Darmowy fragment publikacji:
97
54. Mistrz Ogrodów
Miłości, Wielki Ogród
Miłości, ok. 1450, miedzioryt
55. Jean Pucelle, miniatura
Zwiastowanie oraz drôleries
w bas-de-page (Niewiasty
napastujące młodego mnicha),
Godzinki Jeanne d’Évreux,
królowej Francji, 1324–1328,
Nowy Jork, Metropolitan
Museum of Art, The
Cloisters, inv. 54.1.2, fol. 16r
II.1. Metody i interpretacje
hierarchii społeczno-politycznej. Dzieła Boscha, zwłaszcza te, jak Ogród
rozkoszy, przeznaczone dla nowej elity humanistycznej, ustanawiają nowy
wizerunek świata, idealnego świata spoza centrum cywilizacji, poddanej
tradycyjnym normom społecznym. Kreują wizję świata alternatywnego,
który dotychczas pozostawał na peryferiach tej cywilizacji (jak seksualne
drôleries z marginesów iluminowanych książek czy podobne motywy
gargoyles z pobocznych partii budowli: obramień okien i portali
lub
zwieńczeń zewnętrznych przypór) [il. 55]. To co było peryferią, tu – po
odwróceniu wedle zasady świata na opak – wypełnia centrum obrazu. A jest
to obraz nowy także w tym sensie, że ujawnia i sankcjonuje (subwersuje)
pragnienia i pożądania nowej kasty społecznej, którą wyróżnia dążność do
świeckiej rozrywki intelektualno-wizualnej: wyrafinowanej zabawy w zna-
czenia, erudycyjnej gry w odwrócenie porządków i hierarchii, ale też
napawania się podnietami seksualnymi. Obrazy Boscha reprezentują i kreują
zarazem ambicje tych „nowych ludzi”. Ustanawiają nowy status i nową
normę tej grupy społecznej, podkreślają jej odrębność wobec tradycyjnego
ustroju społecznego. Są instrumentami wyodrębniania tej grupy, czyli,
wedle poststrukturalistów, to one ją wyodrębniają. Prowadzą strategię
alternatywy kulturowej, a nawet awangardy społecznej. Jak pisze Moxey,
strukturalizują tę wspólnotę, czyli formują tych ludzi w odrębną, ważną
klasę społeczną – dzisiejszym językiem mówiąc: warstwę inteligencji. Tak
dokonują owej, kluczowej dla Moxeya i neomarksistów, przemiany społecz-
nej (social change). Rozpoznajemy za tą tezą etos inteligenckiej rewolty roku
1968, która ukształtowała Moxeya152. Dla tej formacji odkrycie w epoce
Boscha procesu krystalizowania się nowej grupy społecznej, „lepszej” od
tradycyjnych, było najwyraźniej poszukiwaniem historycznego modelu,
opisującego jej własną tożsamość. Tak oto w interpretacji Moxeya histo-
ryczny odbiór dzieła Boscha łączy się z dzisiejszym, i w tym sensie jest
poststrukturalistyczny i intertekstualny.
II.1.5.4. Hans Belting – antropologia obrazu
Najobszerniejszym opracowaniem malarstwa staroniderlandzkiego, podjętym
z nowej perspektywy badawczej, bliskiej wizualistycznemu strukturalizmowi
i neoretoryzmowi Rudolfa Preimesbergera i Victora I. Stoichity, była
książka Hansa Beltinga (autora właściwego tekstu) i Christiane Kruse
(autorki not w katalogu obrazów) z roku 1994: Die Erfindung des Gemäldes.
Das erste Jahrhundert der niederländischen Malerei153.
W rozwoju koncepcji Beltinga154 Die Erfindung des Gemäldes lokuje się
między wcześniej lansowaną przezeń historią obrazowania (Bildgeschichte),
rozumianą jako historia mediów (Mediengeschichte), inaczej mówiąc: historią
mediów obrazowania, która zastąpić miała tradycyjną Kunstgeschichte,
historię sztuki, po wieszczonym jej końcu (Ende der Kunstgeschichte?)155,
a antropologią obrazu (Bild-Anthropologie), wyłożoną w książce Antropologia
obrazu: szkice do nauki o obrazie (2001)156. W ramach pierwszej koncepcji
dzieje średniowiecznego i nowożytnego obrazu, przedstawione w opasłej
98
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
książce Bild und Kult. Eine Geschichte des Bildes vor dem Zeitalter der Kunst
(München 1990), ujęte zostały jeszcze historycznie: jako ewolucja od
Kultbild – obrazu ikonowego, stanowiącego czystą reprezentację (uobec-
nienie) świętości, w którym materia obrazu nie jest ważna i staje się zupełnie
„przezroczysta” – do Kunstbild, czyli obrazu artystycznego, świadomie
prezentującego siebie jako medium (materialny, techniczny obraz pośred-
niczący w ukazywaniu innej, zewnętrznej rzeczywistości) i jako wykon-
cypowane dzieło kunsztu i sprawności artysty. Kunstbild ujawniając i demon-
strując są materię i różne zabiegi artystyczne, przestaje być transparentny jak
ikona i wyraża autorefleksję artysty nad statusem malarstwa, słowem, jest
obrazem autoreferencyjnym. Mistrzowie niderlandzcy wyznaczają w tej
ewolucji od Kultbild do Kunstbild kluczowy punkt przejściowy – moment
wynalezienia i wykoncypowania malowidła, obrazu malarskiego, etap
tytułowej Erfindung des Gemäldes. Zarazem książka o malarstwie nider-
landzkim – acz nadal ujęta w narracji historycznej, od van Eycka po Boscha,
opowiadającej o obrazach, ich autorach, zleceniodawcach i odbiorcach oraz
całym zapleczu społeczno-kulturowym – wprowadzała typowe dla Beltinga
kategorie antropologiczne, które później podjął, już w metahistorycznym
ujęciu, w Bild-Anthropologie i innych publikacjach. Były to między innymi:
sekwencje pojęć obraz–medium–ciało (Bild–Medium–Körper), antynomia
i zarazem konfiguracja pojęć obraz miejsca – miejsce obrazu (Bildort – Ort
des Bildes); fenomen herbu i portretu jako dwóch mediów ciała, kategorie
obraz-ekran, obraz-lustro, obraz-okno.
Punktem wyjścia dla każdej analizy Beltinga jest obraz – rozumiany jako
medium (malowidło na desce lub płótnie) i jako obraz właściwy (reprezen-
tacja czegoś). Kontekst społeczno-historyczny pozostaje w tle, tylko jako
materiał pomocniczy do odczytywania wewnętrznych znaków w dziele. To
właśnie system wewnątrzobrazowych znaków jest pierwotny i najważniejszy,
ale też Belting nie traktuje ich strukturalistycznie ani semiotycznie; są one
dlań metaforami lub tropami retorycznymi – elementami wizualnej retoryki
(podobnie jak u Preimesbergera, Stoichity czy Juliana Chapuis). Toteż
można powiedzieć, że antropologia obrazu Beltinga nie jest metodą stricte
socjoantropologiczną,
lecz metodą
autonomiczną, wnikającą do wnętrza obrazu, odczytującą osobę człowieka
(antropologicznego, uogólnionego odbiorcy) w języku form obrazowych
(Bildsprache) i dotyczącą kategorii wzroku (Sicht) i spojrzenia (Blick, blicken),
patrzenia, oglądu (Schau, schauen), widzenia (Sehen, Ansehen, Sehform)
i postrzegania (Erkenntnis), unaoczniania, reprezentacji i obrazowania.
jak klasyczna antropologia kultury,
Punktem docelowym jest w tych analizach i interpretacjach stwierdzenie
obecności w obrazach motywów i formuł autoprezentacji, autorefleksji,
autoreferencyjności, autotematyczności. Treść religijna lub mimetyzm wize-
runku portretowego nie wystarczają już do wyjaśnienia statusu obrazu. Polega
on przede wszystkim na daniu widzowi do zrozumienia i na unaocznieniu mu
faktu pozorności przedstawienia (reprezentacji) – Schein des Bildes; na
uprzytomnieniu, że odbiorca ma do czynienia z medium obrazu, a nie
z obrazem właściwym, praobrazem, czyli prototypem obrazu (Urbild)
99
II.1. Metody i interpretacje
– uobecnioną w medium świętością lub osobą.
