Darmowy fragment publikacji:
Tytuł oryginału: Beauty: A Very Short Introduction
Rada Naukowa serii Krótkie Wprowadzenie
Jerzy Gajdka, Ewa Gajewska, Krystyna Kujawińska Courtney
Aneta Pawłowska, Piotr Stalmaszczyk
Redaktorzy inicjujący serii Krótkie Wprowadzenie
Urszula Dzieciątkowska, Agnieszka Kałowska
Tłumaczenie
Sylwia Krawczyk, Agnieszka Rejniak-Majewska
Opracowanie redakcyjne
Tomasz Baudysz
Skład i łamanie
Munda – Maciej Torz
Projekt typograficzny serii
Tomasz Przybył
Projekt okładki
Katarzyna Turkowska
Beauty: A Very Short Introduction was originally published in English in 2011
This translation is published by arrangement with Oxford University Press
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego is solely responsible for this translation
from the original work and Oxford University Press shall have no liability for any
errors, omissions or inaccuracies or ambiguities in such translation or for any
losses caused by reliance thereon
© Horsell’s Farm Enterprises Limited 2011
© Copyright for this edition by Uniwersytet Łódzki, Łódź 2018
© Copyright for Polish translation by Sylwia Krawczyk
Agnieszka Rejniak-Majewska, Łódź 2018
Publikacja sfinansowana ze środków Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego
Wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Wydanie I. W.07586.16.0.M
Ark. wyd. 8,4; ark. druk. 13,375
Paperback ISBN Oxford University Press: 978-0-19-955952-7 (Hbk.)
978-0-19-922975-8 (Pbk.)
ISBN 978-83-8088-808-1
e-ISBN 978-83-8088-809-8
Spis treści
Wstęp
Spis ilustracji
1. Sąd piękna
2. Piękno człowieka
3. Piękno naturalne
4. Piękno codzienne
5. Piękno artystyczne
6. Smak i porządek
7. Sztuka i erotyzm
8. Ucieczka od piękna
9. Wnioski
Polecane lektury
Indeks nazwisk
Indeks rzeczowy
Spis treści
7
11
13
41
61
81
97
129
143
159
183
187
203
209
5
Wstęp
Piękno może nieść ukojenie lub wytrącać z równowagi, może
być święte lub bluźniercze, może cieszyć, pociągać, inspirować
albo mrozić krew w żyłach. Oddziałuje na nas na nieskończenie
wiele sposobów; nigdy jednak nie jest przyjmowane z obojętno-
ścią – piękno chce być zauważone, przemawia do nas bezpośred-
nio, jak głos bliskiego przyjaciela. Jeśli niektórzy ludzie pozostają
na piękno obojętni, to z pewnością dlatego, że go nie dostrzegają.
Sąd na temat piękna to jednak kwestia smaku, a smak nie
ma przypuszczalnie żadnych racjonalnych podstaw. Jeśli tak,
jak zatem uzasadnić wysoką rangę, jaką przypisujemy pięknu
w naszym życiu, i dlaczego mielibyśmy ubolewać nad faktem
– jeżeli rzeczywiście tak jest – że piękno znika z tego świata?
Czy prawdą jest, jak sugerowało wielu pisarzy i artystów, po-
cząwszy od Baudelaire’a i Nietzschego, że piękno i dobro mogą
być ze sobą rozbieżne, że coś może być piękne właśnie dlatego,
że jest amoralne?
Co więcej, skoro smak z natury jest zróżnicowany i wieloraki,
jak ustanowiony przez kogoś standard smaku miałby służyć, by
narzucać sąd innym? Jak możemy twierdzić, że pewien typ mu-
zyki jest lepszy lub gorszy od innego, skoro tego rodzaju oceny są
jedynie odzwierciedleniem smaku osób, które je wydają?
