Cyfroteka.pl

klikaj i czytaj online

Cyfro
Czytomierz
00024 001068 24504675 na godz. na dobę w sumie
Życie zaczyna się w piątek - ebook/pdf
Życie zaczyna się w piątek - ebook/pdf
Autor: , , Liczba stron: 272
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Język publikacji: polski
ISBN: 9788323397342 Rok wydania:
Lektor:
Kategoria: ebooki >> obyczajowe >> proza
Porównaj ceny (książka, ebook, audiobook).

Rok 1897. Na polach pod Bukaresztem znaleziony zostaje nieprzytomny mężczyzna. Nie wiadomo kim jest, ani skąd pochodzi. Może to oszust albo przestępca uciekający przed pościgiem? A może pacjent szpitala psychiatrycznego? Z czasem nieznajomy gromadzi wokół siebie całkiem sporą grupę ludzi, wśród których jest znany lekarz i jego córka, policjant, 8-letni goniec przemierzający stolicę z paczkami i listami oraz dziennikarze.


Akcja tej na poły kryminalnej powieści rozgrywa się w ciągu zaledwie 13 dni: od piątku 19 grudnia do końca 1897 roku. Dzięki niezwykle żywo odmalowanym obrazom atmosfera Bukaresztu końca XIX wieku odtworzona jest niczym w filmie. Czytelnik może ją poczuć razem z bohaterem, który przeniósł się w czasie z XXI wieku.

A może to wszystko tylko mi się śniło? Ale jeśli coś ci się śni, niekoniecznie wiesz, że to sen, podczas gdy doskonale wiesz, kiedy nie śpisz. Nie musiałem się uszczypnąć, aby się upewnić, że to, co widzę, dzieje się naprawdę. Istnieje pewne niezaprzeczalne poczucie rzeczywistości. Kiedy rano idziesz do pracy, nikt ci nie musi mówić, że nie śpisz ani że żyjesz. (fragment).

Ioanna Pârvulescu stworzyła niezwykłej urody panoramiczną powieść o ludziach szukających swej przynależności i starających się określać własną tożsamość w kontekstach, które nakreślone są przy okazji portretowania obyczajowości rumuńskiej metropolii końca XIX wieku.

Krytycznym Okiem


Taka lektura to wspaniały sposób na podróż w czasie i przestrzeni do miejsc nam zupełnie obcych, a bardzo ciekawych.

Szczere Recenzje

'Życie zaczyna się w piątek' to nie tylko zabawna i chwytliwa maksyma. To przede wszystkim świetna książka, po którą warto sięgnąć.

Co Przeczytac.pl

„Życie zaczyna się w piątek” to książka, którą można czytać jako powieść kryminalną, powieść fantastyczną o podróżach w czasie lub powieść historyczną, ale czytelnik wyniesie z niej największą korzyść, jeśli zapomni o wszystkich tych kategoriach i będzie ją postrzegał jako żywy świat, pełen poezji i prawdy, jak wszystkie utwory, które coś znaczą w literaturze światowej.

Mircea Cărtărescu

Opowiedziana z wielu perspektyw powieść Parvulescu, podparta gruntowną znajomością historii i kultury Rumunii, roztacza wokół siebie niezwykłą atmosferę. Kolejne obrazy przesuwają się niczym na taśmie filmowej, a czytelnik delikatnie wznosi się ponad znaną mu rzeczywistość dnia codziennego.

Scottish Review

Nagroda Literacką Unii Europejskiej 2013

Ioana Pârvulescu wykłada literaturę rumuńską na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu w Bukareszcie i jest redaktorem w „România literară”. Zapoczątkowała i przez prawie dziesięć lat koordynowała w Wydawnictwie Humanitas kolekcję literatury światowej „Cartea de pe noptieră”.

Znajdź podobne książki Ostatnio czytane w tej kategorii

Darmowy fragment publikacji:

