Darmowy fragment publikacji:
A L E K S A N D E R S O W A
1
UMRZEĆ
W
D E S Z C Z U
Opole 2011
2
HistŚri(cid:281)
stała
t(cid:281) dedykuj(cid:281) wszystkim
tym, dla
których miłŚ(cid:339)ć
i
cierpieniem, i tej, dzi(cid:281)ki której kiedy(cid:339) byłem
szcz(cid:281)(cid:339)liwy.
si(cid:281) śrzekle(cid:318)stwem
Marteczce
Amsterdam
rŚzśuszczał
Biały śrŚszek niech(cid:281)tnie
si(cid:281)
śŚmi(cid:281)dzy kŚstkami lŚdu w śŚlskiej wódce. Artur
czuł chłód śustej szklanki w swŚjej dłŚni. W tej
jednak chwili nie miałŚ tŚ dla niegŚ najmniejszegŚ
znaczenia. PŚdŚbnie jak wszystkŚ. Jak cała reszta.
Siedział w Śbszernym fŚtelu Śbitym czarn(cid:266),
l(cid:339)ni(cid:266)c(cid:266) skór(cid:266) w swŚim mieszkaniu. Był m(cid:281)(cid:367)czyzn(cid:266)
w wieku ŚkŚłŚ lat czterdziestu, z tych, którzy wraz
z wiekiem nie trac(cid:266) na atrakcyjnŚ(cid:339)ci, ale staj(cid:266) si(cid:281)
jeszcze bardziej interesuj(cid:266)cy. Miał na sŚbie ciemne
ubranie, któregŚ kŚlŚru stŚj(cid:266)ca w drzwiach
dziewczyna mŚgła si(cid:281) w śanuj(cid:266)cym mrŚku tylkŚ
dŚmy(cid:339)lać. Patrz(cid:266)c na niegŚ, śŚmy(cid:339)lała, (cid:367)e brak
krawatu nadaje jegŚ śŚstaci śŚci(cid:266)gaj(cid:266)cej swŚbŚdy.
Czuła subtelny zaśach wŚdy kŚlŚ(cid:318)skiej, który
3
śrzyjemnie łechtał jej nŚzdrza. MŚgłaby śŚmy(cid:339)leć:
Śn wygl(cid:266)da jak miliŚn dŚlarów w gŚtówce. DŚ
całŚ(cid:339)ci sylwetki Artura nie śasŚwały
jednak
śrzydługie włŚsy, kilkudniŚwy g(cid:281)sty zarŚst, brak
butów i skarśetek.
Gdyby w tym śŚkŚju byłŚ wi(cid:281)cej (cid:339)wiatła,
śewnie dŚstrzegłaby te(cid:367) na ciemnych włŚsach
pierwsze (cid:339)lady tegŚ, (cid:367)e jegŚ młŚdŚ(cid:339)ć staje si(cid:281)
śŚwŚli wsśŚmnieniem. W
śrzydługawych
i zaniedbanych kŚsmykach śŚjawiały si(cid:281) l(cid:339)ni(cid:266)ce
(cid:339)wie(cid:367)(cid:266) siwizn(cid:266) włŚsy. Wn(cid:281)trze mieszkania na
śŚddaszu sze(cid:339)ciŚśi(cid:281)trŚwej kamienicy, w którym
si(cid:281) znajdŚwali, śŚgr(cid:266)(cid:367)Śne byłŚ w gł(cid:281)bokim
śółmrŚku i
jeszcze gł(cid:281)bszym bałaganie. JegŚ
widŚczny bezmiar Śgraniczał chyba jedynie brak
(cid:339)wiatła. WŚkół na śŚdłŚdze le(cid:367)ały śuste butelki,
ubrania
i śŚrŚzrzucane zdj(cid:281)cia, szczegółów,
których nie widziała. Artur, siedz(cid:266)c w fŚtelu,
wśatrywał si(cid:281) w (cid:339)cian(cid:281) mrŚku i ulewnegŚ deszczu
za Śknem, które mimŚ nŚcy dawałŚ niecŚ (cid:339)wiatła
z łuny śŚ gr(cid:266)(cid:367)ŚnegŚ we wrze(cid:339)niŚwej nŚcy miasta.
Deszcz jednŚstajnie wygrywał swŚj(cid:266) nut(cid:281) krŚślami
wody rozbijanymi o dachówki.
4
wyśełniaj(cid:266)c
zawŚdzeniem
jegŚ
Amsterdam mimŚ śó(cid:365)nej nŚcy nadal (cid:367)ył.
OdgłŚsy miasta Śdbijały si(cid:281) Śd g(cid:281)stŚ śadaj(cid:266)cegŚ
deszczu. Wraz z nim w szyby uderzał śŚdmuchami
wiatr,
wn(cid:281)trze
mrŚcznegŚ śŚddasza. JakŚ tak(cid:266) jasnŚ(cid:339)ć nadawałŚ
temu lŚkum jedynie (cid:339)wiatłŚ ŚgrŚmnegŚ akwarium
rzucaj(cid:266)ce blask na niecŚ bardziej śŚgr(cid:266)(cid:367)Śny w
ciemnŚ(cid:339)ci drugi fŚtel. Dziewczyna śŚ chwili
wahania weszła i mi(cid:281)kkŚ zamkn(cid:281)ła za sŚb(cid:266) drzwi.
M(cid:281)(cid:367)czyzna sśŚjrzał w jej strŚn(cid:281). JegŚ Śczy miały
szary, beznami(cid:281)tny wyraz. Nie śłakał, lecz mimŚ
tegŚ
twarz wyra(cid:367)ała ŚgrŚmny smutek.
Dziewczyna usiadła w drugim fŚtelu i wł(cid:266)czyła
dyktafŚn. Nie zadawała śyta(cid:318). Nie Śdzywała si(cid:281).
Czasem tylkŚ śrzygryzała swŚje śi(cid:281)kne, śełne usta.
PŚzwŚliła, aby scenariusz tŚczył si(cid:281) według Artura.
Był tŚ śrzedziwny mŚnŚlŚg, któregŚ sens jest w
stanie śŚj(cid:266)ć ten, któregŚ szale(cid:318)stwŚ doprowadza
dŚ miejsca, kiedy nast(cid:281)śny krŚk jest ju(cid:367) Śstatnim.
Mówił cichŚ, niemal sześtem. Smutny wzrŚk
utkwił w Śknie. Kiedy śrzerywał, w śŚkŚju
słyszała
i
złŚwieszczy ŚdgłŚs śrześływaj(cid:266)cegŚ śrzez jegŚ
gardłŚ śłynu. Kiedy ŚdejmŚwał szklank(cid:281) Śd ust,
szum wŚdy w akwarium
tylkŚ
5
jegŚ słŚwa subtelnie zmieniały intŚnacj(cid:281). Mówił
cŚraz ciszej i cŚraz wŚlniej. Zdania zdawały si(cid:281)
śrzedzierać śrzez gardłŚ. WydawałŚ si(cid:281) jej, (cid:367)e za
kilka, mŚ(cid:367)e kilkana(cid:339)cie minut Artur zamilknie, by
śŚgr(cid:266)(cid:367)yć śŚddasze w całkŚwitej ciszy. MusiałŚ być
w jegŚ słŚwach cŚ(cid:339) dramatycznegŚ. DyktafŚn
ustawiŚny na stŚliku dawnŚ skŚ(cid:318)czył nagrywanie,
a dziewczyna nadal była wsłuchana w śrzejmuj(cid:266)c(cid:266)
śie(cid:339)(cid:318), zuśełnie tegŚ nie zauwa(cid:367)aj(cid:266)c. Nie zauwa(cid:367)yła
te(cid:367) ŚgrŚmnej łzy, która sśłyn(cid:281)ła śŚ śŚliczku i
teraz dr(cid:367)ała na jej nami(cid:281)tnych ustach. M(cid:281)(cid:367)czyzna
mówił bardzŚ dŚbrze śŚ angielsku, wr(cid:281)cz
dŚskŚnale.
dziennikarka wyczuwała
dziwny, nieśŚkŚj(cid:266)cŚ słŚwia(cid:318)ski akcent. Jakby w
ka(cid:367)dym wyśŚwiadanym zdaniu czuła t(cid:281) chwil(cid:281),
kiedy kŚ(cid:318)czy si(cid:281) cisza śrzed wielk(cid:266) ulew(cid:266). Czasem
wyra(cid:365)nie słyszała niezrŚzumiałe, ŚbcŚ brzmi(cid:266)ce
słŚwa, które śŚchŚdziły zaśewne z któregŚ(cid:339)
słŚwia(cid:318)skiegŚ j(cid:281)zyka. MŚ(cid:367)e z śŚlskiegŚ albŚ z
czeskiegŚ? Nie wiedziała, z jakiegŚ i mŚgła si(cid:281) tegŚ
tylkŚ dŚmy(cid:339)lać. WyśŚwiadał niezrŚzumiałe słŚwa,
niekiedy całe zdania w tym szeleszcz(cid:266)cym j(cid:281)zyku.
Czasem były tŚ imiŚna, a czasem… Na razie
rŚzumiała tyle, (cid:367)e śatrzy na histŚri(cid:281) człŚwieka.
Jednak
6
jej
sśŚd
jegŚ uśadku
chleb śŚwszedni.
Widziała, (cid:367)e jest na kraw(cid:281)dzi. I tŚ Śna b(cid:281)dzie
(cid:339)wiadkiem
i (cid:339)mierci. Słuchała
zm(cid:281)czŚnegŚ m(cid:281)(cid:367)czyzny z kilkudniŚwym zarostem
na twarzy i nie śŚtrafiła śŚwstrzymać łez, chŚć
śrzecie(cid:367) widziała niejednŚ. Ludzkie tragedie tŚ
śrzecie(cid:367)
Im gŚrsza
wiadŚmŚ(cid:339)ć – tak naśrawd(cid:281) – tym leśsza. Patrzyła
jednak
srebrnych Śśrawek, młŚdymi,
śrześi(cid:281)knie dziewcz(cid:281)cymi Śczyma. Oczyma, które
nie śŚtrafiły w tŚ wszystkŚ uwierzyć… Słuchała.
Elektryzuj(cid:266)cy sześt Śdkrywał śrzed ni(cid:266) nŚwe
(cid:339)wiaty. My(cid:339)lała. Kiedy dŚ niej dzi(cid:339) zadzwŚnił, w
słuchawce usłyszała gł(cid:281)bŚki, aksamitny, m(cid:281)ski
głŚs:
– Chciałaby śani mieć naśrawd(cid:281) niecŚdzienny
materiał?
PŚ jej ślecach Śd dŚłu, wzdłu(cid:367) kr(cid:281)gŚsłuśa,
jaki czuła zawsze, kiedy
śrzebiegł dreszcz,
śŚruszył j(cid:266) jaki(cid:339) śi(cid:281)kny utwór muzyczny.
– A jaki(cid:339) szczegół na temat tegŚ, cŚ ma mi śan
do powiedzenia? – zaśytała Śdwa(cid:367)nie, ale
i delikatnie, tak aby go nie sśłŚszyć.
7
– MŚ(cid:367)esz śrześrŚwadzić wywiad… Śstatni
wywiad. I mŚ(cid:367)esz być ze mn(cid:266) w chwili, kiedy b(cid:281)d(cid:281)
umierał.
– Jest śan chŚry na jak(cid:266)(cid:339) nieuleczaln(cid:266) chŚrŚb(cid:281)?
W kŚ(cid:318)cu wielu ludzi cŚdziennie umiera, nie jest
tŚ znów jaki(cid:339) rewelacyjny materiał, śŚmy(cid:339)lała.
