Książka jest odpowiedzią na współczesny relatywizm i potrzebę znalezienia moralnych drogowskazów w zsekularyzowanym świecie. Tillich poszukuje stabilnego i zgodnego z etyką fundamentu dla moralnego życia. Proponuje obranie za absoluty wartości z różnych sfer życia, akceptowalnych zarówno dla osób religijnych, jak i ateistów. Publikacja rozpoczyna się autobiograficznym esejem opisującym doświadczenia autora z dzieciństwa i wczesnej młodości, które zdeterminowały jego późniejsze poglądy.
Seria „Kim Jest Człowiek? ” składa się z pozycji tłumaczonych z języków obcych oraz z prac polskich autorów, a także z pogłębionych wywiadów z myślicielami zajmującymi się problematyką człowieczeństwa. Będzie płaszczyzną rozmowy, do której zostali zaproszeni uczeni, zarówno ci z pierwszej połowy XX wieku, jak i współcześni.
Darmowy fragment publikacji:
Seria: Kim Jest Człowiek?
Tytuł oryginału: Paul Tillich, My Search for Absolutes
Konsultant serii: Adam Workowski
Tłumaczenie: Marcin Leszczyński
Redakcja naukowa: Jan Tomasz Lipski
Redaktor Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego: Dorota Stępień
Projekt okładki: Katarzyna Turkowska
Zdjęcie wykorzystane na okładce: https://commons.wikimedia.org
Illustration of human torso from Crooke ‘Mikrokosmographia’
Projekt typograficzny serii: Maciej Matejewski
Skład i łamanie: Munda – Maciej Torz
© Copyright 2016 by Theodore N. Farris. All rights reserved
© Copyright for this edition by Uniwersytet Łódzki, Łódź 2017
© Copyright for Polish translation by Marcin Leszczyński, Łódź 2016
Wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Wydanie I. W.07621.16.0.M
Ark. wyd. 3,2; ark. druk. 7,375
ISBN 978-83-8088-674-2
e-ISBN 978-83-8088-675-9
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
90-131 Łódź, ul. Lindleya 8
www.wydawnictwo.uni.lodz.pl
e-mail: księgarnia@uni.lodz.pl
tel. (42) 665 58 63
SPIS TREŚCI
1. Kim jestem?
• 7
Esej autobiograficzny: wczesne lata
• 7
2. Absoluty w ludzkim poznaniu
i idea prawdy
• 45
Podmiot i przedmiot
Absolutność esencji
Absolutność struktur bytu
Absolutność bycia-samego
• 47
• 53
• 59
• 64
3. Absolutny i relatywny składnik moralnych
• 69
decyzji
Absolutny charakter moralnego
imperatywu
Relatywność treści moralnych
Zasady decyzji moralnej
• 70
• 75
• 84
• 5 •
4. Świętość – absolutne i relatywne
• 93
• 97
• 108
• 100
• 103
w religii
Spotkanie człowieka ze świętością
Dwa pojęcia religii
Demonizacja religii
Quasi-religie
Problem roszczeń konkretnej religii
do uniwersalnej absolutności
Ludzkie poszukiwania ostatecznego
sensu
• 105
• 114
1
KIM JESTEM?
Esej autobiograficzny: wczesne lata
Urodziłem się 20 sierpnia 1886 roku, a to ozna-
cza, że część mojego życia należy do wieku XIX,
zwłaszcza, jeśli za jego koniec uznamy (a powinni-
śmy tak zrobić) dzień 1 sierpnia 1914, czyli począ-
tek I wojny światowej. Przynależność do XIX wieku
oznacza życie w stosunkowo spokojnych warun-
kach i przywołuje wspomnienia okresu najwyższe-
go rozkwitu społeczeństwa mieszczańskiego wraz
z jego wspaniałą twórczością. Przywołuje też este-
tyczną brzydotę i duchowy rozpad. Z jednej strony
przywraca pamięć o impulsach rewolucyjnych skie-
rowanych przeciwko tej zakochanej w sobie epoce,
a z drugiej – świadomość chrześcijańskich warto-
ści humanistycznych, które leżą u podstaw nawet
antyreligijnych form tego społeczeństwa i które
• 7 •
umożliwiały (i umożliwiają) opór wobec nieludz-
kich systemów XX wieku. Należę do tych przedsta-
wicieli mojego pokolenia, którzy, choć radykalnie
krytykują wiek XIX, czują często tęsknotę za jego
stabilnością, liberalizmem, jego nietkniętymi trady-
cjami kulturowymi.