W odpowiedzi na spojrzenie i oglądanie staje
przed widzem i działa nań wytwór umiejętności
artysty, efekt kunsztu, przedmiot sztuki – obiekt
wytworzony sztucznie. Obraz uobecnia raczej oso-
bę artysty, a nie świętość czy przedstawianą per-
sonę. Albo inaczej: obraz reprezentuje, przedsta-
wia, unaocznia sam siebie. Służą temu rozmaite
chwyty i
lub bardziej
narzucające się wzrokowi.
formuły iluzyjne, mniej
Tłem socjohistorycznym dla zjawiska auto-
nomizacji sztuki wobec tradycji religijnej ikonicz-
ności są podkreślane przez Beltinga zjawiska: wy-
zwolenie środowisk mieszczańskich z hierarchii
feudalnej i dominacji dworu (teza skądinąd fał-
szywa w apriorycznym rozdzieleniu dwóch świa-
tów: dworskiego i miejskiego – por. t. I, rozdz.
IV.2 i XI), umocnienie się cechowych bractw
artystów i wykształcenie się ich grupowej tożsamo-
ści zawodowej (która wyrażają wizerunki profesji
malarskiej bądź złotniczej: Św. Łukasz rysujący
Marię Rogiera van der Weydena czy Złotnik w war-
sztacie Petrusa Christusa) [il. 31], masowe repro-
dukowanie i multiplikowanie udanych kompozycji,
narodziny handlu sztuką i produkcji wolnoryn-
kowej, formułowana w kręgu devotio moderna
i reformatorów Kościoła krytyka obrazu religijnego
jako pozornego wobec prawdziwej wizji duchowej,
wobec której malarze musieli znaleźć nową formułę
obrazu, odcinającą się od czysto ikonicznej re-
prezentacji sacrum, a akcentującą jego status wy-
tworu rąk ludzkich i zręczności artysty.
56. Pierre Coustain (Pieter Coustens, Consteyn), tarcza
herbowa Antoniego, Wielkiego Bastarda Burgundii
– jedna z dwudziestu ośmiu tablic herbowych,
namalowanych dla kapituły Orderu Złotego Runa,
obradującej w 1478 roku w kolegiacie Sint-Salvator
w Brugii, in situ
Szczególnym przejawem tego nowego statusu
obrazu były nowe portrety. Jako mimetyczne wize-
runki uosabiały i uobecniały personę i jej ciało, jej fizyczny wygląd. Były
w tym – twierdzi Belting – alternatywą dla tradycyjnych herbów, których
malowanie też zresztą było zadaniem artystów (stąd i niderlandzkie słowo
na określenie malarza – schilder, wywodzące się od schild – tarczy herbowej,
oraz czasownik schilderen – malować, przedstawiać) [il. 56]. Naturalistyczny,
czasem wręcz iluzyjny portret stanowił imago konkretnej osoby, jako zapis
jej doczesnego, aktualnego stanu, określonego w czasie, więc i przejściowego
(stąd mnogość symboli wanitatywnych w portretach lub na ich odwrociach).
Herb, z kolei, jako zapis jej przynależności rodowej, umieszczał osobę poza
czasem, uwieczniając jej stan i byt społeczny, a nie byt osobisty. Obie
formuły – imago osoby oraz imago funkcji i stanu społecznego – często się
wzajem uzupełniały; wizerunek pojawia się na awersie, herb zaś na rewersie
100
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
Rogier van der Weyden i warsztat, Dyptyk Philippe’a de Croy: Maria
57.
z Dzieciątkiem (warsztat) – San Marino, California, Huntington Library, The
Arabella Huntington Memorial Art Collection; portret (Rogier) – Antwerpia,
Koninklijk Museum voor Schone Kunsten
57B.
58. Rogier van der Weyden,
Dyptyk Philippe’a de Croy,
odwrocie portretu z herbem
i dewizą, Antwerpia,
Koninklijk Museum voor
Schone Kunsten
60. Rogier van der Weyden,
herby, dewizy i emblematy
na odwrociach Dyptyku Jeana
Grosa
59.
Rogier van der Weyden, Dyptyk Jeana Grosa: Maria z Dzieciątkiem – Tournai,
Musée des Beaux-Arts; portret – Chicago Art Institute, M.A. Reynerson Collection
59B.
II.1. Metody i interpretacje
101
Rogier van der Weyden, Portret Francesca d’Este i jego odwrocie z herbem
61.
i dewizą, Nowy Jork, Metropolitan Museum of Art, Friedsam Collection, Michael
Friedsam Bequest
61B.
innych mistrzów,
obrazów portretowych Rogiera i
lub też herb bywa
wmalowywany ostentacyjnie w przestrzeń obrazu (jak w Dyptyku Maartena
van Nieuwenhove Memlinga) [il. 57–62]. Portret musiał w tym przeciw-
stawieniu wobec herbu znaleźć własne medium – autonomiczność obrazu
tablicowego (Bildnistafel) – i powiązać ją nie z symbolicznością znaku
herbowego,
lecz z similitudo – podobieństwem osoby, czyli z zasadą
mimetyzmu. Stąd i znamienny dla mistrzów niderlandzkich nacisk na
podobieństwo, na studium fizjonomii, na skrajny weryzm (np. Baudouin de
Lannoy van Eycka), przeciwstawny znakowości i ornamentalności herbu.
Opozycja formuł herbu i wizerunku portretowego ma, wedle Beltinga,
wyrażać konflikt dworu i miast, czyniąc z nowego gatunku Bildnistafeln
wytwór specyficzny dla warstwy mieszczańskiej. Polemikę z tym poglądem
przedstawię w osobnym rozdziale (X.3.2).
Istotą nowego niderlandzkiego portretu jest, zdaniem Beltinga, malo-
wana antropologia patrzenia (eine gemalte Antropologie des Blicks). To
spojrzenie, zawarte w wizerunkach, ma dwojaki sens (doppeltes Blick). Jan
Ruysbroeck (Ruusbroek; 1281–1369) – mistyk uznawany za prekursora
devotio moderna, ruchu odnowy religijności w XIV–XV wieku – pisał
o spojrzeniu duchowym, silniejszym i klarowniejszym niż zmysł wzroku,
spojrzeniu dającym duszy prawdziwy obraz wewnętrzny spraw boskich
i świętych, obraz bardziej właściwy niż obrazy zewnętrzne, przez refor-
matorów traktowane z podejrzliwością, a nawet potępiane. To spojrzenie
wyznaczało kościelną antropologię religijną. Alternatywną, świecką ant-
ropologię ustanowiły malarskie portrety, zarówno autonomiczne,
jak
62. Hans Memling, Dyptyk
Maartena van Nieuwenhove,
1487, skrzydło z Madonną,
fragment z herbem donatora,
Brugia, Groeningemuseum
102
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
63.
Jan van Eyck, Madonna
van der Paele, oczy donatora
64.
Hans Memling, Dyptyk Maartena van Nieuwenhove, 1487, Brugia, Groeningemuseum
103
II.1. Metody i interpretacje
i wizerunki donatorów w ołtarzach i obrazach religijnych. Ich tematem stało
się zwykłe fizykalne patrzenie i widzenie. Uświadamiały rolę oka jako „okna
ciała” i „okna duszy”. Znamienne jest dla tej metafory, że w oczach
przedstawianych na obrazach postaci rzeczywiście często odbijają prawdziwe
okna z realnej przestrzeni jakiegoś wnętrza – widać w nich cztery plamki
światła w układzie, przypominającym szprosy okna [il. 63]. Znamienne jest
też, że na ogół portretowani w scenach religijnych – na przykład kanonik
Joris van der Paele w Madonnie van der Paele van Eycka [il. 29] czy Maarten
van Nieuwenhove w dyptyku z Madonną Memlinga [il. 64] – nie patrzą na
obiekt swej adoracji. Spoglądają gdzieś w przestrzeń. Patrzą, lecz nie widzą.