– Nie śytaj teraz, albŚ chcesz widzieć mŚje
samŚbójstwŚ, albŚ dzwŚni(cid:281) dŚ innej siksy, która
b(cid:281)dzie zadŚwŚlŚna. – W
tonie odpowiedzi
wyczuła irytacj(cid:281).
– DŚbrze, śrŚsz(cid:281) śŚwiedzieć, kiedy i gdzie si(cid:281)
spotkamy – szybkŚ si(cid:281) zgŚdziła.
– Przyjed(cid:365) sama, dŚ mnie dŚ dŚmu, mieszkam
śrzy LŚletzślein 64, na Śstatnim śi(cid:281)trze. Nie bój
si(cid:281) – nie ciebie chc(cid:281) zabić… b(cid:266)d(cid:365) wieczŚrem.
Jej wesŚłkŚwatŚ(cid:339)ć w jednej chwili ust(cid:266)śiła.
– Nazywam si(cid:281) Artur SadŚvsky…
Dziennikarka wci(cid:266)(cid:367) siedziała śrzy biurku.
Trzymała w r(cid:281)ku słuchawk(cid:281), mimŚ (cid:367)e m(cid:281)(cid:367)czyzna
rŚzł(cid:266)czył si(cid:281). Nie ma cŚ, taki telefŚn nie zdarza si(cid:281)
codziennie.
– SimŚn, jak nazywa si(cid:281) ten fŚtŚgraf Śd
JugŚsławii? – krzykn(cid:281)ła dŚ kŚlegi śŚ drugiej
stronie sali redakcji.
8
– Jaki fotograf?
– Ten Śd WŚrld Press PhŚtŚ, ty chyba kiedy(cid:339)
rŚbiłe(cid:339) z nim wywiad. ChłŚśak zamy(cid:339)lił si(cid:281) chwil(cid:281)
i Śdśarł z wahaniem:
– Ten PŚlak, czy tam… Czech?… tak…
Sadovsky, Artur Sadowski – śŚ czym wrócił dŚ
swŚjej śŚśŚłudniŚwej kawy.
Dziewczyna usiadła na krze(cid:339)le i zrŚzumiała, (cid:367)e
musi tam i(cid:339)ć za wszelk(cid:266) cen(cid:281). Nie wiedziała
wśrawdzie, czy nie jest tŚ śrzyśadkiem głuśi (cid:367)art,
czy mŚ(cid:367)e śrzyśadkiem facet nie ze(cid:339)wirŚwał i czy
je(cid:339)li tam śójdzie, wróci cała. Ale je(cid:339)li wróci, b(cid:281)dzie
mieć z śewnŚ(cid:339)ci(cid:266) materiał, któregŚ nie miała
jeszcze nigdy. Wskazówka wielkiegŚ zegara
śrzesun(cid:281)ła si(cid:281) i wskazywała wła(cid:339)nie śierwsz(cid:266). Czas
mijał.
Mo
UrŚdziłem si(cid:281) w małym miasteczku, które le(cid:367)y
w śi(cid:281)knie śŚłŚ(cid:367)Śnej dŚlinie, śŚmi(cid:281)dzy kilkŚma
niewysŚkimi górami, w Sudetach – nie musisz znać
jego nazwy, do niczego nie jest ci ona potrzebna –
Artur mówił, a
i
jegŚ głŚs wyra(cid:367)ał sśŚkój
9
niesamŚwity ładunek smutku. MiastŚ nale(cid:367)y teraz
dŚ Reśubliki Czeskiej. Wtedy jeszcze była tŚ
CzechŚsłŚwacja. Nie miałem wtedy śaszśŚrtu,
lecz gdybym gŚ miał, miałbym w rubryce
narŚdŚwŚ(cid:339)ć wśisane – czeska. MŚja matka była
Czeszk(cid:266), mieszkała tam i tam śŚznała mŚjegŚ Śjca.
Ojciec był PŚlakiem. Dzieliła ich granica, ł(cid:266)czyłŚ
ich wszystkŚ inne. Ł(cid:266)czyła ich miłŚ(cid:339)ć. Miasteczka,
w których mieszkali, ŚddalŚne były Śd siebie tylkŚ
Ś kilka kilŚmetrów i Śczywi(cid:339)cie Ś granic(cid:281). Kiedy
Śjciec miał dziewi(cid:281)tna(cid:339)cie lat, śŚznał mŚj(cid:266) matk(cid:281).
OwŚcem ich miłŚ(cid:339)ci byłem ja. DŚ śi(cid:266)tegŚ rŚku
(cid:367)ycia wychŚwywali mnie rŚdzice Śjca. Matka,
razem z Śjcem, kŚ(cid:318)czyła studia w Pradze. PŚtem i
ja tam zamieszkałem. Mówiłem śŚ czesku, cŚ
zreszt(cid:266) śŚwinna(cid:339) słyszeć – ale ojciec zawsze
rŚzmawiał ze mn(cid:266) śŚ śŚlsku. Kiedy skŚ(cid:318)czyłem
szkŚł(cid:281) śŚdstawŚw(cid:266), rŚdzice zdecydŚwali, (cid:367)e Śdt(cid:266)d
b(cid:281)d(cid:281) mieszkać w internacie. Wiele lat dzi(cid:281)kŚwałem
im za tŚ. Teraz wiem, (cid:367)e w ten sśŚsób na zawsze
zmienili mŚje (cid:367)ycie. Nigdy śrzedtem i nigdy śŚtem
nic nie rzucałŚ takiegŚ cienia na mŚje lŚsy.
Przeklinam dzie(cid:318), w którym śŚdj(cid:281)li t(cid:281) decyzj(cid:281).
10
Ojciec sśrawił – Śczywi(cid:339)cie dla mnie zuśełnie
nie(cid:339)wiadŚmie
– (cid:367)e śŚlskim władałem tak samŚ dŚbrze jak
czeskim, wi(cid:281)c wyjechałem dŚ PŚlski, aby si(cid:281) uczyć.
Miałem zŚstać wielkim lekkŚatlet(cid:266) w sśŚrtŚwej
szkŚle we WrŚcławiu
i śrzez wi(cid:281)kszŚ(cid:339)ć
dzieci(cid:318)stwa uśrawiałem sśŚrt. Niestety nigdy nie
zŚstałem Carlem Lewisem ani Benem JŚhnsŚnem,
chŚć długŚ i ci(cid:281)(cid:367)kŚ śracŚwałem. Pewnej nŚcy, w
śŚci(cid:266)gu dŚ dŚmu z WrŚcławia dŚ Pragi,
zrŚzumiałem, (cid:367)e nigdy nie zŚstan(cid:281) wybitnym
sśŚrtŚwcem. Byłem jeszcze dzieckiem, chŚć tŚ nie
miałŚ trwać długŚ. Mieszkałem w miejscu, gdzie
(cid:339)wiat wygl(cid:266)dał wsśaniale, miałem kŚlegów, (cid:367)ycie
byłŚ kŚlŚrŚwe, śrŚste i miałŚ wytyczŚne cele, jak
droga znaki i pasy na jezdni. Tam pierwszy
śŚznałem smak (cid:367)ycia, tam zaśaliłem śaśierŚsa Ś
tym niecŚdziennym, słŚdkim zaśachu, któregŚ
teraz jest u was śełnŚ. Tam wydarzyły si(cid:281) te
wszystkie zdarzenia, które zwykli(cid:339)my Śbdarzać
Śkre(cid:339)leniem „śierwszy”. Pierwszy raz kŚchałem
wła(cid:339)nie tam…
ChŚdzili(cid:339)my razem dŚ klasy i mieszkali(cid:339)my w
jednym internacie, a mimo to przez cztery, a na
11
śewnŚ trzy lata nienawidziłem jej, a Śna mnie.
Teraz wiem, rŚzumiem ju(cid:367), (cid:367)e granica tŚ bardzŚ
umŚwne śŚj(cid:281)cie. Czasem zamiast dzielić, mŚ(cid:367)e
ł(cid:266)czyć.
ja nienawidziłem
Mo-ni-ka… Trzy krótkie sylaby, a jak(cid:367)e wiele
znacz(cid:266)… MŚnika… Jak
i
kŚchałem tŚ imi(cid:281)… MŚnika… śrzy śierwszej
sylabie usta układaj(cid:266) si(cid:281) na kształt mu(cid:339)ni(cid:281)cia warg
– mŚ… Przy drugiej wysuwaj(cid:266) si(cid:281) wraz z j(cid:281)zykiem
do przodu – ni… – by ŚtwŚrzyć si(cid:281) dŚ śŚcałunku,
kiedy wyśŚwiadam swój grzech – …ka. TylkŚ
jeszcze jednŚ słŚwŚ brzmi tak cudŚwnie, słŚdkŚ, i
złŚwieszczŚ – kocham.
WyśŚwiedziałem je i stałŚ si(cid:281) mŚj(cid:266) kl(cid:266)tw(cid:266),
śrzekle(cid:318)stwem i zbawieniem. Na całe (cid:367)ycie. Jak(cid:367)e
wiele dałbym, by móc je śŚnŚwnie wyśŚwiedzieć i
by jej nigdy nie sśŚtkać. DŚśierŚ kiedy uniósł r(cid:281)k(cid:281)
w gór(cid:281), młŚda dziennikarka dŚstrzegła w
ciemnŚ(cid:339)ciach, (cid:367)e wci(cid:266)(cid:367) trzymał w śalcach jaki(cid:339)
śrzedmiŚt. Kawałek drutu, który musiał mieć dla
niegŚ
istŚtne znaczenie. Była tŚ wsuwka dŚ
włŚsów. Przysun(cid:266)ł j(cid:266) dŚ warg i delikatnie musn(cid:266)ł.
Zamkn(cid:266)ł mŚcnŚ Śczy. WydawałŚ si(cid:281) jej, (cid:367)e zaraz
śŚśłyn(cid:266) z nich śerliste łzy. Nast(cid:281)śnie uniósł
12
szklank(cid:281), śŚdniósł śŚwieki i lŚdŚwatym wzrŚkiem
Ścenił jej zawartŚ(cid:339)ć. Szklanka była śusta. Wstał
wi(cid:281)c i chwiejnym krŚkiem, w milczeniu śŚdszedł
dŚ lŚdówki i nakruszył lŚdu. Wrócił na fŚtel.
Usiadł ci(cid:281)(cid:367)kŚ, śŚdniósł butelk(cid:281), wyd(cid:266)ł wargi i wlał
cał(cid:266) zawartŚ(cid:339)ć dŚ szklanki. PŚwŚli ŚdłŚ(cid:367)ył śust(cid:266)
ju(cid:367) flaszk(cid:281). ZachŚwywał si(cid:281) nadzwyczaj sśŚkŚjnie.
Uniósł z śŚdłŚgi talerzyk z śrŚszkiem i wsyśał
zawartŚ(cid:339)ć dŚ wódki. Wrzucił dŚ szklanki wsuwk(cid:281),
zamieszał i ŚdłŚ(cid:367)ył. Zdawał sŚbie sśraw(cid:281), (cid:367)e kilka
kŚlejnych łyków gŚ zabije. I Śna wiedziała, (cid:367)e
wsyśał dŚ szklanki wi(cid:281)cej ni(cid:367) jedn(cid:266) kresk(cid:281). Chciał
dŚkŚ(cid:318)czyć. Chciał dŚkŚ(cid:318)czyć jej swŚj(cid:266) histŚri(cid:281).
Teraz wiedziała,
(cid:367)artŚwał. Ka(cid:367)dy
samŚbójca, który nie chce umierać, chce zŚstawić
list śŚ(cid:367)egnalny – śŚmy(cid:339)lała. Ja jestem jegŚ listem.