Miejscem mojego urodzenia była wieś o sło-
wiańskiej nazwie Starzeddel1, niedaleko Guben
(Gubina), małego miasta przemysłowego w Bran-
denburgii, przy granicy śląskiej. Po czterech latach
mój ojciec, pastor Kościoła ewangelickiego, został
powołany na stanowisko superintendenta diecezji
Schönfliess-Neumark. Tytuł superintendenta ozna-
czał zarządcę grupy parafii, coś w rodzaju biskupa,
ale na mniejszą skalę. W Schönfliess2, wschodnio-
-brandenburskiej miejscowości, żyło trzy tysią-
ce mieszkańców. Miasto miało średniowieczny
charakter. Otaczający je mur, zabudowa skupiona
wokół gotyckiego kościoła, wieże strzegące bram,
władze urzędujące w średniowiecznym ratuszu
– wszystko to sprawiało wrażenie małego, bezpiecz-
nego, samowystarczalnego świata. Gdy od dwuna-
stego do czternastego roku życia byłem uczniem
1 Obecnie Starosiedle, wieś położona w Polsce, w wojewódz-
twie lubuskim, powiecie krośnieńskim, w gminie Gubin.
2 Obecnie Trzcińsko-Zdrój.
• 8 •
gimnazjum humanistycznego i przebywałem na
stancji u dwóch starszych pań w Königsberg-Neu-
mark3, otoczenie nie różniło się zbytnio. Było to
siedmiotysięczne miasto z takimi samymi średnio-
wiecznymi pozostałościami, choć większe i bardziej
znane ze względu na doskonałe zabytki architektu-
ry gotyckiej.
Te wczesne wrażenia mogą częściowo tłumaczyć
obecność romantycznego nurtu w moim odczuwa-
niu i myśleniu. Jednym z aspektów tego tak zwane-
go romantyzmu jest mój związek z naturą. Wyraża
się on postawą w przeważającym stopniu estetycz-
no-medytacyjną wobec natury, w odróżnieniu od
naukowo-analitycznej czy techniczno-zarządczej.
Z tego powodu ogromne wrażenie wywarła na
mnie filozofia natury Schellinga, chociaż zdawałem
sobie sprawę, że z naukowego punktu widzenia filo-
zofia ta była nie do przyjęcia. Nadałem tej postawie
wyraz teologiczny w mojej doktrynie udziału natu-
ry w dziejach upadku i zbawienia. Był to zresztą
jeden z powodów, dla których nie było mi po dro-
dze z teologią Ritschla, która ustanawia absolutny
rozdział natury i osobowości oraz przydaje Jezuso-
wi funkcję oswobodziciela, uwalniającego ludzkie
3 Obecnie Chojna.
• 9 •
życie osobowe z okowów natury w nas i wokół nas.
Kiedy przybyłem do Ameryki, odkryłem, że kalwi-
nizm i purytanizm były w tej kwestii naturalnymi
sojusznikami ritschlianizmu. Natura jest czymś,
co należy kontrolować moralnie i technicznie,
i dopuszczalne są tylko całkiem subiektywne, mniej
lub bardziej sentymentalne wobec niej odczu-
cia. Nie ma tu miejsca na mistyczne uczestnictwo
w naturze, nie ma zrozumienia, że natura jest skoń-
czoną ekspresją nieskończonego podłoża wszyst-
kich rzeczy, ani wizji obecnego w naturze konfliktu
boskości i demoniczności.
