Głównym bohaterem jest młody chłopak, Gabriel Fortis, który już się wyraźnie usamodzielnił i w pełni korzysta z życia. Bardzo dobrze zarabia i nie posiada żadnych większych problemów. Wraz ze swoim najlepszym przyjacielem dobrze się bawią na nocnych imprezach i nic nie wskazywałoby na to, by coś mogło ich życie odmienić. Jednak jego idealne życie nagle zostaje przerwane, gdy podczas podróży do domu swoich rodziców, jego samochód zostaje zmiażdżony przez nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Gabriel budzi się w jednym ze szpitali i zdumiony brakiem jakichkolwiek ran wychodzi z niego o własnych siłach. Nikt z personelu nie potrafi mu udzielić odpowiedzi na żadne z jego pytań, więc postanawia wrócić do miejsca, w którym rzekomo miał wypadek samochodowy. Już prawie u celu powstrzymuje go przed tym człowiek, którego wcześniej nigdy nie spotkał, a który wie o nim prawie wszystko. Od tej chwili rozpoczyna się prawdziwa wędrówka przez życie głównego bohatera, dzięki której poznaje prawdziwe wartości oraz cenę życia, które już miał tak dobrze poukładane.
Darmowy fragment publikacji:
KKrrzzyysszzttooff LLiipp
WW ęę dd rr óó ww kk aa
pp rr zz ee zz żż yy cc ii ee
© Copyright by Krzysztof Lip e-bookowo
Grafika i projekt okładki: Krzysztof Lip
ISBN 978-83-62480-79-1
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2011
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 4
Rozdział 1
Gabriel spał smacznie w swoim łóżku, gdy zbudził go
dzwoniący już od kilku minut telefon. Wbrew jego woli nie
chciał się sam uciszyć, a piękny sen zdążył już odejść
w zapomnienie. Niechętnie wstał i już zamierzał odłożyć
słuchawkę na bok, gdy usłyszał głos swojej matki wołającej
głośno jego imię.
– Halo? – odezwał się zaspanym głosem.
– Gabi! Jesteś wreszcie! Czemu tak długo nie podnosisz
słuchawki?
– Mamo, jest sobota. – Spojrzał na zegarek stojący obok
telefonu. – I nie ma jeszcze nawet jedenastej. Pozwoliłabyś
się chociaż raz wyspać.
– Jest dokładnie za pięć jedenasta! I nie mów mi, że jesz-
cze spałeś? Znów się włóczyłeś po nocach. Nie wiesz, że
porządni ludzie w nocy śpią? Kiedy się wreszcie ustatku-
jesz? Poznałeś już jakąś dziewczynę? Mów mi tu wszystko i
to jak na spowiedzi.
– Mamo, daj spokój.
– Żadne mamo, żadne spokój. Kiedy do nas przyjedziesz?
Gdyby nie moje telefony to pewnie byś się nie odezwał do
rodziny. Chcesz o nas zapomnieć?
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 5
– Mamo...
– Dobrze już, dobrze. Wiem, że nas kochasz, my też cię
kochamy. Ale jako twoja matka chcę wiedzieć, co u ciebie
się dzieje. Martwię się o swojego Gabiego.
– Ale nie ma powodu. Ja o siebie umiem zadbać, nie mam
już pięciu lat. Przyjadę do was, jak tylko będę miał czas. Na
razie mam dużo pracy... – znów nie zdołał dokończyć.
– Zaś ta sama śpiewka, nie mam czasu, dużo pracy albo
źle się czuję. Zaczynam się martwić, może masz kłopoty?
Chyba niczego nie bierzesz? Przyznaj mi się!
– Mamo, bez przesady. Wszystko jest w porządku. Przy-
jadę do was za kilka dni, obiecuję. Muszę kończyć, bo ktoś
puka do drzwi.
– Dobrze, trzymam za słowo. Ale jak nie przyjedziesz, to
my z tatą się do ciebie wybierzemy, pamiętaj!
– Przyjąłem do wiadomości. Pa, mamo.
– Pa, Gabrielku. Wstawaj już i zjedz sobie dobre śniada-
nie.
– OK, mamo, pa.
