Darmowy fragment publikacji:
Teofil Lenartowicz (1822 (cid:150)1893), poeta (wyda‡, m.in. zbiory Nowa
lirenka, Echa nadwi(cid:156)laæskie, Album w‡oskie, Ze starych zbroic), dra-
matopisarz, rze(cid:159)biarz. Zwi„zany ze (cid:156)rodowiskiem Cyganerii warszaw-
skiej i gronem entuzjastek, zaanga¿owany w dzia‡alno(cid:156)(cid:230) spiskow„,
w 1848 roku musia‡ opu(cid:156)ci(cid:230) WarszawŒ. Kolejnymi etapami jego tu-
‡aczki by‡y Krak(cid:243)w, Drezno, Pary¿, a w koæcu W‡ochy, gdzie, osiad‡-
szy we Florencji, pozosta‡ a¿ do (cid:156)mierci. Na uniwersytecie boloæskim
prowadzi‡ wyk‡ady o literaturze s‡owiaæskiej. Trwa‡„ warto(cid:156)(cid:230) przed-
stawia liryka Lenartowicza, wyj„tkowa ze wzglŒdu na oryginalne po-
traktowanie tzw. ludowo(cid:156)ci. Obok tematyki wiejskiej, pobrzmiewaj„
w niej tony patriotyczne i religijne, nie brak tak¿e utwor(cid:243)w, po(cid:156)wiŒ-
conych refleksji o sztuce (zw‡aszcza w liryce okresu w‡oskiego). Ce-
chuje poezjŒ Lenartowicza prostota, melodyjno(cid:156)(cid:230), zwiŒz‡o(cid:156)(cid:230), skupie-
nie i dyskretny liryzm. flyczliwie odczytywany przez Mickiewicza,
Kraszewskiego i Konopnick„, Lenartowicz przez wiele lat nie cieszy‡
siŒ jednak pozytywn„ opini„ krytyki, zarzucaj„cej jego poezji senty-
mentalno(cid:156)(cid:230) i postromantyczny epigonizm.
2
Copyright for Klasyka Mniej Znana
by Towarzystwo Autor(cid:243)w i Wydawc(cid:243)w Prac Naukowych
UNIVERSITAS, Krak(cid:243)w 2002
PodstawŒ niniejszej edycji stanowi„ nastŒpuj„ce zbiory poezji:
Teofil Lenartowicz, Wyb(cid:243)r poezyj, opr. Jan Nowakowski. Biblioteka
Narodowa Seria I, Nr 5, wydanie 4 uzupe‡nione i poprawione.
Wroc‡aw 1972; Teofil Lenartowicz, Album w‡oskie. Lw(cid:243)w 1870.
Nak‡adem F. H. Richtera; Teofil Lenartowicz, Poezje wybrane,
opr. Pawe‡ Hertz. Warszawa 1957.
Uk‡ad utwor(cid:243)w wzorowany jest na przyjŒtym w edycji Biblioteki
Narodowej przybli¿onym porz„dku chronologicznym.
Wyboru dokona‡a
Olga P‡aszczewska
ISBN 97883-242-1078-7
TAiWPN UNIVERSITAS
Projekt ok‡adki serii
Ewa Gray
I. UTWORY Z LAT 1841-1851
MOJE STRONY
Pola, gdzie ¿niwa w plony obfite
Stajami (cid:156)wiec„, jak dojrzy okiem,
I ‡„ki wonnym kwieciem pokryte,
Wody szumi„ce jasnym potokiem,
S‡oæce, co z‡otem gaje powleka,
Pe‡ne uroku jak przyja(cid:159)æ cz‡eka;
Tam zeszed‡ b‡ogo ¿ycia pocz„tek,
Tam jest m(cid:243)j luby rodzinny k„tek.
Pod skrzyd‡em dŒbu, topoli pi(cid:243)rem
Gromada ptasz„t za(cid:156)piewa ch(cid:243)rem,
A w kt(cid:243)r„ stronŒ wiater powiewa,
S‡odka melodia w ucho siŒ wlewa.
Pod drzewem domek dziada, pradziadka,
Tam mnie na rŒku nosi‡a matka;
Wszystko siŒ sercu tak mile (cid:156)mia‡o,
Wszystko, com kocha‡, tam siŒ zosta‡o.
