej, publikując inne rzeczy i projekty. Bałam się okropnie. Że
zostanę wyśmiana. Że to co czuję, w co włożyłam serce, ciężką pracę,
czas. Że to zostanie zmiażdżone, wygniecione, wyżute i wyplute. Do
dziś się boję. Ale dalej piszę, dalej publikuje. Bałam się być matką.
Bałam się być rodzicem. Nie wiedziałam czy dam radę. Ale z dnia na
dzień uczę się tej roli. Przecież nie mogę się poddać.
Kiedyś bałam się kochać. Bałam się otworzyć. Bałam się, że jak
ktoś pozna mnie od środka, tak od A do Z bez omijania tego co
wstydliwe, niewygodne, nieszlachetne, brzydkie, to będzie uciekał ode
mnie gdzie pieprz rośnie. Bo jak można kochać coś takiego, czym ja
jestem.
Ale wzięłam się w garść. Wbiłam sobie do głowy, że marnuje swoje
życie, swój potencjał i swoje możliwości. Ciężką pracą doszłam do tego,
gdzie jestem dzisiaj. Ktoś by mógł powiedzieć, że wiele poświęciłam,
ale ja tego tak nie odbieram. Jestem w pełni zaangażowana w to co
robię, w to co chcę osiągnąć. Nie muszę nic poświęcać. Wystarczy
odpowiednio ustawić priorytety. Dalej się boję, ale uciszam te myśli, i
robię swoje pomimo strachu. To się nazywa odwaga. Ty też ją masz w
sobie. Ale odwaga jest też jak mięsień. Jak jej nie ćwiczysz, flaczeje.
Nawet jeśli jednego dnia pokonałaś strach, to nie znaczy, że jutro
nie poczujesz go na nowo. Ale to nic. Z dnia na dzień będziesz silniejsza
i pokonasz, stłamsisz ten strach w zarodku i dasz radę. Nie myśl o tym
co straszne, przerażające, ale o tym jak piękne jest to, co poczujesz, co
zobaczysz, gdy go przezwyciężysz.
7. Luksus i sukces.
Każdy ma inne wyobrażenie tego co jest luksusowe i co to znaczy
odnieść sukces. Niestety większość naszych przekonań kreują media i
otoczenie. Sukces to zawsze kasa, świetna praca, własna firma, dobre
auto, wakacje na Ibizie i tego typu rzeczy.
Kobita, która pracuje na kasie w markecie, nie może czuć się
spełniona, nie ma prawa być nazwana kobietą sukcesu. Nikt nie
pomyśli, że ona może czuć się spełniona. Bo?
25
Dla mnie sukces to życie z pasją. To bycie kobietą, którą chcesz być a
nie którą inni chcą byś była. To pokonywanie przeszkód, walka ze sobą,
z swoimi słabościami.
Masz prawo do bycia spełnioną, niezależnie od tego co robisz.
Każda praca jest ważna. Nie pozwól by to, że komuś sprzątasz,
definiowało jak się czujesz czy postrzegasz. To, że pracujesz na kasie
nie znaczy, że jesteś gorsza od tej, która przychodzi do ciebie na zakupy.
Co was różni? Może nic. A może stan umysłu. Ale to później.
Bądź taka, jaka chcesz być. I to będzie twój sukces. Luksus, to,
pojęcie bardzo względne, niekoniecznie związane z twoimi stanem
konta. Ale cokolwiek by to nie było, to zasługujesz na to. Świat jest
pełen nieskończonych dóbr. I ty też masz do nich prawo. Jesteś warta
wszystkiego co najlepsze. Każdego luksusu, o jakim marzysz. Sukces
jest na wyciągnięcie ręki.
8. Tabliczka mnożenia.
Zbliżamy się do najważniejszych punktów. Przypomnij sobie jak
uczyłaś się tabliczki mnożenia za dzieciaka. Do dziś pewnie ją umiesz.