Nie widzą więc Marii i Dzieciątka, przy których występują. Wizerunek
malarski prezentuje się zatem widzowi jako obraz zewnętrzny, będący tylko
medium obrazu wewnętrznego, fizycznie niedostrzegalnego. Dopiero ogląd
i domysł odbiorcy czynią go w pełni obrazem, przedstawieniem obrazu
duchowego, powstałego w umyśle modela. Patrzenie i widzenie stanowi
ćwiczenie duchowe, medytacyjno-kontemplacyjne, dla którego narzędziem
– medium i materializacją wizji – jest właśnie malowidło tablicowe. Tym
samym malarz określa i ontologiczny status obrazu, i status własny – obraz
jest tworem kunsztu, a malarz niezbędnym wytwórcą przedmiotu sztuki,
który spełni swą funkcję pod spojrzeniem widza, prowadząc go od fizykalnej
reprezentacji w zewnętrznym obrazie do wizji w obrazie wewnętrznym.
Zestawienie w portrecie metafor widzącego oka oraz otwierającego widok
okna, odbijającego się w tym oku lub ukazanego we wnętrzu (np. Portret
młodego mężczyzny Dirka Boutsa z 1462 roku z National Gallery w Lon-
dynie)
[il. 65], oznacza podwójne widzenie: zmysłowe oraz wizyjne,
duchowe, a tym samym oznacza podwójny status malowidła. Ów dualizm
obrazu, w którym artysta podkreślał status materialnego malowidła jako
jedynie medium (czyli ciała) właściwego obrazu duchowego, dawał malarzom
argument obrony przed mnożącymi się w kręgu teologów, pietystów devotio
moderna i reformatorów Kościoła zarzutami o nieprawomocność obrazów
materialnych wobec wizji duchowych.
Kulminacją obrazowej antropologii widzenia, wedle Beltinga, są wize-
runki twarzy Chrystusa – Vera effigies Ihesu Christi, namalowane przez Jana
van Eycka, a znane z dwóch kopii piętnastowiecznych (Berlin, Monachium)
i jednej siedemnastowiecznej (Brugia) [il. 66–67]. Napisy na ramach – tak
jak oznaczenia na ramach świeckich konterfektów i obrazów religijnych
z portretami donatorów – podają dokładne daty powstania dwóch oryginal-
nych kompozycji van Eycka oraz jego autorstwo (Iohannes de eyck Inventor
w wersji brugijskiej; Iohannes de eyck me fecit w wersji berlińskiej),
potwierdzane osobistym mottem malarza Als ixh xan (zob. rozdz. IX.3.2).
W ten sposób podkreślają status przedstawienia świętego oblicza jako
materialnego przedmiotu sztuki, który pośredniczy w unaocznianiu widzowi
niegdysiejszego fizycznego wyglądu Jezusa. Tym samym ukazują podwójną
naturę Chrystusa: boską i ludzką. Jako wizerunek jego cielesnej postaci,
materialny obraz-medium kierować ma odbiorcę ku kontemplacji
jego
boskiej natury, a zatem ma wytworzyć w odbiorcy obraz duchowy,
104
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
65. Dirk Bouts, Portret
mężczyzny, 1462, Londyn,
National Gallery
66. Vera effigies, kopia
obrazu Jana van Eycka,
XVII wiek, Brugia,
Groeningemuseum
wzmagający wiarę w boskość Jezusa. Słowa inventor i me fecit w napisach
uprzytamniają widzowi, że stoi przed portretem tablicowym, przed material-
nym medium, które jest inwencją malarza. Wskazują tym samym na
pryncypialną różnicę między dawnym obrazem ikonowym a obrazem
malarskim – portretem Jezusa. Napisy czynią ze świętego obrazu-ikony
materialny, ziemski wizerunek. Portret ten ma być tylko medium dla
istniejącego gdzieś poza nim Świętego Oblicza, którego sakralny charakter
przywodzą na myśl frontalna kompozycja ikonowa oraz złote napisy
w samym przedstawieniu: greckie litery alfa i omega oraz, w wersji
berlińskiej, Rex regum, a także napisy na ramie wersji brugijskiej: Ihesus via
+ Ihesus veritas + Ihesus vita (Ew. Jana 14:6) oraz Speciosus forma p[rae]
filiis ho[m]i[nu]m (Tyś najkształtniejszy z synów ludzkich – Psalm 44).
Teksty te odnoszą się do wcielenia boskości w człowieka-Chrystusa.
Uobecnianie świętości, stanowiące istotę ikony, ujęte tu zostało w formułę
II.1. Metody i interpretacje
105
67. Warsztat Jana van Eycka lub
malarz niderlandzki XV wieku,
Vera effigies, replika obrazu Jana
van Eycka, Berlin, Staatliche
Museen, Gemäldegalerie
podobieństwa (similitudo), stanowiącą istotę malowidła portretowego.
Tematem obu redakcji dzieła van Eycka jest przeto samo similitudo
– podobieństwo człowieka, także widza, do boskiego wzorca, zgodnie
z przekazem Księgi Rodzaju (1:24) o tym, że człowiek stworzony został na
obraz i podobieństwo Boga, którego wierny „obraz i podobieństwo” stanowi
wcielony Chrystus. Tym zaś, co wiąże ikonę z obrazem w dziele van Eycka,
jest wzrok Chrystusa, skierowany wprost na odbiorcę, dzięki czemu patrzy
on na widza, a widz na niego. Tematem dzieła jest zatem, koniec
końców, samo patrzenie i widzenie: antropologia wzroku, wiążąca czło-
wieka z bóstwem.
Ta antropologia patrzenia i widzenia realizuje się, zdaniem Beltinga,
w popularności metafory okna w obrazach niderlandzkich; okna, które
ujawnia medium obrazu – uobecnia go jako dzieło artysty i jako przedmiot-
-narzędzie widzenia. To widzenie przez obraz odpowiada realnemu obser-
106
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
68. Loża rodziny van
Gruuthuse w kościele
Onze-Lieve-Vrouw w Brugii,
widok z kościoła i wnętrze
69. Mistrz Marii
Burgundzkiej, Maria
z Dzieciątkiem w kościele,
adorowana przez Małgorzatę
z Yorku i Maksymiliana
Austriackiego, przed oknem
czytająca Maria Burgundzka,
miniatura w Godzinkach
Marii Burgundzkiej, 1477,
Wiedeń, Österreichische
Nationalbibliothek,
Cod. 1857, fol. 14v
wowaniu świętości w liturgii, dokonującemu się z lóż kolatorskich, poprzez
ich okna i arkady, jak w przypadku zachowanej loży rodziny van Gruuthuse
w kościele Onze-Lieve-Vrouw w Brugii [il. 68]. Okna (albo drzwi, loggie,
arkady) występują w obrazach jako miejsca otwarcia wnętrza na sakralną
przestrzeń pejzażu oznaczającego obszar Zbawienia w Jerozolimie Niebiań-
skiej (np. Madonna Rolin van Eycka) bądź na równie sakralną przestrzeń
kościoła (np. miniatura Mistrza Marii Burgundzkiej w Godzinkach Marii
Burgundzkiej z wiedeńskiej Österreichische Nationalbibliothek) [il. 69],
wreszcie jako łącznik pomiędzy tablicami tryptyku – między skrzydłem
z portretem donatora a środkowym polem, na którym widnieją święte
osoby lub święte wydarzenie (np. Ołtarz Mérode) [il. 70]. Stanowią wtedy
metaforę przejścia od widzenia zmysłowego w przestrzeni realnej do widzenia
duchowego w przestrzeni sakralnej, czyli znów metaforę funkcji i statusu
samego obrazu. Często też sam obraz w całości prezentuje się jak otwarte
okno – wtedy, gdy jest ujęty w iluzyjną ramę albo oddzielony od widza
parapetem (tzw. Tymoteusz Jana van Eycka) lub ścianą arkad (Ołtarze
z Miraflores i Św. Jana Chrzciciela Rogiera van der Weydena).
Ujawnianiu materialno-artystycznego statusu obrazu-medium służą także
iluzyjne przedstawienia kamiennych, niepolichromowanych posągów na
odwrociach skrzydeł retabulów,
jak choćby w Ołtarzu Gandawskim.