– Nie zŚstałŚ mi ju(cid:367) wiele czasu, ale kiedy skŚ(cid:318)cz(cid:281)
– kiedy ju(cid:367) b(cid:281)dzie śŚ wszystkim – b(cid:281)dziesz
dŚskŚnale wiedziała, cŚ zrŚbić. I je(cid:339)li mŚg(cid:281) ci(cid:281) Ś
cŚ(cid:339) śrŚsić, tŚ śrŚsz(cid:281) tylkŚ Ś jednŚ. Obiecaj mi, (cid:367)e
nigdy nie b(cid:281)dziesz mnie Śceniać. TylkŚ tyle. Nic
wi(cid:281)cej. TŚ chyba niewiele? Prawda? Pytanie
zawisłŚ w śró(cid:367)ni jak schwytana w śaj(cid:281)cz(cid:266) sieć
mucha; skin(cid:281)ła głŚw(cid:266), bez śewnŚ(cid:339)ci, czy w
(cid:367)e nie
13
ciemnŚ(cid:339)ciach dŚstrzegł ten gest. Patrzył smutnymi
Śczami, których kŚlŚru nie umiała Śdgadn(cid:266)ć, w jej
kierunku, ale zdawały si(cid:281) być martwe.
dalej, wskazuj(cid:266)c
– Teraz usśŚkój si(cid:281). Włó(cid:367) kaset(cid:281) i słuchaj –
mówił
jej miniaturŚwy
magnetŚfŚn szklank(cid:266). U(cid:339)wiadŚmiła sŚbie w tej
chwili, a raczej Śn jej tŚ u(cid:339)wiadŚmił, (cid:367)e kaseta
w dyktafŚnie ju(cid:367) si(cid:281) zaśełniła. Wyj(cid:281)ła j(cid:266) wi(cid:281)c
szybkŚ i dr(cid:367)(cid:266)cymi – nie wiadomo od czego,
strachu, śrzej(cid:281)cia, emŚcji – r(cid:281)kŚma włŚ(cid:367)yła
nast(cid:281)śn(cid:266). Pust(cid:266).
– Kiedy miałem siedemna(cid:339)cie
lat, śŚ raz
śierwszy śŚznałem smak kŚbiety. Miała na imi(cid:281)
Agnieszka. Była śi(cid:281)kn(cid:266) blŚndynk(cid:266) Ś wsśaniałych
Śczach. TrŚch(cid:281) jak ty. Dziewczyna, zmieszana,
u(cid:339)miechn(cid:281)ła si(cid:281) nie(cid:339)miałŚ dŚ siebie w swŚim
fŚtelu w k(cid:266)cie.
– Wiesz, wydarzenia z dzieci(cid:318)stwa zŚstaj(cid:266) w nas
na całe (cid:367)ycie? TŚ, cŚ sśŚtka dzieckŚ w latach,
kiedy nie rozumie jeszcze nic lub rozumie bardzo
niewiele, jest jak zwrotnica na torach kolejowych.
Wystarczy mały gest, mały ruch, jednŚ wydarzenie
i jedna znajŚmŚ(cid:339)ć, aby całe chŚlernie dŚrŚsłe (cid:367)ycie
byłŚ ju(cid:367) zuśełnie inne. Pami(cid:281)taj Ś tym – je(cid:339)li
14
kiedy(cid:339)
Nabokova?
zŚstaniesz matk(cid:266). Czytała(cid:339) LŚlit(cid:281)
– Nie… nie czytałam, ale Śgl(cid:266)dałam film –
Śdśarła dziewczyna trŚszk(cid:281) zawstydzŚna, szybkŚ
si(cid:281) usśrawiedliwiaj(cid:266)c. SśŚjrzał na ni(cid:266). PŚd jegŚ
(cid:339)widruj(cid:266)cym
(cid:367)e
wyśŚwiedziała bardzŚ głuśie zdanie.
sśŚjrzeniem
śŚczuła,
Uton(cid:266)ć w twoich oczach
Pami(cid:281)tam jej Śczy dŚ dzi(cid:339), chŚć wtedy bałem si(cid:281)
w nie śatrzeć, by nie utŚn(cid:266)ć w ich bł(cid:281)kicie.
PŚjechałem tegŚ lata dŚ dziadków dŚ PŚlski na
wakacje. Mieszkała niedalekŚ nas. SśŚtykali(cid:339)my
si(cid:281). Wkrótce zakŚchałem si(cid:281) w niej młŚdzie(cid:318)cz(cid:266),
szalŚn(cid:266), niecierśliw(cid:266) i bezkŚmśrŚmisŚw(cid:266) – głuśi(cid:266)
miłŚ(cid:339)ci(cid:266). A Śna we mnie. Pewnej sierśniŚwej,
rŚzgwie(cid:367)d(cid:367)Śnej nŚcy kŚchali(cid:339)my si(cid:281) śŚd niebem,
które byłŚ wtedy jedynym (cid:339)wiadkiem naszegŚ
zesśŚlenia ciał i dusz. Jakie(cid:367) tŚ byłŚ nieudŚlne i
dzikie jednŚcze(cid:339)nie. Wiedziałem, (cid:367)e kiedy(cid:339) to
nast(cid:266)śi, nie wiedziałem tylkŚ kiedy. Bałem si(cid:281)
bardzŚ i śrzez cały czas mówiłem. Pragn(cid:281)li(cid:339)my si(cid:281)
wzajemnie
lecie pragnie
jak sucha ziemia w
15
deszczu. MŚja śierwsza w (cid:367)yciu kŚchanka
zamkn(cid:281)ła mi usta śŚcałunkiem. Tej nŚcy
śŚwiedziałem jeszcze tylkŚ:
– Kocham ci(cid:281), by za mŚment śó(cid:365)niej usłyszeć
tŚ samŚ z ust, które jeszcze śrzed chwil(cid:266) mnie
nami(cid:281)tnie całŚwały.
DŚ kŚ(cid:318)ca sierśnia uciekali(cid:339)my w tŚ cudŚwne
miejsce wielŚkrŚtnie. Uciekali(cid:339)my, by Śgniem
naszych ciał rŚzśalać (cid:367)ar naszych serc. Kiedy
umarł mój dziadek, śŚ śŚgrzebie chciałem śój(cid:339)ć w
tŚ miejsce, by ukŚić ból śŚ stracie jak(cid:367)e mi bliskiej
ŚsŚby. Wyszedłem na śŚln(cid:266) drŚg(cid:281), któr(cid:266)
wielŚkrŚtnie śrzemierzałem z mŚj(cid:266) Agnieszk(cid:266),
trzymaj(cid:266)c j(cid:266) za r(cid:281)k(cid:281). ZŚbaczyłem autŚstrad(cid:281) i
ś(cid:281)dz(cid:266)ce samŚchŚdy. Nie byłŚ ju(cid:367) naszej krainy
rŚzkŚszy, gdzie w miłŚsnym u(cid:339)cisku sślatali(cid:339)my
ciała. Nie byłŚ staregŚ d(cid:281)bu, który stawał si(cid:281) cŚ
nŚc, wraz z gwiazdami, niemym (cid:339)wiadkiem
młŚdzie(cid:318)czych uniesie(cid:318). Nie byłŚ
ju(cid:367) mŚjej
kŚchanki z dr(cid:367)(cid:266)cymi ustami jak krŚśle rŚsy na
ś(cid:266)czuszkach ró(cid:367), które tak bardzŚ lubiła, a ja cŚ
wieczór zrywałem je dla niej, kalecz(cid:266)c dłŚnie na
ró(cid:367)anych kŚlcach, w ŚgrŚdzie starej s(cid:266)siadki. Nie
byłŚ wszystkiegŚ Śd dawna. Wkrótce śŚ naszych
16
cudŚwnych wakacjach zaśadła na z śŚzŚru
niegrŚ(cid:365)n(cid:266) gryś(cid:281), która śrzerŚdziła si(cid:281) w ci(cid:281)(cid:367)kie
zaśalenie śłuc. W ci(cid:266)gu kilkudziesi(cid:281)ciu gŚdzin
mŚja male(cid:318)ka kŚbietka śrzegrała samŚtn(cid:266) batali(cid:281) z
gŚr(cid:266)czk(cid:266). Ja śrzegrałem – jak(cid:367)e bŚle(cid:339)nie – wraz z
ni(cid:266). Przegrałem śŚ raz śierwszy. TegŚ dnia, gdy
zimny wicher Śsuszał mŚje łzy, a ja kl(cid:281)czałem
samotnie na jej grŚbie, śrzeklinaj(cid:266)c cały (cid:339)wiat,
skŚ(cid:318)czyłŚ si(cid:281) mŚje dzieci(cid:318)stwŚ. TegŚ ŚkrutnegŚ
listŚśadŚwegŚ dnia, wznŚsz(cid:266)c zimne dłŚnie ku
niebu, śrzekl(cid:266)łem BŚga. A wraz z nim cały (cid:339)wiat.
Miałem siedemna(cid:339)cie lat. Przekl(cid:266)łem BŚga, bŚ
nigdy by na tŚ nie śŚzwŚlił. Wszystkie te brednie
czarnych Ś tym, (cid:367)e Bóg nas dŚ(cid:339)wiadcza, Ś tym, (cid:367)e
trzeba z śŚkŚr(cid:266) znŚsić śrzeciwnŚ(cid:339)ci
lŚsu,
Śbrzydzaj(cid:266) mnie dŚ dzi(cid:339). Kim(cid:367)e jest Bóg, który
śŚzwala Śdej(cid:339)ć kŚmu(cid:339) takiemu, kim? DlaczegŚ nie
zabierze ze (cid:339)wiata tych, którzy (cid:339)wiat czyni(cid:266)
okrutnym, śŚdłym i złym, a zabiera aniŚły? I
wiesz, sk(cid:266)d wiem, (cid:367)e nie ma BŚga? BŚ aniŚły nie
umieraj(cid:266), a skŚrŚ nie umieraj(cid:266), tŚ ich nie ma –
Agnieszka była aniŚłem i Śdeszła. Nie zabrał jej
Bóg – nie zabrał jej diabeł. Odeszła śŚ śrŚstu.
Odt(cid:266)d wiem, (cid:367)e religia jest bzdur(cid:266) i najleśszym
17
telewizji, śrasie
interesem mafii w sutannach, jaki mŚ(cid:367)na by
wymy(cid:339)lić. Nigdy nie uwierzyłem w tłumaczenia
bŚ(cid:367)egŚ śŚst(cid:281)śŚwania. Uwierzyłem wreszcie, (cid:367)e
nigdy nie
istniał. Kiedy Śjciec zabrał mnie,
Śbejmuj(cid:266)c ramiŚnami, dŚ dŚmu mŚich dziadków,
zrŚzumiałem, jak bardzo go kocham. Nigdy po
tym nie nazwałem gŚ nawet w my(cid:339)lach „starym”.
To jest charakterystyczne dla was, karmionych
sieczk(cid:266) dla małŚlatów w
i
Internecie. Odt(cid:266)d na zawsze ju(cid:367) był mŚim Śjcem.
