Darmowy fragment publikacji:
Tytuł oryginału: Own the Day, Own Your Life: Optimised Practices for Waking, Working,
Learning, Eating, Training, Playing, Sleeping and Sex
Tłumaczenie: Wojciech Usarzewicz
ISBN: 978-83-283-5451-7
Copyright © 2018 by Warrior Poet LLC.
All rights reserved.
No part of this book may be used or reproduced in any manner whatsoever without written
permission except in the case of brief quotations embodied in critical articles and reviews.
is a registered trademark of Onnit Labs, LLC.
Polish edition copyright © 2019 by Helion SA
All rights reserved.
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form or by any
means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any information storage
retrieval system, without permission from the Publisher.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej
publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną,
fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym
powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi
ich właścicieli.
Autor oraz Helion SA dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były
kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie,
ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Helion
SA nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania
informacji zawartych w książce.
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock Images LLC.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://septem.pl/user/opinie/twojdz
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail: septem@septem.pl
WWW: http://septem.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
• Kup książkę
• Poleć książkę
• Oceń książkę
• Księgarnia internetowa
• Lubię to! » Nasza społeczność
Woda. Światło. Ruch
5
SPIS TREŚCI
WPROWADZENIE ............................................................................................................7
1. Woda. Światło. Ruch ..............................................................................................13
2. Głęboki oddech, przeszywający mróz .......................................................................31
3. Więcej tłuszczu, mniej cukru albo nie jedz wcale ......................................................49
4. Najważniejsze suplementy ..................................................................................... 69
5. Czas w aucie, czas żywy ........................................................................................85
6. Rośliny mocy .........................................................................................................97
7. Nie pracuj ............................................................................................................117
8. Zjedz dziwny lunch ..............................................................................................135
9. Binauralna drzemka mocy ..................................................................................... 161
Kup książkęPoleć książkę6
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
10. Trening ............................................................................................................171
11. Reset i odzyskanie więzi ...................................................................................205
12. Jadaj jak pan ...................................................................................................219
13. Seks — więcej i lepiej .......................................................................................245
14. Odłącz się ........................................................................................................263
15. Sen ................................................................................................................. 277
16. Zbierz wszystko razem ......................................................................................291
PODZIĘKOWANIA ........................................................................................................305
PRZYPISY: CZAS NA NAUKĘ! .........................................................................................307
O AUTORZE ................................................................................................................333
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
117
7
NIE PRACUJ
Cokolwiek warte robienia, warto robić dobrze.
— PHILIP STANHOPE, 4. HRABIA CHESTERFIELD
Jesteśmy stworzeni do pracy. Ta nigdy się nie skończy, a wielu z nas nawet by tego nie
chciało. Praca to część zrównoważonego życia i bez względu na to, jak ją zdefiniujemy,
zawsze znajdziemy więcej pracy do wykonania. Aby wynieść z niej znaczenie, przyjem-
ność i wartość, tyle, ile się tylko da, musisz poznać swoją misję — czy jest ona związa-
na z pracą, czy nie. Potem potrzebujesz własnej przestrzeni do pracy, aby pracować tak
efektywnie, jak to tylko możliwe. Ponieważ to, co sprawia, że praca nie przypomina pra-
cy, to świadomość, dlaczego coś robisz i jak robić to dobrze.
Kup książkęPoleć książkę118
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
Pod presją
Miałem kiedyś szefa, który stwierdził, że jego pracownicy go oszukiwali, jeśli
chodzi o ilość czasu przepracowanego w biurze. Narzekał na każde parę minut
w okolicach lunchu czy o poranku, na wypady na kawę i wychodzenie do toale-
ty. Ponieważ płacił za ten czas, dowolna jego ilość niepoświęcona pracy była dla
niego kradzieżą. Każdego dnia więc go okradaliśmy.
Próbując wyeliminować ten proceder, nasz szef wprowadził politykę moni-
torowania czasu pracy, w ramach której wszyscy zatrudnieni pracownicy, także
kadra zarządzająca, musieli rejestrować każde wyjście z biura i wejście do niego.
W pewnym sensie zadziałało. Przestaliśmy już wychodzić, dokładnie tak, jak
chciał tego szef. Zamiast tego zostawaliśmy przy biurkach i marnowaliśmy pięć
razy więcej czasu, przeglądając internet. Ups. Chodząc po biurze i patrząc na ekra-
ny komputerów, częściej widziałem otwartego Facebooka czy YouTube zamiast
Photoshopa czy Excela. Taki spadek produktywności nie był czymś wyjątko-
wym w nieszczęśliwym miejscu pracy. Firmy tracą miliardy dolarów na rzecz
godzin spędzonych na Facebooku od chwili, kiedy strona przebiła 100 milio-
nów użytkowników w 2008 roku.1
Ale nawet to nie dociera do sedna sprawy. Czas to zła miara, jeśli chodzi
o ocenianie pracy. Ponieważ nie chodzi tylko o to, ile pracujesz, ale o to, jak efek-
tywnie wykorzystujesz ten czas. Przed pojawieniem się skanerów odcisków palców
w biurach byliśmy dość wydajni, ponieważ byliśmy w miarę zadowoleni. Nasz
szef nie rozumiał, że problemy z produktywnością nie były związane z czasem,
ale z procesami i pasją. Więc kiedy wszystko sprowadził do kwestii czasu, nie
tylko wydawało się to formą kary, ale też pogorszyło nasz nastrój, czego efek-
tem był olbrzymi spadek skuteczności — w dużej mierze z samej zawiści!
O to właśnie chodzi w pracy: to jednocześnie nasza największa wewnętrzna
cnota i nasze największe przekleństwo. Kiedy równowaga zostaje zaburzona,
stajemy się nieszczęśliwi, jesteśmy pchani do negatywnej przestrzeni: z jednej
strony jest pracoholizm, z drugiej facebookoholizm. Uważam, że żadna z tych
rzeczy nie powinna mieć miejsca, ponieważ praca — przez którą rozumiem reali-
zowanie zadań w innym celu niż osiągnięcie przyjemności — nie jest całym sensem
naszego istnienia. Praca to tylko coś, co robimy. Po prostu się do niej nadajemy.
Popatrz choćby na ludzkie ciało: proporcje torsu; długość ramion; przeciw-
stawne kciuki; chwytne kończyny; cała ta muskulatura. A potem popatrz na
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
119
nasze mózgi, rozwiązujące zagadki przyszłości z wytrwałością nafaszerowanego
kawą geniusza wywracającego w dłoniach kostkę Rubika. Wiesz, skąd wiem, że
ludzie zbudowali Wielki Mur w Chinach? Ponieważ nasze ciała to tak w sumie
chodzące dźwigi budowlane, a nasze umysły najchętniej cały dzień bawiłyby się
klockami, tylko takimi większymi.
Niestety, na przestrzeni stuleci pozwoliliśmy, by nasza wyjątkowa predys-
pozycja do pracy zaczęła nas definiować. A gdzieś po drodze tak bardzo wy-
prowadziliśmy się z równowagi, że dziś 80 procent ludzi jest niezadowolonych
ze swojej pracy.2 Przeciętna osoba przepracowuje 90 tysięcy godzin w ciągu całego
życia. To sporo czasu, by czuć się okropnie. Zwłaszcza dlatego, że jeśli nienawi-
dzisz swojej pracy, to spędzisz nawet więcej godzin, czując się okropnie przez
samo myślenie, jak bardzo tej pracy nienawidzisz. Dla 40 procent tych, którzy
mówią, że ich praca jest „bardzo lub ekstremalnie stresująca”,3 te 90 tysięcy go-
dzin życia łatwo zamienia się w 150 tysięcy godzin. A nim się obejrzą, są już
niewolnikami swojej pracy.