Zamknięty ołtarz [il. 71] ukazywał dzięki temu sztuczność kreacji malarskiej,
zarazem podejmując konkurencję z rzeźbą w kunszcie unaoczniania rzeczy-
wistości (similitudo i imitatio naturae). Właściwa wizja tego, co święte,
stawała się dostępna dopiero po rozwarciu skrzydeł, we wnętrzu retabulum
– lśniąca wielobarwnością, sugerującą prawdziwe albo podobne (similis)
życie. Grisailles podejmowały, wedle Beltinga, optyczną grę zewnętrza
i wnętrza obrazu, po to, by uprzytamniać widzowi, że obraz materialny ma
II.1. Metody i interpretacje
107
70. Warsztat Rogiera van
der Weydena (skrzydło lewe)
oraz malarz z pracowni
Roberta Campina – główny
Mistrz z Flémalle lub jego
pomocnik – Mistrz
Zwiastowania Mérode
(tablica środkowa), Tryptyk
Mérode, skrzydło lewe
z donatorem oraz tablica
środkowa, Nowy Jork,
Metropolitan Museum of
Art, The Cloisters
71. Jan van Eyck, Ołtarz
Gandawski, 1432, Gandawa,
Sint-Baafkathedraal, widok
ołtarza zamkniętego
dopiero kierować jego wzrok na obraz wewnętrzny, na wizję duchową.
Uświadamiały mu jego miejsce i pozycję przed obrazem, w strefie doczes-
nej, a przed obrazem wizji, którą winien w sobie wzbudzić. Tu rozwija
Belting metaforykę miejsca: obrazu miejsca i miejsca obrazu (obrazu jako
miejsca).
Miejscem obrazu, takiego jak Madonna van der Paele czy Madonna
Rolin van Eycka [il. 29–30], jest malowana tablica – medium obrazu. Obraz
108
72. Jan van Eyck, Naga
kobieta w kąpieli, kopia
z XVI lub XVII wieku,
Cambridge (Mass.), Harvard
University Art Museums,
Fogg Art Museum
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
miejsca zaś – przedstawiona sceneria – przenosi widza w inną przestrzeń,
w świat sacrum. Ale i samo miejsce w obrazie bywa zróżnicowane ontologicz-
nie. Obraz miejsca ukazuje jednocześnie przestrzeń profanum, doczesne tu
i teraz (kanonik van der Paele w chórze swej kolegiaty Sint-Donaas w Brugii;
kanclerz Rolin w swym idealnym pałacu, na tle swych ziemskich włości,
widocznych w pejzażu), jak i przestrzeń sakralną. Przestrzeń rzeczywista
– choć iluzyjna, namalowana – przekształca się w przestrzeń wizji, której
doświadcza donator. By widz nie miał wątpliwości, zwierciadła lub odbicia
w metalowych powierzchniach, ukazując fragment jego świata, czyli prze-
strzeni pozaobrazowej, mówią mu, że widzi przestrzeń materialną, a przez nią
tę postrzegalną ponadzmysłowo. Taki sens ma wizerunek ludzkiej postaci
w odbiciu na tarczy św. Jerzego w obrazie van der Paelego, rozpoznawany
przez Beltinga (za wcześniejszymi badaczami) jako autoportret malarza
(nazbyt zresztą gorliwie, bo wystarcza tu uznać tę niewyraźną figurkę za znak
obecności samego widza-obserwatora, stojącego przed obrazem) [il. 36].
Zwierciadło – wraz z okiem i oknem – stanowi więc u Beltinga kolejną
pryncypialną metaforę nowego niderlandzkiego obrazu. Portret Arnolfinich
– jak zobaczymy dalej (rozdz. II.2) – to podwójne zwierciadło: obraz pojęty
metaforycznie jako zwierciadło odbija się w rzeczywistym zwierciadle
w obrazie, w lustrze zawieszonym na ścianie. Dopełnia ono widok prze-
strzeni, uzupełniając obraz miejsca o przestrzeń widza. Zwierciadło w przed-
stawieniu Toalety nagiej kobiety, znanej z kopii z Fogg Art Museum
w Cambridge (Massachusetts)
[il. 72], dublując widok nagiego ciała
niewiasty, oznacza spojrzenie widza i czyni go podglądaczem. Przypomina,
choć zapewne nie ilustruje, historię Dawida podpatrującego Betsabe w ką-
pieli. W innej, niezachowanej scenie Kąpieli, opisanej w 1456 roku przez
Bartolomea Fazia, który widział ją w domu Ottaviana Ubaldiniego della
Carda157,
lustro ukazywało nagie ciała kobiet od tyłu, wydając je na
ciekawskie spojrzenie widza. Zarazem, dając odbiorcy możliwość pełnego
oglądu figur i wytworzenia sobie pełnoplastycznego wyobrażenia, oznaczać
miało triumf malarstwa w paragonie z konkurencyjną rzeźbą. podglądać
Zwierciadło było też tradycyjnym symbolem samopoznania moralnego
(motto delfickie disce te ipsum), znakiem widzenia tak zewnętrznego, jak
i duchowego. Ale, wedle Beltinga, to znaczenie odnieść trzeba do istoty
poznania wizualnego. Alberti pisał w De Pictura (1435), że lustro jest
„niezawodnym sędzią” malarza (optimus index). To z niego bierze on
poprawny widok natury, a jak z kolei pisał Leonardo w Paragone, płaskie
lustra włoskie wyostrzają widzenie malarza. W Niderlandach stosowano
zwierciadła wypukłe, które kojarzyć się musiały z wypukłością oka, które
wszak jest zawsze metaforycznym okiem duszy. Takie lustro-oko pojmowane
musiało być zarówno jako narzędzie optyczne, jak i narzędzie widzenia
duchowego: patrząc w lustro, widzimy odbicie świata, ale poprzez oko
duszy zyskujemy odbicie świata duchowego. Zwierciadła w obrazach
niderlandzkich oznaczają przeto zrównanie lustra i oka, a tym samym
stanowią metafory wzroku i oglądu, uobecniając sam obraz jako wytwór
sztuki, jako medium obrazu, malowidło.
II.1. Metody i interpretacje
109
Znamienne przy tym, że wiele zwierciadeł w obrazach ukazuje odbicie
okna, jakby w analogii do odbić okien na powierzchni oczu portretowanych
postaci. Okno w zwierciadle pojawia się w Portrecie Arnolfinich Jana van
Eycka, skrzydle Ołtarza Heinricha Werla z warsztatu Rogiera van der Weydena,
dwóch dyptykach maryjno-portretowych Hansa Memlinga (Nieuwenhove
z Brugii i anonimowym z Chicago), Bankierze z żoną Quintena Massysa oraz
w miniaturach kodeksów brugijsko-gandawskich. Metafora obrazu jako okna
łączy się z metaforą obrazu jako zwierciadła. W Dyptyku Maartena van
Nieuwenhove Hansa Memlinga (1487, Brugia, Groeningemuseum) [il. 64 i 73]
nie tylko widzimy realne okna komnaty, otwarte na pejzaż, albo przesłonięte
witrażem z herbem, ale i sam obraz prezentuje się jako okno. Ujawnia to
bowiem odbicie w zwierciadle, zawieszonym na frontalnej ścianie komnaty,
pokazujące, że fundator i Maria stoją przed usytuowanym na granicy lica
obrazu oknem, przez które widz ich obserwuje. Sam dyptyk – skrzydłowy jak
okno – staje się zatem otwieranym oknem. W innych sytuacjach zwierciadło
ujawnia obecność widza wprost, sugerując odbicie jego postaci jako jednej
z figur w nim przedstawionych (Arnolfini, Ołtarz Werla, dyptyk z Chicago
Memlinga, Bankier Massysa). Istnieją wreszcie obrazy tablicowe o kształcie
tonda, w całości symulujące okrągłe zwierciadła (np. Hans Memling, Maria
z Dzieciątkiem, Nowy Jork, Metropolitan Museum of Art) [il. 74].
