Darmowy fragment publikacji:
Wst´p
W moim ˝yciu sà trzy pory roku – przed wyprawà, po powrocie i w czasie podró˝y.
W przeddzieƒ wyjazdu ogarnia mnie kosmiczne uczucie wywo∏ane ÊwiadomoÊcià tego, jak wielki
jest Êwiat, i d∏ugo mo˝na w´drowaç na jego koniec. Wyobraênia podpowiada co mog∏oby si´ wydarzyç
podczas takiej ekspedycji, a wspomnienia podrzucajà konkretne obrazy z miejsc, gdzie by∏am wczeÊniej.
Zawsze te˝ si´gam myÊlà do dnia powrotu i zastanawiam si´, czy dane mi b´dzie go doÊwiadczyç, czy
te˝ mo˝e ta najbli˝sza podró˝ b´dzie mojà ostatnià.
Odkrywanie Êwiata jest fascynujàce. Robi∏am to zawsze, odkàd pami´tam. Jako ma∏a dziewczynka po-
dró˝owa∏am z bohaterami ksià˝ek, filmów i fotografii oglàdanych w wyblak∏ych ze staroÊci magazynach
National Geographic. Czu∏am na twarzy Ênieg, lodowaty wiatr i mróz z ksià˝ek Jacka Londona. B∏àdzi-
∏am po pustyni w poszukiwaniu zielonej doliny, gdzie kwit∏o ˝ycie w powieÊci Jamesa Curwooda. Jeêdzi∏am
na s∏oniach razem z kapitanem Korkoranem, zwiedza∏am dzikie wrzosowiska z Edgarem Allanem Poe
i s∏ucha∏am jak w Londynie na skrzypcach gra Sherlock Holmes. W´drowa∏am przez tysiàce mil po ame-
rykaƒskich pylastych drogach z bohaterami ksià˝ek Johna Steinbecka, poznawa∏am Êwiat francuskiej
bohemy z Gertrudà Stein i Pablem Picassem.
Tak d∏ugo i tak mocno marzy∏am o tym, ˝e na w∏asne oczy zobacz´ to wszystko, co prze˝y∏am wcze-
Êniej w wyobraêni, ˝e to marzenie musia∏o zamieniç si´ w rzeczywistoÊç. Po prostu nie by∏o innej
mo˝liwoÊci.
Kiedy po raz pierwszy stan´∏am na karaibskiej pla˝y, pomyÊla∏am, ˝e znalaz∏am si´ w raju. Rozejrza-
∏am si´ szybko dooko∏a, ale w zasi´gu wzroku znajdowa∏y si´ tylko dwa os∏y i ˝adnego anio∏a. Uzna∏am
to za dowód na to, ˝e wcià˝ ˝yj´.
Kiedy po raz pierwszy nabra∏am w p∏uca wilgotnego, lepkiego powietrza d˝ungli amazoƒskiej, zo-
sta∏am zaczarowana na zawsze. Nie znam drugiego miejsca na Êwiecie, które mia∏oby w sobie tyle
pi´kna, okrucieƒstwa, czystoÊci, bólu, ˝ycia i Êmierci jednoczeÊnie. Sà tam wcià˝ zakàtki nietkni´te
ludzkà stopà, gdzie istnieje pot´˝na energia natury. Czuj´ jà czasem w sobie, jak mnie przenika na
wskroÊ i wype∏nia od Êrodka. Nosz´ jà w sobie na co dzieƒ, tak˝e w Polsce. D˝ungla zmieni∏a mnie
jako cz∏owieka. Nauczy∏a mnie odwagi, samodzielnoÊci i korzystania z ponadzmys∏owych zdolnoÊci,
jakie posiada ka˝dy cz∏owiek, ale które ulegajà st∏umieniu i wygaszeniu w ha∏aÊliwej i agresywnej
d˝ungli miasta.
7
Kiedy zacz´∏am w´drowaç po wysokich górach w Andach i Himalajach, zachwyci∏am si´ rzeÊkoÊcià po-
ranków, bezludnymi przestrzeniami i fio∏kowymi dzwonkami, które nocà pokrywa∏y si´ szronem, by o Êwicie
znów o˝yç i zakwitnàç na nowo. Odlicza∏am dwanaÊcie kroków, po których p∏uca odmawia∏y pos∏uszeƒ-
stwa, b∏agajàc o tlen w zbyt rozrzedzonym powietrzu. Potem chwyta∏am za kijki trekkingowe i odlicza∏am
kolejne dwanaÊcie kroków. Tak odkry∏am, ˝e mo˝na pokonaç s∏aboÊç swojego cia∏a i zdobyç szczyt.
Niedaleko Kilimand˝aro w Afryce ziemia jest p∏aska i ciàgnie si´ kilometrami jak bezkresny ocean
trawy. Pewnego dnia napisa∏am: „Jest Êwit. Nad sawannà b∏´kitnieje niebo, s∏ysz´ wo∏anie ptaków, hien
i lwów, zebry czujnie dr˝à... W powietrzu unosi si´ zapach wolnoÊci i szcz´Êcia, którym oddycham…”
DwadzieÊcia cztery godziny póêniej: „I znów jest Êwit b∏´kitno-ró˝owy, Kilimand˝aro b∏yszczy na nie-
bie, a ptaki Êpiewajà tak cudnymi melodiami, ˝e serce topnieje ze szcz´Êcia…”
Na tropikalnych wyspach jad∏am lody kokosowe, nie wierzàc, ˝e mo˝e istnieç na Êwiecie coÊ tak do-
brego. Na Zanzibarze zamówi∏am ry˝ z tak ostrymi przyprawami, ˝e spali∏y mi skór´ na ustach. Ale jak
niezwykle smakowa∏o to danie w lokalnym barze pe∏nym tubylców rozmawiajàcych w j´zyku suahili!…
Przez wiele lat zbiera∏am w sobie te wra˝enia, emocje, obrazy i towarzyszàce im myÊli. Jestem szcz´Ê-
liwa, ˝e mog´ si´ nimi dzieliç w ksià˝kach, reporta˝ach, felietonach, audycjach radiowych i programach
w telewizji. Dzi´ki podró˝owaniu i dzi´ki temu wszystkiemu, co zobaczy∏am na Êwiecie, czego doÊwiad-
czy∏am od ludzi na ró˝nych kontynentach, moje ˝ycie sta∏o si´ pe∏ne i bogate. Czuj´ si´ w∏aÊciwie tak,
jakbym prze˝y∏a wiele ˝yç, bo ka˝da podró˝ to nowa wyprawa nie tylko przez kraje, ale i przez ˝ycie.