Tego rodzaju relatywizm skłania niektórych do odrzucania
sądów na temat piękna jako czysto „subiektywnych”. „O gustach
się nie dyskutuje” – mówią – ponieważ krytykować jeden ro-
dzaj smaku to tyle, co dawać pierwszeństwo innemu. Dlatego
nie można nauczyć się ani sensownie nauczać innych tego, co
Wstęp
7
zwie się „krytyką”. Takie podejście uderza w wiele tradycyjnych
dziedzin humanistyki. Nauka o sztuce, muzyce, literaturze czy
architekturze pozbawiona wymiaru estetycznego osądu traci
swoje osadzenie w tradycji i znajomość metody, które dawniej
pozwalały traktować je jako ważny składnik nauczania. Stąd
obecny „kryzys humanistyki” – wątpliwości co do tego, czy
jest sens studiować nasze artystyczne i kulturowe dziedzictwo,
skoro osąd jego wartości nie opiera się na żadnych racjonalnych
podstawach. A jeśli już je studiujemy – to czy nie powinniśmy
czynić tego w duchu sceptycyzmu, podważając jego roszczenia
do miana obiektywnego autorytetu, dekonstruując pozory jego
transcendencji?
Kiedy co roku nagroda Turnera, ustanowiona ku pamięci naj-
większego angielskiego malarza, honoruje kolejną garstkę nie-
poważnych efemeryd, czy nie dowodzi to, że żadne standardy
nie istnieją, że jedynie moda decyduje o tym, kto zostanie na-
grodzony, i że nie ma sensu szukać obiektywnych reguł smaku
ani wspólnej koncepcji piękna? Wiele osób odpowie na te pyta-
nia twierdząco, przekreślając zarazem możliwość krytykowania
smaku jurorów bądź motywacji, którymi się oni kierują.
W książce tej staram się wskazać, że takie sceptyczne podej-
ście do piękna nie jest uzasadnione. Piękno, jak argumentuję,
jest realną i uniwersalną wartością, mającą zakorzenienie w na-
szej rozumnej naturze, a poczucie piękna odgrywa znaczącą rolę
w kształtowaniu ludzkiego świata. Moje podejście do tych kwe-
stii nie jest historyczne. Nie staram się też przedstawić psycho-
logicznego ani ewolucjonistycznego uzasadnienia poczucia pięk-
na. Proponowane przeze mnie ujęcie ma charakter filozoficzny,
a główne źródła mojej argumentacji pochodzą z prac filozofów.
Celem tej książki jest otwarcie dyskusji – postawienie pewnych
filozoficznych pytań i zachęcenie Ciebie, czytelniku, do szuka-
nia odpowiedzi.
Niektóre fragmenty niniejszej pracy rozpoczęły swój żywot
gdzie indziej, dlatego chciałbym wyrazić swoją wdzięczność re-
daktorom „British Journal of Aesthetics”, „Times Literary Sup-
plemet”, pismu „Philosophy” oraz „City Journal” za zgodę na
8
Pięknoponowne opracowanie materiału, który wcześniej ukazał się na
ich łamach. Podziękowania niech zechcą przyjąć także Christian
Brugger, Malcolm Budd, Bob Grant, John Hyman, Anthony
O’Hear i David Wiggins, za ich pomocne uwagi w trakcie pra-
cy nad tekstem. Uchronili mnie oni przed wieloma błędami; za
wszystkie pozostałe przepraszam, winę za nie biorąc wyłącznie
na siebie.
Sperryville, Virginia, maj 2008
Spis ilustracji
1. Baldassare Longhena, Kościół Santa Maria della Salute,
Wenecja.
© Kolekcja braci Alinari/Alinari Archives, Museum of the Hi-
story of Photography, Florence
2. Sir Christopher Wren, Katedra św. Pawła, Londyn, widok
od strony Ludgate Hill
© Peter Titmus/Alamy.
3. Skromna, lecz harmonijna przestrzeń ulicy – Barn Hill,
Stamford
© Robin Weaver Collections.
4. Simone Martini, Zwiastowanie, 1333, Galeria Uffizi, Flo-
rencja
© Alinari Archives, reprodukcja za zgodą Ministerstwa Kultury
rządu włoskiego.
5. Widok Herefordshire
© Allan Greelay Collections.
6. Alpejskie szczyty
© David Young/Fotolibra.
