Darmowy fragment publikacji:
Karolina Ciernicka
BAŚNIE PANA KSIĘŻYCA
© Copyright by
Karolina Ciernicka e-bookowo
Grafika na okładce: shutterstock
Projekt okładki:
e-bookowo
ISBN 978-83-7859-635-6
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2015
Baśń o Srebrnym Promyczku
Za Wielkim Oceanem, Ośmioma Wzgórzami i Pię-
cioma Rzekami, bardzo daleko stąd, w Lesie, zwanym
potocznie „Ogromnym” pewnego dnia wydarzyło się
coś całkiem niesamowitego. Oto bowiem pośrodku
Skąpanej w Słońcu Polanki pojawił się ledwie widoczny
Srebrny Promyczek. Był tak maleńki i tak bardzo deli-
katny, że początkowo nikt nie zwrócił na niego żadnej
uwagi: Zające spokojnie dalej skubały świeżą trawkę,
kicając wesoło we wszystkie strony całymi rodzinami,
Jeżyk zbierał przepyszne leśne owoce: Jagody, Po-
ziomki oraz Jeżyny i zjadał je w pośpiechu, aby ktoś go
czasem nie uprzedził, Pająki cierpliwie tkały swoje mi-
sterne sieci, natomiast Biedronki i Pszczoły fruwały od
kwiatka do kwiatka, siadając co jakiś czas na którymś
z nich.
– Dzień dobry – powiedział cichutko gość, a widząc,
że zwierzątka nadal są niezwykle zajęte własnymi spra-
wami, powtórzył powitanie nieco głośniej. Miał prze-
piękne, lśniące ubranko, takie same rączki i twarzyczkę
oraz srebrne włosy, lekko falujące i spadające na czoło
oraz malutkie uszka.
Pierwsza małego przybysza dostrzegła Niebieska
Ważka.
4
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana Księżyca– Ojej, a kto to taki? – spojrzała uważnie na maleńkie
stworzenie i podleciała do niego bliżej.
– Kto to jest, kto to? – dały się zewsząd słyszeć głosy
zaciekawionych mieszkańców Ogromnego Lasu, którzy
czym prędzej stłoczyli się dookoła nieznanego gościa.
– To chyba jakiś owad! – powiedziała z miną rze-
czoznawcy Szara Ropucha.
– Eee... co też pani?! – wykrzyknęła obruszona Cie-
kawska Sroka, podchodząc odważnie do małej istotki
i dotykając ją delikatnie swoim ostrym dziobem. –
Przecież doskonale widać, że to ludzka błyskotka!
– Błyskotka? – zapytała ją gderliwie Dumna Kraska.
– W dodatku ludzka?! Skądże tutaj, w głębi lasu, taki
przedmiot?
– Wiem, co mówię, bo widziałam takich drobiazgów
mnóstwo w domach ludzi, tam, za Uprawnymi Polami!
– powtarzała uparcie Sroka, wskazując prawym skrzy-
dłem stronę północną świata. – To błyskotka, którą
pewnie ktoś tutaj zgubił!
– Gdyby tak było, wiedzielibyśmy o tym wcześniej,
Pani Sroko – stwierdziła karcąco Długa Dżdżownica,
powątpiewająco przyglądając się małemu chłopczy-
kowi. – Dzisiejszego dnia nikogo tutaj nie było, a po
ostatnich odwiedzinach ludzi cały Ogromny Las do-
kładnie przeszukali Państwo Lisowie, którzy z pewno-
5
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana Księżycaścią nie przeoczyliby takiego drogocennego skarbu!
– Zależy, co dla kogo jest drogocenne i warte po-
święcenia! – powiedział bardzo mądrym tonem Zając
Szarak, zbliżając się do chłopca ostrożnie i uważnie
przypatrując się mu spod olbrzymich okularów, osa-
dzonych na pokaźnym nosie.
– No wie pan?! – obruszyła się na te zajęcze słowa
Żmija Zygzakowata – przecież od tego małego bije
blask tak silny, że prawie oślepia! – mówiąc to demon-
stracyjnie zmrużyła na moment oczy. – To wielki skarb!
I każdy musi to przyznać! – dodała dobitnie.
– Bujda! – wykrzyknął zlatując z pobliskiej, niskiej
sosenki Bystrooki Jastrząb. – Mały jest leśnym dusz-
kiem i po prostu zgubił się swojej mamie! Ot co!
– Duszkiem?! A czy duszka można tak zwyczajnie
pogłaskać?! – zaskrzeczała potwornie Ciekawska Sroka
i dziobem znów poczęła międlić ubranko przybysza.
– Racja, święta racja! – poparły ją dwa Pająki Krzy-
żaki, zwisając zgrabnie na swoich niciach z pochylają-
cych się nieznacznie gałązek Jarzębiny. – W dodatku
każdemu jest to wiadomym, że duszki nie mówią!
– Phi! Akurat! – pokręciła głową z niedowierzaniem
Zięba Płocha.
– A co, może mówią?! – zapytała przekornie Sroka.
– Pewnie, że tak. I to jeszcze ile! Gadają bez żadnego
6
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana Księżycaustanku! – zawołał donośnym głosem wielki Krzew Ka-
liny, pochylając się nad maleńkim przybyszem i przy-
patrując się mu z baczną uwagą. – Na mój rozum to nie
jest duszek, bo ciągle milczy.
– Takie małe, młode duszki mówią, ale starsze duchy
milczą, jak zaklęte i tylko patrzą dookoła siebie, prze-
wracając olbrzymimi oczyskami! – powiedziały tajem-
niczo Różowe Łubiny, demonstrując zebranym wywra-
canie oczu.