73. Hans Memling, Dyptyk
Maartena van Nieuwenhove,
1487, skrzydło z Madonną,
fragment z lustrem, Brugia,
Groeningemuseum
74. Hans Memling, Maria
z Dzieciątkiem, Nowy Jork,
Metropolitan Museum of
Art, Friedsam Collection,
Bequest of Michael Friedsam
110
75. Jan van Eyck, Św. Bar-
bara, 1437, Antwerpia,
Koninklijk Museum voor
Schone Kunsten
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
Iluzyjne obrazy niderlandzkie można uznać, twierdzi Belting, za od-
wrócenie zasady reprezentacji – zasady uobecnienia – stanowiącej teologiczny
status ikony. Są właściwie nie reprezentacją, lecz symulacją. Pełną realizację
tej koncepcji obrazu stanowi słynny Dyptyk Zwiastowania van Eycka
z Museo Thyssen-Bornemisza w Madrycie [il. 34], omówiony tu już wraz
z interpretacją Rudolfa Preimesbergera (rozdz. II.1.5.2). Belting prezentuje
go jako iluzjonistyczny popis w kreowaniu wirtualnej rzeczywistości (malo-
wane drewniane tablice w drewnianych ramach,
imitujące kamienne
grisaillowe rzeźby w kamiennych ramach), która, unaoczniając moc kunsztu
artysty, wzywa widza do wyobrażenia sobie rzeczywistości duchowej i świętej
– tajemnicy Wcielenia Boga w człowieka podczas Zwiastowania. Przemiana
ducha w ciało – sakralny akt Wcielenia – unaocznia się tu poprzez iluzję
metamorfozy malarstwa w rzeźbę i drewnianej tablicy malowidła w kamień.
Symulacją jest też, zdaniem Beltinga, Św. Barbara van Eycka (Antwerpia,
Koninklijk Museum voor Schone Kunsten) [il. 75], jest bowiem reprezentacją
samego medium obrazowania, a nie reprezentacją życia świętej, gdyż
ukazuje się nie jako malowidło, wielobarwne i ostatecznie wymodelowane,
lecz jako rysunek niepokryty farbami. Pozostaje „czystym” podrysowaniem,
obrazem pozornie nieukończonym, świadomie w tym stanie pozostawionym,
a właściwie, jak sądzi Belting, jako taki zamierzonym. Malowidło symuluje
inny swój materialny status – status rysunku. Wytwarza fikcję. Fikcja ta jest
inwencją artystyczną. Łudzi, że widz ogląda dzieło w procesie powstawania,
zatrzymanym na etapie rysunku. Działanie artysty – a więc i sam status
obrazu – stały się tu właściwym tematem. Malowidło jest dopiero kon-
struowane, tak jak wielka wieża kościelna za Barbarą pozostaje
w trakcie budowy. Miejscem obrazu jest proces powstawania
malowidła, a obraz miejsca odtwarza proces uświęcenia bohater-
ki – historię jej męczeństwa w początkowym etapie, tj. epizod
budowy wieży, w której ma zostać zamurowana na rozkaz ojca,
Dioskurosa, ponosząc karę za to,
iż nie chciała poślubić
wskazanego jej na męża poganina i uporczywie pozostawała
dziewicą.
Ołtarz Gandawski – który Belting (tu akurat za Panofsky’m)
chce uznawać za tablice z dwóch pierwotnie retabulów Huberta
van Eycka, zestawionych w nową całość przekomponowaną
i ukończoną przez Jana (zob. rozdz. VI.3) – jest w antropologii
widzenia przykładem wizualnej gry zewnętrza i wnętrza obrazu.
Zamknięty poliptyk [il. 76] symuluje architektoniczną ścianę
arkadową (pierwotnie w górnej scenie Zwiastowania przewi-
dziane były maswerki arkad identyczne z występującymi w czę-
ści dolnej), wypełnionej imitacjami rzeźb, wizerunkami fun-
datorów oraz na pół realnymi, na pół grisaillowymi malowid-
łami. Zewnętrzna strona retabulum stanowi dla wzroku widza
optyczną barierę, uświadamiającą mu, że widzi obraz, a nie
prawdziwe sacrum. Ujawnia się ono w wizji, którą odbiorca
postrzega po otwarciu skrzydeł [il. 77]. Jest ona wizją – twierdzi
76. Jan van Eyck, Ołtarz Gandawski, 1432,
Gandawa, Sint-Baafkathedraal, widok
ołtarza zamkniętego
II.1. Metody i interpretacje
111
Belting – z Apokalipsy, rozdziału 21, w której św. Jan widzi miejsce
zbawionych, Miasto Boże, Nową Jerozolimę (tyle, że w Apokalipsie jest ona
miastem obronnym, ze szczegółowo opisanymi murami i wieżami, a ta
w otwartym poliptyku opisu tego nie przypomina!). Zewnętrzna strona ma
być zatem przeźroczem ściany, swoistym lustrem weneckim, czyli obrazem-
-oknem, kierującym wzrok ku wewnętrznej wizji. Tematem całego dzieła jest
samo patrzenie i widzenie – owa Beltingowska Antropologie des Blicks. Na obu
stronach ołtarza malarz zestawia różne media przekazu. Na stronie zewnętrz-
nej wprowadza malowidło, rzeźbę i architekturę, razem tworzące media
obrazu, wielogatunkowy obraz zewnętrzny, a zarazem uwidacznia słowo
– wypisane i wypowiadane przez archanioła Gabriela i Marię w Zwiastowa-
niu, a także przez sybille i proroków. Na stronie wewnętrznej kojarzy obraz
– ale już jako malowaną wewnętrzną wizję – ze Słowem objawienia. Słowo
występuje w dźwięku i piśmie (Chrystus wypowiadający błogosławieństwo,
Maria i Jan Chrzciciel czytający księgi, śpiew chórów anielskich). Ostentacyj-
ne bogactwo imitowanych we wnętrzu poliptyku brokatowych i haftowanych
tkanin oraz klejnotów ujawniać ma paragon malarstwa z innymi rzemiosłami,
pozostających artes mechanicae, z których kręgu ma się ono wyróżniać, jako
umysłowa sztuka wyzwolona, ars liberalis, prowadząca przez imitację
stworzenia do ujawniania duchowej wizji rzeczy wiecznych (tu jednak trzeba
zauważyć, że walka malarzy o status wolnego artysty nie jest poświadczona
w ówczesnych Niderlandach, tak ja we Włoszech epoki Albertiego). Słowem,
wedle Beltinga, Poliptyk Gandawski stanowi kompendium wiedzy o naturze
i statusie malarstwa pośród innych sztuk i rzemiosł.
W interpretacji Beltinga twórczość Rogiera van der Weydena stanowi
świadomą polemikę z van Eyckowską koncepcją iluzyjnego obrazu-okna.
77. Jan van Eyck, Ołtarz
Gandawski, 1432, Gandawa,
Sint-Baafkathedraal, widok
ołtarza otwartego
78. Rogier van der Weyden,
Zdjęcie z krzyża, Madryt,
Museo del Prado
112
79. Rogier van der Weyden,
Madonna Durán, Madryt,
Museo del Prado
80. Warsztat Rogiera van
der Weydena, Maria
z Dzieciątkiem tronująca
w niszy, Madryt, Museo
Thyssen-Bornemisza
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
Rogier łamie rozróżnienie między strefą przestrzeni malarskiej a strefą widza.
Zaciera barierę lica i spaja obraz miejsca z miejscem obrazu. W Zdjęciu
z krzyża z Prado [il. 78 i 88] scenerią obrazu jest sam obraz: żywe figury
widnieją nie w pejzażu jerozolimskiego wzgórza Golgoty, które powinno być
obrazem miejsca, lecz w snycerskiej złoconej szafie ołtarzowej z maswerkami,
a więc w sztucznym tworze – dziele sztuki, artystycznym medium obrazu,
wykreowanym miejscu obrazu. To zatarcie granicy obrazu i utożsamienie jego
przestrzeni z medium obrazu występuje w wielu pracach mistrza. W Madonnie
Durán z Prado i warsztatowych Madonnach w niszy z Wiednia (Kunsthistori-
sches Museum) i Madrytu (Museo Thyssen) Maria, przedstawiona jako żywa
osoba, umieszczona jest w architektonicznej niszy niczym figura rzeźbiarska
[il. 79–81]. Widz ma wrażenie, że oto ożył kamienny posąg. Tę sugestię
wzmaga to, że postać Marii wykracza poza lico obrazu, „wychodzi” z oprawy.
