Darmowy fragment publikacji:
Adam Kadmon
„Holy Island. Szlaki przełajowe”
Copyright © by Adam Kadmon, 2016
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o., 2016
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji
nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana
w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Jacek Antoniewski
Projekt okładki: Robert Rumak
Korekta: Paweł Markowski
Ilustracje na okładce: © Rena Starska
ISBN: 978‒83‒7900‒467‒6
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3/325, 62‑510 Konin
tel. 63 242 02 02
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
e‑mail: wydawnictwo@psychoskok.pl
I. Spis wierszy
6
I. OD AUTORA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
7
II. MANNERHEIM Prolog poematu . . . . . . . . .
III. HOLY ISLAND . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
10
IV. SZLAKI PRZEŁAJOWE . . . . . . . . . . . . . . 18
Dedykacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18
Pamięć piszącego . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Szeptun . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Poniekąd . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
Tytuł JEST wymagany . . . . . . . . . . . . . . . 22
Słowa jak gesty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23
Morituri . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Żółć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Taniec cieni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Pustka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Z wirtualu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
Skaza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Sekretność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
Czas . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
O miłości? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
24 Maja 2015 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
Psy, psiarnia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34
Kainowe szczepy . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
3
Astronomia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36
Ciekawość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37
Bóg z nami (24/05/2015 r .) . . . . . . . . . . . . 38
Po co ożywiać głowonoga? . . . . . . . . . . . . 39
Gniew . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
Gdy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42
Coś takego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Ucieczka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44
Non omnis . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45
Katharsis . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47
Mijanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Trzęsienie ziemi 10/06/2015 r . . . . . . . . . . . 56
Na duchu torbiel . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58
Mosty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62
Ożywienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63
Szarańcza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 64
Do nadziei . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65
Rzecz o kirze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 66
Oślepienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68
Szlaki przełajowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70
Fotosesja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71
Z automatu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 72
Deszczowa nostalgia . . . . . . . . . . . . . . . . 73
Przyjaciel . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 75
4
Druga szansa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76
A kim ty jesteś? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77
Zosia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78
Zaduszki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79
Jak każdy tytuł . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 80
Książę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81
Hans Licht . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 82
Dobra energia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83
Lady . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 84
Massapiachu (zapożyczone) . . . . . . . . . . . . 86
Moja też Polska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87
Dziecko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88
Rzecz skończona . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89
V. EPILOG . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90
Noli me tangere . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90
Notka biograficzna . . . . . . . . . . . . . . . . . 92
5
I. OD AUTORA
Drodzy Czytelnicy
Ponieważ natura nie znosi próżni, trafia do Waszych rąk mój
kolejny tomik na dowód, że po wydaniu pierwszego nie po-
padłem we frustrację późnego debiutu . Nie popadłem dzięki
wielu zewnętrznym inspiracjom i życzliwości najbliższych .
Prolog do Mannerheima sugeruje, że być może już w na-
stępnym – 2016 roku, pojawi się coś jeszcze – o naturze
cokolwiek epickiej . Bez prologu, poemat Holy Island może
dla Czytelnika okazać się nie do końca czytelny . Stąd takie
zestawienie obu pierwszych tekstów .
Dalej, w moim wieku, niekoniecznie należy nadto myśleć
o przyszłości .
Czas, czas nieubłagany w swoim biegu pokaże, czym dla
mnie, dla mojego skromnego warsztatu, okaże się nieroz-
poznawalne jutro .
Wszystkiego najlepszego Państwu życzę .
Krosino nad Parsętą, 27.07.2015 roku
6
II. MANNERHEIM Prolog poematu
C .G .E . von Mannerheim . Regent, marszałek, prezydent Fin-
landii w latach 1944–1946 . Zmarł w 1951 roku w Lozannie .