Szybko odłożył słuchawkę i odetchnął z ulgą. Za oknem
słońce było już bardzo wysoko, a na ulicach spory ruch. Na
sen już nie było szans, więc musiał wstawać. Załączył, jak
zawsze gdy się budził, swój wielki plazmowy telewizor na
kanał muzyczny i poszedł się myć. Śniadanie nie było za
specjalne. Kuchnia nie jest jego ulubionym miejscem, tak
więc za dużo możliwości nie miał. Zrobił sobie na szybko
jajecznicę i zasiadł przed telewizorem.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 6
Jego mieszkanie nie było za duże, ale za to bardzo dobrze
wyposażone. Gabriel dbało to, by nie nudził się w domu
w deszczowe dni, toteż posiadał jedną z najlepszych i naj-
droższych telewizji satelitarnych. Do tego miał jeden z naj-
nowszych modeli telewizorów i sprzęt nagłaśniający wyso-
kiej klasy.
Była sobota, dzień wolny, więc Gabriel rozmyślał nad
planem swojego dnia. Zamierzał umyć swój samochód,
pograć trochę w gry wideo, które ostatnio nim zawładnęły,
a później pewnie na wieczór gdzieś wyjść się pobawić. Nie
pamiętał jak dziś trafił do domu z imprezy, ale był pewny,
że zabawa była przednia. Próbował sobie przypomnieć
gdzie był, ale nie potrafił.
Tak rozmyślając, usłyszał swoją komórkę, na którą
właśnie przyszedł SMS z wiadomością od jego najlepszego
przyjaciela, Konrada:
tam nowa koleżanka,
Casanovo?”
jak
„I
Nie miał pojęcia, o kim mowa. Zbudził się sam, więc nie
poszło tak jak w większości przypadków jego wypraw noc-
nych. Zaczął szukać po kieszeniach kurtki i spodni, w któ-
rych wczoraj się bawił i znalazł kartkę z numerem telefonu
oraz zapisanym imieniem – „Kasia”. Starał się przypomnieć
sobie wczorajszy podbój, ale w głowie miał tylko czarną
dziurę. Nie należał do ludzi pijących do upadłego, ale wczo-
raj musiał trochę przesadzić. Rzucił kartkę z numerem tele-
fonu do kosza i spokojnie skończył jeść śniadanie.
Ledwo zdążył się przebrać, gdy usłyszał pukanie do
drzwi. Konrad wszedł do środka, nie czekając aż mu otwo-
rzy drzwi.
– Gdzie ona jest? – zapytał cicho, rozglądając się po ca-
łym mieszkaniu.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 7
– Też cię witam.
– Cześć, cześć i co? Jest jeszcze u ciebie?
– Kto?
– Moja matka! Ta laska z baru, kretynie! Gdzie ją schowa-
łeś?
– Kasia? Nie ma jej tutaj – odparł zimno Gabriel.
– Już poszła? Szybka jest. A specjalnie szybko wstałem,
żeby ją zobaczyć. – Zobaczył podejrzliwe spojrzenie kolegi.
– No, co? Takiej laski to jeszcze nie miałeś. Mądra, inteli-
gentna i do tego jeszcze seksowna. Cud nad cudami. Chwi-
lunia – zamyślił się przez chwilę. – A może jej tutaj w ogóle
nie było?
– Raczej nie. Nie wiem, co wczoraj wypiliśmy, ale nie
pamiętam żadnej Kasi. A tym bardziej, co z nią robiłem.
– Poważnie mówisz? Jak cię ostatni raz wczoraj widzia-
łem to byłeś jeszcze w formie. Wyszedłeś z nią, nic nam nie
mówiąc, myśleliśmy, że poszliście do ciebie.
– Nic nie pamiętam.
– To żałuj. A masz może jej numer telefonu? Może ja bym
spróbował?
– Chyba nie mam, możesz zobaczyć w kurtce.
Konrad rzucił się do obszukiwania kurtki kolegi, ale ni-
czego nie znalazł.
– Szkoda, taka laska rzadko się trafia. A co dziś planujesz
robić? Pogramy w kosza trochę?
– A z chęcią. Muszę się pozbyć kaca.
– No to zbieraj się.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 8
***
W parku wszyscy korzystają z pięknej wiosennej pogo-
dy. Starsi ludzie trzymają się za ręce i spacerują uliczkami
wśród zieleni, dzieci biegają po trawnikach i bawią się ze
swoimi psami, a tuż obok nich na boisku do koszykówki
siedzą na ławce zmęczeni grą Gabriel z Konradem. Obaj
ciężko oddychali, ale byli zadowoleni ze zwycięstwa, jakie
odnieśli nad swoimi młodymi przeciwnikami. Spakowali
swoje torby i zaczęli schodzić z boiska.
– Dzięki za grę, młodziki – zawołał Konrad do grających
przed nimi młodych chłopaków.
– Jutro może rewanż? – zagadał jeden z nich.
– Dlaczego nie? Znów was ogramy.
