Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
OKL_Marchenko_depresja_DRUK2.indd 1
OKL_Marchenko_depresja_DRUK2.indd 1
02-03-2017 11:25:55
02-03-2017 11:25:55
Gillian Marchenko
ŻYJĘ!
DEPRESJA MNIE
NIE POKONA
Przełożyła
Małgorzata Figurna-Rogalińska
Tytuł oryginału
Still Life. A Memoir of Living Fully with Depression
Oryginally published by InterVarsity Press as Still Life by Gillian
Marchenko. © 2016 by Gillian Marchenko. Translated and printed by
permission of InterVarsity Press, P.O. Box 1400, Downers Grove, IL 605515,
USA. www.ivpress.com
© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2017
Redaktor
Agnieszka Czapczyk
Redaktor techniczny
Justyna Nowaczyk
Skład i łamanie
Joanna Dąbrowska • studiookladka.pl
Projekt okładki i stron tytułowych
Joanna Dąbrowska
ISBN 978-83-7906-134-1
Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze sp. z o.o.
Wydanie I, 2017
ul. Kościuszki 99, 61-716 Poznań
tel. 61 852 39 62, faks 61 850 17 82
sprzedaz@wdrodze.pl www.wdrodze.pl
Druk i oprawa: Nasza Drukarnia
ul. Gutenberga 5, 62-023 Żerniki k. Poznania
Wydrukowano na papierze Creamy 80 g, wol. 2,0
Publikacja powstała dzięki wsparciu
fi nansowemu Likus Hotele i Restauracje.
Siergiejowi, Elainie, Zoi, Polly i Evangeline
– pomimo wszystko i właśnie dlatego.
Część pierwsza
Dno
Rozdział pierwszy
Poddaję się
Nie próbuj rozstrzygać poważnych
spraw w środku nocy.
Philip K. Dick
W patruję się w odcinek Hoardersów* na kanale
Netfl ix i sprawdzam Facebooka w tę i z powro-
tem, w tę i z powrotem. Depresja przykuła mnie do łóżka
prawie tydzień temu. Moje stare sposoby – dłużej pospać,
pooglądać telewizję, trzymać się cholernie drogiego życia,
czekając, aż ten stan minie – tym razem nie działają.
Nie mogę przespać swego nastroju ani go przeczekać.
Ma nade mną niezachwianą władzę. Stoję na skraju urwi-
ska we własnej sypialni. Muszę stać spokojnie. W przeciw-
nym razie spadnę w otchłań śmierci. „Boże, proszę, zabierz
* Amerykański serial dokumentalny ukazujący życie ludzi cierpiących
na patologiczne zbieractwo.
Wszystkie przypisy w książce pochodzą od polskiego wydawcy.
9
DNO
to ode mnie”, modlę się, gdy to możliwe, i zanurzam się
w parującej kąpieli, by złagodzić ból kończyn. Myśli mi
się mącą. Mam dreszcze. Śpię godzinami i budzę się wy-
czerpana. Zawsze wyczerpana. Żadna ilość snu nie daje mi
nowej energii.
Wiele lat temu uznałam, że siedząca w domu mama
oglądająca w ciągu dnia telewizję równa się upadkowi na
samo dno. Włączałam sobie The View lub inny poranny pro-
gram i sprzątałam pokój dzienny, a pół godziny później wy-
łączałam. Osoba produktywna nie ogląda za dnia telewizji,
prawda? A dziś? Teraz? To nic nowego. Chowam się w sy-
pialni, oglądam marne programy i przesypiam z przerwami
całe dnie. Tygodnie? Miesiące? Nie wiem.
Klikam na Facebooka, przeciwieństwo Hoardersów, bo
Facebook jest jak wielki, neonowy znak życia: Patrzcie na
mnie! Czy moje życie nie jest wspaniałe?! Ludzie w Hoar-
dersach woleliby, żeby spoglądać raczej na stosy zużytych
foliowych toreb, które zgromadzili, niż na nich samych.