7
Kręte ścieżki losu . Nie ma nikt pojęcia,
którędy powiodą . Co na nich się stanie,
o lada porze nieprzewidzianej, w momencie
nie aż tak czekanym . Czasu nie odmieni
najmożniejsza siła . Przepadną triumfy,
fanfary, wieńce z czół dostojnych, strapienia;
pokora skryje wszystko, co ma być
starte, odsunięte do lamusa pamięci .
Miłość, ona przetrwa: do ciebie, kraju
rozpostartych jezior, do ciebie istoto,
do ludzi dobrych, jeśli nawet utracili wiarę .
Najmądrzejsi nie wiedzą, jak dni troski,
w najzwyklejsze chwile szczęścia zmienić .
Mrok gęstnieje we mnie . Ale światło płonie
ogniem zapomnianej śmierci, która
jeszcze wczoraj nie znała umiaru .
Była niewiarygodnym bezsensem epoki,
a ja – jej świadkiem, stojącym na straży
mojego ludu, nad brzegami jezior .
Czuwam w zapomnieniu, nie śpię w oddali;
powrotu nie będzie, nawet na lawecie .
Boże! Jak długo jeszcze każesz mi czekać
na zaproszenie od Ciebie . Ty także
o mnie zapomniałeś? Czy może pragniesz
doświadczyć mnie przemijaniem innych?
W kościach jest moja pogoda, niestety .
Stary, wytarty chodnik, wiodący od sieni,
obok biurka pełnego niepotrzebnych treści,
8
do drzwi balkonowych . Wychodzę, chłonę
pieśń dzwonów wieczornych Starej Katedry .
Nikt już nie wkroczy w progi tego domu .
Jutro, jutro będzie tłem tych samych odgłosów .
Kroków, szelestów, okrzyków i westchnień .
Nigdy niemających nic wspólnego
ze mną . Jutro stanę u stóp wieży panoram .
Tych schodów pokonać się nie da .
Lozanna nocą . Makroświat w ampułce .
Równie drapieżny, równie bezimienny .
Już jej urok przeminął-był świetny,
wraz z Reformacją . W Pałacu de Rumine
nieskończony chichot przewrotnej historii .
Przed nim spoczywając, bezimienne galijskie
są szczątki, pomieszane z czerepami Franków .
Nikogo, niczego – do kroćset! – nie nauczyły nigdy .
Jestem Mannerheim, fiński żołnierz .
Krew i ciało ludu Finlandii . Człowiek .
Ten antychryst Stalin, wciąż żyje, przeklęty .
9
III. HOLY ISLAND
Rena Starska – HOLY ISLAND
Renie Starskiej, Poetce. W podzięce
za niezwykły moment inspiracji.
Tego brzegu nie ma . Tego miejsca nie ma .
Nie może .
A przecież, ze stałego lądu
dotrzesz po odpływie,
między skorupami, czerepami stworzeń,
10
głębodołami tuż pod powierzchnią,
wsłuchując się w śpiew syren w przesmyku .
Automobilom tylko nakażesz przezorność .
Poetka tam mieszka .
Chleb piecze dla gości, a obrus błękitny,
a obrus jest świeży, jak nad głową niebo .
Jak księżycowa radość, którą pies poetki
do stóp twoich – w aporcie przynosi .
Holy Island jest osobnym światem .
* * *
Jak się żyje nie na krańcu planety,
ale w jej pępku, który ktoś z nieznanej
przyczyny wybrał, przysposobił i tak
już zostaje?
Może tam samotność nie jest już wyborem
lecz obroną człowieka przed gwałtem
na danej naturze, przed zwyrodnieniem?
Zapewne nie każdy zechce iść w stronę
pustyni, jednako niejeden niemal
chciałby sprawdzić, w ilu miarkach
piasku możemy się zeszklić .
* * *
Tak, te same geny . Krew pod mikroskopem
prowadzi do źródeł, a one nie muszą koniecznie
wypływać ze środka Edenu . Mit jednak potrzebny .