Gdy zadaję sobie pytanie o biograficzne tło tej
tak zwanej romantycznej relacji z naturą, odnaj-
duję trzy przyczyny, które najprawdopodobniej
wspólnie popchnęły mnie w tym kierunku. Za
pierwszą uznaję żywą łączność z naturą, codzienną
w latach młodości, a w późnych latach utrzymy-
waną przynajmniej przez kilka miesięcy w roku.
Wiele pamiętnych przypadków „mistycznego
uczestnictwa” w naturze powraca w podobnych
okolicznościach. Drugą przyczyną romantyczne-
go stosunku do natury jest wpływ poezji. Mistyka
natury wielokrotnie znajduje wyraz w niemieckiej
poezji, nie tylko romantycznej. Wersy Goethego,
Hölderlina, Novalisa, Eichendorffa, Nietzschego,
• 10 •
George’a i Rilkego poruszają mnie dziś równie głę-
boko, jak wtedy, gdy usłyszałem je po raz pierwszy.
Trzeci powód tej postawy wobec natury pochodzi
z luterańskiego środowiska. Teologowie wiedzą,
że jednym z punktów niezgody pomiędzy dwoma
skrzydłami reformacji w Europie kontynentalnej,
luteranami a reformowanymi, było tak zwane „Extra
Calvinisticum”, doktryna mówiąca, że skończo-
ne nie jest zdolne do nieskończoności (non capax
infiniti), a w konsekwencji dwie natury w Chrystu-
sie, boska i ludzka, pozostawały od siebie oddzie-
lone. Przeciw tej doktrynie luteranie głosili „Infra
Luteranum” – pogląd, iż skończone jest zdolne do
nieskończoności i w efekcie, że w Jezusie obydwie
natury zamieszkują wspólnie. Ta różnica oznacza,
że na gruncie luteranizmu wizja obecności nieskoń-
czonego we wszystkim skończonym jest wsparta
teologicznie, że mistycyzm natury jest możliwy
i rzeczywisty, podczas gdy na gruncie kalwinizmu
taka postawa jest podejrzewana o panteizm, a boska
transcendencja jest rozumiana w sposób, który
z kolei dla luteranów trąci deizmem.
Romantyzm oznacza nie tylko szczególny stosu-
nek do natury; oznacza również szczególny stosu-
nek do historii. Dorastanie w miastach, w których
każdy kamień jest świadkiem czasów sprzed wielu
• 11 •
setek lat, wywołuje przywiązanie do historii, nie jako
do przedmiotu wiedzy, ale żywej rzeczywistości,
w której przeszłe uczestniczy w teraźniejszym. Peł-
niej doceniłem to rozróżnienie, gdy przybyłem do
Ameryki. W lekturach, na seminariach, w domach,
które odwiedziłem, podczas rozmów z amerykań-
skimi studentami odkryłem, że wszędzie tam braku-
je bezpośredniej emocjonalnej identyfikacji z rze-
czywistym istnieniem przeszłości. Wielu studentów
ma tutaj doskonałą wiedzę o faktach historycznych,
ale nie wydaje się, żeby te fakty głęboko ich zajmo-
wały. Pozostają one przedmiotami ich rozważań
i prawie nigdy nie stają się elementami ich istnie-
nia. Europejski los polega na przeżywaniu w każ-
dym pokoleniu bogactwa i tragedii historycznego
istnienia oraz, w rezultacie, myślenia w kontekście
przeszłości, podczas gdy historia Ameryki zaczęła
się utratą zarazem brzemienia i bogactwa przeszło-
ści. Była zdolna jedynie do myślenia ku przyszłości.
Jednakże szkoła romantyczna podkreślała nie tylko
ogólną świadomość historyczną; romantyzm silnie
wpłynął na intelektualną historię ostatnich stu lat
poprzez szczególną estymę, jaką darzył europej-
skie średniowiecze. Bez tego wpływu, zapewne nie
wpadłbym na koncepcję okresów teonomicznych
w przeszłości i nowej teonomii w przyszłości.
• 12 •
Pobierz darmowy fragment (pdf)