Był śŚ śrŚstu tat(cid:266). Od tegŚ czasu zawsze
mówiłem dŚ niegŚ: tatŚ. DŚ kŚ(cid:318)ca. Wiele razy
budził mnie sen, w którym znów byłem na tym
cmentarzu. Sen, który wiele razy stawał si(cid:281)
rzeczywistŚ(cid:339)ci(cid:266). (cid:366)ycie dlategŚ
jest Śkrutne, a
jednŚcze(cid:339)nie wsśaniałe,
z
śŚj(cid:281)ciem czasu nierŚzerwalnie. A on spokojnie
zaciera nasze rany, nasze wspomnienia. Moje rany i
mŚje wsśŚmnienia były ci(cid:266)gle (cid:339)wie(cid:367)e i ci(cid:266)gle
bŚlały, jak drzazga w śalcu, z ka(cid:367)dym ruchem
mŚcniej i intensywniej. Wiedziałem ju(cid:367), (cid:367)e nie
zŚstan(cid:281) wielk(cid:266) gwiazd(cid:266)
lekkiej atletyki. Nie
chciałem ni(cid:266) zŚstać i nie zale(cid:367)ałŚ mi na tym. Na
niczym mi nie zale(cid:367)ałŚ! PŚszedłem dŚ swŚjegŚ
(cid:367)e wsśółistnieje
18
chciałem mu
si(cid:281),
trenera, by śŚwiedzieć, (cid:367)e widzimy si(cid:281) śŚ raz
Śstatni. Wiedział Ś wszystkim i zaśrŚśŚnŚwał mi
dłu(cid:367)sz(cid:266) śrzerw(cid:281). Nie
rŚbić
śrzykrŚ(cid:339)ci,
zgŚdziłem
chŚć dŚskonale
wiedziałem, (cid:367)e nigdy nie wróc(cid:281) na bie(cid:367)ni(cid:281). (cid:366)e
nigdy ju(cid:367) jegŚ dŚbrze zaśŚwiadaj(cid:266)cy si(cid:281) śłŚtkarz
nie śrzebiegnie ani metra. Nie chciałem ju(cid:367) wi(cid:281)cej
śrzegrywać. Za bardzŚ bŚlałŚ. WycŚfałem si(cid:281).
Uciekłem. Uciekłem gdzie indziej. MiałŚ tŚ te(cid:367)
swoje dobre strŚny. MŚgłem ju(cid:367) je(cid:339)ć, cŚ chciałem,
mŚgłem sśróbŚwać alkŚhŚlu. Miałem te(cid:367) wi(cid:281)cej
czasu. MŚi kŚledzy, widz(cid:266)c mnie smutnegŚ,
zabierali mnie niemal sił(cid:266) na ró(cid:367)ne imśrezy,
sśŚtkania. PŚ raz śierwszy śŚznałem śaśierŚsa,
gŚrzki smak śiwa i śal(cid:266)ce uczucie, gdy śiłem
wódk(cid:281). SśŚdŚbałŚ mi si(cid:281) takie tŚwarzystwŚ, ci
ludzie i ten klimat. PŚzwŚliłŚ mi tŚ zaśŚmnieć na
chwil(cid:281) Ś śrzykrych chwilach. W szkŚle i w
internacie Śśrócz nauki czasem bardzŚ dŚbrze si(cid:281)
bawiłem. ZdarzałŚ si(cid:281), (cid:367)e budziłem si(cid:281) i nie byłem
sam. Czasem niektóre z kŚle(cid:367)anek w mŚim łó(cid:367)ku
śŚjawiały si(cid:281) cz(cid:281)(cid:339)ciej,
inne rzadziej. Czasem
systematycznie, Ania, Kasia, Jolka czy Asia. Nawet
Agnieszka. PŚtem znów Ania, znów, i jeszcze raz.
19
PŚtem w Pradze Ina i Hanička. Jednak (cid:367)adna nie
była Agnieszk(cid:266). W Śczach (cid:367)adnej z nich nie mŚ(cid:367)na
byłŚ utŚn(cid:266)ć.
Ty jeden wiedziałe(cid:339)
Ci(cid:266)gle byłem uczniem. NadchŚdziły Śstatnie
wakacje szkŚły (cid:339)redniej. PŚ wszystkim tym, cŚ
mnie sśŚtkałŚ, nie wiedziałem, cŚ chc(cid:281) rŚbić w
(cid:367)yciu. Znów nadszedł czerwiec, śŚtem liśiec.
Wakacje. Znów śŚjechałem dŚ dziadków dŚ
PŚlski. DŚ tegŚ miejsca, gdzie kiedy(cid:339) była Śna.
Czasem byłŚ mi bardzŚ (cid:365)le. PrzychŚdziłem śŚd
ŚgrŚmn(cid:266), star(cid:266) brzŚz(cid:281). Pami(cid:281)tam jej gał(cid:281)zie z
drŚbniutkimi listkami, szeleszcz(cid:266)cymi na wietrze
jak ŚgrŚmne warkŚcze, zwisaj(cid:266)ce z rŚzłŚ(cid:367)ystych
gał(cid:281)zi.
– Nie wiesz, cŚ tŚ brzŚza, śrawda? Sk(cid:266)d mŚ(cid:367)esz
wiedzieć – Artur nagle, niespodziewanie dla
dziewczyny, zacz(cid:266)ł mówić śŚ śŚlsku. Zuśełnie nic
nie rŚzumiała i czuła si(cid:281) nieswŚjŚ, tym bardziej, (cid:367)e
śatrzył teraz na ni(cid:266) i mówił wśrŚst dŚ niej.
20
– Betula! – wyśŚwiedział nazw(cid:281) łaci(cid:318)sk(cid:266). I
znów śatrz(cid:266)c w ŚknŚ, szybkŚ wyśŚwiadał inne
słŚwa.
– MŚ(cid:367)na byłŚ si(cid:281) chwycić takiegŚ warkŚcza i
hu(cid:339)tać dŚ wŚli, albŚ z jednegŚ brzegu rzeki na
drugi śrzelatywać, wisz(cid:266)c jak Tarzan na lianie.
ZrŚzumiała Śstatnie słŚwŚ. Znów sśŚjrzał na
dziewczyn(cid:281) i Śdśarł na jej śytaj(cid:266)cy wzrŚk.
– Yes, like Tarzan! – PŚ czym kŚntynuŚwał:
– Siadałem na drewnianej ławce, któr(cid:266) dziadek
chyba śrzed dwudziestŚma laty zbił z desek i tam
śŚstawił. PŚd brzŚz(cid:266). Tam, w ŚgrŚdzie, śŚd tym
starym drzewem, rozmy(cid:339)lałem, wśatruj(cid:266)c si(cid:281) w
zaśadaj(cid:266)ce za góry słŚ(cid:318)ce. Tam słŚ(cid:318)ce zachŚdzi
najśi(cid:281)kniej na (cid:339)wiecie. W dupie mam zachody
słŚ(cid:318)ca na MajŚrce, CŚsta Brava i na Hawajach –
tam, w kraju mŚich lat dziecinnych, słŚ(cid:318)ce zawsze
zachŚdzi najśi(cid:281)kniej. Tak bardzŚ chciałbym raz
jeszcze zŚbaczyć tŚ miejsce i śrze(cid:367)yć taki liścŚwy
wieczór – m(cid:281)(cid:367)czyzna śatrzył na fŚtŚgrafi(cid:281), któr(cid:266)
trzymał w dłŚni. PŚ chwili milczenia wyrzucił j(cid:266) na
śŚdłŚg(cid:281), wychylił sśŚry łyk ze szklanki z r(cid:367)ni(cid:281)tegŚ
szkła i mówił dalej:
21
– SłŚ(cid:318)ce zaśadałŚ wieczŚrami, by śŚgr(cid:266)(cid:367)ać
mnie w śółmrŚku, który zacierał kŚlŚry i kształty.
By ŚfiarŚwywać mi cŚ nŚc nŚwe tajemnice. By
błysn(cid:266)ć miliardami gwiazd i tysi(cid:266)cami ŚdgłŚsów
nŚcy. WychŚdziłem na wzgórze za dŚmem, by
wśatrywać si(cid:281) w zamieraj(cid:266)ce (cid:339)wiatła JavŚrnika, by
śŚsłuchać ciszy, śrzesyśuj(cid:266)c śiasek mi(cid:281)dzy
śalcami. Ciszy, któr(cid:266) (cid:339)miały naruszyć
jedynie
bezczelnie cykaj(cid:266)ce
szale(cid:318)czy kŚncert
(cid:339)wierszcze. Siedziałem
tam zwykle, dŚśóki
chłŚdne tchnienie nŚcy nie śŚzwalałŚ mi nadal
śŚić sŚb(cid:266) mŚich zmysłów. GłŚsów, zaśachów i
kształtów ciszy.
swój
Wracałem śŚd mŚj(cid:266) Śkryt(cid:266) mrŚkiem brzŚz(cid:281).
Siadałem i my(cid:339)lałem Ś Agnieszce i Ś tym, cŚ
b(cid:281)dzie z mŚim (cid:367)yciem. CŚ dalej i cŚ mam rŚbić.
Za rŚk miałem ju(cid:367) zdawać egzaminy kŚ(cid:318)cŚwe.
Wybrać szkŚł(cid:281) i dalej (cid:367)yć, a raczej rŚzśŚcz(cid:266)ć nŚwe
(cid:367)ycie. DŚrŚsłe. TegŚ wieczŚru, śŚ chwili, kiedy
rŚbiłŚ si(cid:281) zimnŚ, stare r(cid:281)ce mŚjegŚ dziadka Śkryły
mnie kŚcem. Nigdy sam nie Śdzywał si(cid:281) śierwszy.
Lecz kiedy mówiłem, słuchał, czasem kiwał głŚw(cid:266)
i milczał. Nie śytał Ś nic. Kiedy kŚ(cid:318)czyłem,
wydłubywał zawartŚ(cid:339)ć fajki, wyjmŚwał z kieszeni
22
sśŚdni tytŚ(cid:318), który kuśŚwałem mu w Czechach,
nabijał śŚnŚwnie i zaśalał. Nast(cid:281)śnie zaci(cid:266)gał si(cid:281)
gł(cid:281)bŚkŚ dymem i śŚ chwili mówił. OśŚwiadał mi
Ś swŚjej młŚdŚ(cid:339)ci, Ś wŚjnie, Ś (cid:339)wiecie sśrzed
kilkudziesi(cid:281)ciu lat. Czasem Ś jakich(cid:339) wydarzeniach
i ludziach, w denerwuj(cid:266)cy, starczy sśŚsób, któregŚ
mŚja młŚdŚ(cid:339)ć nie rŚzumiała. O ich histŚriach.
Nigdy nie dawał mi rad i wskazówek, chŚć
dŚkładnie wiedział, cŚ zrŚbi(cid:281). Znał mnie Ś wiele
leśiej ni(cid:367) ktŚkŚlwiek inny. Nawet ni(cid:367) ja sam.
Pewnej nocy, tak podobnej do innych, a mimo to
wyj(cid:266)tkŚwej, kiedy wróciłem ze wzgórza ze
(cid:365)d(cid:365)błem suchej trawy w ustach, nie śrzyszedł.
Usiadłem na ławce i słuchałem ŚdgłŚsów z domu.
Wiedziałem, (cid:367)e Śn gdzie(cid:339) tam jest. Słyszałem gŚ.
Był na strychu, rŚbił cŚ(cid:339). Słyszałem wyra(cid:365)nie, jak
śrzestawia jakie(cid:339) sśrz(cid:281)ty i Śtwiera szafy i kufry. PŚ
śewnym czasie d(cid:365)wi(cid:281)ki ustały i zamilkł cały dŚm.
Pewnie sśijał wi(cid:339)niŚwe winŚ z g(cid:266)siŚra –
śŚmy(cid:339)lałem wtedy
z u(cid:339)miechem.
ZŚbaczyłem gŚ śŚ chwili. Szedł śŚwŚli, w
ciemnŚ(cid:339)ciach, by usi(cid:266)(cid:339)ć ŚbŚk. Kiedy wreszcie to
zrŚbił, śŚwiedział cichŚ:
nim
Ś
23
– TŚ jest dla ciebie. Nie daj(cid:281) ci gŚ, lecz tylkŚ
śŚ(cid:367)yczam. Kiedy śrzyniesiesz mi śierwsze dŚbre
zdj(cid:281)cie i ja uznam, (cid:367)e jest wystarczaj(cid:266)cŚ dŚbre –
b(cid:281)dzie nale(cid:367)ał dŚ ciebie. Ale je(cid:339)li nie, je(cid:339)li nie
b(cid:281)dzie wystarczaj(cid:266)cŚ dŚbre, Śddasz gŚ mi w
nienaruszŚnym stanie. I nigdy nie we(cid:365)miesz dŚ
r(cid:266)k. I u(cid:339)miechaj(cid:266)c si(cid:281), dał mi stary skórzany
futerał. Był w nim rŚsyjski, czy te(cid:367) bardziej
precyzyjnie – radziecki – aparat fotograficzny
Zenith. Dziadek śatrzył na mnie. Gdybym śŚtrafił
widzieć
zŚbaczyłbym
śrześełniŚny miłŚ(cid:339)ci(cid:266) i śełen trŚski wzrŚk staregŚ
człŚwieka. SśŚjrzenie z śytaniem w Śczach.
ciemnŚ(cid:339)ciach,
w
– Dobrze – ŚdśŚwiedziałem, zgadzaj(cid:266)c si(cid:281). Nie
zdawałem sŚbie wtedy sśrawy z tegŚ, cŚ mŚ(cid:367)e tŚ
dla mnie Śznaczać.
– Wi(cid:281)c jutrŚ naucz(cid:281) ci(cid:281) śŚsługiwać si(cid:281) tym. A
to, wbrew pozorom, nie takie proste.
– Oj, chyba nie takie znów trudne!
– ZŚbaczysz. Sam si(cid:281) śrzekŚnasz i mi śŚwiesz.
tam
cŚ(cid:339)
PŚtem
wykŚmbinujemy! My(cid:339)l(cid:281), (cid:367)e mŚ(cid:367)esz si(cid:281)
tym
zainteresŚwać. Zaci(cid:266)gn(cid:266)ł si(cid:281) dymem. Pykn(cid:266)ł fajk(cid:281)
trzy razy.
uśrz(cid:266)tniemy
stryszek
i
24
– Nie sied(cid:365) za długŚ. RŚbi si(cid:281) zimnŚ.
Nie wiedziałem, Ś czym mówił wcze(cid:339)niej. I
kiedy gŚ zaśytałem, cichŚ ŚdśŚwiedział tylkŚ:
i nie my(cid:339)l
– Wszystko w swoim czasie, synku. Jutro
śójdziesz dŚ skleśu i kuśisz tŚ, cŚ ci śŚwiem.
A teraz chŚd(cid:365) sśać
ju(cid:367) Ś tym!
PŚszedłem sśać, jak kazał, lecz nadal nie mŚgłem
zrŚzumieć, Ś czym mówił. Zasn(cid:266)łem i kiedy si(cid:281)
Śbudziłem, nie rŚzumiałem nadal. Budziłem si(cid:281)
jeszcze wiele razy
i wci(cid:266)(cid:367) nie rŚzumiałem.
Musiałem jeszcze wiele razy wstawać z łó(cid:367)ka,
zanim śŚj(cid:266)łem. Setki razy, lecz wreszcie śŚj(cid:266)łem, Ś
czym mi tamtej nŚcy śŚwiedział. Był bardzŚ
m(cid:266)drym człŚwiekiem i tŚ, cŚ zrŚbił, zaśewne
dŚbrze śrzemy(cid:339)lał. Nie była tŚ m(cid:266)drŚ(cid:339)ć ŚkuśiŚna
dŚktŚratem. Nie była tŚ m(cid:266)drŚ(cid:339)ć śŚtwierdzŚna
dyplomami, ale była tŚ m(cid:266)drŚ(cid:339)ć, której cz(cid:281)stŚ
brakuje
i dŚstaj(cid:266)
dŚktŚraty. Dla mnie nie(cid:339)wiadŚmie nadał sens
mŚjemu (cid:367)yciu na bardzŚ długi czas. Na całe (cid:367)ycie.
Zawsz(cid:281) b(cid:281)d(cid:281) mu za tŚ wdzi(cid:281)czny! SzkŚda, (cid:367)e teraz
nie mŚg(cid:281) wyj(cid:339)ć z dŚmu śŚd brzŚz(cid:281) z nim po
śrŚstu śŚrŚzmawiać! Jestem śewien, (cid:367)e tamtegŚ
wieczŚru i tak ukradkiem sśuszczał winŚ z g(cid:266)siŚra.
tym, cŚ kuśuj(cid:266) dyślŚmy
25
je
i wiele
Nie wiem tylkŚ, czy śŚ tym, jak dał mi aśarat, czy
wcze(cid:339)niej. Nast(cid:281)śnegŚ
ranka śŚszedłem dŚ
miasteczka, tam, gdzie śŚwiedział. Kuśiłem tŚ, cŚ
naśisał niezdarnie starymi r(cid:281)kŚma na małej kartce.
BłŚna 135, 36 klatek 24 ASA czarnŚ-biały.
Zuśełnie nie wiedziałem, Ś cŚ chŚdzi w tych
wszystkich Śznaczeniach, lecz w ci(cid:266)gu najbli(cid:367)szych
kilkunastu dni śŚznałem
innych
dziadkŚwych zakl(cid:281)ć. DŚwiedziałem si(cid:281), cŚ tŚ jest
śrzysłŚna
jaki ma zwi(cid:266)zek z migawk(cid:266).
Wiedziałem ju(cid:367), jak si(cid:281) ustawia ŚstrŚ(cid:339)ć i zwalnia
samŚwyzwalacz. Patrzyłem na (cid:339)wiatłŚmierz
i
rŚbiłem zdj(cid:281)cia. ByłŚ tŚ zuśełnie inne, dla mnie
nŚwe dŚ(cid:339)wiadczenie. RŚbiłem
ju(cid:367) wcze(cid:339)niej
zdj(cid:281)cia. Jak ka(cid:367)dy. Lecz śŚlegałŚ tŚ na śrzyłŚ(cid:367)eniu
dŚ Śka aśaratu i naci(cid:339)ni(cid:281)ciu guzika. Teraz byłŚ
zuśełnie
inaczej. O wiele trudniej, śrzez tŚ
sśrawiałŚ mi tŚ ŚgrŚmn(cid:266) śrzyjemnŚ(cid:339)ć. W ci(cid:266)gu
kilku
nauczył mnie wielu
fŚtŚgraficznych
tajemnic. Nauczył mnie
malowania (cid:339)wiatłem. Jaki(cid:339) czas śŚ tym, kiedy
wiedziałem ju(cid:367), dlaczegŚ rŚbi(cid:281) niewyra(cid:365)ne albŚ
czarne zdj(cid:281)cia, uśrz(cid:266)tn(cid:281)li(cid:339)my z dziadkiem star(cid:266)
łazienk(cid:281) na strychu. Nie wiedziałem, śŚ cŚ tŚ
i
dni
dziadek
26
robimy, ale w trakcie pracy powoli wszystko mi
wyja(cid:339)nił. Zabrał mnie na strych. ByłŚ tŚ wła(cid:339)ciwie
całe śi(cid:281)trŚ. Dla dziadka i babci wystarczył dół i
śarter dŚmu, zatem niecz(cid:281)stŚ
tu zagl(cid:266)dali.
Weszli(cid:339)my dŚ łazienki, w której stałŚ kilka starych
śŚjemników, nazywanych śrzez dziadka kuwetami.
WstawiŚny był
stary kredens, który
pami(cid:281)tałem jeszcze z czasów, kiedy stał na dŚle w
kuchni, a babcia, du(cid:367)Ś młŚdsza i sśrawniejsza,
krz(cid:266)tała si(cid:281) wŚkół, w swŚim królestwie.
tutaj
– Kiedy(cid:339) tŚ były meble – Śdrzekł dziadek z
sentymentem, Śtwieraj(cid:266)c szafk(cid:281) śŚ naczyniach.
Stały tam, sśŚwite jedwabnymi nićmi śaj(cid:281)czyn
śrzeró(cid:367)ne śŚjemniki
i butelki Ś rŚzmaitych
kształtach i wielkŚ(cid:339)ciach. Wsz(cid:281)dzie były wielkie jak
trzmiele śaj(cid:266)ki.
– Musimy tu chyba śŚsśrz(cid:266)tać?
– Masz racj(cid:281) – dziadek kiwn(cid:266)ł głŚw(cid:266), zgadzaj(cid:266)c
si(cid:281) ze mn(cid:266).
Wzi(cid:281)li(cid:339)my si(cid:281) wi(cid:281)c dŚ śracy. I wkrótce byłŚ po
wszystkim. OdśŚczywali(cid:339)my, a Śn mówił:
– TŚ jest śŚwi(cid:281)kszalnik – wskazał dziwne
urz(cid:266)dzenie na stŚle, które śrzyśŚminałŚ wiertark(cid:281)
zamŚntŚwan(cid:266) na stałe, by wierciła w dół.
27
– Kolorowe pojemniki to kuwety – ci(cid:266)gn(cid:266)ł dalej.
– TŚ wła(cid:339)nie w nich zŚbaczysz cud. Cud narodzin
czegŚ(cid:339), cŚ wła(cid:339)nie ty stwŚrzyłe(cid:339)!
PŚlecił mi wkr(cid:281)cić czerwŚn(cid:266) (cid:367)arówk(cid:281), zamkn(cid:266)ć
drzwi na klucz i zasłŚnić malutkie ŚknŚ.
– Teraz nalej wŚdy dŚ kŚlejnych śŚjemników i
patrz!
Wsadził termŚmetr dŚ wŚdy
Śdczytać wskazanie.
– Dwadzie(cid:339)cia dwa – Śdczytałem.
z
– Du(cid:367)Ś
być
– ma
Śdśarł
–
niezadowoleniem
poczekamy.
i śŚlecił mi
widŚcznym
Śsiemna(cid:339)cie,
– Teraz jest dwadzie(cid:339)cia – śŚwiedziałem, kiedy
słuśek Śbni(cid:367)ył si(cid:281) Ś dwie kreski.
– Teraz mieszaj.
Widziałem,
albŚ
czarŚwnik
i wygl(cid:266)dał
jak u(cid:339)miechał si(cid:281) dŚ mnie w
india(cid:318)ski
jak
czerwŚnej śŚ(cid:339)wiacie
szaman
ameryka(cid:318)skich,
durnŚwatych filmów dla śółgłówków. W łazience,
która teraz stała si(cid:281) ciemni(cid:266), śanŚwał mrŚk,
rŚz(cid:339)wietlany jedynie t(cid:266) mał(cid:266) czerwŚnaw(cid:266) (cid:367)arówk(cid:266).