7. Kręta ścieżka w ogrodzie Little Sparta Iana Hamiltona
Finlaya
© Robin Gillanders.
8. Drzwi, strona z wzornika georgiańskiego: Asher Benja-
min, The Architect, or Practical House Carpenter, 1830.
9. Stół nakryty dla gości
© Michael Paul /StockFood/ Getty Images.
10. Okno palladiańskie
© Oxford University Press.
Spis ilustracji
21
22
24
58
74
75
82
84
85
88
11
11. Ingmar Bergman, Tam, gdzie rosną poziomki, 1957
12. Vincent van Gogh, Żółte krzesło, 1888, National Gallery,
© Svensk Filmindustri/Album/akgimages.
Londyn
© 2006 TopFoto.co.uk.
13. Pierwszy zapis melodii Adagio for Strings Samuela Barbe-
ra, 1936
© 1939 po renowacji G. Schirmera, wszystkie prawa zastrzeżone.
14. James Abbott McNeill Whistler, Nokturn w szarości i sre-
102
108
122
© Alinari Archives, Florence.
© Alinari Archives, Florence.
brze – Tamiza
134
© Art Gallery of New South Wales, Sydney/The Bridgeman Art Library.
139
© Nationalmuseum Stockholm/The Bridgeman Art Library.
15. Michał Anioł, Biblioteka Laurenziana
16. Tycjan, Wenus z Urbino, 1538, Galeria Uffizi, Florencja
17. François Boucher, Triumf Wenus, 1740
18. Sandro Botticelli, Narodziny Wenus, ok. 1485, Galleria Uffizi
19. Rembrandt, Zuzanna i starcy, 1647
20. Édouard Manet, Olimpia, 1863 Musée d’Orsay, Paryż
21. François Boucher, Odaliska, 1752, Alte Pinakothek, Mo-
© Gemäldegalerie Berlin/The Bridgeman Art Library.
© Roger Viollet/TopFoto.co.uk.
© Alinari Archives, Florence.
145
145
147
148
149
154
166
170
170
178
184
nachium
© bpk/Bayerische Staadtsgemäldesammlungen.
22. Francesco Guardi, Scena z pejzażem morskim, Muzeum
Castel Vecchio, Werona
© Alinari Archives, Florence.
23. Nicolas Poussin, Izraelici tańczący wokół Złotego Cielca,
National Gallery, Londyn
© TopFoto.co.uk.
© ullstein bild/akg-images.
24. Posąg Buddy – sztuka sakralna
25. Krasnale ogrodowe
26. William Hogarth, strona tytułowa z Analizy piękna, 1753
© Trustees of the British Museum.
© iStockphoto.
Rozdział I
Sąd piękna
Piękno możemy dostrzegać w konkretnych przedmiotach
i w abstrakcyjnych ideach, w wytworach przyrody i w dzie-
łach sztuki, w rzeczach, zwierzętach i ludziach, w obiektach,
właściwościach i działaniach. Lista ta zdaje się rozszerzać na
wszelkie kategorie bytów (istnieją zarówno piękne twierdzenia,
jak i piękne światy, piękne dowody i piękne ślimaki, a nawet
piękna choroba i piękna śmierć), staje się więc rzeczą jasną, że
nie chodzi tu o opis fizycznej własności takiej jak kształt, roz-
miar i kolor, bezspornej dla każdego, kto ją dostrzega w danym
przedmiocie. Jak zatem jedna, wspólna właściwość mogłaby się
ukazywać w tak wielu różnych rodzajach rzeczy?
Dlaczego nie miałoby to być możliwe? Ostatecznie melo-
die, pejzaże, nastroje, kolory czy zapachy możemy określać jako
promienne: czy nie pokazuje to, że jedna własność może wystę-
pować w rozmaitych kategoriach rzeczy? Odpowiedź wypadnie
jednak przecząco. Chociaż bowiem wszystkie te rzeczy mogą
być w jakimś sensie promienne, nie mogą być takie w ten sam
sposób, w jaki promienny jest kolor czyjegoś płaszcza. Mówiąc
o tak różnych rzeczach, że są promienne, posługujemy się meta-
forą, która jeśli ma być właściwie zrozumiana, wymaga przesko-
ku wyobraźni. Metafory tworzą powiązania, które nie są zawarte
materialnie w rzeczywistości, lecz powstają dzięki naszej zdol-
ności asocjacji. Tym, co istotne w metaforze, nie jest własność
rzeczy, o której mówi, lecz sugerowane przez nią doświadczenie.
