Dobro i Zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od momentu, w którym staną na drodze człowieka…”
Paulo Coelho
Według eksperymentu Philipa Zimbardo złymi ludźmi czynią nas okoliczności w jakich się znajdujemy. Anioł stał się Diabłem i dopiero jako zło, podkreślił czym jest dobro. Zło i dobro, które nie mogą bez siebie istnieć. Podobnie jak Tymon Dantej i Adam Wrona.
Dwa sprzeczne charaktery w jednym mózgu. Wyjątkowy rodzaj rozdwojenia jaźni u pewnego policjanta, sprawia, że dwie dusze walczą o jedno ciało. Tymon to spokojny, nieco wycofany człowiek z wrażliwą duszą. Adam to kobieciarz niestroniący od alkoholu, bójek i problemów – uwielbia też robić na złość sąsiadowi z własnego ciała. Dwaj skazani na jedno ciało policjanci walczą nie tylko ze sobą, lecz także z Organistą. Psychopatą, który zasmakował w ludzkim ciele. Morderca z uśmiechem odcina część nogi swojej ofiary, wrzuca ją do zupy i uznaje to za… kostkę rosołową. Krwawe kulinarne popisy tego osobnika nie pozwalają nikomu spać spokojnie, a sam Diabeł uznał, że jedno piekło to za mało – postanowił zabawić się na ziemi.
Na tej imprezie zatańczą: uparci policjanci, psychiatra antysemita i pełen wiary ksiądz, a w tle przygrywać będzie „Hymn samobójców” Rezso Seressa…
Darmowy fragment publikacji:
Rafał Wałęka
dEfekt
Lucyfera
© Copyright by Rafał Wałęka e-bookowo
Grafika na okładce: Lusik Kolbaskin (chromastock)
Projekt okładki: e-bookowo
Korekta: Patrycja Żurek, Anna Kaczorowska, Urszula Krupa
Tłumaczenie tekstu „Ponura niedziela”
Źródło: szineszkonyvtar.hu - Istvan Takacs.
Ballada o Czterech Pancernych „Deszcze niespokojne”
Słowa: Agnieszka Osiecka, Muzyka: Adam Walaciński, Wyko-
nanie: Edmund Fetting.
ISBN 978-83-7859-532-8
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2015
„Dobro i Zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie
od momentu, w którym staną na drodze człowieka…”
Paulo Coelho
Według eksperymentu Philipa Zimbardo złymi ludźmi
czynią nas okoliczności w jakich się znajdujemy. Czy
ma rację? W Raju pojawił się Szatan pod postacią węża,
a w Niebie Lucyfer pod postacią Anioła. Mimo miłości Boga,
stał się Diabłem i dopiero po wygnaniu, jako zło, mimo-
wolnie podkreślił czym jest dobro.
Nie zmienia to faktu, że zło może narodzić się w każdym
miejscu, o każdej porze. Bo zło lubi się wyróżniać, czasami
krwawo popisywać. Zgodnie z teorią Zimbardo – w dzi-
siejszych czasach zło bywa smutną koniecznością? Wierzą
w to terroryści islamscy szerzący skrzywione spojrzenie na
doktrynę świętej księgi Koran. Wierzyli w to chrześcijanie
w czasie krwawych wypraw krzyżowych lub w okresie świętej
inkwizycji. Wierzyć chcą w to hakerzy grupy Anonymus,
a My?
My, śmiertelnicy, mówimy, że nie chcemy morderstw na
świecie, ale czy nie życzymy śmierci zabójcom, pedofilom,
gwałcicielom? Czy to czyni nas złymi ludźmi?
Nie, takie instynkty wyzwalają nas okoliczności. Wątła
granica pomiędzy złem koniecznym, a złem wygodnym?
4
wydawnictwo e-bookowoRozdział 1.
Drapieżnik i ofiara
Są takie noce, gdy ludzie dzielą się na łowców i zwierzynę.