D∏ugo uczy∏am si´ te˝ màdrego podró˝owania. Odkry∏am jak dobrze zapakowaç baga˝ i co zrobiç,
˝eby go nie straciç. Uczy∏am si´ na w∏asnych b∏´dach, wyciàga∏am wnioski. Z ka˝dà wyprawà by∏am
coraz lepiej przygotowana i coraz skuteczniej udawa∏o mi si´ docieraç do celu – nawet jeÊli nie by∏ to
ten sam cel, który wyznaczy∏am sobie na poczàtku.
W tej ksià˝ce napisa∏am prawie o wszystkim, co wiem o podró˝owaniu. O tym, na czym polega ró˝-
nica mi´dzy j´zykiem obcym a j´zykiem uniwersalnym, jak zdobyç zaufanie tubylca, jak uniknàç
zaatakowania przez przest´pc´, jak rozpoznaç ˝ó∏tà febr´ i malari´, gdzie kupiç tani bilet lotniczy, jak
si´ nie zatruç i jak si´ wyleczyç z najbardziej powszechnych dolegliwoÊci podró˝nych. Pisz´ te˝ o tym,
co zrobiç, ˝eby podró˝owanie by∏o ∏atwiejsze, wyjaÊniam, dlaczego czasem dobrze jest podró˝owaç sa-
motnie i jak si´ zachowaç w krajach muzu∏maƒskich, przy japoƒskim stole i w hinduistycznej Êwiàtyni.
8
9
Pisa∏am t´ ksià˝k´ przez kilkanaÊcie lat, gromadzàc ró˝ne wnioski, odkrycia i podró˝nicze wynalaz-
ki. Potem przez kilka lat robi∏am notatki. Pewnego dnia usiad∏am przy komputerze i zacz´∏am pisaç
pierwszy rozdzia∏. Pisa∏am, pisa∏am, pisa∏am, a ksià˝ka ros∏a i ros∏a... Mija∏y miesiàce, a ja wcià˝ czu∏am,
˝e jeszcze musz´ napisaç o nast´pnych niezwykle wa˝nych rzeczach, wi´c pisa∏am przez ca∏e lato i je-
sieƒ… I zastanawia∏am si´ dlaczego w przypadku tej ksià˝ki pisanie trwa tak d∏ugo. Kilka miesi´cy póêniej,
podczas spotkania w wydawnictwie National Geographic zobaczy∏am p´katà teczk´, która nie domyka-
∏a si´ na setkach umieszczonych w niej kartek.
– A co to? – zapyta∏am od niechcenia.
– Twoja nowa ksià˝ka – us∏ysza∏am. – Jest trzy razy wi´ksza od poprzednich.
Dopiero wtedy nagle zrozumia∏am dlaczego pisanie zaj´∏o mi tyle czasu. Mam nadziej´, ˝e moje
spostrze˝enia, wnioski, wynalazki i odkrycia przydadzà si´ tak˝e Wam. ˚ycz´ Wam cudownych podró-
˝y, podczas których odkrywa si´ nie tylko Êwiat i ludzi, ale tak˝e samego siebie. I do zobaczenia na
w´drownym szlaku!
Beata Pawlikowska
beata@beatapawlikowska.com
www.beatapawlikowska.com
Hawana – Caracas – Mombasa – Bogota – Zanzibar 2007
10
11
12
P
å
Â
¢
Z
C
I
E
R
W
S
Z
A
baga˝
podró˝ny
13
P
¸
A
I
Z
D
Z
O
R
I
E
R
W
S
Z
Y
Puszcza im. Aleksandra
von Humboldta – ostatni
fragment dziewiczej
d˝ungli na Kubie
14
W czarnà amazoƒskà noc
To by∏ typowy amazoƒski wieczór – pe∏en pozornej ciszy i spokoju, w którym pod
os∏onà ciemnoÊci rozgrywa∏y si´ sceny mro˝àce krew w ˝y∏ach. K∏ad∏am si´ w∏aÊnie
spaç – w komfortowych jak na d˝ungl´ warunkach, czyli w chacie krytej palmowymi
liÊçmi. Jak zawsze przed snem sprawdzi∏am czy moje schronienie nie zosta∏o
zaatakowane przez termity, ogniste mrówki lub inne zwierz´ta. Plecak zamkn´∏am,
˝eby nocà nie zosta∏ zasiedlony przez karaluchy, skorpiony lub w´˝e, i umieÊci∏am go
na prowizorycznej pó∏ce z ga∏´zi – ˝eby ró˝ne pe∏zajàce stworzenia nie mia∏y do niego
∏atwego dost´pu. Jak zawsze zabra∏am ze sobà latark´ i w koƒcu zamkn´∏am oczy, by
wkrótce potem odp∏ynàç w krain´ snu.
Obudzi∏am si´ niespodziewanie w Êrodku nocy. Wiedzia∏am, ˝e oprócz mnie
w chacie znajduje si´ ktoÊ jeszcze. Poczu∏am w powietrzu czyjÊ ostro˝ny oddech,
us∏ysza∏am drobiny kurzu przesuwane przez czyjeÊ dyskretne stopy, a potem nag∏à
przenikliwà cisz´. Kiedy otworzy∏am oczy, tajemniczy goÊç znieruchomia∏. Musia∏
us∏yszeç szelest moich powiek. Ja poczu∏am w chacie zapach jego strachu. Le˝a∏am
bez ruchu. Oboje wiedzieliÊmy o swojej wzajemnej obecnoÊci i przyj´liÊmy t´ samà
taktyk´ – czekania.
Drugà mo˝liwà taktykà by∏a ofensywa – czyli zerwanie si´ na równe nogi, oÊlepienie
napastnika latarkà i zaatakowanie go dowolnie wybranym narz´dziem. Nie znajàc
jednak przeciwnika trudno jest wybraç odpowiednià broƒ. W dodatku jeÊli
nieproszonym goÊciem oka˝e si´ zwierz´, jego kontratak b´dzie instynktowny
i b∏yskawiczny, przy czym zestaw jego obronnych narz´dzi jest trudny do przewidzenia
– od z´bów zwyk∏ych i jadowych, przez szpony i pazury rozrywajàce cia∏o, a˝ po kolce
z parali˝ujàcà toksynà.
Le˝a∏am wi´c w ciemnoÊci czekajàc na nast´pny ruch tajemniczego goÊcia, a on
przyczai∏ si´ i te˝ czeka∏.
15
W koƒcu zasn´∏am. Obudzi∏am si´ tak samo nagle jak poprzednim razem i z tego
samego powodu. Sytuacja nie zmieni∏a si´ ani troch´. Wcià˝ trwa∏a g∏´boka, czarna
amazoƒska noc, ja le˝a∏am z szeroko otwartymi oczami w indiaƒskiej chacie, wewnàtrz
której oprócz mnie znajdowa∏ si´ jakiÊ nieznajomy i nieproszony goÊç.
Do rana budzi∏am si´ jeszcze trzykrotnie, za ka˝dym razem czujàc bliskà obecnoÊç
obcej istoty, która w momencie mojego przebudzenia zastyga∏a w bezruchu, choç
jedynym gestem, jaki wtedy czyni∏am, by∏o otworzenie oczu.
Zagadka rozwiàza∏a si´ rano.
Na ziemi znalaz∏am Êlady ∏ap, a na Êrodku mojego plecaka zia∏a ogromna dziura.
W pierwszej chwili pomyÊla∏am, ˝e to sen. Porzàdne plecaki – a mój w∏aÊnie taki by∏
– robi si´ z grubego brezentu, który jest odporny na wilgoç, ciàgni´cie po ziemi,
rzucanie i próby rozci´cia. Producenci nie przewidzieli jednak mo˝liwoÊci kontaktu
z najostrzejszymi z´bami Êwiata, znajdujàcymi si´ w paszczy jednego z amazoƒskich
zwierzàt.
Najtwardszà rzeczà istniejàcà w d˝ungli jest owoc orzecha brazylijskiego. Wyglàdem
i wagà przypomina bràzowà kul´ armatnià, wewnàtrz której kryjà si´ smakowite, du˝e
nasiona, znane tak˝e w Polsce pod nazwà orzechów brazylijskich. Sà pod∏u˝ne, koloru
koÊci s∏oniowej, a w smaku przypominajà s∏odkie migda∏y. ˚eby si´ jednak do nich
dostaç, trzeba najpierw roz∏upaç skorup´, która jest tak twarda, ˝e nie p´ka nawet po
spadni´ciu z czubka drzewa, czyli z wysokoÊci pi´çdziesi´ciu metrów. Skorupa ma
prawie pó∏tora centymetra gruboÊci i nie mo˝na jej rozbiç m∏otkiem ani rozkroiç
brzeszczotem – co udaje si´ w przypadku orzecha kokosowego. Mog∏oby si´ wi´c
wydawaç, ˝e nasiona pozostanà uwi´zione wewnàtrz ci´˝kiej kuli, co nie by∏oby dobre
ani dla drzewa, ani dla ludzi. Na szcz´Êcie w tej samej puszczy brazylijskiej mieszka
ma∏y gryzoƒ o g∏adkim, oliwkowo-bràzowym futrze i smuk∏ej g∏owie, w której mieÊci
si´ komplet niewiarygodnie ostrych i mocnych z´bów.
Zwierz´ to nazywa si´ aguti i jest niewiele wi´ksze od wiewiórki. Bardzo lubi
Êwie˝e owoce i warzywa, czasem podkrada si´ nawet na poletka, gdzie Indianie
uprawiajà maniok i banany. A kiedy znajdzie w puszczy dojrza∏à bràzowà, twardà jak
kamieƒ kul´ skrywajàcà nasiona orzecha brazylijskiego, to po prostu chwyta jà w ∏apki
i wygryza w niej okràg∏à dziur´, przez którà wyjmuje orzechy.
Tak samo niesamowicie dobrze wyposa˝one przez natur´ zosta∏o inne zwierz´
amazoƒskiej puszczy – opos z rodziny torbaczy. Opos wyglàda jak bardzo du˝y szczur,
16
który w d˝ungli mo˝e osiàgnàç rozmiary zajàca. Taki w∏aÊnie opos odwiedzi∏ mnie
tamtej nocy. Najprawdopodobniej wewnàtrz mojego plecaka wywàcha∏ coÊ, co uzna∏
za nadajàce si´ do zjedzenia i natychmiast przystàpi∏ do prób jego wydobycia. MyÊl´,
˝e zadanie nie by∏o ∏atwe, ale zakoƒczy∏o si´ pe∏nym sukcesem. Niestety mój plecak
nie nadaje si´ ju˝ do zabrania w ˝adnà podró˝.
Z tej historii wyp∏ywa pierwsza nauka dotyczàca baga˝u podró˝nego: nigdy nie
zostawiaj w nim na noc czegoÊ, co nadaje si´ do zjedzenia. Zwierz´ta majà
nieprawdopodobny w´ch, a niektóre z nich majà te˝ niewiarygodnie ostre z´by.
Tratwa zbudowana
z drewna jest jednoczeÊnie
domem i statkiem na
amazoƒskiej rzece
17
D
¸
A
I
Z
D
Z
O
R
R
U
G
I
Plecaki, torby, walizki
Przez wiele lat podró˝owa∏am z plecakiem.