Jak ktoś zapyta ile jest 7/6 czy 8/4 to nie będziesz miała problemu z
odpowiedzią. Na tym przykładzie widzisz, jak to, co ci wpojono do
głowy, długo w niej zostaje. Czasem na wieki, jeżeli wpojono to
skutecznie.
Załóżmy, że to nie tabliczkę mnożenia, ale to że jesteś nieśmiała i
słaba wpojono ci jeszcze w szkole. Latami słyszałaś to w głowie, miałaś
to w myślach, to wyobrażenie siebie. Jaka jesteś więc dziś? Silna?
Odważna? Potrafisz ryzykować, iść z podniesioną głową? Każdej z nas
wpajają takie rzeczy. Zastanów się. Mocno. Zrób listę rzeczy, które
powtarzali ci rodzice, otoczenie, rodzina. A mężczyźni w twoim życiu?
Porównaj to, co wypiszesz, z tym, za jaką sama się uważasz. Następnie
porównaj z wizją kobiety, którą chcesz, którą musisz się stać. I tu zacznij
proces prania swojego mózgu. Musisz sobie wpoić to, w co chcesz
wierzyć. Nie będzie to łatwe, ale z każdym dniem będzie łatwiejsze a ty
będziesz silniejsza. To w co wierzysz, to czemu poświęcasz uwagę, na
czym skupiasz myśli, to jest obecne w twoim życiu bo tam płynie cała
twoja energia.
Nie marnuj jej więc na innych, na narzekanie, krytykowanie. Nie
marnuj poniżając siebie, umniejszając swoje możliwości. Ale wstań z
26
dupą z tej kanapy i zacznij działać. Nie będzie łatwo, nie będzie szybko.
Ale warto. Przygotuj się, wypełniając głowę odpowiednimi myślami.
Przeanalizuj swoje działania i ruchy w głowie, przećwicz je. To bardzo
ci ułatwi zadanie, kiedy zaczniesz działać w rzeczywistości. Zapamiętaj
te trzy zasady. Nie śmieć sobie w głowie! Kontroluj swoje myśli. To na
czym koncentrujesz myśli przeradza się w twoją rzeczywistość. Zacznij
wpajać sobie wartości, prawdy i zasady, które są dla ciebie najlepsze.
9. Szczęście to stan umysłu.
Jedno z najtrudniejszych zadań przed tobą. Powiesz mi na pewno, łatwo
powiedzieć, gorzej zrobić. Albo, może uważasz, że to bzdura. Ale w
głębi serca wiesz, że to prawda. Dwie wielkie prawdy. Bycie szczęśliwą
to twoja decyzja. Ty decydujesz, kto może cię zranić a kto nie. Najpierw
odniosę się do pierwszego.
Pewne uczucia blokują inne. Nie można być przepełnionym
wdzięcznością za coś i jednocześnie być wkurzoną na coś. Kiedy
dostrzegasz jak wiele masz w życiu, kiedy całą sobą jesteś wdzięczna za
to i codziennie za to dziękujesz, w twoim życiu będzie mniej i mniej
miejsca na to, co przyciąga smutek. Powiesz, że łatwo mi mówić. Na
pewno ty masz gorzej. Może. A może nie. Ale nie o to chodzi. W każdej
sytuacji można być szczęśliwą.
W jednej z przeczytanych przeze mnie książek, była historia
weterana wojennego, który leżał w szpitalu. Osoba, która tę książkę
napisała opisuje, jak weszła do tego szpitalnego pokoju a ten weteran
leżał uśmiechnięty. Bez jednej ręki. Zapytany, jak w takiej sytuacji może
być uśmiechnięty odpowiedział, że jest praworęczny a wybuch
pozbawił go lewej. W tak skrajnej sytuacji, widział to co ma i za co może
być wdzięczny. Dopiero wychodząc z tego pokoju, ten autor zauważył,
że nie tylko ręki mu brakowało ale też obu nóg.