Miejscem obrazu jest tu symulowana rzeźba architektoniczna, która jednak
okazuje się być malarską iluzją żywego ciała. W Ołtarzu z Miraflores i Ołtarzu
św. Jana (oba z Berlina) żywe ciała przedstawionych postaci działają
w przestrzeni pogranicznej, między scenerią wnętrza i pejzażu a obszarem
widza, pod arkadami sztucznej, iluzyjnej ściany architektonicznej, wyznaczają-
cej lico tablicy. Obraz materialny spaja się z obrazem iluzyjnym, miejsce
obrazu jest tożsame z obrazem miejsca. W Tryptyku Siedmiu Sakramentów
z Antwerpii [il. 82], w centralnym przedstawieniu Chrystusa na krzyżu,
ujętym w formie przypominającej krucyfiks na belce tęczowej, naturalny obraz
miejsca – Golgota – zastąpiony został wykreowaną scenerią wnętrza
kościelnego. Miejscem obrazu staje się dzieło sztuki – budynek architektonicz-
ny i rzeźbiarski krucyfiks. Tyle, że są one urealnione mocą malarskiej iluzji
– wnętrze przedstawia się jak prawdziwa przestrzeń architektoniczna,
a sugerowana rzeźba jest w istocie żywym (choć martwym, bo już zmarłym)
ciałem Chrystusa. Cielesność ożywionego malarsko wizerunku Zbawiciela
służy unaocznieniu transsubstancjacji, dokonującej się na osi, w tle, przy
ołtarzu, gdzie kapłan dokonuje podniesienia hostii w trakcie liturgii mszalnej.
W parze tablic z Ukrzyżowaniem i Maria i św. Janem Ewangelistą pod krzyżem
z Filadelfii [il. 83] figury ukazane są semigrisaillowo (tj. niemal monochroma-
tycznie), jakby były rzeźbami z kamienia, a przestrzeń świętego wydarzenia
została wykoncypowana i skonstruowana sztucznie; znów nie jest to Golgota,
lecz kamienna ściana kościelnego wnętrza, przesłonięta czerwoną kotarą.
Miejsce to oznaczone jest dwojako, jako miejsce historii świętej i jako miejsce
obrazu, symulujące,
inne niż malarskie medium
artystyczne, w tym przypadku ożywioną rzeźbę i scenograficzną architekturę.
Rogier prowadzi w tych wszystkich dziełach dwuznaczną grę konkurowa-
nia malarstwa z innymi rzemiosłami artystycznymi: snycerką, rzeźbą, architek-
turą. A to po to, by wydobyć status obrazu jako wytworu artystycznego
i wyrazić wyższość malarstwa, które jest w stanie oddać już nie tylko similitudo
żywych ludzi, ale też symulować inne gatunki sztuki. A tym samym pokazać,
że malarstwo przewyższa inne media w oddawaniu similitudo i w imitatio
naturae, a co więcej, będąc pozorem innego artystycznego wytworu, w istocie
daje prawdziwy obraz wewnętrzny świętych osób i historii świętej.
jak zwykle u Rogiera,
II.1. Metody i interpretacje
Ta gra z innymi mediami obrazowymi jest konkurowaniem z wcześniej-
szymi rozwiązaniami artystycznymi, z inwencjami i koncepcjami obrazowymi,
już nie tylko wykształconymi przez van Eycka, ale i tymi, które powstały
w rodzimym warsztacie w Tournai, kierowanym przez Roberta Campina.
Pokazywać ma to, zdaniem Beltinga, sekwencja ołtarzy pasyjnych [il. 84–88].
Temat Złożenia do grobu, podjęty w Tryptyku Seilern z Londynu (jak,
zgodnie z tradycją, sądzi Belting, przez samego Campina) w naturalnej
scenerii pejzażu, ale na sztucznym złotym tle, przekształcony został w nową
jakość w rysunku z Luwru (znów niesłusznie przez autora uznanym, za
Felixem Thürlemannem, za dzieło Campina i za projekt do większej
kompozycji; Belting sugeruje, że być może do malowidła ściennego, ze
względu na widniejący u góry, pośrodku, ślepy wykrój okna). Maswerkowy
łuk zaznacza, że ma być to dzieło sztuczne, tym samym zmieniając obraz
miejsca – z naturalnego pejzażu na abstrakcyjną przestrzeń quasi-scenicznego
podium – zmienia się miejsce obrazu. Rysunek paryski najprawdopodobniej
jest jednak już dziełem warsztatu Rogiera i stanowi zapis (przerysowanie,
ricordo) nieznanej kompozycji z tego warsztatu, co zresztą tylko uczytelnia
sytuację: autor z pracowni Rogiera, zapewne na jego polecenie, przekształca
model, wytworzony w starszym warsztacie, w którym kształcił się i działał
mistrz. Podobnie rzecz się ma w przypadku tematu Zdjęcia z krzyża.
Wielkoformatowa kompozycja malarza z pracowni Mistrza z Flémalle
(wg Beltinga – dzieło Campina), przeznaczona najprawdopodobniej do
kościoła Sint-Jakob w Brugii, z której przetrwał tylko mały fragment
z Łotrem na krzyżu i grisaillową figurą św. Jana na odwrociu, a którą znamy
z pomniejszonej repliki z Walters Art Gallery and Museum w Liverpoolu
– ukazywała zdarzenie w naturalnym pejzażu, rozciągniętym jednolicie na
wszystkie kwatery. Pejzaż wszakże nie wiązał się tam integralnie z przed-
stawieniem figur, zakomponowanych w jednym pasie, blisko widza. Figury
te były tak emfatycznie wymodelowane, że wytwarzały dla siebie własną
przestrzeń. Powstał osobny obszar eksponowania ciał (Körperraum). I to
eksponowania agresywnego, skrajnie ekspresyjnego. Chodziło bowiem
o unaocznienie fizyczności cierpiącego Boga, zgodnej z dogmatami Wcielenia
i Odkupienia. Tę ekspozycję cielesności podkreślała iluzja kamiennych
posągów na zewnętrzu retabulum; martwota kamiennych ciał na zewnątrz
przechodziła po otwarciu skrzydeł w dobitnie oddaną żywość ciał przed-
stawionych postaci, w tym wcielonego Boga-Chrystusa. Polemiką z tym
rozwiązaniem mogło być Zdjęcie z krzyża Rogiera (wedle Beltinga – dzieło
wspólne Rogiera i Campina) z madryckiego Prado, wykonane dla kaplicy
bractwa kuszników Onze-Lieve-Vrouwe-van-Ginterbuiten w Leuven [il. 88].
Jak widzieliśmy, miejscem obrazu i obrazem miejsca staje się tu snycerska
szafa ołtarzowa. Wprowadza ją Rogier po to, by unaocznić odbiorcy status
obrazu jako dzieła artystycznego, a zarazem uprzytomnić mu szczególne
miejsce kultu, w którego przestrzeni się znalazło. Zastąpiło ono bowiem
(bądź uzupełniło) dawny posąg Marii Bolesnej, otoczony adoracją w kaplicy
bractwa już od momentu jej powstania (data konsekracji – 1364). Dlatego
też malarz musiał dokonać istotnej zmiany w stosunku do modelowego
113
81. Warsztat Rogiera van
der Weydena, Maria
z Dzieciątkiem stojąca
w niszy, Wiedeń,
Kunsthistorisches Museum,
Gemäldegalerie
82. Rogier van der Weyden
i warsztat, Tryptyk Siedmiu
Sakramentów, Antwerpia,
Koninklijk Museum voor
Schone Kunsten, tablica
środkowa
114
83. Rogier van der Weyden
(warsztat?), Ukrzyżowanie
i Maria i św. Janem
Ewangelista pod krzyżem,
Filadelfia, The Philadelphia
Museum of Art, John G.
Johnson Collection
84. Malarz z pracowni
Roberta Campina, starsza
Grupa Mistrza z Flémalle
– Mistrz Tryptyku Seilern,
Tryptyk Złożenia do grobu
(Tryptyk Seilern), Londyn,
Courtauld Institute of Art
Gallery, University of
London, The Princes Gate
Collection
85. Warsztat Rogiera van
der Weydena, Niesienie ciała
Chrystusa do grobu (Złożenie
do grobu), Paryż, Luwr,
Cabinet des Dessins,
rysunek
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
wzoru z kręgu Campina, tj. tryptyku pomocnika Mistrza z Flémalle. Musiał
przesunąć akcent w narracji z ciała Chrystusa na motyw boleści Marii,
uczynił więc jej ciało równorzędnym i równoległym do ciała jej syna,
wyrażając popularną ideę dewocyjną – compassio Mariae – współprzeżywania
przez nią Męki i przez to współudziału w Zbawieniu (corredemptio Mariae).