W żadnym jednak ze swoich typowych zastosowań słowo
„piękny” nie jest metaforą, nawet jeśli podobnie jak metafora
Sąd piękna
13
odnosić się może do nieskończenie wielu kategorii przedmiotów.
Dlaczego zatem nazywamy rzeczy pięknymi? Co w ten sposób
stwierdzamy i jaki stan umysłu wyraża nasz sąd?
Prawda, dobro i piękno
Istnieje pociągający pogląd na temat piękna, pochodzący od
Platona i od Plotyna, który następnie różnymi drogami prze-
niknął do chrześcijańskiej teologii. Zgodnie z nim piękno jest
wartością ostateczną – czymś, do czego dążymy dla niego same-
go, nie potrzebując żadnego dodatkowego uzasadnienia. Piękno
należy zatem przyłączyć do prawdy i dobra, jako jedną z trzech
absolutnych wartości, do których dążymy jako istoty rozum-
ne. Dlaczego wierzyć w p? Ponieważ jest prawdziwe. Dlaczego
chcieć x? Bo jest dobre. Dlaczego patrzeć na y? Ponieważ jest
piękne. W pewien sposób, twierdzili filozofowie, odpowiedzi te
są równorzędne – każda z nich zakłada, że dany stan umysłu
leży w obrębie rozumu oraz łączy go z czymś, czego poszuki-
wanie pozostaje w naturze ludzi jako istot rozumnych. Gdyby
ktoś mnie zapytał: „Dlaczego wierzyć w to, co prawdziwe?” albo
„Dlaczego chcieć tego, co dobre?”, oznaczałoby to, że nie rozu-
mie istoty tego myślenia. Nie dostrzega, że jeśli chcemy w ogóle
uzasadnić nasze przekonania i nasze pragnienia, motywy, któ-
rymi się kierujemy, same muszą być zakotwiczone w pojęciach
prawdy i dobra.
Czy dotyczy to również piękna? Jeżeli ktoś mnie zapyta:
„Dlaczego interesujesz się x?”, czy odpowiedź „Ponieważ jest
piękne” można uznać za odpowiedź ostateczną – równie odpor-
ną na wszelkie kontrargumenty jak odpowiedź „Ponieważ jest
dobre” lub „Ponieważ jest prawdziwe”? Powiedzieć tak znaczyło-
by przeoczyć wywrotową naturę piękna. Ktoś, kto jest pod uro-
kiem mitycznej opowieści, może chcieć wierzyć w ten sposób:
piękno staje się wówczas wrogiem prawdy (por. Pindar: „Bogini
wdzięku, co stwarza wszystkie rzeczy, które ludziom są słodkie,
i nadaje im wartość, niejednokrotnie sprawia, że niewiarygod-
14
Pięknone nam staje się wiarygodne”, Pierwsza Oda Olimpijska). Męż-
czyzna, którego pociąga pewna kobieta, skłonny jest wybaczyć
jej wady: wówczas piękno może być wrogiem dobra (por. Abbé
Prévost, Manon Lescaut, gdzie przedstawiony jest moralny upa-
dek kawalera de Grieux za sprawą pięknej Manon). Dobro
i prawda, jak zakładamy, nie konkurują ze sobą, a poszukiwanie
jednego z nich daje się zawsze pogodzić z respektem dla tego
drugiego. Poszukiwanie piękna nasuwa jednak więcej wątpli-
wości. Od Kierkegaarda po Oscara Wilde’a „estetyczny” sposób
życia, w którym do piękna dąży się jako do najwyższej warto-
ści, przeciwstawiany jest życiu w cnocie. Upodobanie do mitów,
opowieści i rytuałów, potrzeba pocieszenia i harmonii, głębo-
kie pragnienie ładu – wszystkie one wiodły ludzi do religijnej
czci, niezależnie czy była to wiara prawdziwa. Proza Flauberta,
wyobraźnia Baudelaire’a, harmonie Wagnera, zmysłowe formy
Canovy – wszystkie spotykały się z oskarżeniami o niemoral-
ność ze strony tych, którzy stwierdzali, że odmalowują one zło
w ponętnych barwach.