Słyszałaś kiedyś o Nick’u Vujicic’u? Zachęcam do zapoznania się z jego
biografią i jego książkami. Ile razy powtarzamy sobie, będę szczęśliwa
jak zmieszczę się w tą sukienkę, jak schudnę 10 kilo, jak zmienię pracę,
jak znajdę partnera, jak moje dziecko dorośnie. Szczęście umieszczasz
zawsze w swojej przyszłości, która nigdy nie nadchodzi. Żyj tym co jest
teraz, nie tym co będzie. TU I TERAZ!
To samo tyczy się cierpienia. Ma ono wiele wymiarów. Różne
rzeczy sprawiają ci przykrość, zasmucają cię, doprowadzają do łez,
27
załamania nerwowego, depresji. Ale to też twoja decyzja komu i czemu
pozwalasz się krzywdzić. Wszystko sprowadza się do metafor jak mówi
Anthony Robbins. Kiedy zostawia cię facet, którego bardzo kochasz,
mówisz mam złamane serce. Ale to tylko metafora. Kiedy spojrzymy na
twoje serce w twojej klatce piersiowej zobaczymy, że ono ma się całkiem
dobrze. Nie jest wcale złamane. Ale sama metafora, której używasz ma
ogromny wpływ na to, jak przeżywasz to rozstanie.
Wszystko zależy od podjętych przez ciebie decyzji, od twoich
przekonań i tego, co siedzi w twojej głowie. Nie chcesz cierpieć z
powodu tego barana, który cię nie doceniał. Nie cierp. To twoja
decyzja.
10.Nie poddawaj się pomimo bólu.
Wiem, że chcesz. Wiem, że będziesz próbować. Ale ty się nie poddasz.
Jesteś łowczynią. I przyszedł czas na łowy. Upoluj to, na czym ci zależy
i bądź z tego dumna. Ale proces, który cię doprowadzi do zdobyczy,
będzie trudny. Nie będę cię okłamywać, że nie. Że jest inaczej. Będzie
ci ciężko. Twoje ciało będzie boleć, twoja głowa będzie boleć. Będzie ci
się wydawało, że łeb ci pęknie od tych kotłujących się myśli. Przyjdą
dni, że poniesiesz porażkę, coś się nie uda. Usłyszysz słowa krytyki,
zwątpienia. Może nawet będą się śmiać, wytykać ci błędy. No i? Nie
robią. Ty i tak się nie poddasz. Padniesz, to poleżysz, nabierzesz sił i
wstaniesz.
Będziesz miała cały czas swój cel przed oczami i nie zapomnisz o
nim. Będziesz trenować dalej umysł i ciało i staniesz się kobietą, jaką ci
się nie śniło, że możesz być. Świat jest pełen możliwości i one są też dla
ciebie. To co, że będzie bolało. Dasz radę, wytrzymasz i będziesz
dumna.
11. Wrogowie
Mając wszystko powyższe na uwadze, zapamiętaj jedno. Ty jesteś
swoim największym wrogiem. Nikt na tym świecie nie jest tak wielkim
zagrożeniem dla ciebie, jak ty sama. Droga do lepszego jutra jest jak
start samolotu. Wsiadasz i nim samolot wzniesie się w powietrze, każą
ci zapiąć pasy. Bo nim wzniesiesz się na odpowiednią wysokość, z której
będziesz mogła podziwiać te piękne widoki, musisz przetrwać ten start,
28
musisz się zabezpieczyć. Znajdź w sobie siłę i przetrwaj. Nie bądź swoją
największą przeszkodę.
12 . Świątynia i ogród.
Twój umysł to twój ogród więc sadź w nim tylko najpiękniejsze kwiaty.
