Darmowy fragment publikacji:
Uposledzenie_ok 15/10/10 11:33 AM Page 1
Elżbieta Zakrzewska-Manterys jest socjolożką pra cującą
w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu
Warszawskiego. Zajmuje się metodologią nauk społecznych oraz
namysłem nad wykluczeniem społecznym. Ma córkę Hannę
oraz syna z zespołem Downa, Wojtka.
E
l
ż
b
i
e
t
a
Z
a
k
r
z
e
w
s
k
a
-
M
a
n
t
e
r
y
s
U
p
o
ś
l
e
d
z
e
n
i
u
m
y
s
ł
o
w
o
.
Elżbieta Zakrzewska-Manterys
Upośledzeni
umysłowo
Poza granicami człowieczeństwa
P
o
z
a
g
r
a
n
i
c
a
m
i
c
z
ł
o
w
i
e
c
z
e
ń
s
t
w
a
Cena 29 zł
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
strUposledz 15/10/10 4:30 PM Page 1
Upośledzeni
umysłowo
Poza granicami człowieczeństwa
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
strUposledz 15/10/10 4:30 PM Page 2
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
strUposledz 15/10/10 4:30 PM Page 3
I N S T Y T U T S T O S O W A N Y C H N A U K S P O Ł E C Z N Y C H UW
Elżbieta Zakrzewska-Manterys
Upośledzeni
umysłowo
Poza granicami człowieczeństwa
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Recenzent
Grażyna Woroniecka
Projekt okładki
Anna Gogolewska
Zdjęcie na okładce
© Łukasz Kulicki/iStockphoto.com
Redaktor prowadzący
Ewa Wyszyńska
Redaktor
Aleksandra Świętochowska-Lemańska
Redaktor techniczny
Zofia Kosińska
Korektor
Elwira Wyszyńska
Skład i łamanie
Barbara Obrębska
© Copyright by Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2010
ISBN 978-83-235-0731-4
Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego
00-497 Warszawa, ul. Nowy Świat 4
http://www.wuw.pl; e-mail: wuw@uw.edu.pl
Dział Handlowy: tel. (0 48 22) 55 31 333
e-mail: dz.handlowy@uw.edu.pl
Księgarnia internetowa: http://www.wuw.pl/ksiegarnia
Wydanie I
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Nieraz trzeba nawet dziesięciokrotnie
podejmować na nowo ten sam temat,
nawet za cenę narażenia się na opinię,
że się ciągle powtarza to samo.
Pierre Bourdieu
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Spis treści
Wprowadzenie
Granice normalności – granice człowieczeństwa .................
9
CZĘŚĆ I. (Nie)rozumność Oświecenia ........................ 13
Zaślepienie Oświeceniem ........................................................ 15
Upośledzeni i niepełnosprawni ............................................... 32
Upośledzony, czyli kto? ............................................................ 52
CZĘŚĆ II. (Nie)nowoczesność Europy ....................... 69
Chory psychicznie – nasz bliźni .............................................. 71
Wyzwania antypsychiatrii ................................................ 71
Emancypacja pacjentów psychiatrycznych ..................... 77
A miało być tak pięknie ........................................................... 84
Życie codzienne w społeczeństwie ryzyka ...................... 84
Upośledzeni w świetle wartości kosmopolitycznej
Europy ................................................................................. 94
Zwielokrotniona refleksyjność w obliczu upośledzenia ....... 109
CZĘŚĆ III. (Nie)ludzkość humanistyki ....................... 121
Piętno upośledzenia ................................................................. 123
Piętno jako konstrukcja społeczna ................................... 123
Upośledzenie jako piętno ................................................... 129
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
8
Spis treści
Moralizatorski sadyzm psychologii ........................................ 140
Psychodycea jako uprawomocnienie pedagogiki
specjalnej ............................................................................ 141
Pomocna dłoń psychologii humanistycznej ..................... 145
Na straży upośledzenia. Pedagogika specjalna i jej
funkcjonariusze ........................................................................ 161
Przemoc pedagogiczna ...................................................... 161
Upośledzeni w poetyce oligofrenopedagogiki ................. 168
Podsumowanie
Dedyskursywizacja upośledzenia ........................................... 179
Literatura cytowana ................................................................. 187
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Wprowadzenie
Granice normalności – granice
człowieczeństwa
Jest to kolejna moja publikacja związana z tematyką upośledze-
nia umysłowego. Od wydania w roku 1995 książki Down i zespół
wątpliwości. Studium z socjologii cierpienia upłynęło wiele lat.
Przez te wszystkie lata problematyka upośledzenia umysłowego
stanowiła jeden z głównych obszarów moich zainteresowań badaw-
czych. Byłam współredaktorką kilku książek zbiorowych, autorką
licznych artykułów naukowych i popularnonaukowych, a nawet
bajek i wierszyków. A jednak nie uważam się za osobę uprawiającą
subdyscyplinę socjologii pod nazwą „socjologia niepełnosprawno-
ści”. Jestem po prostu socjologiem, przedstawicielką, jeśli mogę to
tak wyrazić, „socjologii ogólnej”.
Fakt, że mam syna z zespołem Downa, stanowił powód, dla
którego w ogóle zwróciłam kiedyś uwagę na osoby upośledzone
– na to kim one są, w jaki sposób funkcjonują w społeczeństwie,
co o nich myślą ludzie, co mają o nich do powiedzenia różne dys-
cypliny naukowe traktujące ich jako przedmiot swego zawodowe-
go znawstwa. Tyle zawdzięczam mojemu synowi. Ale na tym jego
rola się kończy. Skoro już zaczęłam się przyglądać temu, co o upo-
śledzonych się mówi i pisze – a bodziec do takiego przyglądania
się musiał być potężny, bo upośledzenie jest czymś tak nudnym
i nieważnym, że w innych okolicznościach z pewnością nigdy nie
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
10
Wprowadzenie
zwróciłabym na nie uwagi – zaczęłam przecierać oczy ze zdumie-
nia. Nie mieściło mi się w głowie, jak to jest możliwe, że pod szyl-
dem opracowań naukowych uprawia się nic innego jak wierutne
bzdury, co gorsza podszyte megalomanią, dobrym samopoczuciem
rzetelnego naukowca i pozorem przestrzegania zasad metodologii
naukowej. Nie mogłam uwierzyć, że wydaje się mnóstwo książek,
otwiera i rozbudowuje uczelnie, kształci dziesiątki tysięcy studen-
tów – podczas gdy treścią tych wszystkich działań jest pustka, wy-
imaginowany twór „człowiek z niepełnosprawnością intelektual-
ną”, marionetka pociągana za sznurki przez ludzi mających może
dobre intencje, ale chyba nic poza tym. Nie mogłam się nadziwić
jak miałcy, jak nieoczytani, jak nierefleksyjni – i w tym sensie nie-
ludzcy – są ludzie, którzy wybrali karierę akademicką, poświęca-
jąc się problematyce upośledzenia. Zaczęłam zdawać sobie sprawę
z tego, że mają oni ciepłe posadki, ponieważ bzdury, jakie wypisują,
są do tego stopnia niestrawne dla kogoś „spoza branży”, że ryzyko
ich przeczytania przez innych ludzi niż koledzy jest praktycznie
równe zeru. W ten sposób przez kilkadziesiąt ostatnich lat na ży-
wym ciele nauki – a w Polsce działo się to ze szczególną siłą – za-
częła pojawiać się narośl, która – naśladując postępowanie nauko-
we – przyczyniła się do uczynienia upośledzenia czymś absolutnie
nieznośnym, niestrawnym i wyobcowanym ze społecznego świata
na tę samą modłę, na jaką wyobcowane są z niego dyscypliny pod-
dające je naukowej obróbce. Tym swoim odczuciom i przemyśle-
niom zaczęłam dawać wyraz w kolejnych publikacjach. Początko-
wo nieśmiało, lecz z każdym rokiem, po zapoznaniu się z kolejnymi
przejawami twórczości poświęconej problematyce upośledzenia,
moje próby stawały się coraz bardziej śmiałe, nazywające rzeczy
po imieniu. Niniejsza książka jest ich uwieńczeniem.
Ileż można pisać o upośledzeniu? O czym tu w ogóle pisać?
A jednak moje liczne teksty na ten temat zawsze są pisane od po-
czątku. Choć oczywiste jest, że do pewnych wątków wracam, na
pewne, powtarzające się zagadnienia staram się spoglądać z róż-
nych punktów widzenia. Możliwe to jest dlatego, że tak naprawdę
głównym przedmiotem moich rozważań wcale nie jest upośledze-
nie. Jest ono tylko pretekstem do powiedzenia czegoś, co wydaje
mi się ważne, o nas wszystkich i o społecznym świecie, w którym
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Granice normalności – granice człowieczeństwa
11
przyszło nam żyć. Podejmując więc problematykę upośledzenia
jako czegoś w społeczeństwie rzadkiego, i w tym sensie nienor-
malnego, sięgam do samego źródła socjologii, która – według pro-
jektu ojca założyciela tej dyscypliny, Émila Durkheima – zajmując
się stanami chorobowymi społeczeństwa, ma za zadanie poznanie
natury tego, co normalne1.
Z tego też punktu widzenia traktuję nienormalność upośledzo-
nych jako skrajny przypadek „obrzeży” człowieczeństwa. Nie chcę
windykować ich losu w imię równych szans mniejszości. W prze-
ciwieństwie bowiem do innych mniejszościowych kategorii spo-
łecznych, upośledzeni umysłowo tak naprawdę nie są mniejszo-
ścią. Nieporozumieniem jest traktowanie ich analogicznie do grup
mniejszościowych, takich jak Żydzi, homoseksualiści, głusi czy
kobiety. Upośledzeni nie mają bowiem własnego języka, własne-
go światopoglądu, własnej instytucjonalizacji. Można natomiast
powiedzieć, że upośledzeni umysłowo są naszymi alter ego, są
„innymi”, w symbolicznym sensie niespełnienia warunków kon-
formistycznej normalności. Nie musimy nawet sami siebie pytać
skąd wiemy, że oni są nienormalni. Nie musimy im mierzyć inteli-
gencji, nie musimy przeprowadzać żadnych testów. Po prostu wie-
my, w jednym błysku wszechogarniającego rozumienia, że bycie
nierozumnym nie wymaga przedstawiania argumentów.
W naszym kręgu cywilizacyjnym przykładamy ogromną wagę
do wartości. Wartość jest czymś zbliżającym się do sfery sacrum,
jest czymś pozytywnie naznaczonym. Wartością może być mą-
drość, wiedza, dostatek. Ale czy wartością może być nierozum-
ność? Tradycja Oświecenia uczy nas, że nie. Wydaje mi się, że
w dominujących tekstach naszej kultury nierozumność występu-
je jako antywartość, albo jako a-wartość. Nierozumność nie jest
i nie może być niczym pozytywnym. Obligatoryjne jest zatem za-
mknięcie nierozumności w zawłaszczającym ją polu pedagogiki
specjalnej.
1 É. Durkheim, Samobójstwo. Studium z socjologii, Oficyna Naukowa,
Warszawa 2006.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
CZĘŚĆ I
(Nie)rozumność Oświecenia
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Zaślepienie Oświeceniem2
Jeden z najwybitniejszych rzeczników prawa człowieka do
wolności, Monteskiusz, w następujący sposób pisze o Murzynach:
„Owi ludzie są czarni od stóp do głów i mają nos tak spłaszczony,
że prawie niepodobna jest ich żałować. Nie można sobie wyobrazić,
aby Bóg w swej nieskończonej mądrości umieścił duszę, a zwłasz-
cza duszę dobrą, w czarnym ciele. […] Dowodem, iż Murzyni nie
mają rozumu, jest to, że wyżej sobie cenią szklane paciorki niż zło-
to, które u cywilizowanych narodów [nations policees] posiada tak
ogromną doniosłość. Niepodobna jest, abyśmy przypuszczali, że są
to ludzie; gdybyśmy bowiem przypuszczali, że są to ludzie, zaczę-
to by mniemać, że my sami nie jesteśmy chrześcijanami. Ciasne
umysły o wiele przesadzają krzywdę, jaką się wyrządza Afryka-
nom”3.
Poglądy takie współczesnemu człowiekowi wydają się szoku-
jące. Są one jednak szokujące nie z powodów zasadniczych, lecz
z powodów wynikających z okoliczności historycznych. Historia
emancypacji rasowej nauczyła nas, że rasa nie powinna być po-
wodem dyskryminacji. Z drugiej strony to, że „nie powinna”, nie
oznacza, że w ogóle nie może być powodem dyskryminacji. Na
przekór politycznej poprawności, nasze codzienne doświadczenia
utwierdzają nas w przekonaniu, że owszem, bycie Murzynem jest
często okolicznością piętnującą. Piętno rasy, jak twierdzi Erving
Goffman, jest „przekazywane z pokolenia na pokolenie i nakłada-
2 A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty. Studium z teorii moralności, Wydaw-
nictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996, s. 159.
3 Montesquieu, O duchu praw, 1748, opr. M. Szczaniecki, Warszawa 1957,
t. I, s. 354–356.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
16
I. (Nie)rozumność Oświecenia
jące jednakową skazę na wszystkich członków rodziny”4. Jesteśmy
więc w większym stopniu dziećmi Oświecenia, niż sami zdajemy
sobie z tego sprawę. „Szantaż Oświecenia”, jak to ujmuje Michel
Foucault, polega na tym, że musimy, czy tego chcemy, czy nie,
ustosunkować się do kategorii pojęciowych przez Oświecenie wy-
pracowanych; możemy być za albo przeciw, ale kwestię poddaną
pod głosowanie podyktowało nam właśnie Oświecenie. „Uważam
– pisze Foucault – że uprzywilejowaną dziedzinę analizy stano-
wi Oświecenie jako zbiór politycznych, ekonomicznych, społecz-
nych, instytucjonalnych i kulturowych zdarzeń, od których wciąż
w dużym stopniu zależymy. Myślę także, że jako przedsięwzięcie,
mające na celu bezpośrednie połączenie postępu prawdy i histo-
rii wolności, sformułowało ono filozoficzne pytanie, stojące przed
nami. Ostatecznie sądzę […], że określa ono pewien sposób filozo-
fowania”5.
Jak twierdzi Anthony Giddens, „tradycja odgrywa najwięk-
szą rolę tam, gdzie nie jest uważana za tradycję”6, czyli dopiero
dyskursywizacja tradycji, podejmowana w społeczeństwach post-
tradycyjnych, umożliwia refleksyjne zajęcie stanowiska wobec
tradycji i wyodrębnienie jej jako osobnego tematu rozważań. Idąc
tym tropem, można stwierdzić, że Oświecenie zaczęło się stawać
coraz donioślejszym punktem odniesienia, w miarę jak kolejne po-
kolenia myślicieli zaczęły sobie coraz wyraźniej uzmysławiać, że
stanowi ono tradycję, do której wszyscy mniej lub bardziej świa-
domie się odnosimy. Wśród autorów podejmujących problematykę
filozoficznych podwalin nowoczesności nie ma zgody co do tego,
w którym momencie spadek Oświecenia został przywrócony namy-
słowi nad racjonalistycznymi korzeniami naszej kultury. Przykła-
dowo, Giddens upatruje tego zwrotnego momentu w zwróceniu się
4 E. Goffman, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańskie Wy-
dawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2005, s. 34.
5 M. Foucault, Czym jest Oświecenie?, w: M. Foucault, Filozofia, historia,
polityka. Wybór pism, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, s. 286.
6 A. Giddens, Życie w społeczeństwie posttradycyjnym, w: U. Beck, A. Gid-
dens, S. Lash, Modernizacja refleksyjna. Polityka, tradycja i estetyka w po-
rządku społecznym nowoczesności, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
2009, s. 91.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Zaślepienie Oświeceniem
17
ku „nihilizmowi” Nietzschego i Heideggera. Giddens twierdzi, że
obaj ci myśliciele zamierzali zdystansować się wobec założyciel-
skich roszczeń oświecenia, jednak „nie potrafią poddać ich kry-
tyce z perspektywy lepszych czy lepiej ugruntowanych założeń.
Porzucają więc pojęcie «krytycznego przezwyciężania», stojące
w centrum oświeceniowej krytyki dogmatu”7. Z owej niemożności
wyciąga Giddens wniosek, że ujawnianie ukrytych założeń oświe-
cenia a przezwyciężenie tych założeń, to dwa zupełnie różne zada-
nia. O ile Nietzschemu udało się to pierwsze zadanie, a nawet sto lat
wcześniej antycypował zmiany, które będą w tym kierunku zmie-
rzać, o tyle drugie zadanie, przynajmniej w odniesieniu do czasów,
w których żyjemy, wydaje się niemożliwe do zrealizowania. Stąd
Giddens przeciwstawia się używaniu pojęcia „ponowoczesność”,
które sugerowałoby zerwanie z nowoczesnością i przezwyciężenie
jej założeń. W zamian za to proponuje posługiwanie się pojęciem
„nowoczesności, która zaczyna rozumieć siebie samą”8. Inspira-
cje nietzscheańskie pozwalają na uświadomienie sobie, że wszy-
scy jesteśmy dziećmi epoki, w której żyjemy, i nawet najbardziej
radykalna myśl krytyczna nie jest w stanie wyjąć nas z historii, do
której należymy, i postawić nas na zewnątrz. Wprowadzone przez
Foucaulta pojęcie „szantażu Oświecenia” nabiera w tym kontekś-
cie szczególnie wyrazistego znaczenia. Giddens zauważa, że jed-
nym z największych paradoksów XX wieku było to, że radykal-
ny empiryzm reprezentowany przez pozytywizm logiczny podjął
najbardziej nieprzejednaną walkę o usunięcie z racjonalnej myśli
wszystkich pozostałości tradycji i dogmatu. Nie ma chyba w dwu-
dziestowiecznej filozofii bardziej dogmatycznego i nietolerancyj-
nego stanowiska. Giddens komentuje to następująco: „U sedna no-
woczesności leży, jak się okazuje, zagadka, której nie można chyba
«przezwyciężyć». Pozostajemy z pytaniami tam, gdzie kiedyś leża-
ły – jak nam się wydawało – odpowiedzi”9.
Na zupełnie inny kontekst nawiązywania do Oświecenia, ro-
zumianego jako epoka inicjująca nowoczesność, zwraca uwa-
7 A. Giddens, Konsekwencje nowoczesności, Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagiellońskiego, Kraków 2008, s. 34.
8 Tamże.
9 Tamże, s. 35.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
18
I. (Nie)rozumność Oświecenia
gę Zygmunt Bauman. Twierdzi on mianowicie, że problematyka
wieloznacznej nowoczesności została po raz pierwszy podjęta
przez przedstawicieli pierwszego pokolenia Szkoły Frankfurckiej,
Adorna i Horkheimera. To oni, zdaniem Baumana, po raz pierw-
szy obwieścili, że „Oświecenie to mityczny strach, który przybrał
charakter radykalny… Absolutnie nic nie może pozostawać na ze-
wnątrz, bowiem sama idea zewnętrzności jest podstawowym źró-
dłem strachu […]. Oświecenie zatarło ślady własnej niepewności.
Jedyny sposób myślenia na tyle słyszalny, by obalać mity, samo-
unicestwia się w końcu”10. Bauman uważa, że diagnoza postawiona
przez frankfurtczyków jest zbyt radykalna, bowiem samounice-
stwienie Oświecenia nie oznacza całkowitej rezygnacji z filozo-
ficznego w nim ugruntowania myślenia nowoczesnego, lecz raczej
świadczy o tym, że „obalające mity myślenie (które Oświecenie
mogło tylko wzmocnić, zamiast usunąć na margines) okazało się
nie tyle samo-unicestwiające, ile unicestwiające butę, wyniosłość
i uniwersalne ambicje prawodawcze nowoczesności”11. Z tego też
powodu Bauman sam siebie uważa za dziecko Oświecenia, gdy
pisze: „Książka, którą przedstawiamy, próbuje wypełnić szkielet
«dialektyki Oświecenia» historycznym i socjologicznym mię-
sem”12. Mimo więc akcentowania zupełnie innych przesłanek
skłaniających do zainteresowania się „problematyką Oświecenia”,
niż to czyni Giddens, obaj myśliciele dochodzą do wspólnych wnio-
sków: widząc bliski związek Oświecenia z roszczeniami rozumu,
traktują oświeceniowy sposób myślenia jako ciągle obowiązujący.
Oświecenie w tym sensie nie jest epoką historyczną, ale pewną
formacją myślową zakreślającą kontury naszego nowoczesnego
świata.
Martin Heidegger, podejmując zagadnienie przezwyciężenia
metafizyki, pisze o tym, że metafizyki nie możemy się po prostu
pozbyć, tak jak pozbywamy się jakiejś opinii, zmieniając zdanie
na jakiś temat. Przezwyciężyć metafizykę możemy tylko w ten
10 M. Horkheimer, T. W. Adorno, Dialectics of Enlighment, New York 1972,
s. 4 i 16, cyt. za: Z. Bauman, Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wie-
loznaczna, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 32.
11 Z. Bauman, Wieloznaczność nowoczesna…, s. 33.
12 Tamże, s. 32.
##7#52#aSUZPUk1BVC1WaXJ0dWFsbw==
Pobierz darmowy fragment (pdf)