– Chcielibyście, jutro już nie będzie ulgi dla starszyzny.
– Starszyzny, słyszałeś to Gabriel?
– Jutro starszyzna znów da wam w dupę – zawołał już
spod swojego samochodu Gabriel. – Chodź już Konrad.
Obaj wsiedli do prawie nowego forda Gabriela i ruszyli
do domów.
– Mam nadzieję, że wieczorem powtórzymy wczorajszą
imprezę? – zagadał Konrad.
– Nie, tym razem zostaję w domu.
– W domu ludzie umierają. Nie wygłupiaj się, co będziesz
robił?
– Coś sobie wymyślę. Możliwości mam sporo.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 9
– Pewnie znów będziesz grał w te twoje dziecinne gry
komputerowe?
– Może tak, a może nie.
– Dobra, dobra, już cię znam trochę. Ale pamiętaj o mło-
dych. Musimy im pokazać, kto rządzi pod koszem w naszym
mieście.
– Spokojnie, o tym nie zapomnę.
Gabriel podrzucił Konrada do jego kamienicy, a sam
przed przyjazdem do swojego mieszkania podjechał jeszcze
do myjni samochodowej. Uwielbiał swój samochód. Praco-
wał na niego ciężko przez kilka miesięcy, biorąc często
nadgodziny, ale spełnił swoje marzenie. Kupił nowiutkiego,
czarnego forda. Może była to wersja trochę okrojona, bez
zbędnych dodatków wyposażenia, ale to nie miało dla niego
najmniejszego znaczenia. Wstąpił do salonu, kupił go za
gotówkę i teraz może jeździć wszędzie, gdzie tylko sobie
zamarzy.
Od dziecka lubił sobie sam radzić w życiu. Szybko zaczął
chodzić odpychając zawsze chętne do pomocy ręce rodzi-
ców, już w gimnazjum zarabiał handlując z kolegami czym
tylko się dało, a w czasie studiów znalazł pracę, dzięki któ-
rej się wyprowadził z domu i zaczął dorosłe życie już na
własny rachunek.
Wchodząc do mieszkania skierował się od razu do poko-
ju, w którym wyrzucił kartkę z numerem telefonu Kasi do
kosza. Na jego szczęście Konrad tam jej nie szukał. Zrzucił
z siebie tylko kurtkę i buty, zasiadł wygodnie na swojej ka-
napie i od razu zadzwonił. Usłyszał w słuchawce piękny
głos kobiecy, który nie bardzo wiedział, kto dzwoni. Gabriel
jednak już niejedną taką rozmowę przeprowadził, wiedział
jak się zachować, co powiedzieć w takiej sytuacji i już po
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 10
kilku minutach żartowali sobie przez telefon. Słysząc jej
piękny śmiech nie mógł sobie darować, że nie potrafi sobie
przypomnieć nic z wczorajszej nocy. Czuł już w czasie roz-
mowy, że nie jest to zwykła, typowa kobieta, których miał
już w swym życiu na pęczki. Coś w niej było, tylko jeszcze
nie wiedział, co. Rozmawiali długo i nieprzerwanie, aż
w końcu umówili się na kolację. Nie był pewny, które z nich
wyszło pierwsze z pomysłem kolacji, ale nie przejmował się
tym. Miał randkę i to z najpiękniejszą kobietą, jaką poznał
w swoim życiu. Czuł to, mimo że nie pamiętał jej wyglądu.
Wieczór nastał bardzo szybko. Przy grach komputero-
wych czas zaskakująco szybko przemija, ale nie było nic
ważniejszego od spotkania z tajemniczą Kasią. Mimo, że
grał prawie całe południe, to oka nie spuścił z zegarka, któ-
rego specjalnie nie ściągnął z ręki. Gdy tylko zbliżyła się
godzina spotkania, wystarczyło niecałe dziesięć minut i już
był gotowy do wyjścia. Zwykle opanowany, spokojny, tym
razem jednak ręce mu drżały. Czuł się dziwnie podekscy-
towany i zdenerwowany, tak jakby jechał na egzamin na
studiach. Z chęcią łyknąłby coś mocniejszego dla odwagi,
ale miał kilka zasad w życiu, którymi się kierował i prze-
strzegał ich za wszelką cenę. Jedną z nich był właśnie zakaz
spożycia alkoholu przed prowadzeniem samochodu.