Dzięki niemu wiara w możliwość powrotu .
Każdy w sobie nosi przedśpiew strun poezji .
11
Linia brzegu być nie musi szczególną granicą .
Przecież oddziela tylko pływaka od wody .
Zapisane w genach są granice poznania .
Lecz i to się zmienia, jak przypływ i odpływ .
* * *
Urok tego miejsca niepoprawnie szczery .
Wybacz zatem mój sentymentalno-ckliwy podziw .
Miło jednak pomyśleć, jak bardzo potrafi wypełnić
najważniejsze z pragnień .
Potrzebę autonomii, należnej każdemu i nam,
bez jakiegokolwiek wyjątku .
To twój kosmos . Ja swojego poszukuję nadal .
Wciąż w drodze, drogowskazom na przekór .
* * *
Pewnie przysiadła na swym ślicznym tyłku .
Pod chwili przymusem, obca osoba z zielonej Werony,
tylko czasem miła nimfa z bliskiego jeziora .
Wyparła z siebie to, co wyprzeć trzeba, przekazała dalej,
poddając skreśleniu jedno, pewne i niezmienne .
Platoniczny, niewinny sentyment .
Z pogardą, z niesmakiem, jadem niemal – na tacy .
Demonstracja siły niewieściej, pewnej swego wpływu .
Czemu więc powracam myślą do słów zapisanych?
Jak jest niemożliwą historia, co się nie zdarzyła?
Widać być muszą dwa jednego oglądy;
mówiąc najprościej, acz nie kolokwialnie
ty sobie, ja sobie . Ty we mnie, w pamięci wielu wersów .
12
A cóż to znaczy wobec lada jakiej – za przeproszeniem
wieczności? Opowieść zastyga, zamieniona w beton .
Czy czasem nie twardszy od fal morskich zimą?
„…Nie, więc odpowiedz sobie, czy w tobie szukałam
przyjaźni?
Jeśli nie, to czy byłeś przyjacielem dla mnie . Jesteś zaborczy,
nieprzyjazny, a to wielka różnica .”
Mannerheim siedzi w fotelu . Światła nocy nie szkodzą
jego opowieści . Już wie, że mi się nie śnisz .
Że nie śni nawet się jej profil . W nowej narracji
więcej miejsca nie ma, niestety . Wątek zgaśnie .
Lewituje nad wszystką minoderią i bryndzą
– kosmos Holy Island .
* * *
Pneuma, moc wyższa . Siła sterująca naszymi krokami .
Równoznaczna z Logosem . To ona doprowadza
ludzi do zapisanych wyborów . Do miejsc, o których
nawet nie wiedzieli pierwej . Także – do nieznanych
emocji; to miejsce nie jest dobre jednak dla cynizmu .
Cynik pochwali, zatrzyma on kilka barwnych
momentów, dobędzie z krajobrazu garstkę elementów
na rzeczy pamiątkę; czym prędzej zapomni .
Balans jego pasją, ratio, ponad wszystko,
ponad ducha żywiołem . Duchowość mu obca .
Tu jednak każdy z nas, który jest stoikiem
– we własnym mniemaniu, może podać rękę
każdej z nas – romantycznej duszy .
To nie puste słowa; popatrz,
sprzyja aura tej wyspy intymnym emocjom .
13
Tutejsza mistyka nie jest produktem
handlowym . Wierzę, że zadbał już o to
On sam, którego vibrata jesteś w stanie
unieść i zachować w sercu .
Pneuma nie opisuje przyszłości .
Ktoś wyszedł w przestwór wieczorny
i dłonie rozłożył:
– Dziękuję Bogu, że żyję, dziękuję, że
jestem . – Nic dodać . Święta cisza wyspy .
