Darmowy fragment publikacji:
• Kup książkę
• Poleć książkę
• Oceń książkę
• Księgarnia internetowa
• Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział 1:
Kontynent pomyłek
Rozdział 2:
Gringo w Kolumbii
t
r
e
ś
c
i
Rozdział 3: O krok
od spotkania z bojówka
4
56
20
88
Rozdział 4:
Blaski i cienie Ekwadoru
Rozdział 5: Gringita
w Ameryce Południowej
Rozdział 6:
Szukajac imperium Inków
116
162
140
Rozdział 8:
Poszukiwaczka katastrof
196
Rozdział 7: Inkaskim
szlakiem liści koki
Poleć książkęKup książkęPoleć książkęKup książkęPoleć książkęKup książkęTierra latina to część świata,
w której ludzie mówią do siebie
po hiszpańsku i portugalsku,
mimo że sześć wieków temu nikt
o tych językach tam nie słyszał.
To kontynent brutalnej kolonizacji,
inkaskich tajemnic oraz pomyłek
historii. Dzisiejsi Latynosi są
wyrzutem sumienia nowożytnej
Europy oraz USA. Dumni, butni
i nieprzewidywalni ostrożnie
i niekiedy z lekceważeniem
podchodzą do obcokrajowców.
Poleć książkęKup książkęGringo — wiele razy słyszałem to słowo podczas pobytu w Ameryce Połu-
dniowej. Używali go w stosunku do mnie sklepikarze, taksówkarze, kasjerzy
w supermarkecie, piekarze, policjanci, urzędnicy, osoby sprzedające owoce
na straganach, przewodnicy i naciągacze. Dobrzy i źli. Sympatyczni i obłud-
ni. Wszyscy. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Czy w trakcie licytacji na targu,
czy gdy drwiły ze mnie małe dzieci, nie miało znaczenia, co mówią, bo bar-
dziej liczyły się ton głosu i sposób wyrażania niż las palabras — słowa.
Choć, co ciekawe, nie wszyscy mnie tak nazywali, to gdy już tak się działo,
słyszałem na przykład: „Hej, gringo”, „Posłuchaj, gringo”, „Chodź ze mną, gringo”,
„Mam peso na wymianę dla ciebie, gringo”, „Pomogę ci, gringo”, „Wszystko dla
mojego przyjaciela gringo”. Czasami użycie słowa gringo ostrzegało mnie, że
jestem w miejscu, w którym moja obecność jest bardzo niestosowna. Gdy od-
mawiałem sprzedawcom lub odpędzałem natrętów, zdarzało mi się usłyszeć:
„Pinche gringo” (co znaczy dosłownie „pomocnik szefa kuchni”) lub „Gringo de
mierda” („gówniany gringo”), czyli popularne w Ameryce Południowej obelgi.
Miałem wrażenie, że „gringo” mogłoby być moim drugim imieniem. Pozo-
stawał tylko jeden „szczegół”. Ważna, wręcz kluczowa sprawa. Ja nie jestem
gringo!
Gdy tylko ktoś nazwał mnie gringo, nie traciłem czasu — natychmiast infor-
mowałem, że mam na imię Sergiusz, po hiszpańsku Sergio. A jeżeli ktoś wciąż
mnie tak nazywał, to zapewne ze względu na fakt, że mam jasną karnację i nie-
latynoską barwę głosu, więc dla mieszkańca Ameryki Południowej było oczywi-
ste, że jestem obcokrajowcem (gringo), bo teoretycznie takie znaczenie ma to
słowo. Tylko teoretycznie, gdyż w praktyce jest to bardziej skomplikowane. Dla
Latynosów gringo to stereotypowy turysta albo… mieszkaniec USA, nieznający
języków obcych lub nieporadnie próbujący używać nieprawidłowych konstruk-
cji gramatycznych czy koszmarnego połączenia angielskiego i hiszpańskiego
(spanglish). Zawsze protestowałem, mówiąc: „No me hables en gringo”, podkre-
ślając, że żaden tam ze mnie gringo. „Jestem z Polski”. Zwykle kiwano głową ze
zrozumieniem i od tego momentu już nie byłem gringo. Pomagało!