Randka zaczynała się trochę inaczej dla niego niż zaw-
sze, ale Kasia była wyjątkowa i nie zgodziła się, by przyje-
chał po nią pod jej dom. Utrudniło mu to znacznie zadanie,
bo nie miał pojęcia jak ją rozpozna. Przez to pocił się jesz-
cze bardziej. Podjechał na parking kina, w którym mieli się
spotkać. Od wyjścia z samochodu rozglądał się we wszyst-
kie strony szukając wzrokiem pięknej kobiety. Nie chciał
przesadzić, więc starał się błądzić tylko oczami we wszyst-
kie strony. Miał nadzieję, że ktokolwiek na niego nie spoj-
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 11
rzy, to nie zorientuje się w jak kiepskiej jest sytuacji. Szedł
prosto do kas, zatrzymując się przed prawie każdym plaka-
tem reklamującym jakiś film. Był pewny, że Kasia nie po-
dejdzie do niego pierwsza, toteż ciężko przełykając ślinę
w gardle stawiał kolejne kroki. Wtedy zauważył kobietę
stojącą przed monitorem, w którym właśnie pokazywali
reklamę filmu, na który mieli iść razem. Miała długie blond
włosy, wzrostem równała się z Gabrielem, a ubrana była w
dżinsy i brązową kurtkę. Wszystko to uzupełnione malutką
czarną torebeczką. Gdy zbliżał się do niej, ona odwróciła do
niego przodem i aż przystanął na chwilę z wrażenia.
Konrad miał rację; „cudo nad cudami” – pomyślał.
Rysy jej twarzy, figura – wszystko idealne. Nie wierzył
nawet, że może taką kobietę kiedyś spotkać w swoim życiu.
Podchodził do niej niepewnie, modląc się, żeby to była Ka-
sia. Czuł jak pot spływa mu po ciele.
– Cześć Kasiu, gotowa na film? – starał się powiedzieć to
jak najpewniej, nie zdradzając nic po sobie.
– Jaka Kasia? Ja jestem Natalia – odparła.
Gabriel zmieszał się zupełnie. Nie wiedział, co powie-
dzieć, chciał jak najszybciej odejść, wyjść z tego kina, ale nie
mógł.
– A to przepraszam – wreszcie udało mu się to powie-
dzieć i już miał odchodzić, gdy kobieta uśmiechnęła się, jak
nikt na świecie się nie uśmiecha i powiedziała:
– Wiedziałam, że mnie nie będziesz pamiętał.
– Kasia?
Ona tylko odpowiedziała uśmiechem prawdziwego anio-
ła i skinęła głową.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 12
– To ty sobie jaja ze mnie robisz?
– Troszeczkę. – I znów ten jej uśmiech.
– No, pięknie, to ja się tu cały pocę, a ty... – pokiwał tylko
głową. – Skąd wiedziałaś, że cię nie rozpoznam?
– A pamiętasz jak trafiłeś wczoraj do domu? Tak myśla-
łam, człowiek w takim stanie nie pamięta za dużo. A jeszcze
jak mnie wczoraj nazwałeś swoją matką, to już wszystko
wiedziałam. I tak się zdziwiłam, że zadzwoniłeś.
– Lubię zaskakiwać – odpowiedział dumnie. – Tylko nie
myśl, że ja w takim stanie zawsze wracam do domu. To był
tylko jeden, odosobniony przypadek.
– Już się nie tłumacz. Rozmawiałam z twoim kolegą
i dowiedziałam się co nieco o waszych nocnych podbojach.
– Konrad? Jego nie ma co słuchać, on lubi bajki opowia-
dać. Nie wierz jego słowom. A co ci takiego opowiedział,
jeśli mogę zapytać?
– Przyszliśmy do kina na film, czy porozmawiać? – zapy-
tała, skrzętnie zmieniając temat.
– Na film oczywiście, na rozmowę zapraszam cię później
do pewnej restauracji.
– A skąd ta pewność, że chcę z tobą jeszcze gdzieś iść?
– Poznaję to po błysku w twoich pięknych oczach.
– Jesteś pewny siebie.
– Stojąc koło tak pięknej kobiety, jaką bez wątpienia je-
steś, to byłby grzech nie zaprosić cię na kolację – wypowie-
dział to dumnie mając nadzieję, że po raz kolejny tymi sło-
wami zmiękczy następne kobiece serce.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 13
– Twój kolega opowiadał mi, że potrafisz prawić kobiecie
komplementy. Muszę przyznać, że nieźle ci to wychodzi.
Chodźmy do kas po bilety, bo zaraz seans się zacznie.
Gabriel nie wiedział kompletnie, co powiedzieć. Nigdy
nie spotkał takiej kobiety, co też powodowało, że intrygo-
wała go jeszcze bardziej.