Skoś trawę, wyrwij chwasty. Weź się do tej roboty już teraz. Twoje ciało
to twoja świątynia. Dbaj o nią. W każdy możliwy sposób. I nie mówię,
że masz nie jeść czekolady do końca życia. Nie mówię, że masz jeść
samą zieleniznę z bio hodowli. Nie mówię, że masz ostro trenować
każdego dnia po parę godzin. Ale rób wszystko z głową. Zamiast zjeść
paczę czipsów, sama coś upiecz. Może coś drożdżowego. Zamiast
lodów z bitą śmietaną, zjedz galaretkę z owocami a trzeci w tym
tygodniu schabowy zamień na coś gotowanego. Zacznij się ruszać, bo
stagnacja to śmierć. A ty chcesz żyć. Nie umierać.
Więc chwyć swój dziennik i zacznij działać. Jestem z tobą!
29
AUTORZY WYMIENIENI W TEKŚCIE I ICH
KSIĄŻKI
ORAZ POZYCJE I MÓWCY PRZEZE MNIE
SZCZEGÓLNE POLECANI
Iyanla Vanzant, źródło You Tube
Anthony Robbins, Personal Power, Obudź w sobie olbrzyma i clipy jego
wykładów z You Tube
Mel Robbins, Zasada pięciu sekund
Maya Angelou, Wiem dlaczego ptaki w klatce śpiewają oraz You Tube
Brené Brown, Dary Niedoskonałości, Breaving the Wilderness, Rising
Strong, Daring Greatly, Ted Talk Wsłuchując się we wstyd, Ted Talk
Potęga wrażliwości
Simon Sinek, Zaczynaj od dlaczego, Liderzy jedzą ostatni
Wayne Dyer, Pokochaj siebie
Jacek Walkiewicz, Pełna moc możliwości
Candice Kumai, Kintsugi
Amy Morin, 13 rzeczy, których nie robią silni psychicznie ludzie
Les Brown, You Tube
Tom Bilyue, Impact Theory
Lisa Bilyue, Women of Impact
Joseph Murphy, Potęga podświadomości
Napoleon Hill, Myśl i bogać się
Alchemik, Paulo Coelho
Richard Branson, Zaryzykuj, zrób to
Beata Pawlikowska, W dżungli podświadomości
Agnieksza Maciąg, Pełnia życia
Eckhat Tolle, Nowa Ziemia
Carol Dweck, Mindset
oraz Elon Musk, Oprah Winfrey, Tim Ferris,
Katarzyna Miller i Miłosz Brzeziński
Źródło - You Tube
30
PODZIĘKOWANIA
Dziękuje mojemu mężowi, za cierpliwość do mnie i to, że pokazał
mi, że naprawdę można kochać kogoś takim, jaki jest.
Dziękuje mojej przyjaciółce, Dominice, za to, że dodawała mi
odwagi, kiedy zaczynało mi jej brakować.
Dziękuje mojej teściowej, Basi, za to, że tak wiele mnie nauczyła i
zawsze była dla mnie ogromnym wsparciem. Ona jako pierwsza
nauczyła mnie myśleć o sobie, wbrew wszystkim wokół i mówić
otwarcie to, co naprawdę czuję.
Dziękuje wszystkim moim czytelniczkom, zwłaszcza tym, które
pisały i komentowały moje teksty utwierdzając mnie w przekonaniu,
że idę w dobrym kierunku. Bez was nie byłoby tej książki.
Dziękuje moim przyjaciółkom, Ewelinie i Karolinie, za wsparcie,
za akceptowanie mnie taką, jaka jestem i za ich bezcenną przyjaźń.
Dziękuje Pani Roksanie Stróżyk-Wysockiej, za nieocenione
wsparcie, wiarę we mnie i bycie niesamowitą inspiracją.
Dziękuje Pani Joannie Tabace oraz pozostałym partnerom tego
wydania, któych wkład w tę książkę był nieoceniony.
31
Pobierz darmowy fragment (pdf)