Takie reedycje i rearanżacje modelowych redakcji, wytworzonych
wcześniej w pracowni, w której pozostawały po nich rysunki przygotowaw-
cze i projektowe oraz odrysy, świadczą o samoświadomości artystów
z warsztatowego kręgu Campina, Mistrza z Flémalle i Rogiera, o ich
potrzebie dialogu w zakresie inwencji, skłonności do innowacji, zdolności
do ustawicznego przekształcania schematów. A przez to ich dzieła miały
wykazywać widzowi inwencyjność ich kunsztu. Ujawnia się w tym – pisze
Belting – analogia do ówczesnej teorii muzyki. Sekwencje dzieł malarskich,
podejmujące ten sam temat w konkurencyjnych ujęciach, są jak muzyczny
cantus firmus, powtarzający stałą linię melodyczną przy zmiennej polifonii
głosów, ujętych kontrapunktowo.
W innych swych dziełach – nie stricte symulacyjnych, nieimitatorskich
– Rogier poświęca uwagę relacji między ciałem i zmysłowym widzeniem
a obrazem przestrzeni. W Tryptyku Bladelina z Berlina [il. 89] (dla którego
Belting przyjmuje tradycyjną identyfikację donatora jako Pietera Bladelina,
założyciela miasta Middelburg we Flandrii, co jednak nie jest oczywiste
– zob. rozdz. VI.4.2) malarz ukazał trzy wizje. Na skrzydłach – widzenia
objawione: na lewym Sybilla Tyburtyńska objawia Augustowi narodziny
Chrystusa, na prawym zaś Jezus w postaci gwiazdy betlejemskiej jawi się
Trzem Królom. W tablicy środkowej widnieje – oparta na wizji św. Brygidy
Szwedzkiej – scena Narodzin, a właściwie moment tuż po narodzinach,
moment adorowania Dzieciątka przez Marię, Józefa i anioły. Bierze w nim
bezpośredni udział donator – nieważne już, czy Bladelin, jak się tradycyjnie
uważa i jak sądzi Belting, czy postać anonimowa. Widz widzi wizje (gra słów
jest tu znacząca) – ogląda wizję św. Brygidy i zarazem wizję donatora.
Widzenie, uobecnione w środkowej kwaterze, ma charakter wizji bezpo-
średniej, łączącej wyobraźnię odbiorcy z donatorem, inaczej niż w wizjach
historycznych, pokazanych w dystansie na skrzydłach. Topograficzne miejsce
historii – okolica pod Betlejem – łączy się ze współczesnym miejscem widza,
sugerowanym przez scenerię piętnastowiecznego rozległego miasta w tle
(Belting tradycyjnie przyjmuje, że jest to widok Middelburga). To wprowadza
przestrzeń widza w przestrzeń obrazu, każąc mu przejść z obszaru doczesności
w obszar wizji – zobaczyć wizję. Właściwym tematem dzieła znów jest
patrzenie, wzrok, widzenie, co podkreśla gra spojrzeń głównych postaci.
Jedynie Maria patrzy na Dzieciątko, i je widzi; widzi wcielonego Boga. Józef
patrzy nań, lecz nie widzi, bo widok przesłania mu masywna kolumna
stajni. Donator nie patrzy na Dzieciątko, więc i nie widzi go oczyma; jego
wzrok skierowany jest w dół, ku czarnej dziurze w ziemi, wedle Beltinga
– aluzji do groty Narodzin w Betlejem. Jest tu zatem obecny jako pielgrzym
w trakcie imaginacyjnej podróży do Ziemi Świętej (tak jak zresztą św.
Brygida, która doznała wizji in situ w czasie pielgrzymki). Obraz jawi się
II.1. Metody i interpretacje
jako miejsce pielgrzymki duchowej
i wizualnej. Donator zatem widzi
tylko imaginacyjnie, okiem duszy. Topograficzne miejsce wydarzenia
w obrazie zewnętrznym przekształca się w miejsce wizji duchowej,
w obraz wewnętrzny.
Kolejny bohater interpretacji Beltinga, Hugo van der Goes, jawi się jako
innowator religijny i reformator zastarzałych porządków obrazowania.
Wielki Tryptyk Portinarich [il. 90] – uważany (pochopnie) przez autora za
wczesne dzieło mistrza, a w każdym razie powstałe przed wycofaniem się
malarza ze światowego, mieszczańskiego życia w Gandawie do refugium
w podbrukselskim Czerwonym Klasztorze kongregacji Windesheim (for-
malnej gałęzi devotio moderna) w 1475/1476 roku – jest, wedle Beltinga,
okazałą demonstracją obrazu naturalistycznego. Do miejsca cudu – Narodzin
Chrystusa i Pokłonu Pasterzy w tablicy środkowej – dostęp mają donatorzy
z całą rodziną, widoczni na skrzydłach, a gwałtowny ruch pasterzy skłania
wzrok widza do wejścia w tę przestrzeń. Przestrzeń obrazu jest przestrzenią
życia i działania ukazanych postaci (Bildraum – Lebensraum). Wizja cudu
utożsamia się z widzeniem naturalnym: wszystkie postacie, ulokowane
koncentrycznie, skupiają wzrok na małym Jezusie,
leżącym w środku.
Zachowanie i działanie wszystkich ukierunkowane jest na niego. Realizm
przybiera tu niemal formułę hiperrealizmu – pisze Belting. Ten perswazyjny
naturalizm przedstawienia prawdy Pisma Świętego „działa hipnotycznie”
(Belting) do tego stopnia, że ów obraz malarski – wszak tylko iluzja i pozór
115
86. Malarz z pracowni
Roberta Campina, pomocnik
głównego Mistrza z Flémalle,
Łotr na krzyżu, fragment
niezachowanego tryptyku
Zdjęcie z krzyża, Frankfurt,
Städel Museum
87. Malarz niderlandzki
(Mistrz Legendy św.
Urszuli?), Tryptyk Zdjęcia
z krzyża, kopia zaginionego
tryptyku z pracowni Roberta
Campina autorstwa Mistrza
z Flémalle i jego
pomocników, Liverpool,
Walters Art Gallery and
Museum
88. Rogier van der Weyden, Zdjęcie z krzyża z kaplicy bractwa kuszników
Onze-Lieve-Vrouwe-van-Ginterbuiten w Leuven, Madryt, Museo del Prado
116
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
89B.
89.
89. Rogier van der Weyden,
Ołtarz z Middelburga (tzw.
Tryptyk Bladelina), Berlin,
Staatliche Museen,
Gemäldegalerie
89C.
(Trugbild), wytworzony w gandawskim środowisku patrycjuszowskim dla
włoskiego potentata finansowego, w konkurencji i emulacji wobec Ołtarza
Gandawskiego [il. 3, 76 i 77] – mógł narażać malarza i zleceniodawcę na
zarzut pychy. A co gorsza, na zarzut admiracji i adoracji obrazu materialnego,
pozostającego wszak tylko phantasmatem w stosunku do prawdziwych
obrazów – medytacyjnych wyobrażeń duchowych.
Temu potencjalnemu zarzutowi przeciwstawił van der Goes swą
późniejszą inwencję obrazową, powstałą już w pobożnym środowisku
90.
Hugo van der Goes, Tryptyk Portinarich, Florencja, Gallerie degli Uffizi
90B.
90C.
II.1. Metody i interpretacje
117
91. Hugo van der Goes,
Pokłon pasterzy, Berlin,
Staatliche Museen,
Gemäldegalerie
Windesheimerów, z zasady pomniejszających znaczenie obrazów malarskich
wobec modlitwy, medytacji i pielęgnowania w duchu i umyśle wyobrażeń
prawd wiary. W Pokłonie pasterzy z Berlina [il. 91] artysta zastosował
konwencję przedstawienia świętego wydarzenia, ostentacyjnie podkreślającą
jego status materialnego przedmiotu, będącego medium dla całkowitej iluzji.