Nie musimy zgadzać się z tego rodzaju sądami, by zrozumieć
ich sens. Status piękna jako ostatecznej wartości jest rzeczą wąt-
pliwą, podczas gdy w odniesieniu do prawdy i dobra nie budzi on
wątpliwości. W każdym razie wypada przyznać, że ten sposób
pojmowania piękna – jako wartości ostatecznej – nie jest łatwo
dostępny nowoczesnemu myśleniu. Pewność, z jaką filozofia
przyjmowała niegdyś podobne rozumienie, wynikała z założe-
nia wyrażonego wprost w Enneadach Plotyna, że prawda, dobro
i piękno są atrybutami boskości, sposobami, w jakie boska jed-
ność daje się poznać ludzkiej duszy. Ta teologiczna wizja przejęta
została na użytek chrześcijański przez św. Tomasza z Akwinu
i ujęta w subtelnej i wszechstronnej formie rozumowania, z ja-
kiej filozof ten słusznie zasłynął. Nie jest to jednak wizja, którą
sami moglibyśmy przyjąć, toteż proponowałbym odsunąć ją tutaj
na bok, by rozważać pojęcie piękna bez jakichkolwiek teologicz-
nych założeń.
Poglądy Akwinaty na temat piękna są jednak warte uwagi,
dotykają bowiem pewnej głębokiej trudności zawartej w filozofii
Sąd piękna
15
piękna. Według Tomasza z Akwinu prawda, dobro i jedność sta-
nowią „transcendentalia” – cechy rzeczywistości, które zawarte
są we wszystkich rzeczach, są bowiem aspektami bytu – sposo-
bami, w jakie najwyższy dar bytu objawia się rozumieniu. Jego
poglądy na piękno wyrażone są w większym stopniu implicite niż
wypowiedziane wprost; wynika z nich jednak sugestia, że pięk-
no jest także jednym z transcendentaliów (co pozwala uzasad-
nić postawione tu wcześniej twierdzenie, że piękno należy do
wszelkich kategorii przedmiotów). Według Tomasza z Akwinu
piękno i dobro są ostatecznie ze sobą tożsame jako różne drogi
racjonalnego pojmowania tej samej rzeczywistości. Skoro tak, to
czym w takim razie jest brzydota i dlaczego jej unikamy? I jak
mogą wówczas istnieć piękności niebezpieczne, niszczące i nie-
moralne? Bądź też, jeśli tego rodzaju połączenie jest niemożliwe,
co skłania nas do przekonania, że jest przeciwnie? Nie twier-
dzę, że Akwinata nie ma odpowiedzi na te pytania. Ukazują one
jednak trudności, jakie napotyka każda filozofia, która stara się
usytuować piękno na tej samej metafizycznej płaszczyźnie co
prawdę i zakorzenić je w sercu bytu jako takiego. Naturalną re-
akcją byłoby tu stwierdzenie, że piękno to kwestia nie bytu, lecz
zjawisk, tudzież że w dociekaniach na temat piękna badamy ra-
czej uczucia ludzi, nie zaś ukrytą strukturę rzeczywistości.