– A nieprawda, bo ja znam kilka zaprzyjaźnionych
ze mną, dorosłych duchów, a one zawsze chętnie opo-
wiadają mi o minionych wiekach i o tym, co działo się
wtedy z naszym Ogromnym Lasem, który był dawniej
dużo, dużo ogromniejszy, niż teraz... – dodał szeptem
z tajemniczą miną dostojny żuk Turkuć Podjadek.
– Co to za brednie w ogóle są! – wykrzyknął niezado-
wolony z takiego tematu rozmów Dzięcioł Zielony, spo-
glądając z zaciekawieniem z pobliskiego pnia drzewa na
małego przybysza.
– A ja powtarzam, że to lśniące świecidełko, jakich
całe mnóstwa wkładają na siebie bez żadnej potrzeby
rozrzutni ludzie! – dowodziła z przemądrzałą miną
ubarwiona na czarno–biało Sroka.
– Na siebie? – pokręciła głową dorodna Czerwona
Gąsienica, obgryzając kawałek Listka Konwalii.
7
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana Księżyca– Wszędzie, wszędzie noszą tego całe miliony! – cią-
gnęła zachęcona jej zapytaniem Ciekawska mieszkanka
lasu – na szyi, dłoniach, ramionach, biodrach, palcach,
w uszach, we włosach...
– Co to za dziwaczne stworzenia! – po raz kolejny
swoją negatywną opinię o ludziach wygłosiła Zie-
mista Dżdżownica, wysunięta z maleńkiego otworu
w pniaczku.
– W dodatku bardzo hałaśliwe i niekulturalne! –
skrzywił się z niesmakiem Listek Konwalii, zanim
zniknął ostatecznie w buzi żarłocznej Gąsienicy.
– Lecz przecież ten ktoś jest żywym stworzeniem
i sam do nas przed chwilą przemówił! – wygłosił
wreszcie niezwykle przytomnie Brązowy Skorek Pospo-
lity i zaraz dodał – może zatem po prostu zapytajmy go,
kim jest i z jakiego powodu przybył na naszą polanę.
A przyglądający się dotąd z wesołym wyrazem twarzy
całej tej zażartej dyspucie srebrny chłopczyk ukłonił
się nisko, usłyszawszy te słowa, po czym przemówił
wdzięcznym głosikiem:
– Jestem Srebrnym Promyczkiem!
– Chyba „złotym”! – poprawiła go Jemiołuszka.
– Nie, nie, na pewno „srebrnym”! – uparcie potrzą-
snął jasną główką chłopczyk.
– Przecież chyba pani widzi kolor jego ubranka,
8
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana Księżycadroga pani... – dodała z przekąsem Ropucha Szaro-
zielona, spoglądając z wyższością na zdumioną Jemio-
łuszkę.
– Nigdy nie słyszałam o żadnym srebrnym pro-
mieniu, a tylko o złotych! – tamta nie kryła nadal swego
zdziwienia.
– To prawda, wszak każdy wie, że słoneczne pro-
mienie są zawsze złote, nigdy srebrne! – krzyknęła
Młoda Sarenka, która właśnie nadbiegała ze swoją
mamą.
– Są złote i bardzo gorące! – dodał rzeczowo z cha-
rakterystyczną dla siebie flegmą Stary Dzik, szukając
starannie w ziemi Żołędzi Dębowych.
Dookoła znowu zawrzało, każdy mieszkaniec Ogrom-
nego Lasu próbował dowodzić, ile to opinii o walorach
słonecznych promieni zazwyczaj słyszał i znów pod-
niósł się niezwykły raban!
– Tak, macie państwo rację, ale ja nie jestem pro-
mieniem słonecznym! – powiedział w końcu chłopczyk,
wykorzystując chwilowy moment ciszy.
Wszystkim zgromadzonym na polance aż dech za-
parło w piersiach z wrażenia.
– Nie słonecznym? – zadziornie spytała Pliszka Siwa,
która przelatywała akurat nad pobliską rzekę i wpadła
tylko na chwilę w odwiedziny do znajomej Zięby Zwy-
9
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana Księżycaczajnej, a ta oczywiście, wraz z pozostałymi mieszkań-
cami, debatowała tu nad nieznajomym chłopczykiem.
– To w takim razie – jakim? – zapytała przekrzywiając
z niedowierzaniem głowę.
Zanim jednak niecodzienny gość zdążył jej odpowie-
dzieć, wśród roślin i zwierząt znowu zawrzało.
– Do czego to podobne, aby takie małe dzieci same
włóczyły się po świecie?! – wykrzykiwała z udawanym
oburzeniem Ciekawska Sroka.
– I na dodatek nie wiedziały nawet, skąd są i dokąd
zmierzają?! – dodał zamyślony Żołądź.
– Kto to widział? Kto to widział?! – wtórowała im
z przejęciem Pliszka Siwa.
– Jeszcze mogłoby mu się przytrafić coś niespodzie-
wanego! – dodał z powagą Pan Skorek.
– Niebezpiecznego! – ciągnęła Zięba.
– Niezwykłego! – rozmarzył się Zaskroniec Zwy-
czajny, spoglądając w niebo.
– Straszliwego! – dodała, wybałuszając swoje
wielkie, brązowe oczy Ropucha Szara.
I tak nawzajem, przekrzykując się co chwila, miesz-
kańcy lasu debatowali dalej nad niepewnym losem każ-
dego zabłąkanego przybysza, całkowicie przy tym zapo-
minając o tajemniczym gościu.
10
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana KsiężycaSpis treści
Baśń o Srebrnym Promyczku 4
Martusia i Kamienny Smok
54
Baśń o Długim Królestwie
97
121
wydawnictwo e-bookowoKarolina Ciernicka Baśnie Pana Księżyca
Pobierz darmowy fragment (pdf)