* * *
Progi tego miejsca bronione,
dla ciebie zamknięte . Jak kręgi Gepidów,
jak polskie menhiry, niedawno odkryte,
jak dobra magia płynąca z moich własnych
wersów . Nic jednak nie jest przydane
na plus minus wieczność . Ktoś kiedyś
znajdzie remedium na niemoc serca,
jakiej ulegasz – nieprzyjaciółko mojej przyjaźni .
Masz empatię płytką i jeszcze ją spłycasz .
Ktoś – tak sądzę – to zmieni mocą miłości,
jakiej nie doznałaś dotąd . W to wierzę .
* * *
Mannerheim zrzędzi . Widmowy klekot
jego kości suchych odbiera mi klimat .
Pragnę koncentracji, czy w tym sensie
czegoś .
14
Zebrało się z nagła na widmowe żale .
– Ech, czemu nigdy nie widziałem tego
spłachetka nieba, które tylko On,
z sobie znanego powodu w darze
dał ziemi jak klucz do Kraju Legend…
Gdzieś w Northumberlandii .
Jakże chętnie, z największą radością
Lozannę bym zmienił na to miejsce .
Mont Saint – Michel już mnie nie podnieca .
– Dobra – odpowiadam – Dobra jest
Marszałku, niechaj Ci będzie,
w przyszłym życiu Twoim . Masz to
jak w najlepszym ze szwajcarskich
banków .
Nie umknie kołomyi cebrzyk –
moja biedna głowa, na moim spoczywając
biurku . Na wciąż moim karku . Już posiwiała .
Pod abażurem szkielet nareszcie
przygasa . Jesteś tego świadkiem jak
miło milczącym . Brwi nie marszcz .
Po cholerę marszczysz?
* * *
Tak jest, gdy w kształt jednego eposu –
Mannerheim mi świadkiem – już rozpisanego
na frazy, elementy, szczegóły biogramu,
klinem wbija się trafnie, choć nieoczekiwanie
inna opowieść . Cenna bo celna, niczym
15
podarunek z innego świata otrzymany
w sposób najprostszy z możliwych .
Ot, tak . Ot, tak .
* * *
Są miejsca niesłychane, niedookreślone sercem .
Nasze lądy wewnętrzne, które z woli losu
zasiedlamy na moment, dla innego sprawienia
się z życiem, co pogmatwało nas samych
po drodze .
Rzeczą dobrą – możliwość wyboru na chwilę,
na etap, na dokończenie jakiejś historii i innej
zaczęcie . Tak czy owak, Parki wciąż przędą
zawzięcie . Nic nam do ich odwiecznego dzieła .
Wrzosowiska, ruiny, świat zupełnie inny;
spod celtyckich krzyży – incanta druidów .
Każdemu do wyboru; niech tego się trzyma
i wedle ambicji liczy na co więcej, albo
śniąc sen na jawie, sam sobie okrętem .
Holy Island szukać trzeba wszędzie .
Skiń na tak, Poetko .
* * *
Co piją Wyspiarze, co też spożywają
czy bez przesady, aby? Jakie ich kręcą zabawy,
czy osobiste mają kręgi, wśród których bryluje
elita i elita elit? Czy uprawiają sobie znane
zwyczaje, tajemne misteria, czy strzelają
z łuków, oddają cześć osobną niezwykłemu
16
komuś? A może sprzysiężenie sekretne
kreuje ich losy w sposób niepojęty?
Bo jak sądzę, kochają niczym wszyscy inni,
nieprawdaż?
A ich domostwa kamienne, czy porasta
zdziczała winorośl, zaś róże in odore
sancitatis, pod niebo zanoszą pociski Amora?
Jest ich 160 żywych osób . Nie więcej .
Pyta z uprzejmości bywalec Bornholmu .
Pyta, skrycie ciekaw .
* * *
Choć życie zachłanne, niewiele mi trzeba:
przestrzeni, wolności i świeżego chleba .
Przeżyłem co moje, co los trafi – będzie .
Ubóstwo wyboru trzeba mieć na względzie .
17
Pobierz darmowy fragment (pdf)