Życiowa dżungla, gdzie wszyscy mogą stać się ofiarą, ale
nie każdy może być myśliwym. Gdy drapieżnik zlokalizuje
cel, nic nie zatrzyma go przed krwawą pogonią. Nic prócz
śmierci, śmierć to jedyna i ostateczna porażka. Albo jeden,
albo drugi. Dziś jest właśnie taka noc. Miasto jest świadkiem
wielkiego uporu dwóch mężczyzn. Jeden wierzy w powo-
dzenie ucieczki, w przeżycie, a drugi uparcie pragnie zatopić
zęby w przerażonym przeciwniku. Pośród ulic szczodrze
skrapianych przez rzęsisty deszcz, między budynkami łakną-
cymi remontu. W samym środku miasta tętniącego nocnym
życiem, trwał karkołomny, pieszy pościg. Obaj mężczyźni
za nic mieli ludzi stojących im na przeszkodzie. Uciekinier
nie zważał na nich, poganiany batem strachu przed podą-
żającym za nim trzydziestokilkuletnim mężczyzną w bluzie
z kapturem i zaniedbaną, szczątkową brodą. Jakby nie mógł
rano zdecydować czy ją zgolić. Brodaty drapieżnik ścigał
grubego zwierza, więc za nic miał spacerujących ulicami
ludzi. Kalekie antylopy będące niczym przy dorodnej ofierze,
jaką upatrzył sobie tego wieczoru. Wszystko dookoła to tylko
5
wydawnictwo e-bookowoprzeszkody. Podobnie jak samochody trąbiące z irytacją, gdy
ofiara i drapieżnik przebiegali między nimi. Żaden nie chciał
odpuścić. Uciekający mężczyzna wyglądał na słabszego fi-
zycznie od tego, który uparcie za nim podążał. Zaparowane
okulary, przestraszona mina na wychudzonej twarzy, mię-
śnie, które dawno nie pracowały w obronie własnej i nogi,
które choć napędzane strachem, w końcu musiały kiedyś
odmówić posłuszeństwa. Jego porażka była kwestią czasu.
W przeciwieństwie do solidnie wyglądającego brodatego
łowcy w kapturze. Uparty, nieznoszący sprzeciwu typ, któ-
rego nie chcielibyśmy spotkać w ciemnej uliczce.
Okularnik w szarym płaszczu miał pecha. Życie to
miejsce, w którym każdy może stać się ofiarą, ale tylko wy-
jątkowi mogą zostać drapieżnikiem. Zasady dżungli. Nie do
złamania nawet w cywilizowanym świecie.
Paradoks deszczu, mówisz mu spadaj, gdy chcesz, by
zniknął, ale ten przybiera na sile. Nie uciekniesz od tego, co
nieuniknione. Łzy nieba, jak niektórzy romantycy określali
deszcz, zaczęły padać jeszcze mocniej. Oberwanie chmury
skutecznie zmywało z ulic większość przechodniów, a auta
poruszały się teraz wolniej. Słabsza widoczność i cięższe wa-
runki nie mogły jednak w żaden sposób przerwać pościgu.
Uparty łowca miał już ofiarę w zasięgu ręki. Jastrząb rozpo-
starł szpony, aby pochwycić za kark upatrzoną mysz. Sukces
brutalnie oddaliła mu starsza pani, która prowadząc swoje
auto, zagrodziła drogę ścigającemu. Uderzyła w zakaptu-
rzonego brodacza, ale ten w ostatniej chwili podskoczył,
unikając poważniejszych obrażeń. Wylądował na przedniej
szybie, a nie pod zderzakiem. Refleks po raz kolejny ura-
6
wydawnictwo e-bookowoRafał Wałęka dEfekt Lucyferatował mu życie. Przejęta staruszka wyszła z auta, by zoba-
czyć, czyje ciało uszkodziło jej maszynę.
– Nic panu nie jest? Mogę zadzwonić po pogotowie… Wy-
biegł pan znikąd i… – powiedziała, poprawiając grube oku-
lary i przeczesując skórzaną torebkę w poszukiwaniu tele-
fonu. Nowoczesna staruszka, wie, jak zareagować.
Zakapturzony brodacz skrzywił się tylko i zmierzył ko-
bietę wściekłym spojrzeniem. Ta cofnęła się przestraszona,
wsiadła do auta i odjechała. Łowca tak działa na ludzi.
Sprawia, że chcą uciekać. Inna ofiara była ważniejsza, nie
zapomina się o celu przy byle przeszkodzie. Mężczyzna po-
zbierał się szybko, choć był obolały po potrąceniu. Upór nie
pozwalał się mu zatrzymać. Rozejrzał się w poszukiwaniu
ofiary. Zmusił do maksymalnego wysiłku wszystkie zmysły.
Miasto, noc i ulewny deszcz były całkiem niezłym kamu-
flażem dla uciekającego…
Ścigany odetchnął z ulgą, gdy oglądając się za siebie, nie
widział już brodacza w kapturze. Schował się za rogiem kil-
kupiętrowego budynku, by w końcu złapać oddech. Długa
gonitwa wykończyła go doszczętnie, ale ucieczka była ko-
niecznością. Schowany przed deszczem i drapieżnikiem mu-
siał myśleć nie tylko jasno, ale i szybko. Dysząc, widział, jak
z ust wydobywa się para.