Jak się tu znaleźliśmy? Czy to dlatego, że ludzie stali się bardziej leniwi i bar-
dziej uprzywilejowani? Nie wydaje mi się. Czy dlatego, że sami psują równowa-
gę życia i pracy? Może trochę. W Stanach Zjednoczonych pracownicy wybierają
średnio 57 procent swoich płatnych dni urlopowych.4 To szaleństwo. Masz
przecież 90 tysięcy godzin na odstresowanie się, więc wykorzystaj to, by wyle-
giwać się na plaży, jeśli ktoś Ci to oferuje. Albo chociaż zostań w domu i po-
wiedz wszystkim, że poleciałeś na Bali. Wiesz, jak fajnie jest siedzieć tak beztrosko
w domu? Niebo! Ale przynajmniej mamy tu lepiej niż w Japonii, w której 10 tysięcy
pracowników rocznie pada martwych przy biurkach w wyniku sześćdziesięciu albo
siedemdziesięciu godzin pracy tygodniowo.5 Zjawisko to jest tak powszechne,
że zyskało nawet nazwę — karōshi — co tylko udowadnia, że jeśli chodzi o rytualne
formy samobójstwa, to w Japonii nikt się nie pieprzy z drobnostkami.
Myślę, że największym problemem z całym tym niezadowoleniem jest to, że
w większości przypadków ludzie wnoszą do pracy złe nastawienie i złe oczeki-
wania. Myślą, że jeśli będą pracować wystarczająco długo i zarabiać wystarcza-
jąco dużo pieniędzy, to w końcu dowolne szczęście, które odkładają, wkrótce
do nich przyjdzie. Gdyby tak rzeczywiście było, to dlaczego badania wykazują,
że moment przełomowy w zarobkach powiązany z poczuciem szczęścia to 83
tysiące dolarów?6 Z pewnością w USA taka suma nie wystarcza, by rozwiązać
większość naszych przeciętnych problemów, prawda? Nie ma takiej ilości pra-
cy, której wykonanie sprawiłoby, że praca na dobre by zniknęła, i na pewno nie
ma też takiej ilości pieniędzy, które mogłyby pomóc Ci rozwiązać wszystkie
Twoje problemy. Im szybciej to sobie uświadomisz, tym szybciej zaczniesz
szukać szczęścia w innych miejscach, gdzie można je rzeczywiście znaleźć.
Kup książkęPoleć książkę120
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
Wielu z Was pewnie już przekroczyło tę magiczną granicę zarobków. Dla
niektórych z Was więcej kasy to niekoniecznie więcej problemów, jak śpiewał
Diddy (to wciąż Diddy, nie?), ale na pewno więcej kasy to tylko inny rodzaj pro-
blemów. Czytelnicy, którzy wciąż dążą do przekroczenia tego krytycznego pu-
łapu zarobków, pewnie by chcieli trochę tych problemów bogatego człowieka, dobrze
Was rozumiem. To dlatego na pewno sam nie zatrzymam się na 83 tysiącach
rocznie i dlatego też tacy goście jak Gary Vaynerchuk przyznają, że byli gotowi
ciężko harować przez 20 lat, żeby dotrzeć do miejsca, w którym są teraz.
Ale to, co odróżnia osoby takie jak Gary Vee od reszty z nas, to fakt, że on
uwielbia swoją pracę. Nie tylko cieszy go ta harówa, ona go zachwyca. Gary
dąży do czegoś i to coś ma dla niego znaczenie. To dlatego człowiek ten stanowi
tak potężną siłę. Tak właśnie zdołałem rozwinąć Onnit w tempie 40 procent na
rok, począwszy od 2012 roku. Kiedy ludzie odwiedzają moje biuro, czy wiesz,
co mówią? Nie: „Koleś, twoi pracownicy tak ciężko pracują”. Nie, mówią: „Koleś,
twoi pracownicy są tacy szczęśliwi”. A szczęście to magnes przyciągający suk-
ces. Szczęśliwi ludzie wykonują lepszą pracę i przyciągają do siebie innych
szczęśliwych ludzi. Nigdy nie muszę błagać ludzi, by zostali po godzinach, aby
skończyć projekt, albo by pojechali na targi. Ponieważ ciągle wspieram ich oso-
bistą podróż ku maksymalizacji potencjału finansowego, fizycznego i emocjo-
nalnego. Nie tylko moja firma tak robi; zasady te przyjmowane są przez najlep-
sze i największe firmy w każdej branży.
Najgorszą rzeczą na świecie jest czuć, że tkwisz pod presją swojej pracy albo
pracodawcy. Jak więc możesz przejąć kontrolę nad swoim życiem zawodowym
i poczuć się z nim szczęśliwszy? Jasne, że praca w firmie, którą kochasz, pomaga.
Ale nie jest niezbędna, ponieważ to Ty jesteś panem swojego wewnętrznego
środowiska. Rozwiązanie ma trzy części: musisz znaleźć misję, w którą wierzysz,
musisz kontrolować swoją przestrzeń i musisz pracować efektywnie.
Przejmowanie kontroli
Najnieszczęśliwszym czasem mojego życia były chwile zaraz po studiach. Uru-
chomiłem firmę marketingową, a mój jedyny wtedy klient poprosił, bym pra-
cował na etat w biurze. Desperacko próbując coś udowodnić, nie tylko jemu,
ale też sobie, poświęciłem serce i duszę firmie klienta. I choć nie byłem wtedy
jeszcze zbyt dobry w marketingu, zaczęliśmy dostrzegać konkretne postępy. Dzię-
ki kilku dobrym pomysłom i wysiłkowi zysk on-line podskoczył o 800 procent
w ciągu trzech lat. Jak wyglądała moja nagroda? Degradacja. Z powodów komplet-
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
121
nie niezwiązanych z moimi wynikami zostałem ukarany za mój sukces. Przy-
gnębiony i zniechęcony, odszedłem.
Przez następny rok i trochę jakoś udało mi się nawiązać współpracę z inny-
mi klientami, by wyjść z dołka. Taka była natura tej branży. W ciągu jednego
dnia komfort potrafi zmienić się w desperację. Było niewiele łatwych dni. Ale
w końcu komfort znów zaczął się pojawiać. Mój pierwszy klient chciał mnie
z powrotem i zaoferował mi gigantyczny miesięczny czek w zamian za powrót
do pracy biurowej. Ostrożnie przyjrzałem się moim opcjom. Mój ostatni rok
u tego klienta był najbardziej wyczerpującym emocjonalnie okresem mojego
życia. Wiedziałem, że jeśli tam wrócę, czeka mnie powtórka i próbę znalezienia
szczęścia szlag trafi.
Misja: Nieustępliwość
Potrzebowałem strategii. Potrzebowałem misji. Konkretnego „Dlaczego?”, któ-
re byłoby tylko moje, a które pełniłoby rolę Gwiazdy Polarnej, pomagającej mi
nawigować po zdradzieckich i niebezpiecznych wodach tej konkretnej branży,
kiedy próbowałem dotrzeć do celu mojego życia.