Mia∏am ich kilka – o ró˝nej konstrukcji,
wielkoÊci i wadze. Na w∏asnej skórze
pleców i ramion boleÊnie doÊwiadczy∏am
wszystkiego, co trzeba wiedzieç o pleca-
kach. Dziel´ je na dwie g∏ówne kategorie:
wygodne i niewygodne. WÊród nich mo˝na
wyodr´bniç dodatkowo plecaki tanie i dro-
gie. Podstawowa ró˝nica mi´dzy nimi
dotyczy nie tylko ceny, ale i stopnia przy-
jaznoÊci dla u˝ytkownika.
Tanie i drogie
plecaki
Najtaƒsze plecaki to proste konstrukcje
z mocnego materia∏u. Polecam je tylko do
okazjonalnego przenoszenia lekkich baga˝y
w mieÊcie. Nie nadajà si´ do dalszej podró˝y,
poniewa˝ nie majà zapi´cia w pasie, wi´c
ca∏y ci´˝ar takiego plecaka spoczywa na ra-
mionach niosàcego go cz∏owieka, co szybko
staje si´ nie do zniesienia.
Dobre plecaki majà dwa dodatkowe zapi´-
cia: w pasie i na klatce piersiowej, co pozwala
roz∏o˝yç ci´˝ar niesionego baga˝u zarówno
na ramionach, jak i biodrach. Cz´sto sà te˝
lepiej przystosowane anatomicznie, majà
specjalnà wyÊció∏k´, mo˝liwoÊç regulacji
wysokoÊci pleców, d∏ugoÊci pasków i innych
rzeczy.
Plecak podró˝ny (trekkingowy, trans-
portowy) powinien mieç co najmniej
szeÊçdziesiàt litrów pojemnoÊci, a dla osoby
Êredniego wzrostu nie wi´cej ni˝ dzie-
wi´çdziesiàt litrów. Najbardziej popularna
pojemnoÊç to siedemdziesiàt litrów. Nie
polecam kupowania najdro˝szego plecaka,
Indianki
z gór w drodze
na targowisko,
Ekwador
18
ale jeÊli ma byç podczas podró˝y pomocà,
a nie przeszkodà, musi spe∏niaç kilka
warunków.
Kupowanie plecaka
Przed kupieniem plecaka zastanów si´,
w jakich warunkach b´dziesz go u˝ywa∏ naj-
cz´Êciej: w Europie, czy w górach zimà, czy
w tropikach latem. Wyobraê sobie, ˝e jesteÊ
ju˝ na trasie, w∏ó˝ na siebie zbli˝ony strój
i wtedy zacznij przymierzaç plecaki. JeÊli
planujesz wypraw´ w tropiki, nie wk∏adaj
plecaka na zimowy p∏aszcz i odwrotnie.
Podczas kupowania:
➧ Przymierzaj plecak choçby cz´Êciowo
wype∏niony baga˝em, ˝eby poczuç jak
uk∏ada si´ na plecach, ramionach i bio-
drach z obcià˝eniem.
➧ Dostosuj wysokoÊç plecaka do swojego
wzrostu, regulujàc paski i ewentualne
dodatkowe wyposa˝enie s∏u˝àce do tego
celu.
➧ Zapnij oba pasy noÊne: na biodrach i na
klatce piersiowej.
➧ Zwróç uwag´ na to, czy pas na biodrach
nie jest zbyt sztywny i twardy, i czy przy
wi´kszym obcià˝eniu nie b´dzie uciska∏.
➧ Nie wstydê si´ poprosiç sprzedawcy, ˝eby
dodatkowo obcià˝y∏ ci plecak, wk∏adajàc
do Êrodka garÊç karabinków, ci´˝kie buty
i inne rzeczy ze sklepu. Musisz przecie˝
sprawdziç jak ci´˝ki baga˝ uk∏ada si´ na
plecach i w którym miejscu czujesz
dyskomfort.
➧ Nie zdejmuj plecaka przez co najmniej
pó∏ godziny, chodzàc z nim po sklepie.
Dobry plecak to taki, o którym ∏atwo
zapomnisz, ˝e wcià˝ masz go na sobie. Z∏y
plecak to taki, który uwiera, k∏uje, cià˝y
i ju˝ po kilku minutach masz ochot´ jak
najszybciej zdjàç go z pleców i nigdy
wi´cej nie zak∏adaç.
Dobry plecak to inwestycja. Nawet je˝eli
nie jest najtaƒszy, docenisz jego wartoÊç
maszerujàc bez bólu i cierpienia z wygodnie
roz∏o˝onym ∏adunkiem, a nie upiornym
baga˝em niesionym za kar´.
Plecaki wygodne
i niewygodne
Tylko raz da∏am si´ namówiç na pod-
ró˝owanie z plecakiem typu „komin”,
skonstruowanym jak d∏ugi worek. ˚eby
dostaç si´ do czegoÊ umieszczonego w po-
∏owie wysokoÊci plecaka – nie wspominam
nawet o tym, co le˝y na dnie – najpierw
Powrót z polowania,
Gujana Brytyjska
19
Niektóre plecaki sà wyposa˝one w do-
datkowà klap´ zamykanà na zamek
b∏yskawiczny, która zakrywa szelki. Plecak
wyglàda wtedy jak torba, a co najwa˝niejsze,
nie wiszà z niego ˝adne paski, szlufki,
klamerki ani inne elementy, które utrudniajà
jego transport. Poza tym podró˝ny z torbà
jest zwykle lepiej traktowany na granicy ni˝
podró˝ny z plecakiem.
Plecak, torba
czy walizka
Mam dwa plecaki, dwie torby i jeden worek
podró˝ny, z których korzystam w zale˝noÊci
od rodzaju podró˝y:
➧ Do d˝ungli, gdzie nie ma dróg ani chod-
ników, jest tylko rzeka i ledwie widoczna
Êcie˝ka w puszczy, nie ma te˝ zwierzàt
jucznych, na które mo˝na zapakowaç
baga˝, zabieram dwa plecaki: podr´czny
i du˝y. W takich miejscach ca∏y baga˝
trzeba nieÊç na w∏asnych plecach.
➧ Na ekspedycje w Himalaje, Andy i inne
góry zabieram plecak podr´czny i worek
podró˝ny, który podczas trekkingu jest
niesiony przez jaka albo mu∏a. Worek jest
zrobiony z czarnego, mocnego brezentu
i jest najzwyczajniejszym workiem –
takim, jakiego u˝ywajà ˝eglarze. Jego wa-
dà jest to, ˝e jeÊli nie zostanie màdrze
spakowany, trudno w nim coÊ znaleêç.
Jego g∏ównà zaletà jest to, ˝e ∏atwo daje
si´ przymocowaç do grzbietu jaka i jest
dla niego wygodny do niesienia (mi´dzy
innymi dlatego, ˝e nie ma ˝adnych odsta-
jàcych, zwisajàcych ani uciskajàcych
elementów).
Dziewczynka
ze wspólnoty
Mennonitów,
Paragwaj
trzeba wyjàç wszystko, co si´ znajduje
powy˝ej. To w∏aÊnie nazywam plecakiem
„niewygodnym”.
Wygodny plecak to taki, który mo˝na po-
∏o˝yç na ziemi w pozycji horyzontalnej,
otworzyç za pomocà zamka, podnieÊç klap´
i od razu zobaczyç ca∏à jego zawartoÊç.
Zdecydowanie wol´ te˝ plecaki, które nie sà
obwieszone dziesiàtkami kieszeni, szlufek,
podpi´ç i innych gad˝etów utrudniajàcych
poruszanie si´ w ciasnych pomieszczeniach,
zat∏oczonych autobusach czy pociàgach.
Z mojego doÊwiadczenia wynika, ˝e plecak
powinien byç jak najbardziej p∏aski. JeÊli
sterczà z niego wypchane kieszenie, luêne
paski albo doczepione do karabinków buty
czy mena˝ka, to pr´dzej czy póêniej na pew-
no o coÊ si´ zahaczà i nie pozwolà iÊç dalej.
20
➧ Na ekspedycj´ samochodami tereno-
wymi lub innym Êrodkiem transportu
(balonem, statkiem, ∏odzià) – przez
pustyni´, d˝ungl´, sawann´, rzek´ czy
ocean – zabieram plecak podr´czny
i du˝y plecak.
➧ Na wypraw´ do miast i wsi lub na safari
zabieram plecak podr´czny i torb´
podró˝nà – czyli du˝à, prostokàtnà,
czarnà torb´ wyposa˝onà w kó∏ka. Jest
zrobiona z równie mocnego brezentu
jak plecak i przystosowana do trudnych
warunków, bo jest to model produ-
kowany dla amerykaƒskich koman-
dosów.
➧ Na mniejsze kilkudniowe wyprawy po
Polsce zabieram plecak podr´czny i ma∏à
torb´ podró˝nà na kó∏kach.
Plecak podr´czny
Genialny wynalazek, którego nie zastàpi
˝adna, nawet najlepsza torba. Wi´cej o ple-
caku podr´cznym pisz´ na stronie 63.
Podr´czne plecaki
dla fotografów
Nie polecam toreb fotograficznych, szcze-
gólnie tych specjalnie skonstruowanych do
aparatów, które swoim wyglàdem z daleka
oznajmiajà, ˝e zawierajà wewnàtrz dro-
gocenny sprz´t. Majà nazwy firm, krzykliwe
nalepki, najcz´Êciej te˝ charakterystyczny
aparatopodobny kszta∏t. Ka˝dy nawet po-
czàtkujàcy z∏odziej jest w stanie takà torb´
rozpoznaç i wytropiç.
Wybra∏am si´ raz w podró˝ z bardzo fajnà
torbà fotograficznà. Wszystko si´ w niej
Indianka sprzedajàca
paciorki na wzgórzach
nad Cuzco, Peru
21
Wyczerpane mi∏oÊcià lwy
na sawannie, Tanzania
mieÊci∏o – obiektywy, profesjonalny aparat,
zapasowe rolki filmów i baterie, nawet
d∏ugopis i notatnik. Rami´ mi omdlewa∏o,
a torba w najmniej odpowiednich momen-
tach, na przyk∏ad podczas przechodzenia
przez zwalone drzewo, zaczyna∏a si´ nie-
bezpiecznie dyndaç i poobija∏a mi biodro,
kiedy musia∏am dobiec do autobusu. Poza
tym przyciàga∏a uwag´. Czym pr´dzej si´
jej pozby∏am, odcinajàc paski i wieko
zamykane na suwak i wk∏adajàc jà na dno
podr´cznego plecaka.
Dla fotografów wymyÊlono specjalne
plecaki. Dla fotografów-podró˝ników
tylko jeden model jest praktyczny i god-
ny polecenia. Jest to plecak wyglàdajàcy
absolutnie zwyczajnie – to jego pierwsza
zaleta, bo nie przyciàga uwagi z∏odziei.
W Êrodku jednak ma dwie cz´Êci. Dolna
jest wy∏o˝ona specjalnymi gàbkami i do-
datkowo usztywniona. Tam w∏aÊnie no-
simy aparat, obiektywy i inne rekwizyty.
Górna, w´˝sza cz´Êç jest przeznaczona
do normalnego u˝ytku – mieÊci si´ tam
wszystko, co jest potrzebne w czasie
krótkiej wyprawy – butelka wody, ochra-
niacz na plecak, notatnik i d∏ugopis.
Zaletà tego plecaka jest to, ˝e nie trzeba go
zdejmowaç, ˝eby wyjàç aparat. Wystarczy
przesunàç go z pleców na brzuch, si´gnàç
do jego wn´trza i wyjàç to, co jest potrzebne.
Ochraniacz, butelk´ czy jab∏ko na drugie
Êniadanie na czas fotografowania umiesz-
czamy w dolnej cz´Êci plecaka, a aparat
k∏adziemy na wierzchu. Wtedy wystarczy
rozpiàç zamek i w kilka sekund aparat jest
gotowy do u˝ycia. Odradzam chodzenie
z aparatem dyndajàcym na szyi.
22
I jeszcze jedna
torba
Sà takie miejsca na Êwiecie, gdzie cz∏owiek
ma ochot´ kupiç wszystko, co oferujà
sprzedawcy w tysiàcach sklepów, sklepików
i na targowiskach. Sà to rzeczy nie tylko
pi´kne, tanie i egzotyczne, ale bardzo cz´sto
niestety te˝ du˝e i ci´˝kie. Dotyczy to z ca∏à
pewnoÊcià takich krajów jak: Peru, Indie,
Nepal i Kenia, a z bli˝szych tak˝e Egipt czy
Grecja. Widzia∏am jak Polacy nie mogà
oderwaç oczu i ràk od nast´pnej bajecznie
kolorowej tkaniny, jeszcze kilku naszyj-
ników, drewnianych skrzypek, wazonu czy
kolejnej ci´˝kiej rzeêby nosoro˝ca. Konse-
kwencje sà ∏atwe do przewidzenia: nowe
nabytki nie zmieszczà si´ do walizki, a ca∏y
baga˝ na pewno b´dzie wa˝y∏ powy˝ej
dwudziestu kilogramów.
Jest na to sposób, nawet niejeden. Po
pierwsze – trzeba zawsze zabieraç ze sobà
dodatkowà, lekkà, pustà i pojemnà torb´.
Mo˝e to byç na przyk∏ad chiƒska torba,
która ma pojemnoÊç kilkudziesi´ciu litrów,
ale z ∏atwoÊcià zmieÊci si´ w kieszeni
plecaka czy neseseru. Mam na myÊli te
najbardziej charakterystyczne chiƒskie
torby, które sà prostokàtne i w których
zwykle transportujà swoje towary sprze-
dawcy chiƒskich i wietnamskich ubraƒ.
Po zapakowaniu takiej torby dodatkowymi
zakupami – majàc ÊwiadomoÊç tego, ˝e
w sumie mamy wi´cej ni˝ dozwolone
dwie sztuki baga˝u i z pewnoÊcià prze-
kraczajà one limit wagi, umawiamy si´
z kilkoma pasa˝erami, ˝e b´dziemy si´
odprawiaç wspólnie.
Na lotniskach grupy pasa˝erów sà trak-
towane ulgowo. Wystarczy powiedzieç, ˝e
„jesteÊmy razem”, zebraç paszporty i bilety
i ca∏à grupà podejÊç do odprawy. Baga˝e sà
wa˝one, a ich ∏àczna waga jest sumowana
i dzielona przez liczb´ pasa˝erów. JeÊli
wszyscy majà nadbaga˝, to oczywiÊcie
problem pozostaje nierozwiàzany, ale
zwykle udaje si´ znaleêç kilka osób, które
nie uleg∏y sza∏owi zakupów.
Odprawianie grupowe ma tylko jednà wad´:
grupa dostaje takie miejsca w samolocie,
jakie przydzieli jej pracownik linii lotni-
czych, bez mo˝liwoÊci wyboru ulubionego
miejsca. Ale có˝, coÊ za coÊ.
Baga˝ po margarynie
Kiedy p∏ywa∏am czó∏nami po amazoƒ-
skich rzekach, doÊwiadczy∏am wszystkich
rodzajów podtopieƒ, zmokni´ç, niespo-
dziewanych kroplistych fontann i za-
wilgoceƒ, jakim bywa∏ poddawany mój
baga˝. Wkrótce zorientowa∏am si´, ˝e
podczas tropikalnej ulewy, wywrotki albo
gdy przeciekajàce czó∏no nabiera wody,
zwyk∏ego baga˝u nie jest w stanie ocaliç
ochraniacz, plastikowa p∏achta ani nawet
nakrycie go w∏asnym cia∏em. Woda ma t´
fantastycznà zdolnoÊç, ˝e potrafi przybie-
raç wszystkie mo˝liwe kszta∏ty i wciska
si´ niepostrze˝enie w najmniejsze szcze-
liny, zara˝ajàc swojà mokroÊcià wszystko,
co stanie jej na drodze i zechce t´ wilgoç
poch∏onàç. Normalny baga˝ zrobiony
z p∏ótna albo brezentu, nawet jeÊli jest
pokryty warstwà wodoodpornà, pr´dzej
czy póêniej tak˝e jej ulega.
23
Po kilku latach znalaz∏am rozwiàzanie.
Przed wyruszeniem w podró˝ po rzece ku-
puj´ kube∏ po margarynie. W Ameryce
i w Afryce do pakowania hurtowych iloÊci
niektórych produktów spo˝ywczych (mi´dzy
innymi margaryny i kostek roso∏owych do
zup) u˝ywa si´ powszechnie charakte-
rystycznych bia∏ych albo ˝ó∏tych kub∏ów
z bardzo szczelnà przykrywkà. Kub∏y sà
sprzedawane na wtórnym rynku bez swojej
pierwotnej zawartoÊci. Jeden ma po-
jemnoÊç oko∏o dwudziestu litrów, wi´c
spokojnie mieÊci si´ w nim aparat foto-
graficzny, obiektywy i pozosta∏y sprz´t, dla
którego przed∏u˝ony kontakt z wilgocià
móg∏by si´ okazaç zabójczy.
Kube∏ zabieram ze sobà do ∏odzi, gdzie
towarzyszy mi do koƒca podró˝y po rzece.
Zwykle stoi tu˝ obok mnie z lekko zatrza-
Êni´tà pokrywkà, tak ˝ebym mog∏a jednym
ruchem wyjàç z niego aparat fotograficzny
albo równie szybko go zamknàç w razie
zbli˝ajàcego si´ niebezpieczeƒstwa. Jest
absolutnie szczelny, ale niewygodny do
noszenia, wi´c kiedy z rzeki wracam znów
na zwyk∏e drogi, kube∏ oddaj´ tubylcom.
Nast´pny kupuj´ przed nowà wyprawà.
Torebki na pieniàdze
To jeden z najgorszych pomys∏ów, na jakie
wpadli producenci sprz´tu turystycznego,
chyba ˝e dzia∏ali w Êcis∏ym porozumieniu
z kieszonkowcami. Gdybym chcia∏a kogoÊ
okraÊç, szuka∏abym turysty z torebkà na
dokumenty i pieniàdze. Niektórzy noszà je
na szyi (ci sà naj∏atwiejsi do obrabowania),
inni w pasie. Najbardziej charakterystycznà
cechà ka˝dej tego typu torebki jest to, ˝e
z daleka przyciàga uwag´ – i to jest jej
najwi´ksza wada. Og∏asza ca∏emu Êwiatu,
˝e jej w∏aÊciciel jest na wakacjach, gotów do
wydania du˝ej kasy, którà zawsze nosi ze
sobà. Odradzam noszenie wszystkich tego
rodzaju turystycznych gad˝etów. Nie chodzi
tylko o kieszonkowców czy rabusiów, ale
tak˝e o to, ˝e ich posiadacz zawsze wsz´dzie
b´dzie wyglàda∏ obco i obco b´dzie si´ czu∏.
Dokumenty
pod ubraniem
Pewnego dnia sta∏am w kolejce do okienka
w banku w Bogocie. Czekanie przed∏u˝a∏o
si´, wi´c przyglàda∏am si´ ludziom dooko-
∏a. Nagle zorientowa∏am si´, ˝e prawie
wszyscy klienci i ochroniarze patrzà w tym
samym kierunku, wyraênie czymÊ zafas-
cynowani. Spojrza∏am i ja. W kolejce do
kasy dewizowej sta∏a para m∏odych turys-
tów. Od d∏u˝szej chwili usi∏owali wydo-
byç na Êwiat∏o dzienne zielone banknoty,
które z wyraênym trudem wyjmowali so-
bie z majtek. Ca∏a sala przyglàda∏a im si´
z zainteresowaniem. DomyÊli∏am si´, ˝e
turyÊci zastosowali dodatkowy Êrodek bez-
pieczeƒstwa w postaci p∏askiej p∏óciennej
torby, zapinanej w pasie pod ubraniem.
Tak mo˝na ukryç dokumenty i pieniàdze,
liczàc na to, ˝e z∏odziej po odebraniu nam
baga˝u nie wpadnie na pomys∏ rewizji
osobistej. Pomys∏ zasadniczo jest s∏uszny –
pod warunkiem, ˝e zostanie utrzyma-
ny w sekrecie. Korzystanie z tej skrytki
w miejscu publicznym jest zdradzaniem
tajemnic wszystkich podró˝ników.
24
T
¸
A
I
Z
D
Z
O
R
R
Z
E
C
I
Logistyka pakowania
KiedyÊ w Paragwaju zaplanowa∏am wy-
praw´ do Indian Ach¯. By∏ goràcy, letni
dzieƒ, niebo b∏´kitne jak niezapominajka,
ani jednej chmury przy temperaturze
si´gajàcej jak zwykle czterdziestu stopni.
Ubra∏am si´ mo˝liwie lekko, dodatkowo
Indianka w tradycyjnym
stroju w miasteczku
Cobanaconde w Peru
Dobrze zapakowany baga˝ to taki, z którego
szybko i z zamkni´tymi oczami mo˝na
wyjàç to, co jest akurat potrzebne. Inaczej
mówiàc, najwa˝niejszà sprawà podczas
pakowania jest logistyka.
Logicznie rzecz bioràc, ci´˝kie i twarde
rzeczy powinny si´ znajdowaç na dole ple-
caka, bo wtedy naj∏atwiej jest go nosiç. Ale
logika ró˝ni si´ od logistyki tym, ˝e nie-
koniecznie jest dostosowana w praktyce do
konkretnej sytuacji. Logistyka to umie-
j´tnoÊç przewidzenia niektórych wydarzeƒ
i przygotowanie si´ do nich.
Jednà z najbardziej barwnych stron
podró˝owania jest to, ˝e cz´sto zdarzajà
si´ sytuacje nieprzewidywalne. S∏oƒce
nagle chowa si´ za chmurami i zaczyna
laç deszcz, autobus ∏apie gum´ na pust-
kowiu, w Êrodku miasta gasnà wszystkie
Êwiat∏a i zapada ciemnoÊç, nie wiadomo
skàd zrywa si´ nagle zimny wiatr, w oko-
licy panuje Êwi´to i nie mo˝na niczego
kupiç, a na przejÊciu granicznym celnik
upiera si´, ˝e paszport zosta∏ podrobiony
i postanawia zatrzymaç ca∏à grup´ a˝ do
wyjaÊnienia. Wiele razy podczas moich
podró˝y doÊwiadcza∏am takich sytuacji na
w∏asnej skórze.
25
T∏ok pod pok∏adem
statku p∏ywajàcego
po Ukajali, Peru
jak co dzieƒ cudownie ch∏odzi∏o mnie terer¯,
czyli yerba mate zalewana wodà z kostkami
lodu i zio∏ami. Wsiad∏am na jeepa i po-
jechaliÊmy. Po dwóch godzinach poczu∏am
przejmujàcy ch∏ód. By∏o wczesne popo-
∏udnie, najgor´tsza pora dnia, a jednak
trz´s∏am si´ z zimna. Nikt mnie nie uprze-
dzi∏, ˝e w Paragwaju czasem zmienia si´
kierunek wiatru, a kiedy wieje z Antarktydy,
jest lodowaty i potrafi w ciàgu pó∏ godziny
obni˝yç temperatur´ o kilkanaÊcie stopni.
Wyobraêcie sobie jak mocno odczuwa si´
zimno, kiedy z trzydziestu stopni robi si´
nagle zaledwie pi´tnaÊcie.
W wielu regionach Êwiata niespodzianki
mogà wynikaç z ró˝nic w pojmowaniu tak
zasadniczych poj´ç jak „czas” czy „obo-
wiàzek”. Indianie amazoƒscy pe∏niàcy rol´
przewodników nigdy nie b´dà si´ zacho-
wywali jak wynaj´ci pracownicy. Mo˝e si´
zdarzyç, ˝e podczas pracy zechcà wyruszyç
na polowanie albo pomóc krewnym, czego
skutkiem b´dzie niespodziewana przerwa
w podró˝y.
Jednà z najbardziej barwnych stron podró˝owania jest to, ˝e cz´sto
zdarzajà si´ sytuacje nieprzewidywalne. Logistyka polega na tym,
˝eby zawczasu si´ do nich przygotowaç. Dobrze zapakowany plecak
to taki, z którego potrzebne rzeczy mo˝na wyjàç z zamkni´tymi oczami
i b∏yskawicznie. Podczas podró˝y zawsze trzeba byç przygotowanym na to,
˝e mo˝e nastàpiç: ➧ nag∏a zmiana pogody, ➧ nag∏e zapadni´cie ciemnoÊci,
➧ d∏ugie czekanie, ➧ ból (g∏owy, z´ba itd.), ➧ opadni´cie z si∏.
26
Sprz´t zamówiony na okreÊlony dzieƒ, po-
twierdzony dziesi´ç razy telefonicznie, faksem
i mailem, który na sto procent mia∏ czekaç
w umówionym miejscu, potrafi po prostu
zniknàç, rozp∏ynàç si´ w powietrzu, a wszyst-
kie osoby pytane o stan sytuacji ze stoickim
spokojem i wzruszeniem ramion podajà tylko
jednà odpowiedê: „nie wiem” w ró˝nych j´-
zykach. Bo co z tego, ˝e dzisiaj jest piàtek,
a ekwipunek mia∏ tu byç wczoraj wieczorem?
JeÊli nie w czwartek, to pewnie w ponie-
dzia∏ek, bo podczas weekendu wszyscy b´dà
odpoczywaç. A jeÊli nie w poniedzia∏ek, to
troch´ póêniej. Trzeba czekaç.
Ostra trawa spinifex rosnàca na pustkowiach
w zachodniej Australii potrafi rozedrzeç nie
tylko ludzkà skór´, ale i ch∏odnic´ samo-
chodu. Trzeba wtedy stanàç i czekaç, czasami
bardzo d∏ugo, a˝ nadejdzie pomoc.
Z mojego doÊwiadczenia wynika, ˝e trze-
ba zawsze byç przygotowanym na to, ˝e
w nieprzewidzianym czasie mo˝e si´ przy-
darzyç kilka przewidywalnych niespodzia-
nek. Do najcz´stszych nale˝à:
➧ nag∏a zmiana pogody,
➧ nag∏e zapadni´cie ciemnoÊci,
➧ d∏ugie czekanie,
➧ ból (g∏owy, z´ba itd.),
➧ opadni´cie z si∏.
Wypracowa∏am sobie taki sposób pakowania
rzeczy w plecaku, ˝eby zawsze jednym
ruchem r´ki, w najtrudniejszych warunkach
i nawet najczarniejszej ciemnoÊci znaleêç
to, czego potrzebuj´. W zale˝noÊci od ro-
dzaju torby, plecaka czy neseseru, naj-
S∏ynny statek Henry II,
który p∏ywa po Ukajali
i zabiera na pok∏ad wi´cej
ludzi i towarów ni˝ jest
w stanie udêwignàç, Peru
wa˝niejsze rzeczy b´dà si´ znajdowa∏y
w innym miejscu, ale zawsze powinno to
byç miejsce, do którego mo˝na dotrzeç
szybko i ∏atwo. Mówiàc krótko: dobrze
zapakowany plecak to taki, z którego po-
trzebne rzeczy mo˝na wyjàç z zamkni´tymi
oczami i b∏yskawicznie.
Logistyka pakowania
Tak jak wyjaÊni∏am wczeÊniej, logistyka
polega na tym, ˝eby zawczasu przewidzieç
co mo˝e byç potrzebne i umieÊciç to w ∏atwo
i szybko dost´pnym miejscu. Do najwa˝-
niejszych przedmiotów, które zawsze trzeba
mieç pod r´kà, nale˝à:
27
wy∏àczony pràd albo znajdziemy si´ w po-
mieszczeniu bez okien;
➧ ciep∏y polar – bo pogoda potrafi si´ gwa∏-
townie zmieniç, a przewidywany czas
podró˝y przed∏u˝y si´ i zamiast w Êrodku
upalnego dnia, wylàdujemy w zimnej
nocy;
➧ tabletki przeciwbólowe – bo podczas
podró˝y cz´sto mo˝e si´ pojawiç niespo-
dziewany ból g∏owy, stopy, z´ba czy r´ki
– tak˝e u otaczajàcych nas ludzi;
➧ ochraniacz na plecak – ˝eby w razie
deszczu, bliskoÊci wodospadu lub innego
êród∏a pryskajàcej wody okryç plecak
i uchroniç przed zmoczeniem to, co si´
w nim znajduje;
➧ p∏aszcz przeciwdeszczowy – bo zdecy-
dowanie przyjemniej podró˝uje si´ w su-
chym ubraniu.
Z mojego doÊwiadczenia wynika, ˝e scy-
zoryk i latarka powinny si´ znajdowaç
przy Êciance na szczycie baga˝u, tu˝ przy
miejscu jego otwarcia (czyli najcz´Êciej
tu˝ pod koƒcówkà zamka b∏yskawicz-
nego). Mniejszy ochraniacz na plecak
najlepiej mieç zawsze ze sobà w plecaku
podr´cznym, wi´kszy – zwini´ty w kulk´
– wk∏adam do du˝ego plecaka tu˝ obok
scyzoryka i latarki. D∏ugie spodnie i ciep∏y
polar umieszczam p∏asko jako ostatnià
warstw´ na wierzchu plecaka. Tabletki
przeciwbólowe trzymam w kosmetyczce
tu˝ obok latarki, razem ze szczoteczkà
i pastà do z´bów. Dzi´ki temu mog´ myç
z´by tak cz´sto, jak lubi´, czyli po ka˝dym
posi∏ku.
Dziewczynka z plemienia
Secoya z radoÊcià biegnie
do chaty z bananami,
które zdoby∏a na drugim
brzegu rzeki, Peru
➧ scyzoryk – do przeci´cia upartego sup∏a
na sznurku, obrania owocu, otworzenia
puszki, odci´cia dyndajàcej sznurówki
albo naderwanego paznokcia;
➧ latarka – bo nigdy nie da si´ przewidzieç
gdzie i kiedy zaskoczy nas noc, zostanie
28
29
Pobierz darmowy fragment (pdf)