Kilka oczywistych prawd
Mówiąc tak, warto zaczerpnąć naukę z filozoficznych roz-
ważań na temat prawdy. Próby zdefiniowania prawdy, powie-
dzenia, czym prawda w głębi i w istocie jest, rzadko przynosiły
przekonujące rezultaty, ponieważ stale czyniły założenie z tego,
co miały dopiero udowodnić. Jak można zdefiniować prawdę,
nie poczyniwszy wcześniej rozróżnienia między definicją praw-
dziwą a fałszywą? Zmagając się z tym problemem, filozofowie
wskazali, że teoria prawdy musi odpowiadać kilku logicznym
oczywistościom i że oczywistości te – jakkolwiek narzucające
się także nieteoretycznie nastawionemu umysłowi – stanowią
16
Pięknoostateczny sprawdzian każdej filozoficznej teorii. Istnieje na
przykład przekonanie, że jeśli zdanie s jest prawdziwe, to zdanie
„s jest prawdziwe” również będzie prawdziwe i vice versa. Jeszcze
inne przekonanie mówi, że jedna prawda nie może zaprzeczać
drugiej – twierdzenia zawierają w sobie roszczenie do prawdy,
a nasze twierdzenia nie stają się prawdziwe tylko dlatego, że my
tak sądzimy. Filozoficzne tezy na temat prawdy brzmią zazwy-
czaj doniośle. Często jednak ich poczucie doniosłości pojawia się
kosztem zaprzeczenia jednej z owych oczywistych prawd.
Podczas definiowania naszego przedmiotu pomocna stanie
się lista podobnych oczywistości na temat piękna, mogących być
sprawdzianem dla naszych teorii. Będzie ich sześć:
bec rzeczy, która je posiada.
1. Piękno dostarcza nam przyjemności.
2. Jedna rzecz może być piękniejsza od drugiej.
3. Piękno przyczynia się zawsze do większej uważności wo-
4. Piękno jest przedmiotem sądu; sąd ten to sąd smaku.
5. Sąd smaku dotyczy pięknego przedmiotu, nie subiektyw-
nego stanu umysłu. Opisując dany przedmiot jako piękny,
opisuję ów przedmiot, nie siebie.
6. Niemniej sądy piękna nie mogą pochodzić z drugiej ręki.
Nie ma sposobu, by przekonać mnie do sądu, który nie jest
moim własnym. Nie mogę też stać się ekspertem w spra-
wach piękna, analizując jedynie to, co inni powiedzieli na
temat pięknych przedmiotów, a nie doświadczając i nie
sądząc samemu.
To ostatnie twierdzenie można by podać w wątpliwość. Mógł-
bym przecież powołać się na opinię pewnego krytyka muzycz-
nego, którego oceny utworów i wykonań traktuję jak ewangelię.
Czy nie przypomina to sytuacji, w której przyjmuję za pewne
poglądy naukowe specjalistów albo poglądy prawne na podsta-
wie wyroków sądowych? Odpowiedź brzmi jednak: nie. Kiedy
zawierzam krytykowi, równa się to stwierdzeniu, że ulegam jego
sądowi, nawet jeśli nie mam sądu własnego. Mój własny sąd
Sąd piękna
17
oczekuje na doświadczenie. Tylko wówczas gdy usłyszę utwór,
o którym mowa, w momencie mojego własnego oceniania, owa
zapożyczona opinia może stać się moim sądem. Stąd zabawna
wymowa poniższego dialogu w Emmie Jane Austen:
– A więc mówisz, że pan Dion nie jest, ściśle rzecz mówiąc, przystojnym
mężczyzną?
– Przystojnym! O nie, daleko mu do tego, jest raczej brzydki. Mówiłam
ci, że jest brzydki.
– Moja droga, powiedziałaś, że panna Campbell nie chciała przyznać,
że jest brzydki, i że ty sama…
– Ach, moje zdanie niczego nie dowodzi. Jeżeli jakąś osobę lubię, zawsze
uważam, że jest przystojna. Mówiąc, że jest brzydki, powtórzyłam ra-
czej powszechną o nim opinię.
W dialogu tym druga rozmówczyni, Jane Fairfax, pomija własne
wrażenia dotyczące wyglądu Pana Dixona, tak że opisując go
jako brzydkiego, nie dokonuje własnej oceny, a jedynie powtarza
ocenę innych.