Jaki(cid:339) czas śŚ tym, śŚ szeregu niezrŚzumiałych
czynnŚ(cid:339)ci, których zawiłŚ(cid:339)ci na bie(cid:367)(cid:266)cŚ mi
z
28
Śbja(cid:339)niał, włŚ(cid:367)ył kartk(cid:281) śaśieru dŚ rŚztwŚru,
który nŚsił nic mi wtedy niemówi(cid:266)ce mianŚ
wywŚływacza. Na mŚich Śczach śŚwŚli zacz(cid:266)ł si(cid:281)
rŚdzić Śbraz. Obraz, który dzi(cid:281)ki dziadkŚwej
alchemii śŚwŚłałem dŚ (cid:367)ycia. PŚ raz śierwszy w
(cid:367)yciu namalŚwałem Śbraz (cid:339)wiatłem. DŚ kŚ(cid:318)ca
wakacji chŚdziłem śŚ ŚkŚlicy i fŚtŚgrafŚwałem, cŚ
tylkŚ si(cid:281) dałŚ. ByłŚ tŚ ŚgrŚmnie sśŚntaniczne,
fascynuj(cid:266)ce! Kiedy wracałem, dziadek si(cid:281) tylkŚ
lekkŚ u(cid:339)miechał, siedz(cid:266)c na ławce i śal(cid:266)c t(cid:281) swŚj(cid:266)
nieŚdł(cid:266)czn(cid:266) fajk(cid:281). CŚ jaki(cid:339) czas śŚkazywał mi
nŚwe mŚ(cid:367)liwŚ(cid:339)ci sśrz(cid:281)tu, chŚć śrawd(cid:281) mówi(cid:266)c,
nie były zbyt imśŚnuj(cid:266)ce. Wiedziałem ju(cid:367) jednak,
jak zrŚbić kilka zdj(cid:281)ć na jednej klatce i dŚ czegŚ
słu(cid:367)y
statyw. EksśerymentŚwałem. Zu(cid:367)yłem
dziesi(cid:266)tki rŚlek filmu, a dziadek wci(cid:266)(cid:367) tylkŚ
leciutkŚ
setki
tematów.
wsśaniałych uj(cid:281)ć
WielŚkrŚtnie zrŚbiłem
lub
czterdzie(cid:339)ci zdj(cid:281)ć na jednej klatce, bŚ (cid:365)le włŚ(cid:367)yłem
film. O,
zmarnŚwałem klatek śrzez
na(cid:339)wietlenie, śrze(cid:339)wietlenie i niedŚ(cid:339)wietlenie. Te
kadry, u(cid:339)miechy, zachŚdy słŚ(cid:318)ca, grzyby, drzewa,
łzy i kŚcie sśrawy, które bezśŚwrŚtnie straciłem.
u(cid:339)miechał. Ześsułem
ile(cid:367)
si(cid:281)
i dŚskŚnałych
trzydzie(cid:339)ci Śsiem
29
je
teraz
Śczami wyŚbra(cid:365)ni
Widz(cid:281)
jakŚ
najśi(cid:281)kniejsze, fascynuj(cid:266)ce i tak bardzŚ t(cid:281)skni(cid:281), (cid:367)e
je utraciłem na zawsze. Ale i Śne były śŚtrzebne.
Tak jak śŚtrzebny jest śłacz, śŚŚbijane łŚkcie i
kŚlana, zanim si(cid:281) dzieckŚ nauczy sztuki jazdy na
rŚwerze. My(cid:339)l(cid:281), (cid:367)e dziadek był zadŚwŚlŚny.
Najbardziej z tegŚ, (cid:367)e zaśŚmniałem Ś swŚich
trŚskach. Ciekawe, bŚ mŚ(cid:367)e u(cid:339)miechał si(cid:281),
wiedz(cid:266)c, (cid:367)e wszcześił mi wirus. Wirus, który dał
mi szcz(cid:281)(cid:339)cie. Czasem wychŚdziłem dŚ lasu lub nad
rŚzlewiska Kamiennej,
si(cid:281) wyk(cid:266)śać.
PrzychŚdził dŚ mnie kŚlega, rówie(cid:339)nik, Marcin.
Znałem si(cid:281) z nim
jeszcze z czasów, kiedy
śrzyje(cid:367)d(cid:367)ałem tam jakŚ zuśełny dzieciak. Zreszt(cid:266)
jego siŚstra te(cid:367) miała na imi(cid:281) Agnieszka. Tak jak
mŚja Agnieszka, Ś mlecznych, śerłŚwych włŚsach.
Gdybym nŚsił w sŚbie takie uczucia jak Kain,
Marcin zgin(cid:266)łby z mŚich
r(cid:266)k. Marcin był
brunetem, a ja, niestety, nigdy si(cid:281) tak ciemnych
włŚsów nie dŚczekałem. Kiedy mieli(cid:339)my śŚ
śi(cid:281)tna(cid:339)cie lat, Śn miał 176 centymetrów wzrŚstu, a
ja ledwie śrzekraczałem 160. Marcin był szybszy,
silniejszy, sśrawniejszy, leśiej grał w śiłk(cid:281), celniej
strzelał z wiatrówki. Nigdy nie (cid:339)miał si(cid:281) z mŚich
aby
30
tegŚ,
kawałów. Ale mimŚ tŚ ŚśŚwiadałem mu je, aby
mieć satysfakcj(cid:281) z
jak śŚwstrzymywał
(cid:339)miech, by Śkazać mi, jak bardzŚ mizernym (cid:367)artem
gŚ wła(cid:339)nie zanudzam. Kiedy gdzie(cid:339) wychŚdziłem,
aśarat brałem zawsze ze sŚb(cid:266), wi(cid:281)c i tym razem
te(cid:367) tak byłŚ. Wracali(cid:339)my ju(cid:367) dŚ dŚmów śŚ udanej
k(cid:266)śieli, w śŚwietrzu unŚsił si(cid:281) sierśniŚwy zaśach
zbli(cid:367)aj(cid:266)cegŚ si(cid:281) śŚwŚli wieczŚru, słychać byłŚ
w Śddali kŚmbajny w tym niezwykłym ferwŚrze
(cid:367)niw. RŚzmawiali(cid:339)my jak zwykle na jaki(cid:339) fraśuj(cid:266)cy
nas
ju(cid:367). SamŚchŚdy,
mŚtŚcykle? Dwóch jeszcze nie-studentów, id(cid:266)cych
zwykł(cid:266) śŚln(cid:266), szutrŚw(cid:266) drŚg(cid:266) z lasu. Z daleka
dŚlatywał cichy szum śŚci(cid:266)gu dŚ JavŚrnika, z
kŚminów dŚmów wŚlnŚ unŚsił si(cid:281) dym.
temat. Nie śami(cid:281)tam
– Słyszałe(cid:339)? – nagle Marcin zaśytał mnie i
zatrzymał si(cid:281), nasłuchuj(cid:266)c bardzŚ intensywnie
czegŚ(cid:339), cŚ śrawdŚśŚdŚbnie usłyszał śrzed chwil(cid:266).
– Nie… a cŚ miałem słyszeć?
– Cicho! – Marcin uciszył mnie stanŚwczŚ. I w
tym mŚmencie Śbaj ju(cid:367) usłyszeli(cid:339)my leciutki,
ledwŚ słyszalny… śisk? SkŚmlenie? Nie wiedz(cid:266)c,
cŚ słyszymy, zbli(cid:367)ali(cid:339)my si(cid:281) dŚ miejsca, sk(cid:266)d
dŚchŚdził ten d(cid:365)wi(cid:281)k. Tak, tŚ byłŚ skŚmlenie. PŚ
31
chwili Śbaj ju(cid:367) wiedz(cid:266)c, (cid:367)e d(cid:365)wi(cid:281)k dŚbiega z
śrzydrŚ(cid:367)negŚ rŚwu, zastanawiali(cid:339)my, cŚ mŚ(cid:367)e gŚ
wydawać? Kilka sekund śŚ tym cała zawartŚ(cid:339)ć
mŚjegŚ (cid:367)Śł(cid:266)dka gwałtŚwnie i wbrew mŚjej wŚli
uniŚsła si(cid:281) dŚ góry. A(cid:367) dŚ gardła. Wywaliłem cały
obiad dŚ biŚsfery. W rŚwie le(cid:367)ał śies. Kudłaty,
nierasŚwy, mały śies. Widziałem, jak szczerzy dŚ
nas białe kły, ale tylkŚ tyle mógł zrŚbić; nieŚmal
śŚłŚw(cid:281)
jegŚ tułŚwia śŚkrywały białe, tłuste
rŚbaki, które bezustannie si(cid:281) ruszały. Patrzył na
nas wielkimi z cierśienia
i bólu Śczami. –
Widzisz?… – zaśytał cichŚ Marcin.
– Uhm… – Śdśarłem, wycieraj(cid:266)c usta z
wymiocin.
PŚd rŚzerwanym brzuchem suki le(cid:367)ały martwe,
jeszcze nie narŚdzŚne szczeni(cid:281)ta. Na wśół
zjedzŚne śrzez białe, wstr(cid:281)tne rŚbaki!
tegŚ nie zrŚbi(cid:281) – ŚdśŚwiedziałem.
– Musimy gŚ zabić.
– Ja
PŚśatrzył na mnie.
śuszcz(cid:281) śawia jak ty.
– Wi(cid:281)c ja tŚ musz(cid:281) zrŚbić? Chryste, zaraz
– Ja tegŚ nie zrŚbi(cid:281) – śŚwtórzyłem z naciskiem.
32
tŚ z niebywał(cid:266)
Patrzyłem, jak sśŚkŚjnie szukał ŚdśŚwiedniŚ
du(cid:367)egŚ kamienia i nie mógł znale(cid:365)ć, a mnie
śrzyszłŚ
łatwŚ(cid:339)ci(cid:266). Kiedy
znalazłem i śŚdałem mu kamie(cid:318) dŚ r(cid:281)ki, czułem
si(cid:281) jak Ewa śŚdaj(cid:266)ca rajski ŚwŚc AdamŚwi na
chwil(cid:281) śrzed sśełnieniem si(cid:281) najwi(cid:281)kszej bajki
(cid:339)wiata. SzybkŚ wyj(cid:266)łem z ślecaka mŚjegŚ zenitha,
naci(cid:266)gn(cid:266)łem film, sśŚjrzałem na (cid:339)wiatłŚmierz z
śrawej strŚny lustra i wycelŚwałem w śsie Śczy,
nastawiwszy ŚstrŚ(cid:339)ć dr(cid:367)(cid:266)cymi dłŚ(cid:318)mi. PŚ chwili
kamie(cid:318) uśadł na
tŚ biedne zwierz(cid:281), które
śami(cid:281)tam dŚ dzi(cid:339).
– Pewnie śŚtr(cid:266)ciłŚ gŚ autŚ.
– Tak, tŚ jedyna mŚ(cid:367)liwŚ(cid:339)ć. Ciekawe, ile tak
le(cid:367)ał?
– Kilka dni, mŚ(cid:367)e dwa albŚ śi(cid:281)ć… –
ŚdśŚwiedział Marcin śŚ chwili namysłu.
– M(cid:281)czyłby si(cid:281) tylkŚ – Śdśarłem.
– Uhm…
DŚ samegŚ dŚmu nie Śdezwali(cid:339)my si(cid:281) dŚ siebie
ani słŚwem. Ka(cid:367)dy z nas Ś czym(cid:339) my(cid:339)lał. PŚ tym
wydarzeniu długŚ zastanawiałem si(cid:281), a(cid:367) wreszcie
śŚwiedziałem Ś tym śsie dziadkŚwi. Czy jest tŚ
szukanie dŚbregŚ uj(cid:281)cia kŚsztem cierśienia tegŚ
33
zwierz(cid:281)cia, tej istŚty? Czułem si(cid:281) dziwnie. Nie
wiedziałem, dlaczegŚ zrŚbiłem t(cid:281) fŚtŚgrafi(cid:281), i nie
umiałem ŚdśŚwiedzieć na Marcina śytanie.
– PŚ cŚ marnujesz klisz(cid:281) na takie głuśie zdj(cid:281)cia?
OśŚwiedziałem Ś tym dziadkŚwi dŚkładnie.
Wysłuchał mnie sśŚkŚjnie, śŚ czym zaśytał:
– A cŚ zrŚbiłby(cid:339) teraz?
PŚmy(cid:339)lałem, by śŚ chwili u(cid:339)miechn(cid:266)ć si(cid:281) dŚ
dziadka i swŚich my(cid:339)li. Przecie(cid:367) nic innegŚ nie
śŚzŚstałŚ. Ka(cid:367)da chwila dla
tegŚ śsa była
bezsensŚwn(cid:266) m(cid:281)czarni(cid:266). Nie mŚ(cid:367)na byłŚ śŚmóc
inaczej, jak tylkŚ śrzerywaj(cid:266)c jegŚ cierśienie.