Święte wydarzenie jest tu odgrywane, co uświadamia widzowi wisząca na
obrazie iluzyjna kotara, odsłaniana przez dwóch starotestamentowych proro-
ków. Stojąc przed zasłoną, a więc już w przestrzeni widza, blokują mu oni
– reglamentują i regulują – dostęp do malarskiej wizji, ujętej jak spektakl
misteryjnego teatru (wprawdzie nie zachowały się dokładne relacje z przebie-
gu i scenografii tych widowisk, ale Belting posiłkuje się przekazanymi przez
historiografów burgundzkich opisami spektakli świeckich z użyciem zasłon,
jak entremets w czasie słynnej Uczty Bażanta w Lille w 1454 roku – zob.
tom I, rozdz. III.3). Wszystko, czego sięga wzrok za kotarą, jest nierealne, jest
fikcją. Oto próba dostosowania się malarza do ograniczeń obrazowości
w kręgu devotio moderna. Prawdziwy obraz ma miejsce w duszy i imaginacji
wiernego; to, co widzi oko, jest efektownym wprawdzie, ale tylko fikcyjnym
wytworem iluzji. Podejrzliwość i niechęć wobec obrazów religijnych, wyraża-
na przez Geerta Grootego, czternastowiecznego ojca ruchu odnowy, i żywio-
na przez jego następców, Florensa Radewijnsa czy Tomasza à Kempis, mogły
zostać tym konceptem van der Goesa ugłaskane. Tym bardziej, że pobożnie
odwoływał się do skojarzeń kotary z zasłoną z Drugiego Listu św. Pawła do
Koryntian (3: 13 i 18), gdzie mowa jest o doczesnym patrzeniu (i niewidze-
niu) poprzez przesłonę, naznaczającym Żydów Starego Testamentu, w tym
ukazanych na obrazie proroków („jak Mojżesz, który zakrywał sobie twarz,
ażeby nie patrzyli na koniec tego, co było przemijające”) i prawdziwym
widzeniu objawionym chrześcijanom („My wszyscy z odsłoniętą twarzą
wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha
Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu”). Obraz
w koncepcji van der Goesa staje się takim welonem, zasłoną ukrywającą
przed wzrokiem prawdziwy sens, ale też może go odsłaniać pobożnej duszy.
118
II. Zarys stanu badań i przegląd metod badawczych
92. Jheronimus Bosch,
Ogród rozkoszy, Madryt,
Museo del Prado
Zamknięcie ciągu interpretacji Hansa Beltinga stanowi
twórczość
Jheronimusa Boscha, mająca wyznaczać koniec epoki. W oparciu o omawiane
wyżej ustalenia Paula Vandenbroecka (wykorzystane też w innym kierunku
przez Keitha Moxeya), Belting przypisuje Boschowi zerwanie z tradycją
religijnego obrazu ołtarzowego w roli retabulum oraz przekształcenie formuł
tryptyku i tonda w obrazy kolekcjonerskie – obiekty koneserskie dla nowej
elity humanistycznych, arystokratycznych odbiorców.
Tryptyk Ogród rozkoszy [il. 92], uznany przez Beltinga za zamówiony
przez Hendricka III van Nassau do jego gabinetu osobliwości i kunstkamery
w rezydencji na Coudenbergu w Brukseli, nie pełnił już funkcji religijnej,
a tylko spełniał oczekiwania nowej publiczności – literackiego odcyf-
rowywania i odczytywania wykoncypowanej fikcji. Wedle śmiałej, acz
niedającej się ugruntować historycznie, tezy Beltinga, malarz stworzył obraz
utopii, ukazując na lewym skrzydle świat raju sprzed nastania Grzechu
Pierworodnego, zamieszkały przez niewinnych jeszcze Pierwszych Rodziców
i egzotyczne zwierzęta (żyrafa, słoń, jednorożec), a w polu środkowym
roztaczając zupełnie fikcyjny obraz ludzkości, cieszącej się rozkoszami
danymi od Boga, zgodnie z Jego wezwaniem: „byście się mnożyli” i „czyńcie
sobie ziemię [i stworzenia] poddaną” – takiego stanu, jaki mógłby zaistnieć,
gdyby nie został popełniony Grzech Pierworodny. Ma być to wyobrażenie
krainy pierwotnego szczęścia, oparte na opisie paradisum voluptatis z Księgi
Rodzaju (2: 8–25) – raju, w którym Bóg polecił żyć i rozmnażać się
człowiekowi, pośród roślin i owoców ziemi i wśród zwierząt, pomiędzy
czterema wielkimi rzekami, na ziemi bogatej w złoto oraz onyks – czerwony
i czarny kamień. Wszystkie te elementy opisu widnieją na obrazie Boscha,
119
II.1. Metody i interpretacje
a owym onyksem mogą być krystaliczne formacje skalne, różowe i czarne.
Skrzydło prawe z wizją Piekła, pełnego diabelskiej muzyki–tortury (diabolus
in musica – źle zresztą przez Beltinga rozumiany: jako dręcząca kakofonia
dźwięków, a nie jako świadomie wprowadzony do melodii dysonans),
demonstruje widzowi nierealność owej utopii: grzech jednak nastąpił
i ludzkość utraciła szansę na nieśmiertelność i wieczne szczęście, a konsek-
wencją grzechu będzie potępienie. Taka opowieść – literacka fikcja – miała
stanowić odpowiednią ofertę obrazową dla nowej, świeckiej, humanistycznie
wykształconej i elitarnej publiczności.
Antropologia obrazu i antropologia widzenia obrazowego Hansa
Beltinga158 niewątpliwie otworzyła nasz odbiór malarstwa niderlandzkiego
na wizualność jego znaków i utrwaliła pogląd o prymarnym znaczeniu
widza w ustanawianiu obrazu (określenie Stoichity), wprowadzonym we
wcześniejszych formacjach metodologicznych, burząc ostatecznie mocno już
podkopaną konstrukcję literackiego symbolizmu Panofsky’ego i ikonologów.
Zarazem koncepcja tego „szamana” niemieckiej historii sztuki może budzić
wątpliwości. Zarysowana przez Beltinga historia powstania obrazu artys-
tycznego (Kunstbild), ujawniającego kunszt i działanie artysty w medium
dzieła, czyni z dzieł mistrzów niderlandzkich czyste simulacra (pozory),
takie, jak je definiował Jean Baudrillard, opisując zjawiska kultury współ-
czesnej (a nie simulacra z filozofii średniowiecznej, skrywające znaczenie).
To znaczy – wytwory kultury, które niczego nie obrazują, nie reprezentują,
nie wyrażają, a tylko pokazują same siebie. Piętnastowieczny obraz nider-
landzki byłby więc – by posłużyć się ogranym przykładem – jak amerykańska
piosenkarka Madonna, której występy i spektakle nie przekazują jej
osobowości ani poglądów, lecz kreują ją, Madonnę, na samoistny image bez
treści, bez korzeni kulturowych. Wytwór fikcji społecznej, wyrób wy-
studiowanej manipulacji. Jeśli nawet
to porównanie jest zbyt odległe
i szokujące, to i tak w Beltingowskiej koncepcji piętnastowiecznego obrazu
jako przedmiotu autorefleksji artysty, mówiącego o samym sobie, odczuć
można projekcję stanu współczesnej kultury, opisywanego przez postmoder-
nistycznych krytyków.
II.1.5.5. Feminizm i Gender Studies
Jest właściwie zaskakujące, że sztuce niderlandzkiej XV wieku poświęcono
tak mało osobnych opracowań,
interpretujących ją z feministycznego
i genderowego punktu widzenia. A już nie ma zupełnie żadnego głosu ze
strony badaczy kultury homo- i transseksualnej – Lesbian, Gay, Bisexual and
Transgender Studies (LGBT), jeśli nie liczyć interesującego artykułu Michaela
Camille’a o homoseksualnych i queerowych motywacjach kolekcjonerskich
Jeana de Berry i takiejż ikonografii
jego manuskryptów (które zresztą
wykraczają już poza zakres niniejszej książki)159. A prosiłoby się wręcz o taki
głos LGBT wobec całej kategorii reprezentacji dworskiej, akcentującej
transpłciową manierę dworności w ramach modelu dworzanina burgundz-
kiego160. A szczególnie – w odniesieniu do domniemanego fundatora
Pobierz darmowy fragment (pdf)