Paradoks
Pierwsze trzy ze wspomnianych oczywistości dotyczą tego,
co przyjemne i pociągające. Jeśli coś jest przyjemne, to wzbudza
to zainteresowanie, a pewne rzeczy są bardziej przyjemne niż
inne. Zrozumiałe jest też, dlaczego nie można uznać czegoś za
przyjemne w oparciu o sąd z drugiej ręki: twoja własna przyjem-
ność jest warunkiem szczerej opinii, a kiedy mówi się o pew-
nym przedmiocie, który inni uznają za przyjemny, jedynym, co
można w sposób szczery powiedzieć, jest to, że jest on podobno
przyjemny lub że wydaje się on przyjemny – skoro inni tak sądzą.
Nie jest jednak jasne, czy sąd mówiący, że coś jest przyjemne,
dotyczy owej rzeczy, czy też raczej natury i usposobienia ludzi,
którzy go wydali. Między przyjemnymi rzeczami dokonujemy
oczywistych rozróżnień: dobrze jest cieszyć się pewnymi rzecza-
18
Pięknomi, źle czerpać przyjemność z innych. Sądy te odnoszą się jednak
raczej do stanu umysłu podmiotu niż do jakości przedmiotów.
Możemy powiedzieć wszystko na temat słuszności lub zła prze-
żywanych przez nas przyjemności, nie potrzebując odwoływać
się do idei, zgodnie z którą pewne rzeczy są naprawdę przyjemne,
inne zaś tylko pozornie.
Z pięknem rzecz ma się inaczej. Tutaj sąd skupia się na oce-
nianym przedmiocie, nie na sądzącym podmiocie. Odróżniamy
prawdziwe piękno od piękna fałszywego – kiczu, czułostkowości
czy urojenia. Spieramy się na temat piękna i staramy się kształcić
nasz smak. Nasze sądy piękna często poparte są krytyczną argu-
mentacją, która skupia się na charakterze przedmiotu. Wszystkie
te uwagi wydają się oczywiste, a jednak w połączeniu z innymi
wymienionymi przez nas prawdami rodzą one paradoks, który
może podważać cały przedmiot estetyki. Sąd smaku jest auten-
tycznym sądem, który posiada racjonalne uzasadnienie. Jednak
uzasadnienie to nie może być nigdy tym samym, co dedukcyjny
argument. W przeciwnym razie możliwe byłyby zaczerpnięte
z drugiej ręki opinie na temat piękna. Moglibyśmy przyjąć, że
istnieją eksperci w sprawach piękna, którzy nigdy nie doświad-
czyli rzeczy, które opisują, a także reguły tworzenia piękna moż-
liwe do zastosowania przez kogoś, kto nie ma za grosz smaku.
Prawdą jest, że artyści często odwołują się do piękna inne-
go niż to, które sami tworzą: Wordsworth przywołuje piękno
pejzażu Krainy Jezior, Proust piękno sonaty Vinteuila, Mann
przypomina o pięknie Józefa i Homera oraz Heleny Trojańskiej.
Ale piękno, które dostrzegać możemy w tych przywołaniach,
znajduje się w nich samych, nie w rzeczach przez nich opisywa-
nych. Możliwe, że popiersie Heleny zostanie pewnego dnia od-
kopane wśród ruin Troi i okaże się autentyczną podobizną, lecz
zaskoczeni jego brzydotą zaczniemy się zastanawiać, dlaczego
wszczęto wojnę z tak nieprzekonującego powodu. Byłem prawie
zakochany w kobiecie, którą Janáček sportretował w swoim dru-
gim kwartecie, podobnie jak w tej, którą unieśmiertelnić miał
Tristan i Izolda. Dzieła te niosą niepodważalne świadectwo pięk-
na, które było ich inspiracją, jednak – ku mojemu rozczarowaniu
Sąd piękna
19
– fotografie Kamili Stösslovej i Mathilde Wesendonck ukazują
jedynie przeciętne twarze pozbawione wyrazu.
Istnieje tu zatem paradoks: sąd piękna stanowi twierdzenie
na temat rzeczy i można znaleźć racje na jego obronę. Racje te
nie wyznaczają jednak w sposób konieczny samego sądu i mogą
zastać odrzucone bez popadania w sprzeczność. Czy winniśmy
więc traktować je jako prawdziwe racje, czy jednak nie?