Wszyscy potrzebujemy misji. Wyobraź sobie całość swojej istoty, efektu
swojej pracy, energii, woli, wyrażonych w postaci siły. Mógłbyś powiedzieć, że
każda siła posiada swe podstawowe pragnienie, jakim jest bycie zastosowaną
w celu osiągnięcia maksymalnego rezultatu. „Pragnieniem” kuli do kręgli jest zbić
wszystkie kręgle. Słońce „pragnie” płonąć, jasne i gorące, promieniując na odle-
głe planety, na których wydobywa nasiona z gleby i ogrzewa skórę. Jako ludzie
pragniemy stosować naszą siłę — naszą pracę — w celu osiągnięcia maksymal-
nego efektu. Naszą misją jest to, co chcemy osiągnąć, stosując tę siłę. Choć zna-
czenie życia może być skomplikowane, to nasza misja w życiu skomplikowana być
nie powinna. Co w tym życiu, na tej planecie, w tym ciele masz zrobić? Co po-
nad wszystko inne chciałbyś osiągnąć?
Moją misją było uruchomienie ruchu społecznego, by pomóc tylu osobom,
ilu się dało, osiągnąć pełnię ich potencjału. Nie wiedziałem, jak miałaby wyglą-
dać moja marka ani jak to wszystko zrobię, ale to nie miało znaczenia. Ważne
było wyrażanie tej misji i wierzenie w nią; odnalezienie tej jasnej gwiazdy wśród
nieskończonej nocy, a potem kierowanie się nią.
Kiedy masz już swoją misję, Twoim kolejnym krokiem jest określenie, w jaki
sposób Twoja praca może służyć tej misji. Mocno wierzę, że na świecie są dwa
rodzaje ludzi: ci, którzy muszą odnaleźć cel i znaczenie w tym, co robią dla pienię-
dzy, oraz Ci, którzy odnajdują cel i znaczenie gdzie indziej, a potem wykorzystują
Kup książkęPoleć książkę122
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
swoją pracę, by do tego celu i znaczenia dążyć. Możesz przynależeć do dowolnej
z tych grup, przypadkiem, w danym momencie swojego życia, dlatego tak waż-
ne jest, by nie stracić z oczu tej misji. Jeśli potrzebujesz sensu w tym, co robisz,
Twój zawód może bezpośrednio pomóc Twojej misji. Jeśli chcesz chronić oce-
any, zostań oceanografem albo biologiem morskim, albo chemikiem specjali-
zującym się w plastiku. Jeśli Twoja misja wykracza poza pracę, powinieneś pa-
trzeć na swój zawód jako na skuteczny sposób pozyskiwania zasobów niezbęd-
nych do realizowania tej misji. Żadna z tych ścieżek nie jest lepsza ani słuszniej-
sza niż druga. Znam wielu ludzi z obydwu grup, którzy są tak samo szczęśliwi
lub tak samo nieszczęśliwi, w zależności od tego, czy znaleźli swoją misję, czy
nie i czy wiedzą, do którego obozu należą.
Sam jestem szczęściarzem, bowiem stworzyłem sytuację, w której mam cel
w tym, co robię dla pieniędzy — ale to tak nie wyglądało, kiedy mój dawny pra-
codawca do mnie zadzwonił po raz drugi. Z jedną różnicą, bowiem wtedy miałem
plan. Potrzebowałem tylko trochę czasu, by zebrać odpowiednie zasoby, aby
uruchomić Onnit. Nie interesowało mnie, czy doceniano mnie w nowej-starej
pracy, nie potrzebowałem pochwał. Potrzebowałem tylko pracy i wypłaty. Służąc
mojej misji, uśmiechałem się w trudnych chwilach i czerpałem lekcje od dys-
funkcyjnej kadry zarządzającej, by nie popełnić podobnych błędów we własnej
firmie. W skrócie, świadomie wszedłem w toksyczne środowisko pracy, aby
potem z niego wyjść z zasobami niezbędnymi do zrealizowania mojego marze-
nia. Plan się powiódł.
TWOJA MISJA TO TWÓJ CEL
Ralph Waldo Emerson powiedział kiedyś: „Celem życia nie jest być szczęśli-
wym. Celem jest bycie przydatnym, uczciwym, współczującym i sprawienie, by
Twoje życie, Twoje dobre życie, zmieniło świat na lepszy”. Emerson miał rację,
choć uważam, że zapomniał o jeszcze jednej rzeczy, która jest rezultatem tego,
o czym wspomniał — być użytecznym, uczciwym, współczującym — rzeczy te
skutkują szczęściem. W swojej książce Tribe korespondent wojenny Sebastian
Junger pisze o tym, jak czuli się londyńczycy, kiedy spadały bomby. Mieli cel,
mieli misję: przetrwać i zwyciężyć. To właśnie Twoje zadanie. Odnaleźć swoją
misję, byś mógł kontrolować nie tylko ten jeden dzień, ale i każdy dzień po nim.
Ludzie są najszczęśliwsi, kiedy pracują i dążą do czegoś. Kiedy mają to poczucie
celu. Świadomość Twojej misji pomoże Ci zamienić pracę z męki w zwycię-
stwo. Bez misji samo odnalezienie inspiracji i motywacji będzie wymagało
nadludzkiego wysiłku w dokonywaniu wyborów niezbędnych do kontrolowa-
nia swojego dnia.
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
123
Co więc chcesz robić? Czego Twoje najlepsze ja pragnie ponad wszystko in-
ne, tak bardzo, że Twoja niemożność zaprzestania myślenia o tym czymś sprawi,
że nikomu nie uda się Cię powstrzymać przed osiągnięciem tego celu? Pomyśl
o tym, ponieważ już wkrótce poproszę Cię, byś to zapisał.
Kontroluj swoją przestrzeń
Moje biuro to moje sanktuarium. Jest tam fontanna zen. Płoną tam moje ulu-
bione świece. Jest też minitrampolina, sprzęt do masażu stóp, lodówka pełna
kombuczy i kilka różnych miejsc, w których można stać lub siedzieć. Szczę-
ściarz ze mnie, że mam własne biuro, w którym mogę dbać o przestrzeń tak, jak
zechcę. Jest idealne. Nie wszyscy mają tyle szczęścia. Ale kontrolowanie prze-
strzeni to nie tylko kwestia przedmiotów w biurze, ale również to, jak odnosisz
się do tej przestrzeni i jak ludzie odnoszą się do Ciebie, kiedy w tej przestrzeni
się znajdą. Każda z tych trzech rzeczy może stanowić istotną różnicę, pozy-
tywną lub negatywną, nie tylko dla Twojej misji, ale też dla Twojej produktyw-
ności i ogólnego szczęścia. Dlatego powinieneś im poświęcić trochę czasu, kiedy
kontemplujesz to, jak pracujesz.
CZUJESZ, CO SIĘ PICHCI(cid:31)
Wszystko, co znajduje się w budynku, może należeć do firmy, która przelewa
Twoje wynagrodzenie, ale ostatecznie to Ty kontrolujesz swoją przestrzeń. No
tak, może nie pozwolą Ci wstawić do biura fontanny albo trampoliny, ale jest
jedna rzecz, którą każdy może zrobić ze swoją przestrzenią, małą czy dużą, a tą
rzeczą jest zapach. Och, ten zapach. Niech no się zaciągnę!
To, jak pachnie Twoje miejsce pracy, czyni wielką różnicę. Zapytaj pracow-
ników w siedzibie Onnit o zapachy, a powiedzą Ci, że największym przekleń-
stwem biura jest odgrzewana w mikrofali tilapia. Włożenie dwudniowej ryby
do mikrofalówki to obraza dla każdego człowieka posiadającego choćby mikro-
skopijny zmysł kulinarny, a efektem jest śmierdząca bomba, której efekty po-
trafią unosić się w powietrzu godzinami i przywierać do każdej możliwej po-
wierzchni niczym napalm. Nie da się od tego praktycznie uciec, więc kiedy sytuacja
już się przytrafia, nasi zazwyczaj spokojni i w ogóle tacy zen pracownicy wybu-
chają i zaczynają narzekać, a zdarza się, że sam im przewodzę. Efektem jest spa-
dek wydajności i zadowolenia. Badania wykazały, że nieprzyjemne zapachy nie
tylko rozpraszają uwagę,7 ale w niektórych wypadkach wyzwalają również takie
emocje jak złość i zniesmaczenie.8
Kup książkęPoleć książkę124
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
Co ciekawe, jeśli zapach ryby jest największym czynnikiem obniżającym pro-
duktywność w miejscu pracy, to badania sugerują, że cytryna (ta sama rzecz, której
używasz, by ukryć smak ryby) może tę produktywność podnosić. W Japonii,9 jak
twierdzi autor książki The Healthy Workplace (zdrowe miejsce pracy), firma
trudniąca się zapachami i smakami zainteresowała się tym, jak zapachy wpły-
wają na dokładność stukających w literki maszynistów przepisujących doku-
menty. Badania wykazały, że „54 pracowników popełniało mniej błędów,
kiedy czuli zapach cytryny, 33 popełniało mniej błędów przy zapachu jaśmi-
nu, a 20 pracowało lepiej przy zapachu lawendy”. Czas uzupełnić zapasy her-
baty cytrynowo-jaśminowo-lawendowej!
To żadna nowość dla kogoś, kto ma trochę doświadczania w wąchaniu róż
— albo tych wszystkich innych ekstraktów różnych korzeni, liści, nasion, ło-
dyg i kwiatów, które znamy pod postacią olejków eterycznych. Olejki eteryczne
były stosowane terapeutycznie od ponad sześciu tysięcy lat. To, co dziś nazy-
wamy aromaterapią, oficjalnie towarzyszy naszej cywilizacji od stulecia. Do-
kładny mechanizm działania olejków eterycznych wciąż stanowi zagadkę dla
naukowców, ale wiedzą oni na pewno, że pewne olejki, wdychane lub wcierane
w skórę, wykazują zdolność do redukowania napięć i stresów, ciśnienia krwi,
mdłości, a nawet depresji.10 Wszyscy znamy pracę, która wywołuje takie symp-
tomy — czasami wszystkie naraz — i dobrze wiedzieć, że istnieje naturalny
środek, który może nam pomóc zwalczać te problemy.
Nie musisz stosować tylko olejków eterycznych, by osiągnąć pożądany efekt.
W zależności od sytuacji, możesz też użyć świec o zapachu cytryny lub dyfuzo-
ra olejków eterycznych. Możesz wetrzeć trawę cytrynową w ręce, a zapach bę-
dzie Ci towarzyszył, albo możesz po prostu położyć na biurku przeciętą cytry-
nę (którą możesz też wycisnąć do swojej wody!). Jeśli chcesz zaszaleć z olejkami
eterycznymi, spróbuj zmieszać trawę cytrynową z olejkiem bazyliowym lub
cytrynę i miętę. Nie ograniczaj się, ponieważ prawdziwa moc zapachu i olejków
eterycznych tkwi nie w ich zdolności do redukowania negatywnych odczuć, ale
w ich zdolności do tworzenia pozytywnych uczuć. Nazywam takie zapachy
„wyzwalaczami”. Działają one na zasadzie odwrócenia procesu, z pomocą którego,
według naukowców z University of Maryland Medical Center, „receptory »za-
pachu« w naszych nosach komunikują się z częścią mózgu pełniącą funkcję
magazynu emocji i wspomnień”.11 Czy miałeś okazję poczuć kiedyś zapach,
który wyzwolił w Tobie wspomnienia? Może zapach perfum przypominających Ci
o byłym partnerze. Albo zapach jedzenia inicjujący wspomnienia szczęśliwego
dzieciństwa. Dla wielu z nas „dom babci” miał pewien konkretny zapach, który
potrafi wywołać u nas nostalgię. To jedna z potężnych cech zapachów, którą
możesz wykorzystać, przywołując pozytywne wspomnienia, które już posia-
dasz, albo tworząc zupełnie nowe i celowo kojarząc je z konkretnymi zapachami.
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
125
Całymi latami w trakcie medytacji wypalałem białą szałwię albo palo santo.
Po dziesięciu latach stałej praktyki medytacyjnej poczucie dowolnego z tych
dwóch zapachów, choćby przez sekundę, pomaga mi wejść w stan medytacyjny.
Kiedy wiem, że czeka mnie w biurze szalony tydzień przepełniony tysiącami
małych decyzji i dziesiątkami problemów do rozwiązania, zapalam odpowiednie
kadzidło, wiedząc, że wyzwoli ono stan umysłu, którego potrzebuję dla rów-
nowagi, kontemplacji i zadowolenia.
Możesz zrobić to samo z różnego rodzaju stanami. Załóżmy, że za każdym
razem, gdy wiesz, że zamierzasz (spróbować) wejść w stan przepływu, masz pod
ręką konkretny olejek eteryczny do wąchania. Po jakimś czasie Twój mózg powią-
że stan przepływu z tym zapachem. W końcu będziesz mógł zapach ten wyko-
rzystać w drugą stronę, by on sam pomógł Ci wywołać oczekiwany stan przepływu,
tak jak ja używam szałwii i palo santo do wywołania stanów medytacyjnych.
Jak chcesz się czuć w swoim miejscu pracy? Czy chcesz być przepełniony
energią? Czy chcesz, by miejsce to było ciepłe, przytulne i bezpieczne? Poekspe-
rymentuj z olejkami eterycznymi, które wydają Ci się najlepsze do osiągnięcia
Twoich celów, a potem stwórz zapach będący wyzwalaczem. Przy okazji do-
brze się baw. Uczyń dany zapach Twoim. A jeśli należysz do grona osób, któ-
rych zwierzę mocy to leniwy kocur, który nie chce, by ktokolwiek mu prze-
szkadzał, to pamiętaj: trzymaj na biurku kuchenkę mikrofalową i raz na godzi-
nę podgrzej w niej tilapię. Sprawnie uwolnisz się od ludzi!
ZADBAJ O POSTAWĘ
Jednym z moich najgorszych nawyków jest postawa. Garbię się. W ogóle o to
nie dbam. A potem cierpię. Głowę wypinam do przodu, obciążając kark i oko-
liczne mięśnie. A te czworoboczne są zbyt ściśnięte, ponieważ za wysoko pod-
noszę ręce. Im więcej pracuję, tym stawy stają się coraz mniej sprawne. Jeśli pi-
szę, potrafię siedzieć przez dwanaście godzin dziennie. Mój kręgosłup wygląda
jak znak zapytania (?), a powinienem siedzieć, wyglądając jak wykrzyknik (!).
Niedobrze. Siedzenie przez ponad trzy godziny dziennie może zmniejszyć
oczekiwaną długość życia o dwa lata, nawet jeśli regularnie ćwiczysz.12 Ja już daw-
no temu przekroczyłem trzy godziny. Więc pracuję nad tym. Więcej stoję. Po-
prawiam postawę. Wiem, jakie to ważne, więc w firmie każdy pracownik może
poprosić o darmowe biurko stojące i fotel ergonomiczny, a także piłki do sie-
dzenia. Codziennie widzę, jak popularność tych rozwiązań rośnie, co jest korzyst-
ne dla moich pracowników jako istot ludzkich i dobre dla mnie jako ich szefa.
Departament pracy stanu Waszyngton przyjrzał się 250 przypadkom ergo-
nomicznego miejsca pracy i nie tylko wykazał regularny wzrost produktywno-
ści w miejscach, w których dokonano istotnych ergonomicznych zmian, ale też
Kup książkęPoleć książkę126
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
znaczną redukcję kontuzji i nieobecności wynikających z przeciążenia ciała.13
Ma to sens. Dla wielu osób praca już i tak jest wystarczająco stresująca — kto
by chciał spędzić osiem godzin w jeszcze bardziej stresującej pozycji? Jeśli pra-
cujesz w biurze, wyślij szefom to badanie i zobacz, czy uzyskasz to, czego szu-
kasz. Jeśli jesteś właścicielem firmy, to pamiętaj, że inwestowanie w pracowni-
ków zawsze Ci się zwróci, więc przyjrzyj się różnym rozwiązaniom ergono-
micznym. A tymczasem weź sprawy w swoje ręce już teraz i zacznij dbać o po-
stawę, żeby siedzieć zdrowo i dumnie.
Siedzenie, stanie i ruch
Kluczowe jest zmienianie swojej pozycji z siedzącej na stojącą i na odwrót oraz
poruszanie swoim ciałem, dbając o to, by mięśnie się nie spinały.
Kiedy siedzisz, nawet jeśli lubisz się garbić, spędź trochę czasu w klasycznej,
podręcznikowej pozycji. Zaangażuj do pracy mięśnie grzbietu, przesuń miednicę
do przodu (jakbyś próbował przesunąć region krocza na przód krzesła) i wcią-
gnij brodę, by wyprostować kark. Na początku może się to wydawać nieprzy-
jemne, więc po prostu trenuj i przyzwyczajaj się powoli. I tak każdego dnia,
dopóki ćwiczenie to nie stanie się łatwiejsze. Jeśli jesteś odpowiednio giętki,
podciągnij nogi w górę, jak do przysiadu na krześle, albo skrzyżuj nogi. Na po-
czątek po prostu siedź ze skrzyżowanymi nogami, ale próbuj potem dążyć do
siadu „pełnego lotosu”, w którym zewnętrzne części kostek kładziesz na prze-
ciwstawnym udzie.
Piłka Bosu, jeśli taką posiadasz, wymusza dobrą postawę samym swoim
kształtem i elastycznością. Musisz na niej siedzieć prosto, angażując małe mię-
śnie pilnujące równowagi, inaczej piłka spod Ciebie ucieknie. Spróbuj na niej
się garbić, a w ciągu kilku sekund wylądujesz na plecach. To taka zaawansowana
ergonomika, więc trzeba się do tego wyćwiczyć.
Stojąc, ponownie przesuń miednicę do przodu, wciągnij brodę, a najlepiej
jeszcze zdejmij buty i rozłóż palce u nóg tak, by wszystkie miały dobry kontakt
z podłogą. Sporo problemów ze stopami jest rezultatem butów, które wbrew
biologii i anatomii ściskają nasze stopy. A kiedy problemy już się pojawią na
samym dole, to mają tendencję do wędrowania w górę, gdy ciało stara się kom-
pensować dyskomfort w stopach.
Ruch, zazwyczaj w postaci delikatnego przeciągania się, to coś, co powinieneś
robić zarówno siedząc, jak i stojąc. Kiedy wstajesz od biurka, wykonaj kilka przy-
siadów, kilka lekkich skrętów tułowia albo stań kilka razy na palcach. Rozszerz
klatkę piersiową porządnym ziewnięciem „dzień dobry, świecie!” z przecią-
gnięciem. W jodze przypomina to pierwszą pozycję powitania słońca.
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
127
Porada zawodowców: Lepsze buty i separatory palców
Nie ma nic bardziej dziwacznego niż założenie pięciopalcowych vibramów do biura albo na kolację. Uwiel-
biam moje buty. Każdy palec może poruszać się niezależnie, stopa ma wystarczająco dużo miejsca, a sam
mogę rozwijać siłę od samej podstawy. 90 procent ćwiczeń wykonuję w tych butach i czuję się jak Arnold
trenujący boso na Muscle Beach. Ale wciąż nie mogę się przekonać do noszenia pięciopalcowych butów
poza siłownią, a przecież spędzam poza nią kolejne piętnaście godzin mojego dnia. Sugeruję więc zakup
butów, w których rejon palców jest odpowiednio rozszerzony. Firmy takie jak Altra czy Kuru produkują do-
bre buty do treningu, biegania i na co dzień, posiadające rozszerzenie na palce, byś mógł poruszać stopą
w bardziej naturalny sposób.
Aby wesprzeć się w naprawianiu wyrobionego przez lata problemu ze stopami, możesz też sprawdzić
separatory palców, jak te oferowane przez Yoga Toes czy Correct Toes. Przypominają one w odczuciach
aparat ortodontyczny na zęby, ale po jakimś czasie zaczniesz czerpać korzyści z ich noszenia.
Jest też kilka rodzajów ruchu, które możesz wykonywać, siedząc:
Wciągnie brody. Celem tego ćwiczenia jest poruszanie brodą do tyłu i do
przodu, co pozwala rozciągać kark i układać głowę na ramionach. Wykonaj trzy
serie po dziesięć powtórzeń, wytrzymując przy każdym powtórzeniu dwie
sekundy.
Ściąganie barków w dół. Wciągnij brodę i przytrzymaj ją w tej pozycji, się-
gając rękoma do podłogi. Ściągnij barki w dół, wzdłuż boków ciała, rozciągając
i wydłużając mięśnie czworoboczne, które często napinają się w wyniku stresu,
zwłaszcza jeśli trzymamy ręce za wysoko, pisząc na klawiaturze. Barki się napi-
nają, a potem zwężają, co prowadzi do napięć w regionie karku i mięśni czwo-
robocznych (a w końcu do bólu głowy). Delikatnie zegnij głowę tak, by uszy,
raz jedno, raz drugie, zbliżyły się do barków, co dodatkowo rozciągnie przeciw-
stawny mięsień czworoboczny. Przy każdym powtórzeniu wytrzymaj dziesięć
sekund. Wykonaj dziesięć powtórzeń na każdą stronę przez 100 sekund.
LUDZIE SĄ DZIWNI, JEŚLI SAM SIĘ ODSUWASZ
Wszyscy jesteśmy częścią dynamicznego bioorganizmu, zarówno w domu, jak
i w pracy. Może i mamy swoje biuro i swoją sypialnię, ale nie żyjemy w odosobnie-
niu. Jesteśmy istotami społecznymi i emocjonalnymi, które są niezwykle
sprawne w odczytywaniu emocji innych osób. Jeśli masz zły dzień albo jesteś
zestresowany, albo podekscytowany, ludzie to wszystko wyłapią. Niedawne od-
krycie neuronów lustrzanych w mózgu,14 odzwierciedlających stan emocjonalny
osoby, z którą w danym momencie nawiązujemy kontakt, pozwoliło nam stwier-
dzić, jak procesy te działają z perspektywy neurochemicznej. Ogólnie mówiąc,
to taka namacalna forma empatii.
Kup książkęPoleć książkę128
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
Każdy, kto przebywał kiedyś w pobliżu wściekłej osoby, dobrze zna to zja-
wisko w praktyce; jeśli nie jesteś ostrożny, złość przeleje się też na Ciebie. To
samo dotyczy sytuacji na drodze, gdy ktoś potraktuje nas w złości klaksonem,
co sprawia, że my też się złościmy. Pamiętam, jak kiedyś współdzieliłem biuro
z inną osobą. Mój współpracownik często się stresował i denerwował, a ja słysza-
łem jego głębokie westchnięcia. Jemu to pomagało, ale mnie wręcz przeciwnie.
Zawsze, kiedy współpracownik wyrzucał z siebie stres, ja stawałem się świado-
mym jego stanu emocjonalnego i nim się obejrzałem, odzwierciedlałem jego
energię emocjonalną we własnym zachowaniu. Na początku naprawdę mnie to
frustrowało, ponieważ przypominało to taką emocjonalną wersję pracownika
z grypą przychodzącego do biura, kaszlącego na wszystko. Mój współpracow-
nik dyszał negatywną energią na całe moje biurko.
W końcu porozmawialiśmy o tym, co nazywam „higieną energetyczną”,
i stwierdziliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie, by wychodził poza biuro,
aby tam się wyładować, kiedy musiał, a potem wracał do biura. W praktyce zdą-
żyłem już wtedy określić najlepsze rozwiązanie dla mnie — było nim pójście
współpracownika w cholerę i oddanie mi mojego biura! Ale tego tak od razu nie
zaproponowałem, ponieważ równie ważne, jak dbanie o energetyczną higienę,
jest też bycie dobrym kolegą w pracy.
TY I ZESPÓŁ
Dużo dziś mówi się o pracy zespołowej. Praca zespołowa to podstawa sukcesu! Ale
nie mówimy już za wiele o tym, jak być dobrym graczem zespołowym albo jak
oceniać, czy współpraca z zespołem wychodzi Ci dobrze, czy jak w ogóle określić,
kto jest z Tobą w tym zespole. Nawet jeśli pracujesz sam, to w którymś momencie
będziesz musiał komunikować się z kimś, kto wspiera to, co robisz. Jeśli to nie
współpracownik, to może partner, albo nawet Twój pies. Jeśli nie wyprowa-
dzisz psa, to narobi Ci na dywan i w ten sposób zamienisz miły spacer wspierający
współpracownika na wnerwione sprzątanie kupy... no, kupy, którą sam sobie
zafundowałeś. Tak samo wygląda sytuacja, kiedy nie komunikujesz się z ludźmi
w pracy i nie wspierasz ich w sposób korzystny dla nich zamiast wygodny dla
Ciebie.
Lekcję tę zaliczyłem za pierwszy razem, kiedy zostałem zaproszony do szat-
ni UFC przed walką, by posiedzieć z zawodnikiem, z którym wtedy współpra-
cowaliśmy. Myślałem, że powinienem podkręcić atmosferę. Wydawało mi się
to logiczne. Nie wiedziałem jednak, że nadchodząca walka była już wystarcza-
jąco nakręcająca i dalsze nakręcanie się było dla sportowca łatwizną. Wyzwa-
niem jest natomiast wyluzowanie i przypilnowanie, by adrenalina nie podskoczyła
za szybko. Dlatego najlepsze, co może zrobić zawodnik przed walką, to rzucić
kilkoma żartami.
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
129
Śmiech rozładowuje napięcie. Jednym z najwspanialszych nauczycieli bud-
dyjskich współcześnie jest urodzony na Jamajce Mooji, „śmiejący się budda”.
Zyskał swoje imię, ponieważ ludzie przyjeżdżają do niego ze swoimi proble-
mami z całego świata, a nim zbiorą się na odwagę, by powiedzieć, z czym przy-
jechali, już się śmieją. Mooji ma niesamowity dar wskazywania nam palcem
zabawności i bezsensowności wielu z naszych emocjonalnych wyzwań, co na-
tychmiast je rozładowuje. Tak naprawdę to biolodzy ewolucyjni uznają, że to
właśnie jest celem śmiechu: rozładowanie tego, co normalnie byłoby bardzo
napiętą sytuacją. Kiedy potrafisz się z czegoś śmiać, oznacza to, że zagrożenie
minęło. Gdy ktoś znajduje się w trudnej emocjonalnie sytuacji, to zamiast osobę tę
w niej utwierdzać albo mówić jej, by problem rozwiązała, dobry współpracow-
nik rzuci żartem. Pierdzenie też się liczy, ale tylko głośne. Dobry współpra-
cownik pierdzi z dumą.
Pracuj wydajnie
Wiem, że jestem prężnym pracownikiem. Potrafię zrealizować tydzień pracy
w jeden dzień. Ale mogę tak zrobić tylko raz w tygodniu. Moim celem jest na-
uczyć się funkcjonować z taką wydajnością bez ryzyka wypalenia, które zmusza
mnie do odzyskiwania sił przez wiele dni. Chcę móc wyzwolić w sobie tę wy-
dajność zawsze, kiedy zechcę, zamiast czekać pasywnie na inspirację, jakbym
grał w scrabble, mając nadzieję, że za chwilę ułożę słówko PRZEPŁYW. Najła-
twiej jest mi to zrobić poprzez wejście w rytm dzięki zajmowaniu się jakimiś
pracami domowymi, a potem ruszyć ku bardziej istotnym rzeczom na mojej
liście „to do”, ignorując rzeczy o niższym priorytecie i eliminując czynniki rozpra-
szające, które mogłyby mi wejść w paradę.
JEŚLI CHODZI O E-MAILE...
Pierwszą rzeczą, którą robię, rozpoczynając pracę, jest sprawdzenie e-maili i wia-
domości tekstowych. To prawda, że e-mail przyczynia się do spadku produk-
tywności w miejscu pracy — 70 procent ludzi reaguje na nowy e-mail w ciągu
sześciu sekund od powiadomienia, a powrót do przerwanego zadania wymaga
około sześćdziesięciu czterech sekund po każdym e-mailu.15 Mimo to każda książ-
ka, która powie Ci, byś po przyjściu do pracy zrobił coś innego, niż sprawdził
maile, to stek bzdur. Bo i tak nie będziesz się kierował tą sugestią. W skrzynce
możesz znaleźć coś, czemu musisz poświęcić cały swój czas danego dnia. Wiele
razy miałem taką sytuację. Strona internetowa padła. Problem z dostawcą. Sytuacja
Kup książkęPoleć książkę130
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
w dziale zasobów ludzkich. Coś, co wywoła poważne szkody, jeśli natychmiast
się tym nie zajmiesz. Muszę sprawdzać skrzynkę pocztową, bo inaczej będzie
mnie to stresować. Najczęściej przeglądanie skrzynki to właśnie tylko przeglą-
danie, ale czasami trafia się szansa na zrobienie czegoś produktywnego, co po-
maga redukować ten wewnętrzny hałas w głowie, który potrafi przyćmić co
ważniejsze sprawy.
Nie znaczy to, że odpowiadam na każdy nowy e-mail. To jedna z tych sytuacji,
w których technologia okazuje się bardzo przydatna. Gmail, branżowy stan-
dard, jeśli chcesz, żeby ktokolwiek traktował Cię serio, oferuje system oznacza-
nia gwiazdkami. Są gwiazdki żółte, niebieskie i cały zestaw prostych, klikalnych
ikon, dzięki którym możesz porządkować swoje wiadomości. Sam używam
trzech: niebieskich i żółtych gwiazdek oraz zielonych znaczków odhaczenia.
Jeśli e-mail wymaga odpisania, otrzymuje żółtą gwiazdkę. Jeśli jest naglący, osobi-
sty albo po prostu ważniejszy, dostaje gwiazdkę niebieską. E-maile z niebieską
gwiazdką mają większy priorytet niż żółte. A jeśli jest coś, co chcę zachować
pod ręką, ponieważ zawiera użyteczną informację, ale nie wymaga odpisania,
otrzymuje zielony znaczek. Proces ten zajmuje około pięciu minut. Jeśli wia-
domość nie otrzyma gwiazdki, to nic na nią nie odpowiem. Potem, zakładając,
że nie ma nic naglącego, a zazwyczaj nie ma, zabieram się do ważniejszej pracy.
BIERZ SIĘ DO PRACY
Pisarz Nicolas Chamfort nieco żartobliwie zasugerował kiedyś, że gdybyś po-
łknął żywą żabę z samego rana, żadna inna rzecz w ciągu dnia nie wydawałaby
się wyzwaniem. Nie jestem pewien, czy to prawda, ale w jednym na pewno ma
rację: jeśli zaczniesz dzień od najtrudniejszej rzeczy, którą musisz zrobić, to
reszta dnia będzie Cię znacznie bardziej cieszyć. Jak miałbyś się bowiem relak-
sować, wiedząc, że to, czego się najbardziej lękasz, jest wciąż przed Tobą? Jak
często w ogóle nie udaje Ci się do tej rzeczy zabrać, jeśli ją odkładasz? I jak sy-
piasz po nocach przez to wszystko? Oto odpowiedzi na te pytania: nie uda Ci
się; za często; okropnie.
A mimo to mamy tendencję do odkładania najtrudniejszej rzeczy na ostat-
nią chwilę. Prokrastynacja może prowadzić do ponaglania, ale czy jest ona war-
ta ceny, którą przyjdzie Ci zapłacić? Stres wynikający z dużego zadania domi-
nuje w Twoich myślach, nasilając się aż do chwili, kiedy nie możesz już go
znieść. Zmusza Cię do ignorowania, pomijania i tracenia tych drobnych rzeczy,
które mogły być przecież małymi sukcesami. Takie podejście zamienia sztukę
na chłodną kalkulację, kiedy liczysz pozostałe do końca minuty i dzielisz je przez
ilość pracy, którą jeszcze musisz wykonać. Dlaczego więc zawsze skłaniamy się ku
prokrastynacji? Pomijamy tu umiejętność, której nauczyliśmy się pod prysznicem
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
131
dzięki Bode Millerowi: mowa o mentalnym nadpisaniu. To zdolność do skło-
nienia samego siebie do zrobienia tego, co wiesz, że powinieneś, nawet jeśli nie
chcesz tego robić.
O tym właśnie mówi Steven Pressfield, kiedy wspomina, że nie czeka na
pojawienie się muzy, tylko siada na tyłku każdego ranka o dziewiątej rano i za-
czyna pisać, dzięki czemu muza, gdy już postanowi się pojawić, wie, gdzie go
szukać. Generał George Patton powiedział: „Zaakceptuj wyzwanie, byś mógł
poczuć ekscytację, zwyciężając”.
NAUCZ SIĘ MÓWIĆ „NIE”
Psycholog sportowy dr Jonathan Fader, doradzający drużynie New York Mets
oraz innym sportowcom, znany jest z wysyłania oprawionego zdjęcia dr. Olive-
ra Sacksa rozmawiającego przez telefon. Za Sacksem wisi duży kawałek żółtego
papieru ze słowem „NIE!”, zapisanym dużymi drukowanymi literami. Dr Fader
chce, by jego klienci powiesili sobie to zdjęcie w widocznym miejscu przy
komputerze, aby przypominało im o tym, że musimy dużo razy mówić „NIE!”.
Chcę, byś coś podobnego zrobił w swoim biurze. Umieść to zdjęcie obok
kartki papieru, na której wypisałeś swoją misję, abyś z rana i po lunchu, kiedy
przeglądasz e-maile, poczuł się zainspirowany do zignorowania większości z nich,
odpowiedzenia na te, które są dla Ciebie najważniejsze, i zareagowania (uprzej-
mym) „nie” na te, które żądają od Ciebie Twojego czasu i energii na rzecz cze-
goś, co nie służy Twojej misji. Nie, nie jestem zainteresowany. Nie, nie mogę
przyjechać. Nie, nie jestem dostępny. Nie, nie zrobię tego. Im częściej będziesz
mówić „nie”, tym wydajniejszy będziesz w pracy. Chcę, abyś umieścił to zdjęcie
przy biurku, byś mógł też mówić „nie” w innych sytuacjach: „nie” wobec zwąt-
pienia, „nie” wobec strachu, „nie” wobec prokrastynacji... ale przede wszystkim
„nie” wobec wszystkiego, co mogłoby Cię rozproszyć.
WYELIMINUJ TO, CO CIĘ ROZPRASZA
Sekretem pozbycia się czynników rozpraszających jest... O, cześć, co tam u Cie-
bie? Jeśli jesteś zawodowcem, to nie możesz sobie na coś takiego pozwolić. To
dlatego, kiedy LeBron James czy Kevin Durant wychodzą z autokaru przed grą,
mają w uszach słuchawki, a wzrok wbijają prosto przed siebie, udając się wprost
do szatni. Robią tak nie tylko dlatego, że jest to część ich codziennej rutyny, ale
też dlatego, że nie mogą sobie pozwolić, by coś ich rozproszyło — ludzie, któ-
rych rozpoznają, albo fani chcący zrobić zdjęcie. Takie rzeczy zostawiają na
czas po meczu. Teraz? Teraz mają pracę do wykonania.
Skupiając się na rutynie i eliminując czynniki rozpraszające, sportowcy tacy
jak LeBron czy KD zwalczają to, co potrafi zabić ich nastawienie, dzięki czemu
Kup książkęPoleć książkę132
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
mogą skupić się na tym, co w danym momencie najważniejsze: zabrać się do
pracy i dobrze ją wykonać. Być wydajnym.
Kiedy więc chodzi o produktywność w pracy, zacznij od najważniejszego:
zainwestuj w dobre słuchawki wyciszające albo generator szumów. Chcesz od-
ciąć się od tego, co toczy się wokół Ciebie, byś mógł się skupić na tym, co jest
przed Tobą.
Wyłącz też wszelkie powiadomienia. Powiadomienia to kamienie uciskające
w bucie produktywności. Choć może i nawet są gorsze, bo towarzyszą im inte-
resujące dźwięki i bzyczenie, i podskakujące ikony, wszystkie te wyzwalacze
dopaminy zaprojektowane tak, by przykuć Twoją uwagę... na dobre. Ale Twoja
uwaga jest cenna, ponieważ to Twój czas, a to jedyny z zasobów, którego nie
odnowisz. Więc chroń go dobrze.
Jest wiele fajnych aplikacji, które blokują rzeczy na komputerze, ale ja prefe-
ruję starą szkołę.16 Stwierdziłem, że jeśli nie mam siły, by zablokować wszystkie
czynniki rozpraszające, to nie mam też siły, by pisać. Tak samo próbuję trenować
mój umysł, by był silniejszy od tego, co go rozprasza. Minimalizuję też liczbę
zakładek w przeglądarce do tych, z którymi rzeczywiście pracuję, i upewniam
się, że nie wyskoczą mi żadne powiadomienia. W telefonie włączam tryb sa-
molotowy, zapuszczam dobry kawałek w słuchawkach i ruszam do to szczęśli-
wej, produktywnej krainy wydajności.