7
ROZDZIAŁ 1: Kontynent pomyłekPoleć książkęKup książkęK o l u m b i j k a n a t a r g u o w o c ó w
W niektórych miejscach Ameryki Łacińskiej słowo gringo
odnosi się wyłącznie do osób pochodzących z USA. Zatem
Anglicy czy Niemcy, gdy ujawnią swoją narodowość, również
nie są gringo. Hiszpanie na obcokrajowców wołają extranjero,
natomiast gdy usłyszą słowo gringo, są zakłopotani… Wiedzą,
co ono znaczy, ale w Hiszpanii nikt tego określenia nie używa.
Jest traktowane jak wyzwisko. W dodatku świadczące o raczej
niskim poziomie intelektualnym wyzywającego.
Kiedyś usłyszałem od wzburzonego Latynosa: „Ya estoy harto
de los putos gringos de mierda. Creen un pais para quienes ha-
blamos español” („Mam już dosyć cholernych gringos de mierda.
Tworzymy państwo, żebyśmy mogli mówić po hiszpańsku”),
i zacząłem się zastanawiać, czy Latynosi mają jakiś kompleks
gringo. To pytanie nie dawało mi spokoju.
8
To nie jest miejsce dla gringoPoleć książkęKup książkęP
u
c
y
b
u
t
i
k
l
i
e
n
t
9
ROZDZIAŁ 1: Kontynent pomyłekPoleć książkęKup książkęZ
m
a
r
t
w
i
o
n
y
L
a
t
y
n
o
s
Skąd wzięły się w Ameryce Łacińskiej samo słowo gringo
oraz stereotyp z nim związany? Przez pomyłkę! Ma to związek
z pochodzącym z Meksyku Antoniem Lópezem de Santa Anna.
López od małego był buntownikiem, lubił hazard i pieniądze.
Zamiast zgodnie z wolą rodziców studiować ekonomię, wy-
brał wojsko. W wieku 16 lat już należał do armii hiszpańskiej
i walczył w wojnie o niepodległość Meksyku (1810–1821). Jego
kariera błyskawicznie się rozwijała — w 1816 roku był już kapi-
tanem. Okazał się też sprytnym oportunistą — doskonale wie-
dział, że teren Meksyku był zbyt rozległy, by korona hiszpańska
mogła go utrzymać, oraz że rebelianci mieli przewagę liczebną
10 : 1. Dlatego w 1821 roku, tuż przed końcem wojny, przeszedł
na stronę meksykańską, deklarując lojalność głównodowo-
dzącemu Augustínowi de Iturbide, zwanemu Wyzwolicielem
(El Libertador). W ten sposób López, jako zaufany Wyzwoliciela,
został generałem i człowiekiem majętnym — otrzymał na wła-
1 0
To nie jest miejsce dla gringoPoleć książkęKup książkęsność liczne posiadłości ziemskie. To nie zaspokoiło jego apetytu na władzę
i bogactwa. Po latach knucia doprowadził do puczu i w 1833 roku zdobył
prezydenturę. Była to pierwsza z jego jedenastu kadencji na tym urzędzie.
Do ówczesnej republiki Meksyku należał też Teksas. Tamtejsi osadnicy w 1835
roku zbuntowali się przeciwko władzy Meksyku. Powstanie zostało jednak
krwawo stłumione, a wielu rebeliantów zginęło. Ostatnich 150 buntowników,
którzy schronili się w forcie Alamo, López wyciął w pień. Źródła podają, że daro-
wał życie tylko dwóm kobietom i dwojgu dzieciom. Rok później teksańska ar-
mia rozgromiła wojska meksykańskie pod San Jacinto, a López trafił do niewoli.