Gdy tylko skończył się film, pojechali razem do małej,
greckiej restauracji, gdzie Gabriel często jadał. Rozmawiali
ze sobą, tak jakby się znali od wielu lat. Ani na chwilę nie
zabrakło im tematu do rozmów. Żadne z nich nie chciało, by
ta noc się skończyła. Bawili się bardzo dobrze spędzając ze
sobą czas, aż do trzeciej nad ranem, gdy właściciele już
zmusili ich do wyjścia z restauracji. Gabriel zawiózł ją do jej
domu. Grzecznie odprowadził pod same drzwi i delikatnie
ucałował w policzek na pożegnanie. Nigdy tak nie robił, ale
w tym przypadku wszystko wychodziło samo z siebie.
Chciał być dżentelmenem i zostawić po sobie jak najlepsze
wrażenie, a przede wszystkim zamazać wszystkie historie,
jakie mogła usłyszeć od Konrada.
Wróciwszy do domu już nie mógł się doczekać kolejnego
spotkania. Nie włączał nawet telewizora, przy którym
zawsze zasypiał, tylko od razu położył się do łóżka. Pragnął
jak najszybciej się obudzić i znów gdzieś ją zaprosić. Od
teraz nie było dla niego nic ważniejszego, liczyła się tylko ta
piękna i inteligentna istota, która miała najpiękniejsze imię
na świecie – Kasia.
***
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 14
już mnóstwo
Następnego ranka obudził się około ósmej. Wstał z łóżka
bardzo szybko i od razu zaczął się zbierać do wyjścia. Była
niedziela, czyli dzień, w którym zawsze chodził na mszę
do kościoła. Ubrał się więc odświętnie i po kilku minutach
już podjeżdżał swoim samochodem pod ogromny, stary
kościół, przed którym stało
innych
zaparkowanych samochodów. Gabriel zawsze zatrzymywał
się kilka metrów dalej od parkingu, gdzie prawie zawsze
znajdował wolne miejsce. W kościele nigdy nie pchał się na
miejsca siedzące, a tym bardziej na przód, gdzie najczęściej
pozostawały przez całą mszę wolne ławki. Stanął, jak to
robił najczęściej, w tyle kościoła opierając się o ścianę i nie
rzucając się nikomu w oczy uczestniczył we mszy świętej.
Ciężko mu było się tym razem skupić, bo jego myśli wciąż
krążyły wokół poznanej wczoraj pięknej kobiety. Tak więc,
gdy tylko wyszedł z kościoła, od razu wyjął telefon
i zadzwonił do niej pragnąc umówić się na kolejne
spotkanie. Niestety nie był to jego wymarzony początek
dnia, gdyż wybrany przez niego numer telefonu był
wyłączony. Nie wiedział, co o tym myśleć, przez głowę
przechodziły mu setki pomysłów, co może być nie tak,
a raczej co wczoraj zrobił źle. Znów zaczął się denerwować
i nerwowo chodzić po mieszkaniu ciągle zerkając na
telefon. Nie chciał uwierzyć w to, że Kasia mogłaby nie
chcieć z nim rozmawiać. Starał się nie dopuszczać takiej
myśli do głowy, ale im dłużej krążył po swoim mieszkaniu,
tym bardziej się denerwował. Próbował wydzwaniać
jeszcze kilka razy, ale za każdym razem to samo – brak
odpowiedzi. Już zaczynał tracić nadzieję, gdy po godzinie
odebrał wiadomość od niej. Napisała mu, że była w kościele
i nie mogła odebrać komórki. Teraz jedzie do babci, ale
odezwie się wieczorem. Te słowa uspokoiły Gabriela
zupełnie. Usiadł w końcu na kanapie i teraz mógł spokojnie
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 15
zjeść śniadanie. Wiedział, że ogarnia go szaleństwo i to na
temat kobiety, ale nie mógł z tym nic zrobić, a nawet jakby
potrafił, to nie chciałby tego zmieniać. Nigdy nie był
zakochany i nie wierzył w prawdziwą miłość, aż do teraz.
Do spotkania z Kasią, której numer telefonu wyrzucił do
kosza.
Około godziny piętnastej zadzwonił telefon Gabriela.
Jednak wbrew oczekiwaniom nie była to Kasia, ale Konrad,
o którym zapomniał całkowicie.
– Jak długo mam na ciebie czekać? – zapytał lekko
zdenerwowany.
– O co chodzi?
– Gramy rewanż z młodzikami. Tylko nie mów, że
zapomniałeś.
– Wiesz co... – Próbował wymyślić szybko
jakąś
wymówkę, ale Konrad nie pozwolił mu dokończyć zdania
domyślając się jego zamiarów.
– Nie wymyślaj, tylko schodź. Czekam na dole.
Wyłączył telefon, nie pozostawiając mu innej możliwości
jak dotrzymać słowa i udać się na boisko. Przebrał się więc
w krótkie spodenki
i koszulkę ulubionego klubu
koszykarskiego i zszedł do niego.
Na ulicy już czekał na niego Konrad stojący przy swoim
samochodzie i trzymający piłkę do koszykówki. Był cały
podniecony czekającym ich pojedynkiem.
– Twoja skleroza zaczyna mnie przerażać – powiedział
i klepnął go w plecy zadowolony. – Do ilu ich dziś ogramy?
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 16
Gabriel nie miał najmniejszej ochoty na grę i wolał nie
odpowiadać na to pytanie, więc tylko wzruszył ramionami.
– Zobaczymy. Jedź lepiej – pogonił go, chcąc mieć już to
za sobą.
– Co z tobą, Gabriel? Tylko nie mów, że nie chce ci się
grać, bo nie uwierzę.
– No, właśnie nie za bardzo.
– To musisz być chory, co ci jest? – zapytał podejrzliwie.
– Nic, tylko nie mam chęci do gry.
– Od kiedy cię znam, nigdy jeszcze się nie zdarzyło, żebyś
nie chciał grać w kosza. Więc mów, co jest grane.
– Nic.
Konrad podjeżdżał
już do parkingu przy boisku
i powiedział:
– Gabriel, najlepszemu kumplowi nie powiesz? –
spróbował go wziąć na litość.
– Konrad, po prostu nie mam dziś ochoty i tyle. – Nie
chciał mu na razie nic mówić i zbywając go dodał: – Idziesz,
czy mam wrócić do domu?
– Jak chcesz – odpowiedział udając obrażonego Konrad,
ale od razu dodał żartując: – Ale jak masz zamiar za
niedługo umrzeć, to daj znać. Muszę zacząć zbierać na
wieniec dla sklerotyka.
– Śmieszne, zobaczymy czy na boisku będziesz taki
cwany.
– Zawsze jestem.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 17
Konrad wyciągnął z bagażnika torbę i spojrzał na
swojego kolegę, który tym razem miał cały strój na sobie
i był gotowy do gry.
– Mam nadzieję, że nie dasz plamy.
Obaj weszli na boisko, gdzie pod jednym z koszy już
grało dwóch młodych chłopaków.
– Jednak przyszliście – powiedział im na powitanie jeden
z nich. – Już myśleliśmy, że stchórzyliście.
– My? – odpowiedział buńczucznie Konrad. – Skopiemy
wam dupy jak ostatnio.
Młodzi chłopcy zaśmiali się i raz po raz zaczęli trafiać
piłką do kosza.
– Dziś już nie będzie ulgi dla starców – dodał drugi
z nich.
Konrad położył torbę na ławce i rozciągając się wszedł
na boisko.
– To o co dzisiaj gramy? – zapytał pewnym siebie
głosem.
– Czteropak piwa – odpowiedział jeden z młodzieńców.
– Dzieci, dzieci – powiedział Konrad śmiejąc się z nich
i kręcąc głową. – O skrzynkę się gra. Czteropak to dla
jednego za mało.
– Kiepsko z kasą stoimy – odezwał się drugi chłopak.
– Nie bój nic, Marcin, gramy o skrzynkę – powiedział
pewny siebie jego kolega. – Nie mają szans z nami.
– Gabriel, słyszałeś to!? – zawołał Konrad śmiejąc się
z ich śmiałości.
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 18
Gabriel tylko uśmiechnął się delikatnie, wszedł na boisko
i powiedział bez najmniejszego entuzjazmu:
– Miejmy to już za sobą.
Konrad, gdy tylko wszedł na boisko, rzucił swoją piłką
trafiając do kosza. Później podał ją Gabrielowi, a ten rzucił
nią w stronę obręczy, ale ona nawet do niej nie doleciała
wprawiając w osłupienie Konrada.
– To co, gramy? – odezwał się zadowolony z rzutu
Gabriela młody chłopak.
Rzucił piłkę w kierunku Konrada i wraz z kolegą był już
gotowy do gry.
– Gabriel, skup się! – krzyknął i podał piłkę do niego.
Zaczął nią długo kozłować
i spróbował minąć
przeciwnika, ale szybko stracił piłkę
i przeciwnicy
przeprowadzili szybką kontrę kończąc akcję efektownym
wsadem piłki do kosza.
A to był tylko początek koszmaru Konrada i jego kolegi.
Szybko zaczęli tracić kontakt z przeciwnikami, którzy
korzystając z wyraźnie niemrawej gry Gabriela łatwo
odzyskiwali piłki i zdobywali kolejne punkty. Konrad
widząc to, coraz bardziej się denerwował i próbował
zmobilizować swojego kompana do gry, ale nic to nie
pomagało. Kolejne akcje kończyły się pudłem lub stratami
piłki. Młodzi chłopcy nabierali rozpędu i korzystając
z braku obrony ze strony
jednego z przeciwników
z łatwością ogrywali ich zdobywając kolejne punkty.
Ich mecz szybko się zakończył niepodważalnym
zwycięstwem młodych chłopaków, którzy zadowoleni
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 19
z siebie aż podskakiwali z radości wygrywając umówioną
nagrodę.
– To kiedy możemy się spodziewać skrzynki piwa? –
zapytał jeden z nich.
Konrad tylko popatrzył na niego z wrogością, ale nic nie
odpowiedział. Podszedł do Gabriela siedzącego na ławce
i patrzącego na swój zegarek.
– Co z tobą jest, stary?
– Dzisiaj nie był mój najlepszy dzień – odpowiedział mu
Gabriel tak jakby nic wielkiego się nie stało. – Następnym
razem się odkujemy.
– Mam nadzieję, bo z taką grą to przedszkolaki by nas
ograły.
– Jedziemy już?
– Gdzie ci się tak spieszy? Może w końcu mi powiesz, co
ci jest?
– Trochę mi zależy na czasie i tyle. Nie ma co więcej
mówić.
– Przegrałem przez ciebie skrzynkę piwa – powiedział
już trochę zdenerwowany Konrad. – Należą mi się jakieś
słowa wytłumaczenia.
Gabriel wiedział, że jego przyjaciel nie popuści i będzie
wciąż go męczył i pytał. Nie było sensu więc dłużej tego
ukrywać, więc w końcu wydusił to z siebie:
– Znalazłem numer do tej laski.
Konrad zaniemówił, ale po chwili domyślił się, o którą
dziewczynę chodzi i pełen entuzjazmu krzyknął:
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 20
– Szczęściarzu! To trzeba było tak od razu mówić! I co?
Umówiłeś się już z nią? Masz dzisiaj spotkanie, tak?
– Może – drażnił go Gabriel znów odpowiedzią
wymijającą.
– Gabriel! Mów wszystko, bo ci przywalę! – powiedział,
śmiejąc się pod nosem.
– Wczoraj się spotkaliśmy...
– I jak? Miałem rację? Piękna, co nie?
– Bez dwóch zdań. Kobieta idealna jak dla mnie.
– Widzę, że zawróciła ci już w głowie. Opowiadaj
wszystko.
Obaj ruszyli do samochodu, ale po chwili usłyszeli głos
jednego z chłopaków:
– Hej! A nasza skrzynka!?
– Dostaniecie ją! Za tydzień zagramy rewanż, to się
odbijemy.
– To przywieźcie od razu dwie skrzynki – zawołał do
nich, śmiejąc się z kolegą.
– Wybacz Konrad, ale sam rozumiesz.
– Teraz to rozumiem. Dla niej to też bym o całym świecie
zapomniał.
– Zawieź mnie do domu, muszę się przygotować.
Konrad, zadowolony z wyduszenia w końcu prawdy ze
swojego przyjaciela, zawiózł go do domu
i kazał
informować o postępach w stosunkach między nimi.
Zapomniał o porażce na boisku i obiecał trzymać kciuki za
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 21
nich oboje. Jednak kazał się poinformować w razie
zerwania ich znajomości, z myślą o sobie.
Odezwała się około godziny dwudziestej i kolejny
wieczór spędzili na długich rozmowach przesiadując tym
razem pod gołym niebem w parku, wykorzystując piękną
pogodę i ciepłą noc, zwiastującą szybkie nadejście lata. Im
bliżej się poznawali, tym bardziej się przekonywał, że to
musiał być dar od Boga, żeby spotkać taką kobietę. Była
mądra, piękna, inteligentna. Należała do grupy doktorów
prowadzących w laboratorium badania nad lekami na
ciężkie choroby serca. Poświęcała się całkowicie swojej
pracy i nie wychodziła za często z domu. Jeden jedyny raz, z
okazji urodzin najlepszej koleżanki dała się namówić na
wyjście do lokalu i wtedy się właśnie spotkali. Przez to
uznali, że złączyło ich przeznaczenie.
Spotykali się codziennie, zawsze o tej samej porze.
Spędzali ze sobą każdy wieczór i oboje czuli, że ich
znajomość przerodzi się w coś większego i o wiele
dłuższego. Konrad, najlepszy przyjaciel Gabriela, został
odstawiony na bok, rodzina wciąż czekała na odwiedziny
syna, a on sam zachowywał się tak, jakby umarł dla
otoczenia. Teraz jego całym światem była piękna kobieta.
Ich znajomość rozwijała się bardzo szybko i wszystko
wskazywało na to, że nic ich już nie rozdzieli, póki nie
doszła do nich wiadomość ze Stanów Zjednoczonych.
Pewnej nocy Gabriel pierwszy raz nie widział pięknego
uśmiechu Kasi. Przyszła na
ich spotkanie wyciszona
i przygnębiona. Czuł, że coś jest nie tak, ale nie był
przygotowany na to, co miał usłyszeć. Początkowo nie
chciała mu powiedzieć o co chodzi, ale po jego długich
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 22
naleganiach w końcu się złamała i oznajmiła mu niewesołą
wiadomość:
– Chyba muszę wyjechać do Stanów na jakiś czas,
najdroższy.
– Jak wyjechać? Dlaczego? – Gabriel kompletnie się tego
nie spodziewał.
– Mówiłam ci, że prowadzimy w laboratorium badania
nad nowym lekiem. Jesteśmy bardzo blisko wymarzonego
celu, ale żeby go osiągnąć musimy przeprowadzić badania
w laboratorium w New Jersey.
– Ale... – Nie pozwoliła mu dokończyć zdania.
Pocałowała go najczulej jak tylko potrafiła, a z jej oczu
zaczęły płynąć łzy.
– Wiem, że nie tego chcieliśmy, ale nasze badania mogą
pomóc tysiącom ludzi na świecie. Proszę nie bądź na mnie
zły, Gabrielku.
– Nie jestem, wiem że dobrze robisz i pragnę, żeby ci się
udało. A jak długo cię nie będzie?
– Wierz mi, że długo myślałam nad tym, co mam zrobić.
Nie było mi łatwo podjąć decyzję, ale mogę pomóc wielu
ludziom.
– Wierzę i rozumiem. Powiem ci, że dobrze wybrałaś.
– Myślę, że badania zajmą nam kilka miesięcy, najwyżej
rok. Wiem, że to długo, ale obiecuję, że będę codziennie
dzwonić i informować cię o naszych postępach, co ty na to?
– Trzymam za słowo. Ale wiedz, że będę tu na ciebie
czekał. Choćby to trwało dłużej niż rok, ja poczekam. A jak
tylko usłyszę, że kręci się koło ciebie jakiś amerykański
www.e-bookowo.pl
Krzysztof Lip: Wędrówka przez życie | 23
doktorek,
to tam przyjadę i skopię mu dupę.
– Kochany jesteś – to powiedziawszy rozpłakała się
w ramionach Gabriela.
Tak wyglądał ich ostatni wspólny wieczór. Poznali się
zaledwie kilka tygodni temu, a już nie mogli bez siebie żyć.
Ciężko im było się rozstawać, mimo że każde z nich
wiedziało, że robią to dla większego dobra, to i tak w głębi
duszy pragnęli rzucić wszystko i zająć się tylko sobą. Słowo
„rok” brzmiało jak wieczność, „wyjazd” jak największa,
niezasłużona kara.
Oboje spotkali się jeszcze ostatni raz na lotnisku. Kasia
leciała wraz z dwoma innymi doktorami ze swojego
laboratorium, którzy jako jedyni z tej grupy wyglądali na
szczęśliwych. Byli od niej wyraźnie starsi i na pewno
spędzili połowę życia w zamkniętych laboratoriach. Gdy
wywołali numer ich lotu, Gabriel nie chciał wypuścić swojej
ukochanej z ramion. Obiecywał sobie, że zachowa zimną
krew, że pozwoli jej wsiąść do samolotu i nie będzie
utrudniał jej pożegnania, ale nie udało mu się. Nie tym
razem i nie w tym przypadku. Ze łzami w oczach żegnali się
i obiecywali
kontakt
telefoniczny. Każde z nich wierzyło, że zobaczą się jak
najszybciej, lecz żadne z nich nie domyślało się nawet, co
ich czekało.
sobie nawzajem
codzienny
***
www.e-bookowo.pl
Pobierz darmowy fragment (pdf)