Zalecenia
Są trzy rzeczy, na których trzeba się skupić, by kontrolować swój dzień pracy:
1. Znaj swoją misję. Kiedy przychodzę do pracy, znam swoją misję,
ponieważ mam ją zapisaną w dzienniku, który wszędzie ze sobą no-
szę w mojej męskiej torebce (o prowadzeniu dziennika porozmawia-
my w rozdziale 14.). Kiedyś nazywałem ją porządnie, torbą, ale pew-
nego razu stewardesa nazwała ją torebką i stwierdziłem, że zamiast
bronić swojej męskości, po prostu zostanę już przy torebce. Męskiej
torebce. W każdym razie moja misja i moje cele na dany dzień są zaw-
sze przy mnie. Kiedy już określisz swoją misję, zapisz ją i umieść tę
notkę gdzieś, gdzie będziesz ją widział.
2. Kontroluj swoją przestrzeń. Pierwszą rzeczą, którą robię w biurze,
jest włączenie fontanny zen i dyfuzora olejków. Tworzę różnego rodzaju
zapachy, używając siedmiu czy ośmiu różnych olejków eterycznych.
Czasami mieszam olejek cedrowy z kroplą róży, dla tej odrobiny mę-
Kup książkęPoleć książkęNie pracuj
133
skości. Czasami mieszkam miętę z bergamotą. Jestem szefem kuchni
przygotowującym specjał dnia. Zrób to samo dla siebie. Możesz stwo-
rzyć swój zapach-wyzwalacz, z którym masz już pozytywne skojarze-
nia, lub eksperymentować z nowymi zapachami, które w przyszłości
staną się takimi wyzwalaczami.
W miarę upływu dnia regularnie wstaję, by się przejść albo trochę poskakać.
Zadbaj o odpowiednią postawę przy biurku, wstawaj od czasu do czasu i ruszaj się,
a także wspieraj swój zespół, jakikolwiek by on nie był. Nie pozwól, by fatalna
postawa negatywnie wpłynęła na Twoją produktywność czy wydajność, a także
uczciwość zawodową.
3. Pracuj wydajnie. Kiedy nadchodzi czas pracy... przeglądam skrzynkę
e-mail, potem mówię wszystkim, że jestem niedostępny, wyłączam
jeden telefon, chwytam za drugi, ten bardziej priorytetowy, a potem
wychodzę z biura. Jest w nim zbyt duży ruch i zbyt wiele czynników
rozpraszających, bym mógł się zająć ważnymi zadaniami. Idę więc do
kawiarni albo gdzieś, gdzie mogę się skupić. Najlepiej, kiedy jest to
miejsce, w którym kelnerzy nie należą do tych nękających klienta co parę
minut. Na miejscu robię to, co mogę, by ograniczyć czynniki rozpra-
szające, i zabieram się do najważniejszych zadań danego dnia.
Działaj
Słyszałeś kiedyś to stwierdzenie: „Jeśli robisz to, co kochasz, to nie przepracujesz
w życiu ani jednego dnia”? Kupa bzdur. Kocham to, co robię. I ogólnie czuję się
dobrze po całym dniu pracy. Ale to jednak pieprzona praca. Czasami jest bru-
talna. Jest wymagająca, wyczerpująca, a presja potrafi przytłoczyć. I to wszystko
normalne. Zawsze, kiedy przesuwasz granice tego, do czego jesteś zdolny, bę-
dzie to pracą — ciężką pracą — ponieważ mierzysz się wtedy z wewnętrznymi
punktami oporu w Twoim umyśle i Twojej duszy. Gdyby nie była to praca, to
byłby to problem i zacząłbym się martwić.
Daniel Cormier, mistrz UFC wagi półciężkiej, ma takie powiedzenie: „Do-
ceniaj harówę”. Trenowanie do walk UFC ssie. Znacznie bardziej niż Twoja praca.
Każdego dnia cała masa ludzi próbuje Cię zabić, trenerzy wyciskają z Ciebie
ostatnią kroplę potu, media dobierają Ci się do tyłka; często przebywasz z dala
od swojej rodziny, a do tego dochodzi jeszcze głodówka, bez jedzenia i bez pi-
cia przed wyjściem na ring w samej bieliźnie przed dziesiątkami kamer i tysiącami
Kup książkęPoleć książkę134
TWÓJ DZIEŃ, TWOJE ŻYCIE
ludzi, jak na pokazie kucyków. A potem, po tym wszystkim, i tak możesz skoń-
czyć w szpitalu. Jeśli takie życie sobie wybrałeś, jeśli to część Twojej misji, to
lepiej zacznij to doceniać.
Kiedy tak się stanie, odkryjesz, że cokolwiek jest Twoją harówką, nagle
przestaje być takie straszne. To nie ból jest problemem; to cierpienie wynikają-
ce z Twojego oporu przed bólem. Eckhart Tolle opisuje to w swojej rewolucyj-
nej książce Nowa Ziemia (Medium), kiedy mówi, że powinniśmy tolerować tyl-
ko trzy stany umysłu: akceptację, radość i entuzjazm. Akceptować znaczy
przyjmować coś bez oporu, osądu czy preferencji. Radować się to wyjść poza
samą akceptację i rzeczywiście cieszyć się tym, co się robi. Entuzjazm zaś znaj-
duje się jeszcze wyżej, nad radością, gdzie wnosisz intencję i pasję w to, co robisz.
Kiedy więc zabierasz się do swojego dnia pracy, możesz go przetrwać tak jak
dotychczas — garbiąc się, rozpraszając, prokrastynując, a ostatecznie też pani-
kując — albo możesz zrobić inaczej, lepiej. Masz wybór. Masz pytania, które
możesz sobie zadać, na które tylko Ty możesz odpowiedzieć. Czy możesz
wspierać własne ciało, gdy trzeba pracować? Czy możesz zoptymalizować swój
styl pracy, by osiągnąć jeszcze więcej? To właśnie kontrola. Nie chodzi o to, ile
godzin przepracujesz czy ile słów wstukasz. Pytanie brzmi, czy możesz te rze-
czy zrobić dobrze. Jeśli wykorzystasz porady z tego rozdziału, to tak, możesz,
i tak właśnie zrobisz. Nie chodzisz do pracy, by się obijać. Jesteś w pracy, żeby
pracować. Więc bierz się do dzieła.
TRZY WSKAZÓWKI
Ważniejsze od cieszenia się każdą minutą w pracy jest to, by wiedzieć,
dlaczego pracujesz. To Twoja misja i jej świadomość pozwolą Ci roz-
kwitać nawet w najtrudniejszych sytuacjach.
Aby kontrolować swoją pracę, musisz kontrolować swoją przestrzeń.
Oznacza to kultywowanie optymalnych warunków dla Ciebie w Twoim
otoczeniu, ze zwracaniem uwagi na swoją postawę i ruch, a także na
energetyzujące zapachowe warunki w otoczeniu.
Pracować wydajnie znaczy wykonywać najlepszą pracę przy mini-
malnym oporze. Aby to zrobić, musisz ograniczyć liczbę czynników
rozpraszających, nauczyć się mówić „nie” i rozwinąć proces określa-
nia priorytetów wobec tego, co trzeba zrobić w pierwszej kolejności.
Kup książkęPoleć książkę
Pobierz darmowy fragment (pdf)