Uwolnienie prezydenta było jednym z warunków traktatu pokojowego podpi-
sanego 14 maja 1836 roku. Na jego podstawie wojska meksykańskie wycofały
się z Teksasu, który wkrótce stał się częścią Stanów Zjednoczonych. W skrócie:
Antonio López de Santa Anna przehandlował Teksas, aby wciąż móc władać
Meksykiem. To wzburzyło lud. Najgorsze jednak miało dopiero nastąpić.
Aneksja Teksasu przez Stany Zjednoczone w 1845 roku doprowadziła do
kolejnej wojny (1846–1848). W jej rezultacie Meksyk stracił na rzecz USA
połowę swego terytorium, czyli dzisiejsze stany: Kalifornię, Teksas, Nowy
Meksyk, Arizonę, Nevadę, Utah, Wyoming, Kolorado, w sumie 1,35 miliona
kilometrów kwadratowych.
W trakcie obu wojen żołnierze USA maszerowali i atakowali przeciwników
z piosenką Green Grow the Rushes, Oh na ustach. Dwieście lat temu była hi-
tem i nie miała początku ani końca. Śpiewało się ją, zmieniając jedynie nu-
mery kolejnych zwrotek (jeden, dwa, trzy):
I’ll sing you one, oh!
Green grow the rushes, oh!
What is your one, oh?
One is one and all alone and ever more shall be so.
I’ll sing you two, oh!
Green grow the rushes, oh!
(…)
1 1
ROZDZIAŁ 1: Kontynent pomyłekPoleć książkęKup książkęLatynosi, w tym przypadku Meksykanie, mieli jej serdecznie dosyć. Słowa
green grow zlały się w gringo. To określenie od początku wiązało się z USA
i oznaczało obcokrajowca w ujęciu negatywnym. Bariera geograficzna i bariera
językowa sprawiły, że upowszechniło się przede wszystkim na terenie Ameryki
Południowej. Większość mieszkańców krajów leżących dalej na południe, takich
jak Kolumbia, Peru, Ekwador czy Boliwia, nigdy nie podróżowała, nie miała więc
okazji, by zetknąć się z obywatelami USA, niemniej do społeczeństw latyno-
skich przenikła informacja, że gdzieś daleko na północy istnieje kraj „Gringolan-
dia”. W ramach konfliktu między USA a Meksykiem zaistniały też inne zabawne
zbiegi okoliczności, które mogły spowodować, że Meksykanie zaczęli określać
mieszkańców Stanów Zjednoczo-
nych mianem gringos. Po pierwsze,
podczas bitwy o Alamo w 1846
roku wojska amerykańskie ubrane
były w zielone mundury. Sytuacja
była dramatycznie zła, a Meksykanie
mieli ponoć krzyczeć do przeciw-
ników łamanym angielskim: „Wy-
noście się”, „Zieloni muszą odejść!!!”,
czyli w upro szczeniu: „Grin-go”
(od Green go). Po drugie, w trakcie
wojny meksykańsko-amerykań skiej
postra chem Meksy ka nów był wyjąt-
kowo dobrze wyszkolony amerykań-
ski Zielony Batalion. Jego dowódca,
zagrzewając żołnierzy do walki, krzy-
czał: „Zieloni, naprzód!” („Green, go!”).
Po trzecie, w trakcie walk wśród
żoł nierzy rozeszła się wiadomość,
że jeden z dowódców armii USA,
G
e
n
e
r
a
ł
A
n
t
o
n
S
a
n
t
a
L
ó
p
e
z
A
n
n
a
d
e
i
p
e
d
W
i
k
i
o
i
a
)
(
1 2
To nie jest miejsce dla gringoPoleć książkęKup książkęThomas… Green, niechętny Meksykowi dowódca oddziału Texas Rangers, miał
zamiar zaatakować miasto Monterrey (co zresztą zrobił we wrześniu 1846 roku).
Powtarzali ją sobie w łamanym angielskim: „Green go attack”. Nie wiadomo jed-
nak, które z tych wydarzeń wpłynęły na popularność słowa gringo.
Strata połowy terytoriów była ogromnym ciosem dla Meksyku i wywołała
olbrzymie poczucie niesprawiedliwości. A co się stało z Antoniem Lópezem
de Santa Anna? Wciąż rządził. Okrutny i bezwzględny prezydent-dyktator
budził nienawiść wśród obywateli Meksyku. To przeciwko jego rządom,
a przede wszystkim przeciwko poczynaniom jego armii występował słynny
bohater literacko-filmowy Zorro.
Co ciekawe, choć w języku angielskim słowo gringo istnieje dopiero od
czasów wspomnianej wojny meksykańsko-amerykańskiej, w języku hisz-
pańskim pojawiło się już wcześniej. Według słownika Diccionario Castellano
z 1787 roku gringo oznacza kogoś, kto wyjątkowo źle posługuje się jakimś
językiem, w tym hiszpańskim, i odnosi się do… Irlandczyków. Najczęściej
słowo to używane było w okolicach Malagi, gdzie Hiszpanie do dziś nie
otwierają właściwie ust podczas mówienia — z lenistwa lub aby chronić
jamę ustną przed przybrzeżnym wiatrem. Przez to bełkoczą i trudno ich zro-
zumieć. Ale gringo może też pochodzić od słowa Griego, czyli Grek, jako że
w hiszpańskim funkcjonuje sformułowanie hablar en griego — co dosłownie
znaczy „to dla mnie po grecku”, czyli „nic nie rozumiem”.
Tak czy inaczej, Francisco „Pancho” Villa z Meksyku, bohater rewolucji
meksykańskiej (1910–1917), używał słowa gringo w odniesieniu do Ame-
rykanów z USA, zarówno demonstrując swój negatywny do nich stosunek,
jak i drwiąc z nich, ponieważ nie mogli go złapać. Znali je również żołnierze
Pancha Villi. To potwierdza, że po roku 1900 określenie gringo było już po-
wszechnie używane. Na marginesie, żołnierze amerykańscy, którzy ścigali
Pancha Villę, nosili zielone uniformy.
Słowo gringo jest też używane ze względu na wygodę… Dla Latynosów
mieszkaniec USA to Estadounidenses — a ten łamaniec językowy, to i tak
1 3
ROZDZIAŁ 1: Kontynent pomyłekPoleć książkęKup książkęskrót. Pełna wersja tej nazwy to Estado-
unidensesnorteamericanos. Kto by chciał
się męczyć, wymawiając coś takiego?
Nawet pochodzący z USA mieszkańcy
Meksyku zwykli nazywać siebie gringo.
No chyba że są blondynami, wtedy będą
nazywani güerito.
Tak czy inaczej, wygląda na to, że słowo
gringo narodziło się w efekcie serii pomy-
łek. Zresztą nie ono jedno, bo przecież
Ameryka powinna zostać nazwana Ko-
lumbią na cześć Krzysztofa Kolumba, któ-
ry ją odkrył dla Europejczyków, ewentu-
alnie Eriką od Eryka Rudego — wikinga,
który trafił tam przed Kolumbem. Kolumb
wyruszył na zachód, aby znaleźć alter-
natywną drogę do Indii. Nikt wcześniej
nie odważył się płynąć na zachód, bo
nikt nie wiedział, co czeka tam wędrow-
ca. Do tego wciąż wiele osób uważało,
iż Ziemia jest płaska i jeżeli popłynie się
na zachód, statek w pewnym momencie
spadnie poza jej krawędź. Albo że żegla-
rzy pożrą jakieś przerażające stworzenia.
Kolumb miał łeb na karku — w przesądy
nie wierzył, opierał się na naukowych do-
wodach, że Ziemia jednak jest okrągła,
i chciał to wykorzystać, by odkryć krót-
szą drogę do Indii, a dzięki temu ułatwić
europejskim kupcom dostęp do cennych
1 4
To nie jest miejsce dla gringoPoleć książkęKup książkęL
a
t
y
n
o
s
i
z
g
i
t
a
r
a
m
i
1 5
ROZDZIAŁ 1: Kontynent pomyłekPoleć książkęKup książkęazjatyckich towarów. Odwiedził kilku królów, twierdząc, że odnalezienie
takiej trasy opłaci się im finansowo. Jego naukowo-odkrywczy startup nie
zainteresował zbyt wielu osób. Gdy jednak udało mu się przekonać do swo-
ich racji hiszpańską królową Izabelę I Katolicką, otrzymał wsparcie, popłynął
w nieznane i trafił na ląd. Był przekonany, że to… Indie Zachodnie. Napotka-
nych ludzi nazwał więc — błędnie — Indianami. Dopiero później kartograf
Amerigo Vespucci, który mieszkał przez pewien czas w pobliżu terenów na-
leżących dziś do Peru i Chile, opracował mapy nowo odkrytego lądu i od
jego imienia kontynent nazwany został Ameryką. Trzeba dodać, że Vespucci
trafił tam przypadkiem — korona hiszpańska potrzebowała kogoś, kto spo-
rządzi mapy przydatne do podboju i kolonizacji Nowego Świata, i wybór
padł na niego.
To nie koniec komedii pomyłek. Latynosi z Ameryki Południowej nie po-
winni zostać nazwani Latynosami. Termin „Ameryka Łacińska” w znaczeniu
„tereny w Ameryce Środkowej i Południowej” został użyty po raz pierwszy
w Paryżu w 1856 roku na konferencji organizowanej przez chilijskiego filo-
zofa Francisca Bilbao. W tym samym roku José María Torres Caicedo, kolum-
bijski pisarz, użył tego sformułowania w swoim poemacie Las dos Américas.
Nie bez przyczyny tak uczynili. Być może nawet ktoś im za to zapłacił. Istotny
jest fakt, że obaj mieszkali we Francji, w Paryżu, i porozumiewali się w języku
francuskim — uniwersalnym języku elit XIX wieku.
Termin „Ameryka Łacińska” był powszechnie używany przez francuskich
urzędników w latach 60. XIX wieku w imperium Napoleona III, w szczegól-
ności podczas francuskiej inwazji na Meksyk. Francja walczyła o „wejście
do gry” w procesie kolonizowania Ameryk i o osłabienie wpływów hisz-
pańskich. Oraz oczywiście o rozciągnięcie strefy „wolnego handlu” na te
tereny. Interesy francuskie nakazywały zmianę używanego dotychczas
nazewnictwa ludów zamieszkujących Amerykę Południową i Środkową
oraz podkreślenie, że używany przez nich język pochodzi od łaciny, a tym sa-
mym należy do grupy języków romańskich, podobnie jak włoski, hiszpański
1 6
To nie jest miejsce dla gringoPoleć książkęKup książkęS
t
a
r
s
z
a
p
a
n
i
—
L
a
t
y
n
o
s
k
a
Poleć książkęKup książkęi oczywiście francuski. Z punktu widzenia logiki nazwanie mieszkańców
Ameryki Południowej i Środkowej Latynosami jest absurdalne i europo-
centryczne. Słowo „Latynos” pochodzi przecież od hiszpańskiego Latino
oznaczającego mieszkańca Lacjum — krainy historycznej na terenie dzi-
siejszych Włoch, której ośrodkiem był Rzym. Tymczasem komedia pomy-
łek sprawiła, że dziś Latynosi to portugalsko- i hiszpańskojęzyczni miesz-
kańcy Ameryki…
* * *
Ameryka Południowa może wydawać się karykaturą obecnej Europy.
Albo pewną projekcją Europy XIX-wiecznej. Moralność czy szacunek dla ży-
cia innych jest w tym miejscu świata również sprzed 100 lat, z czasów, gdy
w Europie, w Londynie, Kuba Rozpruwacz nocą biegał z nożem po ulicy.
To kontynent, gdzie życie ludzkie znaczy mniej niż dobry humor bossów
narkotykowych. Miejsce, gdzie szacunek dla pracy zdaje się być rodem rów-
nież z połowy XIX wieku, gdy w Europie popularność zdobywał marksizm.
Relacje międzyludzkie często — przynajmniej w teorii — opierają się tam na
socjalistycznej idei równości ludzi, lecz de facto w Ameryce Południowej ist-
nieją największe nierówności społeczne na świecie, a o wszystkim decyduje
wąskie grono oligarchów, postępujących jak w czasach gospodarki kolonial-
nej. Jednocześnie jest to kontynent zamieszkany przez ludzi, którzy cenią
sobie bliskie relacje i są gotowi do wielu poświęceń dla przyjaciół bądź idei,
w którą wierzą.
Co badacz Azji, ekonomista, taki jak ja, robił w Ameryce Południowej?
Był taki moment w 2011 roku, że nie miałem pracy ani pieniędzy i posta-
nowiłem poszukać przygody. Zrobić sobie wakacje od Azji. Sprzedałem
ukradkiem rodzinną kolekcję znaczków i monet na serwisie aukcyjnym.
Opchnąłem też między innymi Trylogię Sienkiewicza, którą dostałem jako
dziecko. Było to o tyle łatwe, że nigdy do niej nie zajrzałem i wciąż była za-
foliowana. Pojechałem do Ameryki gotowy na poszukiwanie najlepszych,
1 8
To nie jest miejsce dla gringoPoleć książkęKup książkęnajdziwniejszych, najbardziej szalonych doświadczeń, które miały sprawić,
że zrozumiem mentalność mieszkających tam ludzi. Śmiejąc się z perspek-
tywy spędzenia czasu w niebezpiecznych miejscach, uzbrojony w dawno
nieodnawianą znajomość z językiem hiszpańskim, z niebezpiecznym dla
siebie i innych poziomem ciekawości świata ruszyłem szukać odpowiedzi
na nurtujące mnie pytanie: Co jest nie tak z tą Ameryką Południową?
Trochę bałem się, że wpadnę w kłopoty. Ale uspokajała mnie myśl, że
wszystko jestem w stanie przewidzieć, a więc mogę też przeanalizować sy-
tuację i znaleźć rozwiązanie. Tak jak w dowcipie o uwięzionych w pokoju:
fizyku, chemiku i ekonomiście.
Fizyk na ścianie pokoju wypisał wzory, narysował trajektorie. I powiedział:
— Wyciągam z muru cegłę, rzucam po obliczonej wcześniej trajektorii,
ona uderza w zamek i wzbudza takie drgania, że zamek w drzwiach się
rozpada.
Chemik powyciągał z zakamarków jakieś proszki, płyny i stwierdził, że zro-
bi z tego substancję, która rozpuści zamek w drzwiach od środka. Ekonomi-
sta za to oświadczył:
— Załóżmy, że mamy klucz…
Studiowałem swego czasu latynoamerykanistykę na Uniwersytecie War-
szawskim. Mam za sobą nawet jedną sesję, w tym zdany arcytrudny egzamin
z literatury latynoskiej u profesora Elbanowskiego. Jednak wybrałem te stu-
dia głównie po to, aby się nauczyć hiszpańskiego. Gdy intensywne kursy ję-
zykowe się skończyły, przestałem uczęszczać na zajęcia. Nie mam dyplomu,
ale coś z tego okresu mi zostało — przekonanie, że Ameryka Południowa to
świetne miejsce na przeżycie przygody. To kontynent nieturystyczny, nieprze-
widywalny — tego szukałem. Odmiany od życia w trybie „praca – dom”. Ale
Ameryka Południowa jest też niebezpieczna. Wiele zależy od tego, kim się
jest, skąd się przybywa. Jedno jest pewne: to nie jest miejsce dla gringo!!!!
W szczególności dla tych, którym słowo Amazon kojarzy się ze sklepem in-
ternetowym, a nie dżunglą amazońską (Amazon rainforest).
1 9
ROZDZIAŁ 1: Kontynent pomyłekPoleć książkęKup książkęPoleć książkęKup książkę
Pobierz darmowy fragment (pdf)