„Życie zaczyna się w piątek” to książka, któ- rą można czytać jako powieść kryminalną, powieść fantastyczną o podróżach w czasie lub powieść historyczną, ale czytelnik wy- niesie z niej największą korzyść, jeśli zapo- mni o wszystkich tych kategoriach i będzie ją postrzegał jako żywy świat, pełen poezji i prawdy, jak wszystkie utwory, które coś znaczą w literaturze światowej. Mircea Cărtărescu Akcja tej na poły kryminalnej powieści rozgrywa się w ciągu za- ledwie trzynastu dni: od piątku 19 grudnia do środy 31 grudnia 1897 roku. Na polach pod Bukaresztem znaleziony zostaje nie- przytomny mężczyzna. Nie wiadomo, kim jest ani skąd pocho- dzi. Może to oszust albo przestępca uciekający przed pościgiem? A może pacjent szpitala psychiatrycznego? Pełna zagadek po- wieść wciąga od pierwszej strony. Atmosfera Bukaresztu koń- ca XIX wieku odtworzona jest niczym w filmie, a Czytelnik może ją poczuć razem z bohaterem, który przeniósł się w czasie z XXI wieku. A może to wszystko tylko mi się śniło? Ale jeśli coś ci się śni, niekoniecznie wiesz, że to sen, podczas gdy doskonale wiesz, kiedy nie śpisz. Nie musia- łem się uszczypnąć, aby się upewnić, że to, co widzę, dzieje się napraw- dę. Istnieje pewne niezaprzeczalne poczucie rzeczywistości. Kiedy rano idziesz do pracy, nikt ci nie musi mówić, że nie śpisz ani że żyjesz. Fragment książki Książka otrzymała Nagrodę Literacką Unii Europejskiej w roku 2013. Ioana Pârvulescu wykłada literaturę rumuńską na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu w Bukareszcie, była re- daktorem w „România literară”. Zapo- czątkowała i przez prawie dziesięć lat ko- ordynowała w Wydawnictwie Humanitas kolekcję literatury światowej „Cartea de pe noptieră”. patroni medialni www.wuj.pl I O A N A P Â R V U L E S C U Ż y c i e z a c z y n a s i ę w p i ą t e k IOANA PÂRVULESCU Ż y cie za cz y n a się w piąte k WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO Portret pełnego życia Bukaresztu. Debiutanc- ka powieść, która uderza niezwykłą wyobraź- nią autorki. „Le Monde des Livres” Wielowymiarowy mikrokosmos dziewiętna- stowiecznego Bukaresztu. Waterstones blog Opowiedziana z wielu perspektyw powieść Pârvulescu, podparta gruntowną znajomo- ścią historii i kultury Rumunii, roztacza wokół siebie niezwykłą atmosferę. Kolejne obrazy przesuwają się niczym na taśmie filmowej, a czytelnik delikatnie wznosi się ponad zna- ną mu rzeczywistość dnia codziennego. „Scottish Review” Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. Ż za cz y się ŻYCIE ZACZYNA SIĘ w piąte k y cie n a Ioana Pârvulescu W PIĄTEK Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. IOANA PÂRVULESCU y cie Ż za cz y n a się w piąte k Tłumaczenie Karolina Brykner Tomasz Klimkowski W Y D A W N I C T W O U N I W E R S Y T E T U J A G I E L L O Ń S K I E G O Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. Seria z Żurawiem Projekt okładki Małgorzata Flis Autorka: Ioana Pârvulescu Tytuł oryginału: Viaţa începe vineri © Humanitas Fiction, 2009 © Copyright for Polish Translation and Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydanie I, Kraków 2016 All rights reserved Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechniany w jakikolwiek sposób za pomocą urzą- dzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy. Projekt współfinansowany w ramach programu Unii Europejskiej „Kreatyw- na Europa”. Publikacja odzwierciedla jedynie poglądy autora i Komisja Europejska nie ponosi odpowiedzialności za umieszczone w niej treści. Co-funded by the Creative Europe Programme of the European Union ISBN 978-83-233-4049-2 e-ISBN 978-83-233-9734-2 www.wuj.pl Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12-663-23-81, tel./fax 12-663-23-83 Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98 tel. kom. 506-006-674, e-mail: sprzedaz@wuj.pl Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325 Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. Dla Bogdana, na którymkolwiek jest świecie Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. SŁOWO WSTĘPNE Kilka lat przed rokiem 1900 dni były pojemne. Ludzie wibrowali jak druty telegraficzne, byli optymistami i wierzyli, jak nigdy wcześniej i nigdy później, w