Bilet do raju, który kryje się gdzieś za rogiem. Wystarczy wsiąść do pociągu. Przejechać setkę kilometrów.
Powieść o pragnieniu zmiany i wewnętrznym dojrzewaniu.Ironiczna opowieść o realiach świata naukowego. Historia na granicy jawy i snu. Symboliczna opowieść o przekraczaniu kolejnych stopni wtajemniczenia. Tym wszystkim jest „Raj na kredyt” – opowieść o młodej kobiecie, która pragnie zmiany, jaką mają jej zapewnić studia doktoranckie i praca naukowa.
Jutro coś się wydarzy. Czuje to. Każda komórka jej ciała mówi, że jutro coś się wydarzy. Że coś się zmieni.
Kolejne stopnie wtajemniczenia w świat naukowy przynoszą rozczarowanie; pozwalają bohaterce dojrzeć rzeczywistość, która kryła się za iluzją wyobrażeń i złudzeń, a wszystko to w otoczce symboli ezoteryczno-biblijnych. Autentyzm miesza się z tym, co wyobrażone.
„Raj dla kredyt” to książka dla miłośników opowieści inicjacyjnych i symbolicznych, miłośników historii osobistych.Poszukujących historii, które pozwolą im się zderzyć z własnymi demonami i złudzeniami. Inicjacyjna podróż bohaterki, jej wewnętrzna przemiana może stać się pretekstem do przemyśleń czytelnika.
Według recenzentów:
Raj na kredyt to książka o poszukiwaniu drogi do wnętrza siebie, drogi do spełnienia marzeń i przeistoczenia w innego, lepszego człowieka. (…) To powieść, która pochłonie nie tylko wielbicieli subiektywnej, intymnej literatury, poszukujących fundamentalnych prawd o ludzkiej egzystencji; swój świat odnajdą w niej także czytelnicy zafascynowani jungowską psychologią głębi opisującą fascynujący, tajemniczy świat archetypów – tworów naszej wyobraźni odpowiadających pierwotnym reakcjom na rzeczywistość.
Dominik Sołowiej, krytyk literacki
Proza Krzysi Bezubik? Porusza, gdy stoję. Uspokaja, gdy jestem nadmiernie poruszony.
Adam Siemieńczyk, poeta
Znajdź podobne książki
Ostatnio czytane w tej kategorii
Darmowy fragment publikacji:
1
Krystyna Bezubik
RAJ NA KREDYT
© Copyright by
Krystyna Bezubik e-bookowo
Redakcja i korekta: Elżbieta Sokołowska
Korekta techniczna: Jacek Żybura
Projekt graficzny okładki: Gabriela Szymańska
Zdjęcie autorki na okładce: Kasia Znana
ISBN e-book 978-83-7859-884-8
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e–bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie II 2017
Miało być niebo do wynajęcia. Tak na początku są-
dziła. Może cudze, ale prawie jak własne. Z możliwością
ustawienia mebli po swojemu. Bez zobowiązań.
Wyszedł raj na kredyt. Zmiana niby niewielka, leksy-
kalna, a jednak tak ogromna, że odczuwalna w każdej
tkance ciała. Widoczna w każdym skręcie linii papilar-
nych, wyrazie oczu, ust, kolorze włosów.
Raj na kredyt. Budynek. Raczej historyczny. Raczej
szary. Bardziej czyjś niż jej. Może nawet nigdy nie był
jej…?
Jak o tym pisać? Jak zacząć?
Krąży po jej głowie od tak dawna. Może wystarczy
zacząć od dnia, w którym stała przed wielkimi drzwia-
mi. Jednymi z wielu. To, że akurat te były wejściem do
budynku, rozpoznała po dzwonku elektrycznym na
ścianie. I może jeszcze po koszu na niedopałki stojącym
w pobliżu.
4
Wielkie drzwi do wielkiego budynku. Na chwilę
wstrzymała oddech. Poczuła, że traci równowagę. Za-
mknęła oczy. Oparła rękę o filar, który niepokojąco tra-
cił swoje kontury. Rozpływał się w mgle domysłu, mgle
zemdlenia. Lecz dotyk nie kłamał. Była materia. Był ka-
mień. Nie było konturów.
Kłamały oczy, więc je otworzyła. Odetchnęła głębiej.
Drzwi były do otwarcia. A wraz z nimi pytania, bez któ-
rych by nie istniała. Pchnąć czy pociągnąć? Ten dylemat
nie zaprzątał jej głowy zbyt długo, a może nawet nie
zaprzątał ani przez chwilę. Nie musiała sprzątać głowy,
aby ciało działało.
Pchnęła drzwi. A może pociągnęła? Weszła do przed-
sionka. (Czy w gmachach też są przedsionki? Czy tak
nazywa się ten fragment budynku między drzwiami
pierwszymi a drugimi? Ileż pytań do dysertacji nauko-
wych budziło tych kilka metrów kwadratowych!). Ale
przecież nie o tym miała pisać.
Siadała przed komputerem, aby zdać relację. Aby so-
bie przypomnieć, jak zaczęło się to wszystko. A więc po
kolei.
Weszła do środka. Zostawiła w szatni płaszcz. Spoj-
rzała w lustro. Pomalowała usta. Tak, chyba właśnie tak
to się zaczęło. Szatnia. Lustro. Uprzejme „Dzień dobry”
rzucone w powietrze. Kilka pytań w głowie. Kilka ma-
rzeń, do których głośno się nie przyznawała. I może
5
jeszcze odrobina naiwności. Takiej dwudziestokilkulet-
niej.
Kiedy to było? Kilka lat temu? A może kilka wieków
temu, gdy język jeszcze wyrażał to, co niewyrażalne?
Wtedy zaczęła od drzwi i pytań bez odpowiedzi. A dziś?
Co dziś pozostało? Ironiczna kpina czy autoterapia?
Poczucie zmarnowanego czasu czy zwycięstwo nad
czymś niewiadomym? A może tylko półka z książka-
mi? Wspomnienie budynku i symboli, które już na za-
wsze będą przemawiać tylko do niej. I może jeszcze
stopnie, bo przecież wszystko działo się na piętrze.
I może jeszcze kredyt. Chociaż kredyt zaciągnęła wcze-
śniej. Znacznie wcześniej.
6
Stopień pierwszy
Ty, która wchodzisz, żegnaj się z nadzie-
ją. Z mroku wchodzisz w mrok. Z mroku jesien-
nej mgły wchodzisz w mrok źle oświetlonych ko-
rytarzy. Choć twoje oczy się przyzwyczają, skóra
zacznie więdnąć. Choć mrok ukryje szpetotę, dotyk ją
wydobędzie. W odłupanej farbie, dziurze w podłodze.
I zapachu – tak intensywnym, że można nim rzeźbić
w mydle, którym spróbujesz się umyć.
– Pani ma kredę we włosach – zauważyło dziecko
siedzące z tyłu.
Uśmiechnęła się niepewnie i wyjrzała przez okno. Ju-
tro coś się wydarzy. Czuje to. Każda komórka jej ciała
mówi, że jutro coś się wydarzy. Że coś się zmieni.
Świeciło słońce. Pierwszy raz od dawna. To znak,
że jutro coś się stanie. Na chwilę wstrzymała oddech,
potem odetchnęła i głęboko wciągnęła powietrze.
Było w nim coś, co drażniło jej zmysły. Wdzierało się
w zakamarki jej intuicji. Spacerowało po zwojach
mózgowych i deptało synapsy.
W jej mieszkaniu zakwitł storczyk. Po kilku miesią-
cach milczenia przemówił krzykiem białych kwiatów.
To znak, że coś się zmieni. Ktoś przyjdzie. On. Ten mi-
7
tyczny on, na którego od dawna czekała. Albo telefon
zadzwoni.
Jutro coś się wydarzy. Jej anioł stróż objawi się po
zbyt długim urlopie.
– Już jesteś bezpieczna – powie i rozpostrze białe
skrzydła.
– Nigdy nie wątpiłam w twoje istnienie… – odszepnie
mu, mając ściśniętą krtań.
– Ma pani kredę we włosach – powtórzył zniecierpli-
wiony uczeń. Siedząca za nim dziewczynka zachichotała.
– A jaki to ma związek z tematem lekcji? – zapytała
lodowatym tonem. Chichot ustał. Pani była nie w hu-
morze.
I tak przez cały dzień. Rano trzy lekcje, potem okien-
ko i kolejne lekcje. Na dwóch z nich klasówki, więc tylko
udawała, że jest obecna. I chyba w jakimś stopniu była,
bo przecież ciało i duch nie istnieją oddzielnie. A może
teologia ma na ten temat coś innego do powiedzenia?
Brakowało odpowiedzi w rubryczkach w dzienniku.
Na korytarzach też się nie pojawiała. Ostatni łyk kawy
wypitej tego dnia więcej obiecywał, niż dawał napraw-
dę.
8
– Już fajrant na dzisiaj? – zapytała ją sprzątaczka, gdy
podchodziła do drzwi wyjściowych.
– Tak, na dzisiaj skończyłam – odpowiedziała jak za-
wsze.
– Pani to dobrze. Ja dopiero zaczynam.
– Rozumiem – przytaknęła, chociaż nie do końca
wiedziała, co ma rozumieć. Uśmiechnęła się współczu-
jąco i nawet szczerze.
Jutro coś się wydarzy. Czuje to.
Każda komórka jej ciała mówi, że jutro
coś się wydarzy. Że coś się zmieni.
– Aniu – zawołała koleżanka. – Poczekaj na mnie
chwilę. Chcę ci coś powiedzieć.
– Coś ważnego?
– I tak, i nie. Chodzi o apel w przyszłym tygodniu.
Mam pewien pomysł. Opowiem ci w drodze do auto-
busu.
– Dobra.
– Zaniosę tylko dziennik do pokoju i zaraz jestem
z powrotem.
Kiwnęła głową, choć domyślała się, że koleżanka już
tego nie dostrzeże.
9
Pobierz darmowy fragment (pdf)
Gdzie kupić całą publikację:
Aktualnie brak ofert nabycia tej publikacji drogą kupna...
Opinie na temat publikacji:
Inne popularne pozycje z tej kategorii:
Czytaj również:
Prowadzisz stronę lub blog? Wstaw link do fragmentu tej książki i współpracuj z Cyfroteką :