Leżę w rozrzuconej, nieświeżej, czarnej pościeli w po-
koju, który dzielę z mężem. Przeglądając menu komputera,
zahaczam wzrokiem o reklamę po prawej stronie ekranu:
„Czy borykasz się z przygnębieniem? Zadzwoń pod ten nu-
mer i sprawdź, czy zakwalifi kujesz się do uczestnictwa w no-
wym, ekscytującym klinicznym badaniu eksperymentalnym.
Udział w nim zapewnia wynagrodzenie pieniężne, darmo-
wą opiekę psychiatryczną i okazję, by pomóc osobom, które
tak jak ty walczą z depresją, poprzez przyjmowanie nowego
leku. Dzięki tobie może on w przyszłości wejść na rynek”.
10
PODDAJĘ SIĘ
Moja skóra się budzi. Przypomina mi to uczucie, którego
doznałam, gdy w podstawówce koleżanka z dzieciństwa za-
chorowała na grzybicę. Poszłam do niej po szkole z nadzieją
zobaczenia grzyba pod skórą, ale ujrzałam jedynie czerwo-
ną wypukłość na ręce. „Widzisz grzyba? Jest właśnie tam”,
starała się mnie przekonać. Przez moje ciało przebiegają nie-
wielkie dreszcze. Te kilka słów reklamy wzbudza moje zain-
teresowanie. Siadam na łóżku i układam wygodnie laptop
na nogach.
Krzyżuję i rozprostowuję nogi w kostkach i znowu prze-
suwam laptop. Wyobrażam sobie swoją rodzinę – mojego
męża Siergieja i nasze cztery córki – i zastanawiam się, co
właśnie robią: dzieci są w szkole, może rozwiązują zadanie
na matematyce albo biegają po sali gimnastycznej, a Siergiej
pewnie siedzi zgarbiony nad komputerem za sąsiadujący-
mi z naszymi drzwiami kościoła, gdzie pracuje. Jestem sama
w domu, ale i tak rozglądam się w obawie, że ktoś zobaczy,
co kliknęłam, jakby to było coś żenującego, na przykład por-
nografi a.
Nie mamy dużo pieniędzy. Chcę tego wynagrodzenia,
aby sfi nansować swe marzenie wydania pamiętnika, jaki
napisałam po zdiagnozowaniu u mojej trzeciej córki, Polly,
zespołu Downa. Przenika mnie chłód, obejmuję się rękoma.
Podnoszą mi się włoski na przedramionach, nakazując sku-
pienie. Rozważam kolejne słowa z reklamy, które przykuły
mój wzrok.
Psychiatra. Ktoś, kto specjalizuje się w psychice ludzkiej.
Nigdy nie byłam u psychiatry z powodu swych problemów.
11
DNO
W przeszłości kilka razy brałam leki, przepisała je moja le-
karka pierwszego kontaktu, i często zastanawiałam się, czy
naprawdę zna się na swej pracy: „O, prozac już tak dobrze
nie działa? A zoloft? Cymbalta? Paxil?”. Carol, moja koleżan-
ka z dzieciństwa, mówi, że branie leków jest jak gra w ko-
ści: wrzucasz je do kubeczka, potrząsasz i wysypujesz. Jeśli
masz szczęście, wygrana jest twoja. Więcej informacji o so-
bie, o leczeniu i w ogóle o chorobie psychicznej mogłoby
pomóc, prawda? Czy psychiatra mógłby pomóc?
To problematyczne. Czy ja walczę z depresją? Patrząc
na swą historię, nie rościłabym sobie pretensji do diagnozy
„depresja”. Pewnie, że były w moim życiu trudne czasy, lecz
jeszcze przed kilku laty moje zmagania z nastrojem nasilały
się głównie z okazji narodzin dzieci. Choć miałam skłonno-
ści do melancholii i zadumy, poważniejsze problemy – to
znaczy okresy, gdy nie mogłam pozbierać się do kupy – były
zawsze związane z dziećmi. Trzy razy przeszłam depresję
poporodową, a potem zmierzyłam się z nią jeszcze raz po za-
adoptowaniu Evangeline, naszej czwartej córki, z Ukrainy.
Zarówno Polly, jak i Evie są dziećmi z niepełnosprawnością.
Siergiej jest pastorem małego kościoła, gdzie odśnieżanie,
ścieranie podłogi i rozstawianie krzeseł stanowią pracę na
równi z głoszeniem kazań. Starsze córki, Elaina i Zoja, to
młode dziewczęta doświadczające wahań nastroju i lęków
okresu przedmłodzieńczego. Jest tego dużo, prawda? Czy
to zatem depresja, czy życie pełne wyzwań?
Przeszukałam w Internecie listy symptomów depre-
sji, by się przekonać, jak wypadam. Do objawów depresji,
12
PODDAJĘ SIĘ
według różnych stron internetowych, należą poczucie bez-
nadziei, dolegliwości i bóle, kłopoty ze snem i brak zaintere-
sowania rzeczami, które kiedyś sprawiały nam radość. Nie
chcę się do tego głośno przyznać, lecz wiem, że te wszystkie
uczucia zajmują coraz więcej miejsca w moim sercu. Myślę
o depresji jak o gościu, który przychodzi coraz częściej, nie-
proszony i nieoczekiwany, i zostaje dłużej niż kiedykolwiek
przedtem.
Lecz potem mgła się rozprasza na kilka dni, nastrój mi
się zmienia i ponownie wymawiam się od zaakceptowania
takiej diagnozy. Później, gdy już będę wiedzieć, że mam
depresję, nazwę to amnezją depresyjną. Za każdym razem,
gdy zaczynam czuć się lepiej, zakładam, że już nigdy nie
poczuję się tak źle. Przeczytałam gdzieś, że z każdym epi-
zodem depresyjnym wiąże się dziesięcioprocentowe ryzy-
ko, że osoba zapadnie na chroniczną depresję. Wypieram tę
informację z głowy. To nie depresja, okej? To tylko niedobre
popołudnie. Niedobry dzień. Niedobre życie.
Zdanie „Już nigdy więcej nie wpadnę w depresję” moż-
na by postawić na równi z deklaracją alkoholika, że jeden
kieliszek go nie zabije. Znalazłam raz w Internecie forum
wsparcia dla osób z depresją i całą noc spędziłam na czyta-
niu postów innych ludzi. Zmagania z leczeniem. Myśli sa-
mobójcze. Niezdolność do życia w związku czy do wyjścia
z domu. Co za biedacy. Nie ma mowy, żebym była jedną z nich.
Nie pamiętam, żebym leżała w łóżku, gdy Elaina i Zoja
były małe, z wyjątkiem czasu bezpośrednio po porodzie.
A gdy depresja przychodzi, nie mogę nigdy rozeznać, jak
13
DNO
to się dzieje, jakie są czynniki wyzwalające. Stres związa-
ny z dziećmi? Za dużo pracy w kościele? Przyjaźnie? Relacja
z Siergiejem? Nie mam pojęcia. Depresja przychodzi i od-
chodzi, jak się jej podoba, a ja, podobnie jak ofi ara przemocy
domowej, zakładam, że wina jest po mojej stronie. Coś jest
ze mną nie tak.
Przez otwarte wcześniej okno napływa powiew wiatru.
Ptak ćwierka jak metronom, a ja zastanawiam się, jak on
może tak długo i tak bezbłędnie ćwierkać i oddychać jed-
nocześnie. Słychać wołanie naszego sąsiada Tony’ego, przy-
puszczam, że woła któregoś ze swych starszych rodziców
będących na podwórku, ale nie rozumiem słów.
Sprawia mi przyjemność patrzenie na mamę i tatę
Tony’ego, którzy z nim mieszkają. Noszą tradycyjną indyj-
ską odzież, matka skromne sari w zgaszonych brązach i sza-
rościach, a ojciec długie kremowe koszule z kołnierzykiem
przypiętym na guziki i lnianymi spodniami do kompletu.
Trzaskają drzwi, a ja dalej myślę o rodzinie Tony’ego.
Gdy jest ciepło, jego matka wychodzi na dwór, podchodzi
do sznura na bieliznę, ściska od góry klamerki, a sztywne,
wysuszone na powietrzu ubrania, skąpane w świetle poran-
ka, wpadają do kosza na pranie. Czasami gdy karmię Evan-
geline płatkami śniadaniowymi, obserwuję, jak ta sąsiadka
zdejmuje pranie, podczas gdy jej mąż przysiada blisko niej
na wysokim stołku i patrzy.
W zeszłym tygodniu, stojąc na naszym odrapanym
niebieskim ganku, zobaczyłam, jak tata Tony’ego kuśtyka
wzdłuż chodnika, opierając się na lasce. Siergiej wspomniał
14
PODDAJĘ SIĘ
ostatnio, że mężczyzna miał wylew i podupadł na zdro-
wiu. Wówczas jednak byłam zaskoczona, zwłaszcza że już
od dawna go nie widziałam. „Tato!”, krzyczał Tony, bieg-
nąc alejką obok naszego domu, by zatrzymać ojca: „Tato!
Nie możesz wychodzić z domu bez uprzedzenia. Słyszysz
mnie? Tato!”. Tony dogonił ojca, schylił się i położył ręce na
kolanach, by złapać oddech. Jego ojciec patrzył ponad nim
i nie odpowiadał.
Leżę w łóżku. Myślę o życiu. Ludzie na świecie wyko-
nują swe codzienne czynności, a ja znów jestem tutaj. Moje
ciało na uwięzi złego nastroju. Nie czuję się nawet na tyle
dobrze, by sobie pokuśtykać. Czy to jest teraz treść mojego
życia? A jeśli tak, to czy jest ona śmieciem? Czy pomarszczę
się jak rodzynek w tym łóżku? Czy pewnego dnia moi są-
siedzi przestraszą się, ujrzawszy mnie poza domem, bo tak
długi czas mnie nie widzieli?
Nigdy nie leżałam w szpitalu z powodu depresji. Nigdy
nie zdarzyło mi się pędzić z prędkością stu trzydziestu kilo-
metrów na godzinę w kierunku urwiska z dziećmi przypięty-
mi na tylnym siedzeniu. Nigdy nie snułam planów, że zatkam
tłumik naszej furgonetki starą szmatą, włączę silnik i usiądę
w środku, szczelnie zamykając okna. Ale zaczęłam odpusz-
czać sobie rodzinę, siebie i życie w ogóle. To znowu to – myślę,
budząc się rano, przerzucam nogi przez bok łóżka, siadam
i wzdycham. Marzę o porządnym uderzeniu w głowę, na tyle
mocnym, by zapaść w śpiączkę. Chcę głęboko zasnąć.
Zamykam oczy i wyobrażam sobie siłę wypadku samocho-
dowego. Siedzę na miejscu kierowcy, samochód z przeciwka
15
DNO
ociera się o bok mojego samochodu, metal zgrzyta o metal,
napiera, dławi oddech, potem cisza. Po prostu cisza. Nie ist-
nieć dłużej brzmi nieźle. Przynajmniej ustałby wir negatyw-
nych myśli w mojej głowie: Jesteś okropną matką. Jesteś okropną
chrześcijanką. Jesteś do niczego. Nie wiesz, co robisz. Tracisz swój
pieprzony rozum.
Wpatruję się w reklamę na Facebooku o klinicznym ba-
daniu eksperymentalnym dotyczącym depresji. Moje serce
uderza szybciej, gdy podnoszę dłoń i odgarniam pasmo
tłustych włosów z oczu. Muszę zadzwonić teraz, bez kon-
sultowania się z Siergiejem. Jest podejrzliwy wobec lekarzy
i nie zgodziłby się na mój udział w badaniu. Podnoszę swoją
komórkę z nocnego stolika i wybieram numer.
Spis treści
Część pierwsza Dno
Poddaję się
Dlaczego pani się uśmiecha?
Ciężkie zaburzenie depresyjne
Kim jestem?
Pomoc
Część druga Na granicy
Dom
Zła mama
Początki
Działać według programu
System kolorów
Poproszę winnego mojej depresji o powstanie!
Ucieczka
Modlitwa Pańska
231
9
17
27
37
45
59
67
77
85
95
101
115
127
Część trzecia Przełom
Odwilż
Poligamia
Zabawa w chowanego
I w szukanego
Wzrastać
Wstyd
Najlepsza mama
Wiara
Wymuszone „chwała”
To nadal życie
Podziękowania
135
143
153
161
169
177
187
193
205
215
227