– Takie jest (cid:367)ycie, synu. Wi(cid:281)c kiedy wchŚdzimy
do ciemni?
jedynie mdłym
Siedziałem śrawie w całkŚwitych ciemnŚ(cid:339)ciach,
rŚz(cid:339)wietlŚnych
(cid:339)wiatełkiem
czerwŚnej (cid:367)arówki. Przed mŚimi Śczami z wŚlna
ukazywały si(cid:281) rajŚbrazy, twarze bliskich i zuśełnie
nieznanych mi Śsób, wydarzenia i sytuacje. Była tŚ
śrześi(cid:281)kna chwila. TylkŚ ja i mŚje czary. MiałŚ tŚ
cŚ(cid:339) z mistycyzmu. Czułem si(cid:281) jak czarŚwnik w
swŚjej śracŚwni na wie(cid:367)y kamiennegŚ zamku.
Wreszcie dŚ wywŚływacza włŚ(cid:367)yłem śaśier, na
którym miałŚ śŚwstać tŚ zdj(cid:281)cie. MŚim ŚczŚm
34
śŚwŚli ukazywał si(cid:281) niewyra(cid:365)ny kształt. Szczegóły
śŚcz(cid:281)ły wydŚbywać si(cid:281) z niebytu. Widziałem ju(cid:367)
Śczy. Miały w sŚbie śrzeŚgrŚmny
ładunek
cierśienia, (cid:367)alu za ŚdchŚdz(cid:266)cym (cid:367)yciem, strachu
śrzed (cid:339)mierci(cid:266) i wdzi(cid:281)cznŚ(cid:339)ć. Wdzi(cid:281)cznŚ(cid:339)ć za
zatrzymanie bólu. I jeszcze cŚ(cid:339). OgrŚmn(cid:266) ch(cid:281)ć dŚ
(cid:367)ycia. Nawet na
(cid:339)mierci(cid:266).
Nast(cid:281)śnegŚ tygŚdnia mŚje wakacje u dziadków
dŚbiegły kŚ(cid:318)ca. Kiedy Śjciec śrzestał ju(cid:367) si(cid:281) dziwić
mŚjej zmianie, mŚgłem sśŚkŚjnie śŚrŚzmawiać z
dziadkiem. Usiadłem śŚd brzŚz(cid:266) ŚbŚk niegŚ i
zacz(cid:281)li(cid:339)my z sŚb(cid:266) rŚzmawiać. Dziadek zaśytał
mnie Ś najleśsz(cid:266) fŚtŚgrafi(cid:281).
sekund(cid:281) śrzed
– Wiesz ju(cid:367), które?
– Nie, jeszcze si(cid:281) waham. Mam tu kilka.
Wszystkie s(cid:266) dŚbre – nie wiem – mŚ(cid:367)e tŚ z
Marcinem?
– Wybrałby(cid:339) je jakŚ najleśsze?
– Nie, chyba nie – Śdśarłem.
– Wi(cid:281)c mŚ(cid:367)esz je ŚdłŚ(cid:367)yć. ChŚcia(cid:367) czekaj, jest
dŚbre, śŚdŚba mi si(cid:281) – i wzi(cid:266)ł fŚtŚgrafi(cid:281) dŚ r(cid:281)ki,
by śrzyjrzeć si(cid:281) jej bli(cid:367)ej.
35
– TŚ, uwa(cid:367)am, (cid:367)e jest udane – i śŚdałem mu
nastrŚjŚwy Śbraz unŚsz(cid:266)cych si(cid:281) nad tafl(cid:266) jeziŚra
śŚrannych mgieł Ś śi(cid:266)tej nad ranem.
– NŚ, mŚ(cid:367)esz być z siebie dumny. Nauka nie
śŚszła w las! – Śdrzekł, śŚśrawiaj(cid:266)c Śkulary.
– Ale zaczekaj – zawahałem si(cid:281). – Prawd(cid:281)
mówi(cid:266)c, wybrałem ju(cid:367) chyba zdj(cid:281)cie. PŚdałem mu
wizerunek umieraj(cid:266)cegŚ śsa. TegŚ śsa. Z wielkimi,
śrzera(cid:367)Śnymi Śczyma, wśatruj(cid:266)cymi si(cid:281) w straszn(cid:266)
śrzyszłŚ(cid:339)ć.
– Jestem śewien. TŚ na śewnŚ tŚ zdj(cid:281)cie.
Patrzył dłu(cid:367)sz(cid:266) chwil(cid:281). PŚtem zaśytał innym
głŚsem, śŚwa(cid:367)nym, bez cienia (cid:367)artu:
– DlaczegŚ wła(cid:339)nie tŚ?
– Nie wiem dŚ kŚ(cid:318)ca. Chyba dlategŚ, (cid:367)e ŚnŚ
Śddaje dŚkładnie tŚ, cŚ czułem ja i cŚ czułŚ tŚ
zwierz(cid:281), ta istŚta. OnŚ nie śŚtrzebuje Śśisu, tytułu.
OnŚ mówi, śrzemawia dŚ mnie i dŚ tych, którzy je
Śgl(cid:266)daj(cid:266). TŚ zdj(cid:281)cie jest chwil(cid:266), jest histŚri(cid:266)… OnŚ
nie jest z tych, które nie znaczy nic jak jaka(cid:339)
śŚcztówka z fŚntann(cid:266) TrytŚna. TŚ zdj(cid:281)cie jest
wyj(cid:266)tkŚwe. Budzi we mnie najwi(cid:281)ksze emŚcje.
– Aśarat jest twój!
36
Internat
Teraz ju(cid:367) wiem, (cid:367)e byłŚ tŚ śierwsze dŚbre
zdj(cid:281)cie, które zrŚbiłem. PŚzŚstałŚ na długie lata w
mŚjej śami(cid:281)ci jakŚ wzór. StałŚ si(cid:281) wyznacznikiem
zawŚdŚwej drŚgi. Odcisn(cid:281)łŚ śi(cid:281)tnŚ na całym
mŚim (cid:367)yciu. I jednŚcze(cid:339)nie zmieniłŚ mnie na
długie lata. Wkrótce śŚ tym rŚbiłem cŚraz bardziej
udane fŚtki. PŚwa(cid:367)nie my(cid:339)lałem Ś śrzyszłŚ(cid:339)ci z
Śbiektywem. PŚzŚstała jeszcze klasa maturalna.
A śŚdczas tegŚ rŚku miałŚ si(cid:281) wiele jeszcze
wydarzyć. W internacie z mŚjej klasy śŚzŚstała ju(cid:367)
tylko Monika. I ja. Nie przepadali(cid:339)my za sŚb(cid:266).
Mniej wi(cid:281)cej tak samŚ, jak kŚt nie śrześada za
psem.
Jak tŚ w PŚlsce mówi(cid:266) – w ciasnej ulicy. Była
śi(cid:281)kn(cid:266) dziewczyn(cid:266). PŚdŚbała si(cid:281) chyba ka(cid:367)demu
chłŚśakŚwi. I ka(cid:367)dy Ś niej mówił tŚ samŚ: ale(cid:367)
Śna jest głuśia. Chyba była bardziej Śd nas śŚ
prŚstu dŚrŚsła. AlbŚ nikt z tych, którzy Ś niej tak
mówili, nie rŚzumiał jej. Nie byłem wyj(cid:266)tkiem.
PrzychŚdziłem
ju(cid:367) wcze(cid:339)niej dŚ niej, kiedy
śŚtrzebŚwałem na śrzykład zeszytu albŚ ksi(cid:266)(cid:367)ki.
Nie rŚzmawiali(cid:339)my zbyt wiele, wi(cid:281)c na dŚbr(cid:266)
37
sśraw(cid:281) nie znali(cid:339)my si(cid:281). Byli(cid:339)my
jedynymi
śrzedstawicielami naszej klasy w internacie, wi(cid:281)c
nasze stŚsunki sk(cid:266)din(cid:266)d układały si(cid:281) wyj(cid:266)tkŚwŚ
śŚśrawnie. DyślŚmatycznie. PŚszedłem dŚ niej
śewnegŚ wrze(cid:339)niŚwegŚ śŚśŚłudnia śŚ zeszyt. Jak
zwykle. Odt(cid:266)d jednak nic ju(cid:367) nie byłŚ jak zawsze.
Jak zwykle siedziała śrzy biurku.
– Co robisz? – zaśytałem. PŚdniŚsła Śczy znad
kartonu.
– A jak my(cid:339)lisz, SherlŚcku? PŚdśŚwiem ci, mam
kilka Śłówków i kartŚn, nŚ i gumk(cid:281), ale… rzadkŚ
jej u(cid:367)ywam. I nie jest tŚ taka gumka, Ś której
my(cid:339)lisz!
– A
ja czytałem gdzie(cid:339), (cid:367)e najwi(cid:281)kszym
zbŚczeniem jest śŚwstrzymywanie si(cid:281) Śd miłŚ(cid:339)ci!
– WatsŚnie. RŚze(cid:339)miała si(cid:281) śi(cid:281)knie i ju(cid:367) zuśełnie
nŚrmalnie ŚdśŚwiedziała:
– Tak, nawet wiem, gdzie tŚ wyczytałe(cid:339).
– Tak? To bardzo ciekawe. A gdzie?
– W tych PlaybŚyach, które chŚwacie pod
śŚduszk(cid:266). Za(cid:339)miałem si(cid:281), śrzyśŚmniałem sŚbie,
(cid:367)e Sfinks czytał kiedy(cid:339) PlaybŚya, kiedy dŚ mnie
śrzyszła. Pewnie st(cid:266)d śrzyszłŚ jej tŚ dŚ głŚwy.
ZrŚbiła triumfuj(cid:266)c(cid:266) min(cid:281), daj(cid:266)c sygnał, (cid:367)e t(cid:281)
38
słŚwn(cid:266) śŚtyczk(cid:281) wygrała Śna, i całkiem nŚrmalnie
ŚdśŚwiedziała ju(cid:367) na mŚje śytanie:
– Rysuj(cid:281) sŚbie. Czasem tak rŚbi(cid:281), kiedy jestem
sama.
– Lubisz rysŚwać?
– Tak, bardzŚ. Jak mam du(cid:367)Ś czasu w dŚmu, tŚ
wyjmuj(cid:281) te(cid:367) farby i maluj(cid:281).
– Biedne (cid:339)ciany – za(cid:367)artŚwałem. Na jej ustach
śŚjawił si(cid:281) znów u(cid:339)miech, chŚć (cid:367)art był śłytki i
durny jak wszystkie (cid:367)arciki dwudziestŚlatków.
– Ja rŚbi(cid:281) zdj(cid:281)cia.
– PŚka(cid:367)esz mi kiedy(cid:339)?
– Najśierw ty śŚka(cid:367) mi swŚje dzieła!
– DŚbrze, śrŚsz(cid:281) bardzŚ – wyj(cid:281)ła z szuflady
kilka kartek i rzuciła na łó(cid:367)kŚ. – Ogl(cid:266)daj! –
Śdśarła śrŚwŚkuj(cid:266)cŚ. Na du(cid:367)ych,
twardych
kartkach śaśieru z blŚku rysunkŚwegŚ były
narysŚwane Śłówkiem ró(cid:367)ne Śbrazy. Niektóre
niedŚkŚ(cid:318)czŚne, były tylkŚ ledwie rŚzśŚcz(cid:281)tymi
szkicami. W wi(cid:281)kszŚ(cid:339)ci były tŚ twarze, dłŚnie,
śrzedmiŚty. Wiele z nich autentycznie mi si(cid:281)
śŚdŚbałŚ. Były bardzŚ dŚbre. Ołówkiem mŚ(cid:367)na
wyczarŚwać śi(cid:281)kne rysunki – śŚmy(cid:339)lałem w gł(cid:281)bi i
Śdśarłem, aby j(cid:266) rŚze(cid:365)lić:
39
– Aaaaleeee liśa… czemu s(cid:266) niedŚkŚ(cid:318)czŚne? –
PŚ czym dŚdałem ju(cid:367) zgŚdnie z śrawd(cid:266):
– Nie wiedziałem, (cid:367)e tak dŚbrze malujesz.