Piękno minimalne
Ważne jest, by poświęcić nieco uwagi drugiej oczywistości
z naszej listy. Rzeczy mogą być porównywane i szeregowane pod
względem piękna i istnieje w tym szeregu także swoiste piękno
minimalne – piękno najniższego stopnia, które może się zdawać
odległe od „uświęconego” piękna sztuki i przyrody, rozważane-
go przez filozofów. Istnieje estetyczny minimalizm przejawiają-
cy się w sposobie nakrycia stołu, uprzątnięciu pokoju, układzie
strony internetowej, na pierwszy rzut oka odległy od estetycznej
wielkości Ekstazy św. Teresy Berniniego i dzieł takich jak Bacha
Klawesyn dobrze temperowany. Z tego typu rzeczami nie potrze-
ba się zmagać, tak jak Beethoven zmagał się ze swoimi późnymi
kwartetami; nie oczekuje się też od nich, że zapisane zostaną po
wsze czasy pośród triumfalnych osiągnięć artystycznych. Mimo
to chcemy, by stół, pokój i strona internetowa dobrze wyglądały,
a dobry wygląd liczy się tutaj w sposób, w jaki zasadniczo liczy
się piękno – nie tylko sprawia przyjemność oku, ale dostarcza
znaczeń i wartości, które są dla nas ważne i które świadomie eks-
ponujemy.
Prawda ta ma ogromne znaczenie w odniesieniu do architek-
tury. Wenecja nie byłaby tak piękna bez wielkich budowli, któ-
re zdobią nadbrzeża – Santa Maria della Salute Longheny, Ca’
d’Oro czy Pałacu Dożów. Budowle te jednak wzniesione są obok
skromnych budynków, które nie konkurują z nimi ani ich nie
przesłaniają – w otoczeniu, którego główną zaletą jest przyjazne
sąsiedztwo, brak potrzeby zwracania na siebie uwagi i chwalenia
20
Pięknosię wyższym statusem sztuki. Uderzające piękno jest mniej istot-
ne w estetyce architektury niż zgodne wzajemne dopasowanie,
stworzenie kojącego i harmonijnego kontekstu, ciągłej narracji
ulicy czy placu, gdzie nic szczególnie się nie wyróżnia, gdzie
przeważa dobry obyczaj.
1. Baldassare Longhena, Kościół Santa Maria della Salute, Wenecja – piękno
wydobyte przez skromność otoczenia
Znaczna część z tego, co mówi się na temat piękna i jego
znaczenia w naszym życiu, pomija minimalne piękno bezpreten-
sjonalnej ulicy, dobrej pary butów czy wysmakowanego papie-
ru do pakowania – tak jakby rzeczy te należały do odmiennego
porządku wartości niż kościół Bramantego czy sonet Shakespe-
are’a. Jednak te formy minimalnego piękna są znacznie waż-
niejsze w naszym codziennym życiu i znacznie silniej wplecione
w nasze racjonalne wybory niż dzieła sztuki, które – jeśli mamy
to szczęście – wypełniają nasz wolny czas. Są one częścią kon-
tekstu, w którym przeżywamy nasze życie i w którym nasze
pragnienie harmonii, zgodności i ogłady znajduje swój wyraz
i potwierdzenie. Co więcej, wielkie dzieła architektury często
Sąd piękna
21
2. Sir Christopher Wren, Katedra św. Pawła, Londyn – piękno zniszczone
przez arogancję otoczenia
są zależne, jeśli chodzi o poczucie ich piękna, od skromne-
go kontekstu, jaki owe pomniejsze formy im zapewniają. Ko-
ściół Longheny przy Canal Grande straciłby swoją wymowną
i pewną siłę obecności, gdyby skromne budynki z jego oto-
czenia zastąpione zostały przez betonowe biurowce, podobne
do tych, które zniszczyły perspektywę na katedrę św. Pawła
w Londynie.
22
Piękno
Pobierz darmowy fragment (pdf)