Cieniste wierzby rosn„ nad strugiem,
D(cid:159)wiŒczny skowronek buja nad smugiem
I nad mogi‡y krzy¿ackie lata
(cid:140)piewa(cid:230) mieszkaæcom dawnego (cid:156)wiata;
A krzy¿ przy drodze, ten str(cid:243)¿ poleg‡ych,
Znak przysz‡ej w ¿yciu zmiany szczŒ(cid:156)liwej,
S‡ucha skowronka pie(cid:156)ni rzewliwej
O czasach dawnych, szybko ubieg‡ych.
5
PomnŒ, wieczorem, z czeladzi„ razem
(cid:140)l„c w niebo mod‡y za szczŒ(cid:156)cie dzieci,
Ojciec przed (cid:156)wiŒtym klŒka‡ obrazem.
Dzi(cid:156) przy ko(cid:156)ci(cid:243)‡ku le¿y pod g‡azem,
Cichy jak miesi„c, co mu tam (cid:156)wieci,
Zimny jak wicher, gdy na gr(cid:243)b leci.
Co chwila nowy obraz siŒ sunie,
Co chwila nowe wspomnienie bie¿y;
Wnet deszcz rzŒsisty z oka wylunie,
Piorun przez usta s‡owem uderzy.
Lecz po co skargi, wspomnienia moje,
Przy was my(cid:156)l smutna niech ma pogodŒ.
P‡yæcie mi, dawnych pami„tek zdroje,
Z wami, weso‡e, taniec zawiodŒ.
Jeszcze mazura us‡yszŒ w dali,
Kiedy go szczera dziatwa wywija,
UjrzŒ, jak para parŒ omija,
Jak siŒ w ich licach krew ¿ywo pali.
Hej mi, dziewczyno ho¿a, urodna,
Z twarz„ rumian„, kwiatkiem we w‡osach,
Gdy masz sierp jutro rzuci(cid:230) po k‡osach,
Dzisiaj na tany pospiesz, swobodna!
Ale dziewczyna z dala ucieka
I czego(cid:156) p‡acze (cid:150) na co(cid:156) narzeka.
Jutro j„ znajdziesz, jak blask poranny,
U st(cid:243)p o‡tarza Naj(cid:156)wiŒtszej Panny,
A za kochanka, co gdzie(cid:156) tam ¿yje,
Wianek ofiarny Bogu uwije.
Dalej, wspomnienia moje rodzinne,
Dalej, piosenki ciche, niewinne,
Grajcie mi jeszcze przesz‡o(cid:156)(cid:230) kochan„,
W kwiatki rozkoszy (cid:156)wietnie przybran„.
6
JASK(cid:211)£KA
Kiedy s‡oæce zachodzi na (cid:156)wiata suficie,
A gromada komar(cid:243)w ponad ‡„k„ dzwoni,
Wtenczas rzucam lepione moich gniazd ukrycie
I biegnŒ (cid:156)piewa(cid:230) sobie. UsiŒdŒ na dachu,
Ma‡„ g‡(cid:243)wk„ pokrŒcŒ i powitam zorze
I z‡ocony ob‡oczek, co po niebie goni.
Potem do r(cid:243)¿y lecŒ i w ‡onie zapachu
K„piŒ siŒ jako nurek, gdy zwiedza w(cid:243)d ‡o¿e.
SpojrzŒ w strumyk i widzŒ m(cid:243)j obraz na spodzie,
P(cid:243)(cid:159)niej w trzcinŒ pogoniŒ, gdzie leciuchne puchy
P‡yn„ce po powietrzu, gdy skrzyde‡kiem wionŒ,
Jakby sp‡oszone nagle zerwa‡y siŒ duchy
I kr„¿„, i wij„ siŒ w tŒ i ow„ stronŒ,
Niby dusze umar‡ych po rajskim ogrodzie.
To zn(cid:243)w wracam do gniazdka przy wie(cid:156)niaczym oknie.
Co us‡yszŒ, to powiem (cid:150) najprz(cid:243)d (cid:156)wierszcza w pr(cid:243)chnie
I szmer li(cid:156)ci olszyny, co na b‡otach moknie,
Szeleszcz„cej, jak tylko lekki wiater dmuchnie,
I piszcza‡kŒ pastusz„. Jej echo po rosie
Daleko i daleko (cid:150) a¿ do mnie przylata.