– Gorąco jak w piekle – pomyślał, przecierając zaparo-
wane okulary. Wybrał numer w telefonie komórkowym.
– Jestem w mieście, ale jest problem. On mnie ścigał –
powiedział przerażony mężczyzna. Wierzył, że ucieczka się
powiodła.
– To na pewno on? Zgubiłeś go?
7
wydawnictwo e-bookowoRafał Wałęka dEfekt Lucyfera– Nieczęsto ktoś ma powód, by za mną tak gonić.
– To tylko karaluch do rozdeptania, ty masz zbyt mały
rozmiar buta.
– Przestań bredzić! Prawie mnie miał! Ledwo zwiałem!
Musisz po mnie przyjechać! Nie na tym polegał program! –
zawołał oparty o mur uciekinier w okularach.
– Spokojnie, bardzo dobrze się sprawowałeś. Oliwia też
jest zadowolona. Załatwimy wszystko, gdy…
– …gdy co? – przerwał nagle twardy, niski głos zakap-
turzonego mężczyzny z brodą. Drapieżnik złapał ofiarę za
szyję i przypierał do muru jedną ręką, w drugiej trzymając
telefon.
– Kto mówi? Daj do słuchawki – zabrzmiał głos w słu-
chawce.
– Nie ty dyktujesz warunki. Mam twojego skurwiela i po-
gawędka to nie jedyne, co będziemy ucinać.
– Nic ci nie powie. Działaj racjonalnie.
– Więc w czasie pogawędki będę miał wielką radość ze
zmuszania go do gadania. Ty będziesz kolejny, zmieniony
głos nic ci nie da – powiedział brodacz i schował telefon do
kieszeni przemoczonych jeansów. Mocniej ścisnął kark prze-
straszonej ofiary, po czym z całym impetem rzucił ją na po-
bliskie kontenery ze śmieciami. Pojemnik z napisem „Szkło”
był dziurawy i poranił okularnika. Choć osobnik ten miał
około pięćdziesięciu lat, to bał się teraz niczym dziecko wi-
dzące potwora z nocnych koszmarów.
– Nic nie wiem. On tym rządzi. Jak będę gadał, to pewnie
mnie wykończą! – łkał leżący na śmieciach mężczyzna. Wie-
dział, że zbliżająca się postać, której mroku dodawał kaptur,
8
wydawnictwo e-bookowoRafał Wałęka dEfekt Lucyferabędzie go biła, dopóki nie osiągnie celu. Śmierć lub zdrada.
Człowiek w okularach raz jeszcze odruchowo przełknął ślinę,
jakby chciał zatrzymać serce, zdające się w być gotowe, aby
wyskoczyć mu przez gardło.
– Trafiłeś na kawał upartego skurwiela, módl się, abyś nie
był równie uparty – powiedział brodacz, chwytając leżącego.
Nagle ktoś im przerwał, kierując na nich mocne światło la-
tarki.
– Puść go! – zawołał kobiecy głos z końca zaułka.
– Nie przeszkadzaj, panienko, jak mężczyźni rozmawiają
– odparł brodacz
– Powtórzę raz jeszcze, puść go! – krzyknęła, nie ruszając
się z miejsca.
– Zamknij ryj! Jestem zajęty! – krzyknął i rzucił ofiarą
w kolejny kontener ze śmieciami. Światło latarki podążyło za
nim, ale nie zbliżyło się. Raz jeszcze odezwał się głos kobiety.
– Nie ruszaj się, albo…
– Albo co? – warknął coraz bardziej poirytowany brodacz,
któremu natrętnie przeszkadzano w „rozmowie” z ofiarą.
Mawiają, aby nie wkradać się pomiędzy drapieżnika a po-
siłek, bo samemu można się stać żarciem.
– Albo strzelę – powiedziała kobieta. Nie ta sama, która
trzymała latarkę z oślepiającym światłem, lecz inna, która
zbliżyła się do brodacza na tyle blisko, by nie musieć krzy-
czeć. Przemówiła spokojnym głosem, ale brodacz usłyszał
dokładnie. Obrócił się powoli i zobaczył filigranową poli-
cjantkę ze spiętymi, rudymi włosami, które były mokre od
deszczu.
– Miałem takie fantazje, ale teraz nie czas na zabawy, ma-
9
wydawnictwo e-bookowoRafał Wałęka dEfekt Lucyferaleńka – warknął, w swoim zadufaniu wierząc, że to komple-
ment dla ładnej, rudowłosej policjantki.
– Puść go gnojku i łapska do góry! – nakazał policjantka.
Brodacz spełnił prośbę i uniósł dłonie. Powoli zbliżał się do
kobiety, cofała się nieznacznie.
– Wiesz, kto to jest? Wiesz, kim ja jestem? – Brodacz był
zniecierpliwiony.
– Jesteś kawałem gnoja, który bije słabszego w ciemniej
uliczce. Nienawidzę złodziei i takich oprychów jak ty – od-
warknęła.
– Myślisz, że coś mu kradnę? To on mi coś ukradł. Nie
wtrącaj się do mojej roboty. – Brodacz podszedł bliżej. Po-
woli uniósł ręce, choć nie miał zamiaru się poddać. Mimo
poddańczego gestu biła od niego pewność siebie. Policjantka
nie miała jednak zwyczaju panikować. Oddychała głęboko,
celując do brodacza z broni. Pani sytuacji.
– Jestem Adam Wrona, prywatny detektyw, a ten gość
tutaj to ktoś ważny. Więc, do jasnej cholery, kulturalnie
proszę spierdalać, okej? – Łowca nie mógł pozwolić, aby po-
licjantka pokrzyżowała jego plany.
– Nieładnie się wyrażasz i… ani kroku dalej! Mówisz do
policjantki – rudowłosa czuła rosnące napięcie.
– Jesteś rudą wiewiórką z gnatem zamiast orzeszka. Ja ci
pokażę prawdziwe orzechy…
Tymczasem druga policjantka zbliżyła się niepostrze-
żenie. Światłem latarki oślepiła brodacza. Buzowała w nim
irytacja. Lubił kobiety, ale nienawidził tych natrętnych. To
przeszkody.
– On mnie napadł! Chciał mnie okraść! Policja! – zawołał
10
wydawnictwo e-bookowoRafał Wałęka dEfekt Lucyferawciąż leżący w śmieciach okularnik, wyczuwając szansę na
ocalenie.
– Zamknij ryj! Jeszcze z tobą, skurwielu, nie skończyłem!
– wykrzyczał agresywny brodacz, przedstawiający się jako
Adam Wrona.
– Proszę się uspokoić albo będę musiała pana obezwładnić!
– warknęła oficjalnie policjantka z latarką.
– Mam tego dość, wypierdalać mi stąd, baby, i nie prze-
szkadzać wy…! – krzyknął Adam Wrona, ale przerwał nagle,
gdy upadł na ziemię. Jedna z policjantek uderzyła w jego ciało
sporą dawką woltów z paralizatora. Mężczyzna stracił przy-
tomność.
– Miałam wszystko pod kontrolą, odbiło ci? – powiedziała
rudowłosa policjantka do partnerki.
– Był agresywny, a ja dawno miałam to wypróbować – od-
parła funkcjonariuszka.
– Nic panu nie jest? – zapytała rudowłosa, kucając przy
leżącym w śmieciach okularniku. Pokiwał twierdząco głową.
– Sprawdź, kto to jest ten Wrona – nakazała ruda.
– Sama sprawdź, ja go popieszczę prądem, jak tylko drgnie.
Policjantka ostrożnie zbliżyła się do nieprzytomnego
Adama, przeszukała go, a kiedy natrafiła na portfel, przejrzała
zawartość. Znalazła kilka dokumentów, w tym legitymację de-
tektywa.
– I co? To serio detektyw? – zapytała policjantka z parali-
zatorem. Rudowłosa przeglądała kolejno wszystkie dokumenty.
– Porąbana sprawa. To policjant, ale papiery nie są na na-
zwisko Wrona. Zdjęcie się zgadza, to chyba on, choć teraz ma
brodę…
11
wydawnictwo e-bookowoRafał Wałęka dEfekt Lucyfera– To co to za gość? Zabieramy ich. Każdy papier da się
podrobić.
– To Tymon Dantej. Tylko dlaczego przedstawiał się jako
Adam Wrona?
12
wydawnictwo e-bookowoRafał Wałęka dEfekt LucyferaSpis treści
Rozdział 1. Drapieżnik i ofiara
Rozdział 2. Zero pożytku
Rozdział 3. Nieszczęścia chodzą parami
Rozdział 4. Spacer w ciemnej dolinie
Rozdział 5. Prawie jak marszałek
Rozdział 6. Myślę, więc jestem
Rozdział 7. Śmierć niejedno ma imię
Rozdział 8. Burdel w głowie, bałagan na strychu
Rozdział 9. Człowiek o wielu twarzach
Rozdział 10. Tęcza z cienia
Rozdział 11. Nasz lokalny Paryż
Rozdział 12. Pośród czterech ścian
Rozdział 13. Organista
Rozdział 14. Rude to po angielsku niegrzeczne
Rozdział 15. Zagadki przeszłości kluczem do przyszłości
Rozdział 16. Ponura niedziela
Rozdział 17. „Czarne wrony”
Rozdział 18. Człowiek bez tożsamości
Rozdział 19. Fatalna pasja
Rozdział 20. Buda, łańcuch, pies
Rozdział 21. Kto we mnie wierzy
Rozdział 22. Spowiedź
Rozdział 23. Ostatnie tango
Rozdział 24. Wszyscy święci
Rozdział 25.O takim, co zabił księżyc
Rozdział 26. Kwiat z obciętą łodygą
Rozdział 27. Człowiek nie kaktus, ranić nie musi
Dziadek śmierć
20 lat później…„Estera Olsza”
5
13
23
30
39
47
64
70
83
94
101
109
117
123
137
143
150
161
173
180
197
204
212
226
232
240
246
255
264
Rafał Wałęka dEfekt LucyferaPoprzednie powieści autora
„Tożsamość szaleństwa” - 2011
Zaginięcie męża skłania kobietę do grzebania w przeszłości. Dokopie
się prawdy czy kopie sobie grób?
To już wdowa czy jeszcze żona zaginionego psychiatry? Jest zdana na
siebie i tajemniczego detektywa.
„Skazany” - 2012
Psychiatra odkrywa u swojego pacjenta uśpione, pedofilskie skłonności.
Dr Warski postanowił – ten pedofil musi zniknąć.
Ich aniołem, a jednocześnie diabłem okaże się pewna nastolatka...
„Syzyfowa zemsta” - 2013
Czy terrorysta może być pozytywnym bohaterem? Polski twardziel nie
do zdarcia, nigdy nie był święty, ale czasem zło, pokona tylko silniejsze
zło. Były agent specjalny okaże się zbawieniem czy katem?
„Pożądanie na żądanie” - 2014
Zabijasz Kupidyna i nie masz najmniejszej ochoty przejąć jego odpow-
iedzialnej pracy. Daleko ci do aniołka, ale uznajesz, że z wielką mocą
przychodzi wielka... frajda. Witam, Chaos jestem!
„Więzień zemsty” - 2015
Rok 1984, w Polsce panuje komunizm, a władze przygotowują się do
usunięcia kolejnej niewygodnej przeszkody. Grupa pseudopatriotów woli
Polskę silną w kajdanach, niż słabą na wolności...
wydawnictwo e-bookowoRAFAŁ WAŁĘKA
Życie to droga, więc miło mi Cię spotkać na mojej trasie.
Poznając moją twórczość trzymasz w dłoniach kawałek
mojego świata. Kim jestem? Urodziłem się 8 marca 1988
roku w Szczecinie, lecz wychowałem się w Kuźni Racibor-
skiej, a naprawdę dorosłem dopiero w Opolu. Choć to sto-
lica polskiej piosenki to nie szedłem przez życie śpiewająco.
Istniały różne kierunki, ale ruszyłem drogą pisania. Mój
dorobek to głównie kryminały i sensacja (Tożsamość sza-
leństwa, Skazany, Więzień zemsty, Syzyfowa zemsta), ale
trafiło mi się też napisanie czarnej komedii romantycznej
(Pożądanie na żądanie) i kilku innych publikacji. Inspi-
rację widzę wszędzie, w spotkanych ludziach, w Internecie,
w książkach i filmach. Tak naprawdę w tworzeniu ogranicza
nas tylko własna wyobraźnia.
W końcu pisać każdy może, ale nie każdemu się chce,
prawda?
Nie jestem Miłoszewskim, nie jestem Bondą, nie jestem
Czubajem, Brownem czy Clancym.
To już wiemy, ale kryminał polega na tym by dowiadywać
się tego, czego nie wiemy.
Dowiedz się więc kim jest Rafał Wałęka.
Więcej o mnie na stronie:
http://rafalpisze.wix.com/pismak
lub polub stronę na Facebooku:
www.facebook.com/rafalpisze
Pobierz darmowy fragment (pdf)