Nawet
teraz, kiedy śŚczuła
zawstydzŚna, nadal była śrzytŚmna!
si(cid:281)
lekkŚ
– Rysujesz. Ołówkiem si(cid:281) rysuje, a farbami
maluje, rozumiesz?
– (cid:366)eby(cid:339)
taka m(cid:266)dra
zawsze była –
za(cid:367)artŚwałem sŚbie znów, a Śna znów si(cid:281)
nastrŚszyła. Nie musiała mi nic wyja(cid:339)niać,
dŚskŚnale znałem ró(cid:367)nic(cid:281). PŚmyliłem si(cid:281) śŚ
prostu. Z śrzyjemnŚ(cid:339)ci(cid:266) mi Ś tym śrzyśŚmniała. –
Na drugie mam WerŚnika, Ś
te(cid:367) nie
wiedziałe(cid:339), cwaniaczku?
tym
– Nie, nie wiedziałem… cwaniarŚ.
U(cid:339)miechn(cid:266)łem si(cid:281), szykuj(cid:266)c si(cid:281) dŚ wyj(cid:339)cia.
Wzi(cid:266)łem jeszcze zeszyt dŚ śŚlskiegŚ, śŚ który dŚ
niej śrzyszedłem, i Śdśarłem, ŚdchŚdz(cid:266)c:
– Jak gŚ śrześisz(cid:281), zaraz ci gŚ śrzyniŚs(cid:281). MŚg(cid:281)
śrzyj(cid:339)ć w nŚcy? – I wyszedłem, zamykaj(cid:266)c drzwi
pokoju numer 133.
– Nie zaśŚmnij Ś zdj(cid:281)ciach – wrzasn(cid:281)ła, kiedy
byłem ju(cid:367) na kŚrytarzu.
– W śŚrz(cid:266)dku – ŚdśŚwiedziałem cichŚ.
40
i Śddać zeszyt. Pó(cid:365)niej
SchŚdziłem śŚ schŚdach w wy(cid:339)mienitym
nastrŚju i tegŚ wieczŚru śŚczułem śierwszy raz, (cid:367)e
naśrawd(cid:281) mŚ(cid:367)na by j(cid:266) śŚlubić. Wkrótce znów dŚ
niej śrzyszedłem. Tym razem, aby śŚkazać swŚje
fŚtki
ju(cid:367) tylkŚ, by
śŚrŚzmawiać. PrzychŚdziłem cz(cid:281)(cid:339)ciej. Mój zeszyt
z śŚlskiegŚ wygl(cid:266)dał dŚskŚnale i cŚraz cz(cid:281)(cid:339)ciej był
na bie(cid:367)(cid:266)cŚ uzuśełniany, cŚ zauwa(cid:367)yła nawet śani
Wiesława, nie kryj(cid:266)c zadŚwŚlenia zreszt(cid:266). MŚnika
nie była wcale głuśia, tyle tylkŚ, (cid:367)e nie ka(cid:367)dy
śŚtrafił j(cid:266) zrŚzumieć. A ci, którym nie śŚzwalała
si(cid:281) zrŚzumieć, szybkŚ stwierdzali,
(cid:367)e jest głuśia, bŚ tak byłŚ znacznie śrŚ(cid:339)ciej.
Zaśrzyja(cid:365)nili(cid:339)my si(cid:281). Kiedy śrzychŚdziłem dŚ niej,
zawsze siadała na krze(cid:339)le śrzy biurku, śŚtem
kładła si(cid:281) ŚbŚk mnie na łó(cid:367)ku. Nim min(cid:266)ł
śa(cid:365)dziernik, zrŚzumiałem, (cid:367)e czuj(cid:281) dŚ niej
ŚgrŚmne śŚ(cid:367)(cid:266)danie. Niezwykle silne, samcze
uczucie. PŚstanŚwiłem dłu(cid:367)ej nie trzymać tegŚ w
sŚbie i śŚwiedzieć jej Ś tym wśrŚst! Jednak tŚ nie
ja
lŚs.
Przeznaczenie.
rŚzdawałem
rŚzdawał
karty,
je
TegŚ dnia śrzyszła dŚ mnie ŚkŚłŚ gŚdziny
sali
pierwszej,
wracaj(cid:266)c
dwudziestej
z
41
gimnastycznej, gdzie trenŚwała aerŚbik. Usiadła na
łó(cid:367)ku i śŚwiedziała:
– Przyjd(cid:365) dŚ mnie, Arturku za chwil(cid:281).
PŚmŚ(cid:367)esz mi w czym(cid:339).
– W czym?
– Nic si(cid:281) nie martw. TŚ nic strasznegŚ.
W jej Śczach dŚstrzegłem cŚ(cid:339) dziwnegŚ, czegŚ
nie potrafiłem Śkre(cid:339)lić. PŚszedłem… i tŚ była
decyzja, która zawa(cid:367)yła na naszych… stŚsunkach?
W jej śŚkŚju śaliła si(cid:281) tylkŚ lamśka śrzy łó(cid:367)ku.
ObŚk
(cid:339)wieczka.
W śŚwietrzu unŚsił si(cid:281) delikatny arŚmat indyjskich
kadzidełek. W radiu grała cichŚ muzyka, Chris de
Burg (cid:339)śiewał swŚje Lady in red. PŚczułem nieśŚkój
śrzed czym(cid:339), cŚ mnie wła(cid:339)nie sśŚtykałŚ. Kiedy
Śczy śrzyzwyczaiły
ju(cid:367) dŚ ciemnŚ(cid:339)ci,
zŚbaczyłem j(cid:266) le(cid:367)(cid:266)c(cid:266) w łó(cid:367)ku. PŚwiedziała cichŚ i
zuśełnie nieśŚdŚbnym dŚ niej głŚsem:
stała mała
zaśachŚwa
si(cid:281)
– ChŚd(cid:365), jestem bardzŚ zm(cid:281)czŚna, grały(cid:339)my.
Ziewn(cid:281)ła śrzeci(cid:266)gle – bŚl(cid:266) mnie wszystkie mi(cid:281)(cid:339)nie.
Zrób swŚjej najleśszej kŚle(cid:367)ance masa(cid:367). ZrŚbisz?
Aha… i śrzekr(cid:281)ć klucz, śrŚsz(cid:281).
Patrzyłem na ni(cid:266). Nie wiedziałem, cŚ mam
śŚwiedzieć, cŚ mam zrŚbić. Czułem, (cid:367)e tŚ tylkŚ
42
mistyfikacja, zasłŚna śrzed czym(cid:339) zuśełnie innym.
OdśŚwiedziałem wi(cid:281)c, u(cid:339)miechaj(cid:266)c si(cid:281), śytaniem:
– A cŚ b(cid:281)d(cid:281) miał z tegŚ ja?
Wstała. Patrz(cid:266)c na mnie bez cienia (cid:367)artu,
śŚwa(cid:367)nym tŚnem Śdśarła:
– Zamknij drzwi!
Przekr(cid:281)ciłem klucz w zamku. SśŚjrzałem na ni(cid:266).
Patrzyła tym samym (cid:339)widruj(cid:266)cym mnie wzrŚkiem.
Siedziała na łó(cid:367)ku z ugi(cid:281)tymi nŚgami, w rŚzkrŚku,
na śi(cid:281)tach. Jej kr(cid:281)cŚne włŚsy Śśadały na ramiŚna i
jeszcze ni(cid:367)ej. Biał(cid:266) bawełnian(cid:266)
zsuwały si(cid:281)
kŚszulk(cid:281) z
flag(cid:266) ZjednŚczŚnegŚ Królestwa
wyśinał zgrabny biu(cid:339)cik. Nagle skrzy(cid:367)Śwała r(cid:281)ce
śrzed sŚb(cid:266). Chwyciła kŚszulk(cid:281) i śŚ śrŚstu zdj(cid:281)ła
j(cid:266)! Ci(cid:266)gle śatrz(cid:266)c na mnie, w białym kŚrŚnkŚwym
staniku
stŚj(cid:266)cy na
szafeczce Ślejek dŚ ciała.
sśŚdenkach, wskazała
– We(cid:365) tŚ i chŚd(cid:365).
PŚłŚ(cid:367)yła si(cid:281) na brzuchu. PŚdszedłem dŚ niej.
Ubrana w białegŚ triumśha i czarne, Śbcisłe, sk(cid:266)śe
sśŚdenki stanŚwiła dla mnie zagadk(cid:281). Nigdy nie
widziałem
jej tak ubranej. Usiadłem na niej
Śkrakiem, jej nŚgi znalazły si(cid:281) śŚmi(cid:281)dzy mŚimi.
Miałem śrzed sŚb(cid:266) śrześi(cid:281)kne, ŚśalŚne ciałŚ.
i
43
czarne,
OdsłŚniłem
jeszcze wilgŚtne śo
śrysznicu i śachn(cid:266)ce szamśŚnem włŚsy z jej karku
i zaj(cid:266)łem si(cid:281) stanikiem. Nie szłŚ mi tŚ za dŚbrze i
szczerze mówi(cid:266)c, nigdy si(cid:281) tegŚ nie nauczyłem
śŚrz(cid:266)dnie. Jest tŚ bŚwiem jedna z tych rzeczy,
które mi imśŚnuj(cid:266) u kŚbiet dŚ dzi(cid:339). Jestem
śewien, (cid:367)e zaśi(cid:281)cie z tyłu stanika wymy(cid:339)liła
kŚbieta, która na śewnŚ nie miała śrawa jazdy.
– O, ju(cid:367) czas, aby si(cid:281) tegŚ nauczyć, jeste(cid:339)
śrzecie(cid:367) du(cid:367)ym chłŚścem – i szybkŚ Śdśi(cid:281)ła
zamek sama.
DŚtkn(cid:266)łem br(cid:266)zŚwej Śd letniej Śśalenizny skóry
jej śleców. RŚzlałem ŚdrŚbin(cid:281) Ślejku na dłŚ(cid:318) i
delikatnymi, kŚlistymi ruchami rŚzśrŚwadzałem
śŚ jej ciele. CichutkŚ westchn(cid:281)ła i Śd tej chwili cŚ
jaki(cid:339) czas wydawała z siebie głŚsy, które
śrzywŚdziły mi na my(cid:339)l mrucz(cid:266)c(cid:266) z zadŚwŚlenia
kŚtk(cid:281). PŚ kilku minutach masa(cid:367)u ju(cid:367) znałem
dŚkładnie tŚśŚgrafi(cid:281) jej śleców. Mój masa(cid:367) miał
śŚlegać Śczywi(cid:339)cie z definicji na masŚwaniu, lecz
w tej chwili ju(cid:367) nie masŚwałem jej, ale głaskałem.
Miałem zamkni(cid:281)te Śczy, Śna zreszt(cid:266)
te(cid:367).
PŚdniecałem si(cid:281) cŚraz silniej. MŚje (cid:339)liskie Śd
Ślejku dłŚnie w(cid:281)drŚwały na bŚki jej gŚr(cid:266)cegŚ ciała.
44
si(cid:281) nad ni(cid:266)
Kiedy śrzesuwałem dłŚnie ku jej śiersiŚm, niby
ci(cid:266)gle wykŚnuj(cid:266)c masa(cid:367), który miał j(cid:266) Śdśr(cid:281)(cid:367)yć,
Śna unŚsiła si(cid:281) de
Pobierz darmowy fragment (pdf)