potęgę nauki, w postęp i w przyszłość. Dlatego też najważniejszym momentem stał się Nowy Rok: wiecznie odnawiany początek przyszłości. Tekstura świata dopuszczała wszelką szaleńczą myśl i często sza- leńcze myśli stawały się rzeczywistością. Rumunia była w Europie, a jej stolica stała się kosmopolitycznym miastem, czyniącym ogromne wysiłki, aby się zorganizować i ucy- wilizować. W Bukareszcie, jak mówią wszystkie dokumenty epoki, nigdy nie można było się nudzić, ani w dzień, ani w nocy. Wrażliwe natury obawiały się nieznanych niebezpieczeństw. Jeden mężczyzna walczył laską ze światłem elektrycznym. Pewna kobieta wzbraniała się stanowczo przed zrobieniem sobie zdjęcia, cho- ciaż pozwoliła się namalować. Neurozy przemieniały się w poezję, a cierpienie i opium szły ręka w rękę. Gruźlica, syfilis, brud albo za- bijały, albo pozostawiały rany na ciele i duszy. Zło nie zniknęło z tego świata, a jego ignorowanie było najlepszym sposobem na przygoto- wanie przyszłości. Byli ludzie, którzy z nim walczyli. Dziennikarze odkryli swoją siłę i za słowo pisane można już było umrzeć. A słowo pisane już zaczęło ich zdradzać. Pieniądze były problemem, ale nie celem, i nie brakowało ludzi gotowych poświęcić wszystkie swoje pieniądze z miłości do pięknej idei. Dzieci wcześnie zaczynały naśladować dorosłych, dorośli zachowywali się niekiedy jak dzieci, a ciekawość życia była radością, której nie wyzbywano się w żadnym wieku. 7 Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. Przed 1900 rokiem człowiek wierzył, że Bóg chce go uczynić nieśmiertelnym, w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Wydawało się, że nie ma rzeczy niemożliwych i faktycznie nie było. Wszystkie utopie były dozwolone. A zabawa z czasem była zawsze najpiękniejszą z nich. Poza tym ludzie byli bardzo podobni pod każ- dym względem do swoich poprzedników i swoich następców. Kilka lat przed 1900 rokiem dni były pojemne, a ludzie marzyli o naszym świecie. Marzyli o nas. Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. Ponieważ to, czego chcesz, to życie, i to, i inne – chcesz wszystkie. (Miguel de Unamuno, lipiec 1906) Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. PIĄTEK, 19 GRUDNIA Dzień pełen zdarzeń 1 Lubię czytać w powozie. Mama beszta mnie za to, a papa, który nawet w towarzystwie członków rodziny nie zapomina o tym, że jest Panem Doktorem Leonem Margulisem, lekarzem medycyny pierwszego stopnia z gabinetem przy ulicy Świętego Jana nr 8, „na tyłach Teatru Narodowego”, mówi, że popsuję sobie oczy i że moje dzieci będą mieć słaby wzrok. Ale ja jestem uparta i zawsze zabie- ram książkę ze sobą. Oni, jak byli w moim wieku, może mieli wię- cej czasu na czytanie i wiele innych rzeczy, ale dzisiejsza młodzież musi dobrze rozporządzać swoim czasem. Zresztą byłam ciekawa, co nowego u Becky z Vanity Fair. Chociaż, jeśli mam być szczera, to jestem podobna bardziej do tej głupiej Amelii i będę kochać przez całe życie jakiegoś drania. Dzisiaj nie miałam szczęścia do czytania. Po pierwsze zmarzły mi dłonie. Po drugie, jak tylko wsiedliśmy do powozu, mama i papa zaczęli obrabiać, tak jak nasza kucharka sieka pietruszkę, tego nieznajomego, którego Petre znalazł rano w śniegu pod lasem Băneasa, na polu między jeziorami. Zabrali go do aresztu Prefektury Policji. Mama, która jest na bieżąco absolutnie ze wszyst- kim, mówi, że uciekł z domu wariatów, że na pewno dostał bzika od nauki. I zaraz spojrzała ostrzegawczo na mnie: „Ty też tak skoń- czysz, jak będziesz tyle czytać!”. A później spojrzała na papę: „Chyba najwyższy czas, żeby Iulia pomyślała o odpowiednim kandydacie 10 Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. na męża!”. Papa zbadał nieznajomego na prośbę Costache, naszego przyjaciela z policji, i mówi, że to nie żaden włóczęga, mimo że jest niewyobrażalnie cudacznie ubrany. To na pewno klaun z cyrku. Poza tym czysty, żadnego defektu „fizjologicznego” oprócz tego, że faktycznie czasem mówi bardzo zagadkowo. Ale jeśli to wariat, to wykształcony, „bardzo ładnie się wysławia”. Jednak kiedy papa zapy- tał go, czy nie ma gruźlicy, spojrzał na niego szyderczo, wydawał się wyprowadzony z równowagi, i odpowiedział mu bezczelnie: „Bezna- dziejny z pana aktor!”