Ja lubiŒ tŒ piszcza‡kŒ, bo w jej smutnym g‡osie
Jest co(cid:156) jakby westchnienie do tamtego (cid:156)wiata.
I umilk‡a piszcza‡ka. C(cid:243)¿ wiŒcej us‡yszŒ?
Po(cid:156)wist ¿(cid:243)‡wia na stawie lub szelest w sitowiu
I wietrzyk, co spokojnie miŒdzy krzewy dysze.
I ksiŒ¿yc czysty, jasny sypie (cid:156)wiat‡o w nowiu.
Ha, piosneczka pod oknem, piosneczka tak mi‡a,
fle gdyby nawet anio‡ t‡umem cudnych ton(cid:243)w,
Kt(cid:243)re wyrzuca z lutni przed potŒ¿nym Bogiem,
Chcia‡ walczy(cid:230) o pierwszeæstwo, tak„ by nie by‡a:
Bo pie(cid:156)æ ta jest wspomnieniem, i (cid:150) wspomnieniem b‡ogiem.
7
(Na nutŒ pie(cid:156)ni gminnej: (cid:132)Oj, wezmŒ ja kontusz(cid:148) itd.)
PIOSNKA
Hej, tam za g(cid:243)rami,
Hej, tam za lasami,
Na piasku bia‡ym
Stoi pusta chata
Kasinego brata
Z dachem zgorza‡ym.
Na polu, za p‡otem,
Strojna kwieciem z‡otem
Ro(cid:156)nie dziewanna.
Przy karczmie z drugimi
P‡acze ‡zy krwawymi
Kasieæka panna.
fl(cid:243)‡t„ chustkŒ z g‡owy,
Sznurek bursztynowy
Zrzuci‡a z szyje
I twarz zap‡akan„,
Srodze zatroskan„,
W bia‡„ d‡oæ kryje.
,,Czeg(cid:243)¿ ty p‡aczesz,
Czego ¿a‡ujesz,
Dziewczyno biedna?(cid:148)
(cid:132)Boga(cid:230) nie mam czego!
Bez brata mi‡ego
Na (cid:156)wieciem jedna.
Ogieæ pod‡o¿yli,
Cha‡upŒ spalili,
Zabili brata.
Cz‡ek biedy nie zmo¿e:
O, m(cid:243)j wielki Bo¿e,
Zabierz mnie z (cid:156)wiata!(cid:148)
8
(cid:132)Oj, nie p‡acz, dzieweæko,
Jeno raniusieæko
Id(cid:159) do ko(cid:156)cio‡a;
Przed wielkimi drzwiami
Z jasnymi w‡osami
Ujrzysz anio‡a.
M(cid:243)dl¿e siŒ Maryi,
To ‡zy twe on ci jØj
W niebo zaniesie;
I bŒdziesz szczŒ(cid:156)liwa
Jak ptaszek, co (cid:156)piewa
W zielonym lesie(cid:148).
(cid:132)Oj, p(cid:243)jdŒ ja biedna,
P(cid:243)jdŒ sama jedna
Szerokim (cid:156)wiatem,
A¿ umrŒ z mi‡o(cid:156)ci,
A¿ umrŒ z ¿a‡o(cid:156)ci
Za lubym bratem(cid:148).
I posz‡a daleko;
D‡ugie dni przeciek„ (cid:150)
Ona nie wr(cid:243)ci,
Chyba duch dziewczyny
Ze srebrnej g‡Œbiny
PiosnkŒ zanuci.
I wyjdzie nad wody
Patrze(cid:230), kŒdy m‡ody
Pastuch siŒ b‡„ka,
I dla niego dr¿„ca
Przy blasku miesi„ca
PiosnkŒ zabrz„ka.
9
WIERSZ DO POEZJI
Kochanko ducha, dziewico s‡oæca,
Z mieczem i w zbroi hartownej!
Nikt siŒ nie oprze, gdy(cid:156) jest walcz„ca,
Nikt siŒ nie oprze, dziewico s‡oæca,
Twojej piŒkno(cid:156)ci czarownej!
Gdy miecz uka¿esz, gdy he‡m przywdziejesz,
Bia‡oramienna dziewico!
Gdy na wiatr sztandar (cid:156)nie¿ny rozwiejesz,
Zapa‡ szalony w serca rozsiejesz,
Rycerze bronie pochwyc„,
Uchwyc„ tarcze, miecze ostrzone
Wstrz„sn„ w ¿ylastych prawicach,
Z krzykiem rozpaczy rzuc„ siŒ w stronŒ,
Gdzie im uka¿esz grody zniszczone (cid:150)
Na kt(cid:243)rych widok zap‡omienione
Piek‡o wyst„pi na licach.
A gdy bohater padnie w obronie,
Ty znijdziesz w szacie anio‡a
I wieniec chwa‡y w‡o¿ysz na skronie (cid:150)
ZwyciŒstwo bŒdziesz (cid:156)piewa(cid:230) przy zgonie
I (cid:156)mier(cid:230) mu przyjdzie weso‡a.
Ty zimne duchy ogniem zapalasz,
W wary przemieniasz ch‡(cid:243)d lod(cid:243)w,
Ty jedna cudem ludy ocalasz,
NiezwyciŒ¿one t‡umy obalasz (cid:150)
Poezjo! Matko narod(cid:243)w!
Ty mŒczennikom, pod rŒk„ kata
RozpiŒtym w b(cid:243)lach (cid:156)miertelnych,
Stawiasz obrazy lepszego (cid:156)wiata,
10
Gdzie my(cid:156)l ostatnia z krzy¿a ulata
Do boskich krain weselnych.
Ty im, czarowna dziewico s‡oæca,
Nim (cid:156)mierci do(cid:156)wiadcz„ ch‡od(cid:243)w,
Za ¿ycie mŒczaræ (cid:150) (cid:156)wiat‡o(cid:156)(cid:230) bez koæca
Uka¿esz z dala w promieniach s‡oæca,
Poezjo! Wiaro narod(cid:243)w!
Na czarodziejskie twoje skinienie
Stanie siŒ niebo na ziemi,
Dzikiej niezgody zgasn„ p‡omienie (cid:150)
Na twej czarownej palmy skinienie
Ludzie siŒ stan„ (cid:156)wiŒtymi.
Na kogo twoje wejrzenie padnie,
Ten ziemi (cid:156)wieci na wieki,
W imieniu twoim serca ow‡adnie,
Ludziom ich przysz‡e losy odgadnie,
A czas je spe‡ni daleki.
Ty bŒdziesz wi„za(cid:230) d‡onie szermierzy
W czas (cid:156)lubnych (cid:156)wiata obchod(cid:243)w;
W o‡tarzach stawisz duchy rycerzy.
Przez ciebie ludzko(cid:156)(cid:230) w siebie uwierzy,
Poezjo (cid:150) prawdo narod(cid:243)w!
KALINA
Ros‡a kalina z li(cid:156)ciem szerokiem,
Nad modrym w gaju ros‡a potokiem,
Drobny deszcz pi‡a, rosŒ zbiera‡a,
W majowym s‡oæcu li(cid:156)cie k„pa‡a.
W lipcu korale mia‡a czerwone
W cienkie z ga‡„zek w‡osy wplecione.
Tak siŒ stroi‡a jak dziewczŒ m‡ode
11
I jak w lusterko patrzy‡a w wodŒ.
Wiatr co dnia czesa‡ jej d‡ugie w‡osy,
A oczy my‡a kroplami rosy.
U tej krynicy, u tej kaliny
Jasio fujarki krŒci‡ z wierzbiny
I grywa‡ sobie d‡ugo, ¿a‡o(cid:156)nie,
Gdzie nad krynic„ kalina ro(cid:156)nie,
I (cid:156)piewa‡ sobie: dana! oj dana!
A g‡os po rosie lecia‡ co rana.
Kalina li(cid:156)cie zielone mia‡a
I jak dziewczyna w gaju czeka‡a,
A gdy jesieni„ w skrzynkŒ zielon„
Pod czarny krzy¿yk Jasia z‡o¿ono,
Biedna kalina zna(cid:230) go kocha‡a,
Bo wszystkie swoje li(cid:156)cie rozwia‡a,
flywe korale wrzuci‡a w wodŒ.
Z ¿alu straci‡a swoj„ urodŒ.
JAN KOCHANOWSKI
£askawe ¿ycia naszego szafarki,
Ci„gn„ ni(cid:230) z‡ot„ pracowite Parki,
Na wrzecioneczkach ¿ywo namotaj„,
Dni nasze w z‡ote k‡Œbki nawijaj„,
A gdy ju¿ przŒdzy nie stanie srebrzystej,
To przetn„ pasmo i w drodze wieczystej
Wnet siŒ cz‡ek ujrzy; ten szczŒ(cid:156)liwy zasie,
Kto ¿y‡ dla ludzi dobrze w swoim czasie
I jako na (cid:156)wiat przyszed‡ (cid:150) tak i schodzi,
Czysty, jako siŒ sprawiedliwym godzi,
A (cid:156)wiat by‡ jemu p‡omieniem ognistym,
Z kt(cid:243)rego ¿ywot jak ¿elazo czystym
Wyp‡yn„‡ w wieczno(cid:156)(cid:230), tam, gdzie ojce, dziady
Przeszli po cichu (cid:150) na wsp(cid:243)lne narady.
12
Zielona lipo moja, w kt(cid:243)rej cieniu
Siadam i s‡onecznemu kryjŒ siŒ promieniu;
Jak¿e to wiele z tob„ rozmawia‡em,
Jak¿e to r(cid:243)¿ne my(cid:156)li wy(cid:156)piewa‡em,
Za ka¿d„ (cid:150) z‡ot„ strun„ potr„caj„c;
A¿e przegra‡em ¿ycie, wdziŒcznie graj„c.
Mog‡em ci wprawdzie w zbroi, przypasany
Do miecza rycerz (cid:150) i miŒdzy dworzany
Stan„(cid:230) kr(cid:243)lewskie. Lecz ty, lipo moja,
I ty mi, gŒ(cid:156)li, milsz„(cid:156) ni(cid:159)li zbroja!
(cid:140)piewak te¿ r(cid:243)wnie my(cid:156)l„ sprawy ima:
I (cid:156)wiat mu ciŒ¿y jak he‡m nad oczyma,
Za poczciwo(cid:156)ci chroni„c siŒ pawŒ¿„
Tnie prawdŒ mieczem (cid:150) a¿ smoki polŒ¿„
Albo zapa(cid:156)nik legnie (cid:150) wszŒdy boje.
Walczy, kto ima lutniŒ, jak i zbrojŒ.
I (cid:156)wiat jednako nagradza te¿ one,
Li(cid:156)cie na g‡owŒ wk‡adaj„c zielone.
Tak nad mieczowym greckim bohaterem,
Jako nad (cid:156)lepym (cid:156)piewakiem Homerem
Jedno, lauru li(cid:156)cie skroæ obwiod‡y;
Ziemia c(cid:243)¿ ludziom da? (cid:150) jeno chwast pod‡y.
Pod cienie lipy mojej, go(cid:156)ciu po¿„dany,
Spiesz siŒ, tu ciŒ pokrzepi m(cid:243)j dzban polewany,
Z‡ota przywita lutnia i ubogie progi,
I kwiaty mego sadu, a domowe bogi
Sen ci spuszcz„ przyjemny (cid:150) a¿ ciŒ zbudz„ z rana
Na go‡Œbniku ptaki i klekot bociana
Lub wierzbowa fujara... Go(cid:156)ciu m(cid:243)j kochany,
Usi„d(cid:159) ze mn„ za sto‡em i wianek r(cid:243)¿any
Przyjmij (cid:150) fraszka ziemskie rzeczy,
Byle ojc(cid:243)w obyczaj szczerze mie(cid:230) na pieczy
I stare (cid:132)kochajmy siŒ(cid:148) rad zawsze wspomina(cid:230),
I umie(cid:230) sobie z Bogiem i szabl„ poczyna(cid:230).
13
To(cid:230) wszystko (cid:150) wiŒcej cz‡owiek uczyni(cid:230) nie mo¿e,
TŒpy ma wzrok, by odgad‡ dziwne s„dy Bo¿e.
WiŒc siŒ cieszmy nadziej„, chwytajmy sny z‡ote,
fle nam nasz„ poczciwo(cid:156)(cid:230) i ojcowsk„ cnotŒ
Nagrodz„ (cid:150) cho(cid:230)by p‡oche te sny by‡y,
Praw-li, komu siŒ one na (cid:156)wiecie przy(cid:156)ni‡y.
P(cid:243)jd(cid:159), go(cid:156)ciu, w moje progi, otwarte ci wrota,
Wita ciŒ stara prawo(cid:156)(cid:230) i stara prostota,
Zrzu(cid:230) zbroje i rumaka pacho‡kowi oddaj,
A zwyczajom siŒ naszym staropolskim poddaj!
Chcemy sobie by(cid:230) radzi,
Rozka¿, panie, czeladzi,
Niechaj na st(cid:243)‡ dobrego wina przynaszaj„,
A przy tym w z‡ote gŒ(cid:156)le albo w lutniŒ graj„!
SOWI(cid:209)SKI
Tam zagrzebane tylu set cia‡a, imiona:
Dusze gdzie? nie wiem...
Adam Mickiewicz
W dniu onym s‡oæce dziwn„ pogod„ ja(cid:156)nia‡o.
Sowiæski sta‡ w okopach, oparty o dzia‡o,
Przy kt(cid:243)rym nieodleg‡e granaty rozbite
Le¿a‡y, ju¿ ostyg‡e i w ziemiŒ zaryte,
Kilka strzaskanych lawet i ko‡a armatnie;
NietkniŒte bowiem by‡y dwie tylko ostatnie,
Reszta od kul pocisk(cid:243)w posz‡a miŒdzy trupy...
Szeregi nieprzyjaci(cid:243)‡ jako mr(cid:243)wek kupy
PoczŒ‡y siŒ porusza(cid:230) na linii odleg‡ej;
Te siŒ w szyki zbiera‡y, inne w oddal bieg‡y,
Inne sta‡y bez ruchu jako dro¿ne g‡azy,
Czekaj„c, rych‡o wodze wydadz„ rozkazy.
14
Tymczasem przed szeregiem d‡ugim, wyci„gnionym
Pop ruski w czarnych ryzach, ze srebrnym ikonem
ZachŒca‡ do odwagi niezliczone hufy,
Oparte o b‡yszcz„ce karabin(cid:243)w lufy.
Nareszcie spod namiotu w samym skraju b‡onia
Adiutant w pi(cid:243)rach wybieg‡, szybko dopad‡ konia
I z wydobyt„ szpad„, kt(cid:243)ra w s‡oæcu (cid:156)wieci,
Pu(cid:156)ci‡ siŒ tak pospiesznie, jak chyba (cid:156)mier(cid:230) leci.
W okopach braci naszych ledwie garstka ma‡a
(cid:140)ci(cid:156)niŒtymi szeregi przed ko(cid:156)cio‡em sta‡a,
KŒdy w g‡Œbi, schylony na o‡tarza progi,
Z bia‡ymi jak (cid:156)nieg w‡osy klŒcza‡ w(cid:243)dz bez nogi.
Na wszystkich twarzach polskich takie mŒstwo l(cid:156)ni‡o,
Takie nietrwo¿ne serce pod mundury bi‡o...
A groby siŒ garbi‡y pod ¿o‡nierzy stopy
I krzy¿e wystawa‡y wy¿ej nad okopy.
A wtem nagle pod s‡oæce, co siŒ z chmur odwia‡o,
Dym jak pi‡ka wylecia‡, ryk‡o pierwsze dzia‡o,
Za nim drugie, dziesi„te (cid:150) i anio‡ ognisty
Pocz„‡ szarpa(cid:230) powietrze (cid:156)miertelnymi (cid:156)wisty.
Upada pierwszy granat, zarywa siŒ, miele,
Rzyga ogniste iskry z (cid:156)ci(cid:156)niŒtej gardziele,
PŒka (cid:150) i jako wicher, kiedy wpadnie w drzewa,
Pierwsze ga‡Œzie kruszy, li(cid:156)(cid:230) obfity zwiewa,
A nim harcowa(cid:230) pocznie na szerokim ‡anie,
W dru¿ynie drzew niezwyk‡e czyni zamieszanie:
Podobnie granat mŒ¿nym hufcem zako‡ysze;
Miejsce zmar‡ych zajmuj„ wierni towarzysze,
R(cid:243)wnaj„ siŒ szeregi, porz„dek ten samy,
Rzek‡by(cid:156): na Saskim placu... gdyby nie krwi plamy.
15
Pobierz darmowy fragment (pdf)