Darmowy fragment publikacji:
Piotr Bajdek
U dinozaura w brzuchu
Świadectwa ukryte w odchodach i treściach żołądkowych,
czyli o dawnych gadach i ich relacjach
w świecie organizmów żywych
© Copyright by Piotr Bajdek
Projekt okładki przedniej i tylnej Piotr Bajdek
Zdjęcie na okładce przedniej Piotr Bajdek
(kololit, górna kreda, Madagaskar)
ISBN 978-83-272-4317-1
Warszawa, 2014
Wydanie I
piotr.bajdek@gmail.com
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części publikacji
zabronione bez pisemnej zgody autora.
Spis treści:
Przedmowa
i inne kręgowce przeszłości
Wstęp – Co pozostawiły dinozaury
Literatura 0
Rozdział 1 – Intryga drapieżnika
Literatura 1
Rozdział 2 – Morskie potwory
Literatura 2
Rozdział 3 – Strategie roślinożerców
Literatura 3
Rozdział 4 – Co żyło w żołądku
Literatura 4
Rozdział 5 – Kto czyścił po dinozaurach
Literatura 5
Przedmowa
Wszystkie żywe istoty, od dinozaurów, przez ślimaki, po grzyby,
powiązane były pewnymi zależnościami w środowisku ich życia
i ewolucji. Czasem nietrudno już intuicyjnie porównać je do tych
znanych z dzisiejszego świata przyrody, kiedy indziej charakter tych
relacji potrafi głęboko zadziwić. Unikatowych i fascynujących
danych dostarczają koprolity,
czyli skamieniałe odchody,
jak również treści żołądkowe wymarłych gatunków.
W książce tej poprowadzę Czytelnika przez nurtujące i nieraz
pełne intrygi dociekania paleobiologiczne. Czy drewno zachowane
w odchodach hadrozauridów z Montany i dicynodontów z Polski
może nam powiedzieć coś zaskakującego o mezozoicznym świecie?
Coś, co ciężko pojąć patrząc z perspektywy świata nam znanego?
Książka ma też pewno przesłanie: oprócz kości gatunki wymarłe
pozostawiły nam po sobie też inne równie interesujące i cenne
świadectwa, jak np. tropy, lub –będące tematem niniejszej książki–
koprolity i inne skamieniałości związane z przewodem
pokarmowym. Badania wszystkich dostępnych źródeł informacji
pozwalają uzyskać pełniejsze i bliższe wyobrażenie dawnych
zwierząt, ich środowiska i życia. Możemy się też dowiedzieć
znacznie więcej o fizjologii zwierząt, które te świadectwa
pozostawiły. Dzięki temu możemy wyobrazić sobie, jak żyły.
Odczytując te ślady odległych w dziejach zwierząt nie myślimy
o nich jak o szkieletach.
Niniejsza praca jest z założenia popularnonaukowa. Czytelników
pragnących dogłębniej zaznajomić się z poruszaną tematyką
na końcu każdego z rozdziałów odsyłam do odpowiedniej literatury
uzupełniającej i źródłowej, głównie w języku angielskim.
Piotr Bajdek
4
Wstęp – Co pozostawiły dinozaury i inne
kręgowce przeszłości
Gdy rozmawiamy o skamieniałościach zazwyczaj tymi, które
przychodzą na myśl jako pierwsze, są szkielety zwierząt takich jak
dinozaury, mamuty, lub też zachowane muszle mięczaków
– amonitów, małżów, czy w końcu szczątki roślin. Rzeczywiście,
w paleontologii skamieniałe szczątki dawnych organizmów mają
podstawowe znaczenie. Informują nas one jakie organizmy istniały
i jak były zbudowane. To właśnie dzięki nim mamy wyobrażenie,
jak wyglądały np. mezozoiczne dinozaury, jak również wiemy coraz
więcej o przebiegu ich ewolucji.
Samo „wiemy o ewolucji”, rozumianej jako przemiany w budowie
organizmów na przestrzeni dziejów, nie oznacza automatycznie,
że ją rozumiemy. Ewolucja jest bowiem procesem fizycznym
zachodzącym w środowisku, w którym działa napędzajaca ją selekcja
osobników najlepiej dostosowanych. Jedynie w kontekście
ekologicznym może być więc rozpatrywana. Skamieniałości
strukturalne, czyli zachowane fragmenty ciała, mają też swoje
ograniczenia. Po pierwsze, zazwyczaj są to jedynie twarde elementy
szkieletowe, jak kości, lub muszle, albo najwytrzymalsze elementy
roślin, jak drewno. Wyjątkowe są okazy ukazujące sfosylizowane
miękkie tkanki. Po drugie, same szczątki dawnych organizmów
stosunkowo niewiele bezpośrednio mówią o ich życiu.
Oczywiście, paleobiolog dysponuje różnodonymi pośrednimi
metodami wnioskowania o życiu i funkcjonowaniu organizmów
w przeszłości. Bazując na budowie szkieletu dinozaura można
spróbować odtworzyć, jak się poruszał, lub co mógłby jeść.
Zazwyczaj, choć nie zawsze, proste jest odróżnienie zwierzęcia
roślinożernego i mięsożernego. Patrząc szerzej w towarzystkie
szczątków jakich zwierząt obecne są kości odkrytego drapieżnika,
można przypuszczać, na jakie zwierzęta polował. Analogicznie
wiemy, jakie rośliny rosły w środowisku odkrytego roślinożercy,
lub przynajmniej w zarysie wiemy, jakiego typu roślinność wówczas
istniała.
Dzięki zebranym skamieniałościom roślin i zwierząt,
oraz różnorodnym danym na temat ich otoczenia, paleontolog może
5
istnieje
Oprócz
więc spróbować wysunąć pewne przypuszczenia odnośnie ich
ekologii. Łatwo zauważyć, że bazując wyłącznie na tych danych
bardzo wiele pozostaje właśnie w sferze przypuszczeń. Mogą być
one prawdopodobne, lecz wymagają weryfikacji. Wiele też pozostaje
poza zasięgiem.
strukturalnych
skamieniałości
też drugi
rodzaj świadectw życia w przeszłości. Są to skamieniałości śladowe,
zwane też ichnoskamieniałościami. Skamieniałości
śladowe
w odróżnieniu od strukturalnych same w swojej istocie są nie tyle
zachowanymi szczątkami organizmów, ile śladami ich działalności
życiowej. Są to np. tropy, nory, koprolity, czyli sfosylizowane
odchody,
lub wypluwki, czyli niestrawne resztki pokarmowe
usunięte z przewodu pokarmowego poprzez wyplucie.
O ile paleontolog na podstawie szkieletu próbuje w zarysie
odtworzyć, jak poruszało się zwierzę, czyli przykładowo na dwóch,
czy na czterech kończynach, gdy znajdzie jego tropy, otrzyma
bezpośredni tego zapis. Może wówczas zobaczyć, czy szło samotnie,
w stadzie, z jaką prędkością i w jakim środowisku. Paleontolodzy
snują przypuszczenia, co jadł roślinożerca na podstawie składu
ówczesnej flory, budowy zębów, czy zasięgu szyi. Dopiero jednak
badając odchody tego roślinożercy, możliwe jest bezpośrednio
sprawdzić, czym się odżywiał. Jak pokażę w rozdziałach tej książki,
takie dane są unikatowe i nieraz zaskakujące. Skamieniałości
śladowe są więc ważne jako bezpośrednie świadectwa działalności
organizmów, ich związków w przyrodzie, oraz nawet fizjologii.
też
występują
skamieniałości
bardzo często
Ichnoskamieniałości
tam,
gdzie niewiele jest
strukturalnych w związku
z niesprzyjającymi ich zachowaniu warunkami. Wówczas stanowią
główne, lub jedyne dostępne źródło wiedzy. Bywa też, że odchody
tworzą szczególne mikrośrodowisko, w obrębie którego delikatne
szczątki skonsumowanej fauny i flory, lub penetrujących odchody
organizmów, mogą zostać utrwalone.
Zanim opowiem, co o dawnych gadach ujawniły koprolity, czyli
skamieniałe odchody, jak również zachowane treści żołądkowe,
powinienem lepiej przedstawić same koprolity – jak wyglądają
i czym się charakteryzują takie skamieniałości.
6
***
Morfologia
Zapewne każdy ma wyobrażenie, jak wyglądają odchody
kręgowców. Najczęściej kojarzą się z wydłużonym, czasem nieco
powywijanym kształtem.
jest więc najprostszym
kryterium, jakie mamy na uwadze rozstrzygając, czy znaleziony okaz
geologiczny jest koprolitem. Na wstępie trzeba jednak zauważyć,
że nie wszystkie odchody zwierząt mają specyficzny i sugestywny
kształt. Przyjrzawszy się odchodom dzisiejszych zwierząt wiemy,
że te zrobione przez mięsożerców i wszystkożerców najczęściej
są wydłużone. Odchody roślinożerców zwykły być jednak kuliste,
jak u sarny, lub też mają formę –lub jak kto woli brak formy–
kompletnie bezkształtnych brył, lub placków,
które dobrze
kojarzymy u konia, krowy, lub słonia. Rzadko odchody mają
charakterystyczną strukturę i w zasadzie są to jedynie spiralne
odchody niektórych ryb,
lub ryb dwudysznych,
lecz niespotykaną u zaawansowanych promieniopłetwych.
jak rekinów,
Jest też oczywiste, że odchody przez swoją naturę z łatwością się
odkształcają, do czego może dojść w wyniku ich naturalnej
płynności, lub rozkładu. W przypadku odchodów skamieniałych
wygląd ulega dalszym zmianom w wyniku procesów fosylizacyjnych
z pełną ich różnorodnością. Innymi słowy, dalsze zmiany zachodzą
w wyniku przeobrażenia miękkiej materii odchodów w kamień.
Wiele innych obiektów, jak np. powszechnie występujące w osadach
nory, albo konkrecje, czyli skupiska mineralne powstałe często
wokół jakiegoś szczątka organicznego, może przyjąć podobny
kształti ogólny wygląd. Nawet dla wprawnego oka sam kształ okazu
często więc nie daje pewności, lub kompletnie nie pozwala
na stwierdzenie, czy znaleziony okaz to koprolit, czy nie.
Kolejną cechą, pozwalającą przypuścić, że mamy doczynienia
ze sfosylizowanymi odchodami, jest ich zawartość. W odchodach
często znajdują się niedotrawione szczątki; naturalnie w przypadku
roślinożerców – roślinne, mięsożerców – zwierzęce, jak fragmenty
kości, lub muszli.
Pamiętać warto, że mięsożercy spożywają
przewody pokarmowe roślinożerców. Podobnie jak kształt,
kryterium zawartości nie zawsze jest jednoznaczne i możliwe
7
do zastosowania. Nie zawsze wydalone szczątki mogły się utrwalić,
lub przetrwać do dziś. Mięsożercy nie zawsze połykają kości,
jak również u wielu gadów, np. krokodyli i węży, zwykły ulegać one
całkowitemu rozpuszczeniu w żołądku.
W końcu, znów jest
oczywiste, że różnorodne procesy naturalnie tworzą nagromadzenia
szczątków organicznych.
Badania składu mineralnego również są istotne w identyfikacji
skamieniałych odchodów. Dzięki dużej zawartości fosforu w mięsie
i kościach odchody zwierząt mięsożernych często posiadają znacznie
podwyższoną ilość fosforanów w stosunku do otaczających
je osadów. Badania geochemiczne pozwalają porównać zawartość
fosforu w okazach i skałach, z których pochodzą. Fosfor występuje
jednak pospolicie jedynie w odchodach zwięrząt, których dieta
obejmuje mięso, tym samym nie pomoże przy badaniu potencjalnych
koprolitów roślinożerców.
Zwykło się sądzić, że proces
fosforytyzacji sprzyja zachowaniu odchodów mięsożerców,
faworyzując je tym samym ponad odchody roślinożerców. Fosfor
służy też za dość prosty indykator koprolitowej natury okazów.
Większość opisanych koprolitów są to więc sfosylizowane odchody
zwięrząt mięsożernych. Prawda jest bardziej złożona, gdyż z jednej
strony tylko część koprolitów mięsożerców okazuje się być
fosforanowa, a z drugiej niekoniecznie są aż tak bardzo rzadkie
trudniejsze w rozpoznaniu koprolity zwierząt roślinożernych. Nie jest
to dziwne zważywszy na ogromną przewagę liczebną roślinożerców.
Ostatnio w rozwoju są kolejne metody geochemiczne badań
koprolitów, jak m.in. analizy izotopów węgla i azotu. Mogą być one
stosowane na koprolitach zarówno mięsożerców, jak roślinożerców,
oraz pomóc w określeniu pewnych szczegółów diety i metabolizmu.
Badacz potencjalnych koprolitów stoi zatem przed zadaniem
rozpatrzenia alternatywnych wyjaśnień genezy zebranych okazów.
Dla odróżnienia od konkrecji i innych podobnych tworów ważne jest
między innymi, czy rozmiar badanych okazów jest ograniczony
w ramach pewnego górnego limitu spodziewanego dla odchodów.
Istotne jest zbadanie ich wewnętrznej struktury dla odróżnienia
od struktur sedymentacyjnych i nor, jak również orientacja okazu
w osadzie. Z drugiej strony niezwykle łatwo jest, zwłaszcza
8
w terenie podczas prac wykopaliskowych, nie zidentyfikować,
lub zupełnie przeoczyć obiekty, które faktycznie koprolitami są.
W konsekwencji tych trudności, spora część światowej literatury
o koprolitach zdaje się reprezentować tzw. proste przypadki.
Również identyfikacja wytwórcy dawnych odchodów nie jest
prosta. Różne gatunki zwierząt robią podobne odchody, z drugiej
strony ten sam osobnik może robić odchody o bardzo zmiennej
morfologii, jak również objętości. Zależne może być to od stanu
zdrowia, sezonu, lub wieku. Odchody nie dają dobrego kryterium
morfologicznego pozwalającego przypisać je do wytwórcy, inaczej
np. niż odciski stóp, gdzie kryterium tym jest budowa stopy.
Kontrastuje to z popularnym trendem przypisywania koprolitów
dinozaurzym wytwórcom. Mam na myśli zwłaszcza konteksty
handlowe – np. popularne na giełdach, czy internetowych portalach
aukcyjnych okazy z kredy Afryki i innych miejsc dumnie podpisane
„koprolit dinozaura”. Myślę, że raz wiąże się to z niewątpliwą
niewiedzą handlarzy, dwa być może z pewnym uproszczeniem
(tj. wszystko co żyło dawno to „dinozaur”), a trzy, być może
najważniejsze, jest chwytem marketingowym. Komuś może wydać
się ciekawy „koprolit dinozaura”, podczas gdy „koprolit nieznanego
zwierzęcia” nie brzmi wcale dobrze. Pomijając już koprolitową
wiarygodność części okazów... Przed laty na giełdzie zadałem
sprzedawcy pytanie, a było to zupełnie niewinne pytanie udając
klienta, skąd wiadomo, że dinozaura. W odpowiedzi usłyszałem
jedynie „fachowym” tonem „istnieje literatura na ten temat”.
Sama objętość odchodów niewiele też mówi o rozmiarach ich
producenta. Duże zwierzę może wydalić niestrawione resztki równie
dobrze w postaci jednej kupy, co w postaci wielu drobnych
fragmentów, lub też znaleziony okaz mógł ulec fragmentacji.
Ponieważ jednak
istnieją pewne granice objętości odchodów,
których nie przekroczy niewielkie zwierzę, rozmiar koprolitu
traktować można jako wyznacznik minimalnych rozmiarów
producenta. Niewiele razy udało się przypisać z zadowalającym
prawdopodobieństwem koprolit do konkretnego gatunku wytwórcy.
Najczęściej jest to możliwe, gdy szczególnie ogromne okazy
pochodzą z formacji, z której znany jest tylko jeden gatunek
9
roślinożercy, lub mięsożercy, wystarczający duży, by zrobić odchody
o pewnej objętości.
Taka sytuacja jest jednak dość rzadka,
a np. dinozaury drapieżne współwystępowały z krokodylami,
żółwiami, czy nawet dużymi rybami. Warto jeszcze dodać,
że z rozmiarem wytwórcy znacznie lepiej korelować się zwykła
średnica odchodów, niż długość.
Na wstępnie chciałem podać Czytelnikowi ten minimalny zestaw
faktów dla ukazania złożoności i podstaw pierwszego etapu badań
skamieniałych odchodów, czyli identyfikacji. Myślę, że etap ten
warty jest uwagi szerszego grona poszukiwaczy skamieniałości.
Badania te są w rzeczywistości absorbujące, a całą ich złożoność
rekompensują unikatowe informacje o życiu dawnych zwierząt,
oraz ich fizjologii.
***
W obliczu tych faktów ciekawe jest, że koprolity zostały
rozpoznane bardzo wcześnie. Naukowe badania dinozaurów trwają
od pierwszej połowy XIX wieku, natomiast za pioniera badań
kopalnych odchodów uchodzi zarazem jeden ze sławnych wczesnych
badaczy dinozaurów William Buckland (1784–1856). Ten brytyjski
przyrodnik, znany dziś m.in. z pierwszego opisu dinozaura
(Megalosaurus), już w latach 20 i 30 XIX wieku badał i opisywał
koprolity. Buckland badając już w roku 1822 angielskie jaskinie
w Yorkshire oprócz kości hien, oraz zwierząt potencjalnie będących
ich posiłkiem, znalazł białe kuliste obiekty o składzie mineralnym
podobnym do kości. Uznał je za kopalne odchody hien i porównał
do tych współczesnych, świeżych. Okazy te nazwane album
graecum opisał w roku 1823. W roku 1829 zetknął się
ze znacznie starszymi geologicznie i dość zagadkowymi obiektami
w jurajskich osadach Lyme Regis. Zasugerował, że także
są to kopalne odchody, oraz wprowadził
termin “koprolit”,
od greckiego kopros – “odchody” i líthos – “kamień”. Jako,
że w skałach tych licznie występują szczątki ichtiozaurów, uznał,
że były to odchody tych właśnie zwierząt. Dziś wiemy, że spiralne
okazy Buckland a zrobione były przez ryby.
10
Choć kopalne odchody zostały rozpoznane już w pierwszej
połowie XIX wieku, wydaje się, że zainteresowanie większości
paleontologów zwykło koncentrować się na skamieniałościach
strukturalnych. Jak zauważa amerykański paleontolog i badacz
koprolitów Adrian Hunt, “większość paleontologów nie zbiera
koprolitów kręgowców”[1]. Większa część paleontologów
zajmujących się kręgowcami, jest zasadniczo zainteresowana
skamieniałościami strukturalnymi, czyli głównie kośćmi.
Choć
fosylizacja odchodów mogłaby się nam wydawać zjawiskiem
niezwykłym, w wielu przypadkach –w sprzyjających temu
środowiskach– najpospolitszymi skamieniałościami kręgowców
są właśnie koprolity.
Koprolity są więc liczne w różnorodnych skałach, w tym
na stanowiskach ze szczątkami kostnymi kręgowców. Oczywiście,
w niewielu przypadkach przeprowadono jakiekolwiek obliczenia
procentowe. Dla skał okolic Kingstree w Karolinie Południowej,
w przedziale wiekowym od górnej kredy do plejstocenu,
takie obliczenia zrobiono. Na 212 szczątków ryb chrzęstno-
i kostnoszkieletowych, 55 szczątków krokodyli, 20 szczątków żółwi
i 27 niezidentyfikowanych odłamków kostnych, przypadło
88 koprolitów. Zasugerowano, że są to głównie odchody krokodyli,
z czego wynika, że pozostało po nich conjamniej tyle samo
koprolitów, co skamieniałych kości.
Tutaj trzeba zatrzymać się też nad pewnym paradoksem,
na którym opiera się paleontologia – zapis kopalny to zapis rzadkich
przypadków. Niemal wysztkie szczątki organizmów, tak samo jak
ich odchody, w normalnych okolicznościach szybko się rozkładają.
Każdą skamieniałość powinniśmy więc traktować jako wyjątek
od reguły, kiedy to szczątki uległy fosylizacji, tj. utrwaleniu
i dotrwały do dziś przez nawet wiele milionów lat. Jest to rzadki
wyjątek, który daje nam wgląd w przeszłość. O ile jednak zwierzę za
życia produkuje ogromne ilości odchodów, dużo bardziej niezwykłe
wydawałoby się zachowanie zawartości jelit, zwanych kololitami.
Ta przecież w przeciwieństwie do odchodów do pozostawienia
możliwa jest tylko wraz ze śmiercią zwierzęcia, tj. tylko raz.
Niewykluczone, że w tym zapis kopalny znów zaskakuje.
11
Syderytowe, nieraz wtórnie limonityzowane i charakterystycznie
postrzępione, „kupokształtne” okazy znane są dobrze z kilku
formacji geologicznych na świecie. Występują one m.in. w górnym
permie Chin, górnej kredzie Madagaskaru i Saskatchewan,
oraz w miocenie stanu Waszyngton. Niektóre z nich, jak te
z Madagaskaru, znane są jednak głównie z okazów krążych drogą
handlową, nie z opracowań naukowych. Choć popularnie krążą jako
koprolity, jak również część z nich tak też była opisana w literaturze,
w rzeczywistości okazy te są przedmiotem debaty. Sugerowano,
zwłaszcza w odniesieniu do okazów ze stanu Waszyngton, że są to
pseudoskamieniałości. Wątpliwości niektórych geologów wzbudzają
obserwacje, że nie są fosforanowe, nie zawierają szczątków, czy też,
że wystepują w niesamowitych wręcz ilościach. Bywają tak liczne,
że w Saskatchewan obniżają wartość ekonomiczną eksploatowanej
„gliny”. W 2001 roku Adolf Seilacher opublikował ze
współpracownikami ciekawą pracę, w której przeanalizowawszy
morfologię okazów wnioskuje, że nie są to pseudoskamieniałości,
ani też koprolity, lecz właśnie kololity. Jednocześnie istnieją
czynniki fizykochemiczne,
które mogły doprowadzić do
rozpuszczenia elementów fosforanowych i sprzyjać syderytyzacji.
Zapis kopalny to rzeczywiście zapis rzadkich przypadków...
Pośmiertna zawartość jelit mogłaby mieć jednak wyższy potencjał
zachowawczy niż wydalone do środowiska odchody.
Przypuszczalny kololit (dinozaura? krokodyla? żółwia? ryby?), górna kreda,
Madagaskar (zdjęcie Piotr Bajdek).
12
jednak,
zauważa
Adrian Hunt
że przez zasadnicze
zainteresowanie kośćmi bardzo rzadko rzeczywista liczebność
koprolitów jest odzwierciedlona w kolekcjach muzealnych.
Zastanawiające jest, że jak widzę, koprolity popularnie uchodzą
za rzadkie skamieniałości. Owszem, są rzadkie, lecz w literaturze,
nie koniecznie w skałach. Paradoksalnie, mają ogromny potencjał
w poznaniu dawnych ekosystemów, diety, oraz fizjologii gatunków,
których kości wykopujemy.
Czy ten być może dość negatywnie zarysowany przeze mnie
obraz współczesnych badań paleontologicznych kręgowców jest
słuszny? Jeśli tak, czy znajduje swoje usprawiedliwienie,
lub uzasadnienie? W
trakcie obozów wykopaliskowych
na stanowiskach kręgowców lądowych, w których uczestniczyłem,
dokonałem paru obserwacji. Z
jednej strony skały obfitują
w zarówno potencjalne, jak i dość pewne koprolity, z drugiej zaś
zdecydowana większość pracujących osób skupia swój wzrok
i zwłaszcza pragnienia na kościach kręgowców – płazów, gadów,
w tym dinozaurów.
Nie byłoby jednak do końca właściwe,
oraz być może zniekształcające rzeczywisty obraz, pozostać na tym
stwierdzeniu bez kilku głębszych wyjaśnień.
Podkreśliłem już, jak trudne bywa rozpoznanie skamieniałych
odchodów. Koprolity interesują mnie od wielu lat, ale jedynie
pewien procent okazów (bardzo zmienny w zależności od stanowiska
i natury okazów), które znajduję w terenie, jest dla mnie „ewidentny”
jako koprolity. Kiedy podają mi coś z pytaniem „Czy to może
być koprolit?”, oglądam i odpowiadam nieraz „Tak, może.”
Obiekty te nie muszą mieć bowiem wyróżniającej struktury, kształtu,
lub barwy, szybko i jednoznacznie pozwalającej je zidentyfikować,
zwłaszcza w warunkach terenowych.
Jest to kwestia analiz
i interpretacji wyników, a w terenie zbieramy często „potencjalne
koprolity”. Przeciwnie natomiast kości – możemy nie wiedzieć jaka
i czyja to kość, w większości typowych przypadków od razu jednak
wiemy, że jest to kość nawet dysponując tylko niewielkim
jej fragmentem. Niemniej namawiałbym wszystkich do zwracania
nieco większej uwagi na te interesujące naukowo skamieniałości.
13
Oczywiście jednak, paleontologia jak każda dziedzina jest dość
szeroka,
co oznacza, że posiada wiele wąskich specjalności.
W badaniach kopalnych odchodów z natury rzeczy może więc
specjalizować się niewielki procent paleontologów, co jest sytuacją
nie tylko normalną, ale również jak najbardziej właściwą. Proporcje
ilości zebranych koprolitów do kości na tzw. stanowiskach
kręgowcowych, choć wyraźnie zaburzone, podobnie zniekształcone
bywają w przypadku innych rodzajów skamieniałości w kolekcjach,
jak szczątków roślin. W praktyce, gdy osoba specjalizująca się
w jakiejś grupie organizmów prowadzi badania na materiale
z danego stanowiska, zwykle osobiście chce,
lub potrzebuje
przeprowadzić własne obserwacje i badania terenowe uzupełniając
zarazem kolekcję materiału. By nie popaść w oczywistą skrajność,
muszę podkreślić, że dobry paleontolog nie musi jednak być wąskim
specjalistą od koprolitów, by zebrać interesujący materiał
i uświadomić sobie jego potencjalną wartość. Gorzej tylko,
jeśli nie znajdzie się nikt, kto później chciałby na takim
koprolitowym materiale pracować...
Tutaj miejsce jednak na anegdotę. W poszukiwaniach liczy
się szczęście, doświadczenie, wiedza, ale i pewno wyczulenie,
może nawet podświadome, jak się wydaje zależne od nastawienia.
Nie tylko mi potwierdziło się to więcej niż raz. W 2012 z kolegami
z Uniwersytetu Warszawskiego pojechałem na pewno stanowisko
w rejonie świętokrzyskim. Ponieważ mieliśmy pracować na ściance,
na początku trzeba było przygotować miejsce pracy. Spuściliśmy
drabinkę linową, by wykopać wzdłuż ściany długi schodek.
Zszedłem po drabince i gdy tylko stanąłem na najniższym szczebelku
jednym ruchem wyciągnąłem daleko w prawo rękę wbijając czubek
szpadla w ścianę koło dwóch metrów ode mnie. Wyciągnąłem z tej
odległości na czubku szpadla „coś” i mówię „mam koprolit!”.
Reakcja kolegów była natychmiastowa i równie żywa.
Spontanicznie, w czterech ustawili się w szeregu, każdy
w identycznej pozie, na wpół kucnęli, wyciągnęli ręce daleko do
przodu pomachując w swoją stronę i jednym chórem „rzucaj, rzucaj,
rzucaj!”. Trzymam w ręku obiekt o równie sugestywnym wyglądzie
– potencjalny koprolit! Słyszę, a zwłaszcza widzę, że myślą,
14
że to mój żart. Tylko ciekawe, co Im rzucę... Rzuciłem mimo
wszystko, tylko tak, by nie spadł w dół... Chwila ciszy. Poważne
twarze. Słyszę, „ej, to naprawdę wygląda jak koprolit!”, „Podamy
ci Piotrze woreczki!” Pierwszy potencjalny koprolit pojawił się
dla mnie w pierwszych sekundach prac wykopaliskowych!
Pracowaliśmy w tym miejscu jeszcze przez cztery kolejne dni
od rana do wieczora. Szukałem, lecz nie znalazłem drugiego okazu...
Możliwy koprolit/kololit (nora?), górny trias, Góry Świętokrzyskie
(zdjęcie Piotr Bajdek).
Mimo wszystko widać, że badania skamieniałości śladowych,
takich jak wypluwki, lub koprolity, cieszą się na świecie ostatnimi
laty rosnącym zainteresowaniem. Trend ichnologiczno-ekologiczny
w paleontologii się rozwija, a prace o koprolitach, wypluwkach,
lub treściach żołądkowych, gdy –o co względnie nietrudno– wnoszą
nowe i ciekawe informacje, trafiają do najbardziej prestiżowych pism
naukowych. Bardzo możliwe, że właśnie teraz, po dwustu latach
dla koprolitów nadchodzi ich okres „mody”.
Pozostało jeszcze nazwać dziedzinę nauki, która zajmuje
się badaniem koprolitów. Słyszałem być może żartobliwe (?)
sformułowania typu „koprolitologia”. Terminem używanym
w literaturze angielskiej (choć raczej sporadycznie w niektórych
pracach, lub u niektórych autorów) jest paleoscatology od greckiego
skatós – “odchody”. Możnaby więc powiedzieć paleoskatologia.
Niemniej, póki co dla wszelkich celów w pełni wystarcza stwierdzić
„badania koprolitów”. Terminem zaś łącznie określającym koprolity,
wypluwki, treści żołądkowe i kololity, jest bromalit (ang. bromalite).
15
Warto tutaj wspomnieć kolejny rodzaj skamieniałości,
jakim są urolity. Są to ślady usunięcia z organizmu produktów
przemiany materii w postaci płynnej (moczu). Przykładowo, struś
(Struthio camelus) wypuszcza strumień moczu przed zrobieniem
zwięzłych odchodów. Strumień płynu może odcisnąć się na podłożu,
ślady takie są więc czasem znajdowane na stanowiskach z tropami
kręgowców. W powiązaniu z dinozaurami znane są ze skał jurajskiej
formacji Morrison w USA, jak również z kredowej formacji
Botucatu w Brazyli.
Opowiem również o gastrolitach, czyli o obiektach pozbawionych
wartości kalorycznej, które znalazły się w przewodzie pokarmowym.
W kontekście książki są to oczywiście kamienie, choć dziś zwierzęta
połykają również artefakty wyprodukowane przez człowieka,
nawet puszki.
W następnych rozdziałach przedstawię bliżej wybrane odkrycia
paleobiologiczne oparte na koprolitach i innych skamieniałościach
związanych z przewodem pokarmowym (tj. bromalitach). Omówione
przykłady pozwolą zobaczyć, co potrafią one powiedzieć o fizjologii
i diecie dinozaurów i innych gadów,
oraz ich powiązaniach
z innymi organizmami. Innymi słowy, co znaleziska te mówią
o funkcjonowaniu dawnych ekosystemów.
Zgodnie z tytułem w niniejszej książce koncentruję się
na przedkenozoicznych czworonogach, w czego konsekwencji
zasadniczo na gadach. Równie interesujące koprolity kenozoiczne,
w tym najliczniejsze czwartorzędowe, w większości ssacze, a nawet
ludzkie, mogą stać się tematem osobnej książki.
***
Literatura:
Buckland, W., 1835. On the Discovery of Coprolites, or Fossil
Faeces, in the Lias at Lyme Regis, and in Other Formations.
Transactions of the Geological Society of London,
second series, 3: 223–232.
16
Chame, M., 2003, Terrestrial mammal feces: a morphometric
summary and description. Memórias do Instituto Oswaldo
Cruz 98 (suppl. I): 71–94.
Wolberg, D.L. [eds.],
Chin, K., 1994. On the elusive trail of fossil dung., in: Rosenberg,
G.F.
Dino Fest: Proceedings
of a Conference for the General Public, March 24–26, 1994.
Paleontological Society Special Publication 7. University
of Tennessee Press, Knoxville, pp. 285–294.
Chin, K., 1997. Coprolites., in: Currie, P.J. Padian, K. [eds.],
Encyclopedia of Dinosaurs. Academic Press, San Diego,
pp. 147–150.
http://
books.google.pl/books?isbn=0080494749
Chin, K., 2002. Analyses of coprolites produced by carnivorous
vertebrates., in: Kowalewski, M. Kelley, P.H. [eds.],
Predation in the Fossil Record. Paleontological Society Special
Papers 8: 43–49.
Duffin, C.J., 2009. “Records of warfare…embalmed in the
everlasting hills”: a History of Early Coprolite Research.
Mercian Geologist 17(2): 101–111.
Fernandes, M.A., Fernandes, L.B.R., Souto, P.R.F., 2004.
Occurrence of urolites related to dinosaurs in the Lower
Cretaceous of the Botucatu Formation, Paraná Basin,
São Paulo State, Brazil. Revista Brasileira de Paleontologia
7(2): 263–268.
[1] Hunt, A.P., Lucas, S.G., 2005. A nonmarine vertebrate coprolite
acme zone in the Permo-Triassic. New Mexico Museum
of Natural History and Science Bulletin 30: 123–124.
17
Hunt, A.P., Chin, K., Lockley, M.G., 1994. The paleobiology
of vertebrate coprolites.,
in: Donovan, S.K. [ed.],
The paleobiology of trace fossils. John Wiley, London,
pp. 221–240.
Seilacher, A., Marshall, C., Skinner, H.C.W., Tsuihiji, T., 2001.
A fresh look at sideritic „coprolites”. Paleobiology 27(1):
7–13.
Soehner, J.R., 2009. Why is there such a high concentration
of vertebrate remains within a bone-bed along Clapp Creek,
Williamsburg Country, South Carolina? MSc thesis., pp. 50.
Wright State University.
R.A.,
1991.
Thulborn,
Morphology,
preservation and
palaeobiological
significance of dinosaur coprolites.
Palaeogeography, Palaeoclimatology, Palaeoecology 83:
341–366.
18
Rozdział 1 – Intryga drapieżnika
Jak wspomniałem we wstępie, większość znanych z mezozoiku
koprolitów to odchody zwierząt mięsożernych – drapieżników,
lub padlinożerców.
Koprolity mięsożerców, w tym również
teropodów, czyli mięsożernych dinozaurów, zwykły nie przekraczać
kilkunastu centymetrów długości. Zdarzają się jednak okazy
szczególne. W roku 1995 w trakcie prac wykopaliskowych
prowadzonych przez Royal Saskatchewan Museum w mastrychckich
(najmłodsza kreda), liczących niewiele ponad 66 milionów lat
skałach kanadyjskiej formacji Frenchman znaleziono sporych
rozmiarów podłużną masę przepełnioną fragmentami kości. Badacze
uznali za możliwe, że jest to koprolit mięsożercy, a trzy lata później
zespół prowadzony przez amerykańską paleontolog Karen Chin
opisał znalezisko w jednym z najbardziej prestiżowych pism
naukowych – w brytyjskim Nature. Sam tytuł publikacji “The king-
sized theropod coprolite” (czyli “Teropodzi koprolit królewskiego
rozmiaru”) podkreśla ogromne rozmiary okazu. Miał on bowiem
aż 44 cm długości i 2.4 litra objętości.
W momencie ukazania się publikacji zespołu Karen Chin w 1998
mięsożercy, ponad
roku był to największy opisany koprolit
dwukrotnie większy od opisanych wcześniej z Belgii i Indii okazów
osiągających długość do 20 cm. Podkreśliłem już, że identyfikacja
wytwócy kopalnych odchodów nie jest prosta, lub wręcz możliwa
tylko w nadzwyczajnych przypadkach. Choć wcześniej znane okazy
popularnie przypisane zostały dinozaurom, w rzeczywistości trudno
jest wykluczyć, że były zrobione przez krokodyle, lub nawet ryby.
Również z formacji Frenchman znane są różne gatunki drapieżników
w tym teropody i krokodyle. Zdaniem badaczy z całej jednak
ich listy jedynym wystarczająco dużych rozmiarów mięsożercą,
by wyprodukować odchody o tej objętości, był Tyrannosaurus rex.
Opcjonalnie koprolit mógłyby należeć do innego tyrannozaurida,
poza T. rex żaden jednak nie jest znany z formacji Frenchman.
W tej niecodziennej sytuacji nie tylko udało się przypisać koprolit
do mięsożernego dinozaura, ale też podać konkretny gatunek
wytwórcy, po raz pierwszy w historii badań teropodów.
19
Koprolit ten zdradza nam też wiele ciekawego o tyranozaurach.
Zawartość pokruszonych fragmentów kości w okazie wynosiła
30–50 , a fragmenty te miały od 2 do 34 mm długości. Fakt ten
na pozór dość naturalny, gdyż czego innego by oczekiwać, okazuje
się interesujący i bardzo istotny z kilku powodów.
Mogę zaryzykować stwierdzenie, że Tyrannosaurus rex jest
najbardziej znanym gatunkiem wymarłym, jak i prawdopodobnie
jego nazwa łacińska jest conajmniej równie znana jak nasza własna
– Homo sapiens. Wokół samego T. rex powstało też wiele
kontrowersji, w tym przede wszystkim wokół jego strategii
żywieniowej. W latach 90 paleontolog John Horner (znany jako
“Jack” Horner) wywołał sporą dyskusję głosząc hipotezę
jakoby T. rex był
nie potwornym drapieżnikiem zgodnie
z popularnym jego wyobrażeniem, lecz zwierzęciem padlinożernym.
Wśród argumentów Horner a znalały się między innymi względnie
niewielki rozmiar oczu u T. rex, mający sugerować słaby wzrok,
przeciwnie za to prawdopodobnie dobrze rozwinięte struktury
odpowiedzialne za węch typowy dla padlinożerców. Horner wskazał
też na znaczny stosunek długości kości udowej do piszczelowej,
mający sugerować powolność tego mięsożercy, niewielkie łapki
przednie nieprzydatne w polowaniu, oraz dość szerokie zęby
niezgodne ze spodziewanymi szablowatymi zębami drapieżnika.
Wszystkie te argumenty są w środowisku paleontologicznym,
oraz miłośnikom dinozaurów dobrze znane, jak również spotkały się
ze znaczną krytyką. Argumentowano na przykład, że bezwzględny
rozmiar oczu Tyrannosaurus rex i tak był duży, a proporcje rozmiaru
oczu do głowy u zwierząt maleją wraz ze wzrostem rozmiaru ciała.
Co za to ważne, ich ustawienie pozwalało T. rex na patrzenie
obuoczne, tj. stereoskopowe i ocenę odległości. Podawano też
szacunki, wedle których T. rex i tak był szybszy od niektórych
potencjalnych ofiar, lub też snuto hipotezy, że mógł polować
z zasadzki.
Choć wydaje się, że wszystkie argumenty Horner a zostały
poddane w wątpliwość, widać tu wyraźnie opisany we wstępie
problem spekulacyjny, gdy mowa o odtwarzaniu trybu życia,
czy niszy ekologicznej gatunku wymarłego w oparciu wyłącznie
20
o jego szczątki. Na ile wiarygodnie jesteśmy w stanie odtworzyć
w oparciu o sam szkielet prędkość, jaką osiagał T. rex? Warto dodać,
że szacunki te wahają się od 18 do 70 km/h. Czy rzeczywiście
rozwiązuje nam to też problem jego strategii zdobywania pokarmu?
W takiej sytuacji cenne dane wnoszą skamieniałości śladowe,
jako bezpośrednie świadectwa działalności organizmów.
Niestety nawet i wspomniany koprolit “king-sized” sam
bezpośrednio pokazać nie może, czy tyranozaur zjadł padlinę, czy też
aktywnie upolował swoją zdobycz. Wiemy jednak, że szczątki
kostne, które zawiera, należały młodocianego osobnika dinozaura
roślinożernego, na co wzskazują badania mikrostruktury tkanki
kostnej. Jak doniósł 2001 roku David Varricchio, szczątki
młodocianego hadrozaurida znalezione zostały w postaci treści
żołądkowej również u innego tyrannozaurida. Był to nieznacznie
starszy geologicznie późnokredowy
(kampan) Daspletosaurus
znaleziony w skałach formacji Two Medicine w Montanie.
W obu więc przypadkach tyrannozauridy skonsumowały osobnika
młodocianego. Wydaje się naturalne fakt ten tłumaczyć dość typową
u drapieżników preferencją ofiary słabszej w trakcie polowania.
Drapieżniki
zwykły atakować właśnie osobniki młodociane,
jako najsłabszą i najprostszą zdobycz. Tutaj warto dodać, że znane
są zagojone ślady ugryzień tyrannozauridów na kościach
Edmontosaurus i Triceratops, co potwierdza, że tyrannozauridy
atakowały żywe osobniki. Jak widać, bywały to osobniki nawet
na tyle sile, by uciec i zagoić rany.
Szczątki kostne w odchodach Tyrannosaurus rex mówią nam
jednak więcej. Bardzo interesujący jest sam fakt obecności kości.
Jak wspomniałem, wiele współczesnych gadów w tym krokodyle,
czyli obok ptaków najbliżsi krewni dinozaurów, zwykło doszczętnie
trawić połknięte kości, zwykle nie pozostawiając po nich śladu.
Okazuje się natomiast, że odchody T. rex zawierały znaczne ilości
niedotrawionych kości.
Na myśl przychodzą możliwe różnice
pomiędzy metabolizmem T. rex, a tym u jego współczesnych gadzich
(nieptasich i niessaczych) krewnych.
Nowe znalezisko rzuciło więcej światła na metabolizm
tyrannozauridów, choć i skłoniło do postawienia nowych pytań.
21
Pobierz darmowy fragment (pdf)