. Papa odrzekł poważnie, w swoim stylu: „Pan wybaczy, ale nie jestem żadnym aktorem, tylko lekarzem!”. Dodał, że coś jakby mu zalegało w płucach i że jest bardzo blady, ale żadnej poważnej choroby u niego nie znajduje. Wtedy mężczyzna uspokoił się i powiedział, że chce zapalić. Papa, który jest przeciwny temu zwyczajowi, podał mu jednak drobnego tytoniu i bibułkę ze stołu Costache, ale mówi, że aresztowany tylko rzucił mu dzikie spojrzenie i po prostu odwrócił się do niego plecami. Co za gbur! Zatrzymali mu walizkę do przeszukania, srebrne pudło, coś jakby sejf, co wska- zywało na to, że to mógłby być jakiś fałszerz pieniędzy, ale wypuścili go już godzinę po aresztowaniu, po krótkim przesłuchaniu prze- prowadzonym przez pana Costache. Kiedy zobaczył, że jest wolny, z miejsca dał nogę. Niemniej jednak śledzi go dyskretnie najlepszy woźnica policji. – A ile ma lat? – zadała mama swoje ulubione pytanie. – Podał czterdzieści trzy, czyli tylko cztery mniej niż ja, ale moim zdaniem kłamie, nie daję mu więcej niż trzydzieści–trzydzieści pięć. Mówi, że jest dziennikarzem i że tu się urodził. Dan Kretzu. Zdzi- wiło mnie, że jest całkiem ogolony, jak noszą się tylko aktorzy, gdy grają kobiety. Hmm… I papa pogładził cienką kądziel brody jasnej jak wąsy kolby kuku- rydzy, swoje największe życiowe utrapienie. – Więcej dowiemy się jutro, na kolacji, bo zaprosiłem pana Co- stache. Papa spostrzegł, że mam rozpaloną twarz i od razu położył mi rękę na czole, żeby sprawdzić, czy nie mam gorączki. Dla niego wszystko ma konkretne, cielesne podłoże, nie ma mowy o duszy. 11 Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych. Mama ciągle go jeszcze maglowała, ale ja, ponieważ było mi już ciepło w dłonie, wolałam zdjąć rękawiczkę i wrócić do Becky. Lu- bię u niej to, że dokładnie tak samo jak ja zna zarówno francuski, jak i angielski. Nie lubię u niej tego, że dokładnie tak samo jak ja ma green eyes. Wolałabym piwne oczy, takie jak ma Jacques, i blond włosy, takie jak ma Becky, ale widocznie dwadzieścia jeden lat temu nie było na stanie takiego modelu i muszę się zadowolić czarnymi. Dlaczego z tych samych rodziców, obojga o piwnych oczach, jedno dziecko wychodzi takie jak oni, a drugie z oczami zielonymi albo niebieskimi? Do Nowego Roku chcę skończyć książkę, więc spróbuję rzadziej pisać dziennik. Zostało jeszcze dwanaście dni i kilka godzin. 2 Bukareszteńczycy mieli udany dzień. Wcześniej padał śnieg. Do końca roku zostało jeszcze dwanaście dni, do końca dnia – dwa- naście godzin. Biel, rozciągająca się od jednego do drugiego krańca miasta, od pałacu Cotroceni po przedmieścia Obor i od cmentarza Șerban Vodă po klomby na Șosea, a potem jeszcze dalej, na cztery strony świata, topniała w południowym słońcu. Sople wyglądały jak posmarowane oliwą i tu i ówdzie zaczynały kapać na głowy prze- chodniów. Na ulicach panował spory gwar, tak jak zawsze na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Zapatrzywszy się w górę, aby go nie zmoczyło, Nicu wyłożył się jak długi na śniegu, zły tak jak wtedy, kiedy wstawał lewą nogą. – No i znowu żeś się przewrócił! – powiedział głośno chłopak, otrzepując czerwoną czapkę gońca. Tyle razy ci mówiłem, żebyś pa- trzył, jak idziesz, burknął swoim cienkim głosikiem, choć tonem zde- nerwowanego staruszka. Kiedy w zeszłym roku poszedł do szkoły, ten belferski ton przylgnął mu do języka i nie mógł się od niego uwolnić. Nawyk mówienia do siebie towarzyszył mu za to, odkąd pamiętał, ponieważ ku swojej wielkiej zgryzocie nie miał rodzeństwa, w prze- ciwieństwie do innych dzieci. Od biedy zadowoliłby się choćby jedną siostrą. Otrzepał śnieg z surduta, spojrzał ze złością na lód, na którym 12 Publikacja objęta prawem autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie zabronione.Publikacja przeznaczone jedynie dla klientów indywidualnych. Zakaz rozpowszechniania i udostępniania w serwisach bibliotecznych.
Pobierz darmowy fragment (pdf)

Gdzie kupić całą publikację:

Życie zaczyna się w piątek
Autor:
, ,

Opinie na temat publikacji:


Inne popularne pozycje z tej kategorii:


Czytaj również:


Prowadzisz stronę lub blog? Wstaw link do fragmentu tej